Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 13.10.13 2:08  •  Rainbow Empty Rainbow
Godność: Cole Day

Pseudonim: Rainbow, Ray, Cola, Koala

Płeć: męska

Wiek: 25 lat

Orientacja: Trochę jak jego osobowość – wieloraka.
Żartuję, nie jest aż tak psychiczny. Ale za to totalnie biseksualny.

♫  Excuse me, do you want to screw? ♫  

Zawód: Gdyby jakiś miał, pewnie byłby związany z chemią. Póki co, jest katem w organizacji.

Miejsce zamieszkania:

Organizacja: Organizacja Łowców

Rasa: Wymordowany

Ranga: Opętany

Moce: Biokineza (zamiana w pumę).

Umiejętności


☢ Strzelec wyborowy
Oddać celny strzał z biodra, w biegu, w dodatku na koniu, w ruchomy cel oddalony o dwieście stóp?
AHAHAHAHAHA.
Zapomnij, takie rzeczy to tylko na starych filmach z Clintem Eastwoodem.
Cole ma łeb jak sklep i potrafi strzelać shotami Wyborowej (albo innego alkoholu, byle poniewierał) jak nikt inny. Harda zeń bestia. Złośliwi twierdzą, że Rainbow po prostu jest Rosjaninem i dlatego ma tak mocną głowę.
Ale to przecież podłe oszczerstwa.

☢ Mały, ale wariat
Jak to mawiają, nie rozmiar się liczy, tylko umiejętności. Broń krótka to między innymi ten model Glocka, który Cole trzyma teraz w ręku. Albo tamten Browning Hi Power 9mm, który ma schowany w kaburze podramiennej. Albo tamten mały, poręczny Firestar, którego ten tęczowy idiota nie wiedzieć czemu ma w kieszeni.
W każdym razie, wielu wymieniłoby coś takiego na karabin snajperski albo śrutówkę, ale nie Cole. Cole lubi broń krótką. Glock nie zacina się. Glock nie zajmuje połowy bagażnika. Glock nie wzbudza emocji i plotek.
Glock rozumie.
I nadal, tak jak karabin snajperski, po celnym strzale w łeb zabija na miejscu. I co, łyso ci teraz?

☢ Siostro, skalpel
Stare chińskie powiedzenie mówi, że jak nie wiesz, co powiedzieć, to powiedz stare chińskie powiedzenie. Inne przysłowie natomiast głosi, że z akumulatorem na jajach jeszcze żaden nie kłamał. To prawda. Prawdą jednak jest także fakt, że niektórych łamie się szybko i kiedy tylko zobaczą piórko do łaskotania natychmiast zalewają się łzami, smarkami oraz innymi produktami strachu, a inni potrafią wytrzymać nawet kilka dni prawdziwych chińskich tortur. Cole, dla przykładu, jest bardzo odporny na ból. Istnieje spora szansa, że w dzieciństwie mama owijała go w śliski kocyk, ale skurczybyk za każdym razem wykazywał się ogromnym instynktem samozachowawczym i nie dawał się tak po prostu zabić.
Tak po prawdzie, to ten mały zwyrol jest też po trosze masochistą, ale o tym to może porozmawiaj z nim na osobności.

☢ Syreni śpiew
Właściwie nie jest to umiejętność. Wspominam o tym tylko po to, żebyś potem nie miał do mnie pretensji, że cię nie ostrzegałem. Słyszałeś kiedyś wycie naćpanego walenia w okresie godowym?
Ja też nie. Ale to i tak byłby pikuś przy radosnym zawodzeniu Cole'a. Typ ma tak absolutny brak słuchu i głosu, że bardziej się nie da, nawet jakby był stepującym kastratem z zapaleniem ucha, który zarzucił kwasa.

☢ Ale morda i klękaj do pędzla
Da Vinci to z niego żaden, już prędzej Picasso. Ale i tak trzeba przyznać, że o ile Cole śpiewać nie umie, o tyle machanie pędzlem wychodzi mu całkiem nieźle.

☢ Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście
Znasz ten typ człowieka? Wszystko dookoła się sypie, otacza was kupa lepiej uzbrojonych wrogów, a ten dalej twierdzi, że świat jest piękny? Co więcej – typ tym swoim optymizmem potrafi przekonać towarzyszy niedoli, że faktycznie tak jest i nagle jakoś tak we wszystkich wstępują nowe siły, a morale się podnoszą? Proszę bardzo, Cole jest niepoprawnym optymistą. Zajebiście świetna cecha.
Ale z drugiej strony, Rainbow nie jest do końca normalny, więc może nie wierz w każde jego tryskające optymizmem słowo.

☢ Tablica Mendelejewa
Albo inaczej "koks, dragi i szparagi".
Są tacy ludzie, którzy potrafią zrobić z niczego trzy rzeczy: kapelusz, zupę i awanturę małżeńską. To kobiety. Cole, dla odmiany, umie wydestylować alkohol z taniego mydła w płynie, zrobić opatrunek z tej brudnej szmaty, która mogłaby robić za niezakazaną konwencją genewską broń biologiczną średniego zasięgu albo odurzające prochy z trutki na szczury. W dodatku istnieje spora szansa, że każda z tych rzeczy po odpowiedniej przeróbce mogłaby też posłużyć za doskonały substytut koktajlu Mołotowa.
Jednak z drugiej strony, gdyby zaszła taka konieczność, Rainbow prawdopodobnie łykałby uran jak czekoladki i popijał naftą, już nie mówiąc o tym, że na pewno nikt by go nie wziął do kopalni w charakterze detektora gazu, bo ścierwo tak się uodporniło na trucizny. Jeśli więc nie ma takiej potrzeby, lepiej nie korzystaj z jego wynalazków.


Słabości

☢ Zabierzcie ode mnie to świństwo
Miałeś kiedyś tak, że obudziłeś się z gigantyczną, obrzydliwą, ciężką, leniwą, sypiącą wszędzie wokół jakimś dziwnym pyłkiem i lepiącą się do wszystkiego ćmą na twojej twarzy? Albo tak, że wpieprzyłeś sobie stado soczystych kiełbas do piekarnika, żeby zjeść śniadanie jak mężczyzna, a po wyjęciu żarła okazało się, że przy okazji upiekła się jakaś ćma? Albo czy obudziło cię kiedyś szalone trzepotanie motylich skrzydeł, kiedy to nierozgarnięte stworzenie było przekonane, że wystarczy uporczywie walić głową w okno, a uda się wyjść? Albo rozwaliłeś kiedyś ćmę kapciem? Na oknie? Zostawiając na szybie oślizgły, żółty ślad wnętrzności owada?
Ja też nie. Ale Cole tak miał.
W odstępie kliku dni przydarzyły mu się te wszystkie rzeczy. I słyszał też o takim gościu, który pojechał do jakiejś dżungli gdzieś w pizdu daleko. I mu na stopie taki gigantyczny motyl usiadł. Taki ze skrzydłem wielkości twojej dłoni. O, tak, właśnie takim. I wiesz co? On tam sobie tylko chwilę siedział. A parę miesięcy później temu kolesiowi palec u nogi zaczął gnić. I coś się tam ruszało. I wiesz, co się potem okazało? Pewnie, że nie wiesz. Ale ja ci powiem. Ten pieprzony motyl sobie w jego ciele jaja złożył. Czaisz? Jaja jakiegoś skrzydlatego robala, w żywym ciele! A te małe cholerstwa żrą zgniliznę! No jak tu się czegoś takiego nie bać?! Jak zobaczysz jakiegoś, to wyrwij chwasta, dobrze? Bo kiedy Cole spanikuje, to jest zdolny do naprawdę wielu rzeczy... z wyjątkiem pozbycia się intruza metodą kapeć-skrzydła.
No, chyba że za pomocą wielkiego bum. Ale tego byśmy nie chcieli, prawda?

☢ Bałnsuj, dziwko
Pamiętasz, jak ci opowiadałem o moich podejrzeniach co do śliskiego kocyka?
No cóż, to niezupełnie tak było. Matka Cole'a co prawda nie była całkiem zdrowa na umyśle, ale nie rzucała zawiniętym w pieluchy czy inne szmaty Colem o podłogę jakby był piłką do koszykówki. Za to miała dziwne upodobania kulinarne. A to jakieś zielsko, którego nawet zdychające koty nie chciały ruszyć wrzucała do zupy, a to jakieś dziwne grzybki świecące w ciemnościach. Wiadomo, że dobrze się to skończyć nie mogło.
Widzisz, jest taka sprawa. Kiedy człowiekowi brakuje elektrolitów, na przykład po grubo zakrapianej imprezie, to różne niefajne rzeczy się z nim zaczynają dziać, normalka. Drżenie rąk, latająca powieka – nic, czym należałoby się martwić i czego nie dałoby się naprawić za sprawą odrobiny soku pomidorowego.
No, więc tego. U Cole'a to wygląda trochę inaczej.
Rainbow lubi tę przypadłość nazywać gorączką sobotniej nocy. Kumasz, jak w tym filmie, w którym John Travolta tańczy jak paralityk w czasie ataku padaczki. Kiedy tęczowowłosemu brakuje elektrolitów, ma kłopoty z kontrolowaniem mięśni, a czynności wymagające precyzji, jak otwieranie zamków, strzelanie do kogoś czy trafienie łyżką z jedzeniem do gęby zamiast w oko urastają do rangi osiągnięcia życia. Gdy stan ten trwa za długo, Cole nie może przejść nawet dziesięciu kroków.
Dobra, nie czepiaj się słówek. Dziesięć przejdzie. Jedenaście też. Nawet dwanaście. Chodziło mi tylko o to, że chodzi z trudem i nawala mu błędnik. Czasami niekontrolowane skurcze mięśni sprawiają, że zaczyna przy tym tańczyć. Dosłownie – podryguje jak małpa na drucie.
Dlatego wara od jego kartoników z sokiem pomidorowym i butelek z pedalsko niebieskimi energetykami, jasne?

☢ Pszypadeg? Nie sondze
Wiesz już, że z Cole'a jest niepoprawny optymista. Wiesz także (a przynajmniej powinieneś!), że jest odrobinę psychiczny. Nie jakoś wybitnie. Po prostu za bardzo lubi... „wybuchać rzeczy”. Albo strzelać do ludzi. A to, że czasem zachowuje się jakby miał chorobę dwubiegunową... No wiesz, dałbyś już spokój, zawsze mogło być gorzej. Bycie bipolarnym jest zajebiste, Cole nienawidzi tego.
Czasem jest tak, że Rainbow robi się jakiś taki nieswój. Markotny odrobinę. Jakoś tak wszystko dookoła niego nie jest już takie zajebiste, jak jeszcze chwilę wcześniej. Nie wiem, może dawno nie widział żadnego kotka (kotki są zajebiste!) albo ktoś mu kazał zamknąć japę, bo za dużo gadał. Ciężko stwierdzić dokładnie, jakie są przyczyny takiego stanu, ale niechybnie prowadzą one do ujawnienia się u niego lekkiej paranoi. Cole zauważa wtedy z niepokojem, że wszyscy dookoła niego coś szepczą po kryjomu. To na pewno spiski! Spiski są wszędzie! To, że Rainbow wpadł w kałużę, nie mogło być przypadkiem! To na pewno tylko pierwszy etap misji mającej na celu ukrzyżowanie Cole'a, jedynego syna najważniejszej w tym kraju osoby...

Wygląd zewnętrzny

Są takie osoby, na widok których można dostać zawału serca i z okrzykiem: "Jak długo już tu jesteś?!" zacząć w panice się zastanawiać, jak wiele z przeprowadzonej przed chwilą rozmowy usłyszały. Tak. Cóż, Cole nie jest jedną z tych osób. Kiedy Cole wchodzi do pokoju, każdy od razu go zauważa.
Bo w sumie trzeba byłoby mieć gigantyczne kłopoty ze wzrokiem (ewentualnie z mózgiem), żeby nie dostrzec przybycia prawie dwumetrowego mięśniaka z tęczą na głowie.
Rainbow mierzy sobie sto dziewięćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, całkiem przyjemnie opakowanych ponad dziewięćdziesięcioma kilogramami zbitych mięśni (i kości, i ścięgien, i... dobra! wiadomo, o co chodzi, paker z niego). Ma duże dłonie, wiecznie czymś poprzypalane. Jak nie chemikaliami czy półproduktami z jego zestawu małego piromana, to przynajmniej fajkami, bo typ kopci jak stara lokomotywa. Przysięgam, gdyby nie fakt, że szlugi takie drogie – odpalałby jedną od drugiej. O dziwo, wcale tego nie widać po jego uzębieniu. Chociaż... Jeśli wziąć pod uwagę jego szajbę na punkcie mycia zębów... Nie, to jednak nie jest aż tak dziwne. Olśniewający uśmiech numer sześćdziesiąt dziewięć jasny niczym błysk reflektora, hehe. Nie gap się tak, Cole nie lubi, jak ktoś mu się wpatruje w zęby. Tak tylko ostrzegam, bo koleś pięść ma naprawdę ciężką.
Jeśli pominąć tę całą sprawę z jego gabarytami... Nie ma mowy, i tak byś go zauważył. Kolorowe pióra sięgające łopatek wcale nie jest tak łatwo przeoczyć, poważnie. Dlatego kiedy Rainbow jest zmuszony udać się w jakieś niebezpieczne miejsce zakładające szeroko pojęte podchody i skradanie się, zawsze owija łeb chustą. Jest wtedy trochę jak ninja, tylko nie tak dobry w ukrywaniu się.
Jego oczy mają dość niespotykaną barwę: fioletową. Nie, cepie jeden, nie dosłownie. To taki trik natury, sprawiający, że niebieskie oczy zdają się mieć fioletowy pigment. Tak samo jak nie ma zielonego pigmentu, a zielone oczy to tak naprawdę oczy piwno-niebieskie. Rany, ale z ciebie wrzód na tyłku. Nie pytaj mnie, ja się na genetyce nie znam. Jak nie wierzysz w fioletowe oczy, to obejrzyj sobie jakiś film z Elizabeth Taylor.

Charakter

Wygląda jak oszołom, zachowuje się jak oszołom, ale to nie jest... A, w sumie jest. Kogo ja chcę oszukać. Z tym całym jego optymizmem, napadami paranoi, uwielbieniem dla strzelanin i babraniem się w chemikaliach. Ale hej! Jakbyś był chrzanionym mutantem praktycznie od zawsze i do tego miał pieprzniętą matkę, pewnie też nie byłbyś lepszy.
Jeśli pominąć te skoki nastrojów, które czasami mu się zdarzają, oraz świra w oczach na dźwięk słowa „strzelać”, to jest całkiem do rzeczy. Taki trochę typ nawiedzonego naukowca-samouka. Jego pasja do rozbierania rzeczy na czynniki pierwsze jest nawet większa od jego zamiłowania do przelotnych miłostek. I jak na pasjonata przystało, ma doskonałą pamięć. Jeśli chodzi o przedmiot jego pasji, oczywiście. Bo gdy idzie o ludzi czy zobowiązania – to już niekoniecznie.
Życie nie było dla Cole'a łaskawe. Właściwie, w tych czasach dla nikogo nie jest, ale cóż. Rainbow nigdy się na to nie skarżył. Życie jakie jest każdy widzi, i albo do tego przywykniesz, albo ktoś cię sprzątnie, to lekcja, której Cole nauczył się już w dzieciństwie. Jeśli ktoś ci coś ukradł, to znaczy, że źle tego pilnowałeś. Jeśli ktoś obił ci mordę, to znaczy, że ci się to należało. Proste. Świat Cole'a jest prosty. Zdradziłeś jego zaufanie? Kula w łeb, więcej tego nie zrobisz. Ale za to możesz być pewny, że i Rainbow cię nie zawiedzie.
Całkiem lojalny i uczciwy z niego świr.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.10.13 22:06  •  Rainbow Empty Re: Rainbow
    Damn... fajna karta. Serio, świetnie się czytało. I się uśmiałem. I wysyłałem cytaty kumplowi, z którym akurat pisałem na gg. I... i... no. xD

    Rainbow Ds39
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach