Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 20.11.14 13:15  •  Ten frajer. Empty Ten frajer.
Godność: Haziel; jest aniołem, nie ma więc nazwiska.
Pseudonim: Haz. Po prostu zdrobnienie imienia. Ale i tak na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które go tak nazywają.
Płeć: Mężczyzna.
Wiek: Fizycznie koło trzydziestu; psychicznie już sam nie wie, czy liczyć w setkach, czy w tysiącach.
Orientacja: Aseksualny.
Zawód: Najbliżej temu do uzdrowiciela czy innego medyka.
Miejsce zamieszkania: Eden. Teoretycznie.

Organizacja: Neutralny.
Rasa: Anioł.
Ranga: Anioł.

Wygląd zewnętrzny:
Wychudzony, średnio wysoki (sto osiemdziesiąt centymetrów, dokładniej rzecz biorąc) mężczyzna z niedowagą (sześćdziesiąt trzy kilogramy); wiecznie zapracowany. Zgarbiony, chudy. Oliwkowa cera. Stale podkrążone oczy o kształcie migdałów, krótkie rzęsy, błękitne tęczówki, brązowe, średnio gęste włosy sięgające połowy szyi. Najczęstszym wyrazem twarzy jest blady, zrezygnowany uśmiech. Łagodnie łuki brwiowe. Często niewielki zarost, nie goli się regularnie. Prosty nos. Trójkątna broda. Skromnie ubrany, nie lubi zwracać na siebie uwagi, zazwyczaj kryje się w cieniu.

Charakter:
Haziel nie tylko chciał być dobry; dawniej czuł się jakby był dobrocią. Z prostotą wyciągał rękę do każdego, nie dostrzegał różnic między ludźmi, chciał pomagać i robił to cały czas. Nie mając wiele prywatnego życia i bez konkretnego człowieka do stróżowania, przed apokalipsą Haziel służył dobru ogółu. Starał się naprostowywać błędy, sugerował ludziom najlepsze, jego zdaniem, rozwiązania i ugodowo wycofywał się, gdy ci nie byli zainteresowani słuchaniem go, walcząc z własnym sumieniem i moralnością. Wierzył w iskierkę dobra w każdym człowieku i w to, że wystarczy ją rozniecić. I robił to.
W tamtych czasach czerpał z tego radość, która dostarczała mu dobrego humoru, kiedy przebywał w Niebie. Lubił żartować, a nawet droczyć się z innymi aniołami; jednak nawet wtedy często bał się, że nie wyczuje granicy, w której zaczyna kogoś obrażać. I często powstrzymywał niektóre komentarze.
Potem nadeszła apokalipsa.
Haziel chciał zejść na ziemię i pomagać natychmiast. Był więc jednym z pierwszych, którzy ochoczo porwali się na to, gdy tylko utrzymali zezwolenie. Usiłował złożyć ziemię w jedną całość z żywotnością dziecka, nieszczególnie zwracając przy tym uwagę na siebie. W końcu był aniołem ― anioły nie potrzebowały odpoczynku, nie potrzebowały łapać głębszego oddechu, były stworzone do pomocy. Tego chciał od nich Pan. To ludzie byli najważniejsi i Haziel zawsze stawiał ich przed sobą. To ratowanie ich i rozniecanie w nich ciepła było nadrzędnym celem. Anioły? Anioły stanowiły tylko narzędzie, przez które Pan utrzymywał szczęście w ludziach.
Haziel wiedział o tym i wie o tym nadal. I pomaga. Cały czas, jak tylko może. Chodzi, leczy i nadal nie widzi różnicy między tym, kogo wspiera ― to może być człowiek, Łowca, Wymordowany, nieważne. Wszyscy są dobrzy, muszą się tylko postarać. A jeśli odnoszą się do ciebie jak do śmiecia? Trzeba starać się bardziej, bo to zazwyczaj twoja wina. Bo nie umiesz pomóc im wystarczająco. Nie umiesz dać im tego, czego oczekują.
Haziel nienawidzi, gdy nie umie spełnić ludzkich oczekiwań wystarczająco, a to zdarza mu się coraz częściej. Nieważne jak wiele zrobi. Nieważne, jak bardzo będzie się starał. Ludzie ― i inne istoty ― zmieniają się, odwracają od niego spojrzenia, traktują go jak obcego. Mówią o lenistwie, jakie wykazuje, mieszkając w Edenie. O tym, że mógłby zaprosić ich do swojego zielonego ogródka, zamiast twierdzić, że chce pomóc ― i kończyć na twierdzeniu. A Haziel nie umie tego pojąć do końca, ale wie, że to oznacza, że nie robi wystarczająco dużo rzeczy. I że nie jest wystarczająco dobry.
Stara się bardziej. Zapomina o tym, że sam ma ciało, o które powinien dbać. To tylko jego ciało. Bogu nigdy nie chodziło o niego ani inne anioły. Jest gotów zrobić coraz więcej, a desperacja sprawia, że analizuje coraz mniej ― pamięta, że zabijanie jest złe, zawsze było, wie, że nie powinien krzywdzić ludzi, ale co zrobić, jeśli dobro jednego człowieka sprawia, że drugi powinien zostać skrzywdzony? Co, gdy się kłócą, gdy walczą? Haziel chce, żeby obaj byli szczęśliwi. Tego wymaga Pan.
I Haziel modli się do Pana, modli się często o odpowiedź, prosi o znak ― tak, jak prosił zawsze. Ale Pan nigdy nie odpowiada. Może Pan nie ma czasu. A może Pan…
Haziel nienawidzi tego, że zaczyna wątpić. Dusi w sobie każde wahanie, bo wie, że wątpliwości są karą za brak zapału z jego strony. Nie może sobie na nie pozwolić, jeśli chce być dobrym aniołem. A świat upada, istoty żywe chorują i krzywdzą siebie nawzajem, pogodzenie ich wszystkich jest niemożliwe. I Haziel coraz częściej zdaje się na ich wolę i zamiast sam udzielać rad, słucha rad innych. Staje się łatwiejszy i łatwiejszy do manipulacji, bo skoro on sam nie wie, co zrobić, może inni wiedzą. Może innym Pan okazał większą łaskę. Może pomoc tej czy innej grupie w tym momencie będzie dobra ― może przerwie wojnę.
I Haziel nie działa wbrew ludzkiej woli bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, nawet wtedy, gdy ludzie robią rzeczy, które obiektywnie nie są dobre. Bo już sam nie wie, czy to, co wydaje mu się, że jest dobre, naprawdę takie jest. Bo staje się tylko coraz bardziej skonfundowaną, przerażoną i nierozumiejącą istotą. Bo mówienie do Boga nic nie daje ― On milczy jak zaklęty i zasiewa tylko coraz więcej i więcej wątpliwości.
Dzięki temu Haziel wie, że nie jest dobrym aniołem. Dobry anioł nie miałby wątpliwości. Dobry anioł nie rezygnowałby coraz częściej i częściej, nie siadałby w jednym miejscu, patrząc nieruchomo w przestrzeń i zastanawiając się. Haziel boi się zadawać pytania, nawet przyjaciołom, boi się pokazywać, że ma jakiekolwiek potrzeby, bo wie, że nie istnieje po to, żeby je mieć. Istnieje po to, żeby ciągle wychodzić z Edenu, leczyć ludzi i robić dla nich to, czego zapragną.
Ale nie ma nawet uzdrowicielskich mocy. Wszystko, co robi, robi z pomocą ludzkich sposobów. Czy już samo to nie pokazuje, jak nieprzydatny jest? Może Pan pomylił się, w ogóle przywołując go do życia.
Nie. Przecież Pan nie może się mylić.
Haziel pamięta, że kiedyś pomaganie łączyło się z zapałem i dawało siłę. Gdzie podział się zapał? Gdzie podziała się siła? Jest tylko coraz słabszy. Coraz częściej boli go głowa. Coraz częściej chwieje się, ma problemy z dotarciem do domu czy przywołaniem własnej mocy. Ciągle jest senny, a gdy zasypia, mógłby spać bez ustanku.
Tylko cień pozostał z dawnego dobrego humoru czy żartów, bo Haziel jest zbyt zajęty, by żartować.  Ma boską misję do wykonania. Humor przydaje się tylko, gdy ktokolwiek pyta go o jego własne zdrowie czy samopoczucie; bo przecież jest aniołem i uzdrowicielem, dlaczego miałby czuć się źle?

Moce:
Włada żywiołem ziemi praktycznie do perfekcji; ma też skrzydła i teoretycznie może latać, ale nie sprawia mu to przyjemności. Jego umiejętności przez ostatnie stulecia bardziej niż kiedykolwiek złączyły go z ziemią i odrywanie się od niej wywołuje głównie potężny zawrót głowy. W razie większego zagrożenia czy trudnej sytuacji może więc polecieć, ale istnieje niemal stuprocentowa pewność, że jakikolwiek inny anioł z łatwością go dogoni. Pozostałe cechy rasowe ― zwiększona prędkość czy zwinność ― objawiały się u niego dawniej, kiedy był żywszy i czerpał więcej radości z tego, co robił. Teraz jego wewnętrzna anielskość jest zbyt pochłonięta wieczną regeneracją, gdy jej właściciel praktycznie nie je i nie śpi, ciągle robiąc coś innego i zapominając o tym, że też ma ludzkie ciało.
Jego dodatkową mocą jest zadawanie bólu, czego użył zaledwie parę razy w życiu i nie lubi nawet o tym myśleć. Wywoływanie cierpienia innych odbija się jednak w jego własnej empatii, więc przy każdym spowodowaniu bólu Haziel cierpi wraz z ofiarą.
Nie ma drugiej mocy, ma za to zwierzątko; małą tatrię. Można powiedzieć, że jest między nimi coś na kształt przyjaźni; tatria trzyma się blisko Haziela i nawet wtedy, gdy znika, ten ma pewność, że zawsze wróci. Haziel nigdy nie nadał jej imienia, wierząc, że nie on jest tym, kto ma prawo nadawać imiona ― często mówi do tatrii po prostu „mała” bądź „malutka”.

Umiejętności:
Umie opatrywać ludzi (i inne stworzenia) perfekcyjnie i zna różne sposoby ratowania życia. Poza tym zna się na ziołach; ma nawet własny ogród. Naturalnie umie tworzyć leki. Ma też dobrą orientację w terenie, co przydaje mu się często, ponieważ rzadko siedzi w domu.

Słabości:
Od dawna już zdesperowany i łatwy do manipulacji. Gdy sam nie wie, co robić, by życie było lepsze, pozwala podyktować to sobie przez innych. Jego neutralność polega na zmienianiu stron, ponieważ nie robi różnicy między ugrupowaniami.
Słaby fizycznie, zapracowany.


Ostatnio zmieniony przez Haziel dnia 20.11.14 16:54, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.14 15:21  •  Ten frajer. Empty Re: Ten frajer.
Rozwiń bardziej wygląd i dodaj wagę oraz wzrost postaci.
Jako aniołowi przysługują Ci 3 moce (żywioł + 2 inne), dodaj sobie.
Dodaj sobie jedną umiejętność.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.14 16:56  •  Ten frajer. Empty Re: Ten frajer.
Poprawione. Zamiast mocy wzięłam zwierzę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.11.14 17:25  •  Ten frajer. Empty Re: Ten frajer.
Okej. Teraz jest dobrze. Akcept i miłej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ten frajer. Empty Re: Ten frajer.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach