Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 07.10.14 20:19  •  Coconut nut is not a nut. Empty Coconut nut is not a nut.
Macie tu śmieszną rzecz do słuchania, oddającą głupotę tej postaci
Wzorowane na Jesterze, występują szczątkowe ilości kompletnego kretynizmu.

G o d n o ś ć
    Nie można pogratulować jego rodzicom, jeśli chodzi o oryginalność w sprawie doboru imienia dla dziecka. W końcu taki prosty Kyle jest aż nazbyt banalny, żeby zaliczyć go do worka superultraunikatowych nejmów dla fejmów. Drugie, Jason, także nie grzeszy wkosmoswywalizmem. Za to nazwisko, brzmiące Haddick, dostał od samego Losu, który postanowił obdarować go czymś, co brzmi tak nieprzyzwoicie, jak to tylko możliwe. Normalnym jest, że wszyscy czytają to, jako "hard dick", ale chyba nie muszę tego napominać.

P s e u d o n i m
    "O Cholera To Znowu Ten Pokręcony" brzmi całkiem nieźle, jednakże Jason woli stawiać na krótsze i dźwięczniejsze ksywki. Dlatego nic dziwnego, że kiedy jego znajomy zatopił się w fazie na stare koreańskie girlbandy i usłyszał utwór "Mr. Mr.", nazywając go w ostateczności "Mr. Mistake", nawet nie zwrócił uwagi na to, że został określony mianem czystej Pomyłki. Mimo wszystko używa pseudonimu bardziej zbliżonego do swojej obecnej natury - Badger.

P ł e ć
    Nie no, może niektórzy mają problem z rozpoznawaniem rodzajów i takie tam, a i Kyle czasem brzmi i wygląda nawet kobie-... dziewczęco, ale bez dwóch zdań jest to bardziej... no... chłopiec. Albo młody mężczyzna, jak kto woli.

W i e k
    Och, ależ dam się nie pyta o takie rzeczy! Oł łejt, znowu mi wyleciało z głowy. No dobrze. Skoro już musicie wiedzieć, ile ma na karku nasz pocieszny śrubkolover, to za stosunkowo niedługo, bo dokładnie dwudziestego szóstego stycznia ukończy sto dziewięćdziesiąt siedem lat, co robi z niego zwykłego berbecia w świecie rządzonym przez czterocyfrowy wiek, jednakże na takiego również wygląda, chwaląc się swoją buźką zaledwie siedemnastoletniego palanta.

O r i e n t a c j a
    Chyba prędzej zrobiłby to z wiertarko-wkrętarką, niźli z drugim podobnym sobie stworzeniem, sądząc po tym, jak bardzo interesuje się obojgiem z nich, jednakowoż gdyby już musiał wybierać, nie wybierałby wcale, bo, jak na biseksualistę przystało, płeć jest mu kompletnie obojętna. Choć lubi duże piersi, a to się powinno przekładać.

P r o f e s j a
    Wszystko w jednym. Czasem kogoś stłucze, czasem zdobędzie parę informacji, a czasami dorobi sobie w nieistniejącej nigdzie cukierni. Dopóki będzie wypłata - coś się wykombinuje. Choć zwykle uważa się za jedynego takiego mechanika na całym świecie, ostatecznie wszystko robiąc bezinteresownie. Bo to w końcu już nie jest robota, jak nie ma wynagrodzenia, co nie?

Z a k w a t e r o w a n i e
    Zagarnął sobie jakiś kopiec piasku w Desperacji. I jakoś nie jest mu źle z tym faktem, doprawdy. W sumie, przywyknął już do tego, że jego dom jest mega beznadziejny, a nawet udało mu się go pokochać, sniffu~.


O r g a n i z a c j a
    Jakoś nigdy się do tego nie palił. Jego przeznaczeniem nie było skradać się pośród Psów, ani też sterczeć obok zielonych kapłanów czczących śmiesznego bożka, więc wybrał własną drogę, jednocześnie nie wpychając się nikomu w życie (do czasu) ze swoją neutralną mordą.

R a s a
    Wcześniej wspominałam coś o borsuku. Czy borsuki mają skrzydła? Nie. W takim razie Anioł odpada. Czy borsuk to Człowiek? Też nie. A może chodzi o zmechanizowanego borsuka-sprzątacza? Jeszcze czego. Prawdziwą borsuczość wyczują tylko Wymordowani. Nikt inny nie jest godzien.

R a n g a
    To ten moment, kiedy nazwa mija się z opisem, bo przecież ten mały całkiem nieźle radzi sobie z mutacją. Nie rozumie więc biedactwo, czemu nadal nazywają go Opętanym, jakby jakaś siła wyższa nawiedziła jego umysł.


M o c e
    # Pełna biokineza, bo kto zabroni. Generalnie, nie trzeba się długo zastanawiać nad tym, jak prezentują się w jego wypadku sprawy pokroju: "jakiż ze mnie stwór", bo nawet nie miałby zamiaru tego ukrywać. Bardzo łatwo domyślić się, iż należy do przedstawicieli borsuczełów. I jeśli wydaje wam się, że chodzi o zmutowane, paskudne stworzenie, które byłoby w stanie rozerwać każdego na strzępy - nic bardziej mylnego. Nasz mały Hard Dick jest tylko i wyłącznie małym łasicowatym o typowym umaszczeniu niedorobioneo skunksa.
    # Spodziewałeś się tu czegoś super? Ha! Ale najn! Nie ma drugiej mocy, bo jest głupim hipsterem z magicznym borsuczym tyłkiem, który już sam w sobie jest super. Ale potrafi gwizdać na palcach, więc uznajmy to za pewnego rodzaju moc, bo ja nie umiem.

U m i e j ę t n o ś c i
    # No tak. Była już mowa o jego zamiłowaniu do śrubek, wiertarek, pił mechanicznych... yyy, no tak. To mówi samo przez się. Jak ktoś coś kocha, to nie musi się nawet starać podczas pracy, bo tak naprawdę wcale nie pracuje. To urodzony mechanik, który wywija kluczem francuskim, jak samuraj mieczem, a szóstkowy uczeń prywatnej szkoły swoim megadrogim piórem marki Parker. Da radę... no, może nie ze wszystkim, ale dotychczas nie miał żadnej wpadki.
    # Samurajowie? Pfi! To tylko głupie porównanie. Żebyście widzieli, jak ten dzieciak potrafi wymachiwać ostrzem. Niekoniecznie przepada za mieczykami i innym shitem - tak na dobrą sprawę o wiele bardziej odpowiada mu posługiwanie się nożykiem do tapet. Mimo wszystko umiejętność posługiwania się bronią białą to całkiem przydatna rzecz, więc każde kolejne "narzędzie" w jego rękach na pewno się nie zmarnuje.
    # Niesamowity zasób słów, poukładane myśli, miliardy odpowiedzi na wszystkie pytania... niekoniecznie. Jeśli jednak chodzi o liczby, sprawdza się niezawodnie. Zawsze wie, co gdzie podstawić, jak co wymierzyć, wyliczyć... powiedzmy sobie szczerze - większego fanatyka matmy nie znajdziesz.
    # No... te takie tam tężyzny i w ogóle rasowe.

S ł a b o ś c i
    # Jest przygłuchy na lewe ucho. Nie znaczy to, że całkowicie na nie nie słyszy. Po prostu kiepsko mu cokolwiek wychwycić tym jednym konkretnym, a słyszy nim tak, jak gdyby trzymał je głęboko pod wodą, przy okazji z zapaleniem w zestawie. Nic przyjemnego, huh?
    # Może i potrafi wymachiwać rączkami, jednak nadal jest bardziej typem mózgowca, a co za tym idzie, ma słabą kondycję fizyczną. Nie wymagaj od niego biegu na pierdyliard kilometrów. Nie da rady nawet z połową, żeby nie miało się wrażenia, iż zaraz padnie.
    # Bywało już wiele naiwnych osób na tym świecie, ale Jason jest jednym z najlepiej zachowanych okazów. Jego łatwowierność już nawet nie powinna się tak nazywać. Jest po prostu głupi.
    # Większość społeczeństwa może i ma pewne odchyły czy blokady, jednakże ostatecznie odważają się spojrzeć w oczy śmierci na wskutek zawału i nawiązać z kimś kontakt. Haddick jednak zupełnie nie ma pojęcia, jak obchodzić się z ludźmi. Nie wie, co powiedzieć, a jego główka pozbawiona jest podstawowych zasad mówiących o tym, jak i z kim żyć.
    # Pewnie nic by się nikomu nie stało po jakimś porządniejszym trzaśnięciu się w któreś miejsce. Takiemu codziennemu, niegroźnemu, pozostawiającego po sobie soczystego siniaka. Jednak kruche kości Wymordowanego mogą narazić go na niezłe uszczerbki na zdrowiu, przez co musi uważać podczas... codziennego życia.
    # Chwytają nagle i potrafią tylko irytować. Nie, nie chodzi wcale o fangirle wyskakujące zza krzaka. Proszę nie rozprowadzać fałszywych legend, gdy sama jestem jedną z przedstawicielek tej rasy, a nie znam żadnej, która by tak robiła. Chodzi mi o częste skurcze, nad którymi tak ubolewa wiele osób, w tym także nasz milutki chłopaczyna. No, los pokarał go niezłym zestawem.
    # To trochę (bardzo) dziecinne, pedalskie i cholera wie, co jeszcze. Mimo wszystko paniczny strach przed ciemnością objawia się u niego do teraz, a on biedny nawet nie wie, co mógłby zrobić, byleby pozbyć się z głowy wrażenia, że z otchłani Nyks mógłby wyskoczyć w jego stronę jakiś potwór, którym tak na dobrą sprawę jest on sam.


A p a r y c j a
    Nie ma co się nad nim szczególnie rozwodzić. Tak na dobrą sprawę, jest sobie. Po prostu. Bardzo łatwo wyminąć go na ulicy bez szczególnego zwrócenia na niego uwagi, więc nie powinno się mieć problemu z przypięciem do jego piersi plakietki z napisem: "mega przeciętny". A skoro już o jego torsie mowa, to zacznę nieco wspak względem swojego typowego opisu wyglądu, a mianowicie od tej nieszczęsnej budowy, która lokuje się u mnie zawsze na samym końcu. Otóż jest posiadaczem niesamowicie drobnego ciałka, pozbawionego jakichś ogromnych mięśni niemalże na całej swojej powierzchni. Są one jednak delikatnie zarysowane na ramionach młodzieńca, przez wzgląd na MEGA CIĘŻKĄ (ha-ha-ha) pracę fizyczną, jaką zdarza mu się wykonywać. Wygląda jednak dość znośnie. Jest chudy, jak cholera, ale nie wychudzony, z tą swoją odpowiednią wagą sięgającą pięćdziesięciu jeden kilogramów bez gatek. Po prostu wygląda na takiego zmarniałego, choć to chyba jedynie zależy od jego budowy. Ponadto, pomimo swojego niskiego wzrostu, wygląda na dość wyciągniętego chłopaczka, przez co z daleka ma się wrażenie, że nie ma tylko jakiegoś marnego metra sześćdziesiąt, ale osiąga jakieś wielkie liczby, takie jak aż sto sześćdziesiąt pięć! Nie no. Spokojnie można by go uznać za wiele wyższego, kiedy by się stało w odpowiedniej odległości. Czyli za daleko też nie może być, bo wtedy robi się taki karmelowy punkcik.
    Tak. Karmelowy, bo przecież jego karnacja też musi być jakiejś konkretnej barwy. Otóż nie wygląda to jak typowy brązowy smakołyk. Jest to raczej odcień Toffifee rozpuszczonego w optymalnej ilości mleka. Taki cieplutki beż. Dość nieatrakcyjnie komponuje się to z jego postawą, ale taki już los. Z kolei do włosów pasuje idealnie. Sięgają one bowiem połowy karku Wymordowanego, wcale nie będąc rozrzuconymi na wszystkie strony świata. Od reszty odstaje może kilka kosmyków, które postanowiły się zbuntować. Wygląda to jednak na artystyczny nieład, jednakże tylko przez wzgląd na fakt, iż te kłaki w odcieniu popielatego blondu są zwyczajnie... puszyste i mają ogromną objętość. Jeśli chodzi o resztę szczegółów dotyczących ich ułożenia, to szału nie ma - grzywka na lewe oko, delikatnie wywijają się na końcach, choć naprawdę jest to minimalne. I tyle. Oczywiście wspomniana grzyweczka musi być nieprzyzwoicie długa, sięgając aż żuchwy chłopaka, zasłaniając właściwie pół jego twarzy, a co za tym idzie również jedno z naprawdę atrakcyjnych ślepi. Ich przeciętny, okrągły kształt i rzadkie jasne rzęsy, które okalają powieki, nadrabia barwa ogromnych tęczówek, spoglądających beztrosko na świat. Zdawałoby się nawet, że z tych morskozielonych kulek można wyczytać jeszcze jakieś śladowe ilości inteligencji, ale to jednak niemożliwe w jego przypadku, więc zajmę się po prostu tym cudnym kolorkiem - zielony, morze, ciemne, koniec. Czasem jeszcze tylko spogląda na świat wzrokiem zagubionego szczeniaka, łaknącego jakiejś wielkiej sympatii, ale to mimo wszystko borsuk. Borsuk o zwykłym, prostym, ale niesamowicie wąskim nosie, rzucającym cień na równie wąskie usteczka. I tu się zatrzymamy, bo to chyba jeden z jego nielicznych znaków szczególnych. Otóż Kyle jest posiadaczem osobliwego, złośliwego uśmieszku, a jest to jego naturalny grymas zadowolenia. Wyraża je właśnie poprzez uniesienie jednego kącika ust (zazwyczaj jest to prawy), wyglądając nieco, jak młodociany psychopata. Ale on chce dobrze, serio! No, żeby jeszcze trochę dorzucić, na lewym obojczyku ma bezkształtną bliznę, nie wiadomo właściwie, po czym. Wygląda, jak taka plamka, próbująca przypominać jednocześnie serduszko i chmurkę rysowaną przez pięciolatka.
    Co do ubioru, nie można się jakoś szczególnie przy nim nawzdychać. Byle jakie koszulki, zwykle z nadrukami, luźne (bardzo luźne, mate) spodnie z o wiele za niskim krokiem, zwykle zresztą opuszczone, gacie podciągnięte pod same pachy... nie no, przesadziłam, ale gdyby mógł, pewnie by to zrobił. Ach, no i jeszcze jego nieszczęsne wisiorki, z którymi się nie rozstaje. Kupił sobie synek za dzieciaka zestaw pierścionków dla best frendzów i teraz sam nosi wszystkie trzy, bo, jak sam twierdzi, sam jest swoim najlepszym przyjacielem, i to tak doskonałym, że potrzebował aż trzeciego łańcuszka.
    A jako borsuk wygląda, jak borsuk. Amen.

O s o b o w o ś ć
    Co się rymuje z "kompletny idiota"? Prostak, wariat, dureń, a także wiele innych niezbyt chwalebnych cech. Ten chłopak to czysta mieszanka wybuchowa złożona z dziecinady i beznadziejnego błazeństwa. Owszem, to urodzony pajac z krwi i kości, bo czemu niby nie. Przede wszystkim jednak trzeba opisać go jakoś... bardziej szczegółowo.
    Po pierwsze, nie usiedzi w miejscu przez dłużej, niż kilka minut. Dosłownie. Musi się wylatać, pogestykulować, kiedy mówi - a mówi naprawdę dużo - a także wiele innych. Po prostu cały czas jest w ruchu. Nie takim, jakim my byśmy określili siebie. Nie biega w kółko, jak głupek, bo i nie potrafi, ale za to często spaceruje. W dodatku potrafi mówić szybciej, niż niejedna młoda kobieta uzależniona od Pudelka, Pinczerka, czy kij wie, co tam jeszcze. No i nie tylko prędkość jest o wiele większa - ilość także. Statystyczny człowiek potrafi opisać swój dzień jednym słowem, za to Kyle rozgada się tak, że zaraz będzie musiał opowiadać ten następny, kiedy tylko skończy mówić o poprzednim, przy czym i tak zajmie mu to dwadzieścia cztery godziny, choć przez ostatnią dobę jedynie opisywał to, co wydarzyło się jeszcze wcześniej. Jak już wynika z poprzednich zdań - jego zachowanie bardzo często nie ma sensu. Trudno jest zrozumieć logikę tego blondynka, gdyż nawet on sam niewiele pojmuje ze swojego zachowania. Wynika to w dużej mierze z jego niesamowitej nadaktywności brakomózgowej.
    Jest także niesamowicie naiwny. Uwierzy w każdą głupotę, jaką spróbuje mu się wcisnąć. Da się wykorzystać bez granic. I to nie dlatego, że jest "uprzejmy", "miły" i "kochany", tylko sądzi, że wtedy Karma odpłaci mu się pięknym za nadobne, ciasteczko z wróżbą przepowie mu coś szczęśliwego, et cetera, et cetera. No, to przez tą jego dziecinność, która objawia się w naprawdę wielu aspektach. Nawet pluszowe misie są mu bliższe, niż dorosłym, a nawet i większości dzieci. Oczywiście nie przyzna się do tego, utrzymując, że jest "dużym chłopcem" i wcale nie potrzebuje maskotkowych zabawek, po czym ślini się w takie misiate główki przez sen. Ciekawe, co by się stało, gdyby ktoś go na tym nakrył~.
    Dodatkowo można dorzucić mu okropną wadę, jaką noszą ludzie przeczący samym sobie. Potrafi w jednym zdaniu podać dwie sprzeczne informacje, które nie mają razem żadnego sensu, ale popiera to tylko jednym argumentem - jak się jest po obu stronach, to się jest jednocześnie bezstronnym. Bez sensu? Poczekajcie tylko, aż usłyszycie o jego wielkiej odwadze. Fakt faktem, boi się naprawdę niewielu rzeczy, ale to nie wynika z jego nieustraszonej natury, a raczej z wrodzonej głupoty. Jedyne, co może świadczyć o jakiejś tam inteligencji zachowanej w zakamarkach jego czaszki, to doza złośliwości, jaka wwierciła się w jego osobowość. Potrafi dogryźć, poironizować, czasem nawet powie coś inteligentnego...
    Ale i tak jest skończonym młotem. Przykro mi.


D o d a t k o w e
    # Po angielsku mówi z akcentem Cockney, absolutnie sztucznym. Jakoś podeszło mu ta robolska brytyjska gadka, która pasuje tylko do nieudolnie próbujących naśladować Australijczyków i... no, samo wyszło. Co z tego, że korzenie ma raczej amerykańskie.
    # Strasznie kaleczy japońszczyznę, przez co naprawdę kiepsko go zrozumieć, ale po jakimś czasie naprawdę się DA. Mimo wszystko i tak brzmi to, jak żaba rzygająca własnymi flakami.
    # Każda śrubka, jaką uznaje mianą "zdobywczej", ma swoje imię. Jeśli schyli się po takiego małego porzuconego dzieciaczka, zapewne zaraz zacznie się wydzierać, jak porąbany fanboy, który właśnie zobaczył swojego idola. Jego ulubieńcami jednak pozostają John i Sam, z którymi miał zamiar nawet kiedyś założyć rodzinę, ale niestety mężczyźni w ciążę nie zachodzą, a już na pewno nie ze śrubkami. Zresztą, ci dwaj panowie wyraźnie "dali mu do zrozumienia", iż są zainteresowani sobą nawzajem, a nie samą osobą Kyle'a.
    # Czasem zdarzy mu się rzucić coś po hiszpańsku bądź włosku. Nie wiadomo, skąd w ogóle u niego znajomość tego języka, jednakże i tak zna tylko podstawowe "tak", "nie", powitania i pożegnania, zwroty grzecznościowe, kilka liczebników... i przekleństwa. Zapewne w ogóle liznął tej mowy tylko dla wulgaryzmów.
    # Boi się Nathaira. Serio serio. A tak w ogóle, to mu służy. A WY SĄDZILIŚCIE, ŻE TO NIEMOŻLIWE!?
    # A tak ogólnie, to jest kompletnym uke. So sad.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.14 22:52  •  Coconut nut is not a nut. Empty Re: Coconut nut is not a nut.
W sumie nie mam do czego się przyczepić, tak więc akcept. Miłej gry.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach