Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Pisanie 02.09.14 22:04  •  You're fucked Empty You're fucked
MG: Taihen Shi
Uczestnicy: Ścierworyjek oraz Hasira
Trudność: Łatwy/średni
Cel misji: Magiczny artefakt, pozwalający na komunikowanie się z innymi aka rozmówki polsko-japońskie.

You're fucked 4586322
Dla Hasiry:
- Kurwa! Nie współpracuje z nami. Weź sięgnij znów do niej elektrycznym pastuchem, może się opamięta.
- Sam się sięgnij, idioto! Spalisz ją w końcu zamiast wytresować.
Kłótnia trwała już jakiś czas. Dwóch naukowców S.Specu gapiło się na Hasirę zakutą w dyby. Pięć tytanowych pierścieni trzymało ją przy samej podłodze wzdłuż jej ciała, od głowy do samego ogona. Znów laboratorium. Ci przeklęci ludzie zaczynali działać ci na nerwy, wyrywałaś się, czując, że gdzieś w okolicy ogona obręcz jest lekko obluzowana. Jeszcze o tym nie wiedzą, jedynie uważają, że miotasz się jak szatan z powodu, być może, jakiejś choroby panującej w Desperacji. Wścieklizna czy inne licho, kto ich tam wie.
- Co w takim razie mam według ciebie zrobić, co?
- Jeszcze nie wiem. Może ktoś z góry nam odpowie.
Obaj parsknęli śmiechem. Zrządzeniem losu byłoby gdyby ktoś nagle powiedział im co zrobić z pięciuset metrowym wężem który gada. Jeden z nich, ten pierwszy, po raz kolejny włączył prąd. To nie był pierwszy raz odkąd to tkwisz. To już niemal tydzień, a ty, pracą mięśni i brakiem rezygnacji już niemal uwolniłaś pierwsze sto metrów ciała od strony ogona. Ilość prądu używana do "uspokojenia cię" była na tyle niska, że powodowała jedynie nieprzyjemne łaskotki. Łuski osłaniały cię przed najgorszym kopnięciem, ale mimo wszystko sam fakt, że bez większego namysłu byli skłonni zrobić ci krzywdę irytował. Byłaś wściekła, nawet jak na potulną zazwyczaj bestię. Niech tylko poczekają... zobaczą jak to jest gdy ktoś zatapia w nich kły. Jak smaży go prądem. Jak wbija się go w ścianę. Jeszcze tylko chwila, a będziesz wolna.
Wtedy zjawił się on. Widziałaś go już nie raz przez przeszkloną szybę. Wyglądał na starszego niż go pamiętała. Ile to już lat minęło? Zapewne kilka odkąd uciekła z M3 po kontakcie z kobrami. Uśmiechał się dobrodusznie, nawet wyciągnął rękę ku niej.
- Witaj Angeliko, jak się czujesz?
Czułość wyzierała z jego spojrzenia. W końcu była jego dzieckiem, owocem jego badań. On był pomysłodawcą, wyrwał ją ze szponów śmierci i pomógł udoskonalić jej mizerne, ludzkie ciało. Teraz była doskonała. Silna, niezależna. Piękna. Był pewien że mu podziękuje, mimo że wcale tego nie oczekiwał.


Dla Ścierworyjka:
Nie wiadomo kiedy dostałeś łopatą przez łeb. Bolało, tak. Oczywiście straciłeś przytomność i nie czułeś jak wlekli cię przez tą cholerną pustynię do bazy S. Specu. Dopiero godzinę czy dwie później uchyliłeś oczy i mogłeś się rozejrzeć dookoła ciebie. Bynajmniej nie było ciemno. Białe pomieszczenie oświetlone było jarzeniówkami. W dodatku było okropnie małe jak na salę przesłuchań. No i puste. Nikogo kto by cię obserwował czy wysłuchał krzyków i wołania o pomoc. Nosz szlag, jesteś w dupie, nie ma co.
Czułeś suchość w ustach, ale niestety, byłeś przyszpilony do krzesła. Znów te cholerne metalowe obręcze i trudności z poruszaniem się. Mogłeś wstać z tyłkiem przyczepionym do siedziska, ale co by ci to dało? Pewnie wylądowałbyś na ryju i koniec bajki. W najlepszym wypadku ktoś by przyszedł by cię ustawić w poprzedniej pozycji. Nie pozostaje nic innego jak dać głos.
- Szczekaj, kundlu. - głośniki zamontowane w rogach sali zniekształcały głos mówiącego. - Należysz do Dogs, ta? Myślę, że będziemy się świetnie tutaj bawić. Zacznij szczekać co wiesz, a puścimy cię wolno.
Ochrypły śmiech nie brzmiał przyjemnie. Doskonale wiedziałeś co oznaczał. Tortury. Może właśnie w tym momencie stwierdziłeś, że sprawdzisz czy masz przy sobie swoje rzeczy. No cóż, było niemal pewne, że wszystko ci odbiorą. Tak też zrobili. Teraz siedzisz w swoich brudnych szmatach, chce ci się pić, a głowa nadal boli niemiłosiernie, nie wiadomo czy od kulki w niej tkwiącej czy też uderzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.14 22:30  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Nie wiadomo czy obudził go ból czy jasne światło, które wdarło się pod powieki, jednak nastąpiła wreszcie ta wyczekiwana chwila - Ryjek powoli podniósł opuszczony do tej pory łeb.
- Piiiiić.. - zarządał, nie zdając sobie jeszcze w pełni sprawy z faktu, że znalazł się w niezłym gównie.
Jedyne pocieszenie, że nie dosłownie. Sam nie wiedział czy bardziej przeraziła go niespodziewana zmiana otoczenia czy niewielki metraż, w którym się znalazł. Na chwilę nawet zamarł w bezruchu, bojąc się sprowokować cokolwiek. Oczyma wyobraźni już widział jak za sekundę skończy mu się powietrze albo ściany go zgniotą. Nie wiedział co gorsze.
Powoli przyzwyczaił się do nowej sytuacji. Zdobył się nawet na to by ostentacyjnie poszarpać się chwilę w obręczach. Niech wiedzą, że z nim nie ma żartów! Jednak gdy w odpowiedzi na jego hardość zaskrzeczały głośniki mało nie zaczął piszczeć jak szczeniak. Znowu te skrzeczące głosy. W dodatku ten śmiech. Ciarki przeszły mu po plecach.
- Paszoł won, to już nie jest zabawne - warknął siląc się na choćby trochę odważny ton głosu.
Nie był nikim ważnym, więc nawet mu przez myśl nie przeszło, że wplątał się w coś poważniejszego. To te skrzeczące psy pustynne pewnie chcą się zabawić jego kosztem. Tylko skąd, do cholery, wzięły tak czyste pomieszczenie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.14 22:34  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Znowu te świry się kłócą. Jak zwykle. Była pełna podziwu, że jeszcze nie rzucili się sobie do gardeł. Właściwie dziwił ją bardziej fakt, czemu ich jeszcze nie wywalili. Co jak co ale chyba w całym laboratorium nikt nie robił takiego hałasu jak oni. Naukowcy przebywający w innych sektorach tylko kiwali głowami słysząc ich słowne przepychanki. Zapewne wielu z nich byłoby lepszymi kandydatami do tresowania węża niż oni. No ale Hasira zawsze była dzieckiem nieszczęścia, więc jakoś bardzo nie dziwiła ją ta sytuacja. Straciła już rachubę ile tu była, a szarpanina w metalowych obręczach bardzo mocno ja męczyła. Nie mogła jednak się poddać, chociaż były momenty, że właśnie chciała dać się ugłaskać. Wtedy jednak poczuła, że jedna z obręczy jest już nieco rozluźniona. To było jak światełko w tunelu. To dawało jej coraz więcej siły i nadziei i nagle... Znowu to nieprzyjemne łaskotanie. Wielu zapewne uważa łaskotki za coś przyjemnego, tak, pod warunkiem, że nie wywołują ich naukowcy, którzy nie mogą się dogadać i stanowczo za często ją tym sposobem dręczą. No i jakby nie patrzeć to przecież podchodziło to pod tortury. Zasyczała przeciągle, nie miała ochoty na śmiech a jej ciało wręcz krzyczało "dość!".
Musiała jednak się otrząsnąć. Była już tak blisko i daleko zarazem. Wytrzymała już jednak tyle to czemu jeszcze nie wytrzymać trochę? Jest teraz potężnym wężem i nie powinna uginać się pod wolą dwóch półgłupków, którzy pracowali tutaj chyba tylko dzięki znajomością lub grubym portfelom. Dzisiejszy dzień był jednak inny niż wszystkie poprzednie. Ktoś miał dzisiaj ochotę odwiedzić dwóch doktorków i sprawdzić jak się bawią swoim zwierzątkiem. Był to akurat ktoś bardzo dobrze znany Hasirze. To ON był pomysłodawcą, to ON załatwił kobry i napuścił na nią. Nie było chyba innej istoty na ziemi jaką by Hasira darzyła taką nienawiścią. Jego pojawienie się tutaj podniosło jej ciśnienie, aż prawie zagotowała się. Miał nawet czelność podejść do niej z uśmiechem na twarzy, tak jakby byli najlepszymi przyjaciółmi od lat. Pamiętał nawet jej imię, którego tamci nigdy nie stosowali, nie darzyli jej takim szacunkiem. Tyle, że ten szacunek był raczej sztuczny. Wyciągnął w jej stronę swoją dłoń zapewne oczekując, że rzuci mu się do ramion. I tak nie mogła tego zrobić ze względu na więzy. Gniew tak ją wypełnił, że nawet nie była wstanie nic z siebie wydusić poza ostrzegawczym i złowrogim syczeniem. Niech stąd szybko odejdzie, najszybciej jak to możliwe bo nie ręczy za siebie. Napięła wszystkie mięśnie będąc gotowa szarpnąć się gwałtownie, najmocniej jak potrafiła. Teraz to nienawiść dodawała jej sił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.14 23:07  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Dla Hasiry:
Najwyraźniej nie przejmował się jej wierzganiem i nienawiścią. Może wręcz się nią rozkoszował. Podszedł do twojego pyska, by móc spojrzeć ci w oczy. I żebyś ty lepiej widziała jego. Był stary, tak. Broda już dawno posiwiała, a we włosach widać było wyraźne braki. Jego uśmiech nie zwiastował dla ciebie nic dobrego. Może znów wymyślił coś by uprzykrzyć ci życie i sprawić że staniesz się jeszcze gorszym potworem?
- Zapytałem: jak się czujesz, Angeliko? Wiem, że umiesz mówić.
W końcu ją stworzył i doskonale wiedział do czego była zdolna. Pewnie dlatego unikał jej łap i stanął na tyle daleko by nie rozszarpała go jadowitymi kłami. Była jego zdziczałą córką, to właśnie powtarzał sobie w myślach w czasie gdy wypełniał swój kolejny plan.
- Dobrzy panowie, szef kazał mi wam przekazać żebyście natychmiast stawili się w jego biurze. Przybył nowy obiekt, potrzebują tam kogoś z genetyki. To rozkaz.
Wycofali się bez słowa, a nawet z wyraźną ulgą malującą się na twarzy. Wiedzieli, że skoro wąż zamarł, to tylko po to by zebrać więcej sił do kolejnego ataku i szarpnięć. Nie chcieli być przy tym jak Hasira uśmierca jednego z najznamienitszych naukowców S.Specu. On jednak wydawał się tym nie przejmować. Obchodził cię dookoła, obserwując każdą łuskę, szukając nawet najmniejszej ranki  na wężowej skórze. Badał i odkrywał na nowo to, co stworzył, a każde nowe odkrycie napawało go coraz większą dumą. Była wymalowana na jego twarzy, nie sposób było jej nie zauważyć.
- Powiem ci co mam zamiar z tobą zrobić. - przystanął znów przed jej pyskiem, głos miał poważny. - Za chwilę cię uwolnię z dybów i wypuszczę z laboratorium. Ruszysz przez tę bramę przed siebie. Nie zatrzymuj się. Staranuj drzwi które zagrodzą ci drogę. Zabij kogo będzie trzeba. Gdy już wpadniesz do tego pokoju, wysyczysz jedno jedyne słowo "Wanderer" i poczekasz na dalszy obrót spraw. Nie stanie ci się krzywda, moje dziecko. Obiecuję.
I zrobił tak jak powiedział. Rzucił jej pożegnalne spojrzenie i cofnął się do kokpitu. Stukanie w klawiaturę obwieszczało zmiany. Zmiany na lepsze. Przytrzymujące cię pierścienie osłabły, a po chwili całkiem się otworzyły. Tak samo jak brama, którą wcześniej wskazywał naukowiec. Na końcu drogi, którą widziałaś z miejsca w którym stałaś, świeciła się czerwona lampka. To chyba był twój cel.


Dla Ścierworyjka:
Jak na zawołanie ktoś podsunął ci szklankę pod nos. Była to młoda kobieta. Blondynka w białym fartuchu. Najpewniej jedna z tych co go porwali. Skinęła ci lekko głową, pozwalając byś spokojnie wypił. Na ten czas głos ze ściany zrezygnował z powtarzania jak mantry tego samego zdania "Wyszczekaj co wiesz", które w twoich ustach brzmiało raczej jak obelga czy dowcip, którego nie zrozumiałeś. Czin czang czong. Portfel wsionk. Czy jak to tam szło. Teraz jednak mogłeś spokojnie zająć się gaszeniem pragnienia, a gdy osuszyłeś już całą szklankę, dziewczę wyjęło zza pasa strzykawkę i nie zważając na twoje protesty, wbiła ci prosto w żyłę wyjątkowo grubą i obleśną igłę. Powoli, pomarańczowy płyn, czy raczej galareta, dostawała się do twoich żył. Po wykonanym zadaniu kobieta wyszła bez słowa.
Na początku nie czułeś nic. Może byłeś nieco znużony, ale najpewniej to jasne światła tak na ciebie działały. Najchętniej poszedłbyś spać, jednak drzemanie będąc przykutym do krzesła wcale nie było tak przyjemne jak się wydawało. W dodatku gdy tylko próbowałeś zamknąć oczy, głośniki znów zaczynały dudnić, jeszcze głośniej niż poprzednio.
- Powiedz co wiesz, odmieńcze. Szczekaj.
Jednak i to urwało się szybko gdy tylko wymówiłeś wyraźniejsze, pełne zdanie. "Tam na górze" zapanowała konsternacja. Słyszałeś głosy. Trzy czy cztery. "On nic nie rozumie. Jak to nic nie rozumie? No tak. Była mowa o jakimś dzikusie, powierniku psów, który nie potrafił szczekać. Ale to nie niemowa. Nie. To dziwak."
Ktoś chyba próbował odezwać się do ciebie łamanym angielskim, jednak szybko zrezygnował. Ktoś inny wyrwał się z rosyjskim, ale wiadomo, bez wódki ani rusz. Zamieszanie powiększyło się. Szmery i szepty przypominały nabuzowany ruj pszczół. W dodatku wściekły. Ktoś już nawet zaczął krzyczeć.
"A jeśli udaje?" To jakaś kobieta. W jej tonie brzmiało powątpiewanie, a także coś jeszcze - chęć tortur. Zdecydowanie była skłonna zejść do Ryjka i sprawdzić czy przy wyrywaniu paznokci też nie będzie chciał rozumieć tego co się do niego mówi. Kroki odbijające się w głośnikach oznaczały, że zaczęła schodzić po schodach do jego sali. Zaczęła. Nagle ktoś wpadł do środka. Był zasapany. W jego głosie można było wyczuć strach.
"Jakiś idiota wypuścił węża!"


Dodatkowe informacje:
Od tej pory będziecie grali już razem. Posty powinny być już dłuższe.
Fajnie by też było gdyby Hasira napisała pierwsza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.14 14:50  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Musi przyznać, że jej "ojciec" trochę się posunął od ostatniego razu gdy go widziała. Był już aż taki stary? To ile to już wszystko trwało? Była kompletnie skołowana i nieco przeraził ją fakt, że mogła tu tkwić nawet wiele lat. Tyle, że i tak nie mogła nic na to poradzić, póki co. Starzec zdawał się być bardzo spokojny o swoje życie, więc zaczęła podejrzewać, że coś złego zaraz wykombinuje. Pomimo łagodnego tonu i mówienia jej po imieniu i tak nie miała ochoty mu odpowiedzieć. W końcu darzyła go nienawiścią za to co jej zrobił, chociaż gdzieś tam głęboko w duszy zaczęła akceptować swoje nowe "ja", która miało sporo zalet, więcej niż wad. Każdy dąży do bycia doskonałym, chociaż niektórzy często pod tym względem przekraczają wszelkie dopuszczalne granice.
Ciekawe czym kierował się gdy ją tworzył. Chciał pokazać światu swój geniusz? A może problem jakim jest wirus x? Nie rozumiała jego intencji i tego jak się teraz zachowywał. Był z niej dumny jakby naprawdę był jej ojcem. Ale Hasira miała tylko jednego ojca, którego bardzo kochała i utonął w tsunami. Nie powinna wracać do tych wspomnień gdyż zawsze ją dołowały i prowadziły w rozpacz. Ma się w końcu teraz stąd uwolnić, zapomniała? Miała właśnie się mocno szarpnąć aby spróbować wyrwać się z więzów, ale wyszło na to, że będzie to zbędne. Starzec doszedł do wniosku, że ją... Wypuści. Wężyca rozwarła szerzej ślepia i przekręciła nieznacznie łeb na znak totalnego zdziwienia. Teraz to już kompletnie nie rozumiała jego intencji. Tak w środku laboratorium ją wypuści? Już chciała coś na to odpowiedzieć, skomentować, ale pierścienie już były otwarte i nie było czasu na dyskutowanie. Zsunęła się na zimną posadzkę, teraz dopiero poczuła jak ma obolałe ciało, ale nie przejmowała się tym teraz. Drzwi przed nią się otwarły wskazując cel - drzwi do kolejnego pomieszczenia bo na pewno nie do wyjścia. Wyjście stąd będzie ogólnie trudne i skomplikowane. Dalsze słowa kreatora były dla niej jeszcze mniej zrozumiałe. Miała powiedzieć jakieś "Wanderer" cokolwiek to znaczy. Nie czas teraz nad tym dumać, po chwili ruszyła z impetem w stronę swego celu. Korytarz był dosyć długi i wcale nie pusty, ale większość naukowców już wyczuła pismo nosem kiedy dwaj kłócący się badacze zostali zmuszeni do opuszczenia pomieszczenia. Wtedy szybko dostrzegli, że obiekt badań został uwolniony i rozpłynęli się jak kamfora. No nie do końca wszyscy bo gdy Hasira wpełzła na korytarz to akurat jakiegoś stratowała, biedak niósł chyba próbki swoich badań i był bardzo szczęśliwy a tu taka niespodzianka. Szkoda. Musiała się jednak śpieszyć bo wiedziała, że laboratorium jest naszpikowane wszelakimi systemami bezpieczeństwa, które zapewne zaraz się aktywują. Mimo swych rozmiarów szybko się poruszała, więc gdy tylko była u podnóża drzwi, zaszarżowała na nie bokiem, aby przypadkiem nie uszkodzić głowy. Nie była pewna jak wytrzymałe one są.
Okazało się, że jednak nie były zbyt wytrzymałe. Wpadła do jakiegoś pomieszczenia, niewielkiego. Pośrodku niego zauważyła istotę żywą, prawdopodobnie człeka. Chciała go już zaatakować ale nie wyglądał groźnie - został chyba przywiązany do krzesła i nie miał żadnej broni. Jakiś więzień? Możliwe, tutaj pełno takich było. Dopiero po chwili stania i gapienia w najcieplejszy punkt ciała celu przypomniało się jej o tym słowie.
- Wanderer - Odparła bez emocji, nie wiedziała co to oznaczało. Jakieś hasło? Słowo klucz? A może jakaś zaszyfrowana wiadomość którą ten uwięziony znał? Nie była pewna. I właściwie co miała teraz zrobić? Po tym słowie kazał jej czekać... Ale czy czekanie to dobry pomysł? Jest uciekinierem w środku laboratorium S.SPECu. Jednostki specjalne zapewne pojawią się tutaj lada moment. Była tym wszystkim tak szokowana, że wolała jednak nie robić nic ponad to co jej kazał... Znienawidzony stwórca. A może już nie taki znienawidzony?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.14 22:00  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Spojrzał na blondynkę z wyraźną wdzięcznością. Przez myśl nawet przemknęło mu, że jest to jedyna trzeźwo myśląca tu osoba. Że zaraz będzie wolny, że zaraz stąd wyjdzie, że zaraz skończy się ten cały cyrk..
Chciał jej nawet podziękować za tę namiastkę pomocy. Już otwierał usta, gdy jego spojrzenie napotkało igłę. Nie, nie, nie, nie! - przerażenie zdążyło wymalować się w jego ślepiach, a zamiast podziękowań z jego gardła wydarło się dzikie warknięcie bólu, gdy narzędzie zbrodni przebiło mu skórę. Chciał się nawet szarpnąć, jak najdalej odpełznąć od kobiety, ale cichutki głos rozsądku podpowiedział mu, że lepiej znieść to na spokojnie. W końcu nie był pieprzonym kolekcjonerem żelaztwa w swoim ciele.
W życiu nie widział pomarańczowego lekarstwa. Więc co to było? Narkotyki, trucizna? Uśpią go jak niepotrzebnego szczeniaka? Będzie bolało? Rzucą jego truchło bezdomnym do zgwałcenia?
- Suka! - warknął obnażając kły - A ja ci ufałem!
Dopiero teraz poczuł prawdziwe zagrożenie - w jego łbie już zagnieździła się myśl by rozszarpać jej gardło, każdym kosztem, chociażby pełzając po posadzce i kąsając po kostkach na oślep, w nadziei, że ta upadnie. Nim jednak zdołał wprowadzić swój plan w życie, ta zdążyła się odsunąć na bezpieczną odległość, a po ciele Ścierworyjka zacząła rozchodzić się dziwna fala. Zamrugał ślepiami. Jakiś usypiający szajs. Wytną mu wątrobę, jak nic!
- Wracaj! - warknął spanikowany, ignorując głosy dochodzące z głośników.
Ona przynajmniej była realna, widział ją. Wiedział z kim ma doczynienia, oni już nie. Choć w pewnym momencie, mimo coraz większej senności, zarejestrował, że głos w głośnikach mówi coś innego. Znajome słowa. Nie mógł jednak rozpoznać skąd je kojarzył. Wiedział tylko, że dawno ich nie słyszał. Czuł, że każda próba przypomnienia sobie czegoś skończy się jeszcze koszmarniejszym bólem głowy niż ten, który powoli zaczął w nim kiełkować.
- Umrę tu - wymruczał, próbując wyciągnąć jedną rękę z obręczy.
Już się nie szarpał. Senność połączona z bólem sprawiała, że czuł się lekko jak naćpany. Cichy głosik w jego głowie podpowiadał mu jednak, że jeśli naprawdę ma tu zginąć to takie znieczulenie będzie raczej błogosławieństwem niż przekleństwem. Opuścił łeb ze zrezygnowaniem, dotykając brodą klatki piersiowej. Przesunął wzrokiem po swoim pasku od spodni by upewnić się czy aby napewno zabrano mu wszystko. Ostatnia iskierka nadziei poszła się jebać. Dosłownie. Zmieniła się w potężne jebnięcie w drzwi, które wyrwało je z zawiasów.
Złotawe ślepia Ścierworyjka wpatrywały się z niedowierzeniem w stworzenie, które się w nich pojawiło. Gdyby istniała taka fizyczna możliwość to jego szczęka upadłaby z głuchym łoskotem o podłogę. Teraz jednak pozostawało mu tylko patrzenie na jaszczura z typową dla siebie miną półdebila. Miał zostać karmą dla kolorowego gada? Dlatego go uśpili? Na co liczą, że go zeżre razem z krzesłem? Albo to halucynacje. Natura nie jest tak złośliwa wobec swoich dzieci by karać ich takim umaszczeniem. Dopiero gdy jaszczur się odezwał, mimo iż nie powinien, ślepia Ryjka rozszerzyły się jeszcze bardziej. Niedowierzenie i rezygnacja całkowicie zniknęły z jego twarzy. Pokonywany nadal przez senność zdołał zebrać w sobie tyle siły by wyszczerzyć do Hasiry kły w dzikim, pewnym siebie uśmiechu.
- Wanderer Cię przysłał? Uwolnisz mnie w jego imieniu? - spytał prosząco i przymilnie jednocześnie.
Widział w tym szansę. Gad nie wymówiłby tego bez powodu. Ryj nie wierzył w takie przypadki. Ruchem podbródka wskazał na obręcze na nadgarstkach. Zwabi tu stwora i uwolni się, choćby jaszczur miał mu odgryźć kończyny. Nie zdechnie związany jak zwierzę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.14 0:22  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Niestety, Hasira nie rozumiała po polsku. Mogli się na siebie gapić tak w nieskończoność, lecz na nic by się to nie zdało. Hasło padło z wężowych ust, a wyzwanie najwyraźniej zostało podjęte. Wanderer czuwał, to było oczywiste. Ale czy ten bożek na pewno działał tak jak powinien i chciał dobrze? Może jednak był to szalony bóg, szukający pociechy w nieszczęściu swoich wiernych? Podobno gdy w życiu masz pod górkę, oznacza to, że niedługo znów będzie z górki. Zobaczmy jak się to rozwinie w tym przypadku.
Ścierworyjek zobaczył przed sobą jaskrawo ubarwionego węża, wielkiego jak cały jego jasny pokoik. Gdyby nie fakt, że był to potwór myślący, to zapewne w tym momencie nasz Łowca zostałby zeżarty, bądź przynajmniej wgnieciony w ścianę. Zamiast tego miał przed sobą coś co się do niego odzywało, wręcz mówiło to, co zdecydowanie musiał w tym momencie usłyszeć. Niby zostało wypowiedziane to beznamiętnie, jednak nic nie mogło zabrać podniosłości tej chwili. Może sam bóg ci się objawił? Szczerze mówiąc, ciężko było ci się skupić na jakimkolwiek rozwiązaniu, ponieważ w żyłach już krążył ci wściekle narkotyk. Obraz dziwnie falował, odłączając kontury przedmiotów od ich naturalnego kształtu. Widma i zjawy - to właśnie to widziałeś przed sobą. W dodatku emanowało niebiańskim blaskiem. Cholera, anioł w kształcie węża. Nie. To jest anioł Wanderera.
Hasira za to widziała przed sobą mężczyznę przykutego do krzesła. Gapił się na nią tymi swoimi przećpanymi oczkami, bełkocząc coś w tym swoim szeleszczącym języku. I szczerzył się, zupełnie jak wilk gotowy do ataku. Może chciał ją ugryźć? Ciężko było pojąć o co mu chodziło, ale zapewne chciał by go uwolniła. Cóż, był w podobnej sytuacji jak ona kilka chwil temu, czemu by więc mu nie pomóc? Ale to oczywiście jedynie sugestia. Tak sądzę...
Do uszu obojga dobiegł chrzęst przewracanego mikrofonu. Głośniki urządziły sobie niemal dubstepowy koncert, w czasie gdy naukowcy najwyraźniej wybiegali w popłochu z salki w której do tej pory siedzieli. Podniesione głosy i wyraz buntu były zrozumiałe dla każdego, nawet dla obcokrajowca. Nie trwało to jednak długo. Głośnik po raz kolejny zachrobotał czy co to tam głośniki robią gdy ktoś podnosi i odstawia mikrofon na swoje miejsce. Jeśli udało im się zignorować całe to przedstawienie, to teraz ktoś odchrząknął prosto do membrany mikrofonu, chcąc w ten sposób zwrócić na siebie ich uwagę.
- Widzę, że go znalazłaś, Angeliko. Brawo. Teraz wyjaśnię resztę zadania. Przed tobą siedzi... o ile nadal siedzi, obiekt 07782. Zagramy w grę. Oboje wyjdziecie z tego zyskując więcej niż sądzicie. Jeśli pomożesz mu w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin uzyskać pewien przedmiot, wyjdziecie stąd wolni oraz żywi. Jeśli nie... cóż, staniecie się dla mnie bezużyteczni. Zainteresowana?
Dramatyczna cisza zapewne miała oznaczać, że naukowiec oczekuje odpowiedzi ze strony Hasiry. Po chwili jednak kontynuował jakby o nic wcześniej nie pytał:
- Żeby podbić stawkę, mam dla ciebie jeszcze jedną nagrodę, Angeliko. Opowiem ci o twoich rodzicach. Wiem wiele ciekawych rzeczy na ich temat. Zdziwiłabyś się JAKICH rzeczy.
I po raz kolejny, zabrzmiało to dość złowrogo.
- No cóż, postawmy sprawę jasno. Nie macie większego wyboru. Ciebie i tak za chwilę będą ścigać za ucieczkę, a on jest w tym momencie raczej bezbronny. Nawet nie rozumie naszego języka. Dlatego też masz te trzy dni by pomóc mu odnaleźć część używaną zazwyczaj przy konstrukcji androidów. Chodzi o czip zaprogramowany na symultanicznego tłumacza. Macie do dyspozycji tak Miasto jak i Desperację. Powodzenia.
Mikrofon został wyłączony. Hasiro, zostałaś niestety postawiona przed faktem dokonanym, plus musisz teraz robić za niańkę swojemu nowemu towarzyszowi. Tylko jak mu teraz wytłumaczysz co macie zrobić? Czasu na namysł jest tak niewiele. Włączył się właśnie alarm. Pewnie niebawem ktoś wpadnie do waszej salki i znów was zakuje w kajdany. Tego raczej nie chcecie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.09.14 12:35  •  You're fucked Empty Re: You're fucked
Stała jak kołek w framudze drzwi, było tutaj za ciasno aby mogła tutaj cała wpełznąć, jakoś póki co nie chciała zbliżać się do dziwnego obiektu przykutego do krzesła. Nie znała typa więc nie wiedziała czego się po nim spodziewać. Po chwili ten nawet zaczął coś do niej mówić, tyle, że... Nieznanym jej językiem. Zaczęła zastanawiać się co to za język - brzmiał zupełnie inaczej niż japoński czy angielski. Nigdy nie była dobra z geografii, pamięta jak nie mogła na mapie znaleźć Rio... Właściwie do teraz nie wie gdzie ono leży, czy też leżało, bo kataklizm mógł je doszczętnie zniszczyć i zrównać z ziemią. To w sumie dobrze, już nigdy nie popełni tak głupiego błędu. Ale nie czas teraz myśleć o karnawale i o tym w jakim języku chłopczyna prawi, bo oto nagle w głośnikach rozległ się głos, dobrze jej znany i przez nią zrozumiany. To był znowu ten staruszek, którego intencji ni w ząb nie rozumiała. Uwalnia ją, każe jej wbić do pomieszczenia z jakimś chuderlakiem a teraz coś jeszcze mówi? Skupiła się na jego słowach, nie chciała niczego niedosłyszeć. Poznała "imię" tego biedaka, które brzmiało typowo dla tego miejsca - po co dawać imiona, lepiej wyklepać na klawiaturze losową liczbę i gotowe! Oryginalne i nikomu nie mylące się imię w postaci ciągu liczb. Ciekawe czy Hasira zapamięta owe liczby, miewała słabą pamięć do takich rzeczy bo przecież nienawidziła matematyki. Matematykę musiał stworzyć szatan, Bóg raczej nie zrobiłby takiej krzywdy światu... Chociaż to ponoć on sprowadził Apokalipsę. A nieważne, tego nikt nie zrozumie. Ale z tą matmą to coś musi być na rzeczy, na pewno.
Dalsze słowa coraz mniej się jej podobały, zwłaszcza zwrot "zagrajmy w grę", który chyba wszyscy znają. I wszyscy wiedzą, że oznacza to naprawdę pokręconą grę z której nie zawsze wychodzi się cało. Zwykle trzeba zrobić coś niemalże niewykonalnego aby nie zginąć. Padł także termin wykonania: 3 dni, aby znaleźć coś używanego do budowania androidów. Jaka szkoda, że wężyca była kobieta, a kobiety mają zawsze małe pojęcie o sprawach technicznych. Ma więc znaleźć przedmiot o trudnej dla niej nazwie który nie wiadomo jak wygląda i chyba jest... dosyć mały, jeśli tak rozumieć słowo "czip". W sumie Hasira nie miała żadnego powodu by grać w tą grę ale cwany naukowiec dobrze wiedział jak złapać grubą rybę na haczyk. Słowo-klucz "rodzice" i momentalnie zainteresowanie potwory wzrosło stokrotnie. To słowo wywarło na niej takie wrażenie, że nawet jej kaptur na szyi nieco się podniósł. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, prawda? Ale ona już była w piekle.
Właściwie to już chciała ruszyć ale przypomniało się jej, że zapomniała swojego "bagażu", tego "dzieciaka" którego ma "niańczyć". Miała ochotę przygryźć sobie dolną wargę ale szybko przypomniała sobie, że głowa węża nie posiada w swoim wyposażeniu takiej możliwości, za to ma kilka innych. Westchnęła głośno, wydając przy tym przypadkowo przeciągłe syknięcie i niepewnie zbliżyła się do Ścierworyjka. Wystawiła język aby pochwycić jego woń. To może się jej potem przydać jakby gdzieś zbłądził. I oby te narkotyki nie trwały wieczność bo sama może sobie nie poradzić. Zresztą co to za głupi pomysł żeby wąż opiekował się dorosłym człowiekiem, półczłowiekiem czy czymś takim. Jej "stwórca" znowu stracił w jej oczach. Taki stary, a nadal świr. Niektórzy to jednak nigdy się nie zmieniają. Powinien siedzieć w domu starców a nie w laboratorium S.SPECu.
Koniec jednak narzekania, trzeba działać. Wężyca zaczęła przyglądać się pierścieniom trzymającym biedaka, trzeba było je jakoś zerwać. Zrobić to pyskiem? Lepiej nie, mogłaby go zranić a wszak jest jadowita. Miała jednak, na szczęście, łapy. Tak, niektórzy chcieli jej je amputować bo uważali je za zbędne... A teraz się przydadzą. Przednie łapy, czy raczej łapki wyglądały na niewinne i słabe, miała w nich jednak sporo krzepy. Złapała więc w małe paluszki najpierw pierwszy pierścień i zgniotła go z niewyobrażalną siłą. Jej stwórca najwidoczniej dobrze wiedział o tej sile, wszak zawsze trzymał się z dala nie tylko od jej głowy ale i właśnie tych łap. Potem poszło już gładko i reszta pierścieni także została zmasakrowana, a ich zwłoki rozsypały się wokół krzesła. Ale to nie koniec, przecież musi jakoś nieść tą chłopczynę. Na rękach raczej odpada bo nie miała na tyle silne nogi aby mogła biegać jak dinozaur. Pozostaje więc grzbiet. Zbliżyła łeb do półprzytomnego obiektu by po chwili się do niego delikatnie przytulić. Bardzo delikatnie, dobrze wiedziała, że mogła przecież go zmiażdżyć. Powolnym ruchem odgięła czoło w górę, tak aby Ścierworyjek znalazł się na nim leżąc na brzuchu. Potem już było z górki - wygięła szyję na kształt zjeżdżalni po której zjechał jej towarzysz aż na grzbiet. Miała nadzieję, że jest na tyle trzeźwy, że jakoś się jej złapie i nie spadnie po kilku minutach.
Kiedy "towar" już na niej siedział to wypełzła z pomieszczenia i rozejrzała się. Alarm dudnił jej w uszach niemiłosiernie i dawał do zrozumienia, że ma się stąd zmywać, szybko. Tyle, że którędy do wyjścia? Laboratorium było jak szklany labirynt, tylko mechanicznego minotaura brakowało do kolekcji. A może mają takie coś tutaj? Wzdrygnęła się na samą myśl i postanowiła bez dłuższego zastanowienia ruszyć w wybranym przez siebie kierunku, na przełaj. Tak więc wszystkie drzwi, przeszklone ściany drżały na jej widok, bo rozpędzone bydle zamieniało je w pył, a naukowcy rozbiegli się niczym spłoszona zwierzyna. Zaraz pewnie zjawią się smutni panowie w mundurach i nie będzie już tak wesoło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach