Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 11.08.14 13:39  •  Eric. Empty Eric.
~ muzyczka dla klimaciku ~

Godność:
- Witam, czy może się Pan przedstawić?
- Eric Marcus Saqua
Pseudonim:
- Czy miał Pan jakieś przezwiska?
- Nie przypominam sobie. Brak.
Płeć:
- Płeć..
- No chyba widać, że mężczyzna?
- Tak, tak przejdźmy dalej.
Wiek:
- Ile Pan ma lat?
- Niedawno skończyłem 20.
Orientacja:
- Jakiej jest Pan orientacji?
- Sądzę iż jestem aseksualny.
- Na pewno?
- Ponoć. (prawdopodobieństwo homoseksualizmu)
Zawód:
- Czym się zajmujesz?
- Jestem malarzem w galerii sztuki Bladych Róż.
Miejsce zamieszkania:
- Gdzie mieszkasz?
- Oczywiście 3 świat.
- Dziękujemy, resztę należy uzupełnić na karcie.

Organizacja:
brak.
Rasa:
człowiek.
Ranga:
student.

Moce (/artefakty/technologia):
brak.
Umiejętności:
- całkiem nieźle maluje.
- potrafię jeździć motorem
- znam łacinę
- gram na gitarze
- pisze wiersze.
Słabości:
Jestem bardzo wrażliwy na światło, więc łatwo można mnie oślepić.
Nie cierpię igieł. Kiedy tylko je widzie dostaje białej gorączki.

Wygląd zewnętrzny:
- Teraz opisz swój wygląd, jak siebie postrzegasz i jak postrzegają Cię inni.
- A więc... mierzę 183 centymetrów, a ważę 60 kilo. Nie, nie mam anoreksji ani się nie głodzę. Po prostu mam bardzo dobrą przemianę materii. Moje włosy były koloru blond, ale przefarbowałem je na szaro. Ogólnie rzecz biorąc uwielbiam ten kolor.. Może i są nieco za długie, ale mi osobiście nie przeszkadzają. Uwielbiam, jak opadają mi na oczy.. ogólnie uwielbiam swoje włosy. Może to dziwne, ale... takie życie. Nigdy nie byłem z nimi u fryzjera, wszystko robiłem sam. Trochę odżywki, pianki i mogą wyjść cuda. Mam bardzo delikatne rysy twarzy, czasami chłopacy dokuczali mi z tego powodu. Osobiście jednak to w sobie lubię, tę delikatność. Moje oczy są koloru fioletowego, zbyt długa historia do opowiedzenia. Moja skóra jest nienaturalnie blada.. mam problemy z hemoglobiną. Zaprzestałem brać leki, po nich czułem się jak jakiś ćpun. Jako nastolatek sporo ćwiczyłem, tak więc jakieś tam zarysy mięśni mam... Na swoim ciele posiadam trzy tatuaże. Pierwszy mam na lewej ręce, przedstawiający smoka.Coś w tym stylu, drugi to napis na ręce. mniej więcej taki i ostatni. Praktycznie taki sam tylko na mężczyźnie. To tyle jeśli chodzi o moją budowę czy wygląd twarzy.. Teraz opiszę po krotce styl jak się ubieram. Najczęściej są to koszule, krawat oraz jakieś tam spodnie. Wszystko praktycznie szarego koloru. Dość rzadziej można mnie spotkać w bluzie z kapturem. Nie mam nic sobie do zarzucenia, podobam się sobie. Inni uważają, że jestem przystojny, wysoki, głupio-mądry, odważny, wredny, chamski... nie wiem, wisi mi to jak postrzegają mnie inni. Zerwałem wszelkie możliwe kontakty ze starymi znajomymi.
- Czyli nie narzekasz na to jak wyglądasz? -
- Ani trochę. -
- Dobrze, więc przejdźmy dalej. -
Aktualny ubiór: Obecnie Eric ubrany jest w ciemno-szarą koszulę, trochę wygniecioną, zaś rękawy są podciągnięte do łokci. Wokół szyi ma krawat koloru brudnej bieli, ma na sobie takie spodnie i buty. Na szyi ma zawieszony srebrny łańcuszek przedstawiającego krzyż i żeby nie było ma na sobie czarne bokserki.
Charakter:
- A więc teraz proszę Pana o opisanie swojej psychologii systemowej.  
- Co?
- Eh. Chodzi mi o Pana osobowość. Jaka jest?
- Każdy odbiera mnie inaczej..
- A jak Pan odbiera siebie?
- A więc, kiedyś myślałem, że jestem bardzo spokojnym typem człowieka. Byłem bardzo pomocny i miły. Unikałem bójek, praktycznie nie przeklinałem, miałem całkiem sporo znajomych, niestety nie wszyscy za mną przepadali. Pamiętam takiego jednego kolesia.. jak on miał na imię.. chyba Peter. Nie za bardzo się lubiliśmy, w jego towarzystwie czułem się nieswojo. Byłem bardzo powściągliwy. Pewnego razu doszło między nami do bójki. Może troszkę się poszarpaliśmy, ale tak czy siak każdy z nas udał się w swoją stronę, jakby nigdy nic. Wtedy też stałem się bardziej.. otwarty? Być może. Nie przypominałem już spokojnego dzieciaka z sąsiedztwa. Zacząłem chodzić na przeróżne imprezy, z których nigdy nie potrafiłem wrócić do domu. Budziłem się w jakimś dziwnym miejscu z innymi.. Tak, alkohol to rzecz święta. Pamiętam też jak z jednej imprezy widziałem, jak jakiś facet zmieniał się w potwora. Naprawdę. Przypominał jakiegoś wilka.. ale był znacznie większy i bardziej ''ludzki'', oczywiście nikt mi nie uwierzył, jak opowiadałem o tym dziwnym zdarzeniu.. wmawiali mi, że to tylko mi się przyśniło i tak naprawdę nic tam nie było. Kto wie... Pamiętam też, że stałem się też bardziej rozbawiony. Naprawdę, wszystko doprowadzało mnie do śmiechu. Nie potrafiłem zachować powagi, nawet wtedy, kiedy zabawnie nie było. Wiecie jak to jest, za dziecka jest się słodkim i zabawnym, nieświadomym swoich błędów, a kiedy zaczyna się dorastać, zaczyna się rozumieć więcej rzeczy i nachodzą nas coraz to przeróżne problemy. Co chwila pojawiało się w moim życiu coś co ukształtowało mój charakter. Dla jednych byłem świetnym, zabawnym i wesołym kumplem, a dla drugich wrednym, znudzonym, pieprzonym egoistą. Każdy postrzegał mnie tak jak chciał. Spotykałem wielu różnych ludzi.. W wieku 16 lat poznałem swoją pierwszą miłość. Była nią dziewczyna o imieniu Tracy. Niestety, nie układało się nam za dobrze, może i była we mnie zapatrzona jak w obrazek, jednak ja nie czułem tego co ona. Byłem mniej zaangażowany niż ona. Nie czułem się dobrze w tym związku, przerażała mnie natura kobiet. Naprawdę. Wystarczyło jedno złe słowo, a one robią z tego wielką aferę. Denerwowało mnie. W czasie tego związku, który trwał 3 tygodnie stałem się bardziej niemiły. Wszystko mnie irytowało.. aż pewnego dnia powiedziałem sobie dość. Nie mogłem tak dłużej, po prostu mnie to wykańczało i zerwałem z nią. Pamiętam, że nazwała mnie bezczelnym chamem, któremu oddała całe serce. Nie rozumiałem jej.. miłość sprawia, że ludzie stają się naprawdę głupi. Sam nie wiem co w niej widziałem. W końcu powrócił stary ja. Brakowało mi chodzenia na imprezy, na których mogłem tańczyć ze wszystkimi... Moi kumple cieszyli się z tego powodu. To w ich towarzystwie czułem się najlepiej. Po rozstaniu z dziewczyną jeszcze bardziej zacząłem szaleć. Nie obchodziło mnie to co myśleli o mnie inni. Jako, że pochodziłem z domu dziecka nikt nie czepiał się o to co robię. Jedyną osobą, która interesowała się moim życiem był mój ''opiekun''. Potrafiliśmy całymi dniami ze sobą rozmawiać, a tematy nigdy się nie kończyły. Nie chciał jednak chodzić ze mną na imprezy, mówił, że jest na to za stary... Kiedy ja miałem 17 lat on kończył 25. Wcale nie była to taka duża różnica.. dla mnie wiek to tylko liczby. Miał on bogate wnętrze, był naprawdę wyjątkowy. Przy nim czułem się naprawdę sobą.. pomagał mi się otworzyć. Nie, nie był dla mnie jak ojciec. Bardziej jak starszy brat. Uczył mnie wszystkiego. Obudził we mnie delikatne wnętrze, stałem się troskliwy i współczujący, zaczynałem rozumieć ból i cierpienie innych. Między nami nie było granic, ale... w końcu nic nie trwa wiecznie, prawda? Mój opiekun, brat i najlepszy kumpel w jednym wyznał mi coś, co wszystko zniszczyło. Powiedział, że mnie kocha, ale nie jak brat, kumpel czy opiekun. Kocha mnie całym swoim sercem. Nie potrafiłem tego opisać, nie wiedziałem co w tym momencie czułem, po prostu wyszedłem... bez słowa. Unikałem go przez jakiś czas, znalazłem sobie pracę i wyjechałem. Jak najdalej. Nawet się z nim nie pożegnałem. Zamknąłem się w sobie na dobre, unikałem imprez i starych znajomych, ponownie się zmieniłem. Po jakimś czasie poczułem potrzebę rozmowy z nim. Wróciłem jak tylko mogłem niestety.. okazało się, że on już tam nie pracował, zniknął... przepadł jak kamień w wodę. Próbowałem go odszukać, ale naprawdę go już nie było. Ale, nie stop. Miałem mówić o swoim charakterze, a wyszło na to, że opowiedziałem pół swojego życia. Eh. Tak więc na obecną chwilę jestem wyluzowanym facetem, który nie za bardzo przepada za innymi. Niektórzy uważają, że moje wnętrze dalej jest delikatne jednak.. ja tego nie czuję. Myślę, że za wszelką cenę będę unikał innych, nigdy nie obdarzę nikogo uczuciem, nigdy nikomu nie zaufam. W dzisiejszych czasach trudno jest być sobą... zrozumiałem, że moje prawdziwe wnętrze będę musiał ukrywać do końca swoich dni. Nigdy nie będę mógł pozwolić się ponieść emocjom... myślę, że tyle wystarczy.

Historia:
- Jak Pan wspomina okres dzieciństwa?
- Odkąd pamiętam, wiem że pochodzę z Domu Dziecka. Może na początku nie za bardzo przepadałem za tym miejscem, jednakże z czasem zdążyłem się z tym ''pogodzić''. Nigdy nie czułem się gorszy z tego powodu, w końcu było tam wielu innych, którzy byli samotni. Szybko znalazłem z nimi nić porozumienia. Mój opiekun także był dla mnie w porządku. To tyle jeśli chodzi o dzieciństwo.
- Czy to prawda, że był Pan nadpobudliwy? -
- To znaczy? -
- Że miał Pan ADHD.
- Niektórzy tak uważali, ale nic u mnie nie wykryto.
- A okres młodzieńczy?
- Cóż, to jeden z lepszych etapów w moim życiu. Wtedy zaczęły się imprezy, rozumiecie młodzieńcze szaleństwa i takie tam.
- Czy wydarzyło się coś co podburzyło ten nastrój rzeczy?
- Można tak powiedzieć.
- Opowiedz o tym.
- A więc jako nastolatek jak już wspominałem, miałem dziewczynę. Oczywiście nasz związek nie trwał długo. Nie zaangażowałem się tak jak ona, więc z nią zerwałem. Jednak nie to zniszczyło mój wewnętrzny ''spokój''. Zniszczył go mój opiekun, który wyznał mi miłość. Wyjechałem i.. w sumie to koniec. Kiedy wróciłem go już nie było.
- Dlaczego wróciłeś?
- Hm.. ponieważ, stęskniłem się za tymi ludźmi...
- Bzdury. Chciałeś wrócić do tego opiekuna.
- Niby czemu?
- Bo też go kochałeś.
- Możemy zmienić temat?
- Dobrze. A więc pamiętasz swoich rodziców?
- Jak już wspominałem, nigdy ich nie widziałem. Nie pamiętam ich, ani nie chciałem ich odszukać. Można powiedzieć, że do tej pory żywię do nich urazę. Ale nie szukam zemsty. Już dawno się z tym pogodziłem.
- Czy miałeś jakieś rodzeństwo?
- Nie.
- Czy w życiu zdarzyło Ci się coś niezwykłego, wręcz absurdalnego?
- Raz. Na imprezie u kumpli. Trochę wypiliśmy i... widziałem całkiem sporo rzeczy, ale jedną pamiętam do teraz. Widziałem mężczyznę, który przemieniał się w wilko-podobnego potwora. Nikt mi nie uwierzył, ale wiem, że coś tam było naprawdę.
- Podejrzewasz, że mógłby być to wymordowany?
- Tak.
- Czy przypominasz sobie jeszcze jakieś sytuacje?
- Nie.
- A więc dziękujemy Panu, odezwiemy się za jakiś czas. S.SPEC potrzebuje takich jak Pan. Niewinni ludzie, ale w głębi duszy prawdziwi specjaliści. Proszę dalej wykonywać swój zawód, z pewnością się odezwiemy.

Dodatkowe:
- Uwielbiam czekoladę.
- Nie cierpię gdy ktoś do mnie mówi ''Kotku''.
- Nie lubię dziewczyn.
- Kocham wszystko co przypomina wilka.
- Wiem o wirusie.
- Znam kilku wymordowanych. (ale nie za bardzo za nimi przepadam)
- Palę papierosy.
- Czasami lubię sobie wypić.

~ sry za powtórzenia ''Pan'' no ale myślę, że aż tak to nie gryzie. ~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.14 16:11  •  Eric. Empty Re: Eric.
Akcept.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach