Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje


Go down

Przywykła do życia na Despie, siedziała w jednym z opuszczonych budynków, rozpalając ogień. Kilka gałązek oraz pozostałości po drewnianych meblach przyczyniły się do powstania nie lada stosu, który jasnym światłem dawał wszystkim w okolicy znać o jej obecności. Było już późno, gdzieś koło północy, gdy łowczyni ułożyła się na kocu. Po położeniu na plecach zaczęła nadgarstkiem manewrować w powietrzu kataną. Swoimi oczyma uważnie się przyglądała swoim ruchom, pozostawiając wartę bestii. Oswojony przez nią Atsushi, znany inaczej jako "psisko kurwisko", stał dzielnie na straży patrolując okolice wokół budynku. Przy niej natomiast leżał wilczur, który zamiast pójść smacznie spać pilnował swojej pani przed jakąś obcą osobą. Nic więc dziwnego, gdy w pewnym momencie z dwóch istot pomieszczenie wypełniło się jeszcze jedną. Nikogo najwidoczniej nie było. A mimo to Sariel wstała na równe nogi, włożyła Kibę do pochwy i wyszła. Niby po to by zaczerpnąć świeżego powietrza, a jednak coś jej nie grało. Jasne światło wydawało się dobrym wabikiem, lecz najwyraźniej straciło to swoja skuteczność.
Westchnęła, lekko znużona tym teatrzykiem. Miała wcześniej nadzieję na chwilę rozrywki, a tymczasem miała ją czekać kolejna samotna noc w otoczeniu swojego małego zoo. Wszystko się jednak zmieniło, gdy stanąwszy za budynkiem, wyjęła mapę. Relikt pokryty złotym światłem, pokazał jej początkowo miejsce, w którym się znajduje, zaś później przestrzenie wokół niej odpowiednio zostały wypełnione. Tak też znalazła swoja potencjalną ofiarę - Anioła. Nie znała jego imienia, ani nazwiska, ale wiedziała, gdzie się znajduje, a to nie było tak daleko od niej. Dlatego też zwinęła artefakt, schowała go bezpiecznie i popędziła. Nakazując zwierzynie na skrycie się oraz zaczekanie na nią.
Upłynęło kilka chwil, gdy pięćset metrów pozostało za nią, a połacie pustynnej przestrzeni stanęły przed nią otworem. Kilka suchych drzew szeleściło na wietrze, lecz poza nimi nie było nikogo, kto mógłby wydawać jakieś dźwięki. Kilka zawalonych całkowicie lub częściowo architektur zachęcało ją do środka, podobnie jak kilka wyższych skał, za którymi można było się schować. Jako, iż mapy nie należało nadużywać, przystawiła dłonie do ust, a następnie się odezwała.
- Jest tu kto?! Wiem, że pewien anioł bardzo chciałby spotkać drugą anielicę. Pogadajmy! - tak też zaczęła, przyszłą pogawędkę o perypetiach aniołów.
                                         
Sariel
Kat
Sariel
Kat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Sariel Argent


Powrót do góry Go down

Wiatr brutalnie przedziera się przez nocne powietrze, wyzwolony z wyszczerbionych zębisk murów i chyboczących się blaszanych baraków, trzymających się w kupie całym tartakiem powyginanych desek i tysięcy zardzewiałych gwoździ. Bywały dni, kiedy niemal wygrywał ciągnącą się stuleciami walkę, to porywając z sobą ciężkie kopuły dachów, to przysypując je ciężkimi hałdami pustynnego piasku. Dziś jednak nie wspiął się na wyżyny swojej furii, a jedynie droczy się z wyłysiałymi koronami karłowatych drzew, kępkami suchych traw  oraz czuprynami włosów nielicznych nocnych wędrowców. Na nagły dźwięk rozdzierającego ciszę głosu, coś w cieniu wydmy porusza się, a w ciemności błyskają dwa paciorki oczu. Adriel odpycha się plecami od spróchniałego pnia, zbliżając się do jasnowłosej dziewczyny lekkim, niemal bezszelestnym krokiem. Jego włosy również nie zostały oszczędzone przez humorzasty wicher, rozrzucone na wszystkie strony w parodii jakiegoś wyjątkowo asymetrycznego krzaka. Ręce opiera na rączce swojego wysłużonego parasola, przyglądając się nowoprzybyłej niezwykle badawczo.Jego spojrzenie jest nad wyraz spokojne, zmęczone, jakby po długich cyklach nieprzespanych nocy. A jednak wciąż w jakiś przedziwny sposób łagodne, pozbawione wrogości czy lęku. Uśmiecha się delikatnie, nieznacznie przekrzywiając głowę.
- Słucham panią.
Delikatnie zachrypły głos ledwo walczy o dominację z szumem wiatru. Ma dokładnie takie natężenie, aby być na granicy słyszalności, jest jednak wystarczająco wyraźny, aby bez problemu dosięgnął uszu dziewczyny. Jest równie stoicki co spojrzenie, nawet pobrzmiewa w nim nutka rozbawionej sympatii. Sam anioł wykorzystuje tę chwilę na przyjrzenie się rozmówczyni z bliska, kątem oka łowiąc rozpierzchnięty w powietrzu dym z ogniska. Jego światło z daleka przykuło jego uwagę, było dużo jaśniejsze i odważniejsze niż wijące się smętnie wstęgi lichych, trawionych ogniem kupek chrustu, będących szczytem męstwa większości walczących o życie Desperatów.
                                         
Adriel
Anioł Stróż
Adriel
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Adriel Banita


Powrót do góry Go down

Wyprostowała się, odważnie wypinając piersi do przodu. Uważnym wzrokiem obserwowała przestrzeń wokół siebie, aż szkarłatne ślepia wychwyciły powolny ruch. Zbliżający się w jej kierunku osobnik, okazał się być mężczyzną o rozwianych, kruczoczarnych włosach i ciemnych, dwóch otchłaniach. Czuła się obserwowana, ale mimo to zrobiła kilka kroków w przód. Twardy grunt pod jej stopami oraz aktualne warunki pogodowe w zupełności jej wystarczyły, żeby odbyć zwykłą konwersację. Bądź tak jak planowała na początku, aby umilić sobie noc. Zatem co teraz? Mężczyzna był na machnięcie ostrzem, a mimo to skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej. Nie zamierzała walczyć, nawet jeśli z tyłu głowy to była jedna z form rozrywek.
- Mam pewien problem.... Szukam Anioła, pomożesz mi go znaleźć? - uśmiechnęła się słodko, przechylając głowę na bok. Wiedza to jedno, lecz lata pracy w tym niewdzięcznym zawodzie nauczyły ją, by nie mielić zbytnio jęzorem. Poza tym, sprawdzała też jego czujność oraz ostrożność. Jak postąpi, odpowie? Dokładnie przyglądała się jego reakcjom, chcąc określić kilka ważnych rzeczy. W tym, czy zagrażało jej jakieś niebezpieczeństwo. Sam teren dawał wiele opcji obrony, zarówno dzięki budynkom, jak i drzewom. Rozejrzała się dookoła, uśmiechając się szeroko. Następnie skłoniła samej sobie głową, jakby przyklepując jedną z alternatyw, by koniec końców wrócić szkarłatem do osoby Adriela.
- Widzisz, ostatnio miałam taką sytuację.... Zostałam zaatakowana przez mężczyznę, ponieważ blisko mi do anielskiej postaci. Myślisz, że... Zostałam przeklęta?
Dawny uśmiech zniknął w obliczu nagłego przypływu smutku. Jej oczy świecące chorą fascynacją, zniknęły za sprawą obawy przed wyrokiem z ręki Niebios. Ciało stojące poprzednio nieruchomo, teraz zadrżało w obliczu wzbierającego się wiatru. A ogień w jej dawnej kryjówce dalej płonął, pochłaniając kolejne gałązki. Co z tego wyniknie?
                                         
Sariel
Kat
Sariel
Kat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Sariel Argent


Powrót do góry Go down

Kąciki ust powoli opadają w dół, kiedy spojrzenie Adriela wyostrza się, nabierając badawczego, odrobinę zmartwionego wyrazu. Dokładnie przygląda się posturze dziewczynki, delikatnym rysom, a w szczególności jej szkarłatnym ślepkom. Zagłębia się w ich toń, niespiesznie, konsekwentnie, dotykając umysłem osobliwego kłębku emocji, który dostrzegł w refleksie jej spojrzenia. Co to jest...?
Na moment opuszcza powieki, symultanicznie uśmiechając się półgębkiem, jak gdyby mimochodem. Zaraz jednak ciemne oczy znów odnajdują błyszczące rubinki, nawet łagodniejsze niż wcześniej.
- Gdyby stworzono cię na moje podobieństwo, byłabyś o wiele szkaradniejszym stworzeniem, moja droga.
Uśmiech jeszcze się poszerza kiedy unosi palec, niespiesznie wodząc nim po swoim policzku, upstrzonym siateczką małych skaz, niczym zarysowany papierem ściernym metal. Faktycznie nie było na nim widocznego kawałka ciała, który byłby wolny od niedoskonałości. Szczególnie jego ręka jawiła się nieatrakcyjnie z tym nierównym, wyszczerbionym karbem grubej blizny po czymś nieszczególnie ostrym, a przynajmniej nie dość, by zostawić czyste cięcie. Całemu Adrielowi nie mogłoby być dalej do tytułu anielskości, jeśli chodzi o jego niepozorną aparycję. Ani zbyt wysoki, ani nie filigranowy, jedno oko ciut pod innym kątem od drugiego, a pod nimi wory o delikatnie sinawym zabarwieniu. Jego ubrania są zakurzone, brudne, włosy sterczą nierówno na boki, odrobinę śliskie od potu. Jego skóra, mimo iż w półmroku bliska barwie śniegu, poprzecinana jest tu i tam gałęziami niebieskawych żył. Słowem - to stworzenie ledwo zasługuje na miano człowieka, a co dopiero niebiańskiej istoty.
Jest jednak jeden szczegół, który go zdradza. Te oczy. Tak bardzo stare. Żywe. Pozbawione gniewu. Bez wzniesionych barykad, grubych murów czy żelaznej, strzegącej sekretów gardy. Nagie,  ze szczerą intencją, osobliwą iskierką ciepła. Gotowe, aby zatroszczyć się, pomóc. Usłużyć.
                                         
Adriel
Anioł Stróż
Adriel
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Adriel Banita


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach