Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Speszyl Event *fajerwerki*
Teatrzyk "Virus" przedstawia: Bajkowe Pato Tumblr_n1hrsvIqth1sg9tp9o1_500
Reżyseria: Nathaniel
Występują:
Yunosuke jako Czerwony Koturek, Evendell jako Baba Jadźka, Luxuria jako Wróżka Chrzestna, Fael jako Śpiąca Królewna, Jeffrey jako Buka, Social Parasite jako Książę z Transwestytlandu
Cel: Brak celu. Cele są dla frajerów. Zresztą, dowiecie się~

Joł, hoł, lets goł!
Theme song od Yuna

Sześć istot obudziło się w ciemnym pomieszczeniu, siedząc na krzesłach przy długim stole. Ostatnim, co pamiętali, było mocne uderzenie w głowę, którego skutki mogli odczuwać nawet teraz. Tępy, pulsujący ból raczej nie nastrajał ich zbyt przyjaźnie w stosunku do gospodarza tej imprezy. Zanim jednak zdążyli chociażby kichnąć, lampy nad ławą zapaliły się, oświetlając zgromadzonych. Po pomieszczeniu poniósł się odgłos ciężkich buciorów, a w kręgu światła pojawili się dwaj panowie, którzy wbrew pozorom nie wyglądali na zbyt przyjaźnie nastawionych.
- Postawcie mnie – stanowczy, kobiecy głosik przerwał panującą ciszę.
Oczom zebranych ukazała się naprawdę drobna blondynka postawiona na stole przez tego typa znajdującego się po lewej. Na oko mogła mierzyć gdzieś około 15 cm, co dziwnie kłóciło się z donośnością jej głosu.
- Zebrałam was tutaj w celu poinformowania o zagrażającym nam wszystkim kryzysie. Dostaliśmy informacje z pewnych źródeł, iż osobnik o pseudonimie Easter Bunny... – osiłek po prawej pchnął teczkę z aktami w stronę Księcia z bajki. Wśród znajdujących się w niej papierów można było zlokalizować między innymi zdjęcie podejrzanego. – ... planuje przejęcie władzy we wszystkich bajkach. Aby tego dokonać musi zebrać artefakty z każdej z nich. Z tego, co zameldował nam wywiad, wiemy, iż jak na razie udało mu się zdobyć poduszkę Śpiącej, licencję na czarowanie Chrzestnej, miotłę Koszyczka oraz jeden z zapasowych płaszczy Koturka. Jeżeli uda mu się zebrać wszystkie potrzebne przedmioty, urośnie w siłę. Niewątpliwym pozostaje, iż w czasie jego rządów zapanuje syf, chujnia z grzybnią i malaria. Ale to nie wszystko! Kiedy już dojdzie do władzy, ma zamiar wprowadzić prohibicję… Waszym zadaniem jest powstrzymanie go i odzyskanie wszystkich artefaktów. Pytania?
Wraz z podzieleniem się tymi wstrząsającymi wieściami zamilkła, czekając na reakcje zebranych.

Ogłooooszeeniaa parafialneeee:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Budzenie się przy stole z bandą dziwaków i dziwnym bólem głowy nie był szczytem marzeń Koturka na dzień dzisiejszy. Być może te skręty z opium i marihuany były trochę za mocne. A przynajmniej dla niego/niej, bo teraz mrowienie z tyłu głowy nie dawało spokoju. Ale jakby tak teraz pomyśleć to wśród tej dziwnej ciemności i roześmianych Krasnoludów była jeszcze jakaś postać, a potem uderzenie w łeb i... no. Yunosuke pokręcił głową, gdy przez myśl przechodziła mu esencja zwrotu "ja pierdolę". Rozejrzał się. Najwyraźniej obudził się jako pierwszy, ale reszta też już powoli wracała do świata żywych. No i wtedy przyszedł jeden dryblas i drugi dryblas. I jakaś mała picza została postawiona na stole. Czerwony westchnął. Jeśli ktoś ma mu rozkazywać, a tym bardziej powierzać losy baśniowego świata, to na pewno nie pochodna Dzwoneczka. Chociaż z tym już musiał walczyć mentalnie, bo szczerze mówiąc nie miał większego wyboru.
Słuchała tego całego jazgotu w spokoju, obserwując reakcje towarzyszy, które zmieniały się z każdym słowem królowej Smerfów. Doprawdy, zabawny widok. W międzyczasie przemacał się po kieszeniach swojej czerwonej sukienki (której nie chce mi się opisywać, więc tutaj macie przybliżony wygląd, lecz dodam jeszcze, że beret zastąpiony jest sławnym czerwonym płaszczem z kapturem). No, strzykawki z heroiną były na swoim miejscu. Poprawiła kiecuszkę i wtedy do kocich uszu dobiegła wzmianka o ukradzionym artefakcie. Hoooola, ale niby jak?! Te pieprzone kawałki materiału są zamknięte w bunkrze pod ścisłą ochroną FBI! Jakim cudem udało się ukraść jeden z nich? No dobra, stało się, więc trudno, nie będzie o tym myślała, bo jeszcze LSD na potem nie starczy. Na pytanie o pytania (hue) podniósł rękę i machnął ogonem.
- Pewnie nikt nie wpadł na to, aby zapytać, więc zrobię to pierwsza... - odetchnienie. - JAK?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zupełnie nie pojmował tego, jakim cudem w jednym momencie flirtował sobie z Roszpunką, a w drugim już siedział na jakimś chujowym, niewygodnym krześle przy jakimś niemożliwie długim stole, ledwo żywy, z bólem głowy, jakby ktoś potraktował go kijem bejsbolowym w potylicę. No pięknie, co jeśli będzie mieć siniaka?! Nawet nie zdążył choćby i westchnąć, a światła rozbłysły, rażąc go w oczy, przez co musiał mrużyć oczy, żeby chociaż cokolwiek widzieć. Czuł się teraz jak na komisariacie i nie odpowiadało mu to w żadnym stopniu. Przecież nie upił się przez ostatnie dwa dni, doskonale pamiętał co się działo… w miarę.
Zerkał na dwóch rosłych facetów z nietęgimi minami. Nie, stanowczo mu się to wszystko nie podobało. Później przeniósł wzrok na blondynę, postawioną na stole, mierzącą… piętnaście centymetrów? Say what? Uniósł jedną brew, słuchając przemowy dziewczęcia, póki pod jego ręce nie trafiła jakaś teczka. Pozwolił sobie oczywiście zajrzeć do tego, co jest w środku, bo niby dlaczego nie? Znalazł zdjęcie, które od razu wyłożył na stół, by wszyscy mogli zobaczyć, jak się prezentuje ten – z pozoru – niewinny króliczek. Oprócz tego w teczce były wszystkie dowody zbrodni, odciski palców i inne. Co ciekawsze – nie była to jego pierwsza zbrodnia, skoro mieli go spisanego w bazie danych od dawna, co ułatwiało im zidentyfikowanie go. No wiecie… Odciski palców, dane osobowe, łybydybydyby… Nie były one jednak specjalnie warte uwagi, więc schował wszystko z powrotem i odsunął lekko od siebie, tak by inni jeszcze mogli to przejrzeć, jeśli by tylko chcieli.
Mimo wszystko jednak nasuwało się mu jedno, bardzo ważne pytanie – dlaczego właściwie to oni mieli to wszystko zrobić, a nie jacyś wyszkoleni do zadań specjalnych policjanci, czy co tam? Postanowił się o to zapytać, więc.
- I dlaczego akurat my? – powiedział.
No i tutaj nagle z dupy opiszę to, jak wyglądał/a, bo nigdzie indziej nie mogłam tego upchnąć i uj. Więc ogólnie miał na sobie niebieskie rajtuzy, jak to rasowy książę-pedał, granatowe buty a’la oficerki, jakąś niebiesko-białą koszulę i na to coś w rodzaju niebieskiej, długiej kamizelki z pasem, w złote krzyże. Włosy niebieskie, oczywiście, ale… krótsze. Jakieś takie do ramion. Magia układania sobie włosów tak, by wyglądały z przodu na krótkie. I… nie wiem, po co ja to właściwie tak dogłębnie opisuję, skoro tutaj macie piękne zdjęcie, jak to wyglądało wizualnie. Oczywiście z tym wyjątkiem, że włosy niebieskie, a zamiast jakichś skarpet (?) – oficerki. 
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Sięgnęła do swej zaiste bujnej czupryny, macając miejsce po uderzeniu. Tak, była teraz pewna. Będzie guz jak nic. Cóż to za brutal odważył się zaatakować biedną kobiecinkę i to od tyłu! Tchórz! Tak tylko działała ona. Rozejrzała się po zgromadzonych, myśląc sobie, że dobrano ich dosyć od czapy. Aż zachichotała pod nosem, co mogło poskutkować, iż reszta jej towarzyszy przy stole mogła spojrzeć na Jadźkę jak na wariatkę.
Wtem pojawiła się dwójka mężczyzn. Kobieta pogładziła swój kartoflany nochal przyglądając się im z zaciekawieniem. No tego mięśniaka po prawej chętnie potarmosiłaby za jego wąsiki hłehłe. O tak, zaopiekowałaby się nim. Kiedy postawili na stole inne stworzenie, Jadźka zerwała się na nogi, ściągnęła z nogi swojego laczka i pacnęła nim w małą istotę.
- Łomatulu! Jaki ogromny karaluch! - powiedziała przerażona. Jako, że jej wzrok czasem miał lagi, dopiero po chwili zorientowała się, że to jednak nie jest żaden robal. Potulnie wróciła na swoje miejsce, zakładając z powrotem kapcia. Z marnym zainteresowaniem przysłuchiwała się temu, co ma jej do powiedzenia. Właściwie to nie interesowało ją zbytnio, że jakiś sierściuch chce przejąć władzę nad światem. Każdy ma swoje hobby. Na zdrowie, jeśli tego chciał. Ale informacji o skradzionej miotle nie mogła darować.
- Łolaboga, co za przeklęty królik! Tak mi miotłę zwędzić! No nie daruję, a myślałam, że to jakiś smarkacz wczoraj mi ją podkradł, kiedy chciał zlizać mój lukrowy tynk ze ściany! Jak go dorwę to  dupy nogi wyrwę i zrobię z niego pasztet, a potem będę nim karmić dzieci! - kobieta zaczęła się odgrażać. Toż to taka zniewaga krwi, bądź pasztetu wymaga! Zabrać jej kochaną miotłę, no!
A, pozostaje kwestia wyglądu. Że i ja, i Jadźka lenie śmierdzące i nie chce nam się opisywać, wklejamy wygląd, o. KLIK
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Ło Boże, poduszki upchane i zmyślnie powiązane do ciała nie wystarczyły by zabezpieczyć przed czerwoną skórą z tyłu głowy, ciekawe czy jak Jeff upadł to było słychać coś na styl grzechotki... No bynajmniej nos nie będzie ściągał go w dół, pomysłowe, wcześniej już mógł sobie jebnąć takiego guza i chodziłby bynajmniej prosto a nie jak jakiś pedofil który tylko chodzi i zagląda chłopcom pod spudniczki. Rozejrzał się po pokoju, nie jest sam! Już nie będzie na Fejsie sam! Czekajcie z wódką gospodarzu, co to, to coś małe zgnicione na stole? Jeff wyciągnął swojego iFona i zrobił zdjęcie - Swag - czarne wąsy poruszyły się gdy ten pan pod fioletowym prześcieradłem zaczął coś tam mamrotać. Spojrzał na teczkę która leżała na stole. Wziął ją w ręce, dużo literek, ciekawe czy coś zrozumie. Zdjęcie, jaki słodki króliś! Zapewne robiony w PhotoShop'je by wszystko wyszło na to że to będzie kura a nie królik! Kolejna.kartka. Ło, królikus-fajnus-przestępczus, te słodkie stworzenie które kiedyś było kaczką per Dziwaczką, zrobiło coś takiego? To wszystko dzięki mocy ujebania się burakami, zajebiście! Jakowosz że już była.wzmianka o prześcieradle i wąsach, długie paluszki bez paznokci, małe okrągłe oczka, duży brzuch który uniemożliwia spojrzenie na małe stopy. Prześcieradło jak było już napisane, jest upierdolone od moli i przeżarte przez krew, em, na odwrót. Jednym słowem wygląda jak ci spod Lewiatanaa ,,[...]że na moją decyzję o ewentualnym ofiarowianiu dwóch złotych na celu przeczyszczenia się do marskości wątroby[...]*

*,,Zeznania Niekrytego Krytyka" polecam Krzysztof Ibisz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Właściwie... Obudzić, to obudziło się pięć osób. Na szóstej nie zrobiło to jakiegoś specjalnego wrażenia i kimała sobie dalej w najlepsze. Prawdę powiedziawszy, ciężko stwierdzić, czy Śpiąca pamiętała uderzenie w głowę, bo równie dobrze mogła to uznać za sen. Ostatecznie jednak również ona otworzyła oczy, nieprzytomnym wzrokiem rozglądając się dookoła. Mrużyła powieki, nie mogąc znieść nagłej jasności. Nie wiedziała, czy w tym momencie śni, jest na haju, czy może raczej wszystko dzieje się naprawdę. Przebiegła wzrokiem po każdej osobie obecnej w pomieszczeniu, na końcu zatrzymując się na bardzo, bardzo niewielkiej istocie stojącej na stole. Zmrużyła oczy jeszcze mocniej, przez co wyglądała prawie jakby je zamknęła.
Królewna pochyliła się nieco nad stołem, opierając głowę na dłoni. Jej długie, czarne włosy zaczesane były w górę, tworząc wysoko upięty kok. Związywała je granatowa gumka ozdobiona małymi, niebieskimi kryształkami. Opuściła senny wzrok, by po paru chwilach zacząć skubać długi rękaw sukienki w kilku odcieniach niebieskości. Słuchała tego, co musiała wysłuchać, ale słabo to do niej docierało. Ledwie też spojrzała na zdjęcie, a łepetyna zsunęła się z ręki i rąbnęła o stół, z dość głośnym łupnięciem, którego nieusłyszenie graniczyło z cudem. Znów przysnęła. Czy to brak poduszki? Bardzo możliwe... Bez niej ostatnio jakoś jeszcze częściej zasypiała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Byłooo moorzee, w morzu kooołeeek, a na kołku był wieeeerzchoooołek...
Cóż, sytuacja z pewnością była dramatyczna. Jej dramatyzm został nawet podkreślonym głośnym pizgnięciem, z jakim krzesło Chrzestnej poleciało do tyłu. Nieprzytomne ciało uparcie odmawiało bycia ułożonym w miare pionowej bądź stabilnej pozycji z głową opartą na stole. Nie. Ona od razu zaczęła się dosłownie wylewać przez krzesło, żeby na pewnym etapie przechylić się do tyłu. Także uderzenie w głowe poprzez któregoś z osiłków zostało poprawione porządnym przyłożeniem w podłogę. I zaserwowało jej niezłą pobudkę.
- PUDDING – Wrzasnęła, a następnie popełniła bliżej nieokreślony ruch, przypominający agonalne rzucanie się ryby wyciągniętnej gwałtownym ruchem z wody. Luxuria used splash, it's not very effective. Dopiero kolejne chwile spędzone na podłodze pozwoliły jej jako tako zorientować się, co się w ogóle dzieje. Wyciągnęła spod pleców uwierającą różdźkę, podrapała się nią po głowie, by dojść do słusznego wniosku, że podłoga nie jest zbyt wygodnym miejscem do siedzenia. Oczywiście, gdyby nie było innego wyboru, przyjęłaby i ten spartański sposób i poszukała wygodnego kawałka podłogi. Czy podłoga mogła być wygodna? Taka pokryta dywanem to na pewno. Ale z drugiej strony, jak gruby musiałby być ten dywan, żeby nie czuć ciągnącego po nerkach zimna? A może wygodniejsze byłyby same deski? Rozmyślała tak jeszcze chwile rozsypując z różdżki bliżej nieokreślony biały pył, który swoją drogą zaczął w podłodze wyżerać dziury, po czym ustawiła krzesło i wdrapała się na nie, gdzieś po drodze zgarniając swój kapelusz. Taki troche jak dla wiedźmy, ale niech mówią co chcą, ona z kapelusza nie zrezygnuje. Czuła się w nim taka... Taka dystyngowana.  
Chrząknęła, zgadując, co musiało zostać zwinięte jako pierwsze bądź w drodze ewentualności - drugie.
- Licencja na czarowanie. Pomachanie tym kawałkiem plastiku umożliwia całkiem sporo. Na przykład niezapowiedzianą kontrole sanepidu w zamku księcia. - Wzruszyła ramionami. Wejście na salony, robienie portali w inne miejsca z akwarium. W tym momencie zaczęła pocierać brodę kawałkiem różdżki, próbując wprawić procesy myślowe w ruch. Zaraz potem stwierdziła, że tył głowy jest miejscem, które definitywnie bardziej potrzebuje bycia potartym. Wcale jej się nie uśmiechało gonienie za jakimś głupim królikiem, ale jak się ma wyrok w zawiasach, robi za pół pensji i jeszcze do tego jest określanym jako pracownik socjalny, to raczej nie ma się zbyt wielkiego pola do polemiki w czymkolwiek. W tym momencie uświadomiła sobie, że coś z jej ubiorem jej nie tak. Zerknęła w dół i doszła do wniosku, że zgarnęli ją... W piżamie. (to + to). Wyburczała kilka słów na temat całej centrali zarządzającej magią oraz innymi bzdetami i stwierdziła, że kiece się poprawi, ale dopiero jak stąd wyjdą. No i trzeba sobie doczarować buty. Wolała mieć do tego troche otwartej przestrzeni, żeby potem się nie okazało, że w tajemniczych okolicznościach zaginął jeden z towarzyszy a któryś z elementów jej ubioru postękuje przy najmniejszym ruchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pani matka-mafii najwyraźniej nie spodziewała się zbyt wielu pytań, bo tylko ścisnęła dwoma palcami nasadę nosa, odsuwając się odrobinę w bok w celu uniknięcia zderzenia z pantoflem. Machnęła na nich wszystkich zbywająco ręką.
- Coś wymyślicie i… – zmierzyła tę całą bandę powątpiewającym spojrzeniem. W tym wypadku kit o „najlepszych z najlepszych” raczej nie przejdzie. Westchnęła. – Byliście pod ręką. Ale czujcie się bohaterami, uratujcie świat, łuhu – zakończyła z entuzjazmem równym poziomowi zera.
Zerknęła na zegarek.
- Nie mamy czasu. Biały!
- Tak jest! – z ciemności wyłonił się… dla odmiany królik.
Widocznie znał już wcześniej swoje zadanie, bo poczłapał grzecznie do krzesła Buki i pociągnął znajdującą się koło niego wajchę. Pod każdym ze stołków pojawiła się królicza nora, nieubłaganie wciągając wszystkich zebranych delikwentów w swoje czeluści.

***

Ciemno, ciemno, ciemno… och, światło. Lądowanie nie było zbyt przyjemne, za to ptaszki śpiewały i świeciło ładne słoneczko – zawsze jakieś pocieszenie. Rozglądając się dookoła, nasza nieustraszona szóstka mogła z całym przekonaniem stwierdzić, iż znajduje się w lesie, który Koturkowi mógł wydać się szczególnie znajomy. I słusznie, w końcu wylądowali w pobliżu chatki jej babci.
W pobliskich krzakach coś zaszeleściło, zakotłowało się, a po chwili wypadł z nich niepozorny jelonek.
- …pieprzony myśliwy z jego pieprzoną strzelbą – parsknął gniewnie, jak na buntowniczego nastolatka przystało. Zaraz jednak zreflektował się dostrzegając grupkę podejrzanie wyglądających postaci. – Znaczy tego… mam być waszym przewodnikiem, nie?
Zamrugał niewinnie swoimi długimi, jelenimi rzęsami.
- Bambi. Dla znajomych Bambus – rzucił z nieukrywaną dumą ze swojego przezwiska. – Będziemy musieli odtworzyć drogę Królika, żeby go odnaleźć. Tyle, że nie będzie tak łatwo, bo przez zniknięcie głupiego płaszczyka ludzie dostali jakiegoś pierdolca… ocho, o wilku mowa – rzucił ze zdegustowaniem, robiąc unik i uprzejmie przepuszczając rozpędzonego wąsacza ze strzelbą. – Ogarnijcie tego palanta, bo żyć nie daje – jęknął niczym rasowy męczennik.
Tymczasem myśliwy zatrzymał się pośrodku grupki, rozglądając się dookoła jak w amoku.
- GDZIE ONA JEST?! ZABIJĘ TĄ BABĘ! – zawył, przeładowując broń.


Ogłooooszeeniaa parafialneeee II:


Ostatnio zmieniony przez Nathaniel dnia 05.03.14 22:20, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słońce raziło małe oczka Buki, może raczej dla tego że siedział długo w ciemnym pomieszczeniu a oczy miały włączony tryb "ciemno jak w dupie". Małe nogi miały teraz zadanie by wstać. Hop, już na nogach, no, chwiejących się nogach. Kolejny towarzysz? No, ma broń... - Ej chwileczkę, skoro ten leśniczy zachowuje się teraz jak psychopata to dlaczego on nie zaciupa tego chomika? - Zmyślność i +1 do szumu. Mm, teraz świeże powietrze, w tamtym pokoju nawet okien nie było by wywietrzyć pomieszczenie a tam dziewięć ludzi, przypadek? Buka ma dziś jakiś przebłysk geniuszu i marihuaniny w żyłach Co to za zwierzyniec, królik który chce zawładnąć moją Doliną Muminków, teraz jeleń który, będzie nas bo lesie oprowadzać, to nie brzmi bynajmniej dobrze.... Podrapał się po głowie, o! Trawa, jaka zielona! No, no, trochę wydali tej kasy na udźwiękowienie i plan, a ciekawe ile wydali na gadającego jelenia albo jego operację, chyba na Wikipedii nie będzie...


Ostatnio zmieniony przez Jeffrey dnia 08.03.14 15:37, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Polecam zapoznać się z podstawami ortografii i interpunkcji, Jeff.
"Nieustraszona Szóstka" to brzmi tak fajnie, pasowałoby. Ewentualnie nazwą się Avengersami... Ale wróćmy do rzeczy.
W ogóle to totalnie zignorował Bukę i jej bezsensownie paplanie, ale tak naprawdę totalnie, po prostu miał w dupie tą popieprzoną kreaturę i w sumie uważał, że lepiej dla Muminków, jeśli się jej nie boją. No, ale już chuj. Jej uwagę zwróciło otoczenie, które od razu rozpoznała, a zaraz potem znajoma istota. Kot przekrzywił nieco głowę.
- Bambus? Serio? Stara już ci nie daje na działki, że musisz chwytać się pracy przewodnika po bajkach? Normalnie żal, ziom.
Odgarnęła czerwone włosy i przeszła parę kroków w przód, cudem unikając pędzącego myśliwego. Skrzywił się. No cholera, jeszcze brakowało, żeby ten niby dobry bohater jej opowieści wpadł w szał i chciał zabić jej babcię. No tak nie może być, no.
Ja pierdolę, za co ja płacę temu FBI... A tak, nie płacę.
- E! - głos dresa spod żabki. - Te, Dziadek Mróz! Weź mi babki nie zabijaj, bo ona zaraz i tak sama odleci, a póki co jej renta mi się przydaje. Wiesz, dragi drożeją.
Zaraz zwrócił się do gromady swoich, można powiedzieć, współpracowników i wzruszył ramionami. Wyciągnął z kieszeni płaszcza jakiś tam Zozol (z musującą kokainą, pyszności) i wsadził go do ust. Stał tak przez chwilę, ciamkając cukierek i w pewnym momencie wzdrygnął się, tak jakby o czymś mu się przypomniało.
- Jak Dziadolf się wkurzy to radzę spierdalać. Ma strzelbę i stuff.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No dobra. Tak więc została wcielona do super zajebistej drużyny marzeń, której celem jest ocalenie świata. Biadolenie. Jadźki to nic a nic nie interesowało. Chciała jedynie odzyskać swoją drogocenną miotłę. Nie pozwoli, by jakiś króliczy młokos robi co mu się żywnie podoba. Nie na jej warcie.
Podrapała się po lewym pośladku i ziewnęła szeroko, kiedy znaleźli się koło jakiejś chatki. Po chwili z krzaków wyłonił się jakiś zwierzak. Jadźka zmrużyła swe oczy przyglądając się temu stworzeniu, próbując zakwalifikować je do jakiejś kategorii. W końcu stwierdziła, że to z pewnością jakiś rodzaj krowy. Tak, z pewnością miała rację. Ona nigdy się nie myliła. Czyli ta krowa zwana Bambusem będzie ich przewodnikiem? Spoko, jej to nie przeszkadzało. Ważne, by dotarli na miejsce a ona będzie mogła odzyskać swoją miotłę.
Już była pewna, że ruszają, kiedy wtem ponownie z krzaków coś wyskoczyło. Kobiecina wywróciła oczami ku niebu. No nie mogą już iść? Ściągnęła swojego zacnego laczka i rzuciła nim w wilka. Następnie podskoczyła do góry a czas się zatrzymał. Przybrała pozycję z matrixa i wydała z siebie indiański krzyk ataku.
- HIIIIIYAAAAAA!- Rzuciła się na wilka, wgryzając w jego skórę i kąsając kawałek po kawałku. Tak, zamierzała go zjeść. Z braku laki nawet sierściuch był smaczny.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach