Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 25.02.18 19:16  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Dawne mieszkanie Carla
Przeciętnej wielkości mieszkanie w kamienicy, umeblowane w staroświeckim stylu. Składa się z czterech pomieszczeń:
— kuchnia — długa, wąska, znajduje się na samym końcu holu i przylega do salonu. Przy ścianie stoi kwadratowy stół, do którego zostały dosunięte po przeciwnych stronach krzesła. Nad nim wisi przeterminowany kalendarz. Po prawej stronie ciągnie się blat wraz z podstawowym sprzętem kuchennym. Światło wpada do środka przez małe okno przy lodówce.
— sypialnia — podobnych rozmiarów co kuchnia, ale nieco szersza. W pokoju znajduje się jednoosobowe łóżko zakryte kołdrą o abstrakcyjnych wzorach, mahoniowe biurko, sięgająca sufitu lustrzana szafa i inne półki wypełnione pierdółkami. Ciężkie, ciemne zasłony ograniczają dostęp promieni słonecznych.
— łazienka — naprzeciwko salonu, wyposażona w wannę z prysznicem, utrzymana w białej kolorystyce. Nie ma w niej okna, za to w rogu stoi pralka.
— salon — najbardziej przestrzenne pomieszczenie, tak zwane serce mieszkania. Jedną ze ścian okupują potężne biblioteczki wypełnione po brzegi dawną literaturą, na środku znajduje się wygodna kanapa, a przed nią stolik. Nie brakuje tu starszego modelu telewizora, radia czy obrazów.

Mieszkanie oficjalnie należy do matki zastępczej Carla. Zamykane na klucz.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.18 21:42  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Pięć pełnych dób minęło od dnia, w którym wspólnie przekroczyli granicę między Desperacją a miastem. Liczyła – choć mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą – bo Carl nie odezwał się i nie zostawił po sobie żadnego śladu bytności, choćby króciutkiej wiadomości, że wszystko gra. Karciła się często za swoją nadopiekuńczość, bo wierzyła w zdrowy rozsądek mężczyzny. Wiedziała już wcześniej o jego miejskiej bytności, choć ten rzadko kiedy wdrażał ją w szczegóły takowych akcji. Liczyło się to, że zawsze wracał względnie żywy, więc trzymała się optymistycznej myśli, że rzeczywiście musiał znać się na poruszaniu się po nim bez przepustki. Sam przecież kiedyś był miastowym.  
Czternastego lutego nosiła w sercu nadzieję, która zgasła z nadejściem poranka dnia kolejnego. Spodziewała się jego wizyty z prostego powodu – sądziła, że spędzą ten dzień razem jako para. Po raz pierwszy mogli świętować Walentynki wspólnie, i choć było to dość dziecinne marzenie, Anais nie pragnęła niczego bardziej. Pogodziła się z ciszą z jego strony, wmawiając sobie, że to nic nie znaczy. Widocznie miał ważniejsze sprawy do załatwienia, a ona nie miała prawa mu z nimi kolidować. Nie przybył do miasta na słodkie pogaduszki a w poważnych interesach.
Zły nastrój prysnął jak bańka mydlana, gdy jeden z wiernych przyniósł jej zapieczętowaną wiadomość razem z uroczą różyczką w prezencie. W środku zapisany był tylko adres jednej  z  kamienic na obrzeżach centrum i godzina spotkania. Konkretnie osiemnasta. Bez większego trudu rozpoznała jego charakter pisma, co uszczęśliwiło ją w tamtej chwili najbardziej na świecie, nie mogąc się powstrzymać od spoglądania na nią jeszcze później jak urzeczona.
Na miejsce dotarła przed czasem. Bardzo zależało jej na tym, żeby się nie spóźnić, więc założyła, że musi wyjść wcześniej, coby dać sobie dodatkowo czas na odnalezienie odpowiedniego adresu. Jak się okazało, poszukiwania poszły za gładko. Wzięła pod uwagę przeczekanie tych brakujących dziesięciu minut pod bramą, bo nie chciała wyjść na zbyt podekscytowaną czy zdesperowaną, ale koniec końców zdecydowała zadzwonić do drzwi od razu. W płóciennej torbie trzymała drobny podarek, który miała zamiar dać mu w dzień walentynek, dopóki nieobecność mężczyzny nie pokrzyżowała jej planów. Nie gniewała się na niego. Nie chciała psuć im nastroju niepotrzebnymi wyrzutami. Równie dobrze mogli zacząć obchodzić swoje walentynki piętnastego.
albo dwudziestego piątego, hehe.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.18 23:19  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Do M-3 rzadko kiedy przybywał w celach rozrywkowych, mógłby policzyć te razy na palcach jednej, maksymalnie dwóch dłoni. Ryzyko chadzania po mieście bez przepustki, nawet tej fałszywej, wydawało mu się zbyt wysoką ceną za możliwość chwilowego powrotu do dawnego stylu życia. Przekraczał więc mury przede wszystkim z myślą o czekających go obowiązkach — a to trzeba kogoś znaleźć, wykopać z powrotem na Desperację, może odzyskać coś z czyjegoś domu albo zwyczajnie okraść? To dzięki szajce Marceliny najczęściej dostawał preteksty do zjawienia się w utopii i nigdy od nich nie stronił, bo odczuwał słabość wobec M-3, niemal od niego uzależniony. Dlatego kiedy z Anais przekroczył granicę murów, nie mógł sobie pozwolić na czas wolny w jej towarzystwie, chociaż  każda pojedyncza komórka w ciele się tego domagała. Miał jednak pewien plan, na temat który nie zdradził ani słowa. Pożegnał się, jakby kolejne spotkanie miało nadejść dopiero po powrocie na Desperację, i poszedł w swoją stronę z zamiarem prędkiego spełnienia wszelkich zobowiązań.  
 Od odejścia z ludzkiego życia był gościem własnego mieszkania może dwa, trzy razy. Z tego, co zdążył się dowiedzieć, jego matka przejęła pieczę nad lokalem i od czasu do czasu pomieszkiwała w nim, jakby tym działaniem starała się zachować resztki obecności zaginionego syna w swoim życiu. Wiedział dobrze, że tego dnia nie zjawi się w drzwiach — nie spędzała tu nigdy więcej niż trzech dni, a między powrotem zawsze mijał przynajmniej tydzień, o ile nie miesiąc. Trzymał się więc przekonania, że tej nocy nic nie przeszkodzi mu w zrehabilitowaniu się za opóźnione świętowanie dnia zakochanych. Dopiero dzisiejszego poranka udało mu się wyrwać z rąk pracy, zaś resztę południa i popołudnia poświęcił na przygotowania. Wysprzątał mieszkanie (prawie pylicy się nabawił od tego kurzu), przygotował jedzenie w lodówce (dostał je od kilku zaufanych znajomych na miejscu) i zadbał o lepsze ciuchy niż desperackie łachy. Pilnował czasu, pamiętając o zostawionej Anais wiadomości – osiemnasta już się zbliżała.
 Nawet go zaskoczyła, bo była przed osiemnastą.  
 Drzwi otworzył brat Carla. Przynajmniej tak można byłoby pomyśleć przez różnice między obecnym wyglądem, a tym z Desperacji. Fioletowe pasmo włosów na środku głowy przybrało odcień blondu, płetwouszy zredukowały się do ludzkiego kształtu pozbawionego wyjątkowo złotej biżuterii, a mężne rogi zupełnie zniknęły. Żółte ślepia nie były już żółtymi ślepiami tylko oknami na wieczorne, czyste niebo. Włosy ułożył, z szafy wyciągnął swój stary smoking, a pod szyją wisiał krawat. Wydawał się także w pewien sposób… mniejszy, kruchszy? Bardziej ludzki.
 Jedyne, co nie uległo zmianie, to znajomy Anais zapach wody kolońskiej. I uśmiech, którym ją powitał.
 — A więc dotarłaś cała i zdrowa. Zapraszam. — Uchylił bardziej drzwi, cofając się i robiąc miejsce w przejściu. Kiedy weszła, pochylił się i zahaczył dłonią o jej palce, by zwrócić swoją uwagę, a później złożyć krótki pocałunek na policzku. — Pozwolisz? — Wyciągnął ręce z zamiarem udzielenia pomocy w ściągnięciu płaszcza, który zaraz został odwieszony na ścianie. — Nie zmarzłaś? — Przyjrzał się kobiecie, nie mogąc powstrzymać się przed zlustrowaniem jej od stóp do głów. Właściwie na dobre kilka sekund stracił zdolność myślenia i wyrażania czegokolwiek za pomocą słów — po prostu odebrało mu mowę. I wyraźnie odbiło się to w wyrazie jego twarzy. O mały włos nie rozdziawiłby ust, ale zdołał zmusić się do przełknięcia śliny. Miał wrażenie, jakby stała przed nim zupełnie obca osoba i cholernie to polubił. Uśmiechnął się czule. — Wyglądasz oszałamiająco, Älskling.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.18 0:42  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Odruchowo chciała przeprosić za pomyłkę i zawrócić, gdy pierwsze wrażenie wmówiło jej niecnie, że trafiła do złego mieszkania, ale przeczucie wbiło jej stopy w podłogę i nie pozwoliło odwrócić wzroku choć na chwilkę. Otworzyła bezwiednie usta, jakby chcąc coś powiedzieć, a oczy dziewczęcia rozszerzyły się, pozostawiając jej drobną twarz w wyrazie niemego szoku. Powoli przesunęła spojrzeniem po jego odmienionych włosach, błękitnych oczach skrytych za dobrze jej znanymi oprawkami i po rumianej cerze. Przypominał siebie, ale przedstawionego w jakimś czarownym negatywie, którego intrygująca tajemnica nie była jej znana, choć stanowiła niesamowitą niespodziankę.
Z trudem otrząsnęła się z pierwszego szoku i weszła do ciepłego środka. Bez słowa pozwoliła zsunąć sobie z ramion płaszcz, odkrywając wełnianą kreację specjalnie przygotowaną na ten konkretny wieczór. Zbyt krytycznie ostatnimi czasy podchodziła do stanu swojej szafy, pozwoliła więc sobie skorzystać z pieniędzy, które niewykorzystane, od lat gromadziły się na jej koncie bankowym. Nie uważała jednak, że jej niespodzianka w jakikolwiek sposób umywała się do tego, czym zaskoczył ją Uszaty. Nie sposób było odwrócić choć na chwilę spojrzenie, jakby przez lęk, że cały urok przemiany miałby zaraz prysnąć.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Uśmiechnęła się delikatnie w odpowiedzi na komplement, poprawiając niesfornie wzburzone przez wiatr włosy i odkładając torbę na bok, a potem przysunęła się bliżej do mężczyzny, obejmując go w pasie pod marynarką, układając gorące dłonie na jego plecach i  niemal całkowicie wypełniając przestrzeń między nimi. Zdawała się inicjować pocałunek, ale zatrzymała się kilka centymetrów od jego ust i z bliska otaksowała miękkim, ciemnym spojrzeniem twarz najemnika, na sam koniec zatrzymując się na błękitnych oczach.
Mogłabym zakochać się w tobie po raz drugi, ale w fioletowym bardziej ci do twarzy – odparła zaczepnie, choć w tonie jej głosu czy w błyszczących oczach dało się wciąż odnaleźć siłę wrażenia, które na niej zrobił; uśmiechając się delikatnie, pokonała dzielącą ich usta odległość, łącząc je w ciepłym pocałunku, na który czekała tak długo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.18 21:11  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Pragnął zrobić na niej dobre wrażenie, a zważywszy na warunki środowiskowe Desperacji, tutaj miał na to znacznie większe szanse. Z kranu leciała bieżąca woda, zdobył świeże produkty spożywcze, w szafie wciąż wisiały jego stare, ale nadal schludne ubrania, które wystarczyło tylko odkurzyć. Mógł poudawać zwykłego człowieka, dać sobie te złudne nadzieje.
 Zbliżyła się do niego, więc ułożył dłonie na jej bokach, odwzajemniając ciekawe spojrzenie. Ciepły oddech łaskotał skórę.
 — Zapamiętam — odparł, a później oddał pocałunek bez pośpiechu, dając im obu chwilę na rozkoszowanie się smakiem warg. W końcu odchylił głowę i wskazał dłonią drzwi prowadzące do salonu. — Kolacja gotowa.
 Zaprowadził ją do pomieszczenia obok, udostępniając tym samym przestrzenny pokój udekorowany staromodnymi meblami. Po egzystencji w M-3 spodziewa się przede wszystkim wysokiej technologii, zaś tutaj… wszystko sprowadzało się do najprostszych rzeczy. Ozdoby wyglądały jak żywcem wyciągnięte z okresu XX wieku, a elektronika ograniczała się do telewizyjnego pudła oraz stojącego na półce radia.
 Na środku stał przyniesiony z kuchni stół (wyższy od drugiego przylegającego do kanapy) w towarzystwie dwóch drewnianych krzeseł. Płomyk świecy tańczył w powietrzu, niczym latarnia dla talerzy, na których czekało już danie przygotowane spod rąk wymordowanego. Nie był wyśmienitym kucharzem, właściwie gotował dość przeciętnie, na tyle, by nie zepsuć smaku. Dzisiaj postanowił przyrządzić sałatkę z kurczakiem.
 — Żywię nadzieję, że nie przeszkodziłem Ci w żadnych planach? — rzucił swobodnie, podchodząc do kredensu, skąd wyciągnął butelkę wina i postawił na stole. Zatrzymał dłonie na oparciu krzesła, uśmiechając się do niej zachęcająco i czekając, aż usiądzie, by móc dosunąć mebel.
 Zasłony oddzielały ich od świata zewnętrznego, choć nie docierało z niego nic więcej jak światło ulicznych lamp, rozpraszających wieczorną ciemność na ulicach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.18 22:13  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Ruszyła za mężczyzną w głąb mieszkania, wcześniej nie omieszkając zręcznie zdjąć z nóg wilgotnych butów i zabrać torby. Nie kryła swojego zaciekawienia miejscem, w którym mieli spędzić dzisiejszy wieczór. Rozejrzała się po jego wystroju z zaciekawieniem i nie było w tej ciekawości nic krytycznego. Przyzwyczaiła się do kilkukrotnie gorszych wystrojów kwater, a co ciekawe, ten konkretny zaliczyła do jednego z najśliczniejszych, w jakich dane było jej przebywać. Nie była fanką nowoczesnych mieszkań. Nie czuła się w nich dobrze i kojarzyła je z pustotą i samotnością, porównując mimowolnie ze swoją celą w laboratorium, a tak odmienny, ciepły, choć staromodny wystrój... zauroczył ją do cna! Zawiesiła wzrok na wypełnionej biblioteczce, powstrzymując chęć samowolnego eksplorowania tego źródła, ale jej uwagę skutecznie odwróciła kolacja, którą Carl dla nich przygotował. Rozczuliła się tym widokiem i uśmiechnęła się czule, posyłając mu wdzięczne spojrzenie, gdy odsunął dla niej krzesło. Doceniała każdy osobny gest. Otaczał ją troską i opieką, o której jeszcze niedawno nawet nie śniła, a teraz wszystkie marzenia stały się rzeczywistością. Pozwoliła sobie dać się pochłonąć przez atmosferę tego ślicznego złudzenia, prawie tak jakby rzeczywiście byli najnormalniejszą parą zakochanych na najnormalniejszej wspólnej kolacji.
Kościelne sprawy staram się zawsze załatwiać na bieżąco, bo nigdy nie wiem, kiedy dokładnie przyjdzie mi wrócić na Desperację – odparła w odpowiedzi, zręcznie starając się ominąć jakąkolwiek, która mogłaby wyrazić choć cień wyrzutów spowodowanych obsunięciem się daty. Nie chciała, żeby się tym przejmował, nie po tym co dla niej przygotował. Była teraz najszczęśliwszą kobietą na świecie i zależało jej by i on podzielił jej nastrój.
Mam coś dla ciebie – zaczęła nagle, odsuwając chwilowo na bok biesiadowanie, przybierając niemal dziecięco podekscytowany ton głosu. Sięgnęła po swoją torbę, którą wcześniej powiesiła na oparciu krzesła i wyciągnęła paczuszkę obwiązaną w złotawo mieniący się papier, nie był to wcale mały podarunek. Anais wyglądała, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale zamilkła i w ciszy podała mu jego prezent, obserwując go w napięciu. Gdyby zaczęła teraz cokolwiek mówić, pewnie tłumaczyłaby się ze swojej decyzji, dlaczego wybrała akurat taki prezent, dlaczego jest praktyczny, co innego widziała... Rozgadałaby się niepotrzebnie, może nawet wygadała przed czasem, więc wolała siedzieć cicho i posyłać mu tylko ponaglające spojrzenie. A w środku znajdował się długi szalik. Starannie wykonany, podobny modelem, do tych które sam nosił, miękki w szerokie granatowo-niebieskie paski.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.18 20:36  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 — Podoba Ci się M3? — Nie zwykł rozwijać tego tematu w ich dyskusjach, traktując go wręcz niedbale, ogólnikowo, co miało ochronić wymordowanego przed potokiem szczerych do bólu słów. Okazywanie słabości byłoby głupotą, a utopijne miasto stanowiło wrażliwą strunę w sercu. Nie potrafił jednoznacznie określić swoich uczuć wobec niego – kocha czy nienawidzi? Tęskni czy przeklina? Coś musiało być na rzeczy, skoro zamieniał się w słuch za każdym razem, gdy ucho wyłapało czyjeś słowa o tym miejscu. Jeśli tylko dostawał pretekst do przekroczenia murów, nie odwracał się od takiej okazji, ciągnęło go do reszty zwyczajnych ludzi i beztroski, jaką się na co dzień otaczali.
 Dosunął dla niej krzesło i zatrzymał się w pół kroku, gdy przykuła uwagę zapowiedzią niespodzianki. Nie spodziewał się jakiegokolwiek podarunku, dlatego brwi powędrowały w zaintrygowaniu w górę. Przyjął od niej paczuszkę, zastanawiając się, co kryje się za złotym papierem, a kiedy go rozpakował i odsłonił wnętrze, trzymał w rękach miękki materiał.
Szalik.
 Szeroki uśmiech mimowolnie wpełznął na twarz.
 — Czym sobie na to zasłużyłem? — Przeciągnął dłonią po całej długości, trąc między palcami wełnę. Nawet gdyby chciał, nie potrafiłby zatuszować swojego ukontentowania – uwielbiał szaliki. Poza tym wyglądało na to, że Anais wykonała go własnoręcznie, a to tylko podbijało wartość prezentu. Jeszcze żal będzie mu go nosić, by nie zniszczyć przypadkiem! — Dziękuję, Älskling. — Schylił się i pocałował kobietę w czubek głowy. — Będę go nosił blisko serca. — Obiecał, a potem odszedł w stronę holu, by tam, na komodzie, odłożyć schowany w papierze podarunek.
 Wrócił do salonu i odkorkował butelkę wina, po czym nalał im do kieliszków i usiadł naprzeciwko.
 — Za naszą przyszłość? — Ujął w palce naczynie i uniósł wymownie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.18 23:57  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Na pytanie zadane przez mężczyznę nie odpowiedziała, w tej samej chwili decydując się sprawić mu długo wyczekiwaną niespodziankę, która całkiem zajęła jej uwagę, choć samo pytanie nie przeszło koło uszu. Miała zamiar do niego wrócić, gdy tylko przysiądą do jedzenia, bo właściwie… w jej przypadku było o czym opowiadać. W odróżnieniu od najemnika, dziewczyna miała stały dostęp do miasta, z czego praktycznie zrezygnowała na rzecz przebywania na Desperacji. Bywała tutaj tylko w sprawach związanych z polityką kościoła, bo w samym mieście zdawała się czuć bardziej zagrożona niż na pustyni. Tam mogła się bronić przed obserwatorami o ukrytych intencjach, a tutaj wmawiano jej, że przez obserwację jest ochraniana, co oczywiście, że nie będzie wykorzystywane przeciwko niej.
Jej serce zatrzepotało w piersi, gdy ujrzała szeroki uśmiech pełen wdzięczności. Spędzenie długich godzin z włóczką opłaciło się, bo włożyła w tę pozornie drobną robótkę całe swoje serce. Przemyślała wiele spraw, doszła do paru wniosków, które pomogły jej poukładać ten chaos wywołany ostatnimi wydarzeniami. Była spokojniejsza i mniej rozemocjonowana, ale w pozytywnym sensie. Chciała utrzymać trzeźwość umysłu, bo tylko rozsądek i zaufanie mogły poprowadzić ich przez wspólne życie.
Głupie pytanie – żachnęła się i wywróciła oczami, chociaż uśmiech nie schodził z jej twarzy. Przed argumentacją wstrzymał ją krótki pocałunek w czoło, który przyjęła z godnością świeżo ukoronowanej buziakiem księżniczki. Urocze podziękowania jeszcze dodatkowo podbudowały jej pewność, że prezent się spodobał. Poczuła ciepły rumieniec na policzkach, poprawiła odruchowo włosy. Później namówi go, żeby go przymierzył – obiecała to sobie.
Mężczyzna zniknął na chwilę w przedpokoju, a potem wrócił i odkorkował wino. Anais nie chciała odmawiać, ale podświadomie wiedziała, że to nie może skończyć się dobrze, jeśli pozwoli sobie wypić za dużo. Miała zbyt słabą głowę i zbyt słabą wolę. Zacisnęła dłoń na sukience pod stołem, powtarzając w myślach jak mantrę: „Nie wypijesz dużo, nie wypijesz dużo(...)
Uniosła drugą dłonią kieliszek i uśmiechnęła się do niego ciepło. Podobał jej się taki toast. Rozczulił ją tym… który to już raz? Wieczór dopiero się zaczynał, a ona nie mogła wyzbyć się wrażenia, że jest to jeden z najszczęśliwszych w jej życiu, jeśli nie najszczęśliwszy. Nie miała ich wcale wiele, więc nie miał sporej konkurencji, ale chciała wierzyć, że w najbliższym czasie się to zmieni.
Za nasze szczęście – przytaknęła melodyjnie. Upiła niewielki łyk wina, który przemiłym ciepłem rozlał się po przełyku, a potem wspólnie zabrali się do jedzenia. Może nie była to potrawa rodem z pięciogwiazdkowej restauracji, ale Anais nie potrzebowała wiele do szczęścia. Wystarczyła jej myśl, że Carl przygotował ją z myślą o niej. Zdecydowała się wrócić do wcześniej podejmowanego tematu.
Nigdy nie należałam do tego miasta – podjęła niespodziewanie i zawiesiła na chwilę wzrok na migoczącym płomieniu świecy, który odbijał się intensywnie w oczach Anais. Ogień, w jakiejkolwiek formie, zawsze zdawał się magnetycznie przyciągać jej uwagę. Przysunęła się bliżej do stołu, ale szybko przeniosła wzrok na Carla, posyłając mu wyraźnie rozluźnione spojrzenie. Dawno nie czuła się bardziej odprężona i spokojna jak przy nim.  
Zawsze kojarzył mi się ze sterylną klatką, w której tylko pozornie jest dobrze, bo zapewnia wszelkie wygody i zachcianki. Dwulicowa utopia ze zbyt zachęcającym tematem przewodnim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.18 22:24  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
 Prezent od Anais wpędził go w drobną konsternację – co prawda zaaranżował to spotkanie i przygotował kolację, ale nie dysponował żadnym podarunkiem, który mógłby przekazać w jej ręce. Gdyby wiedział, że kobieta postanowi własnoręcznie stworzyć coś prowokującego uśmiech na ustach, odwdzięczyłby się tym samym. Nie umiał obsługiwać się włóczką, nie dysponował talentem malarskim, ale zrobiłby co w jego mocy, by wykazać się kreatywnością. Tej zazwyczaj mu nie brakowało.
 — Nie ma głupich pytań…są tylko głupie odpowiedzi, dopowiedział już w myślach, czując, jak przepełnia go wdzięczność. Dawno nie przeżywał tak przeciętnych, z pozoru zwykłych chwil. A jednak to właśnie w tych kilkunastu sekundach kryło się coś cennego, co chciał zachować przy sobie jak najdłużej.
 Gonił za ideałem, pragnąc uczynić ten wieczór wyjątkowym, ale zrozumiał, że nie potrzebowali wcale fajerwerków. Wystarczył widok Anais w zupełnie innej odsłonie, jej szeroki uśmiech i rumieńce zdobiące policzki, słowa kojące serce i spojrzenie, w którym kryły się wszystkie emocje. Chłonął tę atmosferę, rozkoszując się wspaniałym towarzystwem. To nie pierwszy raz, gdy uczestniczył w tego rodzaju spotkaniu, ale pierwszy raz, gdy to nie pożądanie wyrywało się na pierwszy plan.
 Przytknął naczynie do ust i pociągnął symboliczny łyk, pozwalając, by alkohol powędrował w dół gardła ze słodkim posmakiem, a potem odstawił kieliszek na stół. Chwycił za sztućce i rozkroił kurczaka na mniejsze części.
 — A powinnaś należeć? — Kontynuował temat w chwilach przełknięcia jedzenia. — Urodziłaś się… w Edenie? — zapytał, niepewny okoliczności jej narodzin. Nigdy nie rozmawiali szerzej na ten temat, dlatego był ciekawy odpowiedzi, zwłaszcza, że nie należała do grona typowych aniołów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.18 23:16  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Pytanie Carla wprawiło ją w drobną tremę i skonfundowanie. Doskonale wiedziała, że ono padnie, jeśli już przeszli na tematy około miastowe. Nie rozmawiali zbyt często o przeszłości, zdawać by się mogło, że do pewnej chwili żadne z nich nie czuło potrzeby, żeby się sobie zwierzać z demonów przeszłości. Na Desperacji trzeba było liczyć się z tym, że najważniejsza jest teraźniejszość i sprawy doczesne, a wszystko inne stanowi wyłącznie niepotrzebny bagaż, na który żadne nie ma siły w obliczu wszystkich innych ciężarów.
Przeszłość wiele znaczyła dla Anais, ale była jej swoistym piętnem. Definiowała całą osobę dziewczyny, silnie ingerowała w charakter. Przez wiele lat podsycała nienawiść w sercu, co najskuteczniej motywowało wszelkie działania, nawet te sprzeczne z własnym sumieniem. Wiedziała, że to wszystko pełniło funkcję obronną przed złym światem, ale często doganiały ją nieprzyjemne myśli: Czy świat nie staje się gorszy przez nią?
Urodziłam się w Mieście – zaczęła niepewnie, ponownie przenosząc spojrzenie na świecie, jakby obecność żywiołu miała ją uspokoić. Nie utożsamiała się z ogniem, ale nauczyła się myśleć o nim jak o swoim sprzymierzeńcu. – Matka oddała mnie, nie ponosząc odpowiedzialności, a ja trafiłam w ręce władzy – dodała po krótkiej chwili. To nie było proste. Wiedziała, że tylko zaufanie, którym darzyła mężczyznę, pozwalało jej mówić o tym na głos, zwierzyć się z tego, co w niej jest najskrytsze.
Wychowywano mnie w laboratorium jak w probówce przez dwadzieścia lat. Gdy padła decyzja o wysłaniu mnie na szpiegowską misję do Kościoła, nie mieli pojęcia o tym, że posyłają mnie na pewną śmierć. Ao miał inne plany, tak teraz jestem tutaj.
Zatrzymała się na chwilę i spojrzała z lekkim wahaniem na Carla. Nie rozgadała się za bardzo, ale to był dopiero początek. Pierwsze kroki, które pozwolą jej powiedzieć coś więcej, gdy będzie w stanie zebrać to w słowach. Wiedziała, że ją zrozumie. Sam był przecież eksperymentem specu, tak? Z tą różnicą, że on wiedział za czym tęskni, a ona nie. Czy mógł pojąć jej nienawiść i chwytanie się wszystkiego, żeby tylko uwolnić się z rąk białych fartuchów? Wystarczyło teraz przyjrzeć się osobie Anais przez pryzmat własnych doświadczeń. Teraz wszystko było klarowniejsze, choćby fakt, skąd w dziewczynie wzięło się tak bezgraniczne oddanie kościołowi. W laboratorium nie doświadczyła żadnych uroków normalnego życia, które zwrócono jej, w zniekształconej formie, gdy przeszła na stronę sekty i przeniosła się na Desperację.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.18 23:55  •  Dawne mieszkanie Carla Empty Re: Dawne mieszkanie Carla
Spokojnie pochłaniał kolejne porcje kurczaka, od czasu do czasu obdarowując Anais badawczym spojrzeniem, przed którym nie umknęły emocje wypisane na twarzy czy słyszalne w głosie. Rozumiał powód tej niepewności, a przynajmniej takie odnosił wrażenie. Nie lubił za wiele zdradzać o samym sobie, ograniczał się do ogólników albo obracał odpowiedź w żart — przeszłość była bolesna, stąpała mu po piętach nawet, gdy rozpoczął zupełnie nowe życie. A on jak głupi sam odwracał się w jej kierunku. Tęsknił. Cholernie tęsknił i nienawidził tego uczucia.
 Nienawidził M-3.
 Nienawidził władzy.
 Nienawidził swojej bezsilności.
 Prawdopodobnie kierowała nim chęć zemsty, nie starał się oponować przed tym uczuciem, pozwolił porwać się z nurtem rzeki.  Emocje były ludzkie, głupoty również, więc czy to czyniło go bardziej człowieczym? Nie chciał stawać się potworem, ale skoro tego wymagał od niego cały świat, oto rezultat.
 Uświadomił sobie, że nacisk palców wokół widelca wykracza poza zbędne minimum do utrzymania sztućca w powietrzu, dlatego powoli rozluźnił się i skupił z powrotem na siedzącej przed nim kobiecie.
 — Jeśli czujesz jakiekolwiek opory przed tym tematem, możemy go zmienić. — Podsunął delikatnie, sygnalizując, że nie oczekuje od niej wylewnej szczerości na podeście frustracji.
 Tańczący płomyk świecy odbijał się od szkieł jego kwadratowych okularów, nadając błękitnemu spojrzeniu żywego akcentu.
 Powinien odwdzięczyć się tym samym, być może poruszyć temat własnego zniewolenia przez SPEC, ale nie śpieszyło mu się do powrotu do tych konkretnych wspomnień. Koszmary nawiedzały go przez długi czas po ucieczce z murów, nie potrafił wówczas zamknąć ust przed krzykami, bo krzyczał wewnątrz. Co z tego, że nie doświadczał fizycznego bólu, skoro psychicznie czuł się wypruty?
 — Poradziłaś sobie znakomicie. Jesteś silna — skomentował, nie zrzucając źródła tego na Ao. Anais uważał za silną samą w sobie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach