Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

M3 | Kilka miesięcy temu

.........Cóż, dzisiejszy dzień mijaj jej trochę niezgodnie z ustalonym planem. Począwszy od paru spóźnień, przez wylanie herbaty na kolegę z klasy (nader niekomfortowa sytuacja), po... no właśnie. Wszystko wskazywała na to, że właśnie się zgubiła. Chciała po prostu porozmyślać w spokoju i pouczyć się bez żadnych dekoncentrujących dźwięków, stąd też wynikła jej decyzja o pójście nad jedno ze sztucznych jezior. Okolica była naprawdę przepiękna, a w dodatku bardzo cicha, co pozwoliło jej się nieco odprężyć. Jakby nie było - M3 wciąż było dla niej obcym miejscem. Obfitującym w wiele możliwości, ale obcym.
A konsekwencją tego było zgubienie się w drodze powrotnej. Teraz już nawet nie wiedziała, nad którym kompleksem wodnym się znajduje. Zmieszanie było widocznie wyraźne na jej twarzy, ale niestety nie miała kogo zapytać się o drogę. Fakt, że zaczynało się ściemniać jeszcze niespecjalnie ją martwił, ale mimo wszystko wolała przed zmrokiem trafić w jakieś bardziej zatłoczone miejsce. Obsługi nadajnika jeszcze nie nauczyła się do końca, ale w ostateczności zadzwoni do Charlie... zakładając, że ta będzie potrafiła ją jakoś znaleźć.
Niemniej chwilowo nie zamierzała zajmować przyjaciółce czasu, zamiast tego spróbowała odtworzyć swoje kroki. W końcu skoro dała radę tutaj zawędrować, to da również radę wrócić. Wystarczyło tylko znaleźć odpowiednie punkty. Jakieś charakterystyczne miejsca.
W ostateczności zawsze mogę zacząć krzyczeć, chociaż to pewnie zostałoby dziwnie odebrane.
Mimowolnie uśmiechnęła się do swoich myśli i pokręciła z niedowierzaniem głową. Przynajmniej czapka sprawiała się nad wyraz dobrze i trzymała jej włosy w jako takim razie. Nie mając już kompletnie nic do stracenia, Sky zamknęła oczy i zaczęła iść tyłem. Co jakiś czas upewniała się, że trzyma się ścieżki, ale w gruncie rzeczy po prostu próbowała odtworzyć wcześniejsze kroki. W pewnym momencie westchnęła z rezygnacją i obróciła się na pięcie.
Trach.
O rany. To na pewno nie było drzewo, ale torba z książkami i tak upadła na ziemię.
- Przepraszam- rzuciła, podnosząc jedną rękę do ust. - Uhh, nie zauważyłam ciebie. Moja wina, wiem, nie powinnam się wygłupiać., ale tak jakoś wyszło
Co prawda musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć na nieznajomego, ale jego wzrostowa przewaga w ogóle nie wybiła jej z rytmu. Dotychczas górowała nad rówieśnikami, ale w swoim ojczystym mieście wcale nie była uznawana za aż tak wysoką. Kwestia podejścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dzień zapowiadał się jak każdy kolejny. Masamune nie miał najmniejszej ochoty wychylać się ani ze Ścieków, ani ze swojego pokoju. Może minęło już kilka miesięcy od tragedii jaka go spotkała i chociaż trochę się po niej otrząsną, nie wrócił jeszcze całkowicie do siebie. Nie przespane noce, koszmary i brak motywacji to "potwory" męczące chłopaka od tego nieszczęsnego dnia. Na szczęście udało mu się znaleźć bezpieczny przytułek u Łowców. Także Ryo pomógł mu w tych trudnych chwilach, więc był w stanie jakkolwiek brnąć przez kolejne dni.
Jednak po mimo swoich niechęci i braku siły do życia postanowił wyjść na spacer. Po raz pierwszy od dwóch tygodni. Kanały mu nie przeszkadzały, ale jeszcze nie przyzwyczaił się do wszędobylskiej ciemności czy braku widoku nieba. Ubrał się, przytroczył do paska miecze, a na jego szyi zawisnął wisiorek. Pora była w sam raz na wyjście na zewnątrz. Zaczynało się już ściemniać, a co za tym idzie szansa na niechciane spotkania drastycznie spadała. Po za tym Masamune preferuje wieczorne bądź nocne przechadzki. Blask księżyca, światło gwiazd oraz granat nieba zawsze zdawały się go w pewien sposób przyciągać.
Zawędrował nad jeden z kompleksów wodnych, który aktualnie wydawał się być pusty. Zdawać by się mogło, że jest tutaj sam. Powolnym krokiem szedł przed siebie obserwując zachodzące słońce. Utonął we własnych myślach, chociaż pomimo tego wydawał się pozostawać czujny. W pewnym momencie coś go ruszyło. W niedużej odległości od siebie dostrzegł dziewczęcą sylwetkę. Zatrzymał się i przez chwilę obserwował poczynania nieznajomej. Wyglądała na zagubioną. W pewnym momencie zaczęła iść tyłem. W powolnym tempie zbliżała się do Masamune. Kiedy brakowało już niewielkiej odległości, aby na siebie wpadli chłopak zrobił niewielki krok w tył. Chciał cofnąć się jeszcze trochę, ale zanim zdążył zrobić kolejny krok brązowowłosa zrobiła nagły obrót o sto osiemdziesiąt stopni. To co głównie przykuło jego uwagę to jej niebieskie oczy, a przez to nie zauważył torba, którą miała na ramieniu. Spowodowało to, ze został uderzony w bok. Lekki syk wydobył się z jego ust przy czym lekko się zgiął. Może i uderzenie nie było specjalnie mocne jednak dźwięk, który wydał z siebie chłopak był mimowolny. Nie zajęło mu długo powrócenie do wyprostowanej pozycji. Patrzył na nieznajomą łapiąc wypowiadane przez nią słowa.
-Nis się nie stało.-wypowiedział lekko ochrypłym głosem po czym kaszlnął-Powinienem cofn-nąć się bardziej widząc jak się zbliżasz.-dodał-Jeśli wolno wiedzieć, to dl-dlaczego porusza-ałaś się tyłem?-zapytał zaciekawiony lekko łamiącym się głosem w niektórych miejscach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

.........Sky szybko podniosła upuszczoną torbę, by przypadkiem później jej nie podeptać i uśmiechnęła się z zakłopotaniem w stronę chłopaka.
-  Och - zamrugała gwałtownie, zaskoczona pytaniem i zaśmiała się z pewną nutą niezręczności. -  Cóż, zgubiłam się i próbowałam odtworzyć własne kroki. Trochę specyficzna metoda, wiem.
Przeczesała włosy lewą ręką w pewnym tiku nerwowym, a następnie skupiła spojrzenie na oczach nieznajomego. Błękit, hmh? Niebieskie oczy dziewczyny szybko przesunęły się po reszcie twarzy, kodując ją w swojej głowie. Wyglądał na starszego od niej, ale z drugiej strony wzrost również dużo robił - u niej w mieście sporo nastolatków nagle wyskakiwało do góry. Chociaż akurat Sha... nie. To zły pomysł.
- O rany. Chyba w dodatku jeszcze się nie przedstawiłam - dodała po chwili niezręcznego milczenia. - Jestem Samantha Valery Ravensky, w skrócie Skyler. Pochodzę z M2, dlatego z góry przepraszam za obcy akcent.
Odruchowo wyciągnęła dłoń do przodu (przecież dyganie wyszło z mody już jakiś czas temu) i ponownie pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Była raczej otwarta na innych, nikt nigdy nie nazwał ją nieśmiałą, aczkolwiek wpadanie na ludzi jest raczej kiepskim sposobem na rozpoczęcie znajomości. W dodatku w wyniku chodzenia tyłem. W połączeniu z faktem, że była z daleka... cóż, mogła ujść za dziwną. Czy też Anglicy mogli przez nią dorobić się dodatkowych stereotypów. Cholera, co za pech.
- Obrazisz się, jeśli ciebie wykorzystam? - to źle zabrzmiało. - W sensie, chciałabym znaleźć drogę powrotną. Trochę zgubiłam się pomiędzy tymi jeziorami. A właściwie trochę bardziej, niż trochę.
Wzruszyła lekko ramionami, wpatrując się prosząco w nieznajomego. Mimo wszystko cieszyła się, że wpadła na kogoś o tej porze, ponieważ znając jej szczęście, to po ciemku najpewniej wpadłaby do jeziora. A z jej ujemnymi umiejętnościami pływackimi... ech. To akurat był dość czarny scenariusz, więc wolała wrócić do pozytywnego myślenia. Było to niewątpliwie bardziej komfortowe. W szczególności, że jakby nie było, znajdowała się w obcym miejscu, z obcym facetem, całkowicie zagubiona i właśnie zaczęło się ściemniać.
Ale warto było. Raczej. Zakładając, że uda jej się w końcu dojść do domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odpowiedź nieznajomej lekko go zaskoczyła. Trzeba przyznać, że był to dość niestandardowy sposób na odnalezienie drogi powrotnej kiedy się zgubiło. Masamune raczej nie przyszło by coś takiego do głowy. Dodatkowo było tu trochę jezior dookoła, więc takie działanie mogłoby skończyć się zimną kąpielą. Widząc jak się zaśmiała, sam lekko się uśmiechnął. Jednak bardziej określiłbym to cieniem uśmiechu. Nowe rany, które zostały mu zadane dość niedawno jeszcze się nie zaleczyły, o ile kiedykolwiek to zrobią, a on sam jak na razie nie miał ochoty na uśmiechy.
-Nic nie szko-odzi.-powiedział lekko zachrypniętym głosem-Miło mi Cię pozna-ać Ravn-ski-zrobił lekką pauzę i kaszlnął-Ravensky.-powtórzył lekko zmieszany swoją pomyłką-Ja naz-zywam się Masamune Koi.-powiedział podając rękę dziewczynie i delikatnie się uśmiechając-Prze-epraszam za tą pomyłkę, a-ale jestem głuchy i przez dłu-uższy czas nie prowadziłem rozm-ów. Przez to lekko wypadłem z wprawy jeśli chodzi o tą czyn-ność.-wytłumaczył-Je-eśli chodzi o to skąd wiem co mówisz t-to czytam z ruchu ust.-zrobił chwilową pauzę i wziął głębszy oddech-W-więc j-jeśli mogę prosić to jak będziesz coś do-omnie mówić to staraj się mieć t-twarz zwróconą w moją stronę.-dodał tak aby uniknąć późniejszych nieporozumień.
Najwidoczniej rzadkie konwersacje z innymi i brak ćwiczeń wymowy odbijały się na tej umiejętności. Przez jego głuchotę i tak jego wypowiedzi czasami brzmiały strasznie ochryple bądź niezrozumiale. To i tak dobrze, że po takiej przerwie jeszcze jest w stanie w miarę wyraźnie się wypowiadać.
Słysząc prośbę dziewczyny lekko podrapał się po głowie. W sumie nie miał nic specjalnego do roboty, więc nie było większego powodu by odmówił.
-Nie ma problemu.-odparł skinąwszy głową w geście zgody-N-nie musisz się tak de-enerwować.-dodał po chwili-W ta-akim razie gdzie mieszkasz? Albo gdzie mam cię zaprowadzić?-zapytał spoglądając na Skyler.
Pewnie nie powinno podawać się informacji na temat swojego zamieszkania nieznajomym, ale w takiej sytuacji nie było innej rady. W końcu bez tej informacji nie ruszą z miejsca.


Ostatnio zmieniony przez Masamune dnia 27.01.18 1:34, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

.......Działania Skyler czasem wychodziły poza pewien normalny szablon zachowań (o ile w ogóle takowy istnieje), ale może to właśnie w tym tkwił jej urok… zakładając, że w ogóle jakiś posiadała. Niemniej spostrzegawczości nie można było jej odmówić, w końcu od dawna zagłębiała się w kinezykę, dlatego udało jej się zauważyć, że chłopak czuje się w jej obecności, hmh, nieswojo? Nie była do końca pewna, czy coś jest nie tak, czy po prostu w głębi duszy ma ją za wariatkę, ale tak czy owak nie miała zamiaru węszyć żadnego spisku. Wpychanie nosa w czyjeś sprawy nie zawsze było dobrym pomysłem, poza tym już od jakiegoś czasu wykazywała się mniejszą impulsywnością, niż jakiś rok temu.
- Ze wzajemnością. Poniekąd przypadła ci rola wybawiciela w tym spektaklu - trochę przygasł jej uśmiech, gdy zdała sobie sprawę, że nawiązała do aktorstwa, ale zaraz wyrzuciła ten specyficzny fakt z myśli. - ch. Nie ma żadnego problemu, będę się pilnować, chociaż nie powinnam mi to sprawiać kłopotu, z reguły jestem zwrócona twarzą do rozmówcy. Czytanie z ruchu warg brzmi dość... zaawansowanie, pewnie poświęciłeś trochę czasu na opanowanie tego, prawda?
Zdawała się zupełnie nie zwracać uwagi na jego dość charakterystyczny sposób mówienia, a samą informację o byciu głuchym również przyjęła bez zająknięcia. Wątpiła, by chciał litości, poza tym według niej każda osoba w jakimś stopniu niepełnosprawna zasługiwała na podziw, jeśli udawało jej się żyć dalej swoim życiem pomimo tego wyraźnego dyskomfortu. Sama nie potrafiła sobie wyobrazić, co byłoby, gdyby nie miała dostępu do jakiegoś zmysłu, czy też części ciała, chociaż ponoć człowiek wraz z czasem potrafi przyzwyczaić się do wszystkiego.
-  Ratujesz mi życie - powiedziała z nieco krzywym uśmiechem. - Spod akademii Shiroi powinnam już bezproblemowo trafić do siebie.
Poprawiła znajdującą się już w sporym nieładzie fryzurę, cały czas obserwując nieznajomego chłopaka. Na oko był chyba niewiele starszy od niej, jednak nie miała stuprocentowej pewności co do tego. Ciekawe, co robił tutaj o tej porze, w końcu było dość późno, ale pewnie po prostu wyszedł się przewietrzyć. W odróżnieniu od niej na pewno wiedział, gdzie jest.
- Późna przechadzka w ramach pomyślenia, czy przerwałam ci drogę na jakieś spotkanie? - nigdy nie była dobra w milczeniu, chyba że tego wymagała sytuacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Starał się opanować smutek, który próbował na powrót nim zawładnąć. Nie chciał sprawiać kłopotu nowo poznanej towarzyszce. Starał się poświęcić większość swojej uwagi Skyler, tak aby dla depresyjnych myśli zostawało jej jak najmniej. Wziął głębszy oddech i spokojnie wypuścił powietrze. Na jego twarzy zapanował swego rodzaju spokój. Słysząc wzmiankę o "roli w spektaklu" nie specjalnie się przejął. Chociaż co dziewczyna mogła mieć przez to na myśli? Uznał, że nie jest to coś wartego rozmyślania.
Jej reakcja na wiadomość o jego głuchocie lekko go zaskoczyła, ale raczej w ten pozytywny sposób. Nie wydawał się specjalnie tym przejąć, jego prośbę przyjęła jakby było to coś naturalnego. Ludzie często na wiadomość o upośledzeniu chłopaka często zaczynają pytać albo w jakiś sposób litować się nad nim. Jest to coś za czym nie przepada i stara się to szybko ucinać zanim urośnie do większych rozmiarów. W tym przypadku tak nie było. Skyler nawet wykazała się swego rodzaju zainteresowaniem i hmm... podziwem?
-Nie jest to najła-atwiejsza rzecz do opa-anowania. Jednak jak nie masz zbyt wie-elu alternatyw to wszystkie-ego się można nau-uczyć.-odparł już trochę mniej zachrypniętym głosem-W sumie za-ajęło mi to pra-awie cztery lata.-dodał po chwili-Ale po-otrafię zrozumie-eć jedynie japoński i a-angielski.-kontynuował.
Jakby się tak zastanowić to był to chyba pierwszy raz kiedy ktoś zapytał się o jego umiejętność czytania z ruchu ust zamiast o samo upośledzenie. Było to po części coś nowego dla chłopaka.
-Cie-eszę się, że mo-oge pomóc.-powiedział na chwilę pogrążając się w myślach, aby zastanowić się jaką drogę obrać-Dość daleko za-awędrowałaś. Trochę nam za-ajmie droga powrotna.-powiedział z nutą pogody w głosie.
Ruszył w stronę Skyler, a następnie ją minął. Najszybsza droga znajdowała się w stronę, w którą akurat zmierzał Masamune. Akademia Shiroi była kawałek stąd i to nawet spory. Zaciekawiło go, że dziewczyna aż tak bardzo się zgubiła. Jasne jest w M-3 od niedawna, ale jak bardzo można nie zorientować się w terenie? wystarczy być zorem z One Pice
-Na świeżym powietrzu trochę łatwiej zebrać myśli.-odparł z cieniem smutku w głosie-A ciebie co skłoniło do tak późnej przechadzki?-zapytał zaciekawiony powodem jej nocnej przechadzki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

.........Bystre spojrzenie Skyler ponownie obiegło niespodziewanego towarzysza. Było jeszcze zdecydowanie na wcześnie na jakąkolwiek ocenę chłopaka, ale już teraz wydawał się... hmh, cóż, sprawiał wrażenie introwertyka. Z drugiej strony spotkanie osoby po zmroku, która zachowuje się co najmniej specyficznie (kto normalny chodzi tyłem i wpada na ludzi) może wzbudzać chęć zdystansowania się. Tak. To też prezentowała się jako świetne wytłumaczenie. Same te myśli sprawiły, że z powodu zakłopotania dziewczyna odkaszlnęła cicho, próbując skierować własną uwagę gdzie indziej. A najlepiej na kolejną wypowiedź Masamune.
- Jedynie dwa języki? - uniosła mimowolnie lewą brew, po czym potrząsnęła z niedowierzaniem głową. - Chyba aż dwa. W końcu układ ust, mimika twarzy całkowicie się zmienia w zależności od języka, którym się posługujemy. Słysząc słowa, czy też widząc je na kartce i tak ciężko się ich nauczyć. A co dopiero podczas czytania z ruchu warg.
Niektórzy ludzie mieli jakiś dziwny nawyk niedoceniania własnych osiągnięć, czy też umiejętności. W sumie generalnie zawsze wyraźne były pewne dwie skrajności - albo zaniżanie samooceny albo zawyżanie tego, co udało się zrobić. Trochę szkoda, w szczególności, że zarówno jedno, jak i drugie znacznie utrudniało życie, a wypośrodkowanie swojej pewności siebie wcale nie było zadaniem specjalnie prostym. Podobnie jak dotrzymanie kroku chłopakowi. Jakby nie było, dłuższe nogi robią swoje, ale mimo wszystko jak na razie udało jej się uniknąć zadyszki podczas podążania za, czy też obok towarzysza.
- Huh. Generalnie planowałam znaleźć się na jeziorem, żeby pouczyć się w spokoju i przemyśleć parę spraw. Straciłam jednak rachubę czasu, a następnie wypadło mi z głowy, nad którym kompleksem wodnym jestem - rzuciła, a na jej twarzy ponownie odbiło się zmieszanie. - Z reguły całkiem dobrze orientuję się w terenie, ale najwyraźniej każdemu może się zdarzyć odrobina zaćmienia umysłowego.
Kopnęła jakiś kamyk, ponownie wzdychając cicho. Charlie pewnie będzie się z niej śmiała przez następny tydzień. Tak samo jak z tego, że oblała jakiegoś nieszczęsnego kolegę herbatą. Dzisiaj zdecydowanie nie był jej dzień. Niemniej Masamune również nie wyglądał, jakby zaliczył udany dzień.
- W sumie... coś się stało? Wiem, że nie moja sprawa i jak chcesz, to możesz zignorować to pytanie, ale nie wyglądasz na specjalnie szczęśliwego. Chyba że jesteś aspołecznym typem i to konieczność odprowadzenia zagubionej owcy tak bardzo ciebie przygnębia - pod koniec pozwoliła sobie na lekki żart, by rozluźnić ewentualne spięcie, które mogło nastąpić.
A miała nie wtykać nosa w sprawy, które nie należały do niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Skyler po części zaskoczyła Masamune, a raczej jej reakcja. Nie był przyzwyczajony do swego rodzaju komplementów. W większości przypadków ludzie zaczynali się "rozczulać" nad jego upośledzeniem co poniekąd go irytowało. W końcu ile można słuchać jakim to się nie jest "biednym" i w ogóle. Dla niego stało się to tak nieodłączną częścią życia jak oddychanie. Może wszechobecna cisza nie była najprzyjemniejsza, ale pozwalała się skupić i pozbierać myśli. Chociaż czasami to również jest minusem. Szczególnie w przypadku chłopaka, którego praktycznie cały czas 24/7 męczą depresyjne myśli oraz wspomnienia niezbyt szczęśliwego dnia.
-Miło po-orozmawiać z os-osobą, która nie-e rozczula się nad mo-oją głucho-otą.-rzucił w odpowiedzi-W sa-amej nauce po-omogła mi również mo-oja choroba. W za-amian za słuch w bard-dzo dużym stopniu po-oprawił się mój wzrok.-dodał spokojnym tonem.
Widząc, że dziewczyna ma lekki problem z nadążeniem za nim i praktycznie truchta, zwolnił trochę tempo. W końcu nie wybrali się na wieczorną przebieżkę tylko na spacer. Z jej wypowiedzi wynikało, że nie tyle jest niezdarą czy jej orientacja w terenie nie istnieje. Za pewne przez natłok myśli nie zwróciła nawet uwagi na to jak daleko zawędrowała oraz na to, aby zapamiętać jak wrócić do domu. Każdemu w końcu może się zdarzyć podobna sytuacja.
-Ciężki o-okres w życiu...-w jego głosie słyszalny był smutek-Jedn-nak nie ma se-ensu za-anudzać Cię moimi problemami.-dodał już bardziej spokojnym tonem-Twój dzi-isiejszy dzień też nie wy-ydaje się na-ajlepszy.-dorzucił w odpowiedzi z delikatnym uśmiechem-Pami-iętaj zawsze p-po burzy przychodzi tę-ęcza.-dopowiedział.
Zawsze jak miał gorszy dzień to mama powtarzała mu te słowa. Jednak po mimo faktu, że sam wypowiedział ów słowa, już specjalnie w nie nie wierzył. Patrząc na to co go spotkało raczej trudno oczekiwać, że będzie liczył na tęcze po burzy, która go spotkała... a tak na prawdę nadal trwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach