Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

| Historia numer 2 |

Nie minęło wiele od poprzedniego spotkania. On zaś nie odszedł zbyt daleko. Kręcił się wciąż w pobliżu Kościoła i makowego pola, wypatrując samotnej, kobiecej sylwetki na tle dojrzałego zboża. Czasem potruchtał aż na skraj pustyni i okolicznych pustkowi tylko po to, by wrócić w niedługim czasie w góry. Spodziewał się, że zbyt szybko nie zobaczy Prorokini. Nie ważył się nawet poganiać przypadku ani kusić losu, całkowicie poddając się naturalnemu biegowi zdarzeń. Parokrotnie rezygnował wręcz z okazji do spotkania, gdy zobaczył w towarzystwie kobiety zbrojnych mężczyzn lub służki. Jego cierpliwość i ostrożność zaowocowała w przeciągu kilku tygodni.
Świat odpłacił lisowi godziny spędzone na czekaniu i podsunął mu młodą Desperatkę, samotnie kroczącą pustkowiem. Piach pustyni zrosiła świeża krew, suche powietrze przeciął pojedynczy krzyk zanim zapadła cisza. Głód został zaspokojony, lecz nie tylko mięso wymordowany zyskał podczas tego spotkania. Na jednej z rąk kobieta miała dwa pierścionki. Chrzęst kruszonych kości oraz zapach świeżej krwi przywabił pierwszych pretendentów do zdobyczy i posiłku. Lis uciekł, unosząc w pysku odgryzioną dłoń, goniony krzykami oraz warczeniem ścierwojadów.
Mutant przebiegł odległość dzielącą pustynię od gór i zatrzymał się nieopodal makowego pola. Zastrzygł uszami, rozglądając się i odpoczywając chwilę po ucieczce. Na szczęście padlinożercy zadowolili się resztkami jego zdobyczy, a nie samym lisem. Odetchnął i przymknął na moment oczy, zanim ruszył ostrożnie przed siebie.
Lato wciąż królowało, lecz już nie parzyło tak okrutnie jak w największe upały. Słońce z wolna traciło na mocy, choć wciąż ogrzewało spieczoną ziemię, odmawiając pogodzenia się ze zmianami pór roku. Delikatny wiaterek przynosił ukojenie i poruszał kłosami, których ciężkie od dojrzałych nasion głowy zwieszały się smętnie.
Jasną sierść lisa plamiła zaschła krew, pysk brudny był od juchy i skrzepów. Chciał przycupnąć gdzieś i się umyć zanim pójdzie na spotkanie. Czuł, że dzisiaj mu się poszczęści.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pobudka. Modlitwa. Pozwolić się odziać. Msza. Śniadanie. Modlitwa. Audiencja. Spowiedź. Obiad. Kąpiel. Modlitwa. Sen.
Pobudka. Modlitwa. Pozwolić się odziać...

Dni mijały jej identycznie.
Mierzone od linijki, wypełniane zgodnie z planem wymyślonym przez najokrutniejsze istoty w tym miejscu.
Jak to więc się stało, że koło południa, Echotale przebiegła przez dziedziniec jakby ją goniło stado diabłów?
Minęła inkwizytorów, rozpaczliwie układając palec na ustach, gestem zmuszając ich do milczenia przez rozeźloną służką, która nadbiegła parę chwil później.
Jak dzieciak na ucieczce (którym zresztą była, czyż nie?) ukryła się za załomem muru, modląc się, aby strażnikom nie przyszło do głowy jej wydać.
- Widzieliście prorokinię? Na pewno tędy przechodziła!- Anja wcale nie brzmiała jak na kochaną, uskrzydloną służącą przystało.
- Tędy…? A skąd.- Echo z ulgą wyczuła, że coś w anielicy wyjątkowo inkwizycji nie podpasowało. Nie było znaczenia czy chodziło o roszczeniową postawę czy pyskaty ton głosu. Nie zamierzali jej pomóc.
- Z pewnością byśmy ją zobaczyli, gdyby tylko pojawiła się w okolicy. Może należałoby sprawdzić wschodnią bramę?- Zaproponował drugi strażnik.
- Nie, nie. Panienka na pewno biegła tutaj. Przepuście mnie.
- Zgodnie z rozporządzeniem Proroka aniołom służebnym nie wolno opuszczać świątyni.
- Może powinniśmy przekazać Starszyźnie, że zgubiłaś podopieczną…?
… Nie.
Niezwykłe, jak szybko jazgot zamienił się w cichy, dość przestraszony szept, kiedy anielica szybko postanowiła się ulotnić spod bramy, aby rozpocząć poszukiwania w innej części dziedzińca.
- Dziękuję.- Wymamrotała słabo Echo, ściągając z głowy kaptur, dopiero, gdy Anja zniknęła z pola widzenia. Odetchnęła z ulgą. Po raz pierwszy od dawna miała chwilę tylko dla siebie! Co za niezwykłe uczucie. Mogła zrobić tyle rzeczy! Iść w tyle miejsc!
Zamarła w pół kroku.
Och… Tak naprawdę nie miała praktycznie żadnych możliwości. Można było zejść do podnóża góry lub pospacerować po polu, ale mijało się to praktycznie z celem. W sumie… mogła przecież zostać tutaj i napić się herbacianego naparu, który już proponował jej jeden ze strażników.
Skinęła głową przysiadając po drugiej stronie muru i wpatrując się na piękny widok jakim była Desperacja o tej porze roku. Nieskończone równiny, pustynie łamane raz po raz widokiem obumarłych drzew… Apogeum w oddali, Miasto-3 majaczące na tle niczym fatamorgana.
Och jak bardzo chciała zobaczyć to wszystko, zobaczyć cały ukochany przez Ao świat.
Ale na razie mogła tylko o tym marzyć. I tyle jej wystarczało.
Nagle niezmącony obraz pustkowia przecięła czerwona kropka.
Kropka się poruszała, dość zresztą szybko. Co jeszcze ciekawsze zbliżała się w stronę Gór, by zniknąć w pobliżu jedynego wejścia na górę.
Odstawiła czarkę na swój kamień, po czym ruszyła w dół, po kamiennych schodach, zastanawiając się czym okaże się ów tajemnicza kropka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach