Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 17.07.16 17:26  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Gildia najemnika. (dom Viktora)
Jest to parterowy domek z kilkoma pokojami. Zbudowany z cegły, pokryty czymś na wzór tynku i pomalowany niezdarnie na biało. Tak prezentuje się od zewnątrz. Na prawo od drzwi stoi drewniana tablica. Daje możliwość przyczepienia swojego zlecenia. Viktor stara się dość często na nią zerkać. Wchodząc do środka wita nas długi przedpokój, z którego przechodzi się do reszty pokoi. Pomalowany na brązowo. Stoi tu drewniana ławka. Pierwsze drzwi na prawo prowadzą do pokoju służbowego. Jeśli jakiś klient zastanie go w domu rozmowa odbywa się tam. Ściany są w kolorze szarym. Znaleźć można tu biurko, jakąś szafkę z kilkoma szufladami, trzy krzesła, tablicę korkową oraz okno, z którego można zobaczyć tablicę ogłoszeń. Jest to jedno z mniejszych pomieszczeń w całym domu. Drzwi po lewej stronie są od łazienki. Znajduje się tam jakaś umywalka, a nad nią lustro, kibelek, prysznic oraz mała szafeczka zawieszona na ścianie.
Wchodząc przez kolejne drzwi umieszczone po prawej stronie znajdziemy się w salonie. Jest to największy pokój w całym domu. Jest tam stolik, kilka odrapanych foteli, mała kanapa, szafka wisząca na ścianie i średniej wielkości okno. Drugie drzwi na lewo prowadzą do kuchni. Znajduje się tu lodówka, kuchenka, kilka szafek i umywalka. Nic specjalnego. Drzwi do sypialni znajdują się na wprost drzwi wejściowych. Viktor spędza tam większą część czasu. Przeważnie leży na łóżku czytając książki. Oprócz legowiska jest tutaj regał z książkami, mała szafka nocna i szafa z ubraniami.

(wiem, że słaby opis, ale nie jestem najlepszy w te klocki)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.16 0:17  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Kiedy Viktor dogonił Chestera, co trudne nie było, ten zadał mu pytanie odnośnie hałasu, który wydobył się ze środka. Nie było to niczym dziwnym. Każdy chciałby dowiedzieć się co stało się w środku.
-Strzelać nikt nie strzelał.-powiedział idąc powoli ramię w ramię z towarzyszem-Jeden duży pan wstał i zaczął iść za tobą z dość oczywistego powodu, więc dla bezpieczeństwa pokazałem mu jakie ładne mają manele tam w lokalu.-dodał z lekkim uśmiechem-Nikt nie umarł, spokojnie. Nie chcę trafić przed trybunał za zabijanie.-rzucił beznamiętnie.
Tak na prawdę to nie zrobił za dużej krzywdy tamtemu mężczyźnie. Z powodu jego gabarytów wydawało się jakby miał się już nie podnieść. Jeśli mam być szczery to nawet nosa nie złamał. Viktor zrobił to na pokaz tylko po to aby ostrzec ewentualnych napastników.
Idąc powoli w stronę mieszkania Anioła, ten co jakiś czas pomagał Chesterowi, aby ten nie miał bliższego kontaktu z podłożem. W końcu mogłoby to zaboleć. Jeszcze krzywdę by sobie zrobił. Jego mieszkanie znajdowało się dość niedaleko od Przyszłości, ale droga i tak zajęła trochę czasu. Powodem był powolny i chwiejny chód znajomego. Ale czy można od niego wymagać czegoś więcej. Pochłonął dwie butelki Whiskey. To i tak wyczyn, że idzie o własnych siłach.
Po dłuższej chwili znaleźli się już pod domem Viktora. Podszedł do tablicy, aby zobaczyć czy nikt nic nie zostawił."Pusto. No nic. Może jutro ktoś przyjdzie." stwierdził w myślach i skierował się do drzwi. Otworzył je na oścież i stanął obok nich czekając aż jego towarzysz wejdzie do środka.
-Wchodź.-powiedział po chwili i skinął na niego ręką-Jak tam trzymasz się?-zapytał z lekkim uśmiechem kiedy ten mijał go w progu-Jak coś to na końcu i w prawo jest salon. Czuj się jak u siebie.-powiedział kierując się do swojego pokoju-Chcesz coś do jedzenia. do picia?-zapytał zanim zniknął w drzwiach swojego pokoju.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.16 18:52  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Ches wykrzywia usta w uśmiechu, poniekąd ulgi, poniekąd trochę rozbawiony wzmianką o samozwańczym trybunale Desperacji, który biorąc pod uwagę jak żywy jest Ches wykonuje swoją robotę niezbyt dobrze.
- Zasłużył sobie, taki nowy, w folii cały. - rzecze niewyraźnie.
Po drodze udaje mu się ustabilizować i wprowadzić w swego rodzaju rytm, który całe szczęście pozostaje nieprzerwany aż do momentu wejścia na posiadłość Viktora. Wnętrze nie wygląda źle, na pewno w porównaniu do warunków, w których przyszło żyć większości najemników na pustyni. Naprawdę przyjemnie, dywany nie są pokryte wymiocinami [co w najgorszym przypadku może ulec zmianie], meble nie są upstrzone martwymi gryzoniami, nie pachnie nawet zgnilizną i benzyną - luksus.
- Dorobiłeś się gustownego lokalu, nie powiem. Nie ma ani jednego grzyba w zasięgu i sufit pewnie też nie przecieka. - mówi ze szczerą admiracją, po czym rozkołysanym ruchem opada na jeden z foteli w salonie, splata na brzuchu ręce i powoli wtapia się w komfortowy materiał otaczający go z każdej strony. - Nie, nie trzeba, jak tylko coś jeszcze wypije to nie długo będę balował na tym świecie. A jem tylko psy. - dodał żartobliwie. Żartobliwie, prawda? Można to było interpretować jako wybredny gust kulinarny czy niechęć do DOGSów.
- Eih, o czym to my tam... A, uh, wypad, wypad na pustynię. - bełkocze. - Tak więc, mamy trochę rannych, sporo funduszy i poza mną tylko jedną osobę, która może w czymś pomóc - ciebie, to jest. Jeśli mamy tam się stawić i liczyć na przeżycie, to trzeba zabrać jeszcze kogoś ze sobą. - sporządza mentalną notatkę. - Znasz kogoś, kto by wyciągnął pomocną dłoń? Tylko kogoś kompetentnego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.16 2:49  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Viktor ucieszył się słysząc komplement na temat swojego domu. Po mimo, że mieszka na Desperacji stara się utrzymywać go w dość dobrym stanie, aby nie odstraszał zbytnio klientów, a wręcz przeciwnie.
-Trzeba mieć gdzie przyjmować gości i klientów.-rzucił z kuchni.
Nalał sobie wody do dwóch szklanek i wrócił do salonu.
-Trzymaj.-powiedział stawiając szklankę na stoliku nieopodal Chestera i usiadł naprzeciwko niego-Psów niestety nie mam, więc musisz się zadowolić szklanką wody.-powiedział żartobliwie. Nie wiedział, że jego towarzysz mówił na poważnie co do psów.
Trochę się już pogubił w tym wszystkim. Nie wiedział dokładnie do czego Ches chce go wynająć. Najpierw mówił o zajęciu się rannymi, a teraz o wypadzie na pustynie. Starał się to jakoś przeanalizować, ale nie składało się to do kupy.
-W czym mam ci pomóc, bo trochę się zgubiłem.-zapytał lekko drapiąc się po głowie i luzując krawat-Co do osoby, która mogłaby nam pomóc to na obecną chwilę nikt nie przychodzi mi na myśl. Większość osób, które znam jest zajęta.-odparł rozkładając ręce.
Większość kontaktów jakie miał Viktor nie było jeszcze pewnych, więc wolał nie proponować kogoś kto może ich po prostu wystawić czy narobić jeszcze więcej problemów.

Przepraszam, że taki krótki, ale nie mogłem jakoś wpaść na to co napisać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.16 1:44  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Ches wtapia się w fotel i zza półprzymkniętych powiek wpatruję się w postawioną na stoliku obok szklankę wypełnioną wodą, prostą, nudną, bezalkoholową wodą. - Dzięki. - wychrząkuje. Splata dłoń wokół chłodnego naczynka i powoli pije zawartość, uważnie stara się nie rozlać jej na najczystszą posadzkę w Desperacji. Zimna, zaskakująco. Gdyby tylko nie był spity z nóg, mógłby zauważyć, że skoro ma taką a nie inną temperaturę, to i trzeba ją czymś schłodzić - skoro Viktor posiada do tego narzędzia to pewnie mu się nieźle powodzi. Chester powoli błądzi w labiryncie myśli. Może i brak klientów, ale nie żyje mu się tu najgorzej. Uh, dlaczego w sumie miałby mu pomagać, skoro się ustabilizował na tyle dobrze bez raidów na bezkresną pustynię? Potrząsa głową, czuje jak jego umysł powoli przysłania miękka, puszysta, wygodna kurtyna. Ale jeszcze nie czas.
- Też się gubię, ale już. No. Chyba wiem gdzie jestem, heh. - bierze głęboki wdech. Co ja tu robię? Gdzie ja właściwie jestem? - To nic większego. Najmuję najemników, a Ci najemnicy wracają do mnie w kawałkach, a jedyny facet, który jest ich w stanie złożyć w całość ma swoje dni świetności dawno za sobą. Za trochę, mhm, monetarnych dóbr mógłbyś udzielić im pomocy. Co więcej! - podnosi do góry palec, który zgina się wpół, zupełnie jakby ledwo-przytomny Ches był zrobiony z gumy. - Jeśli chcesz tych monetarnych dóbr trochę więcej to możemy zabrać się na prerię i sprawdzić co w sumie ich doprowadza do takiego stanu. - odstawia szklankę na stół, w połowie pustą. A może w połowie pełną? - Tylko najpierw musimy zebrać jeszcze kilka, eh, towarzyszy wyprawy. Znaczy, ja muszę, skoro Ty nikogo takiego nie znasz. - kończy wreszcie gadać i pochyla się do przodu. Fotel na którym siedzi jest znacznie lepszy niż podłoga czy materac w kryjówce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.16 2:22  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Teraz wszystko miało ręce i nogi. Viktor bez większego problemu zrozumiał do czego Ches go potrzebuje. Poskładać jego ludzi i ewentualnie pójść z nim żeby sprawdzić co ich do tego stanu doprowadziło.
-Jeśli chodzi i pomoc medyczną to z chęcią.-odpowiedział biorąc łyk wody-Jednak co do wyprawy na pustynię to będę musiał się zastanowić. Zapewne zajmie nam taka wyprawa trochę czasu, a ja muszę wpadać do M-3 raz na jakiś czas. Jeśli będzie się odbywała w takim terminie jak nie będę musiał przez jakiś czas nigdzie wychodzić to może i dam się namówić. Zawsze dodatkowy zarobek się przyda.-wytłumaczył opierając się o fotel, na którym siedział.
Sam do końca nie wiedział czy ma ochotę iść na taką wyprawę. Składało się na to wiele czynników. Najbardziej obawiał się nie tego, że umrze. Tylko tego, że nie będzie kto miał pomagać jego pacjentom albo ewentualny brak możliwości pomocy towarzyszom wyprawy. Anioł myślał pewnie innymi kategoriami niż Ches, ale to nie powinno nikogo dziwić.
-No dobra. To mamy mniej więcej ugadane.-zaczął-Jak się czujesz? Trzymasz się jakoś?-zapytał z lekkim pobłażliwym uśmiechem na twarzy-Wypiłeś dość dużo, więc nie zdziwiłoby mnie to, że wolałbyś się teraz przespać niż gadać.-dodał.
W końcu co Viktorowi z ustalenia szczegółów teraz jak jutro rano Chester może nic nie pamiętać? A tłumaczenie wszystkiego jeszcze raz mogłoby być problematyczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.16 15:40  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Ches poczuł się dumny ze swoich zdolności negocjacji, podobnie jak dumny czuje się teraz z nie zaliczenia jeszcze zgonu na podłodze swojego rozmówcy. Był pewien, że anioł zna się na tym co robi, a odnowienie z nim kontaktu było korzystne zarówno dla obu stron. Napędzane alkoholem eskapady to nie jego obszar ekspertyzy, preferował inne formy rekreacji za pomocą substancji psychoaktywnych, ale zmiana była równie miła co fotel, w który się wgniótł. Pewna część odpowiedzialności, to jest, opieka nad poćwiartowanymi żołdakami właśnie go ominęła. Niewątpliwie za słuszną sumę, ale jeśli doświadczenie go czegokolwiek nauczyło, to że medykom nie należy szczędzić ani grosza.
- Dobrze to słyszeć. - odpowiada nie ruszając się z miejsca. - Każdy najemnik, który nie przeżywa nawet wyprawy z A do B to zmarnowany kapitał. No i jeszcze życie, czasami. Jeśli mielibyśmy się tam zabrać, to zgodnie z ilością pracowników wysłanych w okolice tego terenu, którzy nie wrócili albo zastaniemy pobojowisko pełne trupów albo osadę. - zaśmiał się cicho i pociągnął nosem. Jak źle by to nie brzmiało, znacznie bardziej preferował opcję numer jeden - pakowanie się pod lufę grupki dezerterów to ostatnie czego mu brakowało do szczęścia. Plus, nie można wykluczyć, że ktoś po prostu zapłacił im lepiej. - Mhm, zrozumiano. Możesz komuś w M3 rzucić piaskiem w oczy, tak ode mnie, w ramach wyrazu szacunku dla S.SPECu... - dodał żartobliwie. - Cokolwiek, ktokolwiek tam sobie przesiaduje, to pewnie dołoży wszelakich starań by odesłać nas do domu w stanie podobnym co moich ludzi, więc wyprawa nie będzie turystyczną przejażdżką po prerii. - ostrzegł. Viktor w polu na pewno by się przydał, ale przydatność spadłaby do zera gdyby zastrzelili go zanim zdoła połatać kogokolwiek z drużyny, plus na włościach C.D.H Inc. leży już wystarczająco dużo dobrych ludzi na skraju śmierci. Mówiąc o zgonach, Ches zaczął powoli prostować nogi w kolanach i osuwać się w dół patrząc się przed siebie z szerokim uśmiechem na twarzy, splatając ręce na brzuchu.
- Czuję się lepiej niż kiedykolwiek. - odpowiedział, będąc na granicy zwymiotowania i utraty przytomności jednocześnie. Nie było tego widać, ale za ciemnymi okularami jego powieki powoli opadały, kończyny wiotczały jeszcze bardziej. - Mhmmm… - rozluźnił kąciki ust, przechylił się na bok i przestał na chwilę dawać znaki życia; widok dość nietypowy, bo sen nie był jego silną stroną. Cichym, niedenerwującym Chesterem nie dało się nacieszyć się jednak zbyt długo - moment później gwałtownie wierzgnął głową w tył, zacisnął mocno dłonie i nie odrywając wzroku z podłogi rzekł. - Zatrucie alkoholowe to ciężki przypadek, nawet jak się teoretycznie już nie żyje. Muszę się sztachnąć. - wydął policzki, ciągnął dalej wciąż równie niewyraźnymi słowami. - Albo będziesz miał coś przeciwko temu, żebym wciągnął kreskę w Twoim mieszkanku, albo będziesz miał kolegę z urwaną taśmą na fotelu w pokoju gościnnym. - powolnym ruchem włożył dłoń za pazuchę. Wiedział doskonale, że Vik może mieć coś przeciwko temu by Chester ćpał w jego domu, stąd pytanie i możliwość wyboru. Nie wypada uprzykrzać życia ludziom, którzy mogą pewnego dnia skończyć nad nim ze skalpelem.
//zacząłem dodawać kolorki, bo faktycznie robi się czytelniej. później poedytuję poprzednie posty
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.16 15:43  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Wizja posiadania pracy na trochę dłuższy okres oraz o większym stopniu trudności lekko ucieszyła Viktora. Sam fakt jakim kosztem jest opłacona ta praca, czyli masą rannych ludzi, nie za bardzo uśmiechał się Aniołowi. Jednak przynajmniej może sprawić, aby stanęli na nowo na nogi i byli w stanie dalej funkcjonować. Będzie się to też wiązało z nadwyrężeniem organizmu, ale Viktor już do tego przywykł. Zdarzało się już, że musiał nadużyć Boskich oczu czy innych swoich umiejętności z różnych powodów.
Zaśmiał się lekko słysząc słowa Chestera na temat rzucenia komuś piaskiem w oczy.
-Domyślam się, że nie jest to spacer po parku. Nie jestem w tym zawodzie od tygodnia czy dwóch, więc swoje doświadczenie mam o to się nie musisz martwić. Brawura nie jest rzeczą, która mi towarzyszy, więc o to również nie ma się co martwić.-odparł spokojnie.
Nie wiadomo co doprowadzało kompanów Chesa do tak beznadziejnego stanu, ale wiadome jest, że jeśli już się tam wybiorą to nie zostaną potraktowani inaczej. Trzeba się liczyć, że cały wypad może również skończyć się porażką i będzie trzeba podkulić ogon i uciec. Kto wie co tam może na nich czekać. Jednak to czy Viktor wybierze się na taką wyprawę okaże się później.
Trzeba byłoby być ślepcem, aby nie zauważyć po zachowaniu Harvey'a, że jest bliski odpłynięcia czy zwymiotowania. Na szczęście Viktora bliższe było to pierwsze. Wymordowany zasnął jednak nie na długo. Po chwili nie okazywania zbyt wielu oznak życia przebudził się jednak widać po nim było, że nie najlepiej się trzyma.
-Jeśli ma ci to pomóc. Tylko mi tu nie rozsyp tego na wszystkie strony i się nie porzygaj.-odparł spoglądając przez okno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.16 23:22  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Na rozległej, wiecznie poszerzanej liście obowiązków do zrealizowania w C.D.H Inc. można było odhaczyć przynajmniej jeden, który oscylował w górnej części listy priorytetów - ludzkie zasoby, doświadczony lekarz, w pełni świadom konsekwencji i zagrożeń. Viktor sprawiał wrażenie opanowanego, wyrozumiałego, kogoś więcej niż byle przeciętny żołdak, któremu wręcza się strzelbę i wydaje rozkazy za kilka groszy. Jakiejkolwiek decyzji nie podjąłby rozmówca, to interes firmy pozostaje w dobrej sytuacji; jedyna rzecz, która mogłaby budzić odrobinę niepokoju, to odwiedziny Viktora w mieście, którego władze zawsze zdają się dowiadywać o wiele więcej rzeczy niż powinny. Trzeba tylko trzymać kciuki, by po jego wycieczce do M3 nad siedzibą Chestera nie krążyły wojskowe drony i sam anioł był mile widziany pod kopułą jak na kogoś kto ubija interesy z wymordowanym. Nie sprawiał on wrażenia osoby, która tuż po przedostaniu się do miasta rządzonego przez totalitarny rząd zrobiłaby coś głupiego, rzucającego się w oczy - w przeciwieństwie do samozwańczego inwestora na przeciwko niego. Harvey nigdy nawet nie próbował sobie wyobrazić, co mogłoby się stać gdyby wszedł do M3 i nie został rozstrzelany na wejściu, nigdy też specjalnie go to nie obchodziło, bo półświatek w metropolii raczej nie miał okazji zakwitnąć.
- Wiedziałem, że można na Ciebie liczyć. - rzekł z drętwym uśmiechem, wyciągając z wewnętrznej kieszeni małą, pełną w około jednej czwartej, wymiętoszoną torebkę pełną białego pyłu. Nie był w najlepszej formie, na pewno nie teraz, więc potarmosił się z nią trochę nim był w stanie otworzyć plastikowy zasuw na górze. Przechylił paczuszkę o dziewiędziesiąt stopni i zaczął delikatnie, rytmicznie stukać w opakowanie. Powoli dozowany zeń proszek ułożył się w niezbyt równą linię kontrastującą z ciemniejszym kolorem stolika. Chester pochylił się nad nim, odgarnął włosy do tyłu i potrząsnął plastikową torebką - Jeszcze trochę zostało, jakby coś, to śmiało żądaj darmowej próbki. Mam tego całą przyczepę gdzieś na pustyni. - dodał zadowolony i wcisnął pakunek do kieszonki płaszcza. Dotknął czubkiem nosa powierzchni blatu, nacisnął na prawe nozdrze kciukiem i zassał drugim wszystko co przed chwilą wysypał na stół. Po zażyciu adekwatnej dawki zacisnął powieki oraz pięści i wydał z siebie syk satysfakcji, podobny do takiego, który robią aktorzy w reklamach napojów gazowanych. Zastygł na moment w absolutnym bezruchu z głową skierowaną ku sufitowi, błogim uśmiechem na twarzy, a potem oblizał wargi. - Ahh, tak, taktaktak, to jest to o czym mówię! - krzyknął z satysfakcją. Jego źrenice zmieniły objętość, ręce przestały się trząść, a ciało przeszło ze stanu “bezwładna klucha” w “naoliwiona maszyna”.
- Przy czym byliśmy, jak to było, jakaś pustynia, piasek, oczy, miasto, mieliśmy na czymś zarobić, nie? Owrhh, nie wiem jak możecie bez tego żyć. Trafiłbym stąd do domu i do domu tu dwa razy w przeciągu godziny, wcześniej nie dopełzałbym do klatki schodowej. - zaczął trzeć dłonie i bujać się do przodu i do tyłu. Jego zmysły były ostre jak nożyczki, wszystko zdawało się być zimne, ale też i ekscytujące i możliwe.
- A mówili, że alkohol i cokolwiek mi sprzedali to śmiertelne połączenie. Cóż, na pewno i nie natychmiastowo śmiertelne, a nawet jeśli, to było warto. Świat stoi otworem, a horyzonty są niemalże równie szerokie co moje źrenice. - zaśmiał się i zebrał na palec resztkę towaru, która pozostała na jednym z mebli Viktora.


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.16 1:31  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Wzruszył tylko nieznacznie ramionami słysząc słowa Chestera. Szczerze było mu to lekko obojętne. Nie popierał brania narkotyków, ale nie jest na to jakoś specjalnie wyczulony. Teoretycznie jako Anioł powinien wszystkim naokoło tego odradzać i tak dalej, ale jakoś nie czuł potrzeby tłumaczenia tego wymordowanemu. Stwierdził, że mężczyzna wie jakie konsekwencje ciągnie za sobą korzystanie z tego typu dobrodziejstw, więc jakaś czcza gadka zapewne za dużo by tu nie zdziałała.
Kiedy Ches wciągnął kreskę proszku widać było, że nie był to jakiś pierwszy lepszy szajs. Stan Harvey'a znacząco się poprawił. Z ledwo ruszającego się trupa stał się w stu procentach działającą maszyną. Ciekawe jak coś takiego potrafi postawić na nogi. Narkotyki nigdy go nie interesowały, więc nie zna się na tym nie zna.
-Ciekawe na jak długo.-rzucił mimowolnie po wysłuchaniu strusia pędziwiatra-Nie chciałbym być nie miły, ale muszę się zbierać. Mam kilka spraw do załatwienia.-powiedział wstając-Wszytko jest już chyba ustalone, więc możemy się rozejść.-stwierdził patrząc na Chestera-Pewnie i tak za jakiś czas znowu się spotkamy. Tym razem u ciebie w bazie.-dodał poprawiając swój płaszcz i powoli zmierzając w stronę drzwi.
Jest już dość późna pora, ale nie zmienia to faktu, że obowiązki wciąż trzeba wykonać. Musi polecieć do Edenu, aby uzupełnić swoje zapasy leków, ziół i innych tego typu rzeczy potrzebnych mu do wykonywania zleceń. Droga nie jest zbyt krótka, nawet jeśli leci się dość szybko na Anielskich skrzydłach. Nie spodziewał się, że spotka w barze starego znajomego, z którym przyjdzie mu ubić jakiś interes. Chciał się również trochę zdrzemnąć po znalezieniu się w swoim domku w Edenie, aby nie chodzić na pół śniętym po lasach. Więc im szybciej znajdzie się w Rajskim Mieście, tym więcej czasu będzie miał na odpoczynek i działanie.
-Do rychłego zobaczenia.-powiedział żegnając się z wymordowanym stojąc w drzwiach domu-Miejmy nadzieję na owocną współpracę.-dodał wyciągając dłoń na pożegnanie w stronę Chestera po czym wrócił do środka po kilka potrzebnych rzeczy.

[z/t]
Mam nadzieję, że nie będziesz chciał mnie zjeść za to, że tak nagle skończyłem. Widzimy się w przyszłości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.16 0:49  •  Gildia najemnika. (dom Viktora) Empty Re: Gildia najemnika. (dom Viktora)
Ingerencja Losu

Jesień, to pogoda sprzyjająca przeróżnym wirusom i bakteriom. Niestety, Chester nie zdołał się odpowiednio zabezpieczyć, więc choróbsko dopadło i jego. W pewnym momencie zaczął czuć okropny swąd w okolicach stóp. Ponadto zaczęły wydzielać nieprzyjemną woń, a między palcami oraz na paznokciach zaczął pojawiać się brzydki nalot.

Chester choruje na grzybicę
Choroba będzie trwała przez 4 sesje. Jeżeli do tej pory nie znajdzie leku - grzybica zacznie rozprzestrzeniać się na inne części ciała, swąd będzie okropny i zacznie zarażać innych.
Po zażyciu leku (maści) postać będzie będzie odczuwała swąd przez jedną sesję (potem nastąpi wyzdrowienie)
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach