Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

UWAGA!

Sytuacja fabularna stanowi jedynie tło dla karty postaci. Nigdy nie wydarzyła się ani w historii żadnej z postaci występujących tutaj, ani w chwili teraźniejszej. Informacje typowo należące do karty postaci są wycentrowane i pisane kursywą. Ważne informacje są pogrubione i oznaczone kolorem.

Godność:

Nie przywiążę wagi do tego, jak mnie nazwiesz. Nazwij mnie jak zechcesz. Zwij mnie potworem - uśmiechnę się szeroko i uchylę kapelusz. Nazwij mnie bratem - wzruszę barkami. Nazwij mnie synem - heh, pęknę ze śmiechu. Nazwij mnie złem - niech więc tak będzie. Nazwij mnie dobrem - jeśli taka twa wola. Nazwij mnie jakkolwiek sobie zażyczysz, na pewno masz ku temu odpowiednią wyobraźnię by wymyśleć odpowiednie określenie dla mnie, nie? No dalej, równie dobrze możesz mnie nazwać zielonym gremlinem, przyjmę z uśmiechem. Tak długo jak przywiążesz tą nazwę do mnie, tak długo mi wystarczy, bez względu na to, czy tą nazwą mnie obrazisz, czy uchwalisz. Imiona i nazwiska nie są ważne! Ważny jest ten, kto się za nimi kryje. To tylko zbitki liter, nikomu niepotrzebne. Jestem jednym, jestem i wszystkim. Jestem każdym, ale też i sobą. Jestem tobą, ale i mną. Jestem wszystkim o czym marzysz, i zarazem wszystkim, czego nienawidzisz. Zwij mnie Hex, jeśli twoja wyobraźnia jest faktycznie takim sitem, iż nic nie wymyślisz sam.

- Co nie zmienia faktu że czasem nazywam siebie Mitsuke dla ludzi... Anielski poczet zna mnie za to z imienia Jenevier, hm.

Płeć:

Boski podział istot żywych i takich nie do końca na mężczyzn i kobiety. Bleh, to takie nudne, wszystko musi być albo czarne, albo białe. Meh, co za nuda, i niestety mnie też ten podział nie ominął. Od stwórcy zyskałem bycie mężczyzną. Nie żebym skakał z radości, będąc ograniczonym przez to... Na szczęście jednak, są sposoby by to ograniczenia ominąć. Uśmiechnijmy się więc razem, bo te sposoby są nader ciekawe.
Uniósł wolną dłoń ku górze i podrapał się po jej skórze w zamyśleniu, nieco niszcząc swoją zielono-włosą fryzurę. Podłożył długopis pod dolną wargę w zamyśleniu, czytając co już napisał.
- Hm... Nie zmienia to faktu że podoba mi się bycie facetem, ale kobietą też czasem miło jest być.
Wymruczał do siebie, delikatnie mrużąc powieki, lekko przykrywając czarnymi rzęsami swoje jaskrawe, złote tęczówki. Rozsiadł się wygodniej na fotelu, wyciągając nogi na biurko. Uderzył piętami okutymi w wygodne, acz twarde buty, założył lewą nogę na prawą, po czym oparł kartę o kolano i zaczął kreślić dalej.

Wiek:

- Hm, okej... Ile to ja...
Po króciutkiej chwili namysłu uznał, że wpisanie tu pełnej ilości wieku jaki przeżył może być dosyć problematyczne, więc postanowił zadziałać inaczej. Włożył długopis między zęby i sięgnął z biurka lusterko, po czym przejrzał się, wyjmując długopis z ust. Nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Tak piękny, że zakochać się idzie.
Parsknął śmiechem, szczególnie dodając do tego fakt, że jego włosy wyglądały chwilowo jak po przejściu tornada. Odłożył lusterko, obrócił długopisem między palcami i zaczął kreślić ponownie.

Ile określisz, widząc mnie? Dwadzieścia? Zabawne. Dwadzieścia pięć? Nie mam zielonego pojęcia. Trzydzieści? Nie pytaj, sam nie wiem. Ile określisz, tyle niech będzie. Faktem jednak jest że jaką byś liczbę nie podał... Tudzież nie podała, kimkolwiek jesteś, ta liczba będzie nieadekwatna do mojego wieku właściwego. Nie, nie podam. Patrząc nań jestem rozpadającą się mumią, zostańmy na wizualnym wieku. dwadzieścia sześć może być jako wspólny punkt odniesienia? Dziękuję, miło że się dogadaliśmy.
P.S - I'm so fabulous.

Orientacja:  

Nie jest to zbyt osobiste pytanie? To chyba powinno być tajemnicą, co kto lubi i jego fetysze, prawda? Och, może pytasz, bo masz ochotę sprawdzić? Jeśli tak to chodź, lubię wszystko, dosłownie. Omniseksualizm to się zwie? Nie obchodzi mnie w praktyce z kim lub czym to robię, naprawdę. Wszystko jest chwilą kaprysu, a jak najdzie kaprys i pożądliwa chwila, zabawić można się z każdym... I wszystkim w praktyce, po co się ograniczać? Wolność to tylko ułuda, więc niech chociaż wygląda w jakimś stopniu realnie.

- Khe... Wykreśliłbym to ostatnie zdanie, ale nie chce mi się papieru marnować, i tak już za długo nad tym siedzę.
Przesunął wzrokiem złotych tęczówek w kierunku kosza na śmieci, zawalonego zwiniętymi w kulki papierami. Tak, zdecydowanie za długo nad tym siedzi. Powinien to już dawno skończyć, a tymczasem... Wygląda jak wyglądał. Przeciągnął się na fotelu z lekkim ziewnięciem, po czym wrócił do pisania.

Zawód:

Założyciel, prawa i lewa ręka przywódcy bractwa niepokojących istot którym jest, oraz jedyny członek wkurwiających pojebów klasy A+. A tak poważniej, to po prawdzie nie mam żadnego, konkretnego zawodu. Robię co chcę, kieruje się kaprysami. Jeśli chcę, wykopię kogoś przez okno. Jeśli chcę, pobawię się w rzeźnika. Jeśli chcę, będę katem. Jeśli chcę, będę kochankiem. Po co planować i narzucać sobie? Żyjmy chwilą i kaprysami, tak jest ciekawiej, i chociaż czujesz że żyjesz.

- A za kaprys pisania tego czegoś moja kapryśność pozna nową definicję słów noga wbita w odbyt.
Mruknął, pisząc ostatnie zdanie. Naprawdę miał dosyć kreślenia tego czegoś, szczególnie biorąc pod uwagę, że jeszcze zostało mu sporo, a jak miał to już napisane, to spalił. Przypadkiem! Naelektryzowany był od czegoś, poszła iskra, zapaliła papier, a on nawet nie zauważył... I jego pracę szlag trafił. I teraz musi to pisać znowu.
- Osoba która kazała to pisać jest chyba sadystą. Nie to żebym nie lubił bólu... Ale to tutaj to tortury wprost.
Pomarudził, pomarudził i wrócił do kreślenia.

Miejsce zamieszkania:  

Hm, ale ja mieszkam pod twoim łóżkiem. No jak nie? Zajrzyj nocą pod nie, może zobaczysz dwoje, jarzących się na żółto-złoto oczu. A jak nie, to szukaj mnie w szafie. Że nie masz? No cóż, ja umiem spać lub mieszkać gdzie zapragnę, nie potrzebuje konkretnych warunków. Co prawda mam swoje "mieszkanie", ale... Osobiście, bywam tam rzadko. Częściej pomieszkuje u osób, do jakich wpadam. Bez względu na to, czy mnie przyjmują czy nie. Gdzie moje mieszkanie? Hm... Eden, tak, tam mam jakąś formę mieszkania. Może kiedyś wpadniesz? Wypijemy coś... A dalej się zobaczy.

- W sumie to byłoby miło, gdyby mnie ktoś teraz przy tym odwiedził.
Potarł skronie, zastanawiając się nad następnym punktem gdy, jak na życzenie, usłyszał pukanie do drzwi. Wyplątał się ze swojego bałaganu, zostawiając kartkę na biurku razem z długopisem, po czym powoli doczłapał się do drzwi. Wyglądał trochę jak wymłęty, koszula rozpięta do połowy, potargane włosy, nieznaczny uśmiech. Uchylił drzwi i spojrzał, kogo to przywiało. Ujrzawszy szatyna o ciemno-brązowych oczach, nieco niższego od niego, odzianego raczej w dosyć standardowy ubiór jak na tą porę roku, poszerzył swój uśmiech.
- Czy...
- NOPE.
Rąbnął drzwiami z szerokim uśmiechem, po czym cofnął się od tych drzwi, idąc w tył prawie że w stylu moonwalk'a, by następnie obrócić się na pięcie, wrócić na fotel, rozsiąść się ponownie wygodnie i wrócić do działań.
- O czym to ja... A tak, towarzystwo by się przydało.
Parsknął śmiechem, wracając do pisania, ale zauważył, że kartka się skończyła. Odłożył zapisaną kartkę na bok, po czym wziął kolejną, pustą. Zerknąwszy na brystol z jakiego brał te kartki uznał, że się już powoli kończą. Trzeba tym razem to skończyć. Raz i ostatecznie. Jak się mieścił na tej jednej kartce? Nie pytajcie, istna magia... Lub sporych rozmiarów kawał papieru. Albo drobne pismo.

Organizacja:  

... Khe, dobrze, zachowajmy powagę, spróbuję napisać... He... He... Policz od dziesięciu do jednego, dasz radę. Dziesięć, dziewięć, osiem... Buahahahahahahahahahahaha, BOSKI dowcip wprost. No dobrze, spokojnie... Więc... Nie, nie należę do żadnej organizacji, ale to świetna zabawa, należeć do czegoś takiego. Móc wystawiać innych do wiatru, dawać złudne wrażenie potęgi gdy wydaje im się, że rządzą mną... Niesamowita zabawa.

W trakcie pisania tak samo się śmiał, jak to opisywał, zresztą, w napisie opisującym dźwięk śmiechu widać że był wyraźnie nabazgrolony i drżący, bo on sam śmiał się przy tym nader głośno. Organizacje... Tiaaaaa...

Rasa:

- Gdzie ja to miałem, nie chce mi się tego pisać znów... Miałem gdzieś ten...
Mruczał sam do siebie, przegrzebując szuflady biurka, przy którym zapisywał te kartki. To gdzieś tu było nooo, pamiętał o tym, nawet specjalnie sobie do tego zostawił. Jest! Wsunął dłoń, lawirując ramieniem niczym wężem między śmiećmi w biurku, aż wyciągnął upragniony skrawek papieru, jaki w zwycięskim geście uniósł do góry. Powiał by jakiś wiatr (w środku pomieszczenia, genialne) i by już był epicki wygląd. Tym niemniej, wrócił na fotel, zamykając kopniakiem szafki i szuflady, po czym zaczął czytać kartkę, jaką nakleił na taśmę klejącą czy coś innego do kartki pod rasą.

Dżin
Dżiny są to istoty powstałe na wspólny czas i miejsce z aniołami, mające im służyć za wsparcie w ich misji służebnej wobec Boga i ludzi. Trochę dziwny zamysł, dawać wsparcie w służbie, acz nie warto tego kwestionować. Anielskie jednostki postanowiły jednak ze swojego wsparcia uczynić istoty niższe od siebie, sprawiając, że ich wrodzona lojalność przerodziła się w służebnictwo. Nie odnoszą się co prawda do nich z brakiem szacunku, acz zauważalnie uważają się za istoty wyższe, lepsze. Same Dżiny są w dużej mierze zróżnicowane, acz mają zazwyczaj poczucie humoru. W praktyce, nie spotkasz przedstawiciela tego rasy, który byłby ponurakiem. Ich lojalność i przywiązanie bywa naprawdę silne, lecz można zniszczyć te więzy. Nie jest to łatwe, i zawsze pozostają ślady szacunku sługi wobec pana, lecz nie jest to już tak silne.
Jak rozpoznać Dżina? Złoto. Znakiem rozpoznawczym tej rasy jest złoto, a raczej, złoty kolor. Dżin może mieć złote tęczówki, złote paznokcie, włosy, zęby, a nawet połyskującą złotym poblaskiem skórę. W ciekawszych wypadkach, Dżiny posiadają ozdobne (tylko i wyłącznie ozdobne) skrzydła u kostek stóp w kolorze złota. Nie posłużą one do latania, acz są wyraźnym znakiem rozpoznawczym, nie do przeoczenia. Nie każdy Dżin ma to jednak.
Posiadają trzy dowolne moce i trzy dowolne umiejętności, jakie mają im pomagać w służbie.

- Służba, tak? Cóż... W moim wypadku, to już minęło. Widziałem zbyt wiele, by dalej wierzyć w służbę aniołom.
Zawinął długopisem loczka ze swoich zielonych kłaków, po czym zabrał się do dalszego pisania.

Ranga:

I w tym momencie został mu zabity niezły ćwiek. Ranga? Rety, jak on może siebie nazwać? Postukiwał się końcówką długopisu po głowie, myśląc nad kwestią tego, co tu napisać. Ranga, ranga, ranga... Spisał kilka słów, ale po chwili je skreślił, uznając za beznadziejny pomysł. Zerknął na punkt wyżej. Sługa? Nie, już nie... Hm... O, to będzie całkiem dobry pomysł.

Buntownik - O to słowo opisujące, kim jestem. Buntuje się wobec porządku, wobec każdego prawa tego świata, robiąc wszystko zgodnie z własnymi myślami i kaprysami. O to i ja, w całej swej krasie.

Musiał się streścić, bo strona była na ukończeniu. Dopisał już w ostatniej linijce te kilka ostatnich słów, zapychając tą kartkę, jaką położył na poprzedniej. Zgarnął następną, przeciągnął swoje ciało z westchnięciem, po czym wrócił do pisania.

Moce:  

Och, to może być ciekawe. Hm... Musi znów zanurkować po te papiery, ech. Zanurkował w szafkach, szukając starego papierzyska, na którym kiedyś spisał warunki swojej mocy. Nie tu, nie tu... Szuflada za szufladą, szafka za szafką, wciąż nie szło tego znaleźć. Miał ochotę wywalić to biurko do góry nogami, myśląc że wtedy by cudownie karta wyleciała... A znalazł ją pod swoim butem, przypadkiem tam zerkając.
- Muszę tu posprzątać zanim się wymelduje...
Wymruczał, schylając się i podnosząc papier, który potem otarł z kurzu i odbitki buta... Mimo wszystko, została na nim. Z westchnięciem uznał, że to musi wystarczyć. Nie miał najmniejszej ochoty znów tego pisać, raz starczyło. Spisał kilka słów wstępu, po czym dokleił tą kartę, tak jak i opis rasy kilka chwil wcześniej. Po co tu się męczyć...

Mój największy skarb i moje najgorsze przekleństwo zarazem. Umiejętność, moc za którą jestem pożądany, nienawidzony, kochany i o krok od śmierci, czasem dosłownie. Jest to umiejętność dziwna, czasem zaskakująca nawet mnie, potężna... I niebezpieczna, na szczęście mam trochę warunków regulujących ją. Cieszy mnie ten fakt, bo chociaż nie widzą mnie jako maszynki do życzeń, bo moc ta to Spełnianie życzeń
A warunki są następujące:

Po pierwsze, może spełnić tylko trzy życzenia dziennie. Tyle zabawy, tylko trzy życzenia. Zarówno dla siebie, jak i innych.
Po drugie zaś, silniejsze życzenia jak zyskanie jakiejś mocy lub działanie innej, silnej na przeciwniku i tym podobne funkcjonują tylko na czas pięciu postów od aktywacji życzenia.
Po trzecie, istnieją życzenia "zakazane" których nie może spełnić: Za pomocą życzenia nie może kogoś uśmiercić bezpośrednio (przykładowo jeśli osoba składająca życzenia zażyczy sobie czyjejś śmierci, nie sprawi że nagle tej osobie zatrzyma się serce i umrze, ani nie może też mieć przymusu by ją zabić). Drugim życzeniem jakie nie może spełnić jest mieszanie w czyiś emocjach. Nie może sprawić by ktoś zakochał się w innej osobie, lub w jakikolwiek inny sposób mieszać w emocjach. Trzecim życzeniem jest to że nie może zmienić rasy komukolwiek. Może dać mu skrzydła, siły, wygląd i tak dalej, ale nie zmieni rasy. Nie można sobie też zażyczyć większej ilości życzeń, nie ma takiej zabawy.
Po czwarte, Hex przede wszystkim spełnia życzenia w sposób, w jaki je zrozumiał. To daje mu możliwość przekręcania życzeń, jeśli są zbyt przesadzone, tudzież jeśli jest traktowany przedmiotowo przez innych. Ostrożnie z życzeniami zatem, bo Dżin wredną istotą bywa.
Po piąte, w zależności od wagi i siły życzenia, może zażądać dodatkowej zapłaty, jak choćby odebranie jednej z mocy na czas działania życzenia, przedmiotu, zmysłu, kończyny lub innej rzeczy, zależnej od niego. Co by pasowało pod zapłatę.
Po szóste, cóż, Dżin też istota żywa, czasem mu się może nie chcieć lub być zbyt wyczerpany albo... Zajęty i nie móc odpowiedzieć na wezwanie lub wypełnić życzenia.
Po siódme, nie musi spełniać życzeń wielosegmentowych jeśli tego nie chce. Jeśli jednak zechce, maksymalna ilość segmentów życzenia wynosi trzy (dla przykładu jedno życzenie potrafi przywołać trzy przedmioty maksymalnie). Sam sobie również nie musi, ale może spełniać życzenia wielosegmentowe, jednak ograniczenie jest takie samo. Segmenty nie mogą być jednak zbyt silne, gdyż wtedy nie spełni życzenia.
W trakcie używania tej zdolności czasem moc ma tendencję do tworzenia zielonych błysków i świateł. Moje oczy mogą rozbłysnąć soczystą zielenią, pstryknięcie palcami może wywołać zielony błysk... A irytacja może wprawić w taniec jakieś zielone ogniki, ogarniające moje ciało. Nie są szkodliwe... Jedynie efekt widokowy.

- Tyle pisania załatwione tak łatwo. Hex, jesteś geniuszem.
Och, dziękuję, wiem o tym, nie musisz mi przypominać. Co jeszcze powiesz?
Jesteś przystojny.
Phiew, stwierdzasz oczywistość.

Tia, narcysta? Nie, poprostu lubi czasem tego typu zabawy i dogadywanki. Ot... Dla zabicia nudy, a to pisanie już nieco mu się nudziło. No, kontynuujmy więc pisanie.

Zakręcił długopisem między palcami i miał pisać dalej... Lecz ktoś zapukał do drzwi. Oh my god, kto tym razem? Nawet nie chce wiedzieć i spławi go lub ją, ba, lepiej, załatwi to sztuczką. Podniósł się z fotela i odszedł kawałek, po czym przez chwilę zastanawiał się nad tym, kim to załatwić. Och, to będzie w porządku. Wykonał gest dłonią jakby nakładał maskę, a jego włosy wydłużyły się, zmieniając kolor w czerwień. Zmalał nieznacznie, wybrzuszenie na kroczu zanikło (tak, to by było straszne dla mężczyzny który nie jest Hexem), zaś klatka piersiowa wysunęła się, w miejscu męskich piersi zaś pojawiły się kobiece, średniej wielkości. Uda zaokrągliły się, podobnie jak pośladki, a talia stała się dużo węższa. Dłonie również nabrały kobiecości, w porównaniu do tych, jakie były. Twarz nabrała bardziej okrągłych rysów, kobiecych, zaś oczy zmieniły kolor w delikatną zieleń. Ubiór zmienił się w czarne glany, wygodne, nieco poszarpane dżinsy, białą koszulkę na ramiączkę na którą była narzucona czarna, skórzana kurtka. Forma rękawic jakie miał zmieniły się w typowe rękawice punkowskie. Dla pewności, sprawdził czy wszystko jest i paru rzeczy nie ma. Dotknął się w pierś jedną dłonią, a drugą w okolice krocza. Okej, jest dobrze. Poprawił nieco włosy, by wyglądać bardziej "groźnie", a następnie otworzył drzwi. Zmiana ta zajęła ledwie chwilę, a gość nie musiał czekać. Znał tą osobę... Odkopał ją własnoręcznie wszak. Fael. Szkoda że już się zmienił, może by go zaprosił na jakąś pogawędkę, o, pomógłby mu z tym... No ale nic to.
- Tak?
Nieco zachrypnięty, acz kobiecy głos wydostał się z jego krtani, na co mężczyzna zareagował z lekkim zdziwieniem, jakoby spodziewał się kogoś innego. Zareagował dopiero z drobnym opóźnieniem, po wpatrywaniu się chwilę w szkarłatnowłosą.
- Uhm... Zastałem Hexa? Zielonowłosy, często chodzi w kapeluszu, złote oczy, wygląda na jakieś dwadzieścia pięć lat, ubiera się...
Starał się brzmieć w kulturalnie i uprzejmie... Na co panna Hex postanowiła odbić w ten sposób, przerywając mu.
- Przyjrzyj mi się dobrze. Czy ja wyglądam jak zielonowłosy facet w kapeluszu ze złotymi gałami, wyglądającym na dwadzieścia pięć lat? Albo jak ktoś, kto takowego gościł w przeciągu ostatnich kilku chwil? Pomogę ci w myśleniu, bo wyglądasz na osobę, która miewa z tym drobne problemy. Nie. Nie wiem gdzie też ten cały Hex jest i czy w ogóle tu mieszkał, wynajęłam pokój jakąś godzinę temu i muszę po osobie która tu była ten cały śmietnik sprzątać, więc jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia...
Mężczyzna uniósł dłonie na wysokość barków w geście poddania się, wzdychając bezradnie. To mu się trafiło, ni?
- Dobrze, już dobrze. Przepraszam że przeszkodziłem. Powodzenia w sprzątaniu i do widzenia.
Skłonił się nieznacznie, na co krwistowłosa machnęła od niechcenia ręką z czymś pokroju "tak tak, jasne", zamykając drzwi. Zaczekała chwilę aż usłyszy jak Fael odchodzi, by następnie odejść kawałek w głąb pokoju i wykonać gest dłonią podobny do zdejmowania maski z twarzy. W ciągu kilku chwil Hex wrócił do normy fizyczno-męsko-hormonalnej. Odetchnął z westchnieniem, po czym usiadł z powrotem w fotelu, wracając do pisania.

Poza życzeniami, posiadam jeszcze jeden, nader... Przydatny dar. Zdolność ta pozwala mi przyoblec się w ciało każdego innego humanoida, jakiego kiedyś dotknąłem. Ważne jest to, że muszę dotknąć takowej osoby choć raz, jej nagiej skóry, a także pamiętać jej wygląd. Mając te dwa elementy razem, mogę przyoblec się w ciało danej osoby, posiadając jej wszystkie cechy charakterystyczne. Kolor włosów, blizny, kolor oczu, zapach, głos, a także płeć. Pozwala mi to również dowolnie manipulować wzrostem i wagą własnego, pierwotnego ciała i ciał "zastępczych", oczywiście, w ludzkim zakresie takowej wagi i wzrostu. Mogę przyoblec nienaturalne elementy wyglądu osoby jakiej ciało "wkładam", jak uszy, czy ogon i kontrolować je jak własne, w sposób takowy, w jaki kontrolowała osoba, na jakiej się wzoruje, nie posiadam jednak profitów z posiadania tychże elementów. Psie uszy słyszą jak normalnie, oczy grzechotnika widzą w zwykły, ludzki sposób. Przejście ciała jest bardzo płynne, bez fajerwerków czy wybuchów mocy, poprostu... Zmieniam się, i tyle. Zmianie ulega również ubiór i elementy ekwipunku przeze mnie noszone.

- Chyba opisałem to dosyć jasno... Mam nadzieje, nie zamierzam robić do tego dopisków i zmieniać tekstu. I tak mam ochotę już zjeść tą kartkę, aniżeli pisać dalej.
Wymamrotał z dozą irytacji, przechodząc do dalszych części pisma.

Umiejętności:  

Muszę przyznać że jedną z moich zalet i zdolności jest szybkość mojego działania. Potrafię myśleć czysto i szybko, obmyślając na poczekaniu co potrzebuje, reagować szybko na zagrożenie... A także samemu być nader szybkim. Nie twierdzę że na tym polu mi nikt nie dorówna, ale na pewno tego typu osób jest niewiele. Szybkość moich ruchów jest naprawdę duża, a jeśli nie nadążysz za mną w trakcie walki lub przy innym zagrożeniu, zginiesz.
Co ciekawszym muszę napisać iż nie, szybkość nie tyczy się również szybkości "kończenia" pewnych czynności. O to nie musisz się martwić, czytający, jeśli jesteś tym zainteresowany... A kto wie, może jesteś?

Miałem wiele lat na rozwijanie umiejętności walki. Nigdy nie potrafiłem się przyzwyczaić do walki na dystans, to było dla mnie dziwne, niezrozumiałe. Uwielbiam stosować zwody i szybkie ataki w walce wręcz. Walka ma w sobie coś z chaosu, musisz reagować szybko, bez przemyślenia, a jednocześnie z przemyśleniem. Lawirować między ciosami i atakami rywala, oszukiwać, zwodzić, bronić atakować. Sam osobiście preferuje stosowanie broni krótkiej, bliskiego kontaktu, jaką jest, mi bardzo miły sztylet, który, w razie braku potrzeby użycia, jest bezpiecznie zamknięty niczym scyzoryk. Jeśli jednak walka wymaga stosowania dystansu, łańcuch przy moich spodniach nie jest tylko ozdobą. Połączony z ostrzem sztyletu, stanowi nader trudną w opanowaniu, acz bardzo skuteczną broń na średni, mały, a nawet i daleki dystans... A przede wszystkim, pozwala mi on na wystosowanie tego, czego pragnę. Nie uśmiercania wroga. Jeśli jednak zajdzie potrzeba, potrafię używać także swoich zdolności do walki bez żadnej broni, stosując moje własne ciało w jej charakterze, a także z korzystania innych broni białych, acz mój stopień wyspecjalizowania nie jest w nich tak wysoki. Mimo to, są one wciąż groźne w moich dłoniach i radzę o tym pamiętać. W starciu z kimś używającym broni palnej nie mam szans? Niedoczekanie.

Kim mam się stać dla was? Tanią prostytutką, łaknącą zarobienia na każdym przechodniu? Dumnym ze swojego pochodzenia członkiem "arystokracji" miejskiej? Twardym, surowym porucznikiem wojskowym? Zdziczałym wymordowanym, jaki zachowuje się jak zwierzę? Daj mi rolę, a ja zagram ją najlepiej jak umiem... A przyznać trzeba, w graniu jestem naprawdę dobry. Aktorstwo to mój żywioł, wyuczony przez wiele lat mojego istnienia, od momentu gdy moja moc do zmiany ciała się ujawniła. Od tamtego momentu uczę się grać. Każdego kim mogę się stać. Kim więc mam się stać dla ciebie? Skłonię kapelusz, uśmiechnę się i tą wskoczę w skórę tej osoby, grając tą postać jak najlepiej. Och... A skąd możesz mieć pewność, czy teraz nie gram? Czy nie gram kogoś, kim nie jestem? Nigdy nie możesz mieć pewności, co jest kłamstwem, a co prawdą. Ten świat to ułuda... Pogódź się z tym.

Uniósł dłoń ku górze i wsadził długopis między zęby, splatając dłonie i "strzelając" z nich, po czym wyjął tenże przedmiot z ust, by następnie przeciągnąć swoje zastałe kości. Jak to dobrze że zostało już tylko trochę... A zarazem tak wiele, gdyż pozostały najdłuższe elementy tegoż opisu. Odłożył na moment swój piśmiennik, po czym wplótł dłonie we włosy i potargał je we wszystkie możliwe kierunki, a następnie potrząsną głową. Tak, w tej chwili jego głowa przypominała zzieleniałe siano, ale co tam, nieważne. Ująwszy ponownie co potrzebne, powrócił do tworzenia.

Słabości:

- Słabości?! Ja nie powinienem mieć słabości! Ja nie mam słabości! Jestem doskonały! ...
Tia, kto w to uwierzy, bo na pewno nie ja.

Prychnął śmiechem, w między czasie pisząc.

Każdy ma swoje mocne i słabe strony, nie mija to nawet istot takich jak Dżiny. Co więc we mnie jest słabego, bo na pewno coś takowego posiadam? Pierwszą cechą osłabiającą moją ogólną aparycję jest forma... Niezrównoważenia mentalnego, nader dokuczliwa niektórymi czasami. Działam ekscentrycznie, bez możliwości przewidzenia... Samemu siebie czasem zaskakując swoją ekstrawagancją.
Drugą cechą osłabiającą mnie w jako taki sposób jest Niechęć do zabijania. Nie, nie chodzi o to że nie potrafię kogoś zabić, mogę to zrobić, lecz... Staram się za wszelką cenę nie robić tego, jeśli nie jest ku temu potrzeba. Mogę ranić, mogę sprawiać ból... Ale nie zabić. No, chyba że przypadkiem... Ale skąd mam wiedzieć że wykopanie kogoś z dwudziestego piątego piętra budynku przez okno go zabije? Toż to ci ludzie są czasem tak dziwni, że i to mogą przeżyć... Niezależnie jednak od tego, nawet jeśli będę walczył z najgorszym swym wrogiem i pokonam go... Będę świadom że zabicie go jest najlepszym, co mogę zrobić... Nie zrobię tego. Ba, nawet postaram się mu pomóc by nie umarł. Tu jest mój drugi minus. Często nie potrafię odmówić pomocy innej osobie. Widząc kogoś w kiepskiej sytuacji, pcha mnie nieogarnięta moim pojmowaniem chęć pomocy, jeśli tylko pomóc mogę. Choćbym miał się wpakować w walkę z całym wojskiem Świata-3.
Przywiązanie również u mnie jest wadą. Jeśli komuś uda się ze mną wytrzymać odpowiednio długo, przywiążę się do takowej osoby, i jestem gotów za taką osobę dać się roszarpać na drobne strzępy i być ugotowany w oleju. Moje przywiązanie potrafi czasem aż przekraczać granice dobrego smaku, ale to pozostało mi z mojej natury Dżina, sługi... Tia.
Niecierpię być uznawanym za studzienkę od życzeń. Uwierzcie mi na słowo, nie chcecie wiedzieć co może się stać z osobą, która zagani mnie słowami "hej, spełnij mi życzenie".
Czasem Słyszę podszepty innej istoty w mojej głowie, bywa to nader uciążliwe i utrudniające koncentrację. Szczególnie jak coś takiego wydarzy się w nieodpowiedniej ku temu chwili.
Mam... Pewną formę niechęci do aniołów. Nie pytajcie czemu, widziałem o jedną lub dwie rzeczy za dużo i tak się stało.
Talent do pakowania się w kłopoty u mnie jest nader duży. Nawet nie pytajcie co czasem trzeba robić, by się wydostać z takich problemów.
Hm... To na pewno nie jest wszystko, acz nie wiem co jeszcze w tej chwili może być moją wadą. Nie posiadam chorób, wad genetycznych, problemów z ciałem... Chyba tyle.

Tyle z tej kartki. Odłożył ją do powstającego już pliku papierów i wziął kolejną.

Wygląd:

- Czego oni ode mnie oczekują? Mam im opisać osobę, która umie niemal dowolnie zmienić swój wygląd? Chyba jednak muszę opisać siebie jako tego "pierwotnego" ja. Hm... Byleby tylko ktoś się nie zakochał od samego opisu mojej osoby.
Uśmiechnął się, spisał kilka pierwszych słów... I z irytacją zgniótł kartkę do kulki, zgarną z biurka gumkę-recepturkę i używając jej jak procy, strzelił tą kulką do kosza. Jej, trafienie! Nieźle. Wyplątał tą gumkę z palców i odłożył, wziął kolejną kartkę, a następnie kilka, głębokich oddechów, wentylując swoje ciało i umysł. Dalej Hex, zostało ci już tylko kilka pól i koniec, emerytura! Dasz radę.

Ciężko jest opisać komuś samemu siebie, pomimo iż widzi to ciało dosyć często, wprost codziennie. Dziwne uczucie, pisać o wyglądzie samego siebie... Sam nie wiem jak mogę siebie określić pod względem wyglądu. Przystojny? Z pewnością można mnie jako takiego określić? Uroczy? Jeśli będę niski, to trochę uroku mi to doda. Słodki? Nie mam pojęcia. Przerażający? Potrafię być z wyglądu. Tym niemniej, spróbuje siebie określić i swój wygląd jak najlepiej.
Na ten moment mój wzrost liczony jest w 186 centymetrów, ciało waży zaś łącznie 78 kilogramów. Wysoki? Może odrobinę, acz nie przeszkadza to. Jeśli jest potrzeba, mogę niemal z niesamowitą prędkością zmaleć i stracić na wadze. Hah, ile osób mi zazdrości tego, że mogę tak łatwo zrzucać kilogramy. Tym niemniej, wróćmy do konkretów.
Moje ciało nie jest czymś nader potwornie rozwiniętym, rozlazłym pokroju szafy trzydrzwiowej czy portalu kościelnego. Owszem, moje ciało jest dobrze zbudowane, acz nie ma w tym krzty nadbudowy. Moja sylwetka nie jest sylwetką osobnika który setki godzin poświęca na wyciskanie ciężarów, bliżej mi do osoby aktywnej, poruszającej się i ćwiczącej swoje ciało na wiele sposobów. Mam dosyć miło zarysowane mięśnie, nie jest problemem ich napiąć i nie podrzeć przy tym ubrania. Mam chude palce u dłoni. Naprawdę, są dziwnie patyczkowate, długie i chude, ale nie przeszkadza mi to. Moja cera należy do standardowego, białego odcieniu. Nie jest to bladość, nie jest to przesadna opalenizna. Jest, jaka jest. Zwyczajna.
Przejdźmy więc do tego, na co najczęściej ludzie zwracają uwagę. Nie, nie krocze. Twarz. Ta z przodu głowy, która głowa jest na szyi zawieszona. Tak, wiem. Co mogę powiedzieć o swojej twarzy? Nie mam zielonego jak moje włosy pojęcia. Mam raczej gładkie rysy twarzy, nie są one zbyt szpiczaste i silne, co może oznaczać pozornie młody wiek tego ciała. Prosty nos, dość gęste, czarne rzęsy, czarne brwi... Nic nadzwyczajnego, schody zaczynają się przy oczach, gdyż one właśnie mnie wyróżniają mocno. Są one Złotego koloru, mam na myśli tęczówki. Złote, lekko jarzące się tęczówki. Lubię ich kolor, mam wrażenie że dodaje mi pewnej formy nieodganionego uroku osobistego. Moją głowę pokrywają, leżące w różnych kierunkach włosy. Okalają one moją twarz, kolorem nader soczystej zieleni. To jedna z rzeczy, po której ludzie i nie ludzie najłatwiej mnie załatwiają. Bijące zielenią włosy. A, niech się patrzą, niech zazdroszczą, ja lubię ich kolor. Nadaje mi unikalności... Wolności, w pewnym sensie. Wolności, z jakiej się cieszę.
Mój ubiór? Noszę się raczej w starym stylu. Wygodne, brązowe buty, czarne, materiałowe spodnie zwieńczone podwójnym, brązowym pasem, do którego z jednej strony mam przypięty łańcuch mojego sztyletu. Wbrew pozorom, jest on nader wytrzymały i długi. Na tors mam narzuconą białą, choć nieco szarzejącą koszulę, zwieńczoną czarnym, dobrze ułożonym i zawiązanym krawatem. Lubię go często poprawiać. Na to mam narzuconą czarną kamizelkę, zapiętą tylko na parę guzików od wstępu linii talii ku brzuchowi. Całość wieńczy wygodny, czarny płaszcz, jaki jest mi bardzo miły w trakcie deszczu lub do maskowania moich ruchów. Na dłoniach mam dosyć specyficzną formę opasek, obejmujących tylko i wyłącznie linię dłoni, bez wchodzenia na palce. Głowę okrywa czarny, dosyć staromodny kapelusz z rondem, jakim w razie potrzeby można zakryć oczy... Lub twarz w wyrazie zażenowania.
Hm, wydaje mi się, że to wszystko.

Charakter:

- Ostatnie punkty, dajesz. Dasz radę, jeszcze tylko kilkadziesiąt wyrazów i w końcu będziesz mógł oddać ten cholerny papier i mieć spokój. Pisanieeeee - aktywacja!
Przy ostatnich słowach wykonał jakieś dziwne gesty dłonią, od których sam nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Gdy już zrobił co zrobić miał, powrócił do pisania.

Mój charakter, moja osobowość... To kim i jaki jestem. Czy mogę opisać to sam z siebie? Czy to nie lepiej opisałyby osoby, które mnie znają, niźli ja? Hm, nie wiem, acz spróbuje szczęścia. Więc, od czego zacząć...
Ach, sam nie wiem. Ciężko mi opisać samego siebie. Jestem z natury spokojny, acz również dosyć zdziwaczały? Jestem ekscentrykiem, który lubuje się w dziwnych zachowaniach? Działam pod wpływami impulsów, kaprysów, paradoksalnie do bycia spokojnym? Nie mam poczucia godności i kręgosłupa moralnego? Nie mam poczucia przestrachu przed śmiercią lub starciem z kimś silniejszym ode mnie? Jestem nader otwarty na kontakty z innymi, acz zachowuje całkiem sporo dla siebie? Jestem ciekawski wobec innych, dopytując o różne kwestie i czynniki, jeśli tylko ktoś coś napomni? Tak, o to pytacie? Cóż, więc odrobinę wymieniłem, ale postaram się jeszcze trochę.
Jestem sympatyczny? Tak, wydaje mi się że jestem. Kulturalny? Owszem, jeśli nie gram kogoś innego. Szarmancki? Na ile mogę, na tyle się staram być. Kochliwy? Huh, może. Przyjacielski? Jeśli mam wobec kogo, owszem. Niewyżyty? Kheeee, dosyć ciekawe pytanie w sumie sam sobie postawiłem... Ale chyba je przemilczę. Łatwy do omamienia? W żadnym razie, ja tu jestem od omamiania innych i kłamstw. Naiwny? W żadnym razie, jak mówiłem. Podejrzliwy? Zdarza się, acz nie jestem takowy otwarcie. Wymądrzam się? Nie, raczej nie, choć czasem można odnieść takie wrażenie. Psotliwy? Och, do bólu i mocniej, szczerze mówiąc. Kapryśny? Jak cholera. Zdradliwy? Hm... Jeśli nie przywiążę się do kogoś, nie obchodzi mnie to, czy zdradzam innych czy nie. Liczy się zaspokojenie chwili, kaprysu, pragnienia. Pożądliwy? Jeśli kapryszę. Wzmagający pożądanie wobec siebie? Hm, nie wiem... Może? Dokuczliwy? Zdarza się.
Rety, nie mam naprawdę pomysłu, co o sobie powiedzieć. Wszystko co mógłbym tu napisać, dowiecie się, jeśli tylko dacie mi możliwość rozmowy z wami i poznania się. Więc, zechcesz?

Dodatkowe:

- Ostatnie notki... A potem tylko historia... Naprawdę muszę pisać całe swoje dzieje? Chyba raczej to poskracam, bo by to zajęło kilka tomów.

- Podobnież mam zadatki na nimfomana... Sprawdzisz?

- Pomimo iż nie lubię zabijać... Lubię pozbywać przeciwników elementów ciała. Palce, uszy, a czasem nawet całe ramiona lub nogi. Tak... To śmieszny widok, jak ktoś ma rękę, a potem poof, nie ma jej.

- Paradoksalnie do niechęci w zabijaniu, lubię widok i smak krwi.

- Mój kapelusz to jeden z moich ulubionych elementów ubioru. Zerwij ze mnie wszystko, ale kapelusz ma zostać w jednym kawałku!

- Nie lubię rozmów o aniołach. Niech te skrzydlate... Ech, nieważne. Zostawmy ich im.

- Pod wpływem kaprysu umiem zrobić wszystko... Nawet zabić, paradoksalnie do własnej niechęci ku zabijaniu.

- Mówię sam do siebie. Hm, to tak dziwne? Nawet w miejscu publicznym? Ja tam nie wiem.

- Przejawiam sado-masochizm... Podobno. Zechcesz sprawdzić to razem ze mną?

Odetchnął z ulgą, widząc że został mu tylko jeden element do napisania. Historia.

Historia:

...

Nim zdołał cokolwiek napisać, posłyszał cichutki szept w swojej głowie. Delikatny, kobiecy głos, na granicy podświadomości...
- On tu jest... Wyjaśnij mu to...
- Nawet jeśli bym spróbował, to nie ma najmniejszych szans by mnie wysłuchał. Trzeba się zwijać.
Podniósł się od fotela i wpakował papiery do jednego folderu, po czym zaczął się szybko ubierać. Buty na stopy, kamizelka i płaszcz na siebie, sztylet na swoje miejsce za plecami, kapelusz na głowę... I wtedy usłyszał donośne uderzanie pięści o drzwi.
- Wiem że tam jesteś, Dżinie. Immunitet Siriusa cię teraz nie ocali. Nie można uciekać w nieskończoność.
- Och, chętnie spróbuje.
Odpowiedział głosowi za drzwi, znanemu mu już. Drogi anioł i posłaniec śmierci, Luxferre, oskarżyciel trybunału aniołów. Dżin zaczął szukać drogi ucieczki. Nah, nie ma żadnej, poza jedną... Złapał mocno folder z kartami, po czym zbliżył się do okna, dokładnie w chwili w której Śmierć wyważyła drzwi. Posłał mężczyźnie całusa z uśmiechem, po czym zwyczajnie wyskoczył przez okno, wybijając je barkiem. Mężczyzna widząc to, postąpił kilka, spokojnych kroków w przód i pokręcił głową z zażenowaniem na to zachowanie.
- Żałosne... Nie można uciec Śmierci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Heheszky. Parę literówek i interpunkcji znalazłem, ale nie chce mi się ich wypisywać. Nimfoman... purr purr~ Niemniej jednak nie mam się czego czepiać, tak więc:
So long sentiment... It doesn't matter now. VuZGY16
...i miłego uciekania przed Śmiercią!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach