Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 18.04.16 2:16  •  Wrum wrum! Empty Wrum wrum!
Uczestnicy: Yury
Cel misji: Zapalniczka piromana
Poziom trudności: Łatwy
Możliwość zgonu postaci: >D Byłaby beka, gdybyś wyciągnął nóżki na łatwej misji dlatego mimo wszystko nie staraj żonglować płonącymi motocyklami na których siedzą smoki gwałcące zamki :3

To miało być, szybkie i proste zlecenie. SZYBKIE I PROSTE. Do tej pory mogłeś się zastanawiać czy ktoś w Drug-onach przekazywać informacji nie potrafił, czy to też zleceniodawca żył w jakimś odrealnionym świecie...Pewne jednak było to, że od tygodnia szlajałeś się po zdezelowanych melinach żeby tylko znaleźć strzęp informacji, drugi tydzień poświęciłeś na podłapanie tropu, a wszystko po to by teraz podpierdalać w ciemnościach przez las. Będąc pod ostrzałem. Sporym ostrzałem niezrzeszonych najemników, czy kij wie, jakim tam towarzystwem otaczał się ten gość od którego odbiłeś celł. Bo właśnie - pół biedy, gdybyś był sam, lecz miałeś balast w postaci młodej kobiety o typowo azjatyckiej urodzie i bezczelnym spojrzeniu. Była córką szmuglera, który miał jakieś zatargi z innym. Klasyczny konflikt, który prędzej czy później musiał dotknąć bliskich. Pech chciał że szmugler pierwszy posiadał tą niepokorną latorośl, którą uprowadził szmugler numer dwa. Na nieszczęście jednak tego drugiego, ten pierwszy był dostatecznie dziany by rozwiązanie problemu wykupić u Smoków. I tak też się stało. Jako profesjonalista byłeś na najlepszej prostej i realizacji etapu "rozwiązywania". W końcu dziewczynę odbiłeś? Odbiłeś. Teraz wystarczyło dopilnować by nic jej przypadkiem nie dobiło.
- Byłoby łatwiej, gdybyś go nie zabił - Wydyszała pretensjonalnie przy akompaniamencie świszczących kul. Bo tak, ledwie dotrzymywała ci kroku, lecz musiała ci przecież przypomnieć, że niechcący zdarzyło ci się zabić "szmuglera numer dwa". Sam jednak tego nie planowałeś. Właściwie towarzyszące tej pomyłce okoliczności były wyjątkowo absurdalne. Chciałeś przecież go tylko postraszyć, lecz niefortunnie kichnąłeś, szarpnęło twoim ciałem, pociągnąłeś za spust i cóż...stało się. Nostradamus nawet tego by nie przewidział. Tyle dobrego, że to "jedynka" była tą wypłacalną częścią. Drugim plusem było to, że rozemocjonowani towarzysze "dwójki" marnowali amunicję strzelając niemalże na oślep. Robili to w końcu ze znacznego dystansu. Mimo wszytko trochę wody zleciało nim odkryli swojego sztywnego szefa, przyjaciela czy kim tam dla nich był.
- Jakiś kilometr dalej mają hangary...- wysapała, jakby nie była pewna czy da radę utrzymać takie tempo dłużej. Informacja była jednak cenna. Co prawa udanie się tam było oczywistym posunięciem i już można było podziewać się tam żądnych zemsty koleżków, jednak to też brzmiało jak "możliwy transport". Tak trochę. Bardzo trochę...

|W pierwszym poście w spojlerze wypisz ekwipunek. Pamiętaj o uwzględnieniu ilości amunicji!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 4:28  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Ekwipunek:

Z doświadczenia wiedział, że kolorowo to było na filmach, ale na pewno nie w życiu, więc nawet nie specjalnie przejął się tym, że ręka mu się omsknęła i mężczyzna wyzionął ducha. Krew, która rozbryzgała się na ścianie, połechtała go czule, a z ust wydostał się gardłowy śmiech, bo, będąc ze sobą całkowicie szczerym, odkąd wykonywał robotę pod szyldem Drug-onów, na niemalże każdą misję przypadł co najmniej jeden trup. Wynik balansował gdzieś między dziewięćdziesięcioma pięcioma procentami, a on czuł się nieswojo, kiedy akcja z jego udziałem odbywała się bez ofiar śmiertelnych. Wtedy jedno, słuszne wytłumaczenie cisnęło mu się na usta – „wypadek przy pracy”. Dziś było niewątpliwie tak samo, a facet miał pecha, że jedno, niewinne kichnięcie, bo wirujący w powietrzu kurz wdarł się do nozdrzy Smoka (a przynajmniej tak sobie to tłumaczył), zagwarantowało mu widzenie ze śmiercią. Było nie kłaść łap na nieswoim i nie porywać. Co za tym szło, nie podzielał zdania dziewczyny. Gówno wiedziała o życiu i właśnie mu to zademonstrowała. Gdyby zostawił porywacza przy życiu, tak czy siak ciągnąłby się za nimi ogon w postaci jego płotek, które miałaby na zadanie odbić latorośl szmuglera. Na tej płaszczyźnie zmienił się motyw, ale wszystko inne zostało po staremu - przynajmniej siedmiu ludzi dreptało im po piętach, a każdy z nich były wyposażony w pistolet, a może nawet kilka sztuk tej broni. Ich cel był łatwy, prosty i przede wszystkim przejrzysty, choć do jego realizacji zabierali się od dupy strony. Strzelenie z krótkodystansowych pukawek do gościa, który znajdował się od nich w parometrowej odległości było czynem, który wykraczał poza ich kompetencje.
Byłoby łatwiej, gdybyś trzymała język za zębami, więc nie pierdol i rusz swoje dupsko — warknął, łapiąc ją za ramię. Szarpnął nim, by nie zostawić księżniczki w tyle. Pannica wyraźnie zwalniała, wprowadzając go w stan rozdrażnienia. Niby miał uratować ją z rąk porywacza, ale niańczenie gówniary nie leżało w jego interesie, a już zwłaszcza że była encyklopedycznym przykładem gaduły, albo dopadł ją niekontrolowany słowotok. Lepiej dla nie, gdyby poświęciła swoją energię na ucieczce, aniżeli gadaniu od rzeczy, co dekoncentrowało najemnika, wysyłając jego pozorny spokój na wakacje.
Dałbym ci pistolet, bo jak tak dalej pójdzie, odstrzelą ci łeb, ale nie będę ryzykować ewentualnego syndromu sztokholmskiego, czy innego gówna, więc przebieraj nogami, jeśli życie ci miłe, a jeśli nie – mów od razu. Lepiej zapobiegać niż leczyć. — Obdarzył ją pogardliwym spojrzeniem. Nie było płatność z góry, więc w razie komplikacji, nie było też zlecenia.
Nie zwolnił, przyśpieszył, zaciskając dłoń na pistolecie, choć strzału żadnego nie oddał. Czekając aż zwierzyna się zbliży, w miarę możliwości ignorował odgłosy wystrzałów, bo zdecydowanie nie należał do gatunku, który trząsł portkami ze strachu; umiał też wykorzystać fakt, że nie znajdowali się na otwartym terenie. Las sporo w tej materii ułatwiał, choć ciemność zdecydowanie nie była jego przyjacielem, biorąc pod uwagę fakt, że wzrok stępiła nękająca go choroba, a widoczność była ograniczona do lewego oka.
Gdy cisza została przełamana przez kobiecy głos, kącik ust Kido uniósł się ku górze, bo oto przed nimi pojawiła się perspektywa zaopatrzenia się w wodę, jedzenie i przede wszystkim pojazd na czterech (ewentualnie minus dwóch) kółkach, który przyśpieszy proces ucieczki, przy optymistycznym założeniu, że nieboszczyk, który zajmował się handlem na większą skalę, posiadał przynajmniej jeden czyny pojazd wyposażony w funkcjonalny silnik.
A jednak, jak się postarasz, umiesz być pomocna – sarknął, acz w tonie jego głosu, oprócz pochwały, pobrzmiewało wyraźne zmęczenie. Niby nie był zmuszony do nadmiernego wysiłku, ale kilkudniowe uganianie się za porywaczem robiło swoje, a brak snu dotkliwie odbijał się na jego organizmie. Jego marzenia krążyły wokół łóżka z dodatkiem w postaci współlokatora i objęciach Morfeusza, i chyba za bardzo się w nie zapatrzył. Oprzytomniał dopiero wtedy, kiedy usłyszał zbliżające się kroki, w tym sugestywny dźwięk łamanej gałęzi, który demaskował ewentualnego wroga. Zamarł, gdy jeden z pocisków zmierzwił mu w włosy i wbił się w pień drzewa. Nie na długo wpadł w sidła konsternacji, bo już po chwili złapał towarzyszkę za szmaty i pociągnął ją w stronę wytworzonego przez rozłożyste konary drzew cienia, który z powodzeniem mógł pełnić rolę tymczasowego schronienia. Położył na usta dziewuchy biochemiczną dłoń, by stłumić w zarodku jej potencjalną chęć odezwania się, która z kolei mogło zdradzić ich położenie. Rozglądnął się dookoła, a palec serdeczny znalazł się na spuście w pełnej gotowości.
Mam dla ciebie robotę — wyszeptał małolacie do ucha. — Chcesz zobaczyć swojego tatusia, prawda? To skup się i zaprowadź nas do tych koszar.
Nie mógł jej obiecać, że spotka się z nim w jednym kawałku, ale, jeśli wykaże chęć współpracy i nie wywinie żadnego numeru, taka szansa istniała i była nawet spora. Nie pokładał zbyt wielkiej nadziei w umiejętności ścigających ich ludzi, acz bagatelizowanie ich mogło się okazać szczytem głupoty.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.16 23:18  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Co rusz szarpana i podciągana za ramię na przemian syczała z bólu lub wydawała z siebie coś na wzór warknięcia, a raczej pomruku niezadowolenia. W każdym wypadku przygryzała dolną wargę chcąc tłumić dźwięk które mimowolnie produkowała, jak również zapobiec ewentualnemu wydobyciu się z jej gardła jakiego zmyślnego komentarza w odpowiedzi na słowa Rosjanina. Była w końcu świadoma tego, że jej życie zależy właśnie od tego człowieka. Trzymała więc swój temperament na łańcuchu. Zresztą - robiła to już nie pierwszy i nie ostatni raz. Młoda, temperamentna, lecz coś w głowie miała. Coś...
- Świetnie - Prychnęła między wydechem i wdechem. Była cała spięta i rozdrażniona. Strach było jej dać na chwilę obecną w rękę chociażby długopis. Tym bardziej po błyskotliwej uwadze. Ona już by mu pokazała co potrafi! Człowiek orkiestra z Bożej łaski - najemnik i prywatny coach w jednym. Zmrużyła ślepia. Wrr..
- Aj! - Pisnęła, gdy jakaś zbłąkana kula trafiła w drzewo obok rozpryskując korę na jej twarz. W odruchu zasłoniła się rękami, zwolniła, poczuła silne szarpnięcie, a potem chłód na ustach. Zdezorientowana i wystraszona w panice zacisnęła palce na metalowej dłoni, która ją kneblowała. Spoglądała pytająco na najemnika, a zaraz potem faszerowała go determinacją, a nuż się w niej utopi. Pokiwała więc potakująco głową, kiedy w tle niewiadomy ich obecności pościg mijał ich, gnając dalej na przód. Wszystko zaczynało jako się pomyślnie układać, a przynajmniej dopóki kto z końca "pochodu napierdalającego w ciemność" nie potknął się i nie wypierdolił tuż przy was. Dosłownie, był niemal na wyciągnięcie ręki. Reszta pościgu z niego śmiechła i wyprzedziła zostawiając go na szarym końcu i wtedy was zauważył. Leżąc ciągle na ziemi sięgał po broń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.16 22:40  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Jeśli myślisz, że te twoje oczyska sprawią, że zacznę traktować cię lepiej, to się grubo mylisz. Jestem odporny na piękno. — Parsknął, dbając o to, by ten dźwięk nie przerodziło się to zaraz w gardłowy śmiech, którego musiał zdusić, dławiąc się w nim przez chwilę. Niby powinien traktować ją z większą subtelnością, może ostrożnością, w końcu była częścią zlecenia, ale nie miał zamiaru nastawiać za nią karku, tylko dlatego, że była oczkiem w głowie tatusia.
Uwaga skoncentrowana na dziewczynie po zaraz i tak została rozproszona na rzecz dźwięku, który zwykł towarzyszyć przy upadku w akompaniamencie śmiechów, łamiących się gałęzi i szelestu wysuszonych przez utrzymujący się skwar liści. Yury skonfrontował chłód swojej tęczówki z jednym ze współpracowników porywacza, a na usta wślizgnął się niewyraźny grymas imitujący karykaturę paskudnego uśmiechu.
Ciężki but zmiażdżył zaciskającą się na pistolecie dłoń, w momencie, kiedy biomach, wyciągając nóż, pochylił się nad biedakiem i przyłożył mu zimną, nieco postrzępioną przez długoletnie użytkowanie stal do gardła, bo wiedział, że dźwięk wystrzału niesiony echem zbudzi zbyt wielkie zainteresowanie i sprowadzi na nich większe kłopoty.
Piśnij chociażby słówko, a ukatrupię na miejscu — zagroził, acz już po chwili wycelował lufę pistoletu do czoła mężczyzny, a nóż mocniej przycisną do skóry, pozostawiając na niej rozcięcie w pakiecie z krwią, bo rysa, choć nieprzesadnie głęboka, została wykonana z chirurgiczną precyzją. Lata praktyki robiły swoje, a liczne szkolenia wojskowe, na których bywał, gdy jeszcze zasilał szeregi S.SPEC, sprawiły, że posługiwanie się nożem opanował do perfekcji.
Gdy cierpliwość go w końcu opuściła, a postępujący brak optymizmu podpowiedział, że zaraz facetowi puszczą nerwy i zacznie wołać o pomoc, niczym wyjący wilk w środku nocy do księżyca, złapał mężczyznę za włosy, w palcach nadal trzymając jedną ze swoich ulubionych zabaweczek i uniósł go ku górze jego zakuty łeb, wprawnym ruchem dłoni przecinając grdykę, by uniemożliwić mu wykrzesanie z siebie chociażby pojedynczego dźwięku, który mógłby zdemaskować ich obecność.
Na czole Kido pojawiła się zmarszczka, gdy efekt, mimo że spodziewany, pojawił się niemal natychmiast. Mężczyzna w próbie zaczerpnięcia tchu zachłysnął się łapczywie własną krwią, kiedy kontrola nad oddechem podupadła i złapanie powietrza stało się wręcz niemożliwie do osiągnięcia, a potem najprościej świecie siły z niego uleciały.
Jednego mniej — wymruczał pod nosem, ale mimo braku pewności, nie sprawdził jego tętna, zbyt skupiony na tym, by ewakuować się z tego miejsca. Zaczepił nóż o pasek i przeszukał obce kieszenie, znajdując w nich dwa dodatkowe magazynki i paczkę papierosów. Schowawszy łup, pochwycił leżący w trawie pistolet i wstał, by splądrować swoją towarzyszkę spojrzeniem, w którym tliły się niebezpieczne ogniki.
Koniec przedstawienia. Ruchy — wysyczał, a nowy nabytek Yury’ego w ramach ostrzeżenia zatrzymał się na wysokości jej lewej piersi, gdzie znajdowało się też serce.

                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.04.16 23:06  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Trudno było powiedzieć skąd wytrzaśnięto tych najemników, lecz dało się odczuć, że byli przywiązani do swojego pracodawcy. Miotani emocjami po jego śmierci zachowywali się mało rozsądnie - rzucili się w pościg w ciemny las nie wyposażając się w dodatkowe oświetlenie, strzelali nie mając zasięgu, a nawet nie widząc celu. Tacy szybko umierali, lecz również byli niebezpieczni - złość skutecznie tępiła rozwagę.
Najemnik który się wywrócił warknął z bólu czując twoją stopę na swojej ręce. Ta została przygwożdżona do ziemi wraz z bronią. Potem nóż na gardle...Człowiek ten w chwili obecnej nie miał nic do stracenia. Wiedział jak działają zasady Desperacji. Zgiń lub przeżyj - a on już teraz był martwy. Dlatego, gdy szeptałeś mu słodką obietnicę do uszka, zaśmiał się żałośnie.

- Pierdol się. - Pociągnął za spust zaplątanej w broń dłonią. Nie mógł nigdzie wycelować czy też jej unieść z powodu twojego ciężaru, lecz miał to w dupie. Jak ma odejść to z hukiem i uśmiechem na ustach. Seria z karabinu pofrunęła w ciemność, a on z wykrzywem na twarzy padł bezwiednie na zimie. Jeszcze chwilę targały nim niekontrolowane spazmy, gdy toną we własnej krwi, lecz nie mieliście czasu tego podziwiać. Znów mogliście poczuć się jak zwierzyna.

Biegliście na przełaj, nagie gałęzi smagały was po twarzach, a pościg nie odpuszczał.

- Jest! - Sapnęła triumfalnie, gdy z pomiędzy rzadko rozsianych drzew dało się dostrzec kanciasty kontur budynku. Wyglądał jak cementowy klocek, a im bliżej niego podbiegaliście to zaczynał przypominał opancerzony, cementowy klocek. Okien prawie to nie miało, a jak były to zakratowane, a jedyne drzwi, a właściwie brama...
- Co kurwa...- nie posiadała od zewnątrz klamek, jak to zresztą zauważyła dziewczyna by następnie mimo wszytko zacząć panicznie jeździć łapami po chłodnej powierzchni pancernych wrót, jakby te miały się w magiczny sposób otworzyć. Była trochę zmieszana. - Trochę inaczej to sobie zapamiętałam...- Zdradziła wspominając moment w którym ją stąd wyprowadzano. Przygryzła nerwowo wargę.
Sylwetki najemników zaczęły się powoli wyłaniać z lasu, przed "magazynem" znajdował się gruzowy murek mający trochę ponad metr. Prowizoryczna ochrona tylko na jak długo? Może jakoś szłoby sforsować te "drzwi", lecz amunicja z pistoletu co najwyżej je ledwo posmyra, a może tak...

- Podsadź mnie! - Odezwała się nagle wskazując palcem dach. Było tam cholernie małe okrągłe okienko z wyszczerbioną kratą. Mowy nie było byś się tamtędy przecisnął no chyba, że byś się pokroił i przerzucił w częściach, wątpliwe zresztą było czy dziewczyna da radę, lecz zdawała się być wyjątkowo pewna swego. Pytanie polegało na tym, czy szło jej zaufać czy też kombinować co po swojemu?
Jedna z kul świsnęła niebezpiecznie blisko twojej twarzy.


Termin na odpis: do 5 maja do północy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.16 23:11  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Zlustrował fragment bunkra, który pojawił się przed jego oczyma, a właściwie okiem. Wyraźnie wyróżniał się na tle budynków wzniesionych na terenach Desperacji. Stał sztywno na fundamentach i nie domagał się remontu, a lata świetności miał przed sobą. Osobliwy widok na wymarłych, pożartych przez apokalipsę terenach, do bólu przypominający wojskową architekturę. Otarł toczącą się po policzku wyimaginowaną łzę, bo przecież to nie czas na sentymenty. Zamierzchłe czasy, choć nadal tliły się w nim w zgliszczach spalonych za sobą mostów, zostały pochłonięte przez pożogę, tą samą, która zabrała mu rękę i nogę, dlatego słowa towarzyszki szybko wyrwały go z otępiania. Arata Kido powinien zdechnąć dawno temu.
Wykrzywił usta w nieprzyjemnym grymasie i wykrzywił usta w nieprzyjemnym grymasie i przewrócił oczami ni to w geście irytacji, ni rozsadzającej go od środka złości, gdy kolejna rzecz - przestał liczyć która - nie poszła po jego myśli, a dziewczyna znów nawaliła w najbardziej strategicznym momencie, który siłą rzeczy miał przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę.
Jesteś jedyną kurwą, którą tu widzę i, jak tak dalej pójdzie, nie zasłużysz na swoje honorarium — warknął pod nosem dawkując umiejętnie jad, który sączył się między słowami, niczym trucizna. Ależ on miał ochotę zrobić jej krzywdę! Była istnym magnesem na kłopoty. Cholerną alegorią Sodomy i Gomory, chodzącą puszką Pandory, zlepkiem nieszczęść. Gdyby jej ojciec zdawał sobie z tego sprawę, już dawno by się jej pozbył.
Zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, acz świadomość, że nie mieli czasu na kurtuazje, wzmocniła się, kiedy rozległy się pierwsze dźwięki wystrzałów i stłumione przez zadyszkę okrzyki. Zostali namierzeni. Według założeń Kido, teraz miało się zacząć prawdziwy spektakl śmierci.
Jego zdrowa dłoń mimowolnie zacisnęła się na pistolecie, a palec wskazujący wylądował na spuście, kiedy jeden z wymierzonych w jego stronę pocisków przeciął ze świstem powietrze tuż obok jego policzka i drasnął skórę, na której pojawiło się zadrapanie w pakiecie z strużką krwi.
Właź — mruknął niechętnie, uginając nogi w kolanach, by ta mała żmija mogła swobodnie wdrapać się na plecy. Podtrzymał jej prawie nieistniejący ciężar ciała biochemiczną ręką. — Spróbuj wywinąć jakiś numer, a ból i cierpienie to tylko przedsmak tego, co będzie się czekało.
Kido nie miał problemu z wybiciem co do nogi bliskich dla niej osób, acz na tę okazję wyposażył się w scenariusz, który bez wątpienia będzie na długo rozpamiętywany przez istotę bezkarnie włażącą mu na głowę - w tym wypadku, na całe szczęście, dosłownie. Wyprostował się chwilę później, by umożliwić jej dostęp do szyby.
Masz pięć minut. Nie spieprz tego i nie licz na moją pomocą, gdy dupa ci ugrzęźnie — doradził jej z "dobroci" serca, a sam wycelował bronią w przestrzeń, naciskając za spust. Odgłos wystrzału przeszył powietrze, pobudzając do życia ptactwo, które zerwało się z pobliskich drzew w akompaniamencie skrzeku.
Unosząca się mgła sprawiła, że widział tylko kontury majaczących w odległości sylwetek, ale nie miał wątpliwości, że wataha wiernych psów zbliża się do niego nieuchronnie.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.16 21:43  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
- Nikt ci nie kazał mnie słuchać, chuju. - Burknęła, jakby miała pretensje o to, że w ogóle zdobył się na coś takiego. Najwyraźniej sama zdawała sobie sprawy z własnego specyficznego szczęścia i wcale nie było jej z tego powodu do śmiechu. Przecież bardzo jej zależało na wypełznięciu z tego gówna żywo, a tu raz po raz pojawiały się jakieś komplikacje. Na szczęście życie z tak ponurą przypadłością nauczyło ją spostrzegawczości oraz zaradności. Jej życie polegało na ciągłym kombinowaniu nad tym by jakoś pod tą górkę się ciągnąć.
- Właź
Zaczesała palcami włosy za uszy i nie tracąc chwili bezceremonialnie podciągnęła się na ramionach biomecha, na których zaraz potem podparła woje stopy i płynnym ruchem, niczym małpa uczepiła się rękami krawędzi dachu.

- Oj już przestań, marudzisz jak stary dziad... - zakomunikowała chociaż nie była taka pewna, czy starzy ludzie mają w zwyczaju grozić śmiercią na różne zmyślne sposoby. No ale nie ważne! Podciągnęła się z pomrukiem wysiłku. Jej nogi znalazły się w powietrzu, a ona wzrokiem próbowała wypatrzeć jakiś element na którym mogłaby wciągnąć się wyżej. Próbowała ignorować przy tym fakt, że znów jest pod ostrzałem i to nie tylko broni palnej, lecz również uwag smoka.
- Nie ugrzęźnie! - Fuknęła z urazą, nie będąc  zadowoloną z TAKIEJ troski o jej tyłek. Nie zamierała jednak nic więcej dodać choć bardzo by chciała, oj jak bardzo...Na chwilę obecną priorytetem było wydostanie się z tego piekła, które ty próbowałeś powstrzymać.
Z ciemności zaczęły wyłaniać się trzy sylwetki. Pierwsza twoja salwa, jedynie raniła jednego z  nadciągających. Dopiero gdy zmniejszyli dystans i stali się dla twoich oczu mniej zlewający z ciemnością - wytrzebiłeś co do nogi pierwszych śmiałków. Zdecydowanie miałeś od nich lepszą pozycję. Po wyjściu z lichego lasu musieli bowiem przebiec około 100-150metrów po niczym nieosłoniętym terenie, nim dobiegliby do budynku. Przez ten czas byli kompletnie odsłonięci - nie to co ty. Miałeś bowiem osłonę w postaci sterty gruzu. To było więc jak strzelanie o kaczek. Tym sposobem zestrzeliłeś dwóch kolejnych. Potem...potem, jakoś strzały ucichły i nikt już nie wyłaniał się z ciemności. Dziwnie niepokojąca cisza została przerwana przez żwawy chlupot niosący się po błotnistej nawierzchni. Nie dostrzegłeś TEGO czegoś od razu, lecz już mogłeś się spodziewać, że właśnie zmierza w twoim kierunku coś sporego - nie myliłeś się. Z ciemności wyłoniła się niewyobrażalnie smukła zwierzęca sylwetka przypominającego jakieś zwierze. Charta? Dobermana? Coś takiego, tylko miało w kłębie  półtora metra. Poruszało się na szczudłowatych kończynach zakończonych szponami, a obślizgła skóra lśniła w blasku księżyca będąc wymieszaną z kępami futra, wnętrzności oraz ubrania. Przymierzało się do skoku.


Termin na odpis: do 13 maja do północy bo to taka fajna data

|jeden magazynek w jednej z broni poszedł się kochać
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.16 4:17  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Cisza nieprzyjemnie raniła jego uszy, bo zdecydowanie niego tego się spodziewał. Obława miała potrwać dłuższą chwilę, a koniec nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Jego podejrzliwość sięgnęła zenitu, kiedy wrażliwy słuch wypalał nieprawidłowość w postaci dźwięku, który zwykł towarzyszyć dzikiej zwierzynie będącej w trakcie polowania na potencjalny obiad. Yury nigdy nie uważał się za wyjątkowo smacznego, toteż nie miał najmniejszej ochoty zasmakować niewątpliwej przyjemności bycia czyimś posiłkiem.  Gdyby dziewczyna chwilę temu nie zniknęła mu z zasięgu wzroku,  z miłą chęcią rzuciłby ją na pożarcie stworowi rodem z horrorów. Wykorzystując gruz jako swojego sprzymierzeńca, schował się za nim, lecz dbając o dobrą widoczność, która w tych warunkach - z powodu ciemności - była ograniczona, ale niezbędna do przeżycia potrzebna. Oku po chwili wyłapało nieznaczny ruch w zaroślach, z których po chwili wyłoniło cię coś. COŚ to dobre określenie. Wielkie, ponad metrowe bydle. Ni pies, ni wydra, choć bardziej zbliżone jednak ku psowatego. Mogło pełnić naturalną mieszankę wilka z niedźwiedziem lub/i inną pokraką, która została powołana do życia. Jego miłość do czworonogów nabrała nowego znaczenia, gdy do nozdrzy doszedł zapach stęchlizny, a w powietrzu zaczął się unosić metaliczny posmak. Nawet nie chciał wiedzieć, ile ludzkich zwłok rozłożyło się w tym cielsku.
Wargi wykrzywił się grymasie, który w innych okolicznościach mógł uchodzić za imitacje uśmiechu, a teraz był oznaką irytacji wymieszaną ze złością. Chyba już wolał zmierzyć się z wyposażoną w pistolety szajką mścicieli niż czymś, co do złudzenia przypominało Illiją w zwierzęcej formie, choć nim zdecydowanie nie było. Mógł oczywiście wykrzesać z siebie ostatnie pokłady optymizmu i wmówić sobie, że zwierzęciem kierowała chęć współpracy, skoro niósł na sobie widoczne ślady zmasakrowanych ludzkich zwłok, acz to były jedynie liche marzenia, które nie miały żadnego pokrycia z rzeczywistością. Kto wie. Może w tym cielsku krył się jeden z wynajmowanych przez trupa najemników.
Zacisnął biomechaniczną protezę dłoni w pięść i zaraz rozlśnił uścisk, jakby chcąc sprawdzić, czy mechaniczne usprawnienie nie chciało się wcielić w rolę urzeczywistnionego PMS’u i zasympatyzować się z wiecznie odmawiającą posłuszeństwa zapalniczką, która buntowała się prawie zawsze, gdy szła w ruch i była potrzebna. Na szczęście proteza po ostatnim przeglądzie działa jak nowa, mimo pozostawionych na niej rysach przez upływające lata bezustannego używania jej. Schował pistolet z wykorzystanym magazynkiem, jednocześnie zastanawiając się, czy ten, należący do mężczyzny, któremu ukrócił żywot w lesie, wpasowałby się, mimo niezgodności technicznej sprzętu i złapał w place ten drugi, upewniając się, czy ma przy sobie noże, z którymi praktycznie się nie rozstawał. Nie zawiódł się. W ostateczności mógł spróbować rozpruć brzuch bydlęciu i urządzić sobie z jego wnętrzności i mięsa grilla.
Nie ma to, kurwa, jak myślenie o pikniku w środku podbramkowej sytuacji, pomyślał iście refleksyjnie. W momencie, kiedy mocne łapy stwora odbiły się od ziemi, Yury wychylił się i nacisnął na spust, celując wprost w okolice serca istoty o nienormatywnym rozmiarze ciała oddając dwa strzały, a potem trzeci. Warkot wściekłości stwora utwierdził go w przekonaniu, że przynajmniej dwie z trzech kul trafiły do swojego miejsca przeznaczenia.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.05.16 19:49  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Uprowadzony magazynek stawiał opór, lecz jeśli by go poczęstować odpowiednią dawką zachęty był w stanie wejść do kabury. Pytanie brzmiało, czy nie wpłynie to potem na sprawność broni? Nie było wiele czasu na dumanie.
Gdy wychyliłeś się zza gruzu wymordowana bestia wybiła się od ziemi i wzbiła do skoku. Przeleciała nad gruzem za którym się skrywałeś, jak również nad twoją głową zbierając przeznaczone jej kule. Stworzenie wylądowało na ziemi łapami, a pęd oraz grząskie podłoże sprawiło, że wpadło w poślizg zatrzymując się ostatecznie z hukiem dopiero na felernej bramie ze stali. Zostawiło na niej pokaźny, rozbryźnięty, smolisty kleks. Jakby strzepnął z siebie wszystkie mniej przyległe i nazbyt miękkie tkanki i rzucił na stalową taflę. Będąc zmieszanym i nieznacznie ogłuszonym zwił łbem oprowadzając się do porządku.
Pociski z broni palnej wydawały się go nie ruszać. Trafiały w niego wydając dźwięki bryzgającego budyniu i wywołując tryśnięcia czarnej posoki.
Poruszył łapami wprawiając swoje martwe ciało w ruch. Rozdziawił nienormalnie szeroko pysk z zamiarem zatopienia zakrzywionych zębów w twoim barku bądź ręce.


Termin na odpis: do 23 maja do północy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.16 1:40  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Yury celowo wystawił przed siebie rękę z pistolem, pozwalając, by mocna szczęka zacisnęła się na metalicznej części w postaci prawej dłoni. Na jego twarzy pojawił się bezkształtny grymas, będący na pograniczu spłyconej wersji uśmiechu, a raczej jego karykatury. Zacisnął zęby, zgrzytając na nich, by stłumić ból, który, mimo wygospodarowanej na przestrzeni lat odporności, był odczuwalny, do czego przyczyniło się parę nieprzespanych – kwestia dwóch lub trzech - nocy z rzędu, ale i również braku wartościowych produktów odżywczych. Konsumpcja takowych ograniczyła się do paru konserw, a to zdecydowanie za mało, by utrzymać objętość jego ciała w ryzach, więc najprościej świecie funkcjonalność organizmu w tej materii dawała wiele do życzenia, co skutkowało częściowym spadkiem kondycji. Ktoś mógłby powiedzieć, że biochem nie odczuwał bólu w częściach wymiennych, lecz te stwierdzenie dalekie było do prawdy, w końcu takowe nadal był podłączone do nerwów. Wadliwa konstrukcja protez, czy atrapy mogły być niebezpieczne dla życia ich właściciela. W tej kwestii Kido miał sporo zaufanie do swoich sztucznych kończyn, bo nie raz ratowały mu tyłek, acz nadużywanie ich mogło w przyszłości poskutkować spadkiem skuteczności.
Żryj to — wysyczał, odchylając nieco głowę do tyłu, gdy nieprzyjemny odór zwierzęcia wkradł się do zatok. Nacisnął za spust, mrużąc schowane w przyciemnianych szkłach okularów oko. Rozległ się głuchy odgłos wystrzału, a unoszący się w powietrzu metaliczny posmak pogłębił się w momencie, gdy na biochemicznej ręce pojawiła się stróżka krwi. Ale nie miał zamiar łaskawie czekać na efekt końcowy. Zniecierpliwiony, rozpiął zaczepiony o pasek spodni nóż myśliwski, który zaraz został boleśnie wbity w tchawice bestii. Krew trysła, niczym woda z fontanny, a Kido wypuścił powietrze ze świstem z płuc. Zmechanizowana noga kopnęła zwierzę, by ten rozlśnił uścisk i zrezygnował z próby bezproduktywnego szamotaniny. Yury mógł mieć tylko nadzieje, że stwór nie był zwierzęciem stadnym, choć z jego kalkulacji i z obserwacji wynikało, że najprawdopodobniej był wymordowanym, który dawno już rozstał się z ludzkimi odruchami na rzecz zwierzęcych instynktów. Może i dobrze. Mniej debili na świecie dobrze rokowało na przyszłości tej planety. Zakładając optymistycznie, że nie nadejdzie kolejna apokalipsa, która na dobre ukróci jej żywot.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.05.16 1:57  •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
Dało się posłyszeć metaliczny chrzęst, gdy zęby wymordowanej bestii zacisnęły się na protezie. Poruszyła szarpiąco łbem wydając z siebie nienawistny warkot.
Broń wystrzeliła.
Psowaty na chwilę poluźnił zacisk szczęk by charknąć ciemną mazią i zaraz potem z wydawać by się mogło nawet podwójną zaciekłością szarpnąć protezą. Zupełnie jakby chłonął pociski niczym gąbka wodę. Wizja sprawdzenia tego, jak wiele amunicji stworzenie jest w stanie pomieścić była kusząca, lecz broń nie miała zamiaru współpracować - zacięła się. Zemsta za wmuszony w nią magazynek.
W przeciwieństwie jednak do broni palnej nóż pisał się wybornie. Wszedł niczym w ciepłe masło orając miękkie tkanki. Cuchnąca krew trysnęła szczodrze - w koło, jak i na ciebie. Lecz to było ciągle za mało. Trzeba było pociągnąć nożem dalej. Dopiero gdy ostrze zatrzymało się na kościach karku stworzenie straciło na zapale i padło. Wiło się jeszcze wydobywając z siebie nieprzyjemny dla ucha charkot.
Nie wiedziałeś tego, lecz byłeś bliski w swych domysłach - był to jeden z najemników, który w ferworze pościgu za zwierzyną (tobą) oddał się zwierzęcym instynktom. Reszta jego towarzyszy nie chciało ryzykować - w końcu wymordowany będący poza kontrola równie dobrze mógł rozszarpać i ich - więc trzymali się na dystans.
Dało się posłyszeć skrzypienie.
Jedno ze stalowych skrzydeł bramy się uchyliło. Wychyliła się zza nich Pechowa Dziewczyna. Udało się jej je otworzyć. Właściwie wiele ryzykowała - miała szczęście, że mechanizm dało się sforsować bez klucza od środka. To uczucie ulgi chwilę przed tym, jak to odkryła...bezcenne. Nie zamierzała jednak się tym chwalić.

- Żyjesz? - Rzuciła niepewnie, trochę tracąc na rezonie i nieznacznie chowając się za drzwiami. Wzrok miała utknięty w truchle leżącym pod twoimi nogami. Widok stworzenia sprawnie studził zapędy rzucenia się z pomocą. Zresztą dla niej ty sam nie prezentowałeś się lepiej - lśniłeś w świetle gwiazd krwią, którą to jej czuły węch wyłapywał. - Jesteś w stanie chodzić? Bo znalazłam transport. - Widać było, że napędzała ją adrenalina. Mówiła...szybko. Czekała na reakcję smoka, chciała tąd odjechać i to ona będzie siedziała za kółkiem, zdecydowanie nie zamierzała pozwolić komuś ledwie przytomnemu trzymać kierownicy. Chciała żyć. Była gotowa się o to wykłócać!

Termin na odpis: 26 maja do północy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wrum wrum! Empty Re: Wrum wrum!
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach