Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Spoiler:

NACZELNIK MISJI
W związku z powyższą informacją (w spoilerze), która widniała w ogłoszeniach forum od dwóch tygodni i niezastosowania się do ultimatum, zamykam misję i przenoszę do archiwum. Jeżeli będziecie chcieli ją kontynuować - zgłoście się do mnie na PW.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nisihiki przeraził się jej nie na żarty. Mercedes wydawała się wściekła niczym osa, bał się nawet odezwać, aby nie palnąć czegoś głupiego i tym samym mieć mózg widoczny na ścianie. Przełknął ślinę, a jabłko Adama poruszyło się niespokojnie w dół i w górę.
- Mercedes, ja wiem jak to wygląda, ale spokojnie. - Starał się ją uspokoić, jednak najwidoczniej jego starania były kiepskie. Kobieta kipiała wściekłością, czemu się dziwić nie mógł. Najpierw ją uprowadził, a teraz wkopał w spotkanie z Tukiem, czy mogła gorzej trafić?
- Jak widziałaś Tuk, to chuj - wtrącił się Jacob. Nishiki w międzyczasie zdążył się wyszarpać z uścisku kobiety. Poprawił ubranie rzucając karcące spojrzenie Jacowi. Najwidoczniej, nadal nie chciał ujawnić prawdziwego celu podróży. Może tym lepiej, że na razie Mercedes nie pytała o to.
- Tuk to taki pieprzony kowboj - zaczął Nisihiki - Pomieszały się śmieciowi epoki i dał sobie tym samym prawo do rabowania. Widziałaś jaką ma bandę. My również jesteśmy ich ofiarami - odparł w końcu na wydechu. Przetarł twarz dłońmi, zerkając na Veronicę. Kobieta wyglądała okropnie. Tusz spłynął jej po policzkach, jednak Jacob szybko się o nią zatroszczył. Własnym rękawem podartej koszulki, starł czarne plamy na co ona w podzięce uśmiechnęła się uroczo.
- Tuk to bandyta. Zmuszał nas do oddawania części swoich zarobków - przemówiła po krótkiej chwili ciszy. - Naprawdę jeździliśmy do M-3, występując dla ludzi. Jesteśmy wymordowanymi, jednak w mieście znajduje się pewna osoba, która stworzyła dla nas przepustki. Dzięki temu mogliśmy zdobyć jedzenie, pieniądze i inne rzeczy, które nam się podobały. - Pociągnęła nosem, ścierając wytwarzającą się pod nim wodę. Chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak brzdęk otwieranych się drzwi, prowadzących do pomieszczenia z celami, przerwał jej. Do środka wparował Tuk z czterema osiłkami, uzbrojonymi po zęby. Na oko nowicjusza musieli posiadać spory arsenał broni i noży, pochowanych po kieszeniach.
- Wyciągajcie je - polecił Tuk. A dwóch jego ludzi otwarło, a następnie weszło do celi. Jednym ruchem szarpnęli Veronicę do pionu, a następnie Mercedes. Niestety, skrepowali im nadgarstki od przodu, aby w razie czego żadna nie wpadła na "mądry" pomysł. Po blondynce nie podziewali się szaleństw. Tuk poznał ją na tyle, aby przewidzieć, że nie pałała się do przemocy, ani tym bardziej do życia samej wśród puszcz Desperacji.
- Zostaw ją! - krzyknął Jacob, chcący zainterweniować, jednak jedynie co mógł zrobić to złapać za kraty. Tuk uśmiechnął się do nich, ukazując jednego złotego zęba w parszywym uśmiechu. Złapał palcami za policzka Mercedes kręcąc jej głową na boki, oglądając ją sobie.
- Ciekawe jak sobie poradzisz, maleńka. Mam nadzieję, że od razu nie umrzesz, szkoda byłoby takiej dobrej panienki - odparł Tuk, zbliżając się twarzą w jej kierunku i dmuchając na nią śmierdzącym nikotynowym oddechem. Szarpnął ją za spętane nadgarstki i ruszył przodem. Dziewczyny otoczone były z każdej strony przez goryli Tuka.

***

Wyszli z podziemi kamiennymi schodami. Najwidoczniej zaszyli się w podziemiach starego, zawalonego do połowy budynku i tam mieli swoją główną bazę. Ale czego można było się spodziewać po rabujących i żerujących na innych szczurach.
- Szybciej, moje słoneczko się już niecierpliwi - powiedział Tuk. A tamci jak zaczarowani popchnęli kobiety w stronę wielkiej kopuły, wykonanej z solidnej siatki. Martwe, niebezpieczne rośliny tam żyjące, sugerowały, że miejsce to umarło wraz z rozwojem wirusa. Ptaszarnia, dawniej będąca chlubą okolicy, teraz straszyła potężną stalową konstrukcją wzniesioną na kilkanaście metrów wysokości. Na oko, wysokość ośmiopiętrowca mogła posiadać, za to szerokość przypominała niekończąca się pustynię. Goryle otwarły śluzę i wepchnęli je do środka. Veronica cała się trzęsła przeczuwała najgorsze, a nagły pisk czegoś nieludzkiego, potwierdziło wszelkie obawy.
- Co to było... - zapytała cicho przerażona.
- Flygnyll - odparł Tuk z dumą. - Jest trochę rozdrażniona, nie jadła od jakiegoś czasu. Rozumiecie... - Zrobił taką minę, jakby naprawdę żałował, że staną się obiadem jego pupila. Veronica spojrzała na Mercedes przestraszona, a łzy napływały jej do oczu. Wiedziała, że umrę. Wiedziała, że będą posiłkiem dla wygłodniałej bestii, a ona nie będzie już mogła zobaczyć Aleca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

NACZELNIK MISJI
Przez brak aktywności w misji nakładam termin. Jeżeli do 25.11 do godziny 23:59 nie pojawi się odpis, temat trafi do archiwum.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach