Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 02.04.16 13:36  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Na wypadek, gdybyś myślał, że gorzej już być nie może.
Owszem, może.
Po pokoju rozlega się kolejne, głośniejsze tym razem chlupnięcie. Trzasnęło kilka rzeczy, coś się chyba przewróciło, by za chwilę z łoskotem wylądować w śmietniku. Dziewczyna rzuca pod nosem ciche "Szlag by to" w języku polskim, by zaraz zacząć coś radośnie nucić. Jakiś miękki materiał plaska o podłogę i rozchodzi się rytmiczne szuranie, wtórujące piosence niczym bardzo specyficzny akompaniament. Wszystko wskazuje na to, że nadpobudliwa dziewoja popyla po gabinecie z mopem.
- Wygląda pan niewyraźnie. Brzuch pana boli czy co? Moja mama ostatnio miała grypę żołądkową, no mówię panu, całkowita tragedia. A potem złapał to jeszcze mój młodszy braciszek i mieliśmy w domu małą kwarantannę. Dobrze, że mnie nie chwyciło, bo przepadłyby mi zajęcia. Widzi pan, jak się na raz uczy i pracuje to nawet dzień choroby robi zaległości jak na miesiąc. Wystarczyłby mi tydzień chorobowego, żeby ten szpital upadł! Proszę mi wierzyć, beze mnie byłby tu totalny syf i malaria. Ci ludzie tutaj w ogóle nie znają się na efektywnym sprzątaniu. Nie da się wszystkiego załatwić chemikaliami, czasem domowe sposoby są najlepsze i do tego o wiele tańsze. Nie wiem, po co wydawać tyle pieniędzy na środki czystości, skoro połowę z nich da się spokojnie zastąpić sodą oczyszczoną i sokiem z cytryny. Skandal, mówię panu, skandal - nawija, nieustannie szorując mopem po ziemi. Wydawać by się mogło, że w ogóle nie potrzebuje dostarczać sobie tlenu, słowa wypływały z niej jak z katarynki. W pewnym momencie musiała jednak wziąć wdech i tym sposobem powstaje momencik ciszy. Wiesz jednak, bo czuć to w powietrzu, że lada chwila kontynuuje wywód.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.16 19:48  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Gada i gada. Czy coś gorszego mogło go spotkać? Owszem, mogło. Nie wierzył w to, że ta kobieta miała tupet tak nawijać przy Vellardzie, jakby nie wiedziała kim on był. Nie znała plotek? To czym ona się zajmuje? Ma jakieś inne zainteresowania, nie licząc sprzątania? Nieświadoma tego, że teraz w każdej chwili może pożegnać się że swoją pracą, kiedy tylko przegnie pałę. A cierpliwość Vellarda kończyła się z każdym słowem kobiety.
Wywrócił oczami. Pomimo tego, że nie widział, jego gałki oczne działały prawidłowo. Najgorszy był taki cywil, który mało wie, dużo gada. Nic tylko takiego odstrzelić. Cierpliwość Vellarda skończyła się z ostatnim słowem dziewczyny. On nawet nie westchnął. Gdyby ją widział, pełen nienawiści spojrzenie zostałoby skierowane ku jej twarzy.
- Och zamknij się. Od pierdolenia takich głupot na pewno Twoja robota się nie zrobi. Oczekujesz słów pochwały, wynagrodzenia? Bo sprzątasz? Jeszcze jedno słowo więcej, a możesz być pewna, że jutro nie będziesz tutaj pracować. Mogę Ci to obiecać - stwierdził oschle, a jego słowa były przesiąknięte jadem i złością.
Zdenerwowanie brało górę. Był nadal ślepy, pielęgniarka wykazała się ogromną nieodpowiedzialnością, kiedy wysłała sprzątaczkę do gabinetu, w którym był Vell. Nie wiedział, czy Spadziński wróci cały i zdrowy, przeżył tam, a może już dawno temu został zabrany przez anioły? To tylko świadczyło o tym, że Salvador mógł być trochę bardziej zły niż zwykle. Stracić tak dobrego żołnierza... To niedorzeczne.

Ślepota: 6/10
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.16 20:32  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Na krótki moment zapada cisza, przynajmniej do chwili, kiedy sprzątaczka przemaszerowuje przez gabinet i z impetem zanurza mopa w wiadrze. Po wykręceniu szmacianej części rozlega się kolejne plaśnięcie sugerujące, że dziewczyna nie przerywa pracy. I, mimo że przez pewien czas udało jej się zachować milczenie, nie wytrzymuje długo w tym błogim stanie.
- Ależ się pan denerwuje - burczy ledwo dosłyszalnie pod nosem. - Tak jakby od jego gadania cokolwiek poszło lepiej - dodaje zaraz, nieco głośniej. Mop regularnie szura po podłodze, rytmem idealnie dopasowując się do delikatnego tykania zegara w tle. - Już sobie nawet pogadać nie można, bo od razu jaśnie panu nie pasuje, a tak naprawdę sam pewnie nie ma pojęcia o porządnych metodach sprzątania - mamrocze dalej, na wpół do siebie, na wpół do ciebie. - Czcze obietnice, psiamać. Że ja nie będę pracować? Spróbowałby jaśnie pan. Nawet moi rodacy-cebulacy takiego buractwa w sobie nie mają, żeby biedną studentkę pozbawiać zarobku, zajęcia i dodatkowego punktu do CV. Tak, na to zawsze potem lepiej patrzą jak się już gdzieś pracowało, nawet przy myciu podłóg. Mama miała rację, że trzeba się gdzieś jak najszybciej załapać i zbierać doświadczenie, więcej do wpisania w życiorys i zawsze to lepiej wygląda. A potem studia skończyć i z pracą pójdzie jak z płatka, może się nawet uda do jakiejś ciekawej fuchy załapać, a nie na kasę w Specdronce - kontynuuje, już przynajmniej ciszej niż wcześniej. - Chociaż w życiu bym nie powiedziała, że się załapię do szpitala, przecież ja się zawsze bałam widoku krwi i strzykawek i nawet tego zapachu. A tu proszę, nawet nie jest tak źle, przynajmniej póki omijam z daleka prosektorium. To jest dopiero przerażające... chyba obejrzałam w życiu za dużo horrorów, zawsze mam wrażenie że ci biedni nieboszczycy zamienią się w zombie i zjedzą mnie w kilku kłapnięciach. Okropieństwo - zakończyła, dając sobie chwilę na oddech. W końcu podczas całej swojej perory wytrwale szorowała mopem po podłodze, zapewne o mało nie zdzierając z niej eleganckiego linoleum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.16 18:58  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Właśnie w takich momentach Vellard żałował, że był ateistą. Sformułowanie widzisz, a nie grzmisz pasowałoby tutaj wręcz idealnie. Dziewczyna nie dawała za wygraną i choć generał wyraźnie okazał niechęć jej osobą, ta dalej coś marudziła pod nosem. Po polsku, po japońsku - nieważne. On to rozumiał i to było najgorsze. Teraz może mieć pewność, że zostanie wywalona na zbity pysk. Widział, nie widział... Nadal miał prawo, aby zwalniać ludzi będącym o stopień niżej od niego. A ta panienka była zwykłą, nic znaczącą sprzątaczką. Z pewnością powinna pracować w jakiejś kawiarence, a nie tutaj. Zabawne, że Vell nie posiadał takich zmartwień jak kobieta. Tak błahych i bezsensownych. Ale nie oddałby niczego, aby takowe mieć.
Wsparł głowę o otwartą rękę, czekając aż tek koszmar w końcu się skończy. Ręce go aż świerzbiły, a agresja rosła w nim z każdą sekundą. Koniec końców nie wytrzymał i nim dziewczyna skończyła trajkotać, po pomieszczeniu rozległ się głośny huk. Właśnie z całej siły uderzył pięścią o biurko, przy którym właśnie siedział. Co prawda po drugiej stronie, ale jednak. Miał nadzieje, że to dziewczynę wystraszy, bo jeśli nie, grzecznie poprosi ją oto, aby stąd wyszła. Przynajmniej na tą chwilę, kiedy on tutaj był. Doceniał czystość, ale ludzie, ile można pierdolić o tak bezsensownych głupotach. Przejechał dłonią po twarzy. Ludzka inteligencja czasem go przerażała.
- To nie była prośba, a rozkaz. Wiesz co robię z ludźmi, którzy nie słuchają się moich rozkazów? Żyją w męczarniach i modlą się, aby ich koszmar szybko się skończył. Chyba nie chcesz wylądować na ich miejscu, hm? A może przyda Ci się małe przeszkolenie byś zrozumiała, że kiedy masz się zamknąć, to masz się zamknąć! - nagle jego ton głosu przemienił się w agresywny krzyk. Denerwowało go to, kiedy ktoś ignorował jego słowa. Do tego tak pusta panienka będzie myślała, że ma nad nim kontrolę. Grubo się myliła.

Ślepota: 7/10
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.16 12:35  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
W pomieszczeniu rozlega się najpierw huk pięści zderzającej się ze stolikiem, zaraz później zduszony okrzyk wystraszonej dziewczyny - ale i tak ma spóźniony zapłon, biedaczka - wraz z wyrazistym plaśnięciem końcówki mopa o podłogę. Za chwilę znów rozlega się znajome szuranie szmat po linoleum, przerywane krótkimi cmoknięciami przy każdym wrażeniu narzędzia do wiadra z wodą.
Pięć minut błogiego milczenia, w czasie kiedy dziewczyna kończy myć podłogę. Nie odzywa się ani słowem, choć kilka razy słychać głębszy wdech, jak gdyby miała zacząć mówić. Przechodzi z mopem przez całe pomieszczenie, ostatecznie znajdując się w miejscu najbardziej oddalonym od drzwi.
- Szlag by to - mamrocze cicho dziewczyna, znów po polsku. - moim największym koszmarem w tej chwili jest to, że tu ugrzęzłam. Z panem - dodaje, jakby miała na myśli raczej stada najgorszego robactwa, a nie generała. - dokładnie dopóki nie wyschnie podłoga - wyjaśnia, załamana. Bo kto by się nie załamał widząc - lub słysząc - że pracowita dziewuszka przy gorliwym myciu podłogi zapędziła sama siebie w kozi róg i nie może się ruszyć, żeby nie zepsuć wykonanej przez siebie pracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 15:23  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Agresja. Teraz taki był obraz Generała. Ten prawdziwe oblicze, które w głównej mierze starał się ukrywać przed damami. Tyle że on nie miał do czynienia z damą, tylko z kimś zupełnie innym. Już nie chodziło o stopień, tylko o samą kulturę. Nie bez powodu tutaj się znalazł. Dziewczę mogło być bardziej wyrozumiałe względem niego, a nie pierdolić trzy po trzy, po czym walić tak zwanego foszka. To tylko pokazywało jej dziecinność i to, że nie zasługuje na krztę szacunku. Nie od Vellarda.
Na chwilę się zamknęła. Widocznie groza, jaka tutaj miała chwilę temu miejsce, ogłuszyło dziewczynę przynajmniej na te parę minut. To zawsze parę minut spokoju. Gdzie jest ta cholerna pielęgniarka? To w taki sposób dbają o bezpieczeństwo żołnierzy, którzy ledwo co wrócili z misji, narażając przy tym swoje własne życie? Oj bardzo dobrze zapamięta sobie ten pobyt w rzekomym szpitalu.
- Po polsku też rozumiem co pani mówi - odparł, tym razem dużo spokojniej, ale dosyć surowo. Kobieta i tak mogła odebrać to jako krzyk - Nie jesteśmy jednak w Polsce, a w Japonii, więc upraszam, abyś używała urzędowego języka - dodał po chwili, mierzwiąc swoje włosy.
Gdzie do kurwy nędzy jest ta pielęgniarka.

Ślepota: 8/10
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 22:32  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
-Och, to przepraszam - słychać parsknięcie dziewczyny, mimo prośby wciąż w polskim języku. Jak nic, że dziewoja pochodzi z M-6 i chyba nikt jej ani tam, ani tutaj nie wychował jak należy. Ale niestety, takie przypadki się zdarzają i chodzą po świecie, zatem czasem trzeba po prostu z taką wytrzymać. Ewentualnie zareagować, ale w tej chwili Twoje możliwości znacznie ogranicza brak możliwości widzenia. Tak więc sprzątaczka stoi sobie gdzieś tam i więcej się nie odzywa, zapewne kontemplując rzekome chamstwo generała i własną dowcipną wspaniałość.
Pielęgniarki dalej nie widać.
Tykanie zegara staje się jedynym elementem przerywającym błogą ciszej. No, nie licząc oddechu młodej dziewczyny i Twojego własnego. Przynajmniej czuć, że w pomieszczeniu znajduje się żywa dusza, nawet niejedna. Chociaż w tym wypadku pewnie brak tej drugiej byłby bardziej komfortowy.

W następnym poście rozpoczyna się faza odzyskiwania wzroku - rozróżniasz rozmyte barwy, jak krótkowidz -10 dioptrii bez okularów
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.16 2:06  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Nie miał siły już do niej. Nie będzie nic mówić, robić. Po prostu tutaj będzie i nic więcej. Postara się uzbroić w cierpliwość i poczekać na pielęgniarkę, która swoją drogą chyba zapomniała o tym, że ma pacjenta. Jeżeli już, powinna przysłać asystenta, nie sprzątaczkę. Ale to już swoją drogą. Niech tylko Salvador wyjdzie z tego pomieszczenia. Jak chce, to potrafi być cierpliwy. Jednak to jest gorsze niż gwałtowna złość.
Zamrugał parę razy, przejeżdżając dłonią po zmęczonych oczach. Zamknął je na chwilę, cały czas myśląc o zdarzeniach na desperacji. Marszczył brwi, kiedy tylko pomyślał o tym, że Kaukaz został tam tak całkiem sam. Nie mógł nic zrobić, nawet mu zabronić. Mógł mu chociaż rozkazać, aby nie zdychał. Serio nikt nie wiedział, czy on już wrócił czy też nie?
Otworzył oczy, a wtedy coś zauważył. Nie wiedział, czy miał skakać z radość czy co, ale to był dobry znak. Nie widział dobrze, ale przynajmniej coś już widział. W końcu kurwa coś widział. Co prawda tylko kolory i to rozmyte, ale oznaczało to, że możliwe nie było to trwałe. Może jeszcze parę dłuższych chwil i wzrok wróci mu do porządku dziennego? Kąciki ust mu minimalnie drgnęły, jakby w ten sposób chciały okazać krztę radości.

Ślepota: 9/10 - później będzie pięć postów powikłań i koniec.
/nie wiedziałem, w którym poście ma zacząć widzieć te kolory, ale uznałem, że w tym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.16 13:48  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Wprawdzie to tylko kolory, ale zawsze coś. Wszystko wskazuje na to, że utrata wzroku nie jest trwała; stąd istnieje nadzieja, że przejdzie całkowicie sama z siebie. Nie było to wydarzenie bardzo prawdopodobne, ale jak widać spotyka Cię miła niespodzianka.
W Twoim polu widzenia pojawia się ruch; coś jasnego, w kształcie podobne do kobiecej głowy, nachyla się około metra od Ciebie. To pewnie dziewczyna zagląda, co też wyprawiasz. Zauważa, że coś się zmieniło i po chwili na powrót staje prosto. Zrywa się i przemaszerowuje przez pomieszczenie ze swoim nieśmiertelnym mopem w ręce. Możesz zauważyć tylko, że ma zdecydowanie jasne włosy i jest ubrana na niebiesko. Niestety, mimo powrotu części wizji jest ona wciąż mocno rozmyta. Sprzątaczka zbiera wiadro z podłogi i wychodzi pospiesznie, rzucając po drodze nieco wystraszone "Do widzenia". Rozlega się ciche szczęknięcie klamki i znów zostajesz sam na sam z tykającym uparcie zegarem.

Tak, w tym poście, wszystko się zgadza. A obecnie kształty powoli stają się wyraźniejsze. Podskakujemy z wady -10 na -5.

TEMAT WOLNY
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 15:31  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Korytarz na parterze zazwyczaj nie bywał tak przepełniony ludźmi, jednak z powodu remontu drugiego piętra, gdzie mieściła się część gabinetów specjalistycznych, zajmujący je lekarze musieli zająć tymczasowe siedziby dwa poziomy niżej. Dlatego właśnie w poczekalni było dość tłoczno, a rozeznanie się w obowiązujących kolejkach, porach i miejscach wizyt brzmiało jak bardzo wyrafinowana tortura. Nic, na co miałby ochotę człowiek chcący dostać się do lekarza - niestety, nieuniknione. Ostatnią osobą w ogonku do lekarza dyżurnego okazała się młoda kobieta, a właściwie jej na oko pięcioletnia córeczka, którą matka dzielnie usiłowała utrzymać na kolanach. Mała wierciła się i nieustannie obracała do swojej opiekunki, zadając półgłosem najróżniejsze pytania. Ta, bardzo już zmęczona, starała się na nie odpowiadać i utrzymać się w pionie. Co chwila z nadzieją zerkała to na siedzącą obok starowinkę, pierwszą kandydatkę do dostania się do gabinetu, to na drzwi oznaczone numerem siedemnaście, gdzie przyjmował lekarz dyżurujący. Te wreszcie otworzyły się, a poprzedni pacjent wychodząc przytrzymał drzwi starszej pani. Ta wystrzeliła jak z procy, niespotykanie sprawnie jak na osobę, która jeszcze chwilę temu głośno narzekała na bóle we wszystkich możliwych częściach ciała.
- Mamoooo - zaczęła dziewczynka konspiracyjnym szeptem. - A co jest tamtej pani?
- Nie wiem, kochanie - odpowiedziała kobieta głosem tak słabym, jakby miała zaraz zejść z tego świata.
- Mamoooo, a co jest temu panu? - brnęła w zaparte córka, celując drobnym paluszkiem prosto w Havoca.
- Nieładnie pokazywać na kogoś palcem, skarbie. - Schowała malutką dłoń dziecka w swojej i poprawiła chwyt, usadzając małą przodem do siebie. Już miała kontynuować i zapewne powiedzieć coś o szanowaniu prywatności innych ludzi, kiedy uwagę wszystkich  zgromadzonych przykuł nastolatek, który w tej samej chwili zaliczył spektakularną i głośną wywrotkę. Młodzieniec poślizgnął się na przezroczystej torebce foliowej i teraz używał sobie na niej werbalnie, ku wyraźnemu oburzeniu wszystkich zgromadzonych w korytarzu emerytów. Podniósł się raban i o błogiej ciszy można było zapomnieć.

To tylko taki wstępik, tak jakby co. Nie bójta się, nie będziesz siedział całe wydarzenie w kolejce |D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 18:33  •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
Dopiero, kiedy wypił kawę i opatrzył rany w postaci  paru wyraźnie oznaczających się na skórze sińców oraz po zaaplikowaniu tymczasowego kompresu na uszkodzony nadgarstek i prowizorycznym uruchomieniu go – szkolenia w zakresie medycznym było w takich sytuacjach pomoce – złapał za staromodną komórkę i wybrał numer do odpowiedniej placówki, która została automatycznie wprowadzona do elektrycznej książki telefonicznej. Niemal od razu został połączony z recepcją, zarejestrował się zatem na wizytę do chirurgia, z niechęcią przyjmując do wiadomości informacje, że aktualnie trwa remont, zatem jedno z pięter zostało wyłączone z użytku i w efekcie czego wszystkie zarazki skumulowały się w jednym miejscu - na parterze. Wyposażony w charakterystyczne dla siebie rękawiczki (w tym wypadku jedną sztukę), czarną, skórzaną torbę i maseczkę ochronną na twarz, która miała na zadanie chociażby w minimalnym stopni ochronić go przed bakteriami i wirusami roznoszonymi przez pacjentów, wyszedł z mieszkania, by piętnaście minut później z niechęcią wymalowaną na twarzy usiąść na jednym z wolnych krzeseł w poczekalni, choć w takim wypadku naprawdę wolałby stać, ale zasady obowiązywały wszystkich. Rozsunął zamek błyskawiczny swojej torby, wyciągnął najpierw okulary z futerału, a potem opasłą książkę oprawioną w grubą oprawę. Profilaktycznie zabrał ją ze sobą, by zabić czas. Rozłożył na kolanach „Fausta” Goethego, po czym z trudem, za pomocą prawej ręki, w poszukiwaniu strony, na której skończył ostatnio czytać, przerzucił parę pożółkłą kartkę, świadczących tylko o tym, że czytana przez niego lektura zaliczała się do reliktów przeszłości.  Czarna, wyblakła czcionka i słabo oświetlone pomieszczenie zdecydowanie utrudniały mu tę czynność. Poprawił okulary na nosie. Czy ci ludzie naprawdę nie mogli być o pół tonu ciszej?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Gabinet 017 - Page 2 Empty Re: Gabinet 017
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach