Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 07.07.16 11:04  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Może znalazł by się pretekst. - rzuciła odwracając się przodem do celu podróży. Wyczuwała już, że są blisko obozu, więc niektóre tematy należało zakończyć, a przynajmniej nie mówić o nich głośno. Ta sprawa i tak będzie ją trawić wewnętrznie, ale od tego są przywódcy, muszą martwić się o swoich ludzi, im samym nie dając powodu do lęku.
Zwykłe przedrzeźnianie się. Pomyślała, gdy odrzekł coś na jej zdanie, zazwyczaj mówione po to, by na nie nie odpowiadać. To chyba taki typ człowieka, który musi mieć ostatnie zdanie w każdej sprawie, co przy milczącej raczej Kami się sprawdzało. Uznała więc jego 'dominacje' w sprawie przeburkiwania kolejnych zdań, zanim ta konwersacja weszła w fazę ciskania w siebie słowami 'tak' i 'nie' niczym dzieci, do znudzenia.
Kiwnęła głową. Była taaaak bardzo zaskoczona, że aż wcale.
- To by mnie uspokoiło, ale nie każdy jest w stanie bez wahania tak powiedzieć. - Machnęła ręką, by nie bawił się w oddawanie broni. Nie te czasy i nie to miejsce, by bawić się w honorowe gesty, gdyby tak coś ich zaatakowało, wolała by Hex posiadał własną broń, niżeli dopiero wtedy martwił się, czy ją odzyska z rąk łowczyni. Dopięła jednak swego, wyciągnęła z niego kolejną informację i przeświadczenie, że nie panuje nad sobą do końca. Jakiś czas temu miała podobną sytuację, postać ta również nie była w stanie zagwarantować jej bezpieczeństwa przed własną osobą, bo "gdyby mogła się powstrzymać, to by to zrobiła". Instynkty zwierzęce to coś, co prawie rozumiała, ale prawie robiło wielką różnicę.
Daję ci słowo.
- Lubię to określenie. Kiedyś za złamanie słowa karali nawet śmiercią, ale teraz... mało kto traktuje takie kwestie poważnie. - popsuła swoim spokojnym tonem powagę sytuacji. Było dobrze, nie musiała nic więcej od niego wyciągać, a tak w razie czego miała już pretekst do pozbawienia go życia, czyż nie? Uroczo, bo dążyła do tego podświadomie, nie wiedząc nawet samodzielnie, iż dojdzie do takiego wniosku. Teraz mogła by go zabić z czystym sumieniem.
- Więc co Cię tak zaprowadziło? Wydawało mi się, że wiara jest budowana jest na fundamencie prawdziwego jej oddania. To trochę tak, jakbyś dołączył do nich z braku innych opcji. - podniosła rękę i przywitała się bezsłownie z resztą ludzi. Mówiła swobodnie, więc i siedzący wokół ognia łowcy nie przejęli się zbytnio towarzyszącym jej zielonowłosym. To było proste, skoro Kami nie dawała im sygnałów zbliżającego się zagrożenia, nie było powodu by przesadnie reagować. Z tej odległości słyszeli też o czym mówiła kobieta, a i idąca dwójka mogła dosłyszeć fragmenty ich konwersacji, bardzo trywialnych, bo odnośnie czasu gotowania się wody w warunkach polowych.
Chciała już coś powiedzieć bezpośrednio do łowców, lecz nagły okrzyk Hexa i jego wyrwanie do przodu całkowicie wybiło ją z rytmu. Zastygła z otwartymi ustami i ręką na wysokości klatki piersiowej słuchając tego, co pada z ust mężczyzny. Cała zbieranina przy namiotach wyglądała na równie zaskoczoną, może nawet lekko zaniepokojoną, bo najmłodszy i najmniejszy z nich sięgnął za plecy po broń, chociaż tylko położył na niej palce.
- Jeżeli lubisz być postrzegany w taki sposób, to może wcale go nie zniszczyłeś... - odparła sama nie wierząc własnym słowom. Kto wie, co siedziało w głowie tego człowieka... anioła... kimkolwiek był. Wilki nie przejęły się w ogóle, na ten wybuch radości zareagowały pomrukami i merdaniem ogona, bo szczekać nie potrafiły. Podbiegły do Hexa i wepchnęły mu łby pod ręce.
- Mamy gościa panowie, to Hex. - wskazała w końcu dłonią na osobę obok, korzystając z chwili, że nie krzyczy nic w obcym języku. - Pogoda tak okropna, że żal psa przy budzie trzymać.
Kiwnęła mu głową, by dołączył do reszty przy ogniu, pod prowizoryczną, foliową zasłoną rozwiniętą pomiędzy namiotami. Niewiele to chroniło przed wiatrem, ale przynajmniej litry wody nie spadały na głowę, a i ogień, chociaż ledwo tlący się dawał jakieś ciepło. Cała szóstka jeden po drugim zaczęła się przedstawiać.
- A co tu robi pachołek kościoła? Myślałem, że grzejecie tyłki w mieście, od kiedy was tam wpuszczono. - powiedział w końcu jeden, kończąc chwilowo nudne rozmowy pomiędzy łowcami, a słowa kierując wyłącznie do Hexa.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 19:43  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Wiesz, nie chcę wierzyć swojemu przeczuciu, ale myślę, że mi nie ufasz. To nieprawda, czyż nie? - O ile wypowiedź, nie zabarwiona w żaden sposób emocjonalnie miałaby inne znaczenie, lecz z pewnością ironiczny ton zielonowłosego zmienił je na dość jednoznaczne. Jakie? To chyba proste do rozkodowania.
Tak, przedrzeźniał się, ale jak kiedyś było już mówione, anioły stworzone przez Jego (i nie tylko anioły) nie miały zazwyczaj czasu "dzieciństwa". Dlatego też, przynajmniej w jego wypadku, przejawiało się czasem typowo dziecinne zachowanie, brak poczucia konsekwencji za swoje czyny, docinanie innym, i tak dalej. Ogólnie takie typowe rzeczy, o jakie posądzi się nieco przemądrzałe dziecko.
Może jego wiek powoduje, że zamiast się starzeć, to zaczął się cofać w rozwoju? To by tłumaczyło sporo rzeczy.
Gdy odmówiła w przejęciu broni, z wzruszeniem barków skrył je ponownie na swoje miejsca, nie odpowiadając jednak na jej słowa. Nie czuł potrzeby rozwijania tej kwestii tu i teraz, tyle. Zdarza się każdemu. Zdawał sobie sprawę, że wyrzuca z siebie sporo o sobie, a nie dostaje zbyt wiele o niej, ale to mu nie przeszkadzało. Nie wszystko da się wykorzystać przeciw niemu, a niektóre sekrety wciąż trzyma dla siebie. Tak dla pewności, gdyby jednak Yuu nie miała ochoty go puścić żywego swobodnie.
- Wychowano mnie na starych zasadach. Dotrzymywanie słowa to jedna z nich. - Nie wydał się wzruszony jej spokojnym tonem, który mógł się równać mówieniu "na serio". Trzeba przyznać wszak - na bardzo starych zasadach go "wychowano". W końcu ile on ma? Fhiew, wolałby nie liczyć, bo popadnie w kompleksy i będzie miał złe samopoczucie. Złe samopoczucie spowoduje, że będzie markotny i marudny. Nikt nie chce markotno-marudnego dżina o zielonych włosach i braku kontroli nad sobą, prawda?
No, szczątkowym braku kontroli.
- Nie miałem co ze sobą zrobić. Jedna z kapłanek mnie znalazła, myląc z jednym ze swoich ze względu na... Pewne działania jakich dokonałem. Jakoś tak dałem się pociągnąć i bum, jestem "wiernym" Kościoła Nowej Wiary. Szybko poszło, nie mają progów rekrutacyjnych, ani nie musiałem pisać podania na piśmie. - Pomimo lekkiego tonu tej wypowiedzi, końcówka była dość prawdziwa. Te inne grupki pewnie mają swoje miliardy rytuałów i pomysłów, by się upewnić, że ich członek jest im "wierny". A tutaj "Wierzysz w Ao?"
"Ya."
"Jesteś z nami."
I po co komu biurokracja? Nawet dostał fajny tatuażyk za darmo. No, prawie fajny. Wolał inny wzorek, ale ten nie jest zły.
I nadszedł moment powitania. A raczej, moment który zupełnie zrujnował tym swoim wyskokiem. Tak, spodziewał się zaskoczenia, zdziwienia, ale ostatecznie to zrobił. Bo czemu nie? Właśnie. To jest to pytanie, którym głównie kieruje wszystkie swoje "losowe" myśli i działania.
Bo czemu tego nie zrobić? Po co komu większe wymagania w tej kwestii. Jeśli ma powód, by nie robić - ok. Jeśli nie ma - why not then.
- Wolę by od razu wiedziano, "z kim ma się do czynienia." - Cudzysłów nawet wykonał ręcznie w powietrzu, dla podkreślenia tej kwestii. Bo to nie tak, że jest kimś specjalnym no.
Nie spodziewał się jednak entuzjazmu ze strony psiaków, więc gdy tylko poczuł miękką (choć może z lekka posklejaną przez deszcz) sierść, nie omieszkał przykucnąć i oba obdarować długą serią głaskania po przerośniętych łbach. Zaproszony pod dach jednak nie omieszkał skorzystać, i gdy tylko poczuł, że nie musi trzymać więcej tego kaptura na głowie, zwlókł go, odciągając nieco włosy z twarzy w tył. Przeszkadzały w życiu. Nie wiedział, czy podanie dłoni to dobry pomysł, więc dla pewności, na próbę wysuną prawą dłoń w geście powitania do pierwszej osoby, jaka się przedstawiała. Jeśli podziałało, przeszedł po całej reszcie i podał dłoń każdemu, kto chciał ją uścisnąć, aż ostatecznie zatrzymał się gdzieś pod "daszkiem", tak, by mieć nieco miejsca.
Uch, zimno.
- Szukam nowych członków. Czy chciałbyś ze mną porozmawiać o naszym zbawicielu, Ao? - Uśmiechną się szeroko, potrząsając głową na boki. - Nah, wybacz. Szczerze mówiąc, wpuszczają tylko nie zarażonych, normalnych ludzi. Wyglądam na jednego z takich? Chyba nie. -Rozłożył bezradnie ramiona na boki z podkówką na twarzy. To nie tak, że miał swoje sposoby na wejście tam, ale fakty faktami, raczej nie wyglądał na osobnika którego by wpuścili. Wyciągną dłonie przed siebie, chcąc je ogrzać nieco. Zmarzły, uch.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 21:27  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Oczywiście, że mu nie ufała. Trzeba czegoś więcej, by zdobyć sobie zaufanie łowcy, rasy tak podejrzliwej i uprzedzonej, jak mało która. Węsząc wszędzie spisek nie da się ot tak komuś wierzyć, z czasem wchodzi to w krew i nawet najbardziej otwarci i przyjaźni ludzie zamieniają się w podejrzliwe istoty.
- Darzę Cię zaufaniem adekwatnym do sytuacji. - Odparła spokojnie i tak bardzo dyplomatycznie, jak tylko było ją stać. Nie od razu musiał wiedzieć co dokładnie ma na myśli, a jeszcze lepiej, gdyby słowa te dostosował do własnych potrzeb, żeby usłyszał to, co chce usłyszeć. Nawet na niedomówieniach można czasem skorzystać.
Pewnie w jakiś sposób zepsuła mu taką reakcją zabawę, do której dążył, ale zwyczajnie nie wyczuła prowokacji czy przedrzeźniania, odpowiedziała rzeczowo i z powagą. Nawet jeżeli gdzieś z tyłu głowy włączyła by się jej lampka i odkryłaby, że ma do czynienia z dziecinną gierką, zareagowała by identycznie. Najwspanialszego dzieciństwa też nie miała, ale u niej odbiło się to przesadną rozwagą i uprzedzeniem. Nie potrafiła nawet dojść do tego, czym jest bycie 'dziecinnym'. Zwykła głupota.
- Sądząc po tym, co mówiłeś wcześniej "stare" w twoim przypadku i tak znaczy setki lat odleglejsze od moich "starych" zasad. - Zauważyła mimowolnie. Nic jej więc to nie mówiło, chociaż zdawało się, jak gdyby chciał potwierdzić wartość danego słowa w honorowym postępowaniu. Nie było to zbyt przekonywujące, ale nie dała tego po sobie poznać.
Przy obozowisku wszelkie wątpliwości znikały, oczywiście o ile jakieś w ogóle istniały.
Syknęła głośno, pogrążona przez moment we własnych myślach, dając szansę innym, by zapoznali się z Hexem. Zrobiła szybkie podsumowanie zebranych dotąd informacji dochodząc do wniosku, że Kościół jeszcze bardziej zaczyna dla niej wyglądać jak zbieranina przypadkowej hołoty. Ludzie łatwi do sterowania, a jednocześnie nieprzewidywalni i niebezpieczni. W pewnych warunkach taka armia mogła być niezmiernie kłopotliwa, sama nie chciałaby mieć szansy taką kierować. Widok ludzi niewyszkolonych w walce idących na taką przypominałby za bardzo wrzucanie truskawek do blendera. I nie chodziło już nawet o konflikt zbrojny, a zwykłe pranie mózgów ludziom. W polityce, w religii, w ekonomi, na wojnie... wszędzie chodziło o jakieś większe interesy.
- Szanujesz chociaż grupę, w której się znajdujesz? Byłoby mi niezmiernie smutno, gdyby okazało się, że wykorzystują tak silną figurę jak zwykłego pionka w swojej głupiej grze. - Odpowiedziała po dłuższej chwili, nie przejmując się, że prawdopodobnie wyjechała z czymś bardzo różniącym się od obecnego tematu. Kilka kwestii musiała przemyśleć, nikt nie wyglądał też na szczególnie złego, kiedy Kami przerwała.
Zsunęła pas z bronią na ziemię i osunęła się gdzieś na boku, przodem do reszty zebranych przy ogniu. Nie wyglądała na przejętą ani deszczem, ani zimnem, a tym bardziej własnym wyglądem. Przechwyciła manierkę z wodą, zaspokoiła pragnienie i przetarła usta bokiem rękawa. Nie spodziewała się nawet, że zmęczenie aż tak da się we znaki, kiedy człowiek znajdzie w końcu chwilę, by usiąść. Mokre wilki strzepały nadmiar wody z sierści i zwinęły się w kulki obok jej nóg zwijając ogony wokół ciał i strzygąc uszami na każde wypowiedziane słowo. Ktoś rzucił jej suchy ręcznik, ale przetarła tylko twarz i przerzuciła go przez ramię skupiając się bardziej na rozmowie.
Jeden z ludzi odsunął się wymownie, chociaż z uśmiechem na twarzy i głośną, przesadną i teatralną reakcję.
- O chłopie, tylko mi nie mów, że jesteś zarażony jakimś cholerstwem. O ile wiele dziwnych choróbsk się nas nie chwyta, to te pospolite jak najbardziej. Włosy chyba same Ci nie zzieleniały. - Pomachał chwile dłońmi przed twarzą, ale w końcu wychylił się i podał Hexowi rękę, tak samo jak wszyscy pozostali przy ogniu.
- Możesz się produkować, ale wiele tu nie zdziałasz, raczej nie bawimy się w kościoły. Każda wiara już dawno skazała by nas na najgorsze piekło. - Rzuciły inny z typowo męską beztroską w głosie. Im wszystkim było już wszystko jedno. Nie ma takiej wiary, która za tak wiele zbrodni nagradzała by swoich wyznawców.
- Dziękuję. - Odpowiedziała gdzieś w tle kobieta, gdy jasnowłosy, ubrany w specyficzny mundur mężczyzna podał jej kubek z parującą herbatą. Ten sam człowiek wyciągną rękę z identycznym naczyniem do Hexa, na wyraźne polecenie Yuu. Ona szybko pociągnęła łyk i oparła łokcie na kolanach dołączają się do wymiany zdań. - Na jakich warunkach Kościół wstąpił do miasta?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.07.16 22:17  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Oj, jak można nie ufać jemu? Przecież te neonowo zielone włosy, i złote oczy o pionowych źrenicach gada nie sprawiają, że jest mniej wiarygodny czy coś, nie? Jak dotąd też nie zrobił niczego, co by sprawiało, że można by podważyć zaufanie w niego. Nie, tamte brutalne morderstwo to inna historia, o niej nie wspominamy.
- Zgaduje, że jeśli porównać twoje zaufanie względem mnie do rzeki, to jest ono zakopane 7 metrów pod dnem. - Westchnął na własne porównanie, ale zapewne tak było. Cóż zrobić, nie jest raczej osobą, która wzbudzi zaufanie, zwłaszcza jeśli było już widać jego, ekhem, działania. Dobrze, że nie kwestionuje faktu, iż mu pomogła i jest jej to winien.
Cóż, nie z każdym da się bawić, prawda? Są osoby rozrywkowe pokroju Hexa, i te mniej. Każda kategoria jest potrzebna, choćby dla potwierdzenia reguły.
- Sama mówiłaś, za złamane słowo zabijano kiedyś. Idąc tym tokiem myślenia, im dalej, tym surowiej, prawda? - Wzruszył barkami, spoglądając ku niej w poszukiwaniu odpowiedzi. Jego logika nie miała żadnego, słabego punktu! Poza niemal wszystkimi, ale shhhh! Shhh!
Spora ta grupka w sumie była, ale to zapewne jak rozsądni ludzie wybierają się w te okolice. W dużej grupie, jaka będzie w stanie się obronić przed możliwym atakiem. Widzisz, Hex, nie wszyscy myślą tak jak ty, i nie idą sami na tereny nikomu nieznane, "bo mogą". Jak idą, to przygotowani i gotowi na każdą ewentualność, w tych NIEZNANYCH ziemiach. Nie są tobą, o!
I dlatego są słabi, prawda?!
Podania rąk podaniem rękoma i tak dalej, ale wtrącenie się Yuu zwróciło jego uwagę. Czy darzy ich szacunkiem, hm. Uśmiechnął się nieco, słysząc drugą część wypowiedzi.
- Och, nie słódź mi już tak. Niemniej, hm... - Objął dłonią brodę, opierając łokieć na przedramieniu, jakie położył sobie na brzuchu.
- Nie można im odmówić, że faktycznie wierzą w to. Ich oddania. Jest faktyczne. Prawdziwe. Nie wymuszone, jak to było z "normalnymi" religiami. Za to ich szanuję, że faktycznie wierzą, nawet jeśli to zabobony. Podobno jeśli dość ludzi wierzy w coś wystarczająco mocno, są w stanie to stworzyć. Prawie jak magia, prawda? - Uśmiechną się serdecznie pod koniec. Nie wyszydzał tej wiary, ani też tego twierdzenia, iż jeśli dość się wierzy, to dotrze się do celu. Wszak kto wie, czy to nie jest lub jest prawda? Opuścił jednakowoż ramiona, i wrócił do zapoznawania się z obozowiczami.
Przynajmniej do tego ostatniego, który postanowił się rozgadać.
- A zdziwiłbyś się, ale sssssssspokojnie, nie sssskubnę cię. Ssssspojrzę tylko swoimi oczkami. - Z uśmiechem na twarzy, ale no bardziej dosłownie nie mógł oddać faktu, że jego oczy raczej nie są standardowe, i bardziej przypominają gadzie aniżeli ludzie.
- Przynajmniej jest tam ciepło, sucho i nie pada. Optymizm! - Wykonał dłońmi przed sobą gest "tęczy", czyli roztoczył dwa ćwierć-kręgi na boki. Tencza! Optymizm! Plusy sytuacji w jakiej mogą się znaleźć! Wszystko to i wiele więcej, już za 4.99, zadzwoń na 9-11-23-optymizm.
Nie miał w planie odmówić ciepłego napoju, stąd też przyjął je, i o ile jego lewa dłoń złapała dobrze, tak prawa pochwyciła nieco mniej przyjemnie, i gorąco go uderzyło w niej. Z cichym syknięciem i "ajajaj" zabrał dłoń, dmuchając na nią, by potem lepiej pochwycić i złapać solidny, miły łyk. Uuuuch! Aż zadrżał. I teraz niech ktoś powie, że jest introwertykiem. I dare you, I double dare you!
I znowu pytania jakby był centrum strategicznym KNW. Wzruszył barkami bezwiednie.
- Jak już mówiłem, jestem tylko zwyczajnym wiernym. Nie mam tak wielkiej wiedzy o tym. Wiem tylko tyle, że zwykli, zdrowi ludzie mogą tam wejść, ale podobno muszą coś nosić. Obroże? Coś w tym stylu. Ktoś mówił o znakowaniu? - Prychną ironicznie, popijając kolejny łyk herbaty. Prawdopodobnie była zrobiona z sosny, ale lepsza niż nic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.16 13:26  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Miała w sobie teraz na tyle honoru, by nie zaprzeczyć, gdy bardzo obrazowo przedstawił odgadnięty poziom zaufania. Nie wliczając brutalnego potraktowania tubylców, nie było wiele sytuacji, którymi faktycznie mógłby do siebie zrazić, ale to nie było wystarczająco dla kobiety, nikt w jej oczach nie startował ze dużą dozą pokładanej weń wiary. Nie odpowiedziała mu nic więcej, pocieszanie? Tylko dla głupich.
- Kara surowsza od śmierci? - rzuciła od niechcenia.
Pewnie istniały, na szybko wymieniłaby co najmniej dwie, ale wszystko to zależał od subiektywnych odczuć samego karanego. Nie da się bowiem przewidzieć, czy ojciec patrzący jak zabijają mu córkę faktycznie odczuwa ból większy, niż gdyby jego samego pozbawiano życia. Wielkiej ochoty do rozgrzebywania tego tematu nie miała, ot i ukazywała to we własnych słowach, czy samym sposobie ich wypowiadania.
Raczej nie starała się szukać błędów w tym co mówił, jeżeli nie były rażące. Z resztą, kto wie czy nie była to prawda? Nie żyła za długo, nie posiadała wiedzy ludzi znacznie od siebie starszych, książki nie uzupełniały wszystkich czarnych dziur wiedzy. Jeżeli był tak wiekowy, na jakiego się kreował, to poza sprawami łowców interesował ją prywatnie, najważniejsze jednak było dobro Łowców, a nie jej własna ciekawość.
- Ależ muszę tak słodzić, taka już jestem. - zapiała ironicznie. Gdyby nie ton jej głosu, można by uznać, że dołączyła do tej dziecinnej zabawy. Sarkazm był jednak wystarczająco wyraźny, by wyczuła go nawet pozbawiona emocji ściana.
Teraz poza Yuu, słuchaczy było więcej. Nie każdy wyrażał swoje zainteresowanie tematem, niektórzy wstawali od ognia i przemieszczali się pomiędzy namiotami chroniąc głowy przed wodą lejącą się z góry. Ktoś inny leniwie popijał coś z piersiówki.
- To się nazywa masowymi halucynacjami, nie wiarą. - Podsumowała z dystansem do wszystkiego. Do wiary, do słów Hexa, do całego zjawiska takiej sekty. Sekty, bo inaczej nie potrafiła ich w myśli nazywać. Nie każdy łowca przejawiał jej punkt widzenia, ba, zdarzali się wierni w szeregach rebelii. Nie broniła im tego, nie było oficjalnego zakazu spoufalania się z jej przedstawicielami, ale od kiedy Aoiści zjawili się w murach miasta, do tego za wyraźną zgodą rządu miasta, szarzy stali się bardziej nieufni. A Kami, tym razem jako ona sama, nie przywódczyni, nie mogła szczególnie zdzierżyć tych ludzi, nie lubiła żadnej wiary, bo ta pierwotna, Japońska, została wyparta z jej umysłu, nikomu nie byli potrzebni bożkowie, gdy prawdziwym władzą świata stał się pieniądz. Układy i pozycja... nawet je dało się kupić, za odpowiednią kwotę.
- A ty wierzysz? - Zapytała na koniec. Jak zabawne byłoby to, gdyby twór Tego Boga pokładał swoje życie w innego Pana.
Zakłamanie. Chociaż rozumiała jedną rzecz. Ludzie musieli w coś wierzyć, ludzie bez wiary, nawet w samych siebie, powoli się zatracali.
- Nie zawsze jest nam tak przyjemnie. - Zażartował mężczyzna, który najaktywniej udzielał się w rozmowie z Hexem. Wyprawy zawsze były skazane na walkę z naturą, a obozowanie niedaleko wielkiej wody często się tak kończyło. Wiatr ciskał w ich twarze grube krople, grube, lecz co raz rzadsze.
- Obroże? - Syknęła odstawiając kubek. Przeciągnęła ręce ponad głową wyglądając spod foliowego, prowizorycznego dachu. Jasne plamy przebijały się przez atramentowe chmury zwiastując bliską zmianę pogody. Uśmiechnęła się lekko, stojąc twarzą do deszczu. - To takie w stylu S.Specu.
Tylko wilcze uszy podniosły się do góry, gdy nóż świsnął w powietrzu mijając minimalnie głowę Hexa.
- Hm, jednak mój cel nie jest aż taki zły.
Powiedziała tylko, podrzucając w drugiej ręce jeszcze jedno ostrze.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.07.16 10:22  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Zawsze jest los gorszy od śmierci. - Każdy miał coś, czego się bał. Nawet bardziej niż śmierci. Ból? Zniewolenie? Agonia, w której podtrzymuje się w takowej przy żywocie? Jest wiele kar, które są od "ostatecznego rozwiązania" dużo gorsze dla karanego. Do tego stopnia, by takowy zaczął o ostateczność prosić.
I wtedy zaczyna się zabawa, prawda?
- Więc ile minut mi zostało, zanim mnie zabijesz? Spróbuje napisać testament chociaż. - Do sytuacyjnego humoru dodał faktyczne wyjęcie notesu i wiecznego pióra, które zapieczętowane wewnątrz swojej skówki nie zostało zamoczone. Notes był nieco zmoczony na brzegach, ale atrament na większości stron się nie rozlał, co było plusem. Niemniej, świeża kartka, skówka zdjęta zębami, koniec pióra przytykający do papieru. Ma jeszcze czas? Nie ma?
Prawdopodobnie szybko skończył tą scenkę, chowając oba przedmioty z powrotem skąd je wziął. I tak nie miał niczego, co by mógł komuś przepisać.
- Ty tak twierdzisz. Ja też tak mogę twierdzić. Ale to nie zmieni faktu, że oni wierzą. I ta wiara daje im motywację, by żyć dalej. A tak z ciekawości - co wam daje tą motywację? I tobie, Yuu? Czuje się jak na przesłuchaniu, więc może dla odmiany ja zadam pytanie. - Włożył dłonie w kieszenie, z uśmiechem przesuwając wzrokiem od najdalszego osobnika do najbliższego, od lewej do prawej. Ciekawiło go w sumie, czy faktycznie ktoś mu odpowie, czy jednak postanowią nie dawać żadnych słów.
Chyba że faktycznie po nich będzie musiał skreślić na prędce kilka słów testamentu. Może nie, ale woli mieć w głowie przygotowaną tą ewentualność.
- Nie. Choć to całkiem miłe, widzieć takie oddanie. Szkoda, że dopiero teraz. - Wzruszył bezwiednie barkami, wbijając wzrok w ziemię. Może gdyby ludzie byli bardziej oddani wierze wcześniej, nie dopiero teraz, gdy powstał jakiś zmyślony bożek, może wszystkiego tego, co działo się do dziś dnia, włącznie z millenium apokalipsy można było uniknąć.
Z drugiej strony, pewnie nigdy by się nie wyrwał bez tego. Cóż, w każdej sytuacji są jakieś plusy, prawda?
- Nie da rady, by było zawsze. By docenić dobre sytuacje, trzeba było wcześniej siedzieć po uszy w złych. - Pomimo wszystko, te słowa zabrzmiały dość poważnie. Bez negatywów, bez bycia w kiepskim położeniu nigdy nie zauważy się dobrego. Jedno bez drugiego nie może istnieć, jak dzień i noc. Niebo i ziemia.
Nie przeszkadzał mu deszcz. To nawet, cóż, lepiej, zmywa powoli z niego resztki krwi, którą ciężko w tej chwili ujrzeć. Kiwną głową na jej pytanie, choć cóż, jej położenie i tak nie pozwoliło jej tego ujrzeć. Cóż to, trudno.
Fshew. Coś przeleciało tuż obok niego, choć ujrzał faktyczny ruch jej ciała przy rzucie. Nim zdążył pomyśleć o czymkolwiek, ostrze go już i tak minęło, więc odpuścił je sobie, spoglądając za siebie.
- Jak myślisz, że pójdę po niego za Ciebie to muszę cię rozczarować. Każdy musi sprzątać po sobie. - Wypił kolejny łyk napitku, przynajmniej wyglądając na zupełnie nie przejętego tym, co się stało.
W tym jest dobry. W udawaniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.16 23:09  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Spojrzała na niego spode łba. Jaki miałaby pożytek w pozbawianiu go życia? Cały ten kontakt z zielonowłosym irytował ją delikatnie, ale tylko delikatnie, bardzo delikatnie. Nie wiedziała ile było w tym prowokacji, a ile faktycznej chęci odejścia z tego świata. Nie zamierzała mu w tym pomagać, nic by jej to nie dało. Materialistka, taka jak każdy.
- Nie schlebiaj tak sobie, nie każdy na tej planecie ma ochotę właśnie Ciebie zabić. - westchnęła przekładając nóż w dłoniach. Już wtedy w jej głowie zrodził się ten pomysł, dziwne nieludzkie pragnienie, które przejawiała ludzka rasa. Co by było gdybym wbiła mu nóż w plecy?
Nie, żeby nigdy tego nie robiła, ale w tym konkretnym przypadku. Osobie, która się tego nie spodziewa? Yuu Kami była fałszywa, jak mało kto. Nie czuła moralnych oporów by poderżnąć gardło osobie, którą przyjęła pod dach. Nie miała także ochoty tłumaczyć się, kiedy postanowiła darować życie największemu wrogowi. Nóż wyrwał się z jej dłoni szybciej, niż myśli zdołały pohamować tą zachciankę. Ostrze rozminęło się z głową Hexa, bo wcale w nią nie celowała.
- Wiele idei łączy się pod wspólnym sztandarem, jaki jest dla nas motywacją. Jestem pewna, że każdego napędza co innego. - odpowiedziała, obracając w palcach jeszcze jeden nóż, gotowa do ciśnięcia nim przed siebie. - Różnimy się jednak od religii. Nie idealizujemy jednej persony dla własnych korzyści. Ścieramy w proch własne dobro, dla większej masy, chcemy obalić tą jedną personę.
Kliknęła językiem i zacisnęła zęby. Rzut i tak nie rozładowałby tej irytacji. Wdzięczności nie oczekiwała, nikt z miasta i tak nie rozumiał, a nawet jeśli, to gardziła tymi tchórzami. Inwestowała wszystko co miała w łowców, bo póki nie osiągnął swojego celu, będą jedynie tłamszoną wiecznie piękną utopią. Spełniała jednocześnie samą siebie, nauczona jedynie walczyć odnalazła sens w walce przeciwko władzy.
- Ty też zawsze sprzątasz po swojej przeszłości? - wyciągnęła z jego kwestii zupełnie inny sens, niż zapewne pierwotnie miały posiadać wypowiedziane przez zielonowłosego słowa. Podniosła jednak nóż, którym wcześniej rzuciła, mijając Hexa w ciszy. Dźwięk stali zbijającej się w twardą powierzchnie był niezwykle satysfakcjonujący, raz za razem ostrza wbijały się w kawał drewna przygotowany do ogniska, a wykorzystywany zamiast tego jako siedzisko. Zostawiła je w takim układzie w spokoju,
- Byłabym wdzięczna, gdybyś zechciał współpracować. Chcę tylko trochę informacji o Aoistach. - utkwiła w nim na nowo spojrzenie. To chyba niewielka cena za gościnę? Hm? Nieważne, po prostu chciała wydrzeć z niego jak najwięcej.


Jakieś wyjaśnienie
z/t skoro postaci i tak nie ma :C
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.17 19:17  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Scarlet podrapał się z tyłu głowy patrząc się w morze, które dla jego oczu nie miało kresu. Jak się on tutaj znalazł? To było pytanie, które starzec sobie zadawał od dłuższego czasu. Mała była szansa na to, że idąc przed siebie ktoś dotarłby nad morze. Może i był on podróżnikiem, ale aż tak daleko bez planów to on nie wędrował. Pierwsze raz się tutaj znalazł w ciągu swojego wieloletniego życia. Trochę go to śmieszyło, jednak nie dziwił się. W końcu rzadko działy się tutaj ciekawe rzeczy. Rzeczy, których on pożądał. Zaczął iść po plaży w stronę wody, przez całą drogę czuć jak piasek wbija się w jego bose stopy. Jego buty niestety nie przetrwały drogi to nie miał innego wyboru. Pewnie też dlatego kolor piasku na który nadepnął przybierał barwę czerwoną. Każdy kto choć trochę znał lasy desperacji, wiedział że nie są one gładkie i nogi w nich były zostawiane przez przypadek. Mu to jednak nie przeszkadzało. Nikt nie miał szansy na zaskoczenie go. Wątpił, żeby tacy specjaliści jeszcze żyli w tych terenach. Docierając do wody, zanurzył w niej stopy. W jakimś stopniu było to dla niego nadal przyjemne uczucie. Nie mógł tak powiedzieć o wielu rzeczach. Całkowicie ignorował czystość tej wody. Nie wierzył w cuda, dlatego nie miał wątpliwości o jej skażeniu. Raczej nie było ono dla niego groźne. Przymknął oczy, kiedy usłyszał kroki jakiejś osoby lub stworzenia. Nie obracał się nawet w stronę skąd dochodził ten dźwięk.
-Piękną mamy pogodę, czyż nie? - zapytał się bez emocjonalnie. Standardowo, jego naturalna aura powinna rzucać sygnały ostrzegawcze dla innych wymordowanych. Od jakiegoś czasu chyba przestała ono działać, ale nie był to pierwszy raz. Kiedyś się naprawi. Nie robił sobie wiele z przybycia tego kogoś. Otwierając oczy, spojrzał na niebo, które mówiło o tym, że za chwilę zacznie padać. Burza prawdopodobnie też do nich zawita. Większość nie nazwała by tej pogody piękną. Raczej uznali by ją za smutną i dołującą. Dość pasującą do tych terenów. Właśnie dlatego była ona piękna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.17 15:09  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Kolejny dzień w raju. No, można przynajmniej tak ująć w porównaniu do tego co potrafi się dziać wewnątrz wyspy. Tu, na brzegu, jedyne czym można się martwić to więcej lub mniej wody i różne bestie jakie potrafią tu zajść.
Ale nie trzeba się bać bestii jeśli jest się jedną z nich, prawda? Dzięki temu przekonaniu, Amep poruszał się po brzegu morza jakby to była jego własność. A w razie pretensji, jedno, solidne ryknięcie takowe pretensje szybko zmywało.
Standardowo dla niego szedł wzdłuż brzegu, doszukując się nowych wraków lub interesujących przedmiotów wyrzuconych przez ocean. Nawet czasami ciężko uwierzyć, jak interesujące rzeczy takowe potrafi wypluć na brzeg. Wraki okrętów wypełnione wartymi uwagi towarami, rozmoczone, na wpół zjedzone ciała rozbitków czy też zwyczajne bagaże, jakie po latach kręcenia się po morzach gdzieś w końcu dotarły.
Jedna z tych rzeczy właśnie przykuła uwagę rybiaka, który aż zakręcił lekko ogonem, widząc nowy, warty splądrowania wrak. Nie była to duża łódź, wyglądała jak coś stosowane do poruszania się w pobliżu brzegów, ale była w wystarczająco godnym użytku stanie by zapoznać się z nią. Być może była używana? Może jej właściciele zostali zaatakowani przez oceaniczne bestie które zostawiły z lekka naruszony statek w spokoju, nie mając w nim już nic wartego zainteresowania?
Zatarł ręce, gotowy zająć się czymś ciekawszym niż spacer. Musiał wejść do wody praktycznie po pas, ale gdy znalazł się już przy łodzi, złapanie jej i zaciągnięcie na brzeg nie było tak dużym problemem jak myślał. Wyciągając ją na wierzch aż z lekka stracił równowagę i wylądował na glebie, tyłkiem dokonując solidnego, głuchego huku.
- Ech, cholera. Brakuje mi butów, ślizgam się strasznie po piasku bez nich. - Zamarudził, podnosząc się w miarę sprawnie (jak na swoją aparycję) do pionu i otrzepując z piachu. Pogoda może nie była nastrajająca optymistycznie, ale cóż. Coś musiał ze sobą robić. Stąd też, z łódką wyciągniętą na brzeg, zaczął ją uważnie obchodzić. Jego problemem było to, że ta łódź miała widoczny pod-pokład, do którego z takim rozmiarem cielska i tyłka się nie dostanie.
Przydałaby się pomoc.
Ech, cholera. Gdzie ją wcięło? Spuści wzrok z niej na chwilę i już ją wcina.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 20:32  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Jeszcze nigdy nie zapuściła się tak daleko od gór, to fakt. Ale ileż mogła obracać się tylko wokół najściślejszej okolicy domu, gdzie każdy zakamarek znała już na pamięć, a najtrudniejsze szlaki mogłaby pokonywać nawet po omacku? W ten sposób nie uczyła się przecież niczego nowego, tylko kręciła w kółko, nie osiągnąwszy nic. Dlatego właśnie powzięła postanowienie, by tego właśnie dnia zobaczyć chociaż kawałek świata. Spakowała się solidnie, wybrała kierunek i ruszyła przed siebie. Spacerek był nad wyraz przyjemny, szczególnie że cały czas towarzyszył jej lekki dreszczyk emocji na myśl o zobaczeniu czegoś nowego, do tej pory nieznanego. Co jakiś czas słońce wychylało się zza chmur i przyjemnie grzało w twarz. Ani się nie obejrzała, kiedy osiągnęło zenit, a potem zaczęło powolutku wracać w kierunku horyzontu. Szło się jej tak dobrze, jak nigdy; nie czuła w ogóle zmęczenia ani upływu czasu. Zgłodniała tylko w drodze, ale przygotowany zawczasu prowiant świetnie spełnił swoje zadanie. Nie zatrzymywała się przy nim nawet na zbyt długo; ledwie zjadła, ruszyła dalej, wypatrując czegoś interesującego. Przez dłuższy czas krajobraz przedstawiał się raczej nudno, jak to na Desperacji. Przyszedł jednak wreszcie taki moment, że pojawiło się coś nowego: nieznany dotąd zapach słonej wody, który mocno wciągnęła w nozdrza i przyspieszyła kroku.
Wreszcie coś ciekawego.
I wtedy jej oczom ukazał się ocean. Na początku nie za bardzo do niej docierało, co ma przed sobą. Widziała kilka górskich stawów czy bajorek, ale to było... to był... to był zupełnie inny wymiar. Prawie zaczęła biec, chcąc znaleźć się bliżej, aż w końcu ciekawość zwyciężyła i dziewczynka puściła się pędem, wpadając na piaszczysty brzeg i zatrzymując się tuż przed linią obijających się fal. Wytrzeszczyła oczy w kierunku wody, kompletnie ignorując fakt, że kilkadziesiąt metrów od niej znajduje się ogromny, rybowaty osobnik. W gruncie rzeczy w ogóle go nie zauważyła, tak bardzo zafascynował ją widok morza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 21:23  •  Tereny piaszczyste - Page 9 Empty Re: Tereny piaszczyste
Aquaman po obniżce był zaniepokojony nieobecnością pewnej osóbki. Oczywiście, nie była ona mu potrzebna do wyciągania wraków na plażę, ale jednak czuł się przejęty faktem że jej nigdzie nie ma. Powinna gdzieś tu być, a jednak - nic. Mmm.
Koniec końców Olivier zaczął swój powolny obrót w kierunku lądu. - Ra-... - Urwał, widząc małą, drobną istotkę na plaży. Nie spodziewał się widzieć tu ludzi innych niż tubylców mieszkających w lasach i ewentualnie uzbrojonych po zęby marauderów. Jego żółte oczy jednak napotkały coś zupełnie innego. Małą, drobną dziewczynkę, wgapioną w ocean jak w obrazek jaki w życiu nie widziała.
Pewnie tak było, ale co dziecko takie jak ona mogło robić aż tutaj? Amep pamiętał o fakcie że wymordowani mogli nawet w takim wieku z wyglądu mieć lat faktycznych kilka setek, ale to nie powodowało że się nie martwił. Stąd też, powolnym i raczej ociężałym krokiem zbliżył się do małej Panieneczki na brzegu oceanu. Nie chciał wyjść na strasznego, ale jego próba uśmiechu w połączeniu z uzębieniem jakie posiadał tworzyło obraz drapieżnika jaki obnaża kły, aniżeli kogoś miłego.
Ale on próbuje no! Uch.
- Mała Panienko, co tu robisz tak całkiem sama? - Nie musiał wołać. Jego standardowa mowa z takiej odległości była wystarczająco wyraźna by była uznawana za takowe. Wciąż powoli i ociężale się zbliżał, uśmiechając się najmilej jak mógł. Próbując przynajmniej, no!
- Tu jest bardzo niebezpiecznie. Skąd przyszłaś? - Zapytał, dalej powoli zmieniajac swoją pozycje do bycia w pobliżu Zay. O dziwo dystans jaki ich dzielił okazywał się nader spory, nawet pomimo faktu iż jego kroki pokonywały solidne dystanse każdy z osobna. Zapewne spowodowane to było faktem że dziewczynka była mała i wydawała się tylko blisko, a także fakt że nawet jeśli porusza się daleko, to wciąż robi to powoli, więc tempo zostaje takie same jak u ludzi. Heh.
Miał ogromną nadzieję że dziewczynka nie zareaguje jak 95% ludzi i nie zacznie uciekać w losowych kierunkach jak najdalej od niego. Wolałby naprawdę jej nie gonić, głównie dlatego że nie miałby kondycji. No i naprawdę nie miałby na to ochoty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach