Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 16.06.16 11:28  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Tempo to tempo, ale celność pozostawiała sporo do życzenia, choć zapewne na to nie powinni marudzić. Tylko przez fakt, że łucznik do tego czasu spudłował każdy strzał (choć był naprawdę blisko trafienia wiele razy) jeszcze nie pokładali się z bólu, w kałuży własnych wymiocin najprawdopodobniej. Oby nie miał zbyt wypełnionego kołczanu.
Szczerze mówiąc, to faktycznie przyszedł tutaj, bo nie miał nic do roboty. Maczeta była tylko narzędziem do obrony przed ewentualnymi napastnikami, i jak widać, znalazła swoje użycie właśnie teraz. Co prawda, gdyby nie odciął tamtemu typowi jego dłoni, pewnie teraz by nie wrócili po więcej, ale heeej, sha! To nie jego wina, serio! Dłoń mu się omsknęła, o! Tak, omsknęła mu się do tego stopnia, że odciął komuś jego dłoń. To jest możliwe! Serio! Nie wierzycie? Trudno.
- Mam dużą podzielność uwagi. - Stwierdził na wpół-serio, choć to raczej można było prędzej określić jako "bycie rozproszonym", niż posiadanie podzielności uwagi.
- Podobno ból pomaga w koncentracji. Tak gdzieś zasłyszałem. - Rozłożył bezradnie ręce na boki. Szczerze mówiąc, tak kiedyś faktycznie słyszał. Czy to była prawda czy nie, trochę ciężko stwierdzić, ale chyba chwilowo i tak mają lepsze rzeczy do roboty, niż myślenie o tym.
- Powoli, spokojnie. Nie wszystko na raz. No chodź. - Wysuną nieco wolną dłoń w jego stronę, gestem zapraszając tubylca bliżej. Robił to w celu prowokacji na dwa sposoby. Primo - prowokował do zbliżenia się. Duo - prowokował posiadaniem obu dłoni. Starał się stać na linii ognia osoby, której strzelała, oceniając takową po kącie, pod jakim strzała wbiła się w ziemię w miejscu, gdzie stał. Stąd też, był teraz w stanie osłonić się przed łucznikiem przy pomocy ciała tubylca, który najwidoczniej niezbyt polubił sposób prowokacji, zaczynając wymachiwać swoim toporkiem na lewo i prawo. Hex odsuwał się w tył, odskakując przy co większych zamachach, zadziornym uśmiechem prowokując dalej.
- No tylko tyle, co tak słabo? Pokaż co umiesz, no dawaj.
A potem usłyszał świst. I coś pękało. Nim zdążył się spostrzec, wisiał do góry nogami na linie zawiązanej wokół kostki. Stara, linowa pułapka do łapania małych zwierząt, z odpowiednio silną liną i konarem uniosła go do góry, wiszącego do góry nogami.
- Och, to nowa perspektywa. - Stwierdził po pierwszym szoku, i postanowił póki co odgonić topornika wymachując maczetą na boki, by nie chciał się zbliżyć. Widząc jednak, jak się uśmiecha i że poprawia toporek w ręce, spodziewał się rzutu. Not good.
Dlatego rzucił pierwszy, wyrzucając swoją maczetę z impetem w stronę "znajomego". Spudłował, bo jego zdolności w tej kwestii nie są duże, ale dało mu to czas, by sięgnąć po sztylet i przetransformować go w długi topór, jakim sięgnął liny, odcinając ją i z łoskotem lądując na glebie. O ile ten zamach udał mu się jedną dłonią, bo zmienił sztylet w trakcie zamachu w ten topór, teraz raczej mu to nie wyjdzie. Szybko przetoczył się w tył, podnosząc do góry, trzymając trzonek topora w połowie, jaki miał mniej więcej metr długości. Ostrze było najeżone małymi ząbkami, dobitnie udowadniając, że możliwy atak na osobę Hexiora skończy się bardzo boleśnie.
- Teraz ja poprowadzę, hehe. - Podrzucił lekko broń i objął ją w dwóch dłoniach, wyskakując do przodu z zamaszystym cięciem pod kątem, z prawej góra do lewej dół. Tubylec w popłochu odskoczył, nie wiedząc jak to możliwe, że Hex wydobył ten topór praktycznie z powietrza. Dżin poszerzył uśmiech, zaczynając chichotać. Trochę taki gremlin/goblin/imp/demonek z niego wychodził teraz. Troszkę. Łucznik chwilowo nie miał wolnej linii ognia na nim, więc możliwe, że zmieni cel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 11:41  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Straciła równowagę. To było w tym momencie najistotniejsze dla kobiety. Nie zlekceważyła ich, po prostu nie założyła, iż w gronie desperackiej bandy znajdzie się ktoś na tyle sprytny, by posiadać artefakt, jakąś tajemną moc czy inne tego typu sztuczki. Bliżej apogeum można się spodziewać wielu takich grup, chociaż one są bardziej cywilizowane, można się nawet z nimi dogadać, zanim rzucą ci się do gardła.
- Nie. Dziękuję. Wolę koncentrować się bez dziur na ciele. - mówiła, co chwila robiąc pauzy i uderzając gdzieś na oślep w kierunku ziemi. Ręka wypuściła ją zaraz po tym, jak gruchnęła do tyłu i z obitym tyłkiem odwróciła się do pozycji na czterech kończynach. Szybko dokonała zmiany broni, krótki nóż nadawał się dużo bardziej do manewrowania na tak krótkim dystansie. Pokaleczona ręka zniknęła, grożąc tym, że pojawi się ponownie w najmniej spodziewanym momencie, dlatego ostrze raz za razem młóciło w ziemię.
Dla napastników musiała to być iście absurdalna sytuacja, bo ani Yuu ani jej rozmówca nie zamierzali najwyraźniej przerywać konwersacji, pomimo tego, że bronili się i atakowali. Priorytety przede wszystkim, chociaż komunikacja w walce była oczywiście ważna, o ile mówiło się o tak, jak utrzymać się przy życiu, a unie tak jak oni, gdy dyskutowali w iście trywialnych kwestiach.
- Zgaduję, że nie będą chcieli bawić się już w handel. A szkoda, niekiedy takie wędrowne grupk i posiadają ciekawe przedmioty i chętnie oddają je za coś na ząb. - pokręciła głową na boki, wprawnie wymijając przy tym kolejną strzałę. Powinna im pokazać jak się strzela i to wcale nie dlatego, że jej broń była cudownie oszukanym narzędziem, które zawsze trafiało w cel, po spełnieniu odpowiednich warunków. - Nawet nie potrafię zrozumieć, co do siebie mówią.
A mówili, prawie tak samo aktywnie jak ona i Hex, przy czym część ich słów brała bardziej za jakieś odgłosy, niżeli faktyczne zdania. Obie strony musiały dobrze wiedzieć, że ciężko jest się zrozumieć, dlatego tak otwarcie się wyrażały.
Komplet noży pojawił się w rękach kobiety. Rozłożyła je wygodnie, zaciskając palce na poszczególnych rączkach, poruszała się cały czas, by nie dać się złapać przeciwnikowi spod ziemi.
Raz, dwa, trzy.
Ze świstem przecinającym powietrze błyszczące krawędzie stali poleciały wyrzucone precyzyjnie przez kobietę. Zarośla zadrżały, zdradzając kryjówkę kolejnego z przeciwników. Jeden gest ręki wystarczył, by wściekłe wilki zrozumiały swoją nowa rolę. Gdzieś z boku wyleciało ciśnięte ciało rozszarpanego psa. Jej bestie nie miały zbyt wiele litości dla swoich kuzynów.
Przestępowała z nogi na nogę, broniąc się jedynie przed ewentualnym atakiem z dołu, lecz z jakiegoś powodu była niemal pewna, że nie zdarzy się to ponownie. Uniosła ręce wyżej trzymając gardę, lecz na tym kończąc swoją inicjatywę.
- Nie podoba mi się to. To jednostronna walka. - powiedziała nienaturalnie spokojna, obracając głową na boki. Raz, dwa, trzy... czwarty strzelał do nich z łuku z ukrycia, a piąty nie pojawił się już w ogóle.
Spojrzała szybko na bok, w miejsce gdzie dwa zmutowane wilki pobiegły zgodnie, by rozprawić się z nękającym ich przeciwnikiem. Dwa wilcze pyski umorusane krwią wyglądnęły z zarośli. Jasne oczy zwierząt błyszczały się w cieniu drzew, tylko wiatr poruszał delikatnie ich długą sierścią. Nikt już nie strzelał.
- Hex, poddaj się. - stwierdziła nagle, bez wyjaśnień. Sama uniosła dłonie do góry. Nóż wypadł z jej uścisku i uderzył z metalicznym brzdękiem o kamienie pod stopami. Nie wydała komendy wilkom, by wróciły do niej. Nie było wielkiej potrzeby, gdyż oba najedzone już wcześniej nie miały ochoty dobierać się do trupów. Zerkały jedynie nieufanie na plątające się, wychudzone psy.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 13:43  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
- To ciężko dość, masz ich conajmniej osiem. - Oczywiście musiał skorzystać z faktu, że nie stwierdziła, iż chodzi o "dodatkowe" dziury, nie te, które już ma w zestawie. Może i odrobinę to było wytykające, bo doliczył brakujące oko jako jedną, ale hej! Odrobina przytknięcia tu i ówdzie w trakcie walki raczej tylko nakręci bardziej, prawda?
Będąc osłanianym przed ogniem ze strony łucznika plecami jego sojusznika, postanowił pobawić się w straszenie go. Duże ostrze topora przecinało powietrze raz po razie, zmuszając jego oponenta do odskoków, chyba że chciał być zrównany z gruntem przy jednym z cięć. Oczywiście, starał się odpowiedzieć, ale różnica dystansu była po stronie Hexa, jakiego broń miała większy zasięg. Gdy przeciwnik odskakiwał w bok, by odsłonić linię ognia, Hex podążał za nim, nie dając opcji na czysty strzał.
- Ale ja chciałem się podzielić z nimi jedzeniem, tylko no, kapelusza się nie zabiera! To świętość! - Stwierdził z oburzeniem, zacinając swoim toporem prawe ramię przeciwnika dość głęboko. Oczywiście, spotkało się to z reakcją bolesną, konkretnie werbalną, i wzmożoną agresją przeciwnika, ale nie sprawiło to trudności Hexowi, który też się rozkręcał w miarę tego, jak długo trwa walka. Jego ataki powoli stawały się co raz bardziej zaciekłe, szybkie i mordercze, szukając drugi do szybkiego zakończenia żywotu wroga w możliwe najkrwawszy sposób. Nie odpowiedział na kwestię porozumiewania się, wciąż bawiąc się z jego przeciwnikiem. Może trochę przez to odsłaniał na atak Yuu, ale chwilowo zdawała się radzić sobie ze wsparciem piesków. On był solo, więc musiał jakoś też sobie radzić.
- Masz na myśli, jednostronna dla nich, czy dla nas? - Spytał z ciekawością, lecz gdy po chwili usłyszał słowa o poddaniu się, aż przestał się na moment przejmować wrogiem i spojrzał na Yuu, która wydawała się poddać.
- Co ty robisz, przec-... - Urwał, zostając podciętym przez obuchową część siekiery i ponownie lądując na glebie. Jego przeciwnik już był gotów do opuszczenia ostrza prosto na Hexa, jaki musiał reagować szybko.
Zrobił więc pierwsze, co mógł i zrobił coś, czego żaden facet nie chciał poczuć.
Topór, jakiego jeszcze nie wypuścił, wbił się centralnie w krocze przeciwnika, co spowodowało donośny krzyk bólu, jaki był o conajmniej kilka oktaw wyższy niż poprzednio. Tym bardziej, gdy Hex jeszcze z sadystycznym uśmiechem przeciągnął ząbkowate ostrze przez klejnoty wroga, podnosząc się powoli i bez problemu, gdy tamten nie był w stanie z bólu logicznie myśleć.
- To lubię bardziej. - Stwierdził, wyrywając jednym, szybkim ruchem ramienia ostrze i dokonując zamachu, wbijając je w szyję przeciwnika. Niemal ryknął radośnie na ten widok, popychając wroga i podcinając go, dopadając na ziemi umierającego wroga i wbijając swoje zęby w jego aortę, rozszarpując ją i chłepcąc krew. Pragnienie, które trzymał tyle w oczekiwaniu, w końcu mogło zostać zaspokojone. Jego lewa dłoń wbiła sie w ziemię i wybiła spod niej małą górkę piachu, blokując możliwość ostrzału na Hexa, jaki w tej chwili oddawał się swojemu pragnieniu krwi, pomiędzy pomrukami wybijając charczący mu w gardle od krwi wroga śmiech, śmiech, jaki z pewnością nie był czymś, co usłyszysz od swojego znajomego gdy opowiesz mu dowcip.
Chwilowo był zajęty więc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 12:49  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Nieokreślone emocje pojawiły się na jej twarzy, nie była tak bardzo skora do śmiechu w tym momencie, nawet jeżeli skupienie się na walce pomagało jej w jakiś sposób wyzwolić nieco więcej uczuć niż normalnie. Nie było jednak mowy o nieokiełznanej radości, którą zdawał się przejawiać Hex. Śmierć nie była czymś, co można było wyśmiać. Zacisnęła usta w wąską linię, pewna już tego co postanowiła i gotowa przerwać walkę, nawet jeżeli mogło to się wiązać z poważnymi konsekwencjami.
Nie, była pewna, że nic im się nie stanie.
- Poddaje się. - odpowiedziała spokojnie na pytanie Hexa, jakby była to najbardziej oczywista oczywistość. Obie ręce miała uniesione pokazowo do góry, jedynie delikatnie ponad linią głowy. Pozbyła się jednak broni i stała tak, mogła i czekała. Z grozą w oczach obserwując jak zielonowłosy pomimo jej słów, pomimo prowadzonej konwersacji maltretuje przeciwnika, a potem jego ciało. Nie ma mowy, by ktoś długo przeżył z takimi ranami. Coś niepokojącego czaiło się w jej spojrzeniu, jakby nie mogła zrozumieć, dlaczego mężczyzna nie widzi tego co ona. Nie miał jednak na niego żadnego wpływu, nie była tutaj nikim ważnym.
- Dla nas. Oczywiście że dla nas. - Podjęła, starając się schować nerwy w głosie. Gdyby nie kontrolowała własnych słów, już dawno zaczęłaby krzyczeć, może nawet płakać i histeryzować. Nie winiła go, że nie zauważył tego tak szybko, ale czuła się nieswojo, obserwując jak pozbawia życia kolejnego tubylca, w czasie gdy ona po prostu stała. Nikt jej nie atakował. - Nikt tutaj więcej Cię nie zaatakuje. - Dodała szybko, z chłodem w głosie. - Nie ma już nikogo, kto mógłby zaatakować.
Powoli opuściła dłonie, schyliła się po nóż i schowała go szybko do bezdenki. Wolnym krokiem minęła nienaruszone ciało mężczyzny, którego sama zabiła. Wyglądał jak ktoś, kto poszedł spać, rana nie była zbyt widoczna na jego ciele, proste cięcie przebiło go na wylot, ale krew zbierała się leniwie obok jego brzucha, wchłaniana od razu przez miękką i mokrą ziemię. Deszcz zmywał ślady walki natychmiastowo.
- Nie mają zbyt często kontaktu z ludźmi z innych części Japonii, skoro nie rozumieją języka zapewne żyją tu od kilku pokoleń, to by tłumaczyło dlaczego walczą tak prymitywnymi metodami. Myślę, że mogą być kimś w rodzaju wymordowanych, których wirus wyraźnie oszczędził, albo jakimś cudem z pokolenia na pokolenie przekazywał się w bardzo małym stopniu. - szkła bardzo powoli, opowiadać swoją niewiarygodną tezę. Nie musiała być jednak wcale taka naciągana, jeżeli przeanalizowało się kilka detali. Wilki wschodnie przestępowały z łapy na łapę dostrzegając zbliżającą się do nich właścicielkę. Długie jęzory oblizywały krwawe pyski, a ogony drgały na boki z emocji. Zatrzymała się w końcu w pewnej odległości od 'snajpera' z wątpliwą umiejętnością celowania. - Żyją w niewielkich grupach, rozmnażają się między sobą, kobiety pilnują domów, mężczyźni polują... stary schemat, nie myślałam, że ktoś jeszcze go stosuje.
Spoglądała na coś z góry. Z zarośli wydobywało się warczenie, nie zwierzęce, ale równie dzikie i wściekłe. Machnęła powoli ręką, ale natychmiast uniosła ją na bok, jak gdyby zagradzając drogę Hex'owi, gdyby zdecydował się podejść, ale żeby nie podszedł za blisko. Nie miała nad nim żadnej władzy, ale mogła przynajmniej przekazać swoje intencje. Hakai i Yoku wyglądały już na nieco zmęczone, ale równie podniecone powoli wygasającą walką. Dzięki ich zaangażowaniu w walkę pozostała walcząca dwójka nie musiała przejmować się już atakiem strzelca.
A tym, na co patrzyła się teraz łowczyni był właśnie ich przeciwnik. Chude, mizerne i poznaczone bliznami pomimo młodego wieku dziecko, może niespełna dwunastolatek z wyższym od niego łukiem i kołczanem w połowie wypełnionym ozdobionymi na końcu strzałami. Nie były nawet otrute, a przynajmniej nie te, które nadal mu zostały. Siedział na ziemi, telepiąc się, opierając plecami o drzewo i spoglądając spod gęstych, ciemnych brwi na stojące nad nim stworzenia. Przed nim jednak, co także było warte dostrzeżenia, kucał dorosły człowiek, właściwie nieco już siwy, ale bardzo umięśniony. To właśnie on warczał, wydawał z siebie bardzo głośne i dziwne dźwięki, chcąc odstraszyć łowczynię niczym jakaś bestia.
Wypuściła powietrze z ust z cichym świstem.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 17:09  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
W chwili, gdy poczuł smak krwi tubylca w swoich ustach, zapomniał w praktyce o całym świecie. Chłeptał posokę jakby był miesiące na pustyni, a krew była jedynym sposobem zabicia pragnienia, zanim ono zabije jego.
"Dla nas... Nikt tutaj więcej Cię nie zaatakuje... Nie ma już nikogo, kto mógłby zaatakować."
Słyszał te słowa, ale nie dotarły do niego chyba aż do chwili, gdy jego ofiara przestała wydawać żadne odgłosy, a krew przestała tryskać z dużą efektownością jak przed chwilą. Podniósł się, ocierając usta i brodę (bluzy niezbyt mógł) z resztek posoki, strząsając ją gdzieś na bok i przyglądając się swojemu dziełu. Mężczyzna był w praktyce rozszarpany na linii krocza, a jego szyja ledwie wisiała na kręgach szyjnych, mocno naruszonych zresztą.
Ale pragnienie zaspokojone, prawda? Prawda?
Wyrwał ostrze z karku mężczyzny i zmusił je do powrotu do normalnej formy, tak jak i ziemię, którą się osłonił przed atakami, jakich nie było. Strząsnął z - teraz sztyletu - krew i schował go na miejsce, po czym odnalazł maczetę i ją również podniósł, przechadzając się powoli z miejsca na miejsce.
Nie uśmiechał się. Nieznacznie drżał.
- Więc dlaczego nas zaatakowali? - Spytał po jej rozległej teorii na temat tego, kim byli ci ludzie, chcąc wyciągnąć jakąś formę puenty z tego przemówienia. Schował również maczetę na miejsce, podchodząc nieco bliżej do Yuu.
Tylko nieco. Nie czuł, że może być bliżej. Nie powinien być.
Kolejna porcja teorii, która została po chwili poparta faktami, jakimi było ujawnienie, co i kto warczał, oraz kto do nich strzelał. Zbliżył się nieznacznie, chcąc dostrzec dokładniej, kto to.
Chłopak nie był raczej zadowolony z obrotu sytuacji. Czyżby któryś z zabitych był dla niego bliski?
Hmmm...
- Jeśli twoja teoria jest prawdziwa, zapewne jeden z zabitych był jego ojcem. A ten starszy osobnik był ojcem jednego z nich, lub obu. Hmmm... Więc co teraz? Nie sądzę, by słowa "przepraszam, ale zabiliśmy ci tatę" coś naprawiły. - On też zabił. Mógł się powstrzymać.
Nie, nie mógł.
Mógł.
Albo i nie mógł. Ciężko stwierdzić, w pełnej szczerości. Pragnienie krwi buzowało w jego żyłach, nakazując mu zabić i zdobyć sposób, na zaspokojenie go. Jego własny umysł, im dłużej był w walce, tym ciężej było mu go z niej wyciągnąć.
Mogli tego uniknąć.
Ma wyrzuty sumienia?
Może i powinien. Z pewnością to była tragedia dla nich, z pewnością mogli tego uniknąć, gdyby nie zaatakowali pierwsi. Z pewnością można coś było tu zrobić.
Można było, tia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 22:03  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Nie obchodziły ją gusty kulinarne zielonowłosego, spotkała się z kanibalizmem nie pierwszy raz, chociaż może jego przejęcie w tym momencie było nieco niepokojące. Wiedziała jednak, że zazwyczaj wystarczy nie zwracać na to uwagi, bo nikt nie lubi być rozliczany z tego, jaki jest. Mogła jedynie przyglądać się temu i powstrzymywać mdłości. Sama krew czy rany nie robiły na niej wrażenia, ale gdy ktoś chłeptał ciepłą krew, nie umiała się lekko nie skrzywić. Starała się więc znaleźć inny temat do myślenia, coś, co mogło przejąć ją jeszcze bardziej niż obserwowanie tak niecodziennego zjawiska. Tyle szczęścia, że było mokro i chłodno, woń wnętrzności nie rozchodziła się za szybko.
- Z bardzo prostego powodu. Chcą przetrwać, może polowali na zwierzęta, a natknęli się na ciebie. Widząc, że ktoś agresywny porusza się po ich ziemiach, postanowili zaatakować, zanim ty dotrzesz do ich kobiet. - Kontynuowała, obserwując dygoczącego chłopca, któremu łuk wypadł całkowicie z rąk. - I dzieci.
Musieli być na prawdę małą grupą, skoro nawet tak niewielkie istoty musiały ruszać z nimi w bój. Może dla niego był to pierwszy raz poza bezpiecznym obozem, chociaż wątpiła w to. Na Desperacji mordercą było się od urodzenia, chociaż w tych stronach życie mogło być łagodniejsze. Wiele osób mieszkających bliżej murów nie miało sił i na tyle ekwipunku, by móc zawędrować bliżej oceanu.
Spojrzała na zbliżającego się Hexa. Nadal miał masę krwi na sobie, nie umknęło to jej uwadze, może nawet za bardzo się na tym skupiła. Mówiąc do niego patrzyła jak samotna kropelka ścieka mu z ust, zanim szybko wytarł ją i odezwał się ponownie. Przez to przypominał jej trochę wilka, chociaż jej własne zwierzęta wyglądały dużo naturalniej pokryte szkarłatem na pyskach.
- Nie, oczywiście, że to nie pomoże. Ale takie bandy jak ta nie unoszą się honorem, wątpię by chcieli być traktowani jak poważni przeciwnicy, wiedząc że z tego starcia nie wróci nikt. Nikt, to mógłby utrzymać resztę rodziny. - Cofnęła się, z lekko uniesionymi rękami. Chciała jasno przekazać pozostałym przy życiu, że nic im nie zrobi, przynajmniej ona. - Nie mogę Ci zabronić tego zrobić.
Nie może zabronić mu ich tknąć. Jeżeli cieszy go samo pozbawianie życia innych... to jego sprawa, sam będzie najlepiej wiedział co może i co chce zrobić. Łowczyni była już kilka kroków od tego miejsca, przywołując gestem dłoni wilki do siebie. Posłuchały, chociaż ich nosy nęcił zapach krwi wśród kałuż.
- Pewnie myśleli, że jesteś sam, więc dadzą sobie radę, a potem było już za późno. - powracała powoli do swojego stoickiego tonu głosu, bez emocji, tak było zdecydowanie łatwiej. Chociaż może i nie, przez to że ponownie raziła jawną obojętnością na wszystko, nie dało się zbyt łatwo odgadnąć jak cała ta sytuacja na nią wpłynęła. Była nawet nieco wzburzona, niewiele brakowało, by zaczęła się robić bardziej szorstka, szczególnie po tym, co pokazał Hex. Nie była fanką zbyt brutalnych metod zabijania, chociaż może to nie był jej problem, nie jej sprawa.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 23:27  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
To nie były w zasadzie gusta kulinarne, bo Hex nie miał w planie pożerać jego mięsa. Co prawda, zdarzają mu się akty kanibalizmu z czystej chęci takowego, ale takowy NIE. BYŁ. TERAZ. Walka go do tego pchnęła. W wirze walki i emocji, ukrywane głęboko pragnienie się budziło do życia, aż w końcu wyrwało się z łańcuchów, i zmusiło ciało do tego bestialskiego ataku. Do wyrwania żył i spijania posoki.
I zostawił ciało za sobą, ocierając nieznacznie wargi, jak gdyby nigdy nic. Jakby nic się nie stało. Jakby właśnie nie zamordował kogoś w okrutny i bolesny sposób. Bardzo bolesny. I nie czerpał z tego przyjemności, która nagle zaginęła, gdy odzyskał swoje zmysły. Ech. To westchnięcie nie zmieni faktu bycia mordercą. I potworem. Niczego nie zmieni.
- Widać poznali się na mojej naturze bycia potwora bez większych problemów. Nie dziwię się. - Stwierdził z neutralnym pobrzmiewaniem w tonie, dalej bez uśmiechu, bez zadowolonej miny, bez niczego, co go wcześniej opisywało. Teraz był, hm, taki jak wcześniej Yuu. Kamienna mina, bezemocjonalny ton, chłód osobowości. Może to niedługo minie, powinno wszak. Zazwyczaj szybko wraca do "normy" po jakimś, momentalnym załamaniu.
Nie chciał patrzyć ani na tego chłopaka, ani na starca przy nim. Był świadom, że z jego winy, i tylko z jego winy to wszystko się dalej potoczy. Wyrzuty sumienia go nie gryzły. Świadomość tego go nie gryzła.
Wiedza o tym, że znowu to się stało i znów nic nie mógł zrobić tylko bardziej go dystansowała od tych faktów.
Wysłuchał kolejnej z jej kwestii, gdy jednak ta się odsunęła na bok i stwierdziła, że nie może mu zabronić "tego" posłał jej spojrzenie, które bynajmniej nie należało do przyjemnych. Nie była to obraza. Nie była to niechęć.
- Nie jestem... Chciałbym nie być potworem, ale najwidoczniej nim jestem, prawda? Krew na moim ubraniu i ślady na moich wargach mówią same za siebie. - Wbił dłonie w kieszenie swojej bluzy, wzdychając ciężko. Przez chwilę miał ochotę pociągnąć dalej temat i powiedzieć coś jeszcze, ale porzucił tą myśl i odwrócił się w przeciwną stronę, w kierunku, w którym wcześniej podążali.
- Ruszajmy dalej. - Stwierdził beznamiętnie, ruszając pierwszy, chociaż nie miał żadnej pewności, czy to właściwy kierunek. Pewnie gdyby kilka chwil temu zwróciła mu na coś takiego uwagę, zażartowałby i zaczął podążać za nią, wspominając kilkadziesiąt anegdot co do jego problemów z kojarzeniem kierunków.
Ale nie tym razem.
- Chyba że nie chcesz ściągać monstra mojego pokroju do obozu. Zrozumiem, pójdę wtedy w swoją stronę. - Zatrzymał się i obrócił ku niej, by to powiedzieć. Wolał mieć pewność, że nie idzie wbrew jej woli. I tak już wyrządził dość szkód jak na jeden dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 21:45  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Obojętność z jaką to obserwowała też mogłaby zostać uznana za czynne bestialstwo, mogła bowiem zareagować, w ferworze walki została by wtedy sama przeciwko całej reszcie, ale przecież nie była obrońcą sprawiedliwości, a przynajmniej nie tej.
- Odciąłeś komuś rękę, bo tkną twojego kapelusza. - rzuciła w eter, ni to pytając ni stwierdzając to, co faktycznie miało miejsce. Sama nie do końca wiedziała co ma myśleć, ale nie opuszczała gardy nawet przez moment. To, że jakoś dogadywała się z Hexem niczego nie zmieniało, właśnie we dwoje zamordowali kilka osób, tylko dlatego, że chcieli zachować własne życie. Samolubne i egoistyczne, dla wielu właśnie takie było zachowanie wszystkich innych ludzi, poza własny. Zielonowłosy mógł otwarcie przyznawać się do swojego bycia 'potworem' a Kami mogła to dalej w nieskończoność ukrywać, niczego to nie zmieniła, w końcu co najmniej jedno ciało zostało uszczuplone o duszę dzięki niej, a drugiego nie chciała nawet oglądać, po interwencji wściekłych zmutowanych wilków. Ich ręce pokrywała ta same krew, więc niby dlaczego miałaby zmieniać zdanie.
- Musi być dla Ciebie bardzo ważny. - powiedziała, jednocześnie schylając się do rzuconego wcześniej noża, utrzymując kontakt wzrokowy z tubylcami kucającymi pod drzewem.
Nie zrobię wam krzywdy, odejdę teraz, a wy pójdziecie w swoją stronę. Starała się przekazać im to własnym wzrokiem, chociaż wedle wielu brak jednego oka z góry dawał jej groźny wyraz twarzy. Kąciki jej ust były lekko uniesione, lecz skóra na twarzy była jednocześnie napięta, nie był to przyjemny uśmiech. Dłoń dosięgła w końcu ozdobionego krwią noża, który wylądował zaraz w bezdence. Z pustymi dłońmi wycofała się jeszcze o kilka kroków.
- Więc po prostu bądź nieco mniejszym potworem, niż mógłbyś teraz zostać. - Kiwnęła głową, by także się wycofał, jeżeli oczywiście nadal miał zamiar iść w tym samym kierunku. - To już coś.
Powoli przesunęła wzrok z chłopca i jego obrońcy, kierując słowa do Hexa, kiedy już patrzyła się bezpośrednio na niego. Jego wzrok był dziwny, ale nie bała się go, wytrzymywała to napięte spojrzenie bez wzruszenia. Na pewno nie należała do bojaźliwych, była bardziej z gatunku tych przesadnie odważnych idiotów, którzy na tego typu grymas odpowiadali równie butnym obliczem. Co z tego, że jesteś potworem, skoro jesteś wśród swoich.
Poczekała, aż mężczyzna ją minie, czując, że dalsza upartość z jej strony mogłaby nie skończyć się dobrze, a chociaż znała własną siłę, wolałaby nie ryzykować walki z przeciwnikiem, którego pokaz siły miała okazję chwile temu zobaczyć. Tubylcy mieli pecha, bo chociaż nie byli słabeuszami, to po tym świecie chodzi trochę jednostek, które swym poziomem przewyższają wiele innych. Nie czuła się lepsza, ale tego wymagała od niej ranga, musiała mieć siłę, by trzymać w ryzach łowców. A oni mieli pecha, natknęli się nie na jedną, a na dwie takie osoby, chociaż motywów piekielnych umiejętności Hexa nie udało jej się jeszcze odkryć.
- Ufam, że nie zrobisz im nic złego. Na pewno zdajesz też sobie sprawę, iż nadużywanie naszej gościnności będzie jak obosieczna broń. - Odparła z odpowiednią dozą ostrożności. Nie miała zamiaru kłamać, że mimo wszystko powitają go z otwartymi ramionami niczym głównego gościa balu, ale skoro nie miał względem niej, jak również jej ludzi wrogich zamiarów, to nie było powodu, by teraz wycofywała się ze swoich słów. - Nadal i mimo wszystko możesz czuć się zaproszony.
Zamilkła na krótki moment, poczekała aż Hex odejdzie kawałek dalej, złożyła szybko ręce i pochyliła na sekundę głowę, po czym bez słowa odwróciła się od pozostałej dwójki i ruszyła w tym samym kierunku co jej towarzysz. I tak mieli nadłożyć nieco drogi, by ominąć pobojowisko, szedł więc w całkiem dobrym kierunku.
- Co jest aż tak złego w byciu potworem... przynajmniej jest się kimś. - wzruszyła minimalnie barkami. Nie za wiele obchodziło ją to, czy ma do czynienia z potworem, idealną osobą, psem, specem, wymordowanym, kamieniem czy lodówką. Jakie to ma niby znaczenie.
Zrównała się z zielonowłosym i wyciągnęła rękę z kawałkiem materiału w jego kierunku stukając się jednocześnie ręką po policzku. Ciągle miał pełno krwi na twarzy, a łykanie jej mimo wszystko nie było zbyt zdrowe. No i wcale nie wyglądało to ładnie, krwawe pyski bardziej pasowały do drapieżnych zwierząt, jak chociażby do wilków, które szły u jej boku. Poza tym i tak musiała skorygować kierunek jego marszu, bo mimo wszystko zaczęli nieco zbaczać z drogi.
- Już blisko. - Powiedziała tylko.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 14:51  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Mniej, niż się wydaje. Szukałem pretekstu. - Uciął tutaj tą kwestię, bo chwilowo nie miał ochoty pociągać tego tematu. Być może i kapelusz był ważny, ale nie aż tak, by komuś odcinać za to dłoń. Lecz wtedy miał pretekst do rozlewu krwi. Krwi, której już nie potrzebuje. Której pochłoną tyle, by zaspokoić swój wieczny głód chociaż na jakiś czas.
Oby jak najdłuższy. Jeśli kogoś ma zabijać, to wolałby jednak osoby, które na to zasłużyły. Które zaatakowały, bo taką miały chęć. Bo chciały go zabić, nie, bo bronili innych. Ta. Sumienie? Może w końcu zaczęłoby go gryźć po łydkach, gdy ktoś zacznie mu to wypominać, jak choćby teraz Yuu. W pewnym sensie.
Neeee, on i sumienie? On i wyrzuty? On, i poczucie odpowiedzialności za swoje czyny? To przecież się nie wiąże ze sobą!
Chyba się starzeje, skoro zaczynają go dopadać wątpliwości i emocje, które dotąd spychał na inny tor. Tak, to na pewno to. Głupieje na starość.
- To nie takie proste, gdy musisz odbierać życie innym, by nie odebrać go sobie. - Gdyby nie rozpłatał mu gardła i nie zatopił ust w jego żyłach, prawdopodobnie zrobiłby to ze swoimi. Rozciąłby, i w końcu wykrwawił któregoś razu, spijając krew z własnych żył, tworząc niezdolny do działania okrąg utraty i zysku krwi. Niestety, nie jest pełnoprawnym wampirem, i to tak nie działa. A szkoda, może wtedy by w końcu wszystko było nieco lepiej.
- Postaram się. Nasyciłem swoją potrzebę rozlewu krwi, więc, mam nadzieję, nie będzie potrzeby na więcej. - Odpowiedział raczej bezpośrednio. Już nie musi nikogo rozpłatywać ani zabijać, bo nasycił tą potrzebę, więc raczej łowcy są bezpieczni od jego morderczych zapędów.
Zresztą, powątpiewał by mógł faktycznie kogoś zranić, bo jeśli faktycznie osoby do których idzie są takie, jak Yuu, to byłyby w stanie się przed nim obronić. A on raczej nie byłby w stanie zwalczyć ich wszystkich.
No nic. Oby nie było potrzeby sprawdzania tego.
- Ta. Kimś. Tożsamość "zielonowłosy morderca który spaceruje po okolicach z maczetą" nie smakuje mi zbytnio. - Jakoś mu nie leżało bycie uznawanym za mordercę pierwszego stopnia, typa, którego lepiej omijać szerokim łukiem, bo zrobi ci kuku i to duże.
Ale chyba zasłużył na tą reputację jakoś, prawda? To, co zrobił przed chwilą, było jednym z dowodów zasłużenia na nią.
Czując coś ze strony Yuu, zerkną pytająco najpierw na nią i jej gest, a potem na materiał jakim go tykała.
...
...
Ściągnął brwi, próbując się domyśleć, i dopiero po krótkiej chwili dotarła do niego odpowiedź. Parskną, uśmiechając się nieznacznie. - No tak. - Przyjął materiał i przetarł zarówno wskazane miejsce na swojej twarzy, jak i dla pewności też całe jego oblicze. Po starciu krwi nie wiedział w sumie, co miał z tym zrobić, to też wpierw wystawił do niej dłoń z takowym, lecz jeśli nieprzyjęta, schował go do kieszeni. Hm. Blisko?
- Wyglądam gorzej niż śmierć, czy da się jakoś przełknąć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 19:56  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
Dała mu szansę na zreflektowanie się, podbudowanie w jej oczach, ale chyba sam tego nie chciał. Możliwe, że nie zależało mu na dobrej opinii tak bardzo, jak wydawało się to kobiecie na początku. Od czasu do czasu zaglądała na niego, czy wtedy gdy coś mówił, czy po prostu gdy chciała sprawdzić, czy nadal za nią podąża. Obserwowała jego twarz i ruchy, to osoba, która bez większego powodu odcięła komuś dłoń. Przy całej swej pewności i odwadze nie mogła tego faktu zignorować, nawet nie próbował się tłumaczyć.
- Nie atakuj więc moim towarzyszy, proszę. W ramach obrony mogliby spróbować odebrać Ci życie, ale na pewno nie zaatakują pierwsi. - Powiedziała jak najbardziej poważnie, w całej tej groteskowości sytuacji. Ona mogła zapewnić, że jej ludzie bez komendy nie zaatakują nieznajomego, chyba że właśnie w ramach samoobrony. Także łowczyni nie zamierzała niczego prowokować, nie lubiła bawić się laską dynamitu, ale kiedy odpowiednio się z nim obchodzi, można takowym rzucić potem w przeciwników. Dlatego nadal go niosła, dlatego nadal pozwalała podążać Hexowi w kierunku, w którym ona szła. Dobrzy sojuszniczy to także dobra broń, tarcza, a jednocześnie jedna więcej gęba do chronienia.
- No co ty nie powiesz. - Mruknęła w ramach odpowiedzi. Głośniej i agresywniej niż mówiła do tej pory. Świetnie i tym wiedziała, chociaż teraz potrafiła przynajmniej wytłumaczyć sama przed sobą, dlaczego odbiera komuś życie. Kiedyś było znacznie gorzej, do dzisiaj nie wiedziała po co tak wiele krwi przelewało się po jej dłoniach. Nie potrafiła jej zmyć, ręce zawsze pokrywała szkarłatna barwa, a woda nie przestawała się nią barwić. Pewnie powodu ich słów były zupełnie inne, pewnie emocje towarzyszące im obojgu także się różniły, a jednak w jakiś sposób łączyło ich to samo uprzedzenie do świata.
Zatrzymała się nagle.
- "Postaram się" mi nie starczy. Nie dam Ci ich skrzywdzić. - Powiedziała zaraz po usłyszeniu jego słów. Szybko odwróciła się na pięcie i wbiła spojrzenie w jego oczy. Broń nie widniała w jej dłoniach, potrzebowała jedynie słownego zapewnienia. Wątpiła, by mogła takie otrzymać, ale warto było próbować. - Spaceruje po okolicach... nie żeby mi to szczególnie przeszkadzało, bo toleruję większość ludzi, ale jestem ciekawa, czy należysz do jakiejś z większych grup, które panują obecnie w Japonii?
Jak to dobrze, że ona nigdy nie otrzymała jakiegoś pseudonimu przypisywanego jedynie krwawym mordercą. Czasami padało określenie 'wilczycy' ale miało to uzasadnienie. Używała bowiem wilczej maski podczas walk w mieście, mogła przynajmniej uniknąć nagrać swojej twarzy na kamerach. Czasami spacerowała swobodnie po powierzchni, w przebraniu, ale bez ukrywania oblicza, w jak najbardziej pokojowych sprawach. No i nie nazwała by samej siebie nigdy 'mordercą'. Nie teraz, teraz miała powody do zabijania.
Tak, prawie jakby to usprawiedliwiało te czyny.
- Całkiem dobrze wyglądasz, jak na podróżnika do odległych ziemiach Desperacji. - odparła całkiem szczerze. Pokręciła głową, gdy mężczyzna wyciągnął w jej kierunku rękę z chusteczką, nie chciała jej z powrotem. - Ale może oni ocenią to lepiej.
Kiwnęła głową w konkretnym kierunku. Zza zarośli dobył się głośny, męski śmiech, a trzaskanie drewna w ogniu szybko przepełniło ciszę w powietrzu. Obóz łowców pojawił się, gdy tylko odsunęła ręką gęste gałęzie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 21:27  •  Tereny piaszczyste - Page 8 Empty Re: Tereny piaszczyste
- Jeśli dotąd nie zaatakowałem Ciebie, jaki powód miałbym w atakowaniu ich? - Spytał, unosząc nieznacznie brwi do góry. Skoro nie miał celu w atakowaniu jej, dlaczego miałby atakować ludzi jej podwładnych tudzież z jakimi podróżuje, tym bardziej, jeśli są "podobni" do niej? Pomińmy już kwestie logiczne jak przewaga liczebna, i prawdopodobnie też zbrojeniowa, bo wątpił, by ludzie tu się zapuszczający przychodzili z tak... Lekkim sprzętem, co on. On miał swoje powody w przynoszeniu tutaj tylko sztyletu i maczety (z czego ta druga służyła raczej głównie do odstraszania, niż faktycznej walki), ale był świadom, że to mało na bestie, jakie są w stanie się poruszać po tych terenach.
- No właśnie powiem. Zaskoczenie, prawda? - Przewrócił oczyma z ironicznym uśmiechem na twarzy, po jakim przetoczyło się westchnięcie z jego warg. Tia, nie ma to jak dogadywanie się.
Cała ta wycieczka szła póki co bez większych problemów, aż nagle Yuu się zatrzymała, stanęła przed nim i zaczęła się patrzeć. Odchylił głowę nieznacznie do tyłu, unosząc tym razem jedną, konkretnie prawą brew do góry na jej słowa.
- Jakiej odpowiedzi oczekujesz, Yuu? Spiłem krwi na tyle dużo, bym nie potrzebował jej przez dłuższy czas. Moje schorzenie zostało nasycone, dlatego też nie mam już powodu do ataku. To ci wystarczy? - Sięgną za plecy lewą ręką, a prawą wydobył maczetę z pochwy przy pasie. Po wydobyciu sztyletu zza pleców obie bronie wysuną rękojeścią ku Yuu, lekko rozchylając ramiona na boki i przechylając głowę na bok, z przymrużeniem oczu uśmiechając się.
- Weź je. To moje zapewnienie, że nie zrobię im krzywdy, jeśli moje słowa nie wystarczają. Nie skrzywdzę ich. Daję ci słowo. - Jeśli zechciała przyjąć jego broń to oddał ją bez wahań. Jeśli nie, skrył je ponownie i wrócił do przerwanego marszu, do jakiego zapewne też wróciła i kobieta. Po tej krótkiej przerwie, i oczywiście by nie panowała cisza, został zarzucony kolejnym pytaniem. Hm.
- Nie utożsamiam się za mocno z żadną, ale zamieszkuje w Górach Shi. Tatuaż też dałem sobie zrobić, więc zgaduje, że jestem członkiem "Nowej" Wiary. Szczerze mówiąc, nie różni się ona wiele od starej. Jedyna różnica to to, że zrzucili winę na tego najważniejszego w starej. Tyle różnic. Brawo za pomysłowość. - Zaklaskał, powoli i leniwie, ukazując swój "podziw" wobec pomysłowości dogmatów Nowej Wiary. Nie trzeba było geniusza, czytającego w myślach czy kogokolwiek, by odgadnąć, że raczej nie należy do tych "wiernych" wierze w Ao. Wiernych wierze, zaiste mądra gra słów. Funny joke, they said. Funny indeed.
- Umówiłabyś się ze mną, patrząc na sam wygląd? - Spytał z dowcipnym uśmiechem, lekko falując brwiami w niemal "zalotnym" (tia) geście. Nie spodziewał się, by to podziałało, ale ciekawiła go odpowiedź. Skrył chustę, spoglądając w kierunku źródła dźwięków, jakie wyłoniło się zza zarośli.
Ni z tego ni z owego wyskoczył do przodu i wystrzelił ramiona do góry z okrzykiem.
- OLLA! Me llamo H-... A, tak, to Japonia. A więc Aloha? Nie, to nie to. Hm... - Opuścił ramiona i potarł dłonią brodę w zastanowieniu, po czym rozłożył bezradnie ramiona na boki z uśmiechem. - No nic, już zupełnie zniszczyłem pierwsze wrażenie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach