Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 19 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19  Next

Go down

Pisanie 31.03.18 3:06  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Siedzenie w samochodzie, podczas gdy na zewnątrz rozgrywały się dantejskie sceny było o tyle uspokajające, co irytujące zarazem. Ciężko było usiedzieć na miejscu, podczas gdy towarzysze wyprawy ryzykowali życiem tam, na zewnątrz. Nic dziwnego, że Sandford czuła się jak usadzona na szpilkach, czekając tylko, aż będzie mogła wreszcie pomóc. Nie zniosłaby myśli, że jest podczas całego przedsięwzięcia... bezużyteczna.
Ledwie dotarła do niej informacja o tym, że jej wsparcie będzie potrzebne, bez wahania wyskoczyła z terenówki i żwawym truchtem udała się w stronę przewróconego pojazdu. Dziwnie jej było ot, tak stawiać kroki na piasku, spod którego w każdej chwili mógł wyskoczyć kolejny robal, jednak gdyby się tym zbytnio przejmowała, nigdy nie dotarłaby na miejsce - a nie należy zapominać, że kolega pozbawiony nogi mógł rychło wyzionąć ducha. Liczyła się każda sekunda.
Informację o tym, jaka jest natura problemu, otrzymała już przez wspólny system komunikacyjny. Nie zatrzymywała się już więc w celu zadawania dodatkowych pytań, lecz od razu zlokalizowała panel kontrolny i przystąpiła do próby dowiedzenia się, dlaczego nie działa i jak go najszybciej uruchomić. Byle tylko znaleźć sposób na otwarcie przyczepy i zrobić to czym prędzej.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.18 3:13  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Stary Wilk zaklął szpetnie w rodzimym języku kiedy w robala strzelił celnie granatem, jednak kiedy też naraz musiał jak najszybciej ewakuować się od zjawiska padającej krwi rodem z jakiejś metalowej piosenki. W dodatku jeszcze noga tego wojskowego, początek wyprawy mieli wręcz przewyborny. Tak czy inaczej wyszło na to, że Rudy skąpał się w paskudnym szkarłacie, a zawartość obłej rury przyprawiała go o chęć opróżnienia własnego smutnego brzuszka. Wziął głęboki oddech, wciągając przy tym nosem nieprzyjemny zapach krwi. Wzdrygnął się.
 Nie trać głowy, nie trać nadziei, nie trać siły — to wszystko podświadomie wręcz wałkował w głowie. Był w końcu głównym wsparciem i ostoją spokoju dla tych ludzi. Przetarł szybkim, niedbałym ruchem twarz, dłonią odgarnął z niej posklejane śmierdzącą cieczą włosy i na widok pozbawionego nogi mężczyzny krótko się przeżegnał. Za bezmyślność się płaci, a jednak ta zapłata wciąż w pewien sposób go dotykała i bolała. Przesunął językiem po zębach, chcąc zebrać ewentualną zatrzymującą się w ustach krew szkarady i splunął na piach.
 Ważne jednak było, że pozostali radzili sobie świetnie, jednak to, że morale grupy poważnie podupadną, to był już pewnik. Skinął głową do Ivo, który zajmował się poszkodowanym. Czy któryś pojazd powinien się cofnąć do posterunku? Czy ten człowiek w ogóle miał szansę to przeżyć?
 – W miarę możliwości zachowajcie ciszę, słyszała nas już chyba cała okolica – Rozkazał głośno. –  Sprawdzić stan pojazdów. Doprowadzić droida do stanu używalności. Obserwować i nasłuchiwać otoczenie. – Kontynuował twardo. W końcu nie było miejsca na pobłażliwość. – Są inni ranni? – Oby nie. Potarł skroń, zastanawiając się, co dalej zrobić z rannym. Nie przyda im się na zbyt wiele (jakkolwiek nieludzko to nie brzmiało), poza tym w takim otoczeniu za łatwo o wszelkie infekcje. Trzeba będzie się przegrupować i uszczuplić zasoby ludzkie i przewozowe, ale na początek należałoby poczekać na opinię kogoś (bądź czegoś), co zwyczajnie na medycynie zna się lepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.18 18:27  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Interwencja Jägera przebiegła bez zakłóceń; atak reszty stada nie nadchodził. Przemieścił się w kierunku pojazdu, ostrożnie stąpając po piaszczystym podłożu. Nierówny grunt, do którego nie przywykł gwardzista, szeleścił pod podeszwami jego butów, jednak bez komplikacji pokonał dystans dzielący go od ciężarówki. Zerkając przez szybę, mógł wzrokowo określić, czy kierowca żył. System zabezpieczeń zadziałał samoistnie, kiedy koła znalazły się w powietrzu. Poduszki powietrze zamortyzowały upadek. Mężczyzna oddychał. Jego zakrwawiona dłoń zacisnęła się na klamce; szarpnął za nią, ale drzwi ani drgnęły. Dopiero kiedy Ursegor złapał w dłoń drzwi i pociągnął je, ustąpiły. W asekuracji dwóch innych mundurowych udało im się wyswobodzić poszkodowanego z sideł zabezpieczeń.
Skarżył się na ból w ramieniu, ponadto z czoła skapywała krew, a kość piszczelowa została złamana, kiedy w ostatniej chwili wycofał je z hamulca przed upadkiem. Zachwiał się, upadając na piasek. Zwrócił skonsumowane w pośpiechu śniadanie na piasek, z dala od obuwia wojskowych. Unoszący się smród juchy nie był pomocny w ustabilizowaniu żołądka.
Wówczas do ciężarówki podeszła Coral. Jej loki falowały pod wpływem wiejącego mocno wiatru. Kobieta oraz każdy znajdujący się na świeżym powietrzu oficer mógł odnieść wrażenie, jego destrukcyjna siła, chciała wyrwać im głowy z karków. Zanim jednak pozwolono wejść Sandford do środka, w celu naprawy usterki, upewniono się, że pojazd jest stabilny. Po obejrzeniu panelu kontrolnego bogini elektryki szybko dostrzegła usterkę w postaci zerwanego przewodu. Po zdaniu wstępnego raportu, dostarczono jej skrzyknę z potrzebnymi narzędziami.
Krzyk przeciął powietrze. Szok minął. Pozbawiony nogi mężczyzna zacisnął dwie dłonie na kikucie, czując jak uciekają z niego siły. Słowa Ivo docierały do niego z opóźnieniem. Przymknął powieki, nabierając łapczywie powietrze do płuc, jakby w nadziei, że unoszące się nim opary w magiczny sposób złagodzą towarzyszący mu ból. Prowizoryczna opaska uciskowa stworzona przez pasek wojskowego zacisnęła się na jego nodze.
Rosjanin, przeczesując swoim bystrym spojrzeniem okolicę, poczuł jak po odsłoniętej skórze układają się gorące promienie słońca Obudziło się ono do życia, przełamując ciemność. W oddali rozległ się skowyt.


Informacje techniczne:

Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Słońce niemal się przebudziło. Temperatura wynosi 5°C.
Termin odpisów: 7.04.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.18 22:07  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Nie mógł pokazać, że całość go jakoś rusza z kilku powodów. Po pierwsze, jak wspomniano, uważał się za podporę; w końcu był dowódcą. Po drugie — był znieczulony na dość sporo bodźców tego typu. Był po prostu świadkiem zbyt wielu rzeczy, by na inne reagować w bardziej ludzki sposób. Póki co wszystko szło jednak zgodnie ze zmodyfikowanym planem, który właśnie przedstawił, z kolei sam Rudy nadzorował wszystko, co się działo. Musiał brać pod uwagę to, że nie mógł doprowadzić do sytuacji, w której jego ludzie zaczną panikować.
 Zamknął oczy i skrzywił usta w grymasie żalu na dźwięk krzyku mężczyzny. Musieli liczyć się ze stratami, nieważne, jak bardzo chcieli ich uniknąć. Dopiero skowyt, który znajdował się zbyt daleko, by zidentyfikować jego źródło, sprawił, że wojskowy otworzył oczy, a mięśnie znów napięły się w gotowości do działania.
 – Bez zmian. Szybko – Rzucił głośno kolejne polecenie, natomiast po chwili sprawdził stan swojego karabinu. W końcu wznoszący się wszędzie piach raczej nie robi dobrze wszelkiej technologii. Jego głos natomiast zabrzmiał dość sucho i stanowczo. Przetarłszy celownik karabinu, Nikołaj uniósł broń do oczu i przy jej pomocy raz jeszcze rozejrzał się po otoczeniu, w miarę możliwości lustrując zarówno ziemię jak i powietrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.18 1:03  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Próbowała nie zwracać uwagi na krzyk mężczyzny, który dopiero co stracił nogę. Zmartwienia nie mogły mu teraz przynieść nic dobrego, pomóc zaś mogło wsparcie medyczne. A do tego jak widać były potrzebne zdolności pani inżynier, której przypadło w udziale zadanie doprowadzenia do porządku panelu kontrolnego. Dopadła go bez zwłoki, oglądając uważnie z każdej strony, aż wreszcie oczom rudej ukazała się usterka - błahostka, zerwany kabelek. Sięgnęła po skrzynkę z narzędziami, którą jej podano, zaraz wydobywając z niej odpowiednie przybory. Szczęśliwie wiedziała, gdzie co leży, dzięki czemu wszystko była w stanie odnaleźć w mgnieniu oka i zabrać się do pracy.
W porównaniu z tym, co mogło się stać podczas upadku z takiej wysokości, uszkodzony przewód był chyba najlżejszym możliwym problemem. Jego rozwiązanie nie powinno zająć pannie Sandford zbyt wiele czasu, jednak tak czy owak nie zamierzała robić tego po łebkach. Jeśli już doprowadzała panel do porządku, lepiej żeby nie musiała za kilka czy kilkanaście minut znów musieć go rozgrzebywać.
A najlepiej by było, gdyby już w ogóle nie musiała w niczym się babrać... nawet jeśli rozlegające się gdzieś w nieokreślonej odległości wycie zwiastowało, że dalej wcale nie będzie z górki.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.18 18:34  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Ostatnimi czasy za dużo spędził na miłych i gładziutkich ulicach oraz korytarzach budynków. Może gdyby wybierał się w góry, byłby bardziej przyzwyczajony do nieprzyjemnego gruntu jaki szeleścił mu pod stopami. Cóż, bycie żołnierzem nie jest usłane kwiatkami i różami.
Wyciągnięcie kierowcy okazało się mniej kłopotliwe niż początkowo miał wrażenie że mogło być. Systemy zabezpieczeń ciężarówki niewątpliwie go ocaliły, ale też i solidnie poturbowały, z tego co zdołał pobieżnie ocenić patrząc przez okno. W ciągu kilku chwil, razem z dwoma towarzyszami-wojskowymi zdołał wydobyć kierowcę z pojazdu.
- Poturbowało go, ma rozbite czoło i narzeka na ramię. - Korzystał w tej chwili z systemu komunikacyjnego, nie chcąc się odzywać nazbyt głośno. Zdając ten raport, nie zdążył złapać meżczyzny, zauważając jego chwienie za późno i zaamortyzować jego upadku. Wdychanie zapachu robaczej juchy zdecydowanie nie jest dla niego najkorzystniejsze biorąc pod uwagę wyrzucenie z siebie tego i owego, więc wycofał się nieco. Sam nie był nazbyt zadowolony z cuchnięcia jak zgniły pomidor, ale miał na tyle wytrzymały organizm by jakoś to przetrzymać bez większych problemów.
- Wygląda na to że ma też uszkodzoną nogę, no i dachowanie raczej nie było najprzyjemniejsze dla żołądka. - Kolejny, krótki raport poprzez komunikatory, po którym postanowił - póki nie jest do niczego potrzebny - sprawdzić stan swojego ekwipunku. Nie był może ekspertem w rusznikarstwie, ale zawsze warto się upewnić że broń się nie zatnie, tym bardziej od tej eksplozji juchy w jakiej ciągle jest pomazany. - Red, będziemy musieli się jakoś pozbyć z siebie tej juchy - jeśli facet od jej zapachu się porzygał, to prawdopodobnie nie będzie ciężko nas wyczuć. - Zwrócił się bezpośrednio do dowódcy, wciąż jednak używając komunikatora. Nie musiał się wszak wydzierać, nie?
W wypadku gdy Coral poradziłaby sobie z otwarciem ciężarówki i Jack wydobyłby się z niej o własnych siłach, w pierwszej kolejności rozkazałby zajęcie się zemdlałym żołnierzem z bez nogi i zdał im raport o jego stanie jak najszybciej. Problemem tu będzie fakt że jeśli kondycja będzie zbyt ciężka...
Tak. Niestety.

tl;dr - Trzy użycia komunikatora, krótkie sprawdzenie broni przez fakt zalania krwią. Jeśli Jack (droid) zostanie uwolniony i wyjdzie, skieruje go od razu do rannego z odgryzioną nogą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.18 11:41  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Jävla - zaklął pod nosem, kiedy okaleczony żołnierz wyślizgnął się jego objęciom i wpadł wprost w ramiona Morfeusza. Uciskał nadal ranę, bo cóż mógł więcej zrobić - znajomość z Mike'm i Morozovem nie przygotowała go na opatrywanie ran powstałych podczas przypalania bojowym laserem. Dumskalle miał szczęście, że jeszcze oddychał.
Jeśli Coral udało się otworzyć drzwi i droid przybył w sukurs rannemu, Ivo wycofał się i przyjął postawę obserwatora, skupiając się na tej stronie świata, z której rozległ się skowyt. Jeśli nie, to nadal usiłował powstrzymać śmierć towarzysza broni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.18 19:46  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Sandford była w czepku urodzona. Po naprawieniu przewodu i wybraniu na panelu odpowiedniego przycisku drzwi rozwarły się niemal natychmiast, niczym morze, które rozstąpiło się na skutek silnego wiatru w biblijnej Księdze Wyjścia. Jednak na próźno było doszukiwać się w jej dokonaniu mojżeszowego cudu, jak przystało na boginię inżynierii, wystarczyło niespełna parę chwili, by uporała się z taką niewielką usterką.
Medyczny droid po odebraniu przez system rozkazu swojego właściciela tylko czekał na tę chwilę. Niemal natychmiast opuścił czeluście przyczepy i przemieścił się w kierunku mężczyzny. Zmonitorował jego stan zdrowia i zabrał się za udzielenie mu potrzebnej do przeżycia pomocy, wysyłając Faustowi krótkie, treściwy raport o stanie zdrowia mężczyzny. Był ciężki. Stracił za dużo krwi, a do jego rany wdarło się zakażenia; ślina robal musiała być nasączona zarazkami.
W międzyczasie Ivo i Rudy oraz kilku innych mundurowych przeczesywali teren wzrokiem w poszukiwaniu źródła skowytu, lecz jego właściciel nie ukazał się ich oczom. Teren był czysty. Na razie.
Ursegor miał rację. Musieli jak najszybciej uporać się z zapachem, który osiadł na ich ciałach w zestawie z obcą posoką. Był wabikiem na zwierzynę.

Warunki atmosferyczne: Jest wietrzenie. W powietrzu czuć wilgoć. Słońce niemal się przebudziło. Temperatura wynosi 5°C.
Podłoże: Błotniste, wyschnięte na wiór, miejscami podmokłe.
Termin odpisów: 13.04.


W kolejnym poście opiszę wszystkich npcków i ich umiejętności, które mogą się przydać podczas wypowiadania rozkazów.


Ostatnio zmieniony przez Yury dnia 14.04.18 16:29, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.18 18:35  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
- To nie brzmi dobrze. - Mruknął pod nosem, gdy jego droid, w końcu uwolniony, zajął się sprawdzeniem stanu rannego mężczyzny i możliwym opatrzeniem go. Faust, tuż po przekazaniu rozkazu ruszył za maszyną i przykucnął obok (oddychając na tyle przez usta ile się da, bo smród stygnącej krwi narastał), oczekując raportu i gdy go w końcu otrzymał, ocenił na szybko sytuacje. Sytuacje która jest kiepska i może wymagać zdecydowanych kroków, które mogą nie być najprzyjemniejszym wyjściem, ale być może jedynym.
Podniósł się odsuną parę kroków w tył, pozwalając swojemu droidowi na jako takie utrzymanie mężczyzny przy życiu jak się da, po czym wystosował kontakt przez system komunikacyjny.
- Jack opisuje, że stan mężczyzny jest ciężki. Stracił dużą ilość krwi, a w ranę wdało się zakażenie. Z tego opisu mamy prawdopodobnie nikłe szanse na dowiezienie go do M-3 na czas. Być może będziemy musieli zastosować... Drastyczne działanie. - Faust wolał chwilowo nie nazywać rzeczy po imieniu, by ewentualnie nikogo nie odstraszyć, ale w sytuacji w jakiej ten facet się znalazł, i gdyby on był na jego miejscu...
Cóż. W dużej mierze albo śmierć, albo śmierć a potem powrót jako mutant. Są dużo za daleko od M-3 by być go w stanie odwieźć na czas, chyba że uda im się skontaktować w drodze. To by jednak uszczupliło ich siły i być może sprawiło, że całe zadanie szlag trafi.
Ych. Ten zapach zaczynał działać mu na nerwy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.18 23:11  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Z zapartym tchem nacisnęła odpowiedni guzik na panelu, zaklinając w duchu, żeby tym razem wszystko zadziałało. W końcu dołożyła wszelkich starań, żeby odszukać i naprawić usterkę - i oby to była jedyna. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby coś przeoczyła; nie teraz, kiedy na szali leżało ludzkie życie. Na szczęście drzwi ustąpiły, co przyjęła głębokim westchnieniem pełnym ulgi. Droid medyczny przemknął tuż obok niej, zapewne zmierzając na pomoc poszkodowanemu. Wdzięczna była za to, że zabrali ze sobą taką pomoc. Zawsze to dwie dodatkowe ręce do pracy, które umożliwiały organicznym formom życia zająć się innymi sprawami. Na ten przykład Coral, mając już z głowy zepsuty panel kontrolny drzwi do ciężarówki ze sprzętem, postanowiła wejść do środka i nieco się rozejrzeć. Ot, czy zrobił się duży bałagan i czy pozostałe zgromadzone w pojeździe skarby zdążyły ucierpieć podczas ataku robala. Co jak co, ale to nie były byle zabaweczki z chińskiego marketu, tylko nowoczesne technologie, których produkcja kosztowała mnóstwo nakładu finansowego i sporo czasu. Byłoby miło, gdyby się nie pokiereszowały podczas upadku z głowy potwora... o ile ten oślizgły twór można było nazwać głową.
                                         
Coral
Inżynier
Coral
Inżynier
 
 
 

GODNOŚĆ :
Condoleezza Sandford. Coral.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.18 16:41  •  Wichrowe szczyty. - Page 12 Empty Re: Wichrowe szczyty.
Skinął głową w reakcji na słowa Fausta. Najpewniej robalowi najłatwiej było o jedzenie w postaci padliny, która w dodatku dość długo wylegiwała się na desperackim słońcu. Kopalnia brudu i zarazków, która już cuchnie, będzie nie do zniesienia, kiedy dzienna gwiazda zacznie na dobre królować na niebie. Wszystko zależało od liczb.
 – Racja – Przytaknął do komunikatora. – Ilość wody. Jak z nią stoimy? – Pytanie było kierowane raczej do jednostek odpowiedzialnych za zaopatrzenie grupy. – Jeżeli któryś z kierowców został ubrudzony, mają pierwszeństwo. Uwijać się – Kontynuował głos w słuchawkach komunikacyjnych. – Razem z nimi — ranni. W tym czasie cała reszta dalej obserwuje otoczenie. Wtedy zamiana. Myjemy się, kierowcy uruchamiają wozy. Jeśli zauważymy niebezpieczeństwo — zwijamy się stąd bez czekania na cokolwiek. Możemy do końca się przemyć w samych samochodach – Co, swoją drogą, nie było najmądrzejsze. Wlekliby za sobą smród krwi. Ale lepsze to niż wystawiać się na niebezpieczeństwo. Zakładał, że mało który drapieżnik Desperacji byłby tak bezmyślny jak ta cholerna glizda. Jak coś warczy, jest obce i szybkie — najlepiej uciekać.
 Pozostała jeszcze kwestia rannego. Rudy nie patrzył na tamtego mężczyznę — obawiał się, że przez maskę rozsądku przebije się współczucie, litość, spisanie na straty. Cokolwiek, co w rannym wzbudzi niepożądane emocje. Co powinni z nim zrobić? To był człowiek. Pozbycie się go ot tak nie wchodziło w grę… Prawda? Było bestialskie. Było okrutne. A jednak… Mogło być jedynym wyjściem. Odesłanie go do bazy Hycli też było dość ryzykowne — nawet, gdyby przegrupować oddział i gdyby miała tam wrócić ledwie garstka wojskowych, to wciąż istniało ryzyko, że cała eskorta nie przeżyje. Jednak z takim zagrożeniem powinni się liczyć bez względu na to, cokolwiek wybiorą. Co jeśli on miał rodzinę? Rudy, jako dowódca, będzie musiał spojrzeć jego żonie, dzieciom w oczy i powiedzieć, że ich tata nie wróci? Albo, że sam go zabił?
 – Jäger, do mnie. Musimy porozmawiać na osobności – Nakazał drugiemu gwardziście, a kiedy ten podszedł, znowu się odezwał:
 – Jakie są szanse, że on przeżyje? – Wyraz twarzy Rudego był poważny i rzeczowy, podobnie jak cichy ton jego głosu. – Na ile droid może mu pomóc? Nie ma sensu wozić na tyle rannego człowieka z nami. Odesłałbym i jego i tego ze złamaniem – W końcu dalsza podróż w warunkach Desperacji, zwłaszcza po totalnie obcym terenie, raczej nie wpłynie zbyt korzystnie na stan żadnego z nich. Co prawda sprawi to, że ubędzie im jednego wozu i paru ludzi… Ale stary Wilk nie był typem, który byłby skłonny do poświęcenia jednostek wciąż mających nadzieję na życie. To mogło wyjść dobrze, jednak ostateczny rozkaz wyda dopiero, gdy otrzyma zwrotną informację.

|| Przepraszam za pokierowanie Ursem bez ustalenia, ale uznałem, że im szybciej się uwiniemy z gadaniną tym lepiej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 19 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach