Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 31.10.15 18:21  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Cmentarz na tyłach posiadłości
Cmentarz na tyłach posiadłości
Cmentarz na tyłach posiadłości 50png_srxhxsa
Na tyłach posiadłości, do których prowadzi plątanina zapuszczonych roślin ogrodu, znajduje się cmentarz na wzgórzu. Krzywe krzyże na garbie ziemi, obdrapane płytki i nierówna gleba świadczą o dużym zaniedbaniu właściciela (lub jego ogrodnika), a nagrobki są już na tyle wiekowe, że ciężko rozczytać się, po czyich szczątkach właśnie się przechodzi. Kilka powykręcanych, łysych drzew pochyla się ze szponiastymi gałęziami ku każdej napotkanej, żywej duszy, przypominając, że cmentarz to nieodpowiednie miejsce dla gości.
To tutaj też znajdują się krzewy róż, których płatki niegdyś zostały splamione czerwienią. Legendy przekazywane z ust do ust głoszą, że wieki temu kwiatami tymi o kolorze śniegu zajmował się ogrodnik o wyjątkowo dobrej ręce do roślin. Widząc wyhodowane przez niego róże pobliska, bogata panienka z wysokiego rodu postanowiła pojąć go za męża. Wzbraniał się aż do chwili morderstwa. Mówi się nawet, że to zazdrosna i wściekła z bezsilności kobieta zleciła jednemu z wiernych sługów zabicie mężczyzny. Ciała ogrodnika nigdy nie odnaleziono, a jedyną pamiątką po jego istnieniu są wiecznie szkarłatne róże, kwitnące aż do późnej jesieni. Ponoć to jego krew zabarwiła ich płatki na kolor intensywnej czerwieni.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.15 22:26  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Dziwne to było miejsce i dziwne wydarzenie. Lise jednak napotkała w swoim dotychczasowym życiu całkiem sporą ilość zdarzeń nietypowych, wykraczających poza wszelkie schematy i sens. Czemu więc miała obawiać się czegoś, co również było nietypowe? To prawda, była tylko maleństwem o wzroście przeciętnej jedenastolatki, niewinnej twarzy i złotej głowie, ale nie bała się byle czego (ciemności nie liczymy, ćśśśś) i nawet dyniogłowa istota przy wejściu do rezydencji nie mogła jej zrazić. Nawet przyjęła od tajemniczego osobnika jeden z cukierków, ale przez jakiś czas postanowiła upominek zatrzymać i zjeść go dopiero później.
Wybrała się na krótki spacer wokół rezydencji, chcąc lepiej zapoznać się z budową całego miejsca. Na pewno dobrze jest spotkać się z innymi gośćmi, ale samo otoczenie też bardzo ją interesowało. Stąd też, nim odnalazła kogokolwiek znajomego - bądź też nie -rozejrzała się najpierw po ogrodzie, a później na tyłach budynku znalazła stary cmentarz. Zainteresowało ją to miejsce, gdzie póki co nie było nikogo. Zaczęła się powoli przechadzać między nagrobkami, próbując dostrzec jakiekolwiek napisy na starym, sfatygowanym kamieniu. Czasami udało jej się dostrzec literkę czy dwie, ale niestety o cały wyraz nawet nie wypadałoby prosić w takich warunkach. A szkoda, bo chętnie przyjrzałaby się bliżej i poznała tożsamość osób, które po ukończeniu ziemskiej wędrówki spoczęły na wieki właśnie w tym miejscu.
Dopiero po przejściu kawałka cmentarza przypomniała sobie o cukierku, który otrzymała od mężczyzny stojącego przed wejściem. Wydobyła go teraz z kieszonki, a odstawiwszy mała latarenkę, którą sobie przyświecała, na jeden z lepiej zachowanych nagrobków, rozwinęła papierek. Słodycz zgodnie z oczekiwaniem był przyjemny w smaku i szybko rozpuścił się cały. Aż szkoda, że nie wypadało wziąć więcej; anielica bardzo lubiła wszystko, co miało słodki smak. Po wewnętrznej stronie opakowania mogła w nikłym świetle latarenki i księżyca dostrzec liczbę 19. Nie za bardzo wiedziała, co to może oznaczać; schowała śmieć z powrotem do kieszeni, z zamiarem późniejszego pozbycia się niepotrzebnego papierka. Zaraz też podniosła swoje źródło światła z powrotem trzymając je w ręce i ruszyła w dalszą drogę wśród grobów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.15 22:36  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Cmentarz na tyłach posiadłości 6TUV73z
ZMIENIASZ SIĘ W... CHUPACABRĘ!

Ciężko skonkretyzować, czym to właściwie jest. Mówi się, że gad, potem, że psowaty. W cokolwiek zamieniła się LILO kochający właściciele powinni podążać za instrukcją i umieścić swoich pupili w bunkrach wojennych do czasu zakończenia balu.


DODATKOWE: baw się, rly. Po przemianie w danego potwora, automatycznie otrzymujesz również jego umiejętności, wady i zalety. Urok działać będzie do końca balu.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.15 23:30  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Hyst słysząc to dziwne plotki na temat tej imprezy, ruszył przed siebie. Szczęśliwy, że nieco się pobawi aż w podskokach lazł.
-Ciekawe co to będzie, ciekawe co to będzie!- krzyczał z radości na cały głos, zaś Acadia siedział cicho, lecz Hyst doskonale wiedział, że też się cieszy jak on. Czuł to, bardzo dobrze to czuł, ale oczywiście Acadia nie mógł tego okazać. No może trochę, od czasu do czasu przeszły przez Łowcę ciarki, dzięki Acadzie.
W końcu dotarli, w końcu mogli zobaczyć na własne oczy tego gościa o którym wszyscy mówili. Od razu Hyst dostrzegł coś dziwnego, sam nie wiedział co to na to poradzić. Później się z nim pobawi. Najpierw wziął cukierka, nie miał na niego jakiejś wielkiej ochoty. Od co popatrzył wziął i schował, może później zje. Pewnie tak będzie.
Cukierek miał numerek 2.


//Na prawdę późnej weźmie, najpierw chcę się pobawić potworkami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.10.15 23:57  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
// wtrącenie, bo tak: Hys, zarezerwuję ci dwójeczkę. Masz czas do końca tygodnia (następnego, oczywiście), żeby zjeść cukierka. Wtedy pokażę twój wynik. >D
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ostatnie co pamiętał to fakt, że szedł sobie pustynią z zamiarem zrobienia właściwie prostego zadania. Miał znaleźć jakąś głupią kryjówkę wspólnika jego klienta, co w zasadzie nie było czymś trudnym, zważywszy na fakt, że rzeczona osoba była jakimś gigantycznym potworem. Mniejsza z tym. Grima obudził się z solidnym bólem głowy, a po przebudzeniu mało co w gacie nie narobił. No bo weź się obudź na cmentarzu. Zanim cokolwiek powiedział, postanowił powstać na nogi i się rozejrzeć. A w zasadzie nie widział nic dziwnego, poza tym, ze przypominało to jak scenariusz bardzo kiepskiego filmu puszczanego dzieciakom na Halloween.
W zasadzie nie przeszedł nawet kroku, a mało zawału nie dostał. Otóż, wysoka postać z dynią na głowie to nie jest coś, czego mógłby się spodziewać zaraz po przebudzeniu. Już miał zapytać w zasadzie o co tutaj chodzi, ale to dziwadło dało tylko cukierek do ręki i znikło tak szybko jak się pojawiło.
- Dziwne... - Mruknął. Ostatecznie uznał, że to wszystko może mu się śni, więc na wszelki wypadek uszczypnął się w ramię. Nic. Cmentarz nie zniknął, cukierek też nie. Może kopnął w kalendarz? Grima wzruszył ramionami i dopiero teraz obarczył wzrokiem słodycz którą otrzymał. A co mi tam, pomyślał, otwierając sreberko i od razu wrzucając do gęby cuksa. Dziwnie smakował, a brak cierpliwości Grimy sprawił, ze pogryzł i połknął cukierka.
I już miał w zasadzie wyrzucić papierek, ale dostrzegł jakiś napis.
15.
- Żarty jakieś? Co to za jakaś śmieszna cyferka - Rzucił na głos. W dupiu miał czy ktoś tu jeszcze był. Nic gorszego raczej już go nie spotka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cmentarz na tyłach posiadłości DETPTYf
ZMIENIASZ SIĘ W... CZARNOKSIĘŻNIKA!

Po zjedzeniu cukierka GRIMA uwolnił wewnętrzne pokłady... czarnoksięstwa. Wychodzi na to, że brak mu tylko laski przy boku, a będzie mógł pełnoprawnie parać się nekromancją, siłami zła i urokami, dzięki starannie przyrządzonym wywarom.


DODATKOWE: baw się, rly. Po przemianie w danego potwora, automatycznie otrzymujesz również jego umiejętności, wady i zalety. Urok działać będzie do końca balu.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 13:29  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Nie zauważyła kiedy dokładnie zaczęła się fizycznie zmieniać. Po raz kolejny odłożyła swoją małą latarenkę, gdyż dostrzegła w pewnym oddaleniu ludzką postać. Nie była pewna, czy chce od razu zostać zauważona. Rozejrzała się dookoła i spostrzegła drugą osobę; żadnej z nich nie była w stanie rozpoznać, byli zbyt daleko, a wokół panowała przecież ciemność, zakłócana jedynie białym światłem księżyca i nikłym płomyczkiem anielskiej latarenki. Przez chwilę obserwowała okolicę, jednak w pewnym momencie zauważyła z przestrachem, że coś z jej wzrokiem się dzieje nie tak, jak powinno. Już z samej swej natury była niska, ale to, co działo się teraz, to już była przesada. Zaczęła się kurczyć, zmieniać, mało brakło, by spanikowała. Obejrzała się tym razem na siebie samą i chyba zaczęłaby piszczeć ze strachu, ale... z jej gardła wydobyło się tylko dziwaczne warknięcie. Obróciła się kilka razy wokół własnej osi, próbując zrozumieć, co właściwie zaszło. Wtedy też zauważyła ogon. Nieznany sobie, niby psi, niby gadzi ogon, którego klasyfikacji gatunkowej z pewnością nie umiała przeprowadzić. Czym u licha się stała? Nie było to żadne znane jej zwierzę. Czyżby to z tym miejscem było coś nie tak? Jakieś tajemnicze substancje w cukierkach? Może nawdychała się skażonego powietrza?
Co. To. U. Licha. Było?
Nie miała pojęcia, co teraz. Chociażby chciała, nie była w stanie mówić. Wskoczyła na pęknięty kamienny nagrobek i warknęła przeciągle, chcąc przetestować, czy jednak uda jej się wydobyć z siebie jakiś bardziej ludzki dźwięk. Niestety - nie miała takiej możliwości. Dobrze, ze chociaż zachowała swoje własne myślenie. To pozwoliło jej rozpoznać znajomy głos, który niósł się echem po całym cmentarzu. Szare, łyse uszy natychmiast podniosły się do pionu, wychwytując słowa. Skierowała głowę w stronę, z której dochodziły dźwięki. Jako zwierzę o wiele lepiej widziała w ciemności, mogąc teraz dostrzec znaną sobie twarz pomimo dystansu. Jednym susem przeskoczyła na kolejny grób, a potem na kolejny i kolejny, stopniowo przybliżając się do postaci Hysia. I co z tego, że na bank nie rozpozna z kim ma do czynienia i pomyśli, że rzuca się na niego jakiś potwór? Tak bywa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 15:29  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Łowca powoli szedł przed siebie, uznając, że najlepszym miejscem będzie cmentarz. Co chwila dotykał cukierka, zastanawiając się po co on właściwie jest, ale widział że wszyscy go biorą i jedzą. Może to jakiś narkotyk, cóż raz na jakiś czas można się naćpać. Jednak biedak nie widział jeszcze żadnej przemiany. W między czasie dostrzegł osobę mu nie znaną a mianowicie, Grima już chciał zagadać już chwila, ale dosłyszał coś dziwnego, jakby ktoś skakał. Nie to było coś, coś dużego. Na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Ooooo coś biegnie!- Krzyknął radośnie ruszając szybciej w stronę z której dobiegały takie dziwne odgłosy. Acadia też był zaciekawiony, nadal czuł ten dreszczyk emocji, sam nie wiedział czemu. Nawet nie wiecie jak bardzo czuł się głupio i wyzywał się od najgłupszych. No bo przecież, Acadia ten opanowany, mądry (powiedzmy), ta oaza spokoju właśnie cieszył się niczym małe dziecko. Naprawdę gdyby nie to, że Hyst by się z niego śmiał to by skakał. Jednak Hyst i tak się śmiał co paskudnie wkurwiało wręcz Acadia, bo w końcu wszystko słyszał i czuł. Jedno ciało, co począć.
Po chwili dostrzegł, że jest to coś w rodzaju psa, ale nie takie normalnego pudelka, czy owczarka niemieckiego, ale takie upiornego. Widząc to aż się oczka zaświeciły i zrobiły się jak 5 zł.
-Jaki ty - Hyst
-Fajny jesteś- dokończył Acadia, no nie wytrzymał, nie wytrzymał niestety. Po czym wyciągnął ku zwierzakowi dłoń, oczywiście szczerząc się jak głupek a nie powinien... W końcu każdy debil wie, że pokazując zęby zwierzakowi on myśli, ze na niego warczysz czy coś.
-Jezuuuuu... weźmy go do domu! Wiedziałem, że będą tu atrakcje, ale nie wiedziałem, że takie słodkie!- Zapiszczał Hyst, po czym nie wiele myśląc, poczochrał Lilo po łbie.
Jeżeli Lilo nie odgryzła mu łapy.
-Och, lubisz jak się ciebie głaszcze po łepku, słodziaku?- Powiedział coś co nigdy nie padło z jego ust, aż Hyst stanął z otwartą gębą i nie zastanawiał się co właśnie usłyszał, oczywiście w umyśle. Ale co poradzić, Acadia od zawsze lubił takie stworki i interesował się nimi całkiem nieźle. Dlatego też domyślał się co to jest, a fakt, że jest to zwierzę z baśni i horrorów sprawiało, że prawie sikał w gacie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 21:39  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Na początku nie działo się nic, chociaż Grima odnosił wrażenie, że coś z jego żołądkiem dzieje się nie tak, jak ten cukierek już tam trafił. Więc skoro tylko problemy żołądkowe to musiał pewnie trafić na coś zepsutego. Głupia dynia. No nic, skoro już tu jest. Papierek wywalił gdzieś za siebie, bo jakoś nie był na tyle z nim przywiązany by go trzymać. Potem się rozejrzał. Wokoło pustka, ale proszę, mamy normalnego człowieka! Grima ucieszony, ze może natrafił na kogoś rozeznanego w sytuacji, przeszedł się do niego. Ale postawił raptem kilka kroków, a zakręciło mu się w głowie, że musiał się oprzeć o nagrobek. Jak już otworzył oczy i wydawało się, że będzie normalnie, zauważył, że cały jest ubrany... na czarno! Zamiast jego "zbroi", która nosił prawie non stop, miał na sobie jakiś czarny habit, tylko brakowało tego sznurka w pasie.
Co do...
Zaklął w myślach, kiedy poczuł, jak jego żołądkowe problemy go nie opuściły. A przynajmniej... coś jest nie tak. Ale tamte człowiek dalej tam stał, więc ruszył do niego szybciej i byłby szczęśliwy, ale nagle przypałętało się... coś. Tak. Coś to była pierwsza rzecz jaką pomyślał o potworze, który był chyba mieszanką tego co najpaskudniejsze. Ni to jakiś kot, pies, jaszczurka... cholera wie co to. Tak się biedny Grima przestraszył dziwnego stworzenia, że nawet nie zauważył kiedy wystrzelił w stronę Lilo wiązkę zielonego promienia z dłoni! Oczywiście, biorąc pod uwagę celność Grimy to trafił idealnie pomiędzy Hystem, a Lilo.
Grimę zamurowało. Co ten cukierek mu zrobił?
I może go teraz nie zabiją za ten zielony promień?
- Ja... ja przepraszam...! Nie chciałem! - Krzyknął im w swojej obronie. No pięknie, jesteś pierdolonym Harrym Potterem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 16:02  •  Cmentarz na tyłach posiadłości Empty Re: Cmentarz na tyłach posiadłości
Skok za skokiem,  chwili na chwilę zmniejszał się dystans między dziewczyną w ciele potwora a łowcą. Dziwne to było uczucie, bieganie na czterech kończynach i majtanie ogonem dla podtrzymania równowagi. Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy niemalże nie wpadła na postać mężczyzny. Nie sądziła, ze będzie aż tak przyjaźnie nastawiony do dziwnie wyglądającej istoty, jednak w sumie nie miała nic przeciwko. Pozwoliła się pogłaskać po potwornym łbie, nawet jeżeli jakiś wewnętrzny instynkt z nagła zakazywał jej podobnych praktyk. Nie wiedzieć dlaczego nieznajomy głosik w duszy wciąż podpowiadał jej, by się na coś lub kogoś rzuciła z zębami. Trudno stwierdzić skąd się on wziął, ale najważniejsze dla anielicy było to, że potrafiła potraktować go jako kiepskiego doradcę, zamiast podążyć za tym, co wciąż szeptano jej do ucha. Za wiele dobra miała w sobie, by jakiś głupi cukiereczek mógł to wykorzenić, nawet w ramach tymczasowej przemiany.
Niestety, nie mogła odpowiedzieć na wypowiedzi Hysia czy Acadii. Dokładniej sprawę ujmując, nie mogła powiedzieć kompletnie nic. Stąd też w odpowiedzi na pytanie wydała z siebie tylko gardłowy pomruk, który można zinterpretować jako względnie przyjazny i zamachała ogonem na boki, tak jak to zazwyczaj czynią zadowolone psy. I co z tego, że nazwanie obecnej postaci Lise psowatym było zdecydowaną obrazą dla całego tego gatunku?
Z nagła tuż przed twa- znaczy, pyskiem, pojawił jej się zielony promień. Odskoczyła jak oparzona i ugięła wszystkie cztery łapy, wyszukując zaraz wzrokiem i węchem źródło niespodziewanego zagrożenia. Z jej gardła wydobyło się głośne, agresywne warknięcie, skierowane dokładnie do osoby niepanującego nad swymi nowymi umiejętnościami nieznajomego. Uszy położyła po sobie, zaś ogon niebezpiecznie zamarł. Teraz rzeczywiście mogła przywodzić na myśl czyjś najgorszy koszmar, mimo jeszcze pokojowego zachowania sprzed zaledwie chwili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach