Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Atak Asmodeusa się powiódł, lecz niestety nie było czasu do świętowania. Bydle z obrzynem, które nadziało się na kosę anioła, wybiło go na tyle z równowagi żeby wprowadzić chaos w jego planie. Gdy został zmuszony zrzucić cielsko ze swojej kosy usłyszał huk wystrzału, po chwili poczuł silne pieczenie i ból. Szczęściem może było jedynie to że strzelec nie trafił w specjalnie ważne organy.
Przeciwnik uzbrojony w nafaszerowaną żelastwem pojawił się nagle przy białowłosy, uderzając go w biodro. Przez jego ciało przepłynęła opóźniona fala bólu. Anioł skrzywił się i spojrzał na przeciwnika odskoczył przy tym od niego. Zaczał szukać wzrokiem tego z pistoletem. Gdy jego ametystowe oczy zatrzymały się na przeciwniku, stojącym obok niewielkiego wgniecenia po uderzeniu jego mocy w ziemie, wiedział co ma już mniej więcej zrobić.
Jego postać zaczęła się wręcz pocić w smolistym dymie, po kilku sekundach anioł zniknął z wymiaru w którym znajdowało się całe towarzystwo, gdy wiatr lekko zawiał i rozproszył ciemną materię ale anioła tam już nie było.
Asmodeus stał po środku pustkowia jeszcze bardziej z niszczonego świata niż ten w którym był jeszcze parę sekund temu. Anioł przeleciał wzrokiem po okolicy, jasne słupy światła wyraźnie widniały pośród szarej rzeczywistości tego świata. Jin rozpostarł swe skrzydła i paroma machnięciami wzbił się w powietrze, oczywiście wykrzywiał przy tym twarz niemiłosiernie bo mimo że obrażenia nie były jakoś wielkie bolały. Anioł zaczął kierować się w stronę jasnego słupa, którym był przeciwnik z pistoletem. Asmodeus znajdował się nad się jakiś metr dwa nad jasnym punktem, była to chyba  dogodna pozycja do ataku z zaskoczenia... tak co najmniej myślał białowłosy.
Zaczął nurkować w dół jednocześnie wychodząc z Pustki. Znalazł się nad przeciwnikiem. Zamierzał wykonać zamaszysty  cios uderzając w kark przeciwnika by jego głowa cudnie poleciała w górę. Gdyby jednak anioł nie zdołał tego zrobić drugą opcją dla niego było zwyczajne wbicie kosy w plecy przeciwnika tak by ta przerwała jego rdzeń kręgowy. Jeśli ta operacja się uda chciał przyśpieszyć się i dolecieć do przeciwnika z pałką wymierzając mu cios w kolana, aby następnie spróbować odciąć mu obie ręce. Anioł chciał odwzajemnić temu jegomościowi bólu jakiego i on zaznał... tylko że o jakieś tysiąc razy większego. Co do przeciwnika numer 5 nie miał wobec niego jeszcze jakiegoś większego planu, ale wiedział jedno. Będzie ciekawie.
Czas by Los osądził jego wybory.

Ładunki pozostałe w Kosie - 2/3
Użycie Mocy Wymiarów.
------
//Post po najniższej Lini opory, ale nie chciałem przedłużać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Taktyka Lentarosa zadziałała tylko w pewnym stopniu. Udało mu się przyciągnąć przeciwnika i zachwiać jego równowagą, ale próba urwania głowy łowcy zakończyła się fiaskiem. Coś zachrzęściło, ale została na miejscu. W odwecie bandyta uderzył okutą w rękawicę dłonią w brzuch androida, wgniatając jego pancerz na głębokość centymetra. Wyszarpnął się z jego uścisku i wycofał. Złapał się za głowę obiema rękami, przekręcił ją o kilkadziesiąt stopni w pionie, po czym nacisnął w dół, aż dało się usłyszeć stłumione kliknięcie. To znaczy słyszał je tylko Lentaros i tylko jako odgłos tła.
Łowca z claymorem ruszył niespiesznie w stronę walczących. Kiedy był kilka metrów od androida rzucił się w jego stronę nagłym skokiem, tnąc poziomo na wysokości splotu słonecznego. Za wysoko by przeskoczyć i za nisko by się schylić. W razie potrzeby wystosował także pionową zasłonę przez ciosem, jeśli oczywiście tamten używał broni białej. W przeciwnym wypadku wycofał się po ataku, z se sporą prędkością.

Fortel Asmodeusa powiódł się, nagłe pojawienie się nad przeciwnikiem dało mu wystarczającą przewagę. Strzelec zaczął się obracać, ale kosa anioła była szybsza. Cios nie trafił w szyję, ale rozłupał hełm i czaszkę, obnażając krwawą masę wylewającą się ze środka. Przyspieszenie popchnęło go do przodu, zaskakując pałkarza, ale nie zostawiając go bez obrony. Cios Jina sięgnął łydki wroga, lecz ostrze nie potrafiło przebić się przez… metal, który błysnął spod rozciętej nogawki spodni. Moment ten wykorzystał pałkarz i uderzył po raz drugi, żłobiąc kilka głębszych szram na lewym ramieniu, bo raz kolejny utrudniając aniołowi poruszanie się. Ten jednak, przyspieszony własną mocą zdołał odciąć potężnym zamachem prawą rękę bandyty, lecz od drugiej kosa Asmodeusa odbiła się po raz drugi. Przeciwnik cofnął się i choć krew buchała z kikuta obficie, zignorował ranę i zaatakował, wymierzając nieco prymitywne zamachy z lewa na prawo po skosie i vice versa, tworząc ze swoich ataków literę „X”.


Efekty:

Łowcy głów nr 1 i 3 - nie żyją
Łowca głów nr 4 - ucięta prawa ręka w połowie przedramienia - wykrwawia się (1/3)
Lentaros - zdarty płat syntetycznej skóry z lewego ramienia, rysy na metalu, wgniecenia na prawej łydce, centymetrowe wgniecenie na brzuchu; Aegis na głowie i tułowiu (1/4)
Asmodeus - paskudny krwawy siniak na prawym biodrze + trzy i pół głębokich krwawych szram na lewym ramieniu + rana postrzałowa; (przyspieszenie 2/3); przejście przez wymiary - regeneracja (0/6) (bo wszedł i wyszedł, więc już wykorzystał, tak przynajmniej to zinterpretowałem)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strategia nie idzie po jego myśli. Nie spodziewał się, że na przeciw ma istotę podobnych gabarytów i możliwości co on. Mógł to zaobserwować, po tym jak ten tak łatwo go przyciągną, a także jak ciężko było go pociągnąć bliżej. Dopiero jednak fakt że nie może mu złamać karku sprawił, że zrozumiał iż ma do czynienia z istotą zmechanizowaną. Żadne, ludzkie kości nie zdołałyby wytrzymać naporu takiej siły na siebie jaką wystosował Lentaros, co sprawiło że otrzymał karę za swoją krnąbrność.
Uderzenie było bardzo silne, powodując odepchnięcie androida w tył, a także i pozwalając na odsunięcie się przeciwnika. Na szczęście - maszyna zdołała wydobyć swoją broń z łańcuchów, przez co mogła kontynuować. Chwilowo skupiła swoją uwagę na osobniku przed sobą, a dostrzegając nienaturalne ruchy czaszki i szyi była w stanie założyć z dużym prawdopodobieństwem, że istota ma wzmocnione w jakimś stopniu kości. Magią, lub stalą, acz ma.
To utrudnia walkę. Nawet bardzo.
Chwilowo jednak nie mógł za długo się nim przejmować, bo naszły go dwa fakty.
Pierwszy - moduł Aegis rozpoczął procedurę dezaktywacyjną.
Drugi - osobnik z claymorem okazał się potrafić bardzo szybko i zdolnie zniwelować różnicę dystansową, zbliżając się ze swoją niewymiarową bronią.
Szybka analiza możliwości i sytuacji zepchnęła androida do ryzyka i defensywy, jakie zostały zaobrazowane poprzez kilka działań.
W pierwszej kolejności - użył swojego modułu kriokinetycznego by w szybkim tempie pokryć miejsce, które wedle wyliczonej trajektorii zajmie po lądowaniu osobnik z claymorem, śliską warstwą lodu, powodując że ten się przewróci. Jeśli ten manewr się uda, natychmiast doskoczy do jego głowy, chcąc go skrócić krótkim, szybkim cięciem o takową.
Jeśli jednak lód będzie za wolny, lub atakujący będzie za ciężki i złamie warstwę lodu, Len obróci ostrze tak, by zostało ułożone wzdłuż jego ciała, ostrzem w stronę nadciągającego miecza. Następnie zaparłby się stopami, by przyjąć atak i rozproszyć impakt po całym swoim ciele. Być może będzie dzięki temu zdolny zmusić ostrze przeciwnika do zostania wyrzuconym w górę ruchem swojego ramienia, co zaś pozwoli mu na próbę wykonania podobnego ataku, co w wypadku osobnika z obrzynem chwilę temu - cięcia w przedramiona, mające odciąć obie dłonie pozwalające na użycie niewymiarowej broni, pozostawiając przeciwnika bezbronnego.

Plany poszły w ruch, teraz pora sprawdzić, czy się udadzą.

Tarcza Aegis - 3/3, dezaktywacja.
Moduł kriokinezy - pokrycie lodem - 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przejście przez wymiar działa przez dwa posty :v czyli 2x Wejście i 2x Wyjście. No ale uznajmy, że rany Asmodeusa nie pozwalają mu na otworzenie kolejnego przejścia
--------------------------------------------------------------------------------------

Potężne uderzenie kosą wymierzoną w głowę mężczyzny z pistoletem okazało się skuteczne. Mimo że jego głowa nie poleciała pięknie niczym piłka golfowa to i tak efekt był dla anioła satysfakcjonujący.
Po tej akcji z zawrotną prędkością wystrzelił w stronę przeciwnika z pałką. Kosę miał nisko, chciałby cios był nie do zablokowania, a przy tym miał unieruchomić przeciwnika, lecz coś poszło nie tak. Ostrze kosy odbiło się od łydki przeciwnika dając mu chwilę na zaatakowanie Asmodeusa czego wynikiem był cios w lewe ramię, który pozostawił parę szram na jego ciele. Anioł jednak nie dawał za wygraną i zaraz po nieudanej akcji przeszedł do ofensywnego ataku, by odciąć dwie górne kończyny napastnika.
Jak z jedną mu się udało i ze wspaniałym potokiem krwi opuściła resztę swojej społeczności - ciało. Przy drugiej natomiast anioł napotkał kolejne trudności, kosa odbiła się znowu od metalowej części. Jego przeciwnik okazał się być bimoechem.
Asmodeus cmoknął z niesmakiem. Wszystko poszło nie tak jak chciał. Ten oto tu przeciwnik miał być łatwą przeszkodą do pokonania, a tu proszę. Teraz ten "łatwy" przeciwnik próbował niezgrabnie wymierzyć ciosy w anioła.
Asmodeusz widząc nadchodzącą pałkę miał zamiar zablokować ją kosą, układając ją poziomo rękojeścią, lecz gdyby jednak nie było to wykonalne miałby zamiar odskoczyć od przeciwnika.
W jednym i drugim przypadku jego kolejnym działaniem byłoby szybkie pozbycie się napastnika. Miał zamiar wykorzystać fakt, że przez brak jednej kończyny i obfite krwawienie ten szybko opadał z sił, a także jego zachowanie równowagi dawało wiele do życzenia.
W przypadku zablokowaniu ciosu przeciwnika anioł chciał odepchnąć przeciwnika i zaraz po tym szybkim zamaszystym ciosem wbić mu kosę w okolicę brzucha lub spróbować odciąć głowę.
W przypadku  gdzie odskoczyłby od przeciwnika, zaraz po tym użyłby ładunku w kosie, których zostało mu jeszcze dwa.
Jeśli pierwszy lub drugi pomysł się powiedzie chciał pomóc androidowi, który widocznie miał problemy. Pomoc ta polegałaby na użyciu mocy żywiołu by przyśpieszyć się i znaleźć bardzo szybko przy przeciwniku będącym także androidem. Gdy znajdzie się na odległości jakiś dwóch; półtora metra, zamaszystym ruchem będzie chciał użyć ostatniego ładunku w kosie by pozbyć się blaszanej puszki raz, a dobrze! Jednak czy ten plan jest idealny? Możliwe, że nie. Gdyby coś nawaliło anioł będzie mógł zostać bez broni. Oddajmy się więc w ręce losu.

------------------
Moc żywiołu - 3/3
Moc Kosiarza - Jeśli każdy punkt się powiedzie(lub w przypadku ataku androida anioł jakoś spudłuje) - 3 ładunki z 3 użyte; kosa się rozpad.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Lód niestety nie zdążył się zestalić, by wyrządzić wielką szkodę nacierającemu zakapiorowi. Wpadłszy nań z rozpędu, złamał i nabrał dodatkowego impetu przez poślizg. Lentarosowi powiodła się blokada ostrza, wybicie claymore’a dało mu czas wystarczający do okaleczenia przeciwnika. Odcięta lewa dłoń pozostała zaciśnięta groteskowo na rękojeści broni. Bandyta, straciwszy mobilność ataku wycofał się o dwa kroki i używając siły całego tułowia, skrętem ciała wyprowadził strasznie nieporadny, choć prawdopodobnie druzgoczący w skutkach atak. Powolny poziomy zamach kilkoma kilogramami stali, który mógłby przepołowić człowieka. Ale, który był bardzo łatwy do uniknięcia.

Asmodeus, choć zraniony, miał więcej siły od okaleczonego bandyty. Udało mu się więc bez większych kłopotów zablokować cios styliskiem kosy i odepchnąć przeciwnika do tyłu. Cios wymierzony w brzuch okazał się nie do końca skuteczny – ostrze kosy zagłębiło się do wnętrza ciała, lecz w połowie zamachu zetknęło się ze stalowym pancerzem. Cios w głowę okazał się bardziej skuteczny, choć hełm i fałdy materiału maskujące twarz sprawiły, że wyjęcie kosy z rozłupanej czaszki zabrało więcej czasu, niż Jin się spodziewał.
Bandycki android nie czekał pokornie na swoją kolej, tylko rzucił się w kierunku Lentarosa, gdy ten był zajęty walką z jego towarzyszem. Dzięki temu zyskał chwilę, w której wyprowadził cios w głowę, zamierzając zniszczyć sensory ofiary i udaremnić mu skuteczną walkę. Stalowa pięść androida spowodowała lekkie wgniecenie pancerza i zdarcie syntetycznej skóry z policzka.
Atak przyspieszonego anioła i ładunek mocy uwolnionej w stronę maszyny okazały się skuteczne, fala uderzeniowa zachwiała wrogiem i udaremniła mu kolejny atak, na dodatek rozcięła jego pancerz na plecach.
Asmodeus musiał jednak wiedzieć jak męczące jest przyspieszanie ciała bez chwili odpoczynku, w połączeniu z ranami. Lewe ramie bolało piekielnie, wszystkie kolejne ciosy będą wolniejsze i słabsze niż zwykle. Zmęczenie wywołane zużyciem mocy spowalniało reakcje jego ciała, musiał więc być teraz ostrożniejszy.
Uderzenie w głowę nie uszkodziło Lentarosa poważnie, jedynie wizja co kilka minut będzie „śnieżyła”, zniekształcając obraz.
Zdecydowanie niepokojącym elementem walki była całkowita cisza, żaden z nich nie krzyczał, nie miotał przekleństwami gdy ginęli, żaden nawet nie sapnął i jakby ignorowali otrzymane obrażenia. O ile w przypadku androida byłoby to naturalne, o tyle u ludzi było to zdecydowanie dziwnym objawem.

Efekty:

Łowcy głów nr 1, 3 i 4 - nie żyją
Łowca głów nr 5 - ucięta lewa dłoń - wykrwawia się (1/3)
Łowca głów nr 2 - rozcięty pancerz na plecach
Lentaros - zdarty płat syntetycznej skóry z lewego ramienia, policzka, rysy na metalu, wgniecenia na prawej łydce oraz lewej stronie głowy, centymetrowe wgniecenie na brzuchu; Aegis - ładowanie (1/4)
Asmodeus - paskudny krwawy siniak na prawym biodrze + trzy i pół głębokich krwawych szram na lewym ramieniu + rana postrzałowa; (przyspieszenie 3/3); przejście przez wymiary - (jeszcze jedno wykorzystanie)

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pozostawienie androida samemu sobie nie mogło być dobrym pomysłem, zwłaszcza jeśli też jest w stanie walczyć i taki jego rozkaz. Lentaros zwyczajnie nie zdążył go uwzględnić w planie, chcąc jak najszybciej pozbyć się przeciwnika z groźniejszą bronią, co zemściło się na nim, gdy odczuł jego cios. Uszkodzenia mechaniczne nie były wysokie, był jednak świadomy uszkodzenia receptorów. Nie mógł jednak ich poddać analizie w tej chwili, musiał działać. Jego atak połowicznie się powiódł. Okaleczony osobnik postanowił postawić wszystko na jedną kartę, i zaatakować zaciekle przy pomocy jednej broni. O ile atak mógł być silny, tak był na tyle nisko, że uniknięcie go nie było trudne dla kogoś z zaprogramowanymi zdolnościami w poruszaniu się. Stąd też, obrócił ostrze ponownie w dół, przeskakując nad ostrzem, po czym wbił je w odsłoniętą klatkę piersiową, szybko przeciągając ostrzem przez takową, aż stworzył piękną, przyjemną szczelinę w jego ciele od boku do środka klatki piersiowej. Jeśli ten atak nie był śmiertelny, z pewnością wyeliminuje dalsze chęci walki osobnika, na co liczył android. Mając między sobą a androidem wojownika z mieczem (bo tak się ustawił, by nie pozwolić mu podejść) mógł wykonać ten manewr, a następnie wyrwać dwuręczny miecz ze słabnącej ręki mężczyzny, upuszczając na moment na ziemię katanę, by skupić siłę zamachu na androidzie, wystarczająco dużą, by rozciąć nawet jego stalowy pancerz. Jeśli jednak manewr ataku kataną na osobnika z mieczem się nie udał, wycofałby się w tył, by ocenić lepiej sytuację, i być może pozwolić jego "sojusznikowi" wesprzeć go w tej walce, używając modułu kriokinezy by przymrozić nogi "piątego" do ziemi, uniemożliwiając mu ruch. Jeśli ta akcja z atakiem się nie udała, musiał odskoczyć i dać sobie dystans, by móc przemyśleć taktykę. Ale! Nawet jeśli nie dałby rady wykonać tego ataku, to przed uskoczeniem w tył spróbowałby wyrwać z ręki łowcy głów dwuręczny miecz. Nie mógł pozwolić na to, by tak groźna broń pozostała w zasięgu drugiej maszyny. Rozmiar broni, jej siła w połączeniu z siłą maszyny byłaby zbyt dużym zagrożeniem dla maszyny, i jego katana mogłaby nie wytrzymać nacisku tak silnego ciosu przy bloku.

Kriokineza - zamrażanie - 2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Częściowo plan anioła się udał. Zablokował cios napastnika i wyprowadził potężny cios kosą w jego głowę, co za skutkowało jego natychmiastowym zgonem.
Fakt jednak był taki iż nie do końca perfekcyjny cios zablokował mu akcje na parę sekund. Szczęście jego było o tyle duże, że nikt go nie chciał zaatakować.
Gdy w końcu wydobył kosę ze szczątek głowy i hełmu przeciwnika ruszył na androida. Zbliżał się jego limit używania mocy żywiołu, lecz to go nie powstrzymało przed jej użyciem. Pojawił się obok wrogiego androida i wypuścił w niego skumulowany pocisk energii, którego android nie miał zbytnio czasu niknąć. Na nieszczęście anioł ten to przeżył. Anioł jednak wiedział, że przeciwnik nie wyszedł z tego bez szwanku. Gdy android podnosił się z ziemi Asmodeus zdołał zauważyć rozcięcie na jego plecach/pancerzu na plecach.
Stał parę metrów od zbierającego się z ziemi androida, a kawałek obok jego "sprzymierzeniec" walczył z kolejnym przeciwnikiem.
Anioł był zmęczony, a jego ciało przeszywała masa impulsów; ciepło, chłód, bój, zmęczenie, odrętwienie. Dyszał przy tym dość ciężko, w tym stanie jego potencjał bojowy znacznie zmalał. Musiał szybko myśleć.
Spojrzał na walkę miedzy drugim androidem i kolosem z mieczem. Ten drugi "zły", jeśli można tak powiedzieć, był ranny. Anioł wyczuł pewną możliwość. Sam w aktualnym stanie pewnie nie dałby rady zaatakowanemu androidowi, więc postanowił pomóc temu drugiemu.
Zaczął iść w jego stronę. Rozpostarł skrzydła i zaraz po chwili zniknął otoczony dymem.
Świat, który widział teraz był zniszczony jeszcze bardziej. Przed sobą widział tylko jeden słup światła, którym był facet z wielkim mieczem. Pozostałej dwójki nie widział ze względu iż byli robotami.
Jego plan zakładał jedno. Pomóc tamtemu, żeby ten mógł pokonać wrogiego androida.
Ruszył olbrzymimi skrzydłami jęcząc przy tym z bólu, lecz gdy już wzbił się w powietrze adrenalina powoli zaczynała rozprzestrzeniać się po jego organizmie i ból lekko zmalał.
Zaczął lecieć do słupa światła, gdy znajdzie się nad nim i zarazem trochę za nim, będzie chciał wyjść z Pustki by wyprowadzić atak z zaskoczenia i wbić kosę prosto w plecy mężczyzny dzierżącego miecz. Gdy to się uda będzie chciał zaatakować ostatniego przeciwnika, lecz dopiero gdy Lentaros wyrazi odrobinę aprobaty co do jego chęci chwilowej współpracy.
Niech Los działa!

------------------
Kosa - 1/3 ładunków.
Przeszedł przez wymiar.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Manewr androida nie udał się do końca, co prawda zbił cios bandyty, tamten jednak zdołał się wycofać na odległość, która uniemożliwiła otrzymanie śmiertelnego ciosu od maszyny. Nie przewidział jednak, że Jin zdoła jeszcze raz przejść między wymiarami i wbić mu ostrze w plecy, dosłownie. Kosa przeszyła łowcę głów na wylot, zabijając go na miejscu. Umarł jak wszyscy. Bezgłośnie.
Wrogi android po raz kolejny rzucił się na Lentarosa, wymierzając mu kilka ciosów, przy czym najdotkliwszy wgniótł nieco blachę na jego lewym ramieniu.
Lentarosowi udało się przechwycić miecz bandyty.


Efekty:

Łowcy głów nr 1, 3, 4 i 5 - nie żyją
Łowca głów nr 2 - rozcięty pancerz na plecach
Lentaros - zdarty płat syntetycznej skóry z lewego ramienia, policzka, rysy na metalu, wgniecenia na prawej łydce oraz lewej stronie głowy, wgniecenie pancerza na lewym ramieniu i kilka drobniejszych na korpusie, centymetrowe wgniecenie na brzuchu; Aegis - ładowanie (2/4)
Asmodeus - paskudny krwawy siniak na prawym biodrze + trzy i pół głębokich krwawych szram na lewym ramieniu + rana postrzałowa; (przyspieszenie 1/4); przejście przez wymiary - (regeneracja)


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Skupienie się na pojedynczym działaniu czasem bywa dość nieskuteczne w wypadku walki, jaka najczęściej wymaga wielozadaniowości i obserwacji otoczenia. Nie będzie zrzucał winy w tej kwestii na to, że liczył na pomoc czy coś. Nie mógł zwyczajnie jednocześnie się bronić, i atakować, więc atakując musiał się odsłonić na możliwość oberwania. I takowa się wydarzyła - kolejne wgniecenia na jego pancerzu od ciosów wrogiej maszyny nie były mile widziane, tym bardziej że ciężko będzie znaleźć mechanika jaki zechce "wyklepać" maskę Lentarosowi. Ta.
Ale jeden z jego zamiarów się udał - uzyskał dwuręczny, ciężki miecz, jaki posłuży mu teraz do eliminacji nieznośnego oponenta. Skrył szybko katanę i pochwycił rękojeść claymore'a w obie dłonie, uruchamiając system Overload skierowany na ramiona, w celu maksymalizacji obrażeń jakie zada oponentowi.
Spodziewał się że przeciwnik nie będzie czekać na cięcie i będzie próbował uników, dlatego ruszył szybko, doskakując do niego by wykonać jedno, szerokie, ukośne cięcie od prawej góra do lewej dół. Niezależnie od tego jak spróbuje tego uniknąć - coś utraci, tym bardziej że nie posiada żadnej broni do sparowania cięcia z tak dużą siłą.

Overload - faza pierwsza - ramiona - 1/1
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

//Sorki, że tak krótko ale nie mam tu nic do roboty//


Atak Asmodeusa się powiódł, a jego kosa przeszyła łowcę głów na wylot zabijając go natychmiastowo. Anioł z ciężkim oddechem spojrzał na androida. Był już zmęczony. Użył zbyt dużo razy swojej mocy żywiołu, co znacznie obniżyło jego potencjał bojowy. W obecnej chwili był większą przeszkodą niż pomocą dla Lentarosa, dlatego też pozostawił dalszą walkę androidowi, sam wycofał się o kilka metrów i oparł się o budynek.
Spojrzał na mierzących się wzrokiem przeciwników i uśmiechnął się do siebie. Oglądanie walki kogoś innego także było ciekawym zajęciem.
Oparłszy się o betonową ścianę rozproszył swoją kosę, która poniosła wokół niego falę gorącego powietrza. Sama kosa rozpadał się na małe kryształki, które po chwili lewitacji rozpadły się i opadły na ziemię jako proch. Sam anioł zjechał ku ziemi i usiadł na niej. Siedział tak oparty o kawałek budowli i oczekiwał dalszej akcji.
W między czasie jego kaszel znowu się odezwał i zaniósł się silnym kaszlem wypluwając przy tym odrobinę mętnej i czarnej krwi.
Czas ich gonił...
------------
Następuje rozproszenie kosy jak ustaliliśmy ma ona od teraz 1/3 odnowienia.
-Brak oręża-
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cięcie Lentarosa weszło czysto w ciało wrogiego androida, pomimo uników, przerywając złącza, rozdzierając metal, uszkadzając najbardziej podstawowe struktury maszyny. Nie rozciął go na pół i ostatecznie miecz ugrzązł w ciele. Wróg tylko zaiskrzył i zgasł. Upadł na ziemię, wyrywając claymore’a z ręki Lentarosa. Walka była skończona. Systemy maszyny informowały go o przeciążeniach, jakich dopuścił się podczas potyczki, wyświetlając mu w czasie rzeczywistym uszkodzenia, jak i przybliżone straty wartości bojowej.
Skoro przeciwnicy nie stanowili zagrożenia, warto byłoby rozejrzeć się po okolicy, zwłaszcza, że zostawili po sobie trochę przydatnego sprzętu.
- Mmmpf – stłumiona szamotanina dobiegła ich od strony zakneblowanej i skrępowanej ofiary łowców głów. Być może nierozsądnie z jego strony było zwracać na siebie uwagę osób, które wplątały go w taką sytuację, jednak była to jego jedyna szansa.
- Mmmpf!


Efekty:

Łowcy głów - nie żyją
Lentaros - zdarty płat syntetycznej skóry z lewego ramienia, policzka, rysy na metalu, wgniecenia na prawej łydce oraz lewej stronie głowy, wgniecenie pancerza na lewym ramieniu i kilka drobniejszych na korpusie, centymetrowe wgniecenie na brzuchu; Aegis - ładowanie (2/4) Overload - ładowanie (0/3)
Asmodeus - paskudny krwawy siniak na prawym biodrze + trzy i pół głębokich krwawych szram na lewym ramieniu + rana postrzałowa; (przyspieszenie - regeneracja 1/3); przejście przez wymiary - (regeneracja), kosa - regeneracja (1/3)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach