Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Ave, Dittatore, morituri te salut
[ tłum. Witaj Dyktatorze, idący na śmierć cię pozdrawia]

Godność: Rachel Ford Thomson
Pseudonim: Ford
Wiek: 7 670,08617 dni (21 lat)
Orientacja: Brak danych. Brane pod uwagę podejrzenia współpracowników: biseksualna.
Zawód: -
Miejsce zamieszkania: Miasto-3. Dokładna lokalizacja…Tajne…Dostęp do danych nieprzyznany.
Organizacja: S.SPEC-Wojsko.
Stanowisko: Eliminator. (Wojskowy kundel)
Rasa: 100-procentowy Homo Sapiens.
Ranga: Eliminator.
Moce/Artefakty/Technologia:
Podrasowana broń vintage, z drugiej połowy III tysiąclecia n.e.. To jest coś co najlepiej pasuje do Ford. 44 Magnum z nabojami 13 mm, praktycznie niezacinający się, z miejscem na 15 naboi. Cięższa artyleria również znajduje się w jej osobistym wyposażeniu, ale ze względu na ciężar i nieprzewidywalną reakcją społeczeństwa na jej widok, trzymana jest w bezpiecznym domowym zaciszu m.in. Bazooka: M136 LAW z głowicą odłamkową, ważąca zaledwie 3,5 kg, dzięki lżejszym stopom metali, gdzie prędkość pocisku przekracza 350m/s.
Umiejętności:
- MasterChef - Zrobi wyborne jedzenie nawet w ziemiance. Kuchnia polowa: celujący. Opinia lekarska: Stany lękowe przy ewentualnym skończeniu prowiantu czy też brakach zaopatrzeniowych lodówki.
- Zielarka Amatorka - Bardzo interesuje się ziołami. Dużo o nich wie z zarówno ustnych jak i pisemnych środków przekazu. Ford wychodzi z założenia, że nie wiadomo co się w życiu wydarzy i kiedy ta wiedza będzie potrzebna. Opinia lekarska: Zaburzenia paranoidalne.
- Refleks a’la dziki zachód - dobywa broni szybciej od swojego cienia. Co stwarza nie raz problemy. W końcu najpierw przeprowadza się negocjacje i potem strzela, a nie, strzela potem pyta. Opinia lekarska: Przypuszczenie niepokojącego odruchu BEZwarunkowego.
- Oburęczność. Opinia lekarska: Skutecznie uleczone mańkuctwo.
- Cóż za precyzja, cóż za zręczność, coś wręcz wspaniałego. Mało kto ostrzyże tak efektownie zwierzę, w szczególności psa, jak ona. Opinia lekarska: Zbyt duże zainteresowanie ostrymi rzeczami i puchatymi stworzeniami.
Słabości:
- Czasem sztywnieje jej prawe ramię, na przykład przy zbyt gwałtownym wyproście. Lekarze mówią, że to przez zbyt sztywne zagojenie blizn przecinających jej górną część prawej klatki piersiowej, ręka nagle chwilowo się blokuje. Musi często ćwiczyć by rozciągać te mięśnie.
- Częste, nieznośne bóle pleców. Bardzo odczuwalne przy skradaniu się w przykucu czy gdy musi nagle z niego wstać. (Nie, to nie jest spowodowane przez reumatyzm. Piersi swoje ważą, a niektóre kobiety za bardzo odczuwają swoje walory.)
- Zwierzątka, nie ważne małe czy duże, ważne że puchate. Puszyste jest fajne.
Wygląd:  
Ford zwleka się z łóżka o 6 rano. Ubiera bieliznę, T-Shirt i dresowy komplet. Po 20 minutowym biegu wraca do domu by wziąć prysznic, ubrać się, zjeść coś i być o 7. 30 w pracy, jak zwykle spóźniona o te 30 minut. Codziennie i niezmiennie tak wygląda jej poranek, no chyba, że jej zlecenia przeciągają się do późnej nocy. Wtedy wszystkie te czynności przesuwają się trochę w czasie.
 Rachel Ford stała przed lustrem z mokrymi kruczoczarnymi włosami, krzywo cieniowanymi, sięgającymi do połowy pleców, w tym momencie przyklejonymi do jej owalnej twarzy o jasnej karnacji, nakładała czerwoną pomadkę na kształtne, acz przyzwyczajone do krzywego uśmiechu, duże usta. To był jej jedyny makijaż. Spojrzała na swoje czarne lekko łukowate brwi, migdałowe oczy o ciemnozielonej tęczówce ze złotą plamką w prawym oku, nazywanej przez nią srakowatą. Przypominała jej raczej rozwodniony kał niż płynne złoto. Spojrzała pobieżnie na swoje blizny jakie zrobił jej jeden z wymordowanych przez jej nieuwagę, (no ale miał taki puchaty ogon…)na szczęście są to powierzchowne blizny i zarażona krew, jeżeli znajdowała się na jego pazurach miała małą szansę dostać się do jej krwiobiegu. Jak to lekarze stwierdzili, tym razem miała szczęście, chociaż ona to szczęście nazywała dobrą kamizelka kuloodporną. Jej znamiona sięgały od prawego ramiona do prawej piesi niemal przecinając sutek. Cztery pazury wbiły się w jej skórę i przejechały po niej zostawiając na pamiątkę cztery płytkie szramy. Mogła je usunąć, ale nie uważała by oszpecały jej ciało. Przypominały, że jej praca to nie spacerek na wycieczce turystycznej. Westchnęła na ich widok ( jak zwykle) założyła stanik i pasujące majtki, lnianą białą koszulę, na nią czarną bardziej oficjalną płócienną koszulę, przylegające do ciała, czarne, skórzane spodnie, na bosaka pobiegła zjeść śniadanie, by podumać nad nim przez 5-10 minut nad sensem życia i spaczeniem dzisiejszego społeczeństwa. Tak zawsze wygląda jej poranek przed pracą i jej uniwersalny strój.
 Chwile przed wyjściem zakłada czarne, grube skarpety i czarne oficerki sięgające do połowy łydki, szaro-czarną dużo za dużą motocyklową, męską kurtkę. Po czym wychodzi odpalić swojego naprawionego, mocno podrasowanego Harley’a, znalezionego 3 lata wcześniej, gdzieś poza M-3 i jedzie, spóźniona do pracy.
***
M-3_BAZA S.SPEC_POLIGON#3                                            Godzina 8:01
-Rozmiar.
-Daj mi męskie ciuchy, te babskie są obcisłe i niewygodnie mi się w nich chodzi.
-Kobieta dostaje przydział damski, a mężczyzna męski. Rozmiar.
-No mówię ci. Daj mi męski.
Zirytowana Ford stała przed kontuarem, gdzie wydawane są ubrania na poligon. Treningi są nieodłączną częścią życia wojskowych, dlatego ubrania szybko się niszczą. Ale kogo to obchodzi kiedy to rząd za to płaci.
-Kobieta dostaje przydział damski, a mężczyzna męski. Rozmiar.
-Przeklęte androidy. No mówię ci daj mi jakiś męski i po sprawie.
-Kobieta dostaje przydział damski, a mężczyzna męski. Rozmiar.
Ford westchnęła. Zawsze to samo, kiedy tak ładnie prosi niewzruszony robot odpowiada jej w ten sam sposób. Dyskusje nie mają sensu, ale kobieta nie jest raczej skłonna tego zrozumieć i 10 minut przekonuje przestarzałego robota, chociaż w każdym przypadku kończy się to tak samo.
-Eh.. dużo u góry, wąsko po środku, znowu dużo i długo w dół.
-Rozmiar.
-173 centymetry wzrostu, 60 kilo wagi, numer polisy 717175604/00666, sex telefon 696-666-696
-Problem z inicjalizacją…brak odpowiednich damskich rozmiarów…przydzielam koszulkę rozmiar M, spodnie XL z przydziału męskiego.
-Ojojoj, wiem, że numer na sex telefon mógł ci przypalić lekko przewodziki, ale takiego wielkiego tyłka to ja nie mam. Tylko bioderka mogłyby być węższe, a nie taka miednica rodna co to mi biodra takie spore zrobiła. Przystanę na damską elkę, pewnie nogawki będą ledwo ledwo, mam długie patykowate nogi, heh, jak to się politycznie poprawnie mówi, szczupłe i zgrabne, ale ostatecznie ujdzie.
-Poprawka wprowadzona. Wydaję koszulkę M męską, spodnie L damskie. Zaraz, błąd…pomieszanie przydziałów…- Ford zdążyła hycnąć dane ubrania zanim stary robot rozpoznał błąd i umknęła do przebieralni uśmiechając się pod nosem.
Charakter:
Ford przejechała ręka po twarzy, po czym podparła na niej lewy policzek, ciężko westchnęła i jeszcze raz przyjrzała się pustej kartce papieru, na której to powinien być już napisany dokładny raport ostatniej akcji. Postukała długopisem w blat. Westchnienie, które się z niej ponownie wydobyło zawierało falę uczuć jaka ją w tej chwili zalewała z siłą bezwzględnego tsunami. Niezadowolenie, irytacja i najwyższe znudzenie złączyły się ze sobą tworząc monstrualną falę karmiącą coraz to rosnące lenistwo. Kobieta zastanawiała się, po co ma właściwie pisać ten raport. Przecież każdy wie, że zginęło trzech cywili i jeden wojskowy. Razem cztery trupy. Dziękuję do widzenia. Popatrzyła się jeszcze chwilę na rażącą w oczy, swą nieskazitelną bielą kartkę. Skubańce, przecież raporty i tak są przechowywane w cyfrowej bazie danych. Ale taki raport może wtedy napisać każdy, mogłabym kogoś w to wkręcić yyy poprosić, poprosić, a tak to widząc moje pismo wiedzą, że to ja pisałam. Nikt nie bazgrze tak jak ja, pismo nienadające się do podrobienia. I tak potem ktoś musi to przeczytać i przepisać do komputera. Pocieszając się tą myślą, skończyła swoje wewnętrzne rozterki i wzięła się do pisania. Zostawiła skończony raport na biurku, założyła zamaszystym ruchem motocyklową kurtkę, zabrała klucze i skierowała swe kroki do wyjścia.
-Thomson!
Ford przekręciła się lekko w stronę natręta. Uważny obserwator zauważyłby odrobinę przymrużone powieki oznaczające lekkie rozbawienie, kryjące się za nieodgadnionym spojrzeniem jakie mu rzuciła.
-Co to jest!-Krzyczał młody mężczyzna merdając na prawo i lewo kartką papieru jak pies ogonem.
-Mój raport-odpowiedziała spokojnie wyciągając okulary przeciwsłoneczne chociaż na dworze było już ciemno.
-Raporty są dokładne i wymaga się rozpisywać je na minimum jedną stronę A4.- Powiedział wściekły mężczyzna.
-Ale on jest dokładny. Cztery trupy. Akcja zakończona niepowodzeniem. Opisałam nawet kto jakie obrażenia dostał nim umarł. Już bardziej dokładna być nie mogłam.- Mówiła Ford nadal nie odwracając się całkowicie w stronę czerwonego od złości i najwyższego oburzenia mężczyzny. Wygląda jak pomidor. Właśnie. Chciałam zasadzić pomidory w następnym sezonie, muszę to gdzieś zapisać.-Pomyślała.
-A cały opis zajścia! Dlaczego się nie powiodła? Przecież była was spora grupa?! I gdzie to niby wszystko jest zapisane? Hę?!
-Właśnie była nas spora grupa, ich się spytaj, przecież każdy musiał napisać raport. Czemu się nie powiodła? Pomyślmy…jestem egzekutorem. Poluje i zabijam, a nie ratuję kretynów którzy się dali złapać. Wysłano mnie z grupą wojskowych, która rzadko na oczy widzi wymordowanych jeżeli w ogóle, wynik był przesądzony od samego początku. Dlatego musieliśmy przerwać akcję, bo byśmy wszyscy tam zginęli. Ci co dali się głupio złapać byli idiotami i zginęli jak idioci. Głupio i niepotrzebnie.
-Głupio? Niepotrzebnie?! Czy ty wiesz o kim mówisz! To byli ludzie w tym jeden towarzysz, jak możesz traktować tak ich pamięć?! W ogóle to nie rozumiem twojego sposobu pojmowania swojego stanowiska.
-Jestem egzekutorem, poluję i zabijam, a nie niańczę smarkaczy na wycieczce turystycznej.-Mężczyzna aż zachłysną się z oburzenia- Kiedy ktoś wpada do szamba nie skaczesz za nim jak głupi tylko szukasz na przykład liny. A jeżeli lina jest przegniła? Cóż, żegnasz się. Nie jesteś w stanie uratować kogoś z szamba nie ginąc przy tym. Nawet najlepsza taktyka by w tym wypadku nie pomogła. Z moich nikt nie zginął. Więc jesteśmy na zero.
Mężczyzna wpatrywał się w Ford nie mogąc wydusić z siebie słowa, rozeźlony oddychał ciężko. Już miał wygłosić co sądzi o jej postępowaniu i o jej osobie. Otworzył usta i zamknął je szybko. Zmrożony wyrazem jej oczu. Widział w nich swoją śmierć. Nienawiść, bezwzględność i coś czego nie potrafił rozpoznać, jakaś zimna obojętność. Zmieszały się tworząc to mordercze, wręcz śmiercionośne spojrzenie. Instynkt podpowiadał mu żeby uciekać, ale jego nogi ciężkie, jakby z ołowiu, nie chciały się ruszyć. Zamknęła oczy, a on odetchnął. Uświadomił sobie, że wstrzymywał oddech. Gdy się odezwała, odruchowo wyprostował się jak struna.
-Było ciemno, mokro, zimno wszyscy byliśmy zdenerwowani i zmęczeni. Nie mówiąc już o tym, że skończyła nam się amunicja. Zostaliśmy ciasno otoczeni, nie dało rady uratować tamtych bez strat w zespole, bądź straty całego zespołu, wątpię czy mój raport różni się bardzo od tych ich. Tyle, że mój jest znacznie krótszy. Gdybym miała nic tylko siedzieć i pisać zatrudniłabym się tu jako sekretarka a nie wojskowy.- Mówiąc to uśmiechnęła się do niego jej zdaniem lekko, jego zdaniem drapieżnie i założyła wyjęte wcześniej okulary przeciwsłoneczne.
-Nie chciałam cię wystraszyć, ale lepiej nie denerwuj mnie więcej bez powodu. Spocznij.
Odwróciła się i wyszła. Mężczyzna drgnął na dźwięk komendy, jakby zły na nią za tę reakcję chciał jej coś powiedzieć, ale kolega, który nagle się za nim pojawił położył mu dłoń na ramieniu.
-Odpuść i tak cię nie posłucha.
-Czy ona zawsze była taka zimna i przerażająca?
-Nie, ale cóż suka zawsze będzie suką. Jak się nie zeszczałeś w gacie to chyba możemy od razu skoczyć na jakieś piwko?
-Nie zeszczałem! Sorry muszę spisać raporty do bazy danych. Może jutro. Popatrzył się chwilę na trzymany w ręku raport i powiedział pod nosem:
-Może i dobrze, że nie ma tego wiele. Takich bazgrołów nawet lekarze nie umieli na receptach napisać.
Ford jechała na motocyklu, nie czuła nic, żadnych emocji, lekki powiew wiatru owiewał ją pieszczotliwe, czego nie mogłaby powiedzieć bez motocyklowej kurtki. Zanim pojedzie do domu chciała zajechać w jeszcze jedno miejsce. Cmentarz, miejsce gdzie stały płyty na cześć poległych czy tam zmarłych. Ponure miejsce osnuwał dywan mgły, wprowadzając atmosferę jak z horrorów klasy D. Ford podeszła do płyty pamiątkowej  czterech zmarłych tego dnia osób. Ceremonia pożegnalna była szybka i cicha. Usiadła na nieopodal leżącym kamieniu zapaliła cygaro i wypuściła niszczący płuca kłąb dymu. Popatrzyła na płytę ze zmarszczonymi brwiami. Zwiesiła głowę i uśmiechnęła się z goryczą.
-Idioci.- Powiedziała zaczesując do tyłu włosy. Zgasiła cygaro i wstała. Spojrzała w górę na ciemne nocne niebo. Nic, kompletnie nic nie czuła, złość kompletnie się z niej ulotniła już w momencie, w którym rzuciła mężczyźnie twarde spojrzenie, chodź inni nazywali je dzikim i przerażającym. W wojsku nauczyła się, że swoje zdanie i swoje przemyślenia musi zachować dla siebie. Złość tylko utrudnia trzymanie gęby na kłódkę. Ale ciężko jest ją w sobie dusić, zwłaszcza temperamentnym osobom, dlatego pozwala wyrażać ją spojrzeniem. Szybko przekonała się, że ciężko prowadzi się rozmowy czy negocjacje gdy druga strona niemal sika ze strachu, więc stara się zakładać okulary. Nie lubi tego stanu kiedy nic nie czuje. Nie przynosi on ulgi, spokoju, czy w jakimś stopniu ukojenia. Raczej ciszę, pustkę, jakby jej świadomość zostawała przytłumiona i górę brały instynkty. W takich momentach zabija szybko i bez wahania, z zimną krwią, obojętnie zdmuchuje płomień życia niczym dmuchawiec. Ale nie bezmyślnie, o nie. Zawsze opracowuje  plan, uderzenie, przyłożenie i precyzja. Według niej obmyślenie taktyki zajmuje jej z kilka dobrych sekund, w rzeczywistości mijają zaledwie ułamki sekund. Bez wahania przystępuje do szalonych wręcz planów, dlatego nie lubi czuć tego uczucia odpowiedzialności za innych. Gdy jest sama, nawet samobójcza misja nie wzbudza w niej strachu, ale gdy od jej taktyki zależy też życie jej zespołu racjonalizm i przerażająco wręcz chłodna kalkulacja przejmuje górę. Lepiej dać straconym umrzeć, niż narażać kolejnych.- z ta myślą odjechała na swoim motocyklu do mieszkania, gdzie czekał na nią ulubiony pupil, Mopsik. Małe, słodkie i puchate. Kundel owczarka kaukaskiego.
Jest czas na zabijanie. Czas na przemyślenia oraz drobne refleksje życiowe i jest czas na działanie.
Historia
Nieobowiązkowe:
Dodatkowe:
- „Palenie poważnie szkodzi tobie i osobom w twoim otoczeniu, w celu rzucenia nałogu możesz skontaktować się z...”- To zdecydowanie nie dla Ford. Ta kobieta uwielbia palić cygara, w ostateczności cygaretki, nawet w pomieszczeniach zamkniętych czy w tym celu nie przeznaczonych. Jak czuje potrzebę zapalenia ledwie nad sobą panuje. Jest to rodzaj jej rytuału niczym fajka (s)pokoju.
- Śpi na waleta bo uważa, że ciuchy krępują ruchy. (Goło i wesoło.)
- Pod poduszką chowa załadowanego 44 Magnum‘a, a w szafie bazookę.
- Ma pieska, skundlonego owczarka kaukaskiego, którego nazwała Mopsik. Jest on jej pępkiem świata.
Streszczenie, pewnych, prawdopodobnie zbyt rozpisanych punktów.:
WYGLĄD: Mierząca 173 centymetry wzrostu, ważąca 60 kilogramów, dość szczupła kobitka, ze sporym wcięciem w tali, dużymi piersiami i biodrami oraz długimi nogami. Twarz w przeciwieństwie do ciała nie przedstawia się tak ciekawie. Przeciętne rysy twarzy, typowa owalna twarz, wzrok mogą przyciągnąć jedynie duże, ładne usta i rzadki kolor oczu-ciemnozielony w tym pewne żółte, niefortunne, przebarwienie w prawej tęczówce. Czarne, cienkie włosy sięgające połowy pleców są proste jak druty, cieniowane przez pijanego fryzjera- nie wiadomo czy ów osobnik był pod wpływem alkoholu czy też jest to jego styl strzyżenia- fakt jest taki, że są uroczo krzywe z każdej strony. To co jeszcze jest u Ford charakterystyczne to cztery blizny od prawego ramienia do środka prawej piersi, zostawione przez pazury pewnego osobnika. Ubiera się tylko w mieszankę czarno-biało-szarych ciuchów.
CHARAKTER: Ford nie jest skomplikowaną osobą. Wychodzi z założenia, że jest czas na przemyślenia, małe refleksje życiowe, na działanie i czas na zabijanie. Życie toczy się dalej żałowanie czy opłakiwanie nie przynoszą żadnych korzyści, stopują działanie. Przez 5-10 minut podczas śniadania zdąży podumać o swoim postępowaniu, o spaczeniu obecnego świata, o tym czy dobrze, że angażuje się tak w swoim zawodzie i o chorym społeczeństwie, które jest integralna cząstką spaczonego świata. Po czym idzie do pracy, poluje, zabija, czasem ratuje, zapominając o śniadaniowych refleksjach. Powtarzając taki schemat co dnia. Można powiedzieć, że żyje chwilą, cieszy się nawet najdrobniejszymi rzeczami, jak na przykład swoim ukochanym Mopsikiem-kundlem owczarka kaukaskiego. Na swój sposób jest nawet zabawna, jednakże dla niewprawionego oka będzie zawsze złośliwą pracoholiczką, dla której wszyscy i wszystko co ją otacza, jest zaledwie jednym włosem na owłosionym tyłku świata.


PODANE MIEJSCA W HISTORII R.F.THOMSON, W CZASIE MOGŁY ULEC RADYKALNEJ ZMIANIE, PROSIMY NIE PRZYPISYWAĆ OBECNYM MIEJSCOM PRZEDSTAWIONEGO WYGLĄDU. RÓWNIEŻ DZIAŁANIE ORGANIZACJI MOGŁO ULEC ZNACZĄCEJ MODERNIZACJI. TO SAMO TYCZY SIĘ POLIGONU#3. DZIĘKUJEMY ZA WYROZUMIAŁOŚĆ.
INTEGRALNA BAZA DANYCH.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Akcept i miłej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach