Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Mieszkanie znajduje się w niewysokim dwupiętrowym bloku, na górze i składa się z dwóch oddzielnych pokojów oraz sporego salonu połączonego z kuchnią. Oddzielnie łazienka z wanną i toaleta.
Całość urządzona bez przepychu i zbędnych ozdób. Większość mebli w barwach czerni, bieli z drobnymi elementami brązu. Na ścianach w kilku miejscach kilka fotografii-artworków. Ma czarnego, ślepego na jedno oko kota o imieniu Paskud - z tej racji w mieszkaniu nie uchowały się żadne roślinki, nie licząc dwóch muchołówek na włościach Adavieny.
Sama właścicielka zajmuje mniejszy z pokoi, którego nieodłącznym elementem są wspomniane wcześniej "roślinki", laptop z głośnikami, słuchawki - wszystko to zgrabnie i w niesamowitym porządku...rozrzucone po biurku. Do tego ściany w większości pokryte kolejnymi plakatami - fotografiami (feniks, który to też znajduje się na jej plecach w formie tatuażu), jakaś przystojna wersja wojownika, biegnące konie...wszystko w wersji artystycznej graficznie. Półka z książkami, kilka gier. Szafa z lustrem, proste, spore łóżko przystosowane spokojnie dla dwóch osób (a na którym i tak woli spać sama) przykryte niebieskim kocem. Okno szerokie, z widokiem na miasto (nie odwrotnie), które zazwyczaj przysłania roleta i na którym też siaduje Paskud. Ada ceni swoją prywatność, dlatego w tym miejscu czuje się najlepiej.
Drugi pokój...przynajmniej za czasów, jak się rezydowało samemu - przeznaczony był na drobne treningi-ćwiczenia. Nazywany też "kocim pokojem", teraz, jak się okazuje...musiał zostać przekazany nowemu współlokatorowi, ale Ada nie zmieniła nazwy....z czystej złośliwości. Nie próbuje wnikać co z tym pomieszczeniem zrobi Kaukaz, ma jednak cichą nadzieję, że w nocy śpi mocno i nie będzie słyszał zza ściany jej krzyku - niestety Ada miewa dość często koszmary i zdarzyło jej się samej budzić z tego powodu. Co poza tym...? Kaukaz - precz od mojego kota! ;>
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Było późne popołudnie, a właściwie chyba już wczesny wieczór. Trudno było to dokładnie stwierdzić bo Kaukaz już zadbał o to by słonce tu nie docierało - duży, brązowy, polarowy koc wisiał nieszczęśnie na żabkach udając, że jest grubą zasłoną. Na ścianach próżno było szukać, jakiegoś wiszącego zegara, a komórka która jako jedyna była wstanie sprecyzować czas, dopiero dokarmiała się prądem z ładowarki. Sam Adrian leżał sobie na łóżku, które było rozłożoną kanapą. Podpierał się o jedną ze ścian plecami i przeglądał sobie jakiś zbiór zadań do nauki hiragany, skrobiąc w nim od czasu do czasu długopisem. Dopomagała mu w tym lampka biurowa będąca jednym z nielicznych źródeł światła w pokoju. Wisiała ona na ścianie do której była przyklejona kilkoma warstwami porządnej taśmy izolacyjnej. Czemu? Adrian chciał by wisiała w tym konkretnym miejscu dając mu jednocześnie najlepszą wizję, a pech chciał, że jej twórca nie przewidział w niej opcji wiszenia. Polak jednak wiedział w taśmie rozwiązanie dla tej "wady fabrycznej" i trzeba było przyznać, że działało wybornie.
Czas mijał wojskowemu na spokojnej, wieczornej nauce. Ubiór równie niczym go nie krepował - ot zwykła biała bokserka i czarne spodnie, a w łapce dodatek w postaci kubka z kawą, który mógł się wydawać Adavienie dziwnie znajomy...choć nie tak bardzo, jak Paskud leżący Adrianowi na udach. Robił takie "pury~pury" i rytmicznie w takt produkowanej przez siebie muzyki wbijał wojskowemu pazury w nogi, zaciągając przy tym materiał spodni. Potulny pluszak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zaczęło się od kota, a właściwie od jego braku.
Z pracy wróciła popołudniem i miała nadzieję, że w mieszkaniu będzie miała chwilę wytchnienia. Oczywiście do momentu, gdy zdała sobie sprawę, że JEJ mieszkanie, już nie jest tak całkiem jej własnością. Świadczył o tym nawet...zapach w mieszkaniu. I wcale nie chodziło o coś nieprzyjemnego. Po prostu czuło się coś innego. A może to Ada nie była do tego przyzwyczajona? Nie miała nawet w zwyczaju zapraszać do siebie mężczyzn. Jedyną męską istotą, był tutaj Paskud - jej wredny kot, który to powinien własnie się pojawiać przy drzwiach z pretensją, że tak późno wróciła i jeszcze większą pretensją, że nie dostał przez to jeszcze swojego smakołyku. A tu - ani pretensji, ani kota.
Zrzuciła na kanapę w salonie swoją kurtkę, a plecak zaniosła do swojego pokoju. I nadal cisza. Czuła się zdecydowanie...poirytowana? Po głowie chodziła jej paskudna myśl, że wredny kociur znalazł sobie inną zabawkę...i nie była nią Ada.
Nie chciała jednak działać pochopnie. Jeszcze. Nacisnęła na siebie nieco wyciągnięty sweter, który odsłaniał, przynajmniej w części, fragment tatuażu na plecach. W końcu też pozbyła się spodni, wciskając w krótkie spodenki - standard jeśli chodzi o "domowy" ubiór. Nie miała zamiaru zmieniać zwyczajów, tylko dlatego...że ma współlokatora. A niech się cholera sam dopasowuje. Jej irytacja wzmogła się, kiedy nie mogła znaleźć ulubionego, niebieskiego kubka. Zmrużyła oczy i najpierw usiadła na blacie stołu. Bosymi stopami kołysała w tył i w przód, by po chwili zeskoczyć i pomaszerować wprost do źródła jej aktualnych nieszczęść.
Zatrzymała się przed pokojem, który teraz zajmował Adrian. Miała ochotę kopnąć w drzwi, ale zacisnęła usta w cienką linię i tylko pokazała środkowy palec...do ściany oczywiście. Dopiero potem - energicznie zapukała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Siedział sobie w tej swojej ciemni, którą stworzył i oddawał się studiowaniu japońskiego języka i sadystycznym zapędom Paskuda. Czuł się jak w domu, a przynajmniej dopóki nie usłyszał pukania w drzwi. Wyjrzał wówczas zza książki, skrzywił się i mrużąc ślepia spoglądał w klamkę, która na szczęście nie ugięła się pod naporem pukającego. Adrian w tym momencie zrobił to co zrobiłaby większość ludzi - udawał, że go nie ma. Ot tak, jak gdyby nigdy nic upił kawy i wrócił do lektury. Nie żeby bał się przypału za kubek - bo nie bał, po prostu był w trakcie ciekawszego zajęcia. Kobieta była dla niego stworzeniem neutralnym, lecz ciągle nie pogodził się z faktem, że szefostwo przydzieliło go do mieszkania z jakąś smarkulą. Już wcześniej obnosił się z tym niezadowoleniem, lecz rozkaz to rozkaz - on jednak nie obejmował konieczności wchodzenia w interakcję dlatego też kontynuował przerwaną czynność. A przynajmniej do momentu w którym pukanie po raz kolejny rozeszło się po pokoju.
Szlag, musiała zobaczyć moje buty w przedpokoju.
Było bardziej niż pewien, że teraz to nawet jakby chciał to nie ukryje swojej obecności.
- Wejdź... - Sapnął, nie odrywając się od książki i sięgając po kolejny łyk kawy. Tak, zdecydowanie zdążył się już zadomowić. - Czegoś potrzebujesz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ada bynajmniej nie uważała się za smarkulę. Adrian - niewiele od niej starszy, a już od samego początku odnosił się do niej, jak do zła koniecznego. Pfff...i że niby on był tutaj poszkodowany? Mieszkanie miało być dla NIEJ, nie dzielone z kimkolwiek.przynajmniej bez wiedzy dziewczyny. Aktualnie zaś - została postawiona przed faktem dokonanym. Odgórny przydział, więc nie miała nawet szansy się sprzeciwić...i cicho zgadywała, że chcieli mieć ją na oku.
Teraz mogła co najwyżej wyładowywać swoją irytację...właściwie, nie wiedziała nawet gdzie. Początkowo starała się się okazywać chłodną uprzejmość wobec nowego lokatora. Wprost odwrotnie, do Paskuda, który już pierwszej nocy, coś za bardzo kręcił się wokół Adriana.
Dziś irytacja sięgała już pewnej nienaruszalnej granicy - ot pierdoły, które po przekroczeniu pewnego punktu sprawiały, że Ada zachowywała się...jak Ada. Precz z uprzejmością! Chyba...
Oczywiście, pierwsza próba pukania w drzwi spotkała się z ciszą. Jej oczy co chwilę mrużyły się, dłonie zaciskała, a usta to zaciskała to wydymała. Też ma tupet facet. Widziała, że jest w mieszkaniu i nie chodziło tylko o buty w przedpokoju. Zanim wyszła, Paskud siedział na oknie w jej pokoju. Kaukaza już nie było, więc dwa do dwóch potrafiła złożyć. Nie była słodką idiotką, żeby grzecznie siedzieć na tyłku, gdy ktoś wykazywał się taką bezczelnością (nie żeby nie rozumiała, zapewne sama tak by zrobiła...ale to ona!). Odczekała chwilę (że też nie doceniał jej cierpliwości), po czym zapukała z większą werwą. I kiedy usłyszała magiczne "wejdź", wsunęła się za drzwi, już na powitanie taksując spojrzeniem cały, roztaczający się przed nią obrazek. Adrian raz. Kot raz. Kubek niebieski raz.
Przechyliła głowę głowę na bok, ignorując przyjemną dla oka sylwetkę mężczyzny, na którą - w innych warunkach i tak by zwróciła uwagę. Plus był takie, że przynajmniej miała na czym oko zawiesić, ale w życiu się by do tego nie przyznała. Teraz skupiła spojrzenie, na znudzonym oku Paskuda, który jak gdyby nigdy nic - przeciągnął się na kolanach mężczyzny i ułożył do snu, przy okazji wbijając pazury w jego uda. Adrian nawet nie zareagował, wpatrując się w Adę z równie co kot znudzoną miną.
- Dziękuję jaśniepanu za wpuszczenia mnie na swoje włości - klamka zapadła. Już nie mogła udawać słodkiej dziewczynki. Złośliwy ton jej głosu nie mógł być pomylony z czymkolwiek innym. Oparła się o framugę drzwi, ręce założyła na krzyż przed sobą. Pytanie, które skierował w jej kierunku właściwie nie sygnalizowało, żeby w ogóle domyślał się powodu jej pojawiania. Właściwie, do tej pory absolutnie żadne z nich nie wykazywało jakichkolwiek chęci poznania drugiego. Szczęśliwie albo się mijali, albo znikali w swoich pokojach (właściwie w jej pokojach...a właściwie w jej i kocim pokoju). Teraz nieuchronnie doszło do jakiejkolwiek konfrontacji, więc żadne z nich nie wiedziało, czego się spodziewać po drugim.
- Akurat wielu rzeczy nie potrzebuję, ale w tym momencie od Ciebie tylko jednej, ewentualnie dwóch - przeniosła spojrzenie na mężczyznę i bez jakiegokolwiek skrępowania wpatrywała mu się prosto w oczy - byłabym niezmiernie wdzięczna, za odzyskanie MOJEGO kota i tego kubka...wszystko inne z kuchni możesz przenieść tutaj - nie mam nic przeciw - zerknęła na przytwierdzoną taśmą do ściany lampkę - możesz to nawet tutaj sobie wszystko poprzyklejać do ścian, jeśli tak każe Ci Twoja artystyczna dusza - na koniec odsłoniłam usta w prawie słodkim uśmiechu. Brawo Ada. A teraz, jeśli trafiłaś na specowego formalistę - masz przesrane. Jeśli trafiłaś na chama - masz przekichane. Jak trafiłaś na kozaka - też niewesoło. Kto w ogóle tak się odzywa do silniejszego? Ee starszego (żeby nie powiedzieć mądrzejszego)? W końcu, nie zrobił nic aż tak strasznego, żeby zasłużyć na takie zachowanie. Te jednak myśli przemknęły jak piorun i równie szybko zniknęły. Czekała...na cokolwiek, albo na nic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cóż, Adi równiez nie prosił o posiadanie współlokatora w jakimś podrzędnym bloku. Czekając na przydział spodziewał się, że tak jak inni jego towarzysz z nowej jednostki będzie pomieszkiwał w pobliskim apartamencie z prawdziwego zdarzenia i co najważniejsze - SAM. Pokój który zajmował na chwilę obecną nie różnił się praktycznie niczym od jego gabinetu - tak samo mały, z podobnie niewygodną kanapą, lecz różnicą taką, że nie mógł tak do końca nazwać go SWOIM. Powodem wszystkich problemów była Ada, a właściwie jej pochodzenie. Zresztą olać to! Dlaczego wybrali do tej całej maskarady akurat jego? Miała być to jakaś kara za to co wyrabiał w Polsce? Nie mogli do tego przydzielić jakiego szeregowego? Na litość boską, Kaukaz był przecież eliminatorem, a nie niańką i nawet jeśli takimi argumentami bombardował pomysłodawce to i tak odgórna decyzja nie uległa zmianie. Pozostawało mu jedynie zacisnąć zęby. Nie miał bowiem zamiaru od razu mieszać się w jakieś burdy z tutejszą "górą" choć wszystkie znaki na niebie go do tego zachęcały. Wiedział, że musiał przystopować, bo nim dociągnie do emerytury to w takim tempie zaliczy wszystkie możliwe miasta, a potem będzie zmuszony zapętlać widoki zakazanych mord. Eghhhhm. Tak, nie miał więc humoru. Frustrowała go ta cała sytuacja i nie zamierzał tego ukrywać. Zresztą Ada najwyraźniej również miała podobne nastawienie co on gdyż pierwsze co zrobiła po otworzeniu ust to zalała bruneta falą sarkazmu. On jednak, jak niewzruszona skała, jedynie podniósł na nią wzrok.
- Jaśnie Pan pytał się również czego chcesz, więc mów i wymykaj. - Przypomniał jej spokojnie i czekał na jakąś listę próśb i zażaleń. Cenił sobie rzeczowość, a na chwilę obecną Ada się nieco z nią mijała na zakrętach, tak jak Adrian z samą dziewczyną. Robił to umyślnie. Chciał by wezbrane w nim niezadowolenie rozeszło się nieco przed jakąkolwiek konfrontacją, lecz niestety nie do końca to wyszło. Adaviena bowiem stała w drzwiach w bojowym nastroju i podobnie co Paskud pokazywała pazury, a gdy skończyła...
- Trzeba było mówić od razu, że przyszłaś do tej piaskownicy po swoje ulubione zabawki. Tupnij jeszcze nogą i krzycz, że są podpisane. - Popatrzył na nią z politowaniem, piętnując jednocześnie jej dziecinne zachowanie ku chwale którego wzniósł niemy toast z niebieskiego kubka coby następnie oddać go właścicielce. Nie zamierzał jednak wstawać. Wyciągnął tylko ku niej rękę z naczyniem czekając aż ona zagłębi się w pokój. Nie był miły. Wypił już zawartość, a mimo wszystko kubek sam się nie odstawi do zlewu, a skoro dziewczynie tak na nim zależało...
- A co do kota...- Odłożył książkę na bok i spojrzał na rozleniwionego paskuda. Próbował ręką w miarę delikatnie odkotwiczyć jego szpony od swoich spodni, lecz zwierzak odczytał to jako jawna próbę wmawiania mu jak ma żyć. Nie trzeba było więc długo czekać, kiedy to jednooki futrzak rzucił się na sabotująca jego życie rękę. Oplótł ją swymi kończynami, jakby w obawie, że ucieknie nie zaznając uprzednio odpowiedniej kary. Koniec końców próba oddania Paskuda właścicielce skończyła się na tym, że Adrian trzymał rękę w powietrzu, a na niej, do góry nogami zwisał kocur. Można by było uznać go za leniwca gdyby nie wydawał z siebie jakiegoś demonicznego jazgotu próbując zatopić kły w skórze dłoni mężczyzny. Naturalnie Adrian skrzywił się nieznacznie, by zaraz żachnąć się tryumfalnie. - ...chyba mnie polubił. - Kurde, pocieszny zwierzak.
- Swoją drogą nie wiem czy zauważyłaś, lecz jedyne co wniosłem przez próg tego mieszkania to siebie i  torbę z ciuchami więc o ile nie musisz się sra...przejmować o to, że będę podbierał ci twoje ulubione kiecki to przez tydzień, może dwa, musisz przeżyć swoje naczyniowe fetysze dopóki nie ogarnę okolicznych sklepów. Ewentualnie pobawmy się w przedszkolaków, czy też małżeństwo po rozwodzie i po podpisuj rzeczy których tykać mi nie można pod karą śmierci. - Uśmiechnął się na koniec nieco złośliwie zaś Paskud przez cały wywód wisiał i chyba powoli osiągał swój limit, a co do przyklejania taśmą fantów...Kaukaz nie skomentował, lecz niech któregoś dnia Adaviena się nie zdziwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ada wiedziała, że jej mieszkanie nie było żadnym apartamentowcem, ale zdecydowanie było zadbanym i przyjemnym do "życia" miejscem. Ada troszczyła się o to, choć w swój niecodzienny, charakterny sposób. Zdawała sobie za to sprawę, że wszyscy "rządowi" prawdopodobnie przywykli do dużo lepszych warunków. Miała jednak gdzieś zdanie Adriana w tej dziedzinie. To było nadal jej mieszkanie, a skoro już musiał się tutaj wtarabanić, to niech się przyzwyczaja. Ona nikogo do siebie nie zapraszała,  tym bardziej jakiegoś nadmuchanego "ważnością" speca.
Głupia jednak nie była, tym bardziej nie można było jej posądzać o ignorancję. Adrian spokojnie mógł jej uprzykrzyć życie nie tylko swoją upierdliwą obecnością, a samym faktem pracy, jaką się zajmował. Niestety, Ada nie należała do grzecznych dziewczynek, które najczęściej w jej wieku liczyły na rodziców, zabawę i ciepłą posadkę od rządu. Nie. Ada była od dawana sama, a obecność jedno samca więcej (wystarczająco się i tak tu panoszył Paskud), sprawiała, że burzył się porządek, jaki sobie wypracowała. teraz musiała tworzyć coś na nowo, jakąś groteskę pseudo-społecznych zachowań. Podobnie działo się w tym momencie.
Stała w wejście do pokoju, w którym urzędował teraz Kaukaz i z buntem w oczach próbowała poskładać swój mieszkalny świat na miejsce. Nie dziwiła się frustracji swego oponenta. Przynajmniej..nie okazał się gburem.
- Jaśnie pan pytał, czy czegoś potrzebuję. Nie było mowy o moim chceniu  - no to odbijamy piłeczkę? Nie miała zamiaru odpuścić, odpowiedziała więc z równie stoicką miną, choć nadal przymrożonymi oczami. Kątem oka, Ada łapała zachowanie Paskuda, czekając na reakcję jego, albo jej rozmówcy. Odpowiedź na jej "życzenia" była równie dziecinna, co spojrzenie i próba ustawienia dziewczyny w kolejce smarkatych.
- Jak widzę taką piaskownicą, to tupanie nóżką raczej poprzewracałoby Twoje babki z piasku...i widać nie ja jedna lubię bawić się MOIMI zabawkami, które wypadałoby umyć przed oddaniem - nawet nie drgnęła, kiedy wyciągnął rękę z pustym, acz brudnym od kawowych fusów kubkiem.
A tak..teraz przyszła w końcu kolej Paskuda. No...przynajmniej się nie zawiodła na nim, więc zgarnął kilka punktów na smakołyk. Właściwie nie potrafiła powstrzymać się od złośliwego, acz dumnego uśmiechu, kiedy kocur uwiesił się pazurami na ręku Adriana i niczym dzielny zdobywca, próbował utrzymać się w takiej pozycji. "Moja krew!..to znaczy nie moja..." -(tym razem), a Adriana...bo na jego przedramieniu pojawiły się krwawe pręgi, których Ada sama się wielu nabawiła. W końcu jednak to grawitacja zwyciężyła i choć jednooki bandyta próbował nadal walczyć z całych sił, to z cichym warknięciem spadł na kolana Polaka, by najpierw z pogardą spojrzeć na niedoszłego przeciwnika, by...majestatycznie znowu ułożyć się na wcześniej zajmowanym miejscu. Zdrajca. Paskudny zdrajca. Obaj siebie warci.
- Tak...zauważyłam, że polubił - jej uśmiech zgasł nieco, ale nie traciła werwy - ...może przynieść Ci tu jego kuwetę?...a nie, zapomniałam, że to piaskownica, więc miejsce na pewno sobie odpowiednie znajdzie - dodała z udawaną troską. Przyszła tu po kubek i kota, a na razie miała tylko drobną satysfakcję, że przynajmniej Paskud okazywał wszystkim swą czułość jednakowo.
- Nie, nie zauważyłam, nie wiem jak Ty, ale nie przeglądam cudzej własności, jak mi się nudzi. Kiecki akurat mogę Ci pożyczać, wystarczy zapytać, choć nie wiem, czy będzie Ci do twarzy..- zaczęła, jakby rzeczywiście brała pod uwagę przebieranie Adriana, po czym prawie parsknęła śmiechem, gdy próbowała wyobrazić sobie opisaną sytuację. Powstrzymała się jednak, choć w jej oczach wciąż drgały iskierki rozbawienia - Tak, czy inaczej...aktualnie jesteśmy skazani na swoje towarzystwo, bądź mijanie - jak kto woli. Możesz sobie korzystać do woli, ale jeśli już musisz - wiesz, jest coś takiego jak K-O-M-U-N-I-K-A-C-J-A - przeliterowała ostatnie słowo niemal z namaszczeniem. Tak, Ada zdecydowanie wolała rozmawiać, ba nawet kłótnia była lepsza niż milczenie - wystarczy, że wspomnisz, że używasz...- oho, jak chciała, to potrafiła być rzeczowa. Ada nie była sknerą, więc nie robiło jej różnicy, jeśli coś gdzieś zniknie w "jego" pokoju. Aktualnie...po prostu drażnił ją fakt, że ktokolwiek zakłócał jej spokój. Wracając do mieszkania, zawsze liczyła na odpoczynek, a od wprowadzi pana Spadzińskiego, takowego spokoju zaznać nie mogła. Choć teraz przynajmniej wiedziała, że co jak co, ale na nudę nie powinna narzekać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie wiedział czemu, lecz kobieta chyba przeprowadzała na nim w tym momencie jakiś test psychologiczny. Musiała. Innego logicznego wyjaśnienia na jej zachowanie znaleźć nie potrafił. Chociaż, istniała jeszcze możliwość, że Ada pogrywa w jakąś tajemniczą grę o której wie ona sama, przykładowo w "wbij do pokoju i na każde pytanie dotycząc celu odwiedzin odbijaj jakimś bezsensownym, wyrwanym z pupy zdaniem, będąc święcie przekonanym, że synonimy których się użyło oznaczają co innego". Adrian próbował ogarnąć po prostu powód najścia i jak na razie dwa pytania o to spotkały się z jakimś...no nie wiedział nawet, jak to sklasyfikować. Miał się domyślać? Zgadywać? Właściwie przez to wszystko, przez chwilę miał wątpliwość czy użył odpowiedniego czasownika. Mimo wszystko jego japoński nie był jeszcze doskonały i czasami zdarzało mu się gubić słówka, lecz nie w tym przypadku. Był pewny swego. Niestety nie należał przy tym do ludzi którzy trzy razy się powtarzają.
- Potrzebować, chcieć - są to synonimy. Mogę równie dobrze użyć takich słówek jak "życzyć sobie, pragnąć, pożądać", lecz nie widzę sensu skoro ty sobie jawnie w coś pogrywasz, a ja chce po prostu poznać powód twojego nawiedzenia, rozumiesz? To ten moment w którym jakaś osoba przerywa ci jakąś czynność bo czegoś od ciebie oczkuje. W tym momencie ja jestem tym który coś robił, ty mi przerwałaś więc z łaski swojej, przestań robić ze mnie debila, podaj powód lub po prostu wyjdź. - Dobra, żyłka mu się lekko napompowała, lecz ton jego głosu wciąż był spokojny i rzeczowy. Jego słowa chyba przyniosły jakiś efekt bo rozmowa przeniosła się w końcu na powody jej bytności w tym pokoju, którymi okazały się - kubek i prychający pchlarz. Spojrzał na nią wymownie. Serio? Nic jednak nie dodał tylko wzdychnął. No dobra, rzucił odpowiedni komentarz i chciał oddać kubek, lecz tu...znów się sprawa okazała nad wyraz skomplikowana.
- Zdecyduj się. Z jednej strony tragedia bo go dotknąłem i jest ci niezbędny do życia więc chcę ci go oddać. Z drugiej zaś strony próbujesz mi stawiać, jakieś warunki na których miałbym ci go zwrócić tak, jakby to miało być dla mnie jakimś priorytetem. Odnoszę przez to wszystko wrażenie, jakbyśmy się gdzieś nie do końca zrozumieli...- Zrobił przerwę, po czym postawił kubek na nocnej półce tak, że porcelanowe denko donośnie zadźwięczało w kontakcie z drewniana powierzchnią. - Przypominam ci, że to tobie zależy na tym kubku do tego stopnia, że tu wpełzłaś. Stawianie mi warunków w takiej sytuacji jest absurdalnym i bardzo złym pomysłem. Nie ze mną takie numery. - Podkreślił ostatnie zdanie szorstko i myślał, że z kotem pójdzie lepiej. Właściwie sadystyczny sierściuch nieco poprawił humor Adriana. Do czasu...
- O co ci się właściwie rozchodzi? Weszłaś, plujesz jadem i próbujesz na siłę łapać mnie za słówka co za przeproszeniem wychodzi ci chujowo. Okres masz czy co? - No nie mógł już nie skomentować kolejnej docinki. Krzywde jej jakąś robił? No dobra, był być może trochę za bardzo bezpośredni i nieco chamski, lecz ogólnie zwady na siłę nie szukał. Czuł, że musi ją nieco sprowadzić do parteru bo prawdopodobnie sama siebie w tym szaleństwie gubiła. Miał wrażanie, że Ada w tym momencie uważa się za jakiegoś świętego rycerza, a on odgrywa rolę demona, którego trzeba wytępić, gdyż jako nieproszony gość splugawił święte ziemie. Jeśli tak wyglądało, życie z kobietą, to on chyba woli zostać kawalerem.
- Nie mam zwyczaju grzebania. Nawet nie podziewałem się, że ktoś taki, jak ty jakąkolwiek posiada. - Nie było w tym krzty złośliwości! Serio! Być może sugerował, że zwiewne i delikatne muśliny do niej nie pasują w przeciwieństwie do przeciętnej, normalnej kobiety, no ale...interpretację pozostawiam już samej adresantce tych słów.
Słuchał prelekcji na temat komunikacji, jednocześnie zlizując krew która zaczęła przelewać się z wyrytych przez Paskuda wyżłobień na ręce . Mogło wyglądać to mało przyjemnie, bo mimo wszystko, by kocurzysko mogło wisieć na ręce, musiało te pazury nieco...zakotwiczyć. Nie było to w żadnym wypadku coś groźnego. Sam Kaukaz nic sobie z tego nie robił. Bardziej przejmował się tym coby nie zakrwawić pościeli, bo Ada znów miałaby powód do uszczypliwości. W końcu kołdra i poduszki też były JEJ. manewrował więc ręką w powietrzu zlizując ewentualnie ściekające krople. Nie widział w tym nic złego.
- Jaaaaasne. Nie uważasz jednak, że to trochę chore bym o wszystkim ci meldował? Mam to na co dzień w robocie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dobra. Adrian gburem nie był, ale jak się z każdą chwilą okazywało, zbierał radosne punkty na stanowisko bycia dupkiem. Może i powody wejścia do jego pokoju nie były, aż tak ważne (bynajmniej dla niego). Ale przynajmniej dostrzegała, że rosło napięcie między nimi, jako nowymi współlokatorami. Odezwała się, ponieważ rosnąca irytacja w końcu mogłaby doprowadzić do bardziej nieznośnych sytuacji. Jak miała się zachować, kiedy bez jakiejkolwiek zgody, oznajmiono jej, że nie będzie mieszkała już sama? Nie miała nawet szansy się do tej myśli przyzwyczaić. Tym bardziej, że musiała wpuszczać do siebie kogoś zupełnie obcego, kto prawdopodobnie będzie ją nadzorować. Tylko dlatego, że pracował dla rządu i z łatwością mógłby jej zaszkodzić. I dla zasady. To wciąż było jej mieszkanie, nawet jeśli musiała je dzielić z Kaukazem. Czy prowadziła grę? Nie, no chyba, że na wymyślanie ciętego komentarza. "Kto da więcej?".
- Ja pogrywam? Ciekawie zmieniasz zdanie. Jeśli ja pogrywam, to robiłeś dokładnie to samo, a teraz próbujesz mi wmówić, że tylko mnie to do tyczy. I co do chcenia, czy potrzebowania... - może synonimy, ale z innym naciskiem..- pokręciła głową gniewnie, przerywając - debila możesz sam z siebie robić, ja do tego nie jestem Ci potrzebna - odcięła się. Dostrzegła, że jego ton się podniósł a natężenie słów zostało podszyte groźbą. I musiała zacisnąć zęby, by rzeczywiście nie zrobić czegoś głupiego. No serio? Wcześniej może była poirytowana, ale raczej stawiała na złośliwy sarkazm. Aktualne komentarze Adriana były po prostu nieprzyjemne. "Postraszyć, może się zamknie?" Miała ochotę przynajmniej go kopnąć.
- Kultura nakazywałaby oddawać rzeczy w takim stanie, w jakim się je wzięło, to raz. I właściwie jeszcze nie mogliśmy się zrozumieć, bo do tej pory w ogóle nie rozmawialiśmy. Warunki zawsze jakieś są, w tym przypadku już Ci wyjaśniłam, to dwa. Kubek i kot - "zapytaj", pozostałe mogą u Ciebie nawet wrosnąć w podłogę - hamowała się. Nie krzyczała i wciąż próbowała sprowadzić większości do żartu, choć oczy błyszczały jej złością, a dłonie zaciskała. Niestety nauczyła się, że większość mężczyzn próbuje ją sobie podporządkować, albo sprowadzić do poziomu idiotki. W zwykłej walce, nie miała szans z Adrianem - wyszkolony wojskowo, dużo silniejszy, pewnie nawet nie zauważyłaby kiedy, by przegrała, ale w słownych potyczkach nie miała zamiaru się poddawać. Szczególnie, że słowa jej oponenta były coraz bardziej chamskie. Jeśli w taki sposób załatwiał wszelkie rozmowy, to na prawdę może pojawiać się problem. Ciekawe, czy do wszystkich kobiet się tak zwraca, czy Ada będzie miała (nie)przyjemność zbierać jego zachowanie?
- Dostosowuję się tylko do poziomu rozmówcy, więc widocznie oboje mamy okres - ucięła szybko, a głos jej tylko trochę zadrżał. Najchętniej po prostu strzeliłaby czymś  w niego i udeptała. Robiło się bardzo nieprzyjemnie, ale kiedy pojawił się jego kolejny tekst, po prostu na chwilę zamarła. Trafił w czuły punkt. I to zabolało najbardziej. Słyszała już wielokrotnie, że przez swoje wojownicze nastawienie, mężczyźni będą ją traktować własnie "po męsku". Wyglądem przypominała aniołka, ale pyskata natura...cóż. Robiła co robiła. Większość "normalnych" kobiet prawdopodobnie w tej chwili zaczęłoby szlochać. Może i w Adavienie jakaś bolesna gula przypominała, że sama też potrafi płakać. Jednak nie zrobi tego. Nie da mu tej satysfakcji, a wtedy pewnie i tak dobiłby ją tekstem o przewrażliwieniu. Cokolwiek miał na myśli Adrian, Ada zinterpretowała wg własnej miary.
Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale tylko poruszyły się w niewypowiedzianym słowie, by po chwili ułożyć się w cienką linię. Nie rzekła ani słowa, na chwilę dłuższą niż mrugnięcie przymknęła oczy, by po chwili w milczeniu przyglądać się dziwaczmy zabiegom Spadzińskiego. Ada wolała używać innych metod do tamowania takich "kocich" ran. Kiedy w końcu się odezwała, głos miała cichszy
- Nikt nie mówił o meldowaniu, ale "pożyczam kubek", albo "kot jest u mnie" - byłoby na miejscu, nie sądzisz? Choć możliwe, że kultura zachowania jest Ci obca. Jak mówiłam wcześniej - pozostałe rzeczy mnie tak nie interesują, więc łaskawie swoje niskopodłogowe odzywki schowaj w kieszeń i zarezerwuj swoim kolegom - urwała, by się skrzywić na widok jaki prezentował Mimo, że próbował swoim oryginalnym zachowaniem zapobiec kapaniu krwi, to coś pacnęło na głowę Paskuda. Sam kocur tylko poruszył uchem, nic sobie nie robiąc z bordowej plamy na łebku. No pięknie. Jeszcze kota będzie musiała czyścić. Odwróciła się na pięcie, zostawiając otwarte drzwi, by chwilę później wrócić z opatrunkiem.
- Nie baw się w wampira, bo dajesz zły przykład innym - oczywiście miała na myśli Paskuda. Bogowie wiedzą, że potrafił dziwne rzeczy wyczyniać, więc wystarczyło to co miał. Ada chwilowo czuła się zmęczona całą wymianą zdań. Swoją dumę chwilowo przełknęła i podeszła bliżej, żeby podać Adrianowi opatrunek i go założyć, nawet jeśli chciał zabrać rękę, przytrzymała ją bez słowa, by sprawnie opatrzyć rany. Może nie znała się zbytnio na uzdrowicielstwie, ale podstawy pierwszej pomocy były konieczne w towarzystwie Paskuda.
- Wymiana - po czym sięgnęła po jedno ze źródeł całej sytuacji. Paskud warknął, łapiąc tym razem Adę pazurami za rękę, ale zaraz podniosła go wyżej, a kocur wdrapał się na jej ramię (oczywiście nie oszczędzając skóry dziewczyny). Nie tłumaczyła się z swego zachowania. Miała teraz gdzieś zdanie Adriana w tej kwestii, może trzaskać dalej swoje dresiarskie teksty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie można było powiedzieć o Adrianie, że był łagodnie usposobionym typem człowieka. Nie był. Wojskowa, wieloletnia musztra odpowiednio ukształtowała jego charakter. Musiał być twardy i agresywny by nie dać się stłamsić i zniszczyć przez oficerów podczas szkolenia, a potem by jego podwładni czuli wobec niego respekt. Jego pewność siebie w cale mu w tym nie pomagała, a wręcz przeciwnie - wpychała w jeszcze większe problemy. Gdy tylko bowiem uznał kogoś za słabszego psychicznie bądź fizycznie od siebie to bez wahania potrafił narzucić mu swoją wolę. Manierę tą chcąc nie chcąc przerzucał też na życie codzienne. Weźmy przykładowo ostatnią przygodę z Chet. Kobiecina upierała się, że pomimo  kontuzji da radę przytachać tonę zakupów. Oczywiście dała by radę, jakby się co najmniej sklonowała po pięciokroć. Kaukaz w takiej sytuacji bez zastanowienia podporządkował sobie obcą osobę, robiąc to co uznał za najlepsze i mając w nosie zdanie drugiej strony. Tu działo się to samo z ta różnicą, że Ada nie była tak uległa jak Chet. Niestety to zaś powodowało wyraźne starcia. Im mocniej naciskał tym mocniejszy opór stawiała dziewczyna. Kaukaz nie potrafił jednocześnie odpuścić. Ci którzy odpuszczali byli słabi, a ci zaś umierali w głupi sposób od kul.
Przycisnął więc Adavienę i w pewien sposób rzeczywiście miał cichą nadzieję, że "postraszy, a ona może się zamknie". Właściwie cała sytuacja była dla niego nowa. Całe życie obracał się w okół wojskowych, a teraz wtarabanili go do mieszkania z cywilem. Pyskatym cywilem, który był do tego kobietą. Nie wiedział, jak się wobec niej zachować, jak ją traktować więc był po prostu sobą. Początkowo starał się uważać na słownictwo, lecz chcąc nie chcąc jego typowa dresomowa się z niego wydobywała. Tyle dobrego, że w wersji light. Bo jeśli myślicie, że zgraja wojskowych facetów po misji rozmawia między sobą zachowując wysoką kulturę to się mylicie.  
Słuchał jej i właściwie nie miał zamiaru dodawać coś od siebie. Adaviena wydawała się być w tym momencie jakąś ognistą pożogą - cokolwiek by postawić na drodze to by obróciła w popiół. Nie oznaczało to, że zgadzał się z nią. Bo tak nie było. Chciał by się wyładowała, lecz nie zamierzał jej w niczym przytakiwać. Właściwie tylko dzięki temu, że był wbrew pozorom wyjątkowo opanowanym człowiekiem to jeszcze nie sięgnął po jakąś broń. Nie wiedział tylko czy strzelałby do kobiety, czy znieczuliłby siebie na jej bullshit. Hm...druga opcja wydawała się całkiem przyjemna, szkoda tylko, że nie wyniósł żadnej spluwy z jednostki.
- Wierz mi, nie chciałabyś bym rzeczywiście zwracał się do ciebie tak, jak do moich "koleżków". Ciesz się więc z tego co masz i nie wymyślaj, a tak poza tym to - przyjąłem, generale. - Powiedział typowo wojskowym tonem, tak, jak to robią żołnierze na filmach i zasalutował niedbale.Trudno było sprecyzować czy rzeczywiście zamierzał zrobić ze swoim zachowaniem, czy tak tylko powiedział by kobieta w końcu dała żyć. Choć biorąc pod uwagę jego charakter to w grę wchodziła druga opcja. Wydawało mu się, że kobieta to wyczaiła i obrażona wyszła z pokoju, jednak po chwili znów pojawiła się w drzwiach i...nawet podeszła!
Nie tyle co chciał tamować krwawienie. Raczej czkał aż krew zakrzepnie, a przejmował się tym co ewentualnie ściekało po jego ramieniu. Nie chciało mu się wstawać i coś z tym robić. Mimo wszystko był po części wojskowym medykiem. Zajmował się zszywaniem porozrywanych ludzi w warunkach ekstremalnych toteż to co miał na ręce nijak nie kwalifikowało się do obrażeń którymi mógłby się zainteresować. Po prostu nie chciał zaplamić pościeli, a taki pół środek wydawał się być dobrym rozwiązaniem. Adaviena jednak najwyraźniej bacznie go obserwowała bo zaraz musiała się dopatrzyć skazy jakiej się dopuścił na Paskudzie. W sumie na początek nie wiedział o co właściwie kobiecie chodzi, zastygł więc i ściągnął brwi. W tym momencie kolejna kropelka kapnęła na kota, który przeniósł leniwe spojrzenie na zwisający nad nim łokieć. Obwąchiwał go z ukrywanym zainteresowaniem. Chyba, rzeczywiście dawał zwierzakowi zły przykład.
Osobiście nie spodziewał się tego, że przyjdzie i zacznie owijać mu rękę, jak gdyby nigdy nic. Sam też milczał podczas całego zabiegu, lecz gdy pochwyciła kocura i sama została poharatana...popatrzył na nią z politowaniem i wykonał twarzoplack. Przeciągnął dłońmi po skórze twarzy.
-Ja się nie dziwię, że mieszkałaś sama przez tyle lat...Stanowisz zagrożenie dla samej siebie gdy musisz dzielić z kimś teren. - Prawdopodobnie nie miałaby hamulców okładać się pięściami o niebieski kubek, gdyby uznała, że ma szansę wygrać. Kaukaz był tego niemal pewien. - Idź do kuchni, wyciągnij jakieś opatrunki, a ja zaraz dojdę. - Wydał polecenie, a gdyby Adaviena miała zamiar j podważyć rzuciłby krótkie, stanowcze "idź". Tak, to był ten ton głosu sugerujący, że jeżeli nie wykona rozkazu to przerzuci ją przez ramię razem z Paskudem i sam sobie wszystko zorganizuje. Mimo, że nie był miło usposobiony to na pewno nie można było powiedzieć, że był złym człowiekiem, a to, że nie wyobrażał sobie Adavieny w sukni nie oznaczało, że nie postrzegał jej jako kobietę. Nie dało się bowiem ukryć faktu, że posiadała większe cycki od Kaukaza. Prawdopodobnie własnie to, że była kobietą sprawiło, że chcąc nie chcąc, widząc na jej skórze skazę postanowił coś z tym zrobić. Szanował kobiety na swój specyficzny sposób i nawet jeśli w tym momencie on by się wykrwawiał to z namaszczeniem zająłby się białogłową, która ukuła się w palec szpilką lub wniósł jej pralkę na 8 piętro.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ada nie za wiele wiedziała o Adrianie. jeśli w ogóle mogła cokolwiek powiedzieć, to kilka suchych informacji z rządowej notki. Poznawała swojego współlokatora dopiero przez interakcję - innego wyjścia nie widziała na jakiekolwiek zrozumienie. Jak się okazywało, obojgu dostało się w genetycznym spadku ciężki charakter. Konsekwencją takiej mieszanki, były oczywiście nieuchronne starcia i bitwy słowne...z nadzieją, że do rękoczynów nie będzie dochodzić. Jak dojdą do porozumienia i czy w ogóle do jakiegokolwiek dojdą - okaże się w przyszłości (bliższej lub dalszej). Aktualni trwali w bardzo nietypowej rozgrywce, czy też próbie sił, czy też..negocjacjach? Każda z tych opcji wydawała się sensowna do opisu aktualnej sytuacji.
Ada...nie umiała się poddawać. Nawet jeśli na wstępie znajdowała się na przegranej pozycji, a tak mimo wszystko czuła się wobec Adriana. To chyba dodatkowo motywowało jej impet charakteru. Odkąd w końcu pamięta, musiała walczyć. Nie miała łatwego startu, tym bardziej więc musiała wykazać się przed wszystkimi i samą sobą, że sobie poradzi ze wszystkim i ze wszystkimi, nawet jeżeli jej odwaga, często łączyła się z głupim ryzykanctwem.
Choć absolutnie nie powiedziałaby tego głośno, musiała przyznać, że Kaukaz wykazywał się większą dozą opanowania niż jej standardowi rozmówcy. Dużo ryzykowała, bo przy takiej wymianie zdań, większośc osób zwyczajnie straciłaby cierpliwość. Tylko...Ada też nie pokazała na co ją stać w rzeczywiście ekstremalnych warunkach. Jej odzywki ociekały ironią i złośliwym sarkazmem, ale nadal nie doprowadził jej do prawdziwej złości. Wolała, żeby nie miało to nigdy miejsca, choć...Adriana też nie znała i wolała nie myśleć, do czego był zdolny na polu walki. Wystarczyło wiedzieć, że był wojskowym, a tam nie było taryfy ulgowej. Miała przez to powody do pewnych obaw. I jednym wcześniejszym tekstem udowodnił, że będzie potrafił ją zranić. Miała tylko nadzieję, że nie zwrócił aż takiej uwagi na jej reakcję, że nie dostrzeże tej słabości. Jakkolwiek się zachowywała, chciała w swój dziwny sposób, by nie odbierano jej miana bycia kobiecej, nawet jeśli daleko jej było do "normalnej" dziewczyny.
- W takim razie niezmierny zaszczyt mnie kopnął...z naciskiem na "kopnął", że nie należę do grona Twoich wojskowych kolegów, z którejkolwiek strony zakończyłoby się to nieszczęściem...więc, możecie odmaszerować Jaśniepanie Szeregowy - i tu powtórzyłam niedbały salut Adriana. Nie chciała zastanawiać się, czy jej odpuścił, czy chciał, by dała mu spokój. Na coś się zgodził i przyjęła to do wiadomości. Kolejne ewentualne "rozgrywki" będą rozstrzygane na bieżąco. Nie miała pojęcia, czego będą dotyczyć, ale już widziała, że żadna z nich nie będzie należała do standardowych.
Czemu ona potem tak się wycofała? Może odpuściła? Nie sądziła. Wciąż była zdania, że zrobiła słusznie, więc nie była to kwestia uległości. Może jakiś typowo kobiecy odruch? Jakaś naturalna chęć pomocy, nawet wbrew wcześniej postawionym "barykadom" i zasadom?
Gdyby zapytał, tłumaczyłaby się tylko czysto praktyczną formą swej decyzji. Było w tym dużo racji, bo na prawdę nie chciała czyścić sklejonej, Paskudowej sierści, która zdecydowanie skończyłyby się kolejnymi, krwawymi pamiątkami. Ramionach wciąż miała kilka takich blizn, które choć mało widoczne, świadczyły o kontaktach z jakąś "bestią". Złośliwi powiedzieliby, że Ada należy do jednych z nich, więc mieli równe szanse...
Ada nie była zadowolona z właśnie otrzymanych poPaskudowych śladach, ale nie zaliczałby ich do groźnych. Zdrapania u Adriana dość mocno krwawiły, a z doświadczenia wiedziała, że to co zrobił w tej chwili kocur, nie było aż tak głębokie, choć równie bolesne. Na twarzy dziewczyny pojawił się krótki grymas bólu, więc gdy spostrzegła reakcję Adriana, była nieco zaskoczona. Na komentarz, zareagowała delikatnym uśmiechem z powracającą na nowo, nutą złośliwości.
- Prawda?...Powtarzałam to wszystkim wokoło i do tej pory miałam święty spokój...bardzo podobał mi się poprzedni stan i jakoś nie cierpiałam z powodu tej samotności...ale wystarczy tych komplementów... - poprawiła sobie wiercącego się czarnego drapieżcy, by spojrzeć na Adriana z jeszcze większym zaskoczeniem. Uniosła jedną brew. I cóż, Ada nie mogła sobie odpuścić, choć działała raczej pod wpływem ciekawości, jakiegoś wrodzonego impulsu.
- ...co? Czemu? To nie jest nic tak poważnego... - zaczęła niedbale, ale wyprostowała się powoli i cofnęła jedną nogę do tyłu, gdy uświadomiła sobie, co znaczył ton mężczyzny. Jedną dłonią przytrzymywała kota, próbując, oczywiście bez powodzenia, podrapać jednookiego wredasa za uchem, był to prawie niedbały ruch, który ignorował piekące ślady na ramieniu. Druga dłoń opuściła luźno przed sobą. Kategoryczne "idź" Kaukaza, wywołało wprost przeciwny efekt - ...bo? - jej mina mówiła "try me", ryzykantka w jej głowie, znowu przekroczyła wyznaczoną linię, a przecież własnie - przynajmniej tak to wyglądało - dotarli do względnego porozumienia. Choć absolutnie nie wiedziała, czego miała się dokładnie spodziewać, stanęła w taki sposób, by móc w każdej chwili się uchylić. I choć było to totalna głupotą, chciało jej się śmiać. I weź się dogadaj z kobietą...czasem sama siebie nie rozumiała. Zdecydowanie czekało ich ciekawe współlokatorowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach