Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 09.03.15 23:20  •  Berezka 2  Empty Berezka 2
MG: Taihen Shi
Uczestnicy: Philip i Sleipnir
Trudność: Łatwy/Średni
Co chcemy osiągnąć?: Ostrze transformacji dla Sleipnira i żeby Philip się posrał.

Opisz dokładnie co Twoja postać ze sobą zabiera oraz jak jest ubrana, będzie to później brane pod uwagę.

Berezka 2  8N3CxUf

Musieli go bardzo nie lubić. Bardzo, skoro został wysłany do kanałów w celu znalezienia czegoś, co mogło w ogóle nie istnieć. Kilka dni temu wśród łowców zaczęła krążyć plotka o jakimś niesamowicie potężnym artefakcie. Miał on niszczyć czołgi, mordować wymordowanych i wskrzeszać nieumarłych. Ten, kto by go zdobył, zostałby panem życia i śmierci. Nowym bogiem. S.Spec nadal o nim nie widzieli, choć to także mogła być plotka, tym bardziej rzeczywista, że nikt nie wiedział jak ów przedmiot wygląda ani jak się nazywa. Przyjęli więc roboczą nazwę Serce Boga, jednak najpewniej nie opisywała ona w żaden sposób tego, co mogło się znajdować gdzieś tam w ściekach.
Także Kilka dni temu Marcus został zaproszony do gabinetu, czy też klitki, swojego przełożonego. Zapewne spodziewał się tego, co ten miał mu do powiedzenia. Ktoś ten artefakt musi odszukać, a jako że Sleipnir należał do grupy bojowej to właśnie na niego spadł ten przykry obowiązek.
Zaopatrzono go w mapę, najpotrzebniejsze rzeczy i wsadzono do jednej z odnóg kanału, do której nikt się zazwyczaj nie zapuszczał. Prowadziła ona daleko poza Miasto, podobno. Gdzieś w Desperację. Może nawet ciągnął się poza wyspy japońskie, pod oceanem.
Może, ponieważ mapa była wyjątkowo niedokładna. W sumie nie wyrażała praktycznie niczego. Dwie linie wskazywały na tunel, do którego został wpuszczony kat. Owe linie ciągnęły się niemal przez całą kartkę, od czasu do czasu dzieląc na odnogi, które wcale nie były doprecyzowane czy opisane. Gdzieś na drugim końcu kartki widniał punkt - cel. Niestety, nie był on otoczony kreskami wyznaczającymi tunele. Była to pusta przestrzeń. Niezbadane okolice. Pustka i przygody.
Jedynie od łowcy zależało dokąd pójdzie i jakie podejmie decyzje.

Ostatnio wśród Smoków nastała moda na poszukiwanie artefaktów. Te magiczne cudeńka mogły im pomóc w wykonywaniu misji szybciej i skuteczniej niż miłość jakiegokolwiek kalibru. Tak zarządził ktoś, kto ostatnimi czasy nazywał siebie Pradawnym, a usłyszał to od kolekcjonera, szalonego mężczyzny żyjącego gdzieś na środku pustyni w swojej chatce. Artefaktem o którym najwięcej mówiono było Serce Boga i to właśnie cacko postanowił zdobyć.
Padło na Phila. Dostał mapę, potrzebny ekwipunek i został wpakowany do jednego z tuneli, które ostatnio zostały odkryte pod Desperacją. Podobno jakimś cudem połączone były z Miastem.
Mapa była uboga, wskazywała jedynie kierunek w którym powinien wyruszyć poszukiwacz i nic więcej. Zapewne dla żartu ktoś na końcu mapy narysował krzyżyk, oznaczający piracki skarb. Cóż z tego, że ów krzyżyk otoczony był pustką, nieokreśloną żadnymi liniami.
Tylko od szui zależało dokąd się uda i co dalej zrobi.


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 23.03.15 16:05, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 0:46  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Ehhhhh kurwa, no i na co mu kolejna gówniana robota. Nie wiedział już co jest gorsze, nudzenie się w podziemiach i łażenie z kąta w kąt czy ruszenie do jebiących trupem kanałów. W sumie nie miał co się nad tym zastanawiać długo bo i tak opcja druga już była postanowiona. Ciągnął peta jednego za drugim, nie wiedział ile czasu mu zejdzie w kanałach więc zabrał ze sobą trochę gratów, nawet specjalnie na tę okazję wyciągnął swój stary plecak, który już zdążył załapać się na dziurę wygryzioną przez myszy. Jebane gryzonie, niedługo mi jaja odgryzą jak pójdę spać, pomyślał Slei odpalając kolejnego peta.
Przed wyjściem stwierdził, że nie ma zamiaru się dać zaskoczyć niczemu więc wziął ze sobą nawet małą maskę gazową, choć wybrał model zasłaniający tylko usta, co zapewne od razu zdradzało jego motyw. Nie chciał czuć tej zgnilizny, która odkładała mu się w płucach bardziej niż palenie 10 paczek fajek dziennie. Co jak co, ale ten smród go niebywale wkurwiał. No ale co się dziwić, normalny człowiek sam padłby na glebę po kilkudziesięciu minutach oddychania tym gównem.
Kolejną rzeczą którą miał przy sobie był Desert Eagle. Tak, jebany Desert Eagle. Sam nie pamiętał skąd go ma, ale po wydarzeniach na Promenadzie stwierdził że te małe działo zrobi więcej szkody niż jakakolwiek inna pukawka. Oczywiście wiedział, że teraz noszenie jednego dodatkowego magazynka będzie zbyt małą ilością, w końcu przerzucił się z 17 nabojów na 9, więc zaopatrzył się w drugi. Przynajmniej lepiej mógł rozłożyć ciężar, który i tak ledwo co odczuwał, w końcu to magazynek do pistoletu a nie granatnika. No ale chuj, uparł się to teraz tak ma, zawsze jego najbliższe otoczenie musiało być po jego myśli.
Następnym gratem który stwierdził ze sobą przytargać to termos. Ktoś by pomyślał, że to mądre posunięcie, ale kto kurwa wypełnia termos gorzałą? No jak to kto, oczywiście osoba, która nie może się upić, przecież to logiczne. Ileż to on by oddał za to żeby w końcu móc się upić, kto wie, może ten mistyczny artefakt sprawi że będzie to możliwe, tyle by mu wystarczyło.
Miał przy sobie troche niepotrzebnego szmelcu, jakiś granat dymny (jebany piroman, kto bierze ze sobą granat do ścieków debilu), swój jakże ukochany nóż o którym legendy zaczną krążyć pewnie szybciej niż o samym właścicielu, oczywiście nie zapomniał też o czymś bardziej poręcznym do picia czyli o swojej piersiówce, jak zawsze schowanej w wewnętrznej kieszeni płaszcza, latarkę, chociaż jedną pożyteczną rzecz, w końcu tam gdzie idzie pewnie jedyne co się świeci to radioaktywne grzyby, no i oczywiście zabrał to co przydzieliła mu Yuu, mapę, jakiś prowiant w postaci krakersów,
o właśnie, to jest ciekawe. Skąd łowcy biorą te wszystkie krakersy? No kurwa zawsze jak ktoś wychodzi na misję to dostaje paczki krakersów. Czy oni walczą z wojskiem w taki sposób że napadają im na jebane magazyny z preclami i innym tego typu gównem, czy ktoś im w tym kurwa płaci. No kurwa jak ktoś nie lubi tych małych chrupiących skurwysynów i zostanie Łowcą to przecież on z głodu zdechnie.
Powrócił myślami do tego czy wszystko zabrał, przeleciał w głowie listę zabranych ze sobą rzeczy i stwierdził że to pewnie wszystko. Co najwyżej mógł zabrać ze sobą harmonijkę, która walała się wcześniej w plecaku. Jebany Janko Muzykant, zabija, wysadza, sabotuje i gra przy tym na jebanej harmonijce, widzieliście kiedyś takiego typa? No, to teraz widzicie.
Wszystko co miał ze sobą wziąć, wziął. Czego miał nie brać, też wziął. Czego kategorycznie miał ze sobą nie brać to nie brał, czasem bywał posłuszny wobec przełożonych. Ale czemu kategorycznie nie mógł ze sobą wziąć ładunków wybuchowych to nie wiedział. Przecież to tylko tunele, co by się mogło stać.
Tak więc ruszył w drogę, opakowany najróżniejszym stuffem, w swoim klasycznym stroju i nie myśląc wiele, poszedł pierwszą lepszą ścieżką, w końcu żadna nie dawała pewności czy dojdzie tam gdzie wskazuje mapa.

Ubrania::
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.03.15 20:19  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Szuja siedział na jakieś pordzewiałej beczce po ropie, którą ktoś zatopił w tym jebanym bagnie. Przypięta do piersi różowa latarka z motywami hello kitty, oświetlała mapę rozłożoną na kolanach.
Przyłożył ćmijkę do ust, żar pojaśniał.
Kurwa, Rosomakowa zajebię Cię za tę jebaną mapę.
Przeklinał w myślach. Te zajebiście szczegółowy plan tuneli, mógł wyjść tylko spod ręki trupa, albo Kosiarki. Obie były siebie warte.
Zmiął bezużyteczny kawałek pożółkłego papieru i zatopił go w cuchnącej gównem wodzie, sięgającej niemal nad kostkę.

Phil był przygotowany, jego gumowe, zapinane na szelki spodnie rybackie co prawda uniemożliwiały zamontowanie bagnetu przy łydce, ale inżynier z bożej łaski rozwiązał ten mały defekt za pomocą taśmy izolacyjnej. Wstał wspierając się na swoim aa-12. Wybór tej strzelby automatycznej nie był jego pierwszą koncepcją, ale była równie niezawodna co Akm, a przy owijaniu trzeciego magazynku folią spożywczą dla zabezpieczenia przed wodą, myślał, że kurwica go weźmie. Całe szczęście loftki były wodoodporne z samego założenia.
Zarzucił broń na ramię. Jego nowy sztormiak, jeszcze rano był cytrynowo żółty ale solidna porcja czarnej farby z puszki nadała mu odpowiedniejszy na taki wypad koloryt.
Wypluł gwizdek i naciągnął na ryj maskę gazową, chuj wie czy w tych tunelach nie było jebanych wirusów, a on się jeszcze nie wybierał do grobu.
Podrapał się po dupie i ruszył przed siebie.
Tak jakby była inna droga, zachciało im się kurwa zabawy w indianyjonsy.
Marudził.

Poprawił bandolier, przerzucony po przekątnej przez ramię i podskoczył, aby sprawdzić czy nic w jego plecaku nie grzechocze.

Nie znosił ciemnych, zdradliwych tuneli. W chuj jebały, nawet przez maskę, a on i tak ledwo wytrzymywał z własnym zapachem. W kanale rozlegał pluskający dźwięk jego kroków i wody kapiącej z sufitu, nic więcej.

Przydasie:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.15 23:51  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Kanały, cóż można było powiedzieć o kanałach? Marcus doskonale je znał, w końcu praktycznie były dla niego domem. Zawsze wyglądały tak samo. Ciemne, mokre, z gównem walającym się w wodzie powyżej kostek. Już w tym momencie mógł zacząć narzekać na wybór odzienia. Buty jeszcze jakoś się trzymały, chroniąc przed cieczami nieznanego pochodzenia, lecz płaszcz już po pierwszej godzinie drogi zaczął mu ciążyć. Wchłaniał wszystko, od resztek ludzkiego moczu po okropne zapachy. Lecz cóż, przynajmniej było mu ciepło.
Co jakiś czas z prawej i lewej strony, zgodnie z mapą, odchodziły boczne tunele, prowadzące do niewiadomych miejsc. Nikt tego nie opisał, pewnie nawet tam nie był. Czy już znajdował się daleko od domu? Wyszedł z miasta? Kto to wie.
Jeśli postanowił poświecić sobie latarką w drodze (co w sumie byłoby logiczne skoro było ciemno jak  dupie) to mógł zauważyć, że poziom wody się podnosi z każdym krokiem. Na środku kanału w pełnym momencie zaczynał sięgać już pasa. Poszerzał się także tunel, zaś samo sklepienie znajdowało się wyżej, niemal cztery metry wysokości, mieszcząc zapewne coś co wcześniej jeździło po resztkach torów skrytych teraz pod wodą.
Sleipnirowi zaczynało się nudzić.

Philip także szedł tunelami. W jego przypadku jednak poziom wody się nie zwiększał, wręcz przeciwnie, wyglądało na to, że nie tylko pustynie Desperacji były wyschnięte na wiór. Środkiem ścieków szły tory. Stare, ze spróchniałymi sztachetami i wypaczonymi szynami. Prowadziły na wprost, tak samo jak niezwykle istotna mapa narysowana szminką, której tak szybko się pozbył.
W którymś momencie dotarł do drzwi. Wielkie wrota oddzielały go od jego celu  łypały groźnie zamkiem elektronicznym, który, o dziwo, nadal działał. Pewnie zabezpieczyli się żeby żadne mutki nie weszły do miasta, a sam mechanizm pewnie działał na baterie słoneczne, ale kto by się nad tym rozwodził. Problemem był fakt, że nie dało się ich otworzyć pchając ani ciągnąc. Sześć tytanowych rygli wwiercało się w masywny, również metalowy mur. Kilka śladów po kulach świadczyło o tym, że ktoś już próbował się tam dostać i nic nie osiągnął.
Gdy najemnik tak się przyglądał temu ewenementowi, na myśl przyszły mu słowa przełożonego, który wręczał mu mapę i ekwipunek. Nie zgub tego, masz tam ukryty klucz. Tylko uważaj, bo jak jakieś ścierwa Desperacji się dowiedzą to stracimy monopol na misje w M-Mieście.

/Mapa Slepnira wygląda tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.15 15:50  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Krew go zalała. No kurwa jak można wypuścić jednego ze swoich najlepszych ludzi do takiego szamba, i to dosłownie szamba! Sleipnir zaczął kląć jak szewc, szukając miejsca, w którym poziom wody jest najniższy. Czuł się jakby uciekał z pierdolonego Shawshank, choć sam nigdy nie widział tego filmu. Smród coraz bardziej przebijał się przez maskę, gdyby jej nie miał to już dawno by zawrócił.
Czuł jak jego płaszcz jest coraz bardziej wilgotny i śmierdzący więc podwinął go trochę wyżej, co w sumie nie zrobiło nic, dalej jebał trupem, który przed śmiercią popuścił w spodnie. I jak tu się dziwić że jest wkurwiony? Jak wróci do siedziby to będzie chciał za to pieprzony medal a jak go nie dostanie to wpakuje Yuu paczki krakersów w dupe.

Spojrzał jeszcze raz na mapę mając nadzieje na to samo na co człowiek ma kiedy otwiera piąty raz w ciągu 10 minut lodówkę. Magicznie pojawi się coś co go zainteresuje. Niestety, tak jak lodówka tak i mapa nie była magiczna więc Sleipnir widząc dwie bezsensowne linie tylko bardziej się wkurwił. Dobrze że nikt z nim nie ruszył, gdyby było inaczej to jego kompan w ciągu 10 minut nasłuchałby się więcej przekleństw, wyzwisk, klątw i gróźb na otaczający świat niż od pułku wojska, który się zgubił w dżungli. Przynajmniej latarka dobrze działała, specjalnie wymienił wcześniej baterie żeby się zabezpieczyć przed łażeniem w ciemnościach.

A by to wszystko chuj strzelił - Pomyślał Sleipnir po czym jeszcze raz spojrzał na kawałek papieru. Minął już kilka rozwidleń, coś około sześciu, więc gdy zobaczy kolejne to stwierdził że oświetli je latarką żeby zobaczyć jak daleko się ciągnie. Jeżeli będzie się ciągnąć długo i namiętnie to nim pójdzie, to by miało trochę sensu jako że ruszenie dalej oznaczałoby skręt w lewo, a jego skarb znajdował się po prawej.
Ehhhh, nawet nie ma jak zapalić peta przez tę maskę - Kolejny smutny fakt uderzył do głowy Marcusa. Akurat fakt że nie mógł palić bardziej go smucił niż denerwował, zapewne wyglądał teraz jak dziecko, które musiało połknąć okropny syrop żeby wrócić do zdrowia, czyli tak jakby cały świat zmówił się przeciwko niemu.
Miał prawo się tak czuć, w końcu tylko on miał takie szczęście żeby zostać zesłanym do czegoś tak chujowego jak opuszczone ścieki. No gdyby usłyszał, że ktoś dostał taką robotę to by go poklepał po ramieniu i powiedział że mu współczuje. A mu nikt nawet nie życzył powodzenia, wredne chujki.
Z nudów zaczął już nawet gadać do samego siebie co mu się zdarzało tylko podczas frustracji i kiedy brakowało mu perspektyw na dalszy rozwój wydarzeń. Bo jakie można mieć perspektywy w jebanych kanałach? Spotka kogoś kto wpadł w takie samo gówno jak on po czym odnajdzie razem z nim skarb Bogów? No na pewno kurwa, już prędzej spodziewał się że gdzieś za rogiem będzie się kończyć tęcza przy której będzie stał zmutowany gremlin z kotłem uranu i workiem kokainy. No i butelką dobrej gorzały oczywiście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.15 19:09  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Jestem idiotą.
Wiedział, że coś było potrzebne, jakiś duperel który dostał był cholernym kluczem, tym niezbędnym żeby otworzyć jakieś drzwi. Ale to miały być drzwi, nie kurwa pancerne wrota.
Sięgnął po strzelbę, odbezpieczył. Palec zadrgał.
Mógł wywalić cały magazynek prosto w zamek, mógł. Chyba nie był aż tak głupi.
Podciągnął maskę i zafundował sobie solidny policzek, taki z głośnym plaskiem.
Ścisnął własną twarz, mocno, aż krew zaczęła napływać do maltretowanych policzków, aż poczuł ciepło. Wypuścił powietrze z sykiem, któremu towarzyszyło niewyraźnie

Kurwa!

Nie miał ochoty wracać, najmniejszej. Droga była nudna. Sięgnął do kieszeni na piersi i wyciągnął zmarniałego papierosa i zapalniczkę.
Otworzył wieczko, i zakrzesał.
Raz, drugi, trzeci co jest? Czwarty, piąty, zaskoczyło! Przypalił szluga i zamknął klapkę zapalniczki, schował ją do kieszeni.
Znów przyłożył dłoń do twarzy, dym wpadał mu do nosa i oczu. Próbował odkaszlnąć, załzawił. To nie był dobry dzień.
Zaciągnął się, mocno do utraty tchu, zassał powietrze mówiąc Mama idzie.
Stara szkoła, kto uczył się sztuki raczenia się tytoniem, paląc niedopałki po ojcu, ten wiedział o co chodzi.
Zaplótł dłonie na głowie, szturchając, niechcący maskę. Kupka rozgrzanego popiołu spadła na jego kurtkę, w powietrzu uniósł się zapach nadpalanej gumy.

Stał tak jak kołek, patrząc w jedną stronę na zamknięte drzwi, a to w drugą na okryty cieniami korytarz, którym tu przyszedł. Nienawidził podejmować decyzji.
Wypuścił cały dym, niechlujnie przez usta i nos, parskając.

Trącił kciukiem filtr skryty w dłoni, wypalony papieros opadł na dno tunelu.
Jak długo się wahał? Pewnie kilka minut, w ciemności czas momentalnie się kurczy i rozciąga, nawet zegarki szwankują.

Kurwa wracam, nikt nie widział nie ma przypału. Męska decyzja, zjebał, ale potrafił przyznać się do błędu.
Poczłapał z powrotem tam skąd przyszedł, szukać jebanej mapy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 14:43  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Korytarz, który oświetlił Sleipnir ciągnął się, owszem, zapraszając do swych trzewi. Jako że znajdował się nieco wyżej od głównego kanału, woda ledwie przykrywała gumowe podeszwy, sprawiając, że chlupot stawał się o wiele przyjemniejszy niż jeszcze chwilę temu. No i powietrze, zdecydowanie nie jebało tak gównem jak wcześniej. Los chyba zaczynał się do niego uśmiechać.
Nuda jednak nie dawała mężczyźnie spokoju, sprawiając, że zaczął prowadzić ze sobą żywe debaty na bardzo głębokie, fascynujące tematy. Zapewne to zwabiło istotę, mieszkającą w okolicznych ściekach.
- Kto tam? - Głos zdecydowanie należał do kobiety. Pytaniu zawtórowały kroki, odbijające się głuchym echem od zaokrąglonych ścian.
Minęła chwila nim zbliżyli się do siebie. Istota szła przygarbiona, zapewne przyzwyczajona do przeciskania się przez niskie tunele i szyby. Brązowe włosy opadały strąkami na ramiona i twarz, letnia sukienka była poplamiona, jednak nadal widać było oznaki jej dawnej świetności. Głęboki dekolt i kusy dół - szczyt dobrego smaku. Zapewne niegdyś była niebieska, jak oczy kobiety, teraz jednak poszarzała od wilgoci i brudu. Nogi powleczone były kabaretkami, w których poszło już niejedno oczko. Na głowie tkwił słomkowy kapelusz, opasany żółtą wstążeczką, zbyt wyraźnie wskazującą czym się owa osóbka parała.
- Krasivy! - rzekła, gdy światło pozwoliło jej zobaczyć twarz Sleipnira. On także mógł dostrzec jej rysy, zapewne niegdyś wyjątkowo piękne. - Zacz skarbu szukacie? Szczęścia, da? Ino pod moją kiecą znajdziecie, ha!

W tym czasie Philip wędrował, szukając mapy, którą tak bezczelnie wzgardził. Szczęściem jest iż przedmioty martwe nie bywają nazbyt pamiętliwe czy złośliwe. Zwitek papieru zapisany szminką leżał tam gdzie go zostawił, zwinięty w niechlujną kulkę. Od razu musiał się najemnikowi humor poprawić. Teraz tylko wróci, wklepie kod i wszystko pójdzie jak z płatka. Gdyby tylko ten kod znajdował się na kartce. Gdyby Żmij uważniej słuchał instrukcji swojego przełożonego, który zapewne łopatologicznie wyjaśnił mu jak pozyskać hasło i co z nim zrobić.
- Te konspiracyjne pizdy będą ci deptać po piętach. Napiszę ci go tutaj, tak, żebyś tylko ty mógł go zobaczyć. Bo tylko ty będziesz wiedział, he.
Przynajmniej miał zagwozdkę na dalszą drogę i nie nudził się aż tak niemiłosiernie.
W dodatku kolejna niespodzianka czekała go przy tytanowych drzwiach. Była to postać w kapeluszu i szarym prochowcu. Ćmiła fajkę, wetkniętą między zęby, opierając się przy tym o elektroniczny panel. Łypnął na Philipa i zaciągnął się, wypuszczając przez nos kłęby dymu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 21:57  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Ok, jego przemyślenia nie sprawdziły się do końca więc spodziewał się tylko zmutowanego gremlina, bez uranu czy kokainy, niestety bez dobrej gorzały również. No ale cóż, za rogiem nie było żadnego mutka więc został sam na sam z, no właśnie kurwa, kto to do cholery jest.
Ruska prostytutka z kanałów? Czy to jakaś brazylijska telenowela klasy C? Nie no kurwa, poważnie ludzie. Co to do cholery ma znaczyć. Zdziwieniu Sleipnira nie było końca, no ale co się biedakowi dziwić. Niewiele myśląc spróbował sobie przypomnieć klasyczny zwrot po rosyjsku, którego nauczył się dawno temu podczas rozmowy z jednym ruskiem w jednym z angielskim barów, w życiu nie sądził, że ta wiedza mu się przyda w M-3, a tym bardziej w jego kanałach.

- Ja nie ponimaju szto ty gawarisz - Odpowiedział jej cudem ze swoim starym, zapijaczonym angielskim akcentem. No bo co biedny angol mógł jeszcze jej powiedzieć? Że choć jej uroda dalej skrzy się niczym lont tuż przed detonacją ładunku to nie skorzysta z wdzięków, które ukrywała pod sukienką?
- Nazywam się Edward Armstrong droga pani, mogę poznać twoją godność? - Powiedział z klasą niczym podczas rozmowy z królową i ukłonił się głęboko choć krótko, aby nie dostać nagle niczym w potylice, w końcu nie wiadomo kim ta kobieta była, ale na pewno jakieś ukryte zamiary miała. W końcu widać było od razu jak starała się przykuć jego uwagę jej walorami.
Całkiem pokaźnymi walorami, przyznał Sleipnir. No ale co jej po walorach w takim miejscu, jak nie po to żeby kogoś zmylić i zaraz ciuknąć nożem, przecież to jest zbyt oczywiste. Marcus coraz mniej był przekonany do nieznajomej choć ta nie zrobiła jeszcze nic.
- Szukam pewnego miejsca w tych kanałach, może wiesz gdzie to jest? - Zapytał po czym zbliżył się by pokazać jej na mapie miejsce o które mu chodziło, w międzyczasie oczywiście trzymał rękę blisko ostrza w razie nagłego ataku nowo zapoznanej dziewuszki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 13:38  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Szminka była wodoodporna, papier niestety nie. Zamókł i porwał się w kilku miejscach podczas próby rozwinięcia, więc włożył go ostrożnie do kieszeni. Później, później się tym zajmę. Miał tendencję do odkładania w czasie takich rzeczy, lepiej żeby Philip z przyszłości się tym zajął.
Oczywiście kiedyś ta przyszłość nadchodziła i wtedy Liebgott zaczynał żałować, że nie zrobił tego co do niego należało wcześniej, nazywając swoją przeszłą wersję bucem, ale system działał bez zarzutu.

Człapał z powrotem, zrezygnowany i poirytowany. Nie lubił bezcelowego łażenia, nie pisał się na tę misję, miał w dupie artefakty. Miał w dupie też przełożonych i ich kurwa spizgi. Jakby takim problemem było podanie mu klucza. Kto mnie miał śledzić? No kto? Tajemnice, szyfry, tajne kody i konspiracje zmuszał do myślenia, zastanawiania się, nie przepadał za tym. Każda próba wysilania tej gładkiej jak dupka niemowlaka galaretki, którą miał w głowie, okupiona była cholerną migreną.

Latarka oświetliła w końcu bramę. Wreszcie.
O ten jebany panel opierał się jakiś typ. Nie no jak? Wylazł ze środka? Wystarczyło poczekać i drzwi same by się otworzyły? Chuj, to się robi męczące.

Zdjął strzelbę z ramienia, odbezpieczył i wymierzył w kolesia palącego fajkę.
Palec położył na języku spustowym, kolbę zintegrowaną z sprężyną systemu tłumiącego odrzut oparł o lewe ramię. Lekko nacisnął spust i posłał strzał nad głowę nieznajomego.

Spierdalaj! Dość wymownie dając do zrozumienia, że lepiej byłoby dla niego, gdyby zszedł najemnikowi z drogi. Gdzie? Niech się kurwa teleportuje, szpanerska księżniczka potrafiąca otwierać jebane drzwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 22:09  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Oczywiście, że starała się go skusić swoimi walorami, w końcu była prostytutką. Może dość wiekową, ale jaką sprawną w swoim fachu! Tylko właśnie, nijak pasował ten opis do miejsca w którym się znajdowali.
- Toć po waszemu mówię, kochany - oburzyła się, zbliżając do mężczyzny. Kołysała przy tym zachęcająco biodrami, ale gdy tylko zauważyła, że nie reaguje on na jej zaloty, przestała i podeszła do niego już spokojnie, normalnie. Po ludzku. Sleipnir mógł zauważyć, że nieco utykała na lewą nogę. - Berezka, tak mnie tu wołają. A miejsca, dajcie mi jeno spojrzeć...
Nachyliła się, pośliniła palec i przejechała nim po mapie. Stworzył on tracę od punktu, w którym łowca rozpoczął swoją misję, aż po kropkę. W sumie to po prostu narysowała linię na skos od jednego rogu kartki do przeciwległego.
- Da... mówiłam, że skarby. Próbowali już inni, ale to na cholerę umierali, to uciekali do siebie. Ciężka droga, oj, ciężka. Ale po to tu Berezka! Pomoże!
I nie czekając na jego odpowiedź, odwróciła się na pięcie i ruszyła wgłąb tunelu. Co rusz mamrotała coś pod nosem na temat torów, zepsutych świateł i zniszczonych vlaków. Ręce splecione miała za plecami i nie korzystała z żadnej latarki, jakby doskonale widziała w ciemności, która już wyciągała ku nim swoje lepkie macki.
- Da, da. A idą to za nami? Idą, idą. Chyżej ino, bo Borys wróci i was do kapsuły wsadzi. Borys lubi tak czasem. Dla żartu. He he. - Rozejrzała się dookoła, jak gdyby ów Borys miał zaraz wyskoczyć zza zakrętu i rzeczywiście porwać łowcę i wsadzić go do tego o czym tak zawzięcie mówiła. - Zaś będziecie musieli sami tam wleźć, bo ja mała. Nie podsadzę. A bez tego to leźć będziecie miesiące, towarzyszu.
I tym sposobem cała sytuacja się wyjaśniła, bo gdy wędrowali tak, dość szybkim tempem, korytarz znów zmieniał swoją formę. Poszerzał się, rósł jak pierwszy tunel którym szedł. Tutaj jednak nie było wody, na szczęście. Jedynie zmurszałe i powykrzywiane tory podpowiadały, gdzie mogli się znajdować. Tory i tablica, wisząca pod ścianą na jednym czy dwóch gwoździach, które najwyraźniej dość często były poprawiane, by istotna informacja nie zawieruszyła się w tym całym syfie. Podpisana była jako Metro. Zapewne niebawem dotrą do jakiejś stacji, domu Berezki.
W tym czasie jednak Sleipnirowi bardzo zachciało się pić. Szedł już długo, a spacer ten wcale nie należał do najprzyjemniejszych. Także jego żołądek zaczął wydawać ciche pomruki, obwieszczając, że zaraz zacznie konsumować sam siebie. Kobieta odpowiedziała na to śmiechem.
- Głodni, towarzyszu? Zaraz będziemy, jeszcze chwila, cierpliwości. Da, da...
I najwyraźniej miała rację, bo przed nimi pojaśniało, a korytarz rozrósł się do rozmiaru pomieszczenia. Pół metra nad nimi znajdowała się platforma, która wyraźnie prowadziła na tę właściwą część stacji przeznaczoną dla pasażerów. Tam też skierowała się prostytutka, wspięła i rozejrzała za czymś uważnie.
- Zara będzie. Odlaliście się? Gotowi do drogi?

Postać uniosła głowę, by spojrzeć na najemnika. Małe oczka, niczym paciorki, wwiercały się w tępą twarz mężczyzny trzymającego strzelbę. Nawet nie drgnął gdy huknęło mu nad głową. Jedynie spojrzał w górę by upewnić się, że stalowe drzwi nie ucierpiały jakoś wyjątkowo. Oczywiście, że nie. Przecież po to były tak skonstruowane, by kule się ich nie imały. Jedynie drobne wgniecenie pozostało na litej blasze.
Odetchnął. Wyciągnął fajkę z parszywych ust z dwoma, wystającymi niczym sztachety, zębami. Ułożył ją sobie w ręku tak, by żar znajdował się tuż przy dłoni i strzepnął popiół serdecznym palcem. W sumie brakowało mu środkowego, ale czy kogoś to obchodzi? Nie, pewnie nie.
- Niet. - Zaciągnął się ponownie, podziwiając jak żar z cichym sykiem konsumuje kolejne milimetry bibułki. Wypuścił kłąb dymu i westchnął. Korzystał z cudownego uczucia, jakim było oczyszczanie płuc na moment przed kolejnym łykiem nikotyny.
Uczucie to wprawiło go w tak dobry nastrój, że przesunął się nieco w bok, odsłaniając elektroniczny zamek. Zapewne nie ułatwiło to pracy Philipowi, ale też nie przeszkadzało za bardzo. Oparł się o wilgotny murek zaraz przy drzwiach i obserwował uważnie poczynania nieznajomego, przygryzając koniec szluga.
- Umisz? - niski głos odbił się echem od ścian tunelu. Wyrzucił peta i zdeptał go dokładnie, w czasie gdy podbródkiem wskazywał na wyświetlacz zamka. Subtelny chrzęst konfrontacji podeszwy ze żwirem i piachem przypominał deptanie chmary żuków. Równie dobrze mógł mieć teraz pod butem soczystego karalucha, a nie papier i wióry.
Nie czekał na odpowiedź Philipa. Zaczął grzebać po kieszeniach, aż znalazł bibułki i tytoń, po czym zajął się skręcaniem na kolanie kolejnego szluga. Licha pomoc jak na osobę, która najpewniej umiała się przez owe drzwi przedostać, ale przecież pierwsze co usłyszał to wystrzał i ostrze spierdalaj. Niech chłopaczyna wytęży mózgownicę.
Jeśli zaś chodzi o samą mapę, czy też to co z niej zostało, to nadal wyglądała niemal tak samo. Szminka się nieco rozmazała, papier przemókł, popękał, w niektórych miejscach zaczął się brzydko filcować, a zagięcia wcale nie ułatwiały odnalezienia tego o czym przełożony niedawno wspominał jednemu z podobno lepszych Żmijów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 16:33  •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
Miał dziwne wyobrażenia na temat Borysa, wielki facet z zawijanym wąsem, który zapewne w swoich latach świetności był alfonsem Berezki. Lub po prostu jej ukochanym, ale kto by wierzył w miłość w takim miejscu. Zawsze mógł być też i tym i tym co by miało sporo sensu. Rosjanka sprawiała miłe wrażenie, widać było jak uwiera ją poraniona noga, ale nie przeszkadzało jej to w radosnym chadzaniu po kanałach.
Zmiana otoczenia była tym na co Slei czekał. No bo ileż można iść przez to cholerne bagno, jego płaszcz zdążył nabrać zapachu sodomy i gomory a on sam jedyne co robił to klął pod nosem i co jakiś czas odchylał na chwilę maskę żeby łyknąć sobie trunku z piersiówki.
No i w końcu się doczekał, zmiana gruntu była tak wielka że jeszcze przez jakiś czas Marcus rzucał nogi do przodu jakby nadal się przedzierał przez tony wody, gówna i wszystkiego co się znajdywało w tym szambie, musiało to komicznie wyglądać, widział jak Berezka śmieje się pod nosem przez jego chód więc szybko się przystosował do nowego.
Dalej siedział mu w głowie Borys, czyżby chodziło o kapsuły, w których Łowcy śpią? Czy może to jego chory wymysł i Sleipnirowi przyjdzie zdechnąć w ciasnej klitce?
Przez ciągłe myśli o tajemniczym kompanie Berezki Marcus wolał trzymać rękę na spuście i w razie czego odstrzelić gacha Rosjanki. Na szczęście ich obu do tej sytuacji nie doszło bo wędrująca dwójka nie spotkała na swojej drodze nawet gryzonia z większą ilością kończyn niż przeciętna stonoga. Idąc nową drogą można było zauważyć urok panujący w tej części kanałów.
Na pewno znajdywali się już poza miastem, ale droga była całkiem zadbana, zważywszy na fakt gdzie się znajdowali. Najwyraźniej była często uczęszczana, w końcu Berezka i Borys to zapewne nie jedyne osoby, które mieszkały w tych podziemiach. A jeśli jednak byli samotnikami, to wyjątkowo pracowitymi bo zadbali o to aby przejścia aż tak nie odstraszały. I to właśnie przez to również Sleipnir miał obawy, jego paranoja dokazywała coraz bardziej mimo iż spędził w ściekach znacznie więcej czasu niż jakikolwiek człowiek.
Z nadmiernego skupienia na otoczeniu wybiły go słowa jego towarzyszki. Rzeczywiście, w międzyczasie zdążył zrobić się odrobinę głodny, ale nie przeszkadzało mu to, w końcu i tak zaraz mają być na miejscu. I to dosłownie zaraz, Sleipnir nie zdążył się jeszcze skupić z powrotem a tu już koniec trasy. No, części trasy. Rozejrzał się on po otaczającym terenie i stwierdził, że warto było ruszyć z Berezką, czuł że znajduje się znacznie bliżej wyznaczonego celu i oszczędziła mu mnóstwo czasu.
- Dziękuję pięknie, Berezko, znacznie ułatwiłaś mi moje zadanie. - Powiedział ciepłym głosem do towarzyszki i ucałował ją w dłoń, cały czas mimo wszystko pilnując się przed niezapowiedzianym atakiem. Wyciągnął paczkę krakersów i wręczył jej w prezencie, w końcu co innego mógł jej dać.
- Następnym razem jak się spotkamy zadbam o to abyś otrzymała porządny prezent za swoją życzliwość. - Dodał, po czym kiwnął głową na znak, że jest gotów i wspiął się również na platformę. Tylko sęk w tym że nie wiedział na co dokładnie ma być gotowy przez co znowu włączyła mu się paranoja. No ale cóż, co ma być to będzie, pomyślał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Berezka 2  Empty Re: Berezka 2
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach