Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 20.02.15 15:01  •  Come closer. I don't BITE Empty Come closer. I don't BITE
Godność: Suzuya Mizuyama – to imię widnieje we wszelakich dokumentach. Nigdy jakoś szczególnie nie przywiązywałem się do tego. Było jak każde inne, wskazywało na więzi rodzinne. Tyle w temacie.
Pseudonim: Było ich tak wiele! Naprawdę. Hikari miała głowę do wymyślania ich dla mnie. Oczywiście większości z nich lepiej by opinia publiczna nie poznała. Co w rodzinie, zostaje w rodzinie! Dlatego wyjawię ci ten jeden aktualny. Webber, co prawda sam siebie tak nazwałem, wiesz w momencie kiedy ożyłem na nowo. Jeżeli można to nazwać życiem.

Płeć: Zdecydowanie należałem i widocznie dalej należę do tej brzydszej płci. No cóż, ktoś musiał.
Wiek: Przeżyłem na tym padole łez całe 16 wiosen, a później odrodziłem się na nowo.
Orientacja: Interesują mnie tylko i wyłącznie kobiety, a raczej interesowały. Wiesz trudno jest patrzeć na innych jak na obiekty pożądania, kiedy to jest się martwym i częściej przypominają oni jedzenie… Odpuściłem to sobie… no dobra! Przyznaje, czasami miło jest nacieszyć oko… czasami.

Zawód: Jeszcze nic nie pochłonęło mojej uwagi na tyle, by móc się tym zajmować. Po prostu żyje z dnia na dzień, wyczekując co pokaże jutro.
Miejsce zamieszkania: Desperacja, w końcu gdzie taki odszczepieniec jak ja mógł znaleźć miejsce do życia? Oczywiście, że wśród innych odszczepieńców. Chociaż ograniczam kontakt z nimi jak tylko mogę. Znalazłem dla siebie nawet dość przyjemną norę.

Organizacja: Jestem wolnym strzelcem.
Stanowisko: Nie każ mi się powtarzać…
Rasa: Wymordowany – wszystko dzięki wielkiemu pająkowi, po którym odziedziczyłem kilka genów i jednego wrednego wirusa.
Ranga: Opętany – w końcu nie mogłem patrzeć na siostrę, na to jak bardzo się stara zachować spokój widząc mnie w takim stanie. Musiałem w końcu ukryć swój nowy nabytek. Udało się.

Moce (/artefakty/technologia):
- Odnóża – początkowo uznałem to za przekleństwo. Mówię tutaj oczywiście o moich czterech parach odnóży sterczących mi z pleców. Ohydne prawda..? A tak, nie mogłeś ich zobaczyć. Może to i lepiej. Nie chciałbym byś mi tutaj zszedł… za szybko oczywiście. Dla wyjaśnienia powiem ci, że każda z tych odnóży mierzy sobie z dwa metry. Może wyglądają niepozornie, ale są moją główną bronią. Pozwalają mi poruszać się po każdej powierzchni i w każdej płaszczyźnie. Dodatkowo każda z nich wyposażona jest ostry kieł jadowy. Właśnie tym cie obezwładniłem. Jad paraliżuje ciało ofiary na pewien okres, a owe kły mogę w dowolnym momencie schować, by odsłonić gruczoły przędne. Moja sieć jest niezwykle wytrzymała, ale o tym również się przekonałeś na własnej skórze.
(Jad: 2 posty paraliżu – ponowny paraliż na tej samej ofierze po upływie 4 postów)
Oczywiście wszystko ma swoje wady, tworzenie pajęczyny jest strasznie męczące, a długotrwała walka i machanie odnóżami kończy się zazwyczaj bólem pleców.

- Komunikacja z pająkami – sam nie wiem co o tym myśleć. Po przemianie otrzymałem możliwość komunikowania się z pająkami, rozumiem je, a one mnie. O dziwo są mi bardzo przychylne i poza faktem, że czasami nie są za bardzo rozgadane, to są przydatne. Wiesz… pająki są wszędzie, wejdą wszędzie, mogą zbierać informacje. Taka mała armia! Oczywiście to również ma swoje minusy, wiesz nie możesz przestać ich słuchać, przeszkadza to czasami w zasypianiu, a jak się zbiorą w dość duże grupy i zaczynają swoje pogawędki… migreny można się nabawić.

Umiejętności:
- Pajęczy styl walki! – chociaż preferuje ataki z zaskoczenia, czasami dochodzi do walki w zwarciu z przeciwnikiem. Wyznam ci, że już za życia potrafiłem dobrze walczyć, podwórkowe bitwy robiły swoje. Lubiłem ten rodzaj sportu. Dlatego doskonaliłem się przez cały czas, chociaż ukrywałem to przed rodziną. Po przemianie doszły mi dodatkowe kończyny, które musiałem dołączyć do swojego stylu. Trochę mi zajęło stworzenie z nich broni, a nie zbędnego obciążenia. Jednak efekty są zabójcze!

- Sportowiec – żeby przeżyć w tej dziczy nie wystarczy być tylko silnym. Do sukcesu potrzebujesz również szybkości i wytrzymałości. Dlatego dużo czasu poświęciłem na wzmocnieniu swojego ciała. Dość szybko się rozpędzam do dużych prędkości, które mogę utrzymywać dłuższy okres czasu. Przydaje się to podczas pogoni za ofiarą, czy też ucieczce. Nie z każdym możesz wygrać – zapamiętaj! Oh no tak, nie na długo przyda ci się ta informacja! Gdybyś tak jak ja wyznawał zasadę:
„Uciekam więc jestem, a raczej przy odrobinie szczęścia nadal będę”. Możliwe, że nie zwisałbyś teraz głową w dół w tym miejscu…

- Doskonały wzrok – wiesz prawdziwy łowca musi wypatrzeć swoją ofiarę w każdych warunkach. Nie ważne czy będą to całkowite ciemności czy też środek dnia. Przeczekanie nocy w takiej nędznej kryjówce to twój kolejny błąd, ale skąd mogłeś wiedzieć prawda?

- Zwiększona tężyzna; wyostrzone zmysły; zwiększona czujność – rasowe.

Słabości:
Chcesz znać moje lęki? Niech będzie i tak nie zdążysz ich wykorzystać, choć czasu jeszcze mamy sporo.

Starsza siostra! Bez wątpienia to ona jest moim największym koszmarem. Nie patrz się tak, pomimo jej protekcyjnego podejścia do mojej osoby, znam ją zbyt długo. Widziałem co jest w stanie zrobić kiedy jest zła, niekiedy poczułem to nawet na własnej skórze i uwierz mi, że dałbym się zabić ponownie niż mieć ją za wroga! Tym samym jestem w stanie poświęcić wszystko by jej pomóc…

Mimo wszystko, mój doskonały wzrok nie radzi sobie z nagłymi rozbłyskami światła. Czy też może dokładniej mowa tutaj o sztucznym świetle pochodzącym z fleszy, latarek czy reflektorów. Czuje się wtedy jak dzikie zwierze, gdy tylko dostanę takim światłem po oczach moja zwierzęca strona zaczyna panikować, uciekać. Trochę mi zajmuje przezwyciężenie tego. Dzień jest po to by było jasno, noc by było ciemno – proste.

Za życia byłem bardzo dobrym pływakiem wiesz? Jednak teraz gdy tylko zbliżam się do wody odczuwam silny niepokój. Oczywiście mówimy tu o większych zbiornikach, a nie o wannie. Mogę zmusić się do wejścia do wody, chociaż wywołuje to bardzo duży dyskomfort, a gdy tylko stracę grunt pod nogami zaczynam panikować. Brakuje mi często tej swobody w wodzie, tutaj zapewne znów odzywa się moja pajęcza natura, która odradza mi takie „zabawy”.

Jak już jesteśmy przy moim przekleństwie… chociaż udało mi się opanować w znacznym stopniu wirusa, ciągle obawiam się jednego. Utraty kontroli. Dlatego też staram się unikać większych skupisk istot, bo kiedy utracę kontrolę, mogę skrzywdzić kogoś na kim mi zależy…

Wygląd zewnętrzny:
Trochę zabawnie wyglądasz kiedy próbujesz znaleźć mnie w tym mroku podążając wzrokiem za moim głosem. Zastanawiasz się jak wygląda twój porywacz? Ha! Niech stracę, noc jeszcze młoda! Muszę przyznać, że jestem dość wyrośnięty jak na swój wiek, dodatkowo ten cały wirus zrobił swoje. Mierzę coś powyżej 182 centymetrów wzrostu z wagą 86 kilogramów! Nie pytaj skąd wiem, po prostu jestem dobrym kłamcą. Na szczęście poza odnóżami o, których mówiłem ci już wcześniej, wirus nie poczynił większych zmian w moim wyglądzie zewnętrznym. Czy też nie były to zmiany, których nie mogłem zamaskować. Jedyną rzeczą, której nie mogłem przywrócić do stanu przed śmiercią to oczy. Niegdyś jadowicie zielone tęczówki ustąpiły barwie ostrej czerwieni. Moja skóra jest strasznie blada, co zapewne jest dość częste w naszej rodzinie. Kontrastuje ona z moimi czarnymi włosami sięgających ramion.
Co do mojej postury to nie skłamię mówiąc, że jestem dobrze zbudowany. Zawdzięczam to głównie warunkom w jakim przyszło mi żyć. Codzienna walka o przetrwanie. Zabijaj, żeby przeżyć. Dorobiłem się nawet kilku blizn, każda z nich przypomina mi o błędzie jaki popełniłem. Ludzka rzecz się pomylić prawda? Haha!
Na co dzień staram się ukrywać wszelakie emocje pod maską obojętności. To pomaga wiesz? Kamienny wyraz twarzy, zimne spojrzenie. Na wielu to działa, pomaga załatwić kilka rzeczy bez potrzeby używania siły. Niewiele osób widziało moje prawdziwe oblicze… nie martw się, nie jesteś jedną z nich~

Charakter:
Skoro już ci tak wiele o sobie powiedziałem, to zapewne masz już w głowie prawie pełen obraz mojej osoby prawda? Pewno nawet przypisałeś mi wszystkie cechy jakie uważasz, że powinienem posiadać. Pozwól więc, że skorzystam z okazji i naprostuje to wszystko, dopowiem braki, czy też może po prostu potwierdzę twoje przypuszczenia.
Tak naprawdę byłem zmuszony zmienić się całkowicie dwa razy. Pierwszym momentem było przejście pod skrzydła siostry. Rodzice coraz częściej znikali w pracy na długi czas, więc ktoś powinien się zająć taką beksą jaką byłem… przynajmniej tak mi to ciągle wypomina. Czemu chciałem się zmienić? Podziwiałem Hikari, dalej to robię, ale wtedy była jedyną osobą za, którą chciałem podążać. Była twarda, nigdy nie płakała – więc i ja starałem się taki być. Chcąc nie chcąc, dzięki temu sam musiałem szybciej dorosnąć. Nie chciałem być dla niej ciężarem, miała też swoje zmartwienia na głowie. Myślę, że właśnie wtedy rozpocząłem starania by być spokojny i opanowany. Niestety pojawiło się wtedy moje zamiłowanie do przepychanek z rówieśnikami, karciłem się za to w myślach, bo zawsze wracałem posiniaczony i musiałem wymyślać różne wymówi przed siostrą. Z jednej strony próbowałem przestać być ciężarem, a z drugiej próbując ukryć swoje czyny robiłem z siebie po prostu sierotę. To tutaj potknąłem się na schodach… tam wpadłem na drzwi i takie tam. W ile historii uwierzyła? Nie wiem, zawsze reagowała podobnie. Kładła dłoń na mojej głowie i wprowadzała twórczy nieład w moich włosach. Może powinienem zostać aktorem?
Mijał czas, a ja chyba już przywykłem do naszywki „nieporadnego małego brata”. Niedługo po tym, podczas jednej z naszych wędrówek zza mur zostałem zarażony wirusem. O dziwo nie tylko nie zostałem kolacją dla okolicznych bestii to jeszcze udało mi się „przeżyć” i okiełznać wirusa. Dopiero wtedy zrozumiałem, że koniec z tą całą grą aktorską. Nowe życie nauczyło mnie kilku rzeczy, stałem się nieufny, zamknięty w sobie. To pomagało mi przetrwać te wszystkie dni w samotności. Cały czas się obwiniałem za to co się stało. Wiesz gdybym był silniejszy, gdybym wtedy wyczuł zagrożenie, może udałoby nam się uciec. Nie wiedziałem co się stało z Hikari  przynajmniej do czasu.
Wiesz co zauważyłem? Kiedy z nią przebywam, jakaś część mnie chce być znów tym samym małym nieporadnym gnojkiem. Nie wiem czy to podświadoma chęć cofnięcia czasu czy co… Czy może po prostu przy niej, mogę być „sobą”? Sam już nie wiem…

Historia:
Powoli, powoli czas się kończy! Pewno chciałbyś spytać jak zakończy się twój nędzny żywot. No cóż. Tego akurat nie mogę ci powiedzieć! Zepsułbym całą niespodziankę, a obaj tego byśmy nie chcieli, prawda? Tyle możliwości, którą mógłbym wybrać? Dowiesz się w swoim czasie! Jednak takie dyndanie w całkowitym mroku i głuchej ciszy za bardzo by ci się dłużyło co? Niech no stracę, wspominałem wcześniej o wycieczkach zza mur prawda? Pewno zastanawiasz się, jak zginąłem. To nie będzie historia pełna bohaterstwa, bitew i takich tam. Moja historia jest strasznie podobna do twojej, którą obaj przeżyliśmy tej nocy. Chociaż zapewniam, zakończenia będą się różniły. Staniesz się odzwierciedleniem mojego strachu, który szarpał mną w momencie pojawienia się tamtej bestii. Strachu przed śmiercią. Wiesz, razem z siostrą zagłębialiśmy się coraz dalej od murów, a im dalej w las tym ciemniej – jak to mówią. Zostaliśmy zaatakowani na początku usłyszeliśmy, że ktoś się do nas zbliża. Instynktownie zaczęliśmy się oddalać od tamtego miejsca nawet nie przeczuwając, że jesteśmy tym samym prowadzeni w pułapkę. Mnie zaatakował ogromny pająk. Szedłem za siostrą, gdy nagle poczułem silne szarpnięcie, odleciałem w tył prosto do mojego myśliwego. W momencie gdy bestia mnie pochwyciła od razu ruszyła w stronę swojego legowiska. Tam mną szarpała, że musiałem gdzieś uderzyć głową i stracić przytomność. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, to oczy Hikari przepełnione przerażeniem. Nie trwało to długo, szybko znikła mi z oczu. Jak się później okazało, sama została niedługo po tym zaatakowana. Jednak jest to historia na kiedy indziej! Historia, której na pewno nie będziesz miał okazji wysłuchać. Jeśli nie ty, to inni. Zawsze się jacyś znajdą. No to wracając, obudziłem się w jakimś ciasnym i ciemnym miejscu. Czułem się jak zamknięty w śpiworze. Nie miałem czasu zacząć panikować. Moje ciało przeszył niewyobrażalny ból, czułem się jak w gorączce. Wszystko to przy ograniczonych ruchach. Wyłem z bólu, mój umysł zapewne stwierdził, że nie wytrzymam tego i po prostu mnie wyłączył. Ocknąłem się jakiś czas później, ból nie ustąpił, jednak znacząco zmalał. Teraz objawiał się tylko jako pulsujący ból w czaszce i plecach. Widziałem wnętrze, jak się okazało kokonu, w którym się znajdowałem. Uznałem, że musiał rozpocząć się nowy dzień. Spróbowałem się wyrwać, sieć nieoczekiwanie łatwo dała się rozerwać. Runąłem na ziemię, uderzając ciężko o twardą posadzkę. Znajdowałem się w jakiejś jaskini, dookoła widać było pajęcze sieci. Najdziwniejsze było to, że nie było tu żadnego źródła światła, ja jednak widziałem jej wnętrze bez problemu. Podniosłem się powoli, moje ciało wydawało się strasznie lekkie, jakby było niesione. Rozejrzałem się na boki, zauważyłem odnóża pająka. Więc mój łowca był tuż za mną. Odwróciłem się gwałtownie, niczego tam nie było. Dopiero po kolejnych minutach zdałem sobie sprawę, że te odnóża … są moje.
Później próbowałem zrozumieć o co chodzi, następnie chciałem się zabić… ponownie. Nie byłem w stanie tego zrobić tylko z jednego powodu. Pomyślałem o rodzinie… zadziwiające, jak przywiązanie do grupy osób, czy też w tym wypadku jednej osoby, mogło tak wpłynąć na moją decyzję.
Musiałem dowiedzieć co się stało z moją siostrą. Trochę minęło zanim opanowałem dodatkowe kończyny. Później zacząłem wychodzić z jaskini i szukać śladów Hikari. Tak naprawdę nie miałem pojęcia ile czasu minęło odkąd się rozstaliśmy. Udało mi się nawet znaleźć miejsce, w którym zostaliśmy zaatakowani. Jednak nie znalazłem tam żadnych poszlak. Dlatego postanowiłem, że będę zjawiał się tam codziennie. Dzień w dzień się tam zjawiam, trzeba przyznać, że dzięki temu natrafiłem na ciebie! Cóż za szczęście!
Muszę ci podziękować, umiliłeś mi tą dzisiejszą noc. Księżyc zapewne  powoli zaczyna chować się za horyzontem, to znak. Czas się udać na to pamiętne miejsce i liczyć na cud! Nie szarp się, nie zostaniesz tutaj sam na długo… Słyszysz? Idą do ciebie, słyszysz ich ciche kroki prawda? Jest ich pełno…

Czas karmienia przyjaciele~

Dodatkowe:
- Opiekunka Psiska siostry – jako, że Hikari nie może trzymać tej wrednej bestii u siebie, ktoś musi się nią zająć. Psisko znalazło sobie wygodne lokum w jednej z odnóg mojej jaskini. Trzeba było mu wygospodarować oddzielny kąt z dala od pajęczych sieci. Wszystko przez PRZYPADKOWY samozapłon jednej z wielkich sieci, cało miesięczna praca poszła z dymem… a ile było później przez niego tłumaczenia. Ten ognisty zwierz zdecydowanie mnie nie lubi, chociaż może po prostu bycie wrednym w stosunku do mnie go bawi. Moje skargi na niego trafiają na mur… dlaczego? Ten BYDLAK zachowuje się przykładnie gdy wyczuje Rhyleih. Wychodzi na to, że się go czepiam…

- Cytrusy! – co tu dużo mówić, po prostu mam do nich słabość.

- Walking Dead – nie licząc siostry, moja rodzina uważa mnie za zmarłego. To chyba w sumie dobrze nie? Moje cudowne „zmartwychwstanie” mogłoby sprowadzić wiele problemów.

- Samotnik – po przemianie po prostu unikam innych, nie przepadam za większymi skupiskami masy ludzkiej/nieludzkiej. Czasami potrafię przeboleć ich obecność w około, ale wszystko ma swoje granice.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 15:38  •  Come closer. I don't BITE Empty Re: Come closer. I don't BITE
Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi nie chciały, żebym sprawdził ci tę kartę. Naraz odezwał się pies, że chce wyjść; babcia dzwoni, jak zapalona sprzedawczyni kokosów; sis wysłała mi sms'a, ALE ŻEBYM KONIECZNIE WSZEDŁ NA JEJ MOVIE STAR PLANET, BO INACZEJ SIĘ OBRAZI, NO NIE; chomik rzuca się po klatce jak kamyk po dostaniu padaczki... masakra. Ale przeczytałem zostałem zeżarty żywcem. Karta śmieszna. xD I podoba mi się strasznie przywiązanie do Rhy. W ogóle wasza relacja. W sumie to oboje mi się podobacie.
A, właśnie. Też zżerasz przecinki. I rada na przyszłość: nieważne pisze się razem.

Come closer. I don't BITE Growlithe_eepnhas

a k c e p t u j ę
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach