Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10 ... 16  Next

Go down

Pisanie 10.05.15 17:11  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
Podróżował już od jakiegoś czasu. Nic więc dziwnego, że był zmęczony. W ciągu ostatnich kilku dni pomógł wielu osobom. Były to zarówno drobne, nie zabierające mu zbyt dużych pokładów energii przysługi, jak i te bardziej wyczerpujące zajęcia. Miał mało czasu dla siebie, nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a co dopiero na odpoczynek. Ten dzień jednak zapowiadał się inaczej. Był spokojniejszy, bardziej słoneczny, przyjemny. Anioł krążył po mieście, zaczepiał ludzi, pytał o to, czy może pomóc, ale o przysługę poprosiły jedynie dwie osoby. Były to zresztą prośby o tyle drobne, że anioł nie zmarnował zbyt wiele energii. Dobrze, bo nie posiadał jej zbyt dużo, bowiem nie zdążył jeszcze porządnie odpocząć po poprzednich, dość pracowitych dniach.
Krążył po mieście od jakiegoś czasu, aż w końcu uznał, że usiądzie gdzieś, zje, odpocznie. Słońce świeciło wysoko na niebie, ogrzewając go i poprawiając mu nieco humor. Lubił słoneczne dni, zapewne jak większość ludzi... I nie ludzi. Nie lubił słońca jedynie na pustyniach, co było zresztą bardzo zrozumiałe. Współczuł Spadesowi, który przez dłuższy czas żył na pobliskiej i nie umiał się stamtąd wydostać. Miał nadzieję, że jego przyjaciel, któremu pomógł wyjść z krainy wiecznych piasków, dobrze się trzymał i - przede wszystkim - żył. Ciekaw był gdzie się teraz podziewa i co robi.
Myślał tak sobie o tym uszastym, przyciągającym nieszczęście chłopaku, gdy zorientował się, że najwyraźniej nogi poniosły go na placyk. Z jakiegoś powodu nie było tu zbyt wielu ludzi, a właściwie był on całkiem opustoszały. Może dlatego, że tak naprawdę nie było tu praktycznie nic? A na pewno nic, co by przyciągało tłumy? Było to bardzo możliwe. Niemniej jednak Isao dostrzegł pewną wartość tego placyku. Oraz plus tego, że było to miejsce tak bardzo opustoszałe. Skierował się do miejsca, gdzie niegdyś znajdował się pomnij. Było to podwyższenie, które miało mu posłużyć za ławkę. Tak też się stało. Usadowił swoje cztery litery na betonowej płycie i zaczął grzebać w torbie. Ostatecznie znalazł w niej niewielką butelkę z wodą. Odkręcił korek i zaczął pić, zaspokajając swoje pragnienie. Wyjął także kromkę suchego pieczywa, które zaczął gryźć i żuć leniwie, popijając co jakiś czas niewielkimi łykami wody, które miały nieco rozmiękczyć twarde pieczywo. Zjadł kilka takich kromek, po czym schował wszystko do torby. Następnie wyjął zmiętoloną, zużytą paczkę fajek i zapalniczkę, w której kończył się gaz. Miał ochotę zapalić, tak dawno tego nie robił ~
Zapalił więc papierosa, włożył sobie do ust, schował wszystko do torby, po czym odchylił się do tyłu, by położyć się na podeście. Patrzył teraz w niebo, paląc sobie powoli. Korzystał z tego, że prócz niego, nie było tu praktycznie nikogo. A przynajmniej nie było tu żadnej osoby, która mogłaby wywołać u niego poczucie zagrożenia. W ten sposób sobie odpoczywał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 18:35  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
    Jej życie było jedną wielką wędrówką. Odkąd zaczęła przygodę ze swoim nowym, anielskim życiem nie osiedliła się w żadnym konkretnym miejscu. Podróżowała, niczym homo viator. Odwiedzała wszystkie światy. Bywała w Edenie, choć te idealne miejsce nie przypadło jej do gustu. Czasami odwiedzała tereny świata-3, ale to Desperacja zatrzymała ją na dłużej. Ale co mogło ją trzymać w tak obskurnym miejscu? Ktoś? Nie znała praktycznie nikogo, raczej była introwertyczką, która nie potrafiła ufać innym, przychodziło jej to z ogromnym trudem. Może była jakaś sprawa, która zatrzymała ją w tym miejscu? To też nie... bo jakie sprawy mogłaby mieć do załatwienia osoba, która nikogo nie zna, nigdzie nie mieszka i co jakiś czas myśli nad tym, aby ze sobą skończyć? Żadne.
    Nogi zaniosły ją prosto do Nowej Desperacji. Nie miała powodu by tu być, ale lubiła zwiedzać. Kroczyła po ulicach miast z rękoma w kieszeniach, przyglądając się budynkom i ludziom. Na głowie zawsze miała kaptur, nie chciała być w centrum uwagi, przez swój niecodzienny wygląd. Bo chyba takim mianem można obdarzyć jej aparycję. Zielone włosy i czerwony oczy zawsze przekuwały uwagę przechodniów, nawet jeśli poruszała się wśród istot nadprzyrodzonych.
    Ceniła sobie samotność. Lubiła prywatność. Mogła całymi dniami chodzić po ciemnym lesie, wiedząc, że nikt o zdrowych zmysłach jej tu nie znajdzie. Często wyszukiwała sobie coraz to nowe miejsca, w których mogła sobie posiedzieć, pomyśleć nad sensem życia lub po prostu trochę odetchnąć. Co prawda nie miała ciężkiego życia jako anioł, ale leniuchowanie zawsze było fajne. Czasami kładła się w jakimś odludnym miejscu i wspominała swoje ludzkie życie. Dużo dałaby aby znowu móc cieszyć się swoim zwyczajnym życiem. Nigdy nie wyobrażała sobie, że po śmierci może ożyć na nowo. Nie chciała tego. Nikogo nie prosiła o to, by zostać wysłannikiem bożym. Nieważne. Jej wewnętrzne monologi i przemyślenia były na tyle nieznośne, że gdyby ktoś mógł jej czytać w myślach to po prostu nie dałby rady tego słuchać.
    Zwolniła kroku, gdy dotarła na placyk, który o dziwo należał do tych opustoszałych lokacji. Ten fakt był trochę dziwny, jednakże dziewczyna uznała, że to dobre miejsce na krótki postój w tej bezsensownej wędrówce. Zamknęła oczy i szła przed siebie. Po chwili otworzyła je, gdy jej noga natknęła się na przeszkodę. Stuknęła w jakiś podest, jednak na tyle cicho, aby nie zwrócić uwagi chłopaka, którego dopiero dostrzegła. W oczy rzuciła jej się charakterystyczna blond fryzura nieznajomego. Spokojnym krokiem ruszyła w jego kierunku, zachodząc go od tyłu. Wolała mieć lepszą pozycję, w razie jakiejś niebezpiecznej akcji. Ostrożności nigdy za wiele. Mimo wszystko zebrała całą swoją odwagę i szybkim ruchem posadziła swoje siedzenie obok chłopaka. Uśmiechała się nieśmiało. Wygląd twarzy nieznajomego wywołał w niej dziwny nastrój. Kojarzyła skądś tą twarz, nie mogła tylko przypomnieć sobie skąd. Skupiła się i... nie, to niemożliwe. Isao nie żył. To nie możliwe. To nie realne. Chyba że...
    - Palenie szkodzi zdrowiu... ale nie przeszkadzaj sobie. - rzuciła tylko, patrząc się w zupełnie innym kierunku. Nie chciała aby widział ją z taką miną. Usta jej drżały, nie wiedziała jak się zachować i co powiedzieć. Po prostu nie wierzyła własnym oczom. Po kilku głębokich wdechach, odwróciła się w jego stronę, patrząc na niego niewinnie. Nie miała pojęcia co ma robić, jeszcze nigdy nie była w tak dziwnej i trudnej sytuacji. Beznadziejnie.
    Pamiętała dokładnie całe swoje ludzkie życie. Każdą chwilę spędzoną z Isao. Czekała tylko na jego reakcję, bo doskonale wiedziała, że to on. Ten wyraz twarzy, te włosy... poznałaby go wszędzie po twarzy. Spodziewała się z jego strony jakiejś super reakcji, dlatego tylko czekała grzecznie, nie wiedząc co czynić. Zamilkła, bo to według niej było najlepszym wyjściem. Oczy jej się zabłyszczały, łezka w oku się zakręciła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 19:22  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
Tak, to mogło być nieco dziwne, że nikogo nie było w pobliżu. Jednak placyk ten nie należał do zbyt dużych, a prócz płyty, na której kiedyś znajdował się pomnik, a którą Isao wykorzystał jako miejsce do leżenia, nie było tu niczego, co mogłoby przyciągać tłumy. I o to chodziło. Mało było miejsc w Desperacji, w których można było się ułożyć, odpocząć, zapalić. A czasem takie miejsca były bardzo potrzebne. W Desperacji było niebezpiecznie, nigdy nie było wiadomo komu można ufać, a komu nie. Dlatego przyjemnym faktem było to, że anioł znalazł sobie tak opustoszałe miejsce, które mogło mu posłużyć za miejscówkę do zjedzenia, napicia się, ułożenia i zapalenia. Nawet on potrzebował od czasu do czasu odpoczynku. A dzień był taki ładny, że nie chciało się go szukać w jakimkolwiek budynku. Łóżka i kanapy były fajną sprawą, ale słońce jeszcze fajniejszą.
A więc było słońce, był także ciepły, ale lekko chłodzący wietrzyk. Usta anioła były nawilżone, a żołądek napełniony skromnym jedzeniem. Nawet zimna, twarda, betonowa płyta nie wadziła mu, a wydawała się całkiem wygodna. Całość dopełniał papieros, z którego dym unosił się i leciał ku niebu, ale wkrótce mieszał się z powietrzem i znikał. Blondyn leżał sobie w najlepsze i palił powoli, obserwując to jakże ciekawe zjawisko. Delektował się tą chwilą bowiem wiedział, że wszystko co dobre szybko się kończy. Już niedługo papieros wypali się, a on będzie musiał ruszać dalej. Potem zajdzie słońce, świat przykryje płaszcz nocy, a on uda się na spoczynek, choć jeszcze nie wiedział dokładnie, gdzie tym razem spędzi noc. Nie przejmował się tym jednak w tej chwili. Było jeszcze dużo czasu, by znaleźć sobie nocleg. Zaś on był w Desperacji na tyle znany, że "ludzie" chętnie udzielali mu pomocy, choćby w postaci łóżka na jedną noc.
Był w trakcie delektowania się końcówką papierosa, kiedy usłyszał kroki. Nie podnosił się jednak, nie zrywał jak szalony. Nie wiedział bowiem, czy dana osoba ma wobec niego jakieś złe zamiary. Drgnął lekko, gdy usłyszał puknięcie, będące niczym innym niż stuknięciem buta o podest. Był w stanie gotowości, by w razie potrzeby odpowiednio szybko zareagować, unikając ewentualnego ataku. Wiedział, że nagłe zerwanie się nie pomoże, a jedynie pogorszy sytuację, więc udawał, że nie jest świadom obecności drugiej osoby. A wtedy ten ktoś usiadł obok niego i odezwał się. Poczuł jak jakiś niewidzialny, ciężki kamień spada z jego serca. Uspokoił się nieco, choć dalej nie mógł być pewien tego, jakie zamiary wobec niego ma osoba, która siedzi obok. Choć nie był paranoikiem i nie sądził też, aby cokolwiek mu groziło. Zwłaszcza, że była to kobieta. To nie tak, że uważał kobiety za słabsze. Raczej uważał, że panie były dużo mniej agresywne, łagodniejsze i miały dobre serce. Choć od każdej reguły zdarzają się wyjątki.
- Spokojnie, nic mi nie grozi. - odpowiedział. Zaciągnął się, wypuścił dym z ust, po czym wyprostował się do siadu. Spojrzał na dziewczynę, która w tamtym momencie spoglądała w innym kierunku. - A może Tobie przeszkadza? Pozwolisz mi wypalić do końca, czy wolisz, bym się stąd wyniósł? - spytał. Logicznie rzecz biorąc to on był tu pierwszy i dziewczyna nie powinna od niego wymagać czegoś takiego, jednak Isao traktował kobiety w specjalny sposób. I nie miałby nic przeciwko temu by oddalić się, jeżeli by tego chciała.
Różnica między Isao a Fiammettą była taka, że dziewczyna pamiętała swoją przeszłość. Blondyn nie pamiętał nic, prócz swych ostatnich lat, gdy żył jako anioł. Magia jednak polegała na tym, że nigdy szczególnie się nad tym nie zastanawiał. Po prostu nie przyszło mu to do głowy, wolał zajmować się innymi sprawami, niż rozmyślać nad tym skąd się wziął i czy miał jakąs rodzinę. To było tak, jakby ktoś zarzucił na jego pamięć jakiś materiał, który dobrze wtapiał się w tło i nie kusił, by go odkryć. Nie pamiętał Fiamm, choć spędzili ze sobą dużo czasu, gdy jeszcze żyli. Nie poznawał jej, choć odwróciła się w jego kierunku. Szare tęczówki anioła skierowały się w jej stronę, szybko dostrzegając niecodzienny wygląd. Te oczy... Te włosy. Jakaś niewidzialna struna w jego głowie została poruszona. Jednak efekt był zbyt słaby. Zbyt głęboko miał zakopane wspomnienia z ludzkiego życia.
- Nie wyglądasz mi na osobę, która chciałaby mnie zaraz zabić. Nie wyglądasz mi także na wymordowaną. Co więc robisz w takim miejscu jak to, hm? - spytał łagodnie, posyłając jej lekki uśmiech. Widział, że była dość blada, co go zmartwiło. Może była chora? Może się źle czuła? Może potrzebowała pomocy medycznej? Biedny anioł nie był świadom faktu, że to właśnie jego obecność była powodem tego wszystkiego, a dziewczyna skrzętnie ukrywała emocje, które właśnie w niej szalały.
- Źle się czujesz? Potrzebujesz pomocy? - spytał, przyglądając się jej ze zmartwionym wyrazem twarzy. Przekręcił głowę lekko w bok, przez co przydługawe, jasne kosmyki zadyndały w powietrzu. Zawsze taki był. Zawsze martwił się o innych i cenił czyjeś zdrowie ponad wszystko. Właśnie dlatego zginął. I dlatego stał się aniołem. Możliwe było także to, że to przez to niczego nie pamiętał. Może był zbyt wrażliwy i ktoś obawiał się, że wspomnienia i świadomość wszystkiego mogą doprowadzić go do rozpaczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 21:23  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
    Szczerze powiedziawszy to Fiammetta nie sądziła, że na placu będzie tak pusto. Słowo "plac" zazwyczaj kojarzy się z sercem miasta lub po prostu z miejscem, gdzie zazwyczaj jest dużo ludzi. W Desperacji było inaczej. Ogółem cała Desperacja była nieco dziwna... ale mimo wszystko coś dziewczynę tu ciągnęło. Pewne było, że spotkała tu wielu ciekawych ludzi, którzy byli o niebo fajniejsi niż Ci ze świata-3. Doskonale pamiętała jedną ze swoich przygód w tamtejszej bibliotece. Spotkała wtedy jakiegoś wojskowego, który chyba zaczął domyślać się, że nie jest zwykłym człowiekiem. Zadawał niewygodne pytania, aż w końcu doszło do ostrej wymiany zdań. Fiammetta była zła, chamska i arogancka, ale to wszystko przez ludzi, z którymi się spotykała. Nie mogła zachowywać się inaczej podczas pogawędki z tamtym żołnierzem. Niby co było minęło, ale ona pamiętała o każdej drobnostce, która wydarzyła się w jej ludzkim i zarówno anielskim życiu. Miała doskonałą pamięć, na jej nieszczęście... bo pamiętanie o każdym, nawet tym najgorszym momencie było uciążliwe.
    Placyk był opustoszały, bo nie było na nim nic interesującego. Po za tym był małych rozmiarów, więc nawet jeśli ktoś miałby tu być, to raczej nie byłaby to zbyt duża grupka ludzi. Wszystko wokół wydawało się być takie szare i brzydkie. Zazwyczaj omija się te ohydne miejsca i szuka się tym lepszych i ładniejszych. No chyba, że zależy komuś tylko na krótkotrwałym odpoczynku.
    Szczęście, że dzień był ładny. Słonko grzało, tuliło swoimi ciepłymi promykami, ale mimo wszystko dziewczyna nie lubiła tego mocnego blasku. Ciepło było fajne, ale oślepiające wiązki już nie, dlatego miała na głowie kaptur. No i nie rzucała się tak bardzo w oczy, chociaż ciężko było ukryć zielone włosy, nie mówiąc już o zakryciu czerwonych ślepi. Nie lubiła nosić soczewek, dlatego jej oczy wszyscy widzieli w prawdziwej barwie.
    - No nie wiem. Papierosy są złe, powinieneś o tym wiedzieć. Palenie ich prowadzi do nowotworów, chorób serca, wrzodów żołądka i chorób zębów. Po za tym będziesz miał nieprzyjemny oddech. To niby nic, ale mimo wszystko szkoda kogoś takiego jak Ty. - powiedziała spokojnie, przedstawiając swój krótki wykładzik na temat tego świństwa. Uśmiechnęła się lekko. Martwiła się o niego. Pierwszy raz od dłuższego czasu zaczęło jej na kimś zależeć. Dziewczyna siedziała nadal obok chłopaka, uderzając nerwowo palcami w swoje kolano. Przez jej głowę przeleciała tylko jedna myśl. Nie pamięta mnie. Zabolało ją to mocno w środku. Poczuła jakby ktoś ją ściskał za serce lub żołądek. Złapała się za brzuch, ale na tyle sprytnie, aby owy gest nie zaniepokoił Isao. Nie chciała by się o nią martwił, wystarczy, że ona martwiła się o niego.
    - Wypal do końca, ale... troszcz się o swoje zdrowie. - powiedziała, klepiąc go lekko po ramieniu. Zastanawiała się co ma powiedzieć, co ma zarobić. Co powinna... ale nie wiedziała. Przychodziły jej do głowy same kiepskie pomysły. Nie mogła tak po prostu mu powiedzieć wszystkiego, przecież uznałby ją za nienormalną.
    Jej pamięć była niezawodna. W tym momencie zaczęła tego żałować. Nie mogła racjonalnie myśleć, bo jedyne myśli, które przechodziły przez jej głowę dotyczyły blondyna siedzącego obok. Przyglądała mu się, co mogło go wprawić w dziwny nastrój. Czuła się bezradna. Jeszcze nigdy nie była w tak beznadziejnej sytuacji. Szukała wyjścia z tego bagna. Bezskutecznie.
    - Nie poznaliśmy się już kiedyś? Wyglądasz podobnie do mojego znajomego... - rzekła najspokojniej, jak tylko umiała, bo w tej sytuacji przyszło jej to nieco trudno. Przybrała nieco inną taktykę. Miała nadzieję, że pojawi się chociaż jedno, głupie wspomnienie. Uśmiechała się praktycznie cały czas, zawsze się tak uśmiechała, gdy tylko spotykała Isao w swoim ludzkim życiu.
    - Ty również nie wyglądasz jak seryjny zabójca, ale pozory mogą mylić. Co tu robię? Mogłabym spytać o to samo... Po prostu tędy przechodziłam i Ciebie zobaczyłam. Miałam chęć z kimś porozmawiać. - odpowiedziała na jego pytanie posłusznie. Nadal była blada, brzuch przestawał boleć, a ona starała się zbyt dużo o nim nie myśleć. Zadzwoniło jej w głowie. Oczy ją zapiekły. Gardło rozpaliło. Wzięła kilka szerokich wdechów. Pokazała chłopakowi ręką, że nic jej nie jest. Na jej twarzy ukazał się wymuszony uśmiech, który w rzeczywistości był maską, która zakrywała żal i smutek, który gnębił teraz dziewczynę. Przetarła rękoma swoją twarz, nawet zdjęła kaptur, po czym przeniosła wzrok na Isao. Mrugnęła kilka razy oczyma i głośno przełknęła ślinę.
    - Nic mi nie jest, nie przejmuj się. - odpowiedziała w końcu. Ulżyło jej trochę, gdy zobaczyła te zmartwienie na twarzy chłopaka. Uśmiechnęła się nawet, tym razem stuprocentowo szczerze. Patrzyła się w jego oczy, zaglądała najgłębiej jak tylko mogła, by dostrzec tego Isao, który ją pamiętał. Miała nadzieję, że wkrótce uda jej się odzyskać przyjaciela, którego niegdyś straciła. Przyrzekła sobie, że znajdzie sposób, aby mu pomóc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 22:12  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
Prawda, jej włosy i oczy przyciągały uwagę. W świecie, gdzie pełno było nadnaturalnych stworzeń: aniołów, androidów, nadludzi, wymordowanych, ciężko było o coś, co zaskakiwało. A jednak włosy dziewczyny były wyjątkowe i rzadko spotykane. Isao krążył po świecie dość długo, ale nie przypominał sobie, by spotkał kogoś, kto również miałby włosy o tak niecodziennym kolorze, a w dodatku jeszcze oczy o równie wyjątkowej barwie. Chyba, że chodziło o jakiegoś dziwnego, zmutowanego wymordowanego. Ale dziewczyna nie wyglądała mu na wymordowaną. Czuł, że nie jest. Więc kim była? Człowiekiem? W takim razie co robiła w takim miejscu? Może należała do Dogsów, bądź była łowcą? Nie był pewien, ale zamierzał się tego dowiedzieć. Ot tak, z ciekawości. Jego nowa towarzyszka rozmów zaciekawiła go. Zdawała się być też miłą, dobrą osobą. A przynajmniej takie miał wrażenie. Miał nadzieję, że nie był ono mylne.
- Wiem co grozi palaczom. Jestem medykiem. - odparł, zaciągając się. Dym wykonał swoją standardową wędrówkę po drogach oddechowych wampira, a następnie został ponownie wypuszczony na zewnątrz. Obłoczek szybko zlał się z powietrzem i zniknął z ich pola widzenia. - Ale ostatnim argumentem mnie przekonałaś. Choć rzucenie palenia nie jest takie proste. - dodał, śmiejąc się. Jego cichy, ale melodyjny śmiech rozszedł się po najbliższej okolicy. Na jego twarz padało światło, które sprawiało, że wydawała się ona jeszcze gładsza i bledsza, niż była w rzeczywistości. Szkoda, że na głowie Fiammetty gościł kaptur.
- Dziękuję za troskę. To coraz rzadsze zjawisko. - podziękował, śląc jej wdzięczny uśmiech. Zachowywał się zupełnie naturalnie i zupełnie tak, jak robił to za życia. Był wesoły, pogodny, wiecznie uśmiechnięty. Można powiedzieć, że był przeciwieństwem siedzącej obok Fiamm. Nie zdawał sobie sprawy z tego, co właśnie przeżywała dziewczyna. Dobrze się maskowała i jedynie bladość twarzy dawała mu jakieś oznaki, że coś jest nie tak. Poza tym anioł nie dostrzegł niczego niepokojącego. Bywał niekiedy strasznie głupiutki i nieuważny, ale nic nie mógł na to poradzić. Zawsze taki był. Nie zmienił się za bardzo przez te lata, co dla dziewczyny mogło być nieco nieprzyjemne. On zaś pozostawał w stanie błogiej nieświadomości.
Zapałał do niej sympatią pomimo tego, jak krótko się znali. Nie przeszkadzały mu więc te małe gesty, które normalnie były odebrane jako zbytnie spoufalanie się, bądź groźba. Na klepnięcie po ramieniu jedynie uśmiechnął się, nie mając nic przeciwko temu, by to robiła. Wypalił papieros do końca, a niedopałek zgasił o beton. Nie było tu w pobliżu kosza, więc póki co położył go gdzies obok, aby przypadkiem na nim nie usiąść. Ale nie zamierzał śmiecić. To miejsce było już wystarczająco paskudne.
- Wiesz... nie wiem... - odparł. Przysunął się nieco bliżej i uważnie przyjrzał się jej twarzy. W zakamarkach jego umysłu mignęły jakieś niewyraźnie obrazy. Aż poczuł krótki, przeszywający ból, ale nie dał tego po sobie poznać. Wspomnienia były zakopane bardzo głęboko w jego umyśle. Przebudzenie ich nie było takie proste. - Także wydajesz mi się znajoma, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie moglibyśmy się poznać. Podróżuję od kilku lat, odwiedziłem wiele miejsc, widziałem wiele ludzi. Może dlatego, Cię nie pamiętam. Choć to dziwne bo, musisz przyznać, wyglądasz dość oryginalnie. - wyszczerzył się z rozbawieniem, przejeżdżając szczupłymi palcami po swoich jasnych kosmykach. To był znak, by wiedziała o co mu chodzi. No tak... Powinna zdawać sobie sprawę z tego, że zielone włosy były dość niecodzienną sprawą i zdecydowanie wyróżniała się w tłumie dzięki nim.
- A więc trafiłaś na dobrą osobę. Z chęcią z Tobą porozmawiam, sam nie mam na to zbyt wielu okazji. - puścił jej oczko, uśmiechając się wesoło. - Ja podróżuję po świecie, ponieważ jestem medykiem. Staram się nieść pomoc tym, którzy jej potrzebują. Nie musisz mi mówić czemu Ty postępujesz podobnie, ale bądź ostrożna. Takie miejsca są niebezpieczne, cała Desperacja jest niebezpieczna. Choć zgaduję, że nie jesteś człowiekiem. Żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie zapuściłby się tutaj.
Przyjrzał się jej uważniej, robiąc przy tym dość surową minę. Choć nieco mu nie wyszła i całość wyglądała bardziej głupkowato, niż poważnie. Chciał ocenić, czy rzeczywiście wszystko z nią w porządku. Uśmiech, który wywołała na twarzy nieco go uspokoił, ale coś nadal go niepokoiło. Nie zamierzał jednak nalegać, skoro twierdziła, że wszystko jest ok.
- No dobrze, skoro tak mówisz... - odparł bez przekonania. - Ale w razie czego - mów śmiało. Jestem darmowym medykiem, nic nie będę chciał w zamian za pomoc. - Posłał jej oczko. Zaraz potem wstał i stanął naprzeciwko niej. Był wysoki, jak zwykle dużo wyższy od niej.
- Nadal nie jestem pewien, czy znamy się, czy nie, ale nie to przeszkadza mi w przedstawieniu się. - odezwał się, celowo podnosząc nieco głos. Ostatecznie wykonał kameralny, głęboki uśmiech. Zupełnie jak jakiś aktor na scenie. - Jestem Isao, miło mi Cię poznać, Milady. - dodał, celowo zmieniając barwę swego głosu na poważną. Brzmiał niczym kamerdyner, bądź jakiś arystokrata. Wyprostował się, a na jego twarzy widniał rozbawiony uśmieszek. Ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Ale dla niej powinien być to znany widok. Wszak zawsze witał tak nowo poznane kobiety. Był to jego ulubiony numer.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.15 18:05  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
    Piorunujące zestawienie, prawda? Czerwone ślepia, niczym rubin lub inny szkarłatny kamień i zielone włosy. Gdyby położyła się na trawie, wyglądałaby jak łysa. Nienawidziła być w centrum uwagi, dlatego całe życie przebywała w miejscach, w których praktycznie nie było nikogo. Wolała nie czuć na sobie obcego wzroku, bo czuła się niekomfortowo. To właśnie dlatego na jej głowie zawsze gościł kaptur, który był jednym z przedmiotów, które kamuflowały jej odróżniający się wygląd. Oczywiście nie chodzi tu o to, że siebie nie akceptowała... lubiła siebie i swoją aparycję, ale nie chciała aby ktokolwiek patrzył na nią jak na dziwadło. Na całym świecie tyle dziwadeł, ale matka natura właśnie ją obdarzyła takim kontrowersyjnym wyglądem. Szczęście w nieszczęściu. Po za tym jej zachowanie nie było zazwyczaj zbyt normalne, dlatego lepiej dla innych, że poruszała się bocznymi uliczkami, nie chciała nikogo krzywdzić. Nie raz myślała o tym, by w końcu osiedlić się w jakimś miejscu na stałe, ale to chyba nie leżało w jej naturze.
    - To chyba jesteś wyjątkowo głupi, skoro wiesz do czego to prowadzi, a nawet nie próbujesz zaprzestać. Mimo to nie będę wtykać nosa w nie swoje sprawy, nie wypada mi. - stwierdziła uśmiechając się lekko. Przeleciała po raz kolejny wzrokiem chłopaka, myśląc o nim chwilę. Dziewczyna przeganiała papierosowy dym ręką, nie chcąc mieć z nim kontaktu, a siedziała tu tylko dlatego, że spotkała osobę, którą kochała. Isao... Wspomnienie minionych lat wprawiło ją w lekkie zadowolenie. Wiedziała, że kiedyś na pewno znajdzie sposób, by przypomnieć blondynowi kim był, a co równie ważne kim była ona. - Wiem, że nie jest proste, ale gdybyś się postarał dałbyś radę, tka myślę. - odpowiedziała po krótkiej chwili. Watr bawił się jej włosami, po tym jak zdjęła kaptur. Pewnie wyglądała jak jakaś nawiedzona, ale za wszelką cenę starała się utrudnić powietrzu rozwiewanie swoich włosów. Trzymała je ręką do momentu, gdy podmuchy ustały.
    - Nie nazwałabym tego troską, raczej dobrą radą. Szkoda takie dobrego stworzenia jak Ty. - powiedziała, wywracając oczami. Prawda była taka, że po prostu martwiła się o człowieka, którego niegdyś kochała, a teraz ujrzała go po raz kolejny. Wcześniej myślała, że go straciła, ale teraz kamień spadł jej z serca. Co prawda bolało ją bardzo to, iż Isao jej nie pamiętał, ale samo patrzenie na niego poprawiało jej humor. Jednakże radość starczała tylko na chwilę. Smutek wygrywał. Dobrze, że nauczyła się "wyłączać" swoje emocje i sprawnie je chować, nie chciała aby przyjaciel dowiedział się, że coś jest na rzeczy. Nadal zastanawiała się jak wszystko wytłumaczyć i wyjaśnić. Uśmiechnęła się uroczo, gdy zobaczyła co chłopak zrobił z petem. Dbał o środowisko, świetnie.
    Zdziwiła się kiedy znajomy przysunął się do niej bliżej, aby dokładniej się jej przypatrzeć. Jej ślepia zaiskrzyły, zabłyszczały, a ona pogrążona była w nadziei.
    - Skoro wydaję się znajoma, to musieliśmy się gdzieś wcześniej poznać, nie uważasz? Ta... oryginalnie. Z tego właśnie powodu noszę kaptur, nie lubię być w centrum uwagi. - odparła na jego kwestię. Jego rozbawienie przeniosło się na nią, dlatego ona również uśmiechała się cały czas, nawet zdarzało się jej zachichotać co jakiś czas. - Ciesz się, że Ty nie zostałeś obdarzony takim wyglądem. - zażartowała, chociaż mówiła to całkiem serio. Taki wygląd był jak klątwa, ale już się do niego przyzwyczaiła i nie miała zamiaru zmieniać się dla nikogo. Nie miała dla kogo się zmienić.
    - Rozmowa z Tobą należy do przyjemnych rzeczy, serio. - zapewniła go, kiwając przytakująco głową. - Hm... a więc przyszło mi rozmawiać z medykiem? Interesujące. Wiem, że Desperacja jest niebezpieczna. Widzisz... takie niebezpieczne miejsce, a znalazłam tu takiego przystojniaka jak Ty. Ryzyko się jednak opłaca. - zachichotała, uważając to co właśnie powiedziała, za całkiem kiepski tekst na podryw, ale przynajmniej było śmiesznie, mimo całej tej sytuacji. - Nie jestem człowiekiem... można mnie nazwać nieudanym tworem stwórcy... jestem aniołem. Z resztą Ciebie tyczy się to samo... Kim jesteś? - powiedziała całkowicie spokojnym tonem głosu. Doskonale znała Isao, dlatego wiedziała, że można mu zaufać, nawet jeśli przez te kilka lat się zmienił. Zapewniła go po raz kolejny, że wszystko z nią dobrze, żeby nie martwił się, bo nie było o kogo. Była tylko namiastką jego zamazanych wspomnień, których mógł nigdy nie odzyskać. Dziewczyna zaczęła zastanawiać się, czy w ogóle powiedzieć chłopakowi całą prawdę. A może lepiej byłoby wszystko zacząć od nowa? Druga opcja wydawała się być rozsądniejszą. Gdy on był w niewiedzy cierpiała tylko ona, ale jeśli by mu powiedziała, to mogłaby wyniknąć nieciekawa sytuacja. Prawda mogłaby wywołać w blondynie zakłopotanie, a tego Fiammetta nie chciała.
    - Mam dar leczenia ran, jeżeli będę chciała to sama siebie naprawię. - walnęła prosto z mostu, chcąc być stuprocentowo szczera wobec przyjaciela. Czas wyznań. Czas prawdy.
    Zaśmiała się, gdy ten się przedstawił. - Isao... pamiętam skądś to imię. Nieważne. Jestem Fiammetta, miło mi również. - powiedziała, podając mu rękę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.15 19:24  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
- Możliwe. - uśmiechnął się lekko. Zmierzwił swoje jasne włosy z tyłu głowy. Był to kolejny z jego odruchów, który nie zmienił się od wielu, wielu lat, a którego często nie był świadomy. - Nigdy zresztą nie uważałem się za specjalnie mądrego. - przyznał z rozbawieniem, wystawiając figlarnie język w jej stronę i puszczając do niej oczko po raz kolejny. Był z niego lekkoduch, optymista i żartowniś. Cholera, właściwie nie zmienił się praktycznie w ogóle od czasów, w których spędzali razem dnie jako ludzie. Jego zachowanie mogło jej się wydawać cholernie znajome i właśnie takie było. Fiammetta zmieniła się, bo przeżyła swoje. Isao również przeżył wiele, bowiem śmierć pod zgliszczami palącego się domu nie należała do niczego przyjemnego. Jednak on tego nie pamiętał, a ona pamiętała wszystko. Kto wie jaki by był gdyby wiedział o wszystkim... Być może nic by się nie zmieniło. Ale z pewnością byłoby to dla niego niezwykle nieprzyjemne, cholernie bolesne wspomnienie. A jego dręczyłoby poczucie winy i ciężar myśli o tym, ile rozpaczy musiał dać swojej biednej matce, przyjaciółce i bratu, którzy obserwowali jego śmierć. Może to dlatego nic nie pamiętał? Może to nie był przypadek, a świadoma ingerencja kogoś, kto sprawił, że był tu, a nie odszedł w nicość?
- Zapewne dał bym radę... - odparł, patrząc na nią z lekkim uśmiechem. Także odgarnął włosy, które były już nieco przydługawe (dawno ich nie przycinał) i teraz bezczelnie wpadały mu w oczy. - Ale chyba tak na prawdę wcale tego nie chcę. - dodał. Wiedział, że robi źle. Ale nie uważał, aby papierosy mogły go zabić. Chyba był nieśmiertelny jako anioł, prawda? A przynajmniej wątpił, by mógł umrzeć od czegoś takiego. Póki co nie zamierzał jej jednak zdradzać swej rasy. Choć Fiamm powinna dokładnie wiedzieć, kim teraz był Isao. Sama przecież również była w podobnej sytuacji, prawda?
- Skąd ta pewność, że ze mnie "dobre stworzenie", hm? Może jestem cichym zabójcą, ale właśnie próbuję Cię omamić i oszukać? - spytał, patrząc na nią z zainteresowaniem i rozbawieniem. Ciężko mu było je ukryć, bowiem bawił się całkiem nieźle. I chciało mu się śmiać z ich konwersacji.
Jednak rozbawienie prysło, gdy nadszedł temat tego, czy się znają. Isao miał dziwne uczucie, że nie widział jej po raz pierwszy, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd ją znał. To uczucie było dość frustrujące i irytujące. To było tak jakby słyszał gdzieś daleko dzwony. Cichutkie, znajome mu dzwony, ale dalej nie wiedział, w którym to kościele one się znajdują. Miał jakieś przebłyski, coś mu tam majaczyło w tej głowie. Ale obraz był zamazany, a owe przebłyski zbyt krótkie, by mógł cokolwiek z nich ustalić. Nawet niektórych wcale nie wyłapywał i myślał, że to jego umysł płata mu figle.
- Tak, zapewne tak. Skoro i Ty kojarzysz mnie i ja Ciebie. Ale cholera nie mogę sobie przypomnieć skąd. A Ty kojarzysz cokolwiek? - spytał, odsuwając się od niej nieco. Zmarszczył brwi, myśląc usilnie. Nawet palcami rozmasował sobie skroń. Głowa zaczęła go boleć, choć sam nie wiedział czemu. Ale już po chwili uśmiechnął się, gdy zeszli na temat oryginalnego wyglądu dziewczyny.
- Ja tam uważam, że oryginalność nie jest niczym złym. Spójrz na to z innej strony - jesteś wyjątkowa i nie do podrobienia. Za to blondynów jest pełno. Nic ciekawego. - rozłożył bezradnie ręce, uśmiechając się do tego szeroko. Jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, gdy wyznała mu, że dobrze jej się z nim rozmawia. Toż to był komplement! Aż rozpierała go duma!
- Hoho! - wykrzyknął w końcu, patrząc na nią z rozbawieniem. Sprawiał wrażenie, jakby się dobrze bawił. I rzeczywiście tak było. Polubił ją już, choć wydawała mu się nowo poznaną osobą. - Czyżbyś mnie podrywała? - zrobił całkiem głupkowatą minę, machając brwiami i łypiąc do niej okiem. Właściwie zrobił to specjalnie, w ramach żartu. Dobrze mu się spędzało z nią czas. Zupełnie jak za dawnych, nie pamiętanych przez niego czasów...
- Dlaczego od razu nieudanym, hm? - spojrzał na nią nieco surowo, jakby zamierzał ją skarcić za tego typu krytyczne słowa wobec siebie. - Ja także jestem aniołem. Zapewne dlatego nam się tak dobrze rozmawia. Swój swojego zawsze pozna. - odparł, uśmiechając się. A więc miała moce lecznicze. Nie dość, że oboje byli aniołami, to jeszcze mieli podobne umiejętności, no no... Dopiero potem wstał i przedstawił się. Ucieszył go fakt, że zaczęła się śmiać. Poniekąd bowiem o to mu chodziło.
- Skoro kojarzysz moje imię to albo rzeczywiście się znamy, albo jest ono bardziej popularne niż sądziłem. - przyznał, siadając obok po wykonanym pokazie. - Fiammetta. Imię też oryginalne. Obawiam się, że może mi się mylić, bądź go nie zapamiętam. Mogę do Ciebie mówić Fiamm? - spytał, śląc jej lekki uśmiech. Cóż, nie powinna mieć nic przeciwko. Wszak tak nazywał ją zażycia. Biedna dziewczyna... Mogła mieć nieustanne uczucie deja vu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.15 18:20  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
    Zdziwił ją lekko fakt, że z taką łatwością przyjął tą cichą obelgę, którą skierowała w jego kierunku. Nowy Isao praktycznie nie znał nowej zielonowłosej, więc jego wyjątkowo spokojne zachowanie mimo wszystko ją zadziwiło. Oczywiście pamiętała go jako takiego opanowanego, grzecznego chłopaka, ale dawno go nie widziała, dlatego nie wiedziała, czy mocno się zmienił. Jak się okazało ani trochę. Cieszył ją ten fakt ogromnie, chociaż nie dawała tego po sobie poznać.
    - Wyglądasz na skromnego, nie dziwię się, że tak mówisz. - odparła, darząc go uśmiechem. Zachichotała nawet cicho, gdy ten puścił do niej oczko.
    Zupełnie jak za dawnych lat...
    Zapamiętała go dokładnie takiego jakim był teraz. Największy optymista na świecie, spokojny, potrafiący wyciągnąć z opresji każdego. Każdy jego żart idealnie poprawiał humor. Z nim nie można było się nudzić. Pamiętała go jako lekko szalonego, ale znającego granice. Pamiętała również wspólne przygody, które przeżyli razem. Pamiętała również jego śmierć. Okropne wspomnienie, którego nie była zdolna wymazać. Sprawiało wielkie cierpienie, którego również nie mogła uniknąć. Mówią, że ból przemija...
    - A to, że nie chcesz to już inna sprawa. Wiesz co? Na Twoim miejscu i tak bym uważała, pełno nowych chorób. Desperacja to takie miejsce, w którym można ich się nabawić bardzo szybko. Serio. - ostrzegła go, dodatkowo machając palcem. Mimo wszystko chciała jak najszybciej odzyskać pamięć chłopaka. On pewnie też by chciał, gdyby tylko wiedział, że miał jakieś życie przed tym anielskim. Zależało jej żaby sam sobie przypomniał, nie chciała mu na siłę wygadywać całej prawdy, w którą prawdopodobnie i tak by nie uwierzył. Bezsens, prawda?
    Oczywiście, Fiammetta snuła różne domysłu co do rasy Isao. Umarł, a po śmierci mógł przeobrazić się tylko w dwa stworzenia... wymordowanego lub anioła. Dopuszczała również myśl o jakimś cudzie, który spowodował, że blondyn jednak przeżył pożar. Mało prawdopodobne, ale mimo wszystko skrycie w to wierzyła. Zielonowłosa była inteligentna, więc pierwsza z myśli, która nawiedziła jej umysł to właśnie aktualna rasa przyjaciela.
    Anioł? Wymordowany? A może S.SPEC znalazło jakiś sposób na ożywienie do i wykorzystanie do swoich celów? Możliwości było dużo, od myślenia zaczynała boleć głowa.
    - Wyglądasz na miłego, szczerego... ktoś z taką aparycją nie może być zły. Chyba, że moje wrażenia są mylne, a Ty rzeczywiście za jakiś czas pozbawisz mnie życia. - zaśmiała się nie wierząc w to co powiedziała. Istny absurd. Znała go doskonale, nawet muchy by nie skrzywdził. No chyba, że się zmienił w jakieś monstrum żywiące się ludźmi, czy coś. Nie, to nie było możliwe... chociaż gdyby bardziej się zastanowić... W dzisiejszym świecie wszystko było możliwe.
    Gdy rozmowa zeszła na tor na temat ich znajomości dziewczynie zakręciło się lekko w głowie. Przytłaczający natłok wspomnień znów uderzył w jej delikatny umysł. Wizje przeszłości sprawiały coraz większy ból. Z sekundy na sekundę wielka rana w jej głowie powiększała się, zadając coraz większe cierpienie. W niektórych momentach było nie do zniesienia. Fiammetta, nie myśl o tym. Nie myśl o nim. Mimo to dziewczyna przeżywała wewnętrzne piekło i katusze, umiejętnie nie dając tego po sobie poznać. Zuch!
    - Oczywiście, że wiem skąd Cię kojarzę, ale nie jestem pewna, czy jestem gotowa aby to powiedzieć. Po za tym, Tobą to również może wstrząsnąć. Jesteś pewny, że chcesz usłyszeć coś, co może zadać Ci ból? To nie będzie przyjemne. - ostrzegła go, mówiąc to całkiem poważnie. Ta sytuacja wymagała tego. Dała mu jasny wybór, teraz jego kolej. Tylko on mógł zdecydować, nie chciała mu na siłę przekazywać informacji, które mogły zmienić jego życie. Ba, na pewno zmienią jego życie. Jeśli w nie uwierzy. - Tylko nie weź mnie za wariatkę. - dodała na usprawiedliwienie. Tak w razie czegoś.
    Szybko przeszła do innego tematu, aby dać Isao czas na przemyślenie wszystkiego. Nie mogła od tak na niego naciskać, po za tym nie chciała. Nie była w stanie mu tego zrobić. Nadal jej na nim zależało, szkoda, że tego nie wiedział. Szkoda, że nic nie pamiętał. To tylko bardziej komplikowało sprawy. Dlaczego życie jest takie trudne? Od tego wszystkiego aż się spociła. Bluzka przyległa do jej skóry, a ona co jakiś czas ją poprawiała.
    - Oryginalność nie jest zła, ale nieco męcząca. Już mówiłam chyba... nie lubię być w centrum uwagi, a ten wygląd mnie na to skazuje. Blondynów jest wielu, ale Ty jesteś ciekawy, Isao. - dokładnie wiedziała jaki jest. Znała go jak własną kieszeń. Przyjaciel z dzieciństwa i jej dawna miłość w jednym. Dlatego każde wspomnienie bolało podwójnie. A nawet potrójnie, bo musiała patrzeć na jego śmierć.
    - Podrywała? Skąd! - wykrzyknęła z uśmiechem na twarzy.
    Oczywiście, że go podrywała. To był jeden ze sposobów, aby dotrzeć do jego zagubionej pamięci. Użyła nawet podobnych słów, takich jak za czasów gdy byli ludźmi. Mądra dziewczyna, tak się starała. Wierzyła, że jej się uda. Szkoda, że wiara nie załatwi wszystkiego.
    - No, nieudanym. Wystarczy tylko na mnie spojrzeć, wyglądam bardziej jak wampir, niż anioł. - odparła, robiąc dziwną minę. Przeleciała wzrokiem po Isao, próbując oprzeć się bólowi, który cały czas ją nękał. Stawianie czoła przeciwnościom nie wychodziło jej tak jakby chciała. Szkoda.
    - Przypuszczałam, że jesteś aniołem, ale wolałam to usłyszeć to od Ciebie. - rzuciła tylko, uśmiechając się lekko.
    - Jasne, Fiamm... wszyscy tak do mnie mówią. - powiedziała.
    Zawsze tak na mnie mówiłeś.
    Czekała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.15 21:05  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
- Naprawdę? - spytał z lekkim rozbawieniem i niedowierzaniem. Choć było to pytanie retoryczne. Jakoś nigdy nie przyszło mu do głowy, że mógłby sprawiać wrażenie skromnej osoby. Sądził, że w oczach innych widnieje raczej jako osoba dość pewna siebie. Zwłaszcza przez te swoje częste wygłupy, popisy i żarty, a także dlatego, że był takim optymistą i lekkoduchem. No cóż... Może w oczach innych rzeczywiście sprawiał wrażenie pewnego siebie, może trochę skromnego. Ale prawda była taka, że Fiammetta po prostu znała Iska lepiej niż on w tej chwili znał samego siebie. Stąd to wszystko. - Być może, ja tam nie wiem. - Rozłożył ręce w bezradnym geście. Nie zamierzał się nad tym rozwodzić.
- W sumie racja... - przyznał, odchylając nieco głowę w tył i spoglądając w niebo. Jego błękit a także chmury po nim wędrujące odbijał się w szarych tęczówkach blondyna. - Racja, cholera racja. Dużo prawdy jest w Twoich słowach, ale wiesz... chyba jestem głupi, nierozsądny i jest ze mnie skryty samobójca. - dodał, przenosząc wzrok na nią. Wyszczerzył się wesoło. Zupełnie tak, jakby mówił coś żartobliwego, ale jednocześnie prawdziwego. Jakby rozmawiali na temat kremówek i ciastek, a nie tego, że mógł sobie zniszczyć zdrowie i życie, które ktoś podarował mu po raz drugi. Ale on i tak nie zamierzał rzucać palenia. Przynajmniej na razie. Słowa dziewczyny były prawdziwe i oczywiście powinien się nimi przejąć. Ale wcale nie chciał rzucać palenia. Wiedział też, że byłoby to cholernie trudne. Fajki były jedną z niewielu przyjemności w jego życiu. Były jego chwilą relaksu, chwilą na uspokojenie się. Nie zamierzał tego porzucać. Nie teraz.
- Fiu, fiu... Kurczaki. - Zagwizdał w charakterystyczny sposób i zaśmiał się zaraz po tym.  Zerknął na nią z rozbawieniem i uniósł podbródek robiąc przesadnie dumną minę. Wyszło to nieco komicznie, ale tak miało być. W dodatku dłonią strzepnął sobie włosy z twarzy. Gdyby była to manga bądź anime, zapewne dookoła niego wszystko by świeciło. Była by masa, masa sparkli. Cudem powstrzymywał sie, by nie wybuchnąć śmiechem. - Jakież tu komplementy lecą w moim kierunku! - odparł dumnie, unosząc podbródek jeszcze wyżej. Dla dodania efektu ,,milorda, arystokraty", zaczął palcem gładzić swoją brodę. Długo tak nie wytrzymał i po prostu parsknął cichym, krótkim śmiechem. Ostatecznie wymierzył w nią z pistoleciku, który ułożył z własnych palców. Przymknął jedno oko i zrobił charakterystyczne ,,paaaf!". Puścił jej oczko.
- Masz szczęście. Jestem dość niegroźny, a właściwie całkowicie. Chyba, że zjesz mi coś słodkiego, bo nie mam zbyt wielu okazji na zdobycie czegoś smacznego do jedzenia. Tak więc dziś upiekło Ci się i jesteś bezpieczna. - Zaklaskał w dłonie, gratulując jej po cichu. Widocznie miał dobry humor. Choć on miał dobry humor wiecznie. Chyba, że coś lub ktoś mu go popsuł. Bywały bowiem momenty, gdy potrafił być śmiertelnie poważny. I Fiammetta coś o tym wiedziała. Zwłaszcza jeśli chodziło o śmiertelną powagę w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Na powagę przyszedł też czas i dla nich. Bowiem temat, który poruszyli sprawiał, że nie było im już do śmiechu. Isao początkowo myślał, że może coś mu się pomieszało i wcale nie znał dziewczyny. Jednak jej słowa wybiły mu to z głowy. I zabrzmiało to cholernie poważnie. Blondyn poczuł jak jakieś nieprzyjemne, niepokojące uczucie nawiedza go. Nie wiedział czego ma się spodziewać i co odpowiedzieć. Zmarszczył brwi, widać było, że jest w dołku. Dręczyła go ciekawość jednak bał się tego, co dziewczyna mogła mu powiedzieć. Nie wyglądało mu na to, aby zamierzała nagle wyskoczyć z czymś głupim lub zażartować sobie z tej sytuacji. Była cholernie poważna. I było w niej coś jeszcze, czego Isek nie potrafił nazwać, a co sprawiało, że był jeszcze bardziej zaniepokojony tym wszystkim i nie wiedział co ma zrobić.
- Myślisz, że lepiej dla mnie będzie, abym nie wiedział? - spytał, patrząc na nią z poważną miną. W jego oczach kryło się wiele emocji. W tym także obawa. Zmiana tematu oderwała go tylko chwilowo od myśli o tym, co też mogła mu powiedzieć Fiamm. Jego dobry humor prysł niczym bańka mydlana, którą ktoś dotknął palcem. Był zaniepokojony i będzie go to teraz dręczyć. Ale nie był pewien, czy chciał wiedzieć.
- No tak, dla kogoś, kto nie lubi się rzucać w oczy może to być rzeczywiście problematyczne. - przyznał kiwając głową z poważną miną a la profesor politechniki. Zainteresował się jednak jej dalszymi słowami. - Ciekawą? - Spojrzał na nią, a jedna z jego brwi powędrowała w górę. Owszem, był ciekawą osobą. Ciekawą tego, co kryło się za określeniem ,,ciekawą".
Fiamm znów udało się go rozweselić. Niestety tylko rozweselić, bowiem nawet użycie tych samych słów co kiedyś nie pomogło w dotarciu do jego pamięci. Ale spokojnie, nie wszystko na raz. Kiedyś z pewnością sobie przypomni.
- Hoho! Nieskromnie twierdzę, że chyba jednak byłem podrywany! - zawołał z rozbawieniem. Pozwolił sobie na odrobinę spoufalania się i zaczął wiercić palcem w jej bok śmiejąc się przy tym.
- E tam jak wampir. Wampira nigdy nie widziałem i wątpię, by żyły one na tym świecie mimo tego, ile wybryków natury po nim stąpa. Jednak nie pomyślałbym nigdy, że wyglądasz jak wampir. - przyznał, posyłając jej lekki uśmiech. - A więc będę do Ciebie mówił Fiamm. - Pokiwał głową z zadowoleniem z tego, że uzyskał pozwolenie na zwracanie się do niej w ten sposób. - A więc Fiamm... Co do tej naszej znajomości. Widzisz, ja nie pamiętam niczego z okresu... nie wiem, straciłem rachubę czasu już dawno temu... siedmiu, ośmiu, bądź więcej lat. Nigdy szczególnie nie interesowałem się tym, co robiłem wcześniej, bo skupiałem się na tym, co robię teraz. Ktoś kiedyś powiedział mi, że miałem wypadek i mocno uderzyłem się w głowę. Nie pamiętam kto taki, ale powiedział mi coś takiego. Dodał także, że niektórych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć. Jeżeli w przeszłości robiłem coś złego, skrzywdziłem kogoś, sprawiłem przykrość lub uczyniłem cokolwiek w tym stylu - to rzeczywiście wolę pozostać w nieświadomości i odpokutować to. - powiedział. Patrzył na nią teraz ciekaw reakcji i tego, co powie. Miał dość poważny, ale spokojny wyraz twarzy. I nadal była w nim ta jego charakterystyczna łagodność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 18:26  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
    Oczywiście, uważała go za bardzo dobrego chłopaka. Był skromny, w jej oczach, to chyba wiadomo. No i uważała go za takiego sympatycznego kolesia, który wszystkim chciałby pomóc, szkoda tylko, że to zazwyczaj Ci dobrzy ludzie napotykają na swojej drodze nieszczęście. Myśląc o tym, zaczęła się zastanawiać ile złego przytrafiło się Iskowi lub ile złego mogło mu się przytrafić. Był na prawdę super facetem, a tacy najbardziej przyciągają do siebie niebezpieczeństwo. Jej dziwne myśli kręciły się tylko wokół niego. Wciąż nie mogła uwierzyć, że obok niej siedzi jej przyjaciel, który spłoną na jej oczach. Wcześniej myślała, że to tylko jej wyobraźnia płata jej okropne figle lub po prostu ma jakieś dziwaczne urojenia. Kiedy go dotknęła przekonała się, że jednak jest prawdziwy. Na szczęście.
    Zielonowłosa nie miała jak na razie kolorowego życia. Był kiedyś taki facet, który uważał, że w naszym życiu przechodzimy taką samą ilość rzeczy złych i nieprzyjemnych, jak i tych dobrych. Pewnie był to jakiś Azjata bazujący na Yin i Yang albo czymś podobnym. W każdym razie wychodziłoby, że niedługo Fiammetta zacznie sypać z tego pozytywnego woreczka. Oby tak się stało, bo życie w wiecznym nieszczęściu wcale nie należało do przyjemnych rzeczy.
    W młodym wieku straciła miłość swojego życia, ojca, a jej matka zniszczyła rodzinę. Cała ta sytuacja sprawiła, że dziewczyna miała zamiar popełnić samobójstwo, niestety ktoś uprzedził ją z odbieraniem sobie życia i pozbawił ją ostatniego tchu. Oh, jakie wspaniałe wyręczenie! Nieważne, koniec monologów myślowych, czy jakkolwiek to nazwać.
    - No, naprawdę! Nie byłam zbyt przekonująca? - zapytała, uśmiechając się uroczo. Serio nie przekonała go, że musiał się upewniać? Przecież tak się starała! Oczywiście, nie skapnęła się, że pytanie było retoryczne. Był pewny siebie, lekko zwariowany i żartobliwy, ale to wcale nie przeszkadzało mu, aby dawał wrażenie skromnego!
    Gdy cały obraz nieba odbijał się w oczach blondyna, zielonowłosa przyglądała się im z zaciekawieniem. Fajnie wyglądał błękit w szarym odcieniu. Po za tym, chciała po raz kolejny przyjrzeć się chłopakowi.
    - Nie jesteś głupi, mogę to stwierdzić po rozmowie z Tobą. Nierozsądny? Tylko w jednej rzeczy... mam na myśli palenie. I nigdy bym nie uwierzyła, że ktoś taki jak Ty ma samobójcze myśli. Co innego ja, próbowałam kiedyś się zabić przez pewne osoby, a raczej przez całą sytuację jaka się wtedy wytworzyła. Było minęło. - wszystko powiedziała z taką lekkością, jakby wcale nie poruszyła tematu o swojej wcześniejszej chęci zabicia się. Teraz już tego nie chciała. Nawet nie wiedziała, czy jako anioł mogła po prostu od tak odebrać sobie życie. Jeju, to wszystko takie skomplikowane. Oczywiście odwzajemniła mu uśmiech, w tym akurat była dosyć dobra. Dziewczyna była zdania, że jest dużo innych przyjemnych rzeczy, które dają szczęście, papierosy były ostateczną ostatecznością, choć sama nigdy by po nie nie sięgnęła, bo śmierdzą. No i są nie zdrowe. Ech...
    - Widocznie zasługujesz na kilka miłych słów, skoro słyszysz go od kogoś takiego jak ja. - powiedziała, unosząc delikatnie kącik ust. Uważała się za złą osobę. Nie nadawała się na bycie aniołem, bo pomaganie nieznajomym przychodziło jej z lekkim trudem. Zaśmiała się, gdy Isao podniósł dumnie swój podbródek. Wyglądał dosyć śmiesznie, a jego poza poprawiła czerwonookiej humor. Gdy ten wycelował do niej z "pistoletu", ona zrobiła to samo. Ułożyła swoje palce w ten sam sposób i używając swojej władzy nad żywiołem wody stworzyła lekki strumień, który trafił prosto bok chłopaka. Ufała mu na tyle, aby pochwalić się jeszcze jedną z mocy, które posiadała. To musiało coś znaczyć! Nieważne z resztą. Zachichotała po tym jeszcze cicho i patrzyła z zaciekawieniem na Isao.
    - Ty też masz szczęście, bo jakimś dziwnym trafem polubiłam Cię, a nawet jestem w stanie zaufać, zazwyczaj jestem bardziej ostrożna. Nie lubię zawierać nowych znajomości. - rzuciła, akcentując wyraźnie słowo "nowych". Ich znajomości chyba nie można było określić takim przymiotnikiem. Odczekała chwilę, biorą kilka głębszych wdechów. Uśmiech nie zszedł z jej twarzy, w towarzystwie blondyna była niemalże zmuszona do uśmiechania się... tak dobrze na nią wpływał. Czuła, że żyje. Czuła, że znowu ma kogoś na kim może polegać, kogo może lubić, a nawet skrycie kochać.
    Znowu przeszli na poważniejszy temat. Fiammetta potrafiła być cholernie poważna, tak samo jak Isao. Teraz właśnie taka była. Znowu.
    Ciekawość, pierwszy stopień do piekła.
    - Dla Ciebie lepiej żebyś nie wiedział, dla mnie niekoniecznie. Poczułabym się lepiej, gdybym wszystko wygadała, ale specjalnie dla Ciebie tego nie zrobię, o. Nadejdzie na to czas, obiecuję Ci, że gdy kiedyś jeszcze się spotkamy, wszystko Ci powiem. - odpowiedziała mu, zapewniając go, że zrobi tak jak mówi. To była prawda. Sama uważała, że to jeszcze za wcześnie żeby powiadamiać go przeszłości. Dobrze wszystko przemyślała. Gdyby powiedziała wszystko teraz mogłaby narobić chłopakowi strachu lub czegokolwiek innego, a tego nie chciała.
    - Właśnie, a ja nie lubię być w centrum. I tak, jesteś ciekawy, na jakiś swój sposób, którego nie potrafię określić. - powiedziała, uśmiechając się. - Nie kłamię. - zapewniła.
    - Tak, podrywałam Cię, ale to chyba dobrze, że szybko się spostrzegłeś, gorzej gdybyś nie wiedział, że jesteś podrywany. - odparła. Jego rozbawienie zaraziło również i ją. Cały czas się uśmiechała, żartowała razem z nim, przyglądając się mu co jakiś czas. Wciąż był tak samo przystojny, zabawny i energiczny. Ciekawiło ją, czy szczęśliwie przeżył ten czas, w którym nie było jej w jego życiu. Ale szybko odgoniła tą myśl.
    - Nie kłamię, spójrz tylko. Mam czerwone, krwiste oczy, jak wampir. O, albo popatrz na żeby. Kły jak u zwierzaka. Nie wierzysz w nie? A myślisz, że S.SPEC, nie robi eksperymentów? Wampiry na pewno istnieją. - powiedziała święcie przekonana o prawdziwości słów, które wypowiedziała. Gdy ten wiercił jej palcem w brzuchu, ta rozczochrała mu włosy na głowie. A co!
    - Nie zrobiłeś nic złego, tylko... powiem Ci kiedy indziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.15 19:13  •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
- Wiesz już kim jestem. Wątpię by aniołom groził rak płuc czy coś podobnego. Tak więc nie sądzę, by palenie było dla mnie zabójcze. - stwierdził, śląc jej lekki uśmiech oraz rozkładając ręce w bezradnym geście. Chyba trochę przerwał jej wypowiedź, tak więc zamilkł, pozwalając jej na dokończenie tego, co chciała powiedzieć. Jego mina spoważniała natychmiast po tym, jak dziewczyna przestała mówić. A może nawet w trakcie? Próbowała się zabić? Dla niego brzmiało to okropnie. Był osobą, która nie uznawała samobójstw, ale bardzo współczuł tym, którzy chcieli je popełnić. Uważał, że takie osoby po prostu potrzebowały pomocy. Biedny, nieświadomy Isek. Nie wiedział, że poniekąd to on sam był winą tego, że Fiammetta zachciała zakończyć swe życie. Nieświadomość w jego przypadku wydawała się wręcz błogosławieństwem, bowiem gdyby wiedział - z pewnością zamęczałby się tym faktem długo.
- Chciałaś się zabić? Dlaczego? - wydusił z siebie, wyraźnie zszokowany. Nie potrafił sobie wyobrazić powodów, dla których tak sympatyczna dziewczyna miałaby to zrobić. - Nie ważne, nie musisz mówić... - dodał w końcu. Uznał, że wspominanie o tym nie będzie przyjemne dla dziewczyny. Musiał się jednak upewnić co do jednego. - Ale już wszystko dobrze? - spytał. Był wyraźnie zmartwiony. Rzeczywiście nic się nie zmienił. Nie pamiętał Fiammetty, więc dla niego była właściwie obcą osobą. Ale to nie przeszkadzało mu w tym, by się o nią martwił. Jakoś nie przeszło mu przez myśl, że jej słowa mogły sugerować wcześniejsze bycie człowiekiem. Wszak aniołom chyba ciężko było popełnić samobójstwo, lub było to niemożliwe, prawda? No cóż... Isao czasami bywał mało bystry.  
Westchnął głośno, słysząc jej kolejne słowa. Co było z tą dziewczyną? Była wyraźnie bardzo zakompleksiona, miała bardzo niską samoocenę, nie wierzyła w siebie a i prawdopodobnie myślała o sobie w bardzo zły sposób. Co też takiego wydarzyło się w jej życiu, że tak to wszystko wyglądało? Isao przysunął się nieco bliżej niej, by popatrzyć jej w oczy z dość surową miną. Zupełnie jak jakiś tatusiek, lub nauczyciel. Popukał palcem w sam środeczek jej czoła.
- ,,Od kogoś takiego jak ja"? Co to ma być? - mruknął, marszcząc nieco brwi. - Nie wiem co wydarzyło się w Twoim życiu i sprawiło, że jesteś taka a nie inna, ale uwierz w siebie choć trochę. W życiu nie powiedziałbym, że słyszę miłe słowa od ,,tylko kogoś takiego jak Ty", a raczej od ,,aż kogoś takiego jak Ty". Wbij to sobie do tej swojej zielonej główki, okej? A może spałaś kiedyś gdzieś na ziemi, wpadło ci przez ucho nasion i teraz wyrosła ci tam trawa? - Przekręcił głowę w bok, patrząc na nią. Uśmiechnął się lekko, z lekkim rozbawieniem wywołanym swoimi słowami. Trawa w głowie, zielona głowa. Śmiesznie mu się to udało.
Ale idąc dalej...
- Fiu, fiu. Widzę, że zaszczyt mnie kopnął. - zażartował, słysząc jej kolejne słowa. - Ale dobrze robisz. Ten świat jest zbyt niebezpieczny by ufać nieznajomym. Popieram więc tą ostrożność. - Wyszczerzył się wesoło i poklepał ją po głowie. Pozwalał sobie na takie spoufalanie się dość szybko, ale skoro dziewczyna nie reagowała na to jakoś negatywnie - on nie zamierzał sobie odmawiać. Był cholernie specyficzną osobą. - Ale to nie znaczy, że nie powinnaś zawierać nowych znajomości. Posiadanie przyjaciół jest nie tylko pocieszające i przyjemne, ale również pomocne. Gdy będziesz sama jak palec - kto Ci pomoże, gdy będziesz tego potrzebować, hm?
On miał kilku przyjaciół. Miał też bliskie osoby, których przyjaciółmi by nie nazwał, ale nadal cenił sobie znajomość z nimi. Cóż... On nowe znajomości zawierał dość łatwo. Choć może była to zasługa faktu, że był dość znany w Desperacji. W końcu od wielu lat odwiedzał ją, niosąc pomoc.
- No... no dobrze. - zgodził się z niechęcią, gdy rozmawiali na temat jego przeszłości. Gdy powiedziała, że dla niej jest to nieprzyjemne - początkowo chciał nalegać, by powiedziała mu teraz. Coś jednak sprawiło, że tego nie zrobił. Nie chciał dłużej ciągnąć tego nieprzyjemnego tematu, tak więc uśmiechnął się w końcu szeroko, unosząc palec w górę tak, jakby chciał pokazać żaróweczkę, która zapaliła się w jego głowie. - Ale to znaczy, że musimy się kiedyś jeszcze spotkać! - odparł z zadowoleniem. - Obiecaj, że jeszcze kiedyś się spotkamy! To może być nieco trudne, bo nie mam w sumie niczego, dzięki czemu mógłbym się z Tobą skontaktować, ale może powiedz mi chociaż gdzie najczęściej przebywasz? Albo może chcesz podróżować razem ze mną, hm? - zaproponował jej.
Na temat bycia w centrum a także tego, że był podrywany - nie odpowiedział już nic. Uśmiechnął się jedynie, zaśmiał, ale zakończył temat. I tak uważał, że był to podryw jedynie dla żartów. No bo jak to tak, skoro się nie znali? Nie widział też w sobie nic, co mogłoby podobać się jej. Tak więc uznał to za żart.
- Na pewno robią eksperymenty, ale czy wampiry istnieją - tego nie wiem. No dobra, może te czerwone oczy mogą się kojarzyć, ale ja tam uważam, że lepiej je kojarzyć z kamieniami szlachetnymi, niż ze ślepiami krwiopijcy. - Rozłożył ręce i zaśmiał się. Nie chciał już myśleć dłużej o tym wszystkim. Bolała go od tego głowa. Tak więc nie powiedział już nic, a jedynie odetchnął z cichą ulgą, gdy powiedziała mu, że nie zrobił nic złego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Placyk - Page 4 Empty Re: Placyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10 ... 16  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach