Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 16 1, 2, 3 ... 8 ... 16  Next

Go down

Pisanie 03.07.14 13:36  •  Placyk Empty Placyk
Placyk
Placyk TrqKhHq
Zwykły mały plac, popękane resztki płyty chodnikowej, kwadratowy plan budowy. Wokół domy, jakiś blok istniejący do trzeciego piętra, prototyp kawiarenki, która może się nie przyjąć w tym klimacie. Na środku widnieje piedestał, na którym przed apokalipsą znajdował się pomnik. Jaki pomnik, tego nie wiadomo, bo została po nim tylko smętna ręka, dawno ukradziona i przerobiona na budulec do nowych domków.


Piasek, zniszczenie, hańba. Tyle zostało po wielkich cywilizacjach tego świata, którym wydawało się, że stoją u steru zmian, kiedy tak naprawdę były tylko liśćmi na wietrze.
Piasek chrzęścił pod sandałami, kiedy Ion przemierzał Nową Desperację, równie kaleką, jak jej "stara" odpowiedniczka. Pełnym pogardy wzrokiem obserwował wszystkich mijanych, ludzi i nieludzi. Oni oczywiście tego nie widzieli, skoro kaptur skutecznie pogrążał jego twarz w cieniu. Po pewnym czasie dotarł w okolicę, gdzie budynki zaczynają wyglądać lepiej. Nie była to poprawa, która dawała o sobie znać, niczym jaskrawy neon, ale jednak wprawne oko mogło ją zaobserwować. Tutejsi budowniczy zdecydowanie znali się na swoim fachu bardziej niż poprzednicy albo po prostu mieli większą motywację i większe zasoby.
Dotarł do placyku i uśmiechnął się kątem ust. Nie było tu wielu ludzi, bo czego można było się spodziewać o takiej porze, ale to wystarczy. Pora na kolejne przemówienie. S.SPEC pogrywa sobie zdecydowanie zbyt śmiało ostatnio. Wystarczy iskra, by popchnąć tych ludzi do mordu. Albo, by zagarnąć ich pod swoje skrzydła, obiecać bezpieczeństwo, a potem i tak rozkazać im wskoczyć w wir walki, kiedy nadejdzie czas.
Skierował się w stronę piedestału. Nie wspiął się, tylko stanął obok.
- Robaki. - powiedział wystarczająco głośno, by większość obecnych tu osób go słyszała. Reszta, widząc reakcję innych, podeszła, by także posłuchać. Jego głos był zimny, niczym lód. - Tak mówi o was Miasto, w którego cieniu żyjecie. Tak mówią o was mordercy, przyjeżdżający tu dla rozrywki, aby was pozabijać.
Grupa poruszyła się niespokojnie, a niektórzy wyjęli spod kurtek łańcuchy, noże i inne ostre, kaleczące przedmioty. Nie podobało im się to, co o nich mówił Ion. Ten jednak kontynuował, budując napięcie.
- Przyjeżdżają tu i mordują was, a reszta tego nie zauważa. Każdy pilnuje przecież swojego interesu.
Co chwilę przychodzili nowi ludzie, chcący dowiedzieć się, dlaczego tłum stoi na placu.
- Przyjeżdżają tu i porywają was na swoje okropne eksperymenty, a nikt się im nie przeciwstawia, bo wie, że nie warto nadstawiać karku dla kogoś, kto nie odwzajemniłby tego.
Kilka potakiwań w tłumie.
- Kto pomógłby drugiemu wiedząc, że następnego dnia może obudzić się z płucem przebitym kosą uratowanego.
Więcej potakiwań, ale też kilka osób wyciągnęło broń. Ion wspiął się na piedestał, a jego głos się zmienił. Był teraz głosem dobrego wujka, który ratuje bratanka przed wężem i mówi co zrobić, by uniknąć takich rzeczy w przyszłości.
- Nie przybyłem jednak do was, żeby wytykać wam wady. Po co miałbym to robić, skoro wiem, jaki los by mnie czekał? Chciałem wam powiedzieć, że istnieje takie miejsce, gdzie wszyscy są bezpieczni. Nie ma nieufności, a każdy byłby gotów oddać życie dla drugiego. Każdy jest wolny. I to miejsce znajduje się w Desperacji. Żyją w nim istoty takie jak wy. Ze swoimi słabościami. Żaden z nich nie jest święty, a mimo to, nie podniosą ręki na innych.
Ion rozglądnął się po zgromadzonych. Większość była zasłuchana w jego słowa.
- Wiecie dlaczego? Bo wszystkich jednoczy Ao! Bóg, który nie nakłada na swoich wyznawców żadnych nakazów poza dwoma: "Dbaj o braci w wierze." i "Nienawidź wrogów Ao." To dzięki niemu jesteśmy silni. To on nas jednoczy i sprawia, że S.SPEC nas nie pokona. Bo nigdy nie wyślą za mury tylu żołnierzy, by im się to udało. Dołączcie do Ao, a pokażę wam lepszy świat!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 18:50  •  Placyk Empty Re: Placyk
/Pierwszy fabularny post na tym forum, i to jeszcze jako NPC (bo się adminów pytałem, że tak wolno), tak że proszę o wyrozumiałość. Postaram się nie odstawać od innych.

Zielone wzgórze. Na jego szczycie generał na koniu formujący wojsko, obserwujący nadciągającego przeciwnika. Później sygnał ataku i długa linia koni powoli rusza stępem przyspieszając do kłusa a następnie do galopu, by na końcu wbić się w szyki wroga zadając im sromotną klęskę...

Tak właśnie wojna wyglądała piętnaście wieków temu. Bo teraz i broń była inna, zasady na polu walki inne, miejsca toczenia bitew się znacznie różniły, ale najwięcej się zmieniły zagrożenia, z jakimi współcześni wojownicy musieli się zmagać. Tak że właśnie w tej chwili, drużyna komandosów S.SPEC rozstawiała się wokół placyku, nie paradując w pięknych, dumnych strojach, tylko przenikając ukradkiem w strojach maskujących, i dzierżąc w rękach nie łuki i szable, ale dużo bardziej praktyczne zabawi, począwszy od karabinów, poprzez pistolety z rzutkami zawierającymi silną neurotoksynę, będącą w stanie w krótkim czasie powalić nawet niedźwiedzia aż po nowocześniejsze zabawki w stylu granatów oślepiających i sonicznych. Mały placyk - miejsce wprost idealne na zasadzkę dla drużyny specjalizującej się w wyłapywaniu Wymordowanych.

- Sir, mamy raport, że widziano w okolicy obiekt zbiegły z laboratorium. - przekazał żołnierz odpowiedzialny za łączność.
- A coś więcej? - zażądał dowódca odrobinę zirytowany, że musi się dopraszać o informację. Już sam by to sobie pewnie lepiej przeczytał.
- Coś pomiędzy wężem a jaszczurką... około metr długości, 80 kg wagi. - odpowiedział niepewnym głosem, który natychmiast zwrócił uwagę dowódcy
- Masz coś do dodania? - zapytał
- Sir, ta wielkość była aktualna parę lat temu. W okolicy Obiekt zabił kilku ludzi... obawiam się, że to coś może być większe. - wyraził swoje obawy.

Po chwili dowódca przez radyjka przekazał żołnierzom:
- Spodziewamy się dużego, niebezpiecznego węża. Bądźcie ostrożni - gad jest niebezpieczny. Starajcie się go ogłuszyć lub uśpić a następnie pojmać. A jak się to nie uda... to zabić. Nie wolno mu dać uciec! - przemówił pewnym siebie głosem, po czym wszyscy umilkli kończąc zajmować miejsca w blokach, sklepach i kawiarniach rozmieszczonych wokół placyka. Zaczęło się polowanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 19:04  •  Placyk Empty Re: Placyk
Jakże smutna to była okolica, zapomniana nie tylko przez ludzi, ale także przez czas. Od czasu wielkich kataklizmów nic się tutaj nie zmieniło - no może poza faktem, że po prostu wszystko zaczęło powoli niszczeć. Można sobie tylko wyobrazić jak w dawnych czasach ludzie tutaj spacerowali, było to miejsce schadzek i spotkań przyjaciół... Ale kto pamięta tamte dni? Ponad pięciometrowy, zmutowany wąż dosyć często tutaj się pojawiał - nie w celu wspominania dawnych dziejów, a żeby odpocząć w zaciszu tego miejsca. Ludzie, czy też raczej Wymordowani, rzadko się tutaj zapuszczali, więc nie spodziewała się nikogo, a już tym bardziej kogoś z jakże znienawidzonej przez nią organizacji S.SPEC. Wijąc się po popękanej kostce chodnika kierowała się w stronę placyku. W tym miejscu owe kostki dobrze nagrzewały się od słońca, więc można było się na nich przyjemnie wygrzać. W końcu dotarła do celu, wygięła swoje ciało w zygzak i podniosła łeb, wystawiając język parokrotnie. Miała wrażenie, że to miejsce zmieniło się od jej ostatniej wizyty. Budynki nadal były puste, a chodnik zniszczony, mimo to w powietrzu wyczuwała obcą jej woń, której jednakże wcześniej nie znała. Jej oczy pozwalały widzieć ciepło, ale nie widziała go przez ściany, więc sprytnie ukryci wojskowi mogli czuć się póki co bezpiecznie o ile nie wyjdą ze swoich kryjówek. Wężyca zachowywała czujność, Depresja od dawna nie była już miejscem bezpiecznym i przekonała się o tym już parokrotnie. Nie tylko sami Wymordowani byli tutaj zagrożeniem, ale również ci, którzy na nich polowali, jak na zwierzynę z której trofea wieszają sobie nad kominkami lub zamykają je w klatkach jakby przygotowane na występ w cyrku. Ona sama nigdy nie szukała zwady, no ale cóż... Jej potworna postać niestety ją do tego zmuszała. Do ciągłej walki i nie raz mordowania zupełnie niewinnych. Czasem bardzo się jej to podobało, wpada wręcz w szał mordowania, a czasem prześladowały ją wyrzuty sumienia nie pozwalające spać. Taki już był jej żywot, ale cieszyła się z tego, że była wolna... Póki co. Ciągle bała się, że jej wolność może skończyć się szybko jak szybko kończył się żywot jej ofiar. Wróćmy jednak tu i teraz. Uniesiona głowa i nieco rozpostarta kryza wskazywała na gotowość bestii do walki. Chociaż nie miała pewności czy w ogóle ktoś tu jest to jednak czuła, że coś się święci niedobrego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 19:33  •  Placyk Empty Re: Placyk
Oddział cierpliwie czatował, nasłuchując dźwięków i wypatrując zagrożeń. Oczywiście pomagały im też różnorakie zdobycze techniki, polepszające słuch i wykrywające najdrobniejszy ruch. Ich cierpliwość wkrótce została wynagrodzona - powoli w ich stronę pełzł poszukiwany wąż.
- Tu Alfa, Tu Alfa, widzimy go. - oznajmiła cicho drużyna, trzyosobowa, tak jak każda inna, ukryta w ruinach kawiarni.
- Cel jest ogromny. Średnio go widzimy, ale może mieć ze 4 metry długości. Sto kilo na pewno ma. - przekazali raport.
- Przy tej wielkości, środki usypiające mogą być mało skuteczne. Co najwyżej go otumanią ale raczej nie uśpią całkowicie. -ostrzegł doradca mający wiedzę na temat chwytania Wymordowanych.
- To co mam zrobić? Zabić? - zapytał dowódca
- Nie! - gwałtownie doradca zaprotestował - Masz go schwytać! Oślepić, ogłupić granatami sonicznymi, podtruć neurotoksyną i spętać liną! Takie są rozkazy! - przypomniał mu.
Dowódca ciężko westchnął i chcąc nie chcąc, musiał się wziąć do roboty, jeśli nie chciał stracić pracy.
- Drużyna Beta, na mój sygnał rzucicie granaty oślepiające w stronę węża. Jak go to oślepi, wchodzi drużyna Alfa i częstuje Obiekt usypiającą neurotoksyną. - zażądał, będąc pewnym że to wystarczy - Drużyny Gamma i Delta w gotowości. - dodał.

Po chwili drużyna Beta wypadła z bloków z końca placu i rzuciła granatami oślepiającymi, które po chwili zalały cały teren silnym błyskiem. Ułamek sekundy później, drużyna Alfa wybiegła z kawiarni z drugiego końca placu, strzelając w węża neurotoksycznymi strzykawkami, które raczej były przewidziane dla mniejszych zwierząt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 19:46  •  Placyk Empty Re: Placyk
Chyba jest trochę przewrażliwiona, nikogo tutaj nie było, a okolica była spokojna jak zawsze... A może jednak nie? Kiedy opuściła nieco łeb z zamiarem położenia się to nagle z pozoru pustych budynków wyleciały jakieś świszczące bomby, które hałaśliwie obijały się o chodnikowe kostki by po chwili wybuchnąć jasnych światłem. Normalnie każdy by przy tym oślepł, ale nie wąż, który widzi ciepło - jego oczy w ogóle nie reagowały na światło widzialne. To była jego przewaga nad innymi stworzeniami. Niemniej o ile bomby błyskowe na nią nie zadziałały to jednak dały jej znak, że ktoś tu jednak jest i ten ktoś chce jej zaszkodzić. Długo nie musiała czekać na ujawnienie się oponentów - kilku z nich wyskoczyło z pobliskiego budynku. Ich ciepłe ciała wręcz krzyczały "jestem tutaj, zabij mnie!". Nie obchodziło ją kim oni byli, ale domyślała się, że są z S.SPEC bądź innej, podobnej im organizacji. Byli oni jednak stosunkowo daleko, musiała do nich przypełznąć i tutaj pojawił się kolejny problem - mieli broń atakującą na znaczny dystans, czego kobra mogła im w tym momencie pozazdrościć. Otwarta przestrzeń narażała ją na takie ataki z każdej strony. Świszczące pociski zaczęły przecinać powietrze by po chwili wbić się w jej lśniące, gładkie łuski. Syknęła zdenerwowana bo wiedziała, że celem tych pocisków wcale nie jest jej zabicie, a coś znacznie gorszego - obezwładnięcie. Neurotoksyna rozeszła się po jej ciele, wywołując zaburzenia zmysłów. Jej wzrok przestał być już taki ostry, jasne, ciepłe postury żołnierzy wydawały się być rozmazane. Nie wiedziała co zrobić - zaatakować czy zacząć uciekać? Dalsza walka mogła ją narazić na jeszcze szybszą utratę władzy nad ciałem ale miała szansę rozpędzić niesfornych ludzi, ucieczka jednak także wiązała się z podobny ryzykiem. W końcu w akcie desperacji zamiast cofać się, ruszyła szarżą wprost na drużynę Alfa. Jej głównym celem było ugryzienie każdego z nich przynajmniej raz, aby jej paraliżujący jad uniemożliwił im dalszą walkę. Wtedy skoczy im do gardeł i pozbawi brutalnie życia. I właśnie to była jedna z tych sytuacji kiedy była wręcz zmuszana do zachowywania się jak bestia. Chociaż sami ludzie też byli sobie winni i nie raz zachowywali się dużo gorzej niż najgorsze potwory z koszmarów. Wszak ona tylko się broniła... Broniła siebie i swojej już i tak ograniczonej wolności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 20:11  •  Placyk Empty Re: Placyk
Z pozoru wszystko szło idealnie z planem, ale jak to z planami czasami bywa na polu walki, szybko się zdezaktualizowały. Typowa, prosta, rutynowa akcja, która zapowiadała się jak jedna z wielu, zaczęła mieć całkiem niespodziewany i niebezpieczny obrót sprawy. W momencie wybuchów granatów błyskowych, hełm natychmiast przyciemnił okulary aby nie doprowadzić do oślepienia oddziałów. Gdy okulary wróciły do poprzedniego stanu, okazało się że po pierwsze obiekt jest znacznie większy, a po drugie jest nie całkiem zbudowany jak wąż, a po trzecie mimo otrzymania porcji pocisków usypiających, dalej szarżuje na drużynę Alfa.
- Wycofać się! - rozkazał tej trójce dowódca, ale niestety nim tamci zdążyli chociaż pomyśleć o ucieczce, dwóch żołnierzy zostało ugryziony, a trzeci powalony próbował się wycofać na czworakach.
- Gama - soniczne, Delta - usypiające, go! go! go! - w ułamku sekundy dowódca podjął ciężką decyzję. Normalnie, w podobnej sytuacji, gdy zagrożone było życie żołnierzy, nie wahałby się ze złamaniem rozkazu schwytania, użyciem ostrej amunicji i ostatecznym wyeliminowaniu przeciwnika. Tutaj niestety nie mógł tego zrobić: obok węża znajdowała się trójka wciąż żywych żołnierzy, jak wskazywał monitoring ich funkcji życiowych.
- Beta, bądźcie w pogotowiu! - rozkazał, po czym wysłał wiadomość do bazy:
- Potrzebne wsparcie i lekarz, powtarzam, potrzebne wsparcie i lekarz!

W tym czasie drużyna Gama spróbowała rzucić granatami sonicznymi w Obiekt, podczas gdy Delta posłała kolejną porcję lotek z neurotoksyną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 20:27  •  Placyk Empty Re: Placyk
"Zabić, zabić, zabić!" - tylko to teraz miała w głowie. Zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Była niemal pewna na sto procent, że to S.SPEC a to oznacza powrót do piekła na ziemi - laboratorium! Na sama myśl o tamtym wysterylizowanym środowisku pełnym wariatów w białych fartuszkach i ich koszmarnych zabawkach ciarki przeszyły ją od głowy aż po koniuszek ogona. Teraz już nie bardziej gniew, jak strach ją kierował. Za to co zrobiła wcześniej i robi teraz zapewne zbierze takie baty, że nawet duszom będącym w Czyśćcu się takie nie śniły. Sytuacja jednak wydawała się być pod kontrolą -  dwóch z nich ugryzła i byli sparaliżowani, trzeci natomiast uległ ciężarowi jej masywnego, rozpędzonego ciała. Cóż, biedak, ale zaraz skróci mu mękę gdy odgryzie mu głowę. Rozwarła szeroko pysk z zamiarem użycia go jako tasaka na nieszczęśniku gdy w tym momencie znowu w powietrze wzleciały świszczące bomby. Zignorowała je, bo przecież na nią nie działały. I to był błąd, duży błąd. Ludzie szybko wyciągają wnioski i dopasowują się do przeciwników. To nie były bomby oślepiające, a soniczne. Kilka z nich upadło wyjątkowo blisko niej i gdy miała już zatopić zęby w karku swej ofiary, te eksplodowały wysyłając falę dźwiekową niesłyszalną dla człowieka. Dla niej jednak była aż za bardzo słyszalna. Głośny huk kompletnie nią zamroczył, straciła zupełnie słuch, przynajmniej przez chwilę. Stała nad swoją ofiarą, potrząsając łbem i sycząc z bólu. Jej zmysł równowagi był także zachwiany przez środki usypiające, a po chwili znikąd pojawiła się kolejna porcja świrów z pukawkami i znowu zaczęli w nią strzelać strzałkami z neurotoksyną. Kompletnie zdezorientowana przewaliła się na grzbiet, jednak po chwili obróciła się na brzuch i zaczęła pełznąć w przeciwną stronę niż drużyna Delta. Miała już dosyć i chciała uciec z tego miejsca najszybciej jak mogła. Nie było to jednak zbyt łatwe bo nie dość, że straciła słuch to jeszcze wzrok także przestał pełnić swoją funkcję, pełzła więc na oślep, prosto w stronę piedestala na którym niegdyś był jakiś pomnik. Po chwili uderzyła w niego łbem, jednak szybko wyminęła przeszkodę i zaczęła dalej uciekać. Mimo swych gabarytów poruszała się całkiem szybko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 20:54  •  Placyk Empty Re: Placyk
Kolejna porcja granatów, tym razem sonicznych, a przede wszystkim ich efekt, świadczyła o tym, że dowódca podjął dobrą decyzję o ich użyciu. Obraz, który oglądał z kamerek zamontowanych w hełmach żołnierzy, świadczył o tym. że użyty środek zadziałał znacznie powyżej oczekiwań, sprawiając ból i powodując u Obiektu stratę orientacji. Kolejna porcja neurotoksyny dopełniła dzieła. Kobra przewaliła się na grzbiet co zostało przez dowódce skomentowane gromkim:
- Mamy ją! - po czym szybko dodał - Za tym! - gdy zaczęła uciekać - Szybko, bo zwieje! Siatka, liny, środek usypiający! - darł się dowódca, widząc nad wyraz sporą szybkość tego gada. I może rzeczywiście by się jej udało uciec, gdyby nie świetne miejsce wybrane przed oddział. Brak rzeki czy ścieków utrudniał szybki znalezienie dobrehj kryjówki, a połączenie szorstkich płytek chodnikowych, bruku i betonu może dawało w słoneczną pogodę przyjemne ciepło, ale na pewno nie ułatwiało się ślizgania, więc nie zapewniało nawet prędkości zbliżonej do wilgotnej trawy.

Żołnierze przyzwyczajeni licznymi treningami i akcjami, do natychmiastowego wykonywania poleceń i działania w sytuacji skrajnego stresu i tym razem spisali się na medal. Zostawiona w odwodzie drużyna Alfa natychmiast zabiegła Obiektowi drogę by w niego strzelić siecią z ciasnymi oczkami. Oczywiście siatka była zdecydowanie za mała, by mogła objąć całość gada, ale wystarczająca by osłonić jego głowę i utrudnić wszelkie próby ugryzienia zębem jadowym. Dalsza synchronizacja również była bezbłędna. Delta posłała kolejne strzałki ze środkiem, a Beta rzuciła się na węża przygniatając jego tylną część do posadzki. Żołnierze w trójkę próbowali temu czemuś związać ciasno jego tylne łapy, gdy w tym samym czasie Ci z Alfy próbowali dowiązać sieć do przednich łap, przy okazji również je pętając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 21:08  •  Placyk Empty Re: Placyk
Gdyby miała dumę to zapewne teraz byłaby ona bardzo urażona, że musi uciekać z pola bitwy. Na szczęście nie miała jej, a jedyne co się dla niej liczyło to przetrwanie. W tej sytuacji jednak chyba się jej nie uda uchronić swej wolności, która już zdążyła polubić. Pozostawiając tamtych w tyle nie zastanawiała się nad tym, że ktoś może jej zagrodzić drogę. Praktycznie nic nie widziała, dostrzegła jedynie jakieś smugi ciepła, ale nim domyśliła się, że to właśnie mogą być kolejni żołnierze, ci zarzucili na jej pysk sieć. Syknęła poirytowana i zaczęła szamotać się, chcąc uwolnić się, niestety bezskutecznie. Była już zbyt osłabiona by stawić czoła nawet jednej, głupiej sieci, do tego nagle poczuła na sobie ciężar jeszcze innych ludzi, którzy dobili ją do ziemi. Ile ich tu było do cholery, tuzin? Nieczysta walka, chciałabym któregoś z nich kiedyś spotkać samotnie w zaułku. Jednak teraz było to tylko marzenie bo raczej już więcej na wolności chodzić nie będzie. Wiedząc, że przegra zaprzestała dalszej walki, zresztą kolejna porcja środków usypiających kompletnie ją zamroczyła. Wydała z siebie dźwięk zrezygnowania i położyła łeb na ziemi zamykając ślepia, miała już dość oglądania zniekształconego obrazu, który przyprawiał ją o zawroty głowy. Oddychała ciężko i szybko, a żołnierze mogli spokojnie spętać jej łapy. Wygląda na to, że wygrali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.14 21:25  •  Placyk Empty Re: Placyk
Dowódca przez hełmy widział dokładnie co się dzieję i dostrzegając, jak obiekt, mimo pochłonięcia trzykrotnej śmiertelnej dawki neurotoksyczny, przewidzianej dla istoty tej wielkości, dalej się szamoce, nie chciał uwierzyć.
- Co to jest? Co to ku*wa jest? - spytał retorycznie, pamiętając aby przekazać ostrzeżenie dalej i zamieścić je w raporcie. Nie dziwił się, że to im zwiało - normalna dawka była nawet nie zauważona przez ten wytwór.

Gdy wkrótce wąż został przygnieciony przez kolejnych ludzi i otrzymał kolejne porcje środka usypiającego, w końcu się uspokoił. Wtedy wreszcie skończono obiektowi pętać łapy i porządnie zabezpieczono pysk. Wstrzykniętą sporą dawkę jakiegoś narkotyku i załadowano schwytanego mutanta do transportera opancerzonego, do którego ten się ledwo mieścił. Gdy cel został zabezpieczony, wzięto się za opatrywanie rannych. Okazało się, że żyją, tylko są otumanieni jakimś jadem. Szybko wniesione ich do transporterów, a następnie konwój skierował się najprostszą drogą do północnej części miasta.


z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.14 12:38  •  Placyk Empty Re: Placyk

Szli. Do kryjówki Smoków wcale nie było blisko, a podróż pieszo wśród odoru gówna nie należała do najprzyjemniejszych. I mimo że fetor ten doskonale odstraszał bestie, muchy wcale się go nie lękały. Cała chmara zaatakowała najemników gdy tylko ruszyli w drogę. Czarne, wyjątkowo duże owady, pokrywały brązowe plamy na ubraniach, jednak głównie upodobały sobie wszystkie możliwe otwory do których mogły dotrzeć: oczy, usta, nos, uszy. Mały wymachiwał rękami jak szalony. Po jakimś czasie, zrezygnowany, owinął sobie chustę wokół głowy, zaś na twarz założył swoje gogle na podczerwień. Skulony brnął dalej.
Nie mogli jednak spodziewać się tego co zastali w samym środku Desperacji. Nowej Desperacji. Najwyraźniej wieści niosły się o wiele szybciej niż muchy. Idąc głównym placem, mogli zauważyć, że za ich plecami zaczął się formować tłum. I rósł z każdym krokiem, nie oddalając się ani przybliżając nawet o metr. Szli w milczeniu, w dłoniach trzymając łańcuchy, proce, garoty oraz kamienie. Mała dziewczynka z blond warkoczykami niosła cały koszyczek grysu i rozdawała go tym, którzy przychodzili z pustymi rękami.
Z naprzeciwka nadchodziła druga grupa, także uzbrojona, tym razem w grube gałęzie i kije bejsbolowe. Na twarzach mieli pozawiązywane chusty. Zagrodzili Smokom drogę.
- To oni! To oni zabili naszego Pustelnika! Pracują dla S.Specu, podłe gadziny!
Ktoś rzucił pierwszy kamień, który uderzył Vinciego w głowę. Od pleców Małego odbiła się spora garść grysu. Gdzieś nad jego prawym uchem zaświszczał lecący łańcuch. Mały zgiął się, chcąc osłonić twarz, jednak dostał po łydkach. Syknął z bólu.
- Ja tylko wypełniam moją rolę! - krzyknął przerażony naukowiec, cytując słowa swojego kompana. Wcale nie czuł się w tej roli dobrze.
Tłum odpowiedział mu krzykiem i kolejną salwą kamieni. Myśl, albo was ukamienują.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Placyk Empty Re: Placyk
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 16 1, 2, 3 ... 8 ... 16  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach