Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 03.06.14 1:13  •  czarna śmierć. Empty czarna śmierć.
Epidemia.
Zaraza.
Śmierć.
Czarna jak noc.
Kim jestem?

Godzina 21.32, rok 2976, dzień 2.09. Stara, rozpadająca się szopa w Desperacji, znajdująca się około kilometra od muru, który oddziela “Zakażoną Strefę” od tej lepszej, piękniejszej i cudowniejszej. Ciszę rozdziera płacz nowonarodzonego dziecka pomieszany z krzykiem jego ojca i ostatnim oddechem matki. Noworodek wygląda cudownie - ma piękne błękitne oczka, jego główkę pokrywa blond meszek; jego buzia jest pulchniutka, a po złapaniu pierwszego oddechu, bezzębne usteczka śmieją się do tatusia. Jest jednak jedno “ale” - mężczyzna wydaje się być mniej zainteresowanym tym, co powiła jego żona. Możemy się domyślać, że to dlatego, iż kobieta jest aktualnie nieżywa.

- OFIARA nr. 1: M A T K A -

Mimo to Sou bierze swoją małą dziewczynkę na ręce, zawiązując zwisającą pępowinę. Patrzy przez chwilę na dwa życia, które w jednym momencie rozpierzchły się na dwie różne strony; coś jednak przychodzi, a coś odchodzi. Nic nie stoi w miejscu, a po każdej stracie musimy się podnieść i iść przed siebie - skrzypnięcie desek, ciche sapnięcie mężczyzny i nieznośny płacz głodnego dziecka, które musi jednak być gotowe na jeszcze niejedną niedogodność. Głód był dopiero początkiem serii nieszczęść, które miały nadejść.
Niebo zaszło gęstymi chmurami, w tle rozlegały się zawodzenia Wymordowanych, którzy, na ich niekorzyść, swoje “wymordowanie” przeżyli. Ojciec z drobnym niemowlęciem na rękach przemierzał pustkowia Desperacji i nawet nie wiedział, kiedy wkroczył na tereny skażone wirusem X. W końcu skąd mógł wiedzieć? I tak był wykończony, nienazwane dziecko wciąż narzekało na głód, a on od miesięcy już odejmował sobie od ust wszystko, co znalazł, przeżuwając to na papkę i oddając dziewczynce jedzenie, a samemu połykając jedynie to, czego nie zjadła, a zdarzało się to niezwykle rzadko.
Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami.
Ewentualnie całą hordą.
Z każdym oddechem było coraz gorzej. Zostało jej dziesięć lat normalności. Względnej.

Minął kolejny tydzień, aż nogi pod mężczyzną się ugięły. Upadł na ziemię, a wychudzone ciałko dziecka potoczyło się metr dalej. Dokładnie jak przy pierwszej śmierci, tak i teraz pozorny spokój Desperacji został przerwany przez oddech umierającego i płacz narodzonego.

- OFIARA nr. 2: O J C I E C -

Dziecko płakało jeszcze przez minutę po śmierci ojca, po czym zaczęło się śmiać i szczerzyć się do powietrza. Niczego nieświadoma czy psychiczna już od maleńkości? Nikt nigdy nie będzie potrafił tego rozszyfrować.
Minęła kolejna godzina, słońce akurat wychynęło zza chmur, kiedy nagle nad dziewczynką stanęła postać - przywdziana w czarny płaszcz z kapturem zakrywającym jej twarz. Być może niemowlę ujrzało tamtego dnia twarz swojego “zbawcy”. Być może pozostała ona do samego końca nieznana.
Jakkolwiek by wtedy nie było - słuch po drobnym błękitnookim cherubinku zaniknął. Została tylko brudna pielucha i rozkładające się zwłoki mężczyzny.

Nie mam imienia.
Odejdź.

Minęło dziesięć lat. Dziewczyna z pozoru rozwijała się całkiem normalnie. Z pozoru. Całkiem. Nienormalnie.
W rzeczywistości wyglądała coraz gorzej i straszniej - jej palce stały się powykrzywiane, ręce nienaturalnie długie, tak samo jak nogi, a odór wypełniający pomieszczenie, w którym się znajdowała momentami stawał się nie do zniesienia. Oczy dziesięciolatki zrobiły się bardzo dziwne - jedno z nich było czarne - zarówno białko, jak i tęczówka ze źrenicą, zaś drugie pojaśniało do jasnego błękitu, iż można by powiedzieć, że było “białe”. Nieznajoma postać rozmawiała z nią, choć nie ujawniała się. Wychowywała ją, choć pozostawała anonimowa. Nadała jej też imię i nazwisko, jedyne pasujące.

Yersinia Pestis.
Zaraza wywołująca dżumę.
A właśnie.
Dżuma.

Objawy choroby, która w XIV wieku była przyczyną śmierci milionów ludzi były mniej więcej podobne do tych, które na skutek działania wirusa X pojawiły się u Yersinii. Jej place powoli stawały się czarne, skóra podgniwała, jednak po dwóch tygodniach przestała - była jednak pomarszczona i sino-czarna. Często pluła krwią, zaś gorączki doprowadzały ją nieraz do skrajnego wyczerpania. Historia zmieniła swój bieg z dniem 15.06.2986 roku. Wraz z delikatnym powiewem wiatru, który przesunął się po sinym policzku Dżumy, jej dwubarwne ślepia rozwarły się. Wysoka dziewczyna zsunęła się powoli z łóżka. Jej podrapaną twarz z plamami zaschniętej krwi w kącikach ust wykrzywił grymas spowodowany bólem i wrzaskiem, który przedzierał się przez falę myśli i potok słów, które wypowiadała szeptem z niezwykłą szybkością. Wstała z wolna, szczerząc swoje ostre zęby, by zaraz potem zacisnąć wydłużone palce na rączce pogrzebacza i jednym mocnym uderzeniem wbić jego koniec w gardło mężczyzny, który ją uratował, który ją wychowywał. Dorastała z nim. A mimo to nie potrafiła myśleć trzeźwo. Zresztą - w ogóle nie myślała w tamtym momencie.
ZABIJ.
SIEBIE.
JEGO.
JĄ.
NAS.


- OFIARA nr. 3: N I E Z N A J O M Y -

Kolejny krzyk, a za nim i śmiech. Trzask wybijanej szyby i tupot bosych stóp o ziemię. Zaczęła biec najszybciej, jak tylko mogła. A nie mogła szybciej. Kawałek szkła uparcie wbijał się w jej stopę z każdym kolejnym krokiem, a ostre narzędzie wciąż tkwiło w jej dłoni. Zatrzymała się równie gwałtownie, co zerwała do biegu, a miliony głosów w jej głowie mówiło jednym, zgodnym tonem.
Jedno słowo. Jeden ruch. Jedno życie. Jedna śmierć.

- OFIARA nr. 4: Y E R S I N I A -

Obudziła się po trzech dniach. Czuła się zupełnie inaczej. A może to złe określenie? Nie czuła się. W tym momencie nawet nie ma co ciągnąć tej nędznej historii. Dżuma wiedziała, po co otworzyła oczy. Nieść to, czego nie potrafiła odczuwać. Strach. Ból. Cierpienie. Chciała tego. To, co w niej siedziało. chciało tego jeszcze mocniej, a Zdziczała wiedziała, co powinna zrobić, by To zaspokoić.

- OFIARA nr. 32: N I E Z N A J O M A -

______________________________________________

SKRÓT:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.14 9:35  •  czarna śmierć. Empty Re: czarna śmierć.
Bez zarzutów. Akcept.
                                         
Fucker
Rottweiler     Opętany
Fucker
Rottweiler     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach