Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 15 z 23 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 19 ... 23  Next

Go down

Pisanie 07.09.16 22:52  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Poczuł to. Odczuł jak ciało młodzieńca wylądowało na nim, przygniotło go. Właściwie to nawet nie przygniotło. Spojrzał na niego, uśmiechając się do siebie, lecz jego ruchy sprawiły, że przestał być radosny.
Bał się go?
Czemu?
Obserwował go oniemiały, na razie nic nie mówiąc. Zauważył tylko, że sarna zwiała przestraszona.
Albo pobiegła szukać swoich znajomych, aby z was zrobić obiad.
Nie przejmował się tym, przynajmniej na razie, chociaż miał przeczucie, że ta sarna jeszcze nie raz pojawi się w ich życiu. Mogło to być głupie myślenie, lecz on wierzył w to, co rodziło się w jego umyśle. Niemalże nigdy go to nie zawiodło.
Ten przestraszony dzieciak... Musiał go uspokoić. Otrzepał się i podszedł do niego powoli, przekraczając to kolejne granice. Chciał się znaleźć bliżej, jak najbliżej.
Nic ci nie zrobię — szepnął łagodnie, obserwując go uważnie. — Jeśli chcesz polować, to musisz wyzbyć się strachu.
Zakładał, że właśnie po to tutaj przybył. Obrał sobie nienajgorsze tereny, aby upolować coś na posiłek, lecz na razie mu to nie wychodziło. Micael jednak nie powinien go oceniać, robił to jednak z jakiegoś względu.
Wszystko w porządku? Potrzebujesz czegoś? — dopytywał, bo jak anioła przystało, to i on musiał się o kogoś troszczyć.
Idiota z ciebie, kiedyś cię wyniszczą. A jedyne czego on może potrzebować, to ŚWIĘTEGO SPOKOJU.
Nie miał zamiaru tego jednak słuchać, on wiedział lepiej co go wyniszczy, a co nie, czego mógłby potrzebować Shion. Odsunął się o krok, aby nie naruszać więcej jego przestrzeni osobistej.
Jeśli potrzebujesz, to mogę ci pomóc z polowaniem. Tylko powiedz.
Ostatnie czego potrzebuje, to litowanie się nad nim.
Nie lituję się.
A jak to inaczej nazwiesz?
Nie miał zamiaru wdawać się w dyskusje z tym wrednym głosikiem, który wszystko wiedział lepiej. Nie wiedział, tego był pewien.
Tak naprawdę, to ja powinienem być wobec ciebie agresywny. Najpierw mnie okradasz, potem zlatujesz na mnie z drzewa. Jesteś jednak młody i potrzebujesz kogoś, kto ci pomoże.
Czemu to musisz być akurat ty?
Zwilżył wargi i rozejrzał się po okolicy. Czuł nadal obecność jakiejś zwierzyny, która coś szeptała, lecz szept był dla niego niewyraźny. Prawdopodobnie była oddalona od nich. Sarna musiała gdzieś pognać, może jej młode tutaj ostało. Bądź o był inny zwierz. Nie wiedział.
A może to po prostu ten maluch cię zwodzi.
Zwilżył wargi i odsunął się jeszcze bardziej, aby wypatrzeć coś, co było by godne upolowania. Czuł, że musi mu pomóc, nawet jeśli on uważał, że tego nie chciał. Micael był starszy, znacznie dłużej kroczył po tym świecie, a na to, że ktoś raczy go nakarmić nie mógł liczyć. Zresztą od zawszy był indywidualistą, a duma nie pozwalała mu się przyznać do tego, że potrzebuje pomocy.
Może on też jej nie potrzebuje, pomyślałeś o tym? Marnujesz bezsensownie siły na jego osobę.
Nie wierzył w to, gdzieś tam wewnątrz czuł, że musi mu pomóc. Musi.
Prawda?
Wyciągnął ku niemu dłoń, jakby chcąc się pogodzić i oczekiwał, aż bardziej się zbliży. Może i jego wyostrzone zmysły im pomogą. Może.
Nie zrobię ci krzywdy, chcę pomóc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.09.16 22:53  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
”Nic ci nie zrobię”
Miał ochotę prychnąć.
Każdy tak mówił. „Nic ci nie zrobię, nie bój się”, a ja przychodziło co do czego, to wbijali ci sztylet między łopatki, i jeszcze dodatkowo nim kręcili. Ot, taka natura istot zamieszkujących Desperację. Niemniej, świadomość, że znał twarz, którą aktualnie miał przed sobą, nieco ugłaskało jego naturalne instynkty tchórza, dlatego też po chwili podniósł się na nogi, opuszczając jeszcze bardziej dłoń, w której dzierżył sztylet. Odetchnął nieco przez nos, próbując rozluźnić napięte mięśnie, aczkolwiek nie pozwolił sobie na relaks w pełni tego słowa znaczeniu. Nigdy nie wiadomo jaką personą był mężczyzna. Lepiej być w pełni przygotowanym na jakąkolwiek konfrontację.
- Daruj sobie. Nie ufam ci. – rzucił szczerze, być może nieco zbyt opryskliwie, niż początkowo zamierzał. Zmrużył oczy robiąc krok w tył, kiedy nieznajomy-znajomy ruszył w jego stronę, dając tym samym wręcz namacalnie do zrozumienia, że woli zachować ten znikomy dystans pomiędzy nimi. Przechylił głowę nieco bardziej na bok, kiedy usłyszał słowa odnośnie kradzieży. Czyli stąd go zna.
- Okradłem cię? – zapytał udając idiotę, chociaż wewnętrznie czuł, że akurat na nim ta metoda nie zadziała. Wzruszył ramionami w dość lekceważący sposób. - Może I okradłem. Nie pamiętam wszystkich, których okradłem. – na blade usta wkradł się nikły cień uśmiech, który dość szybko został starty przez zaciśnięte wargi. Nie podobał mu się. Był jakiś…. dziwny. I totalnie go nie rozumiał.
- Jesteś jakiś nienormalny? – zamrugał oczami, szybko zwiększając jeszcze bardziej odległość między nimi.
- Chcesz pomóc komuś, kto cię okradł I prawie skręcił ci kark? Choć, co prawda, upadek nie był zamierzony, ale nie zmienia to faktu, że kto jak kto, ale powinieneś być ostatnią osobą, która chciałaby mi pomóc. W czymkolwiek. – zmarszczył bardziej brwi, próbując znaleźć jakąś racjonalną i logiczną odpowiedź. Być może gdyby to nie była Desperacja…. Być może. Ale tak? Przecież na Desperacji nikt nikomu nie pomagał bezinteresownie. Takich bajeczek Shion za nic nie kupi.
- Czego chcesz? Ale tak naprawdę? Zemścić się I okraść? Jak widzisz, nie mam przy sobie niczego godnego zaoferowania. Zjeść mnie? Nie najesz się zbytnio. A może… – rozszerzył bardziej oczy i skulił się nieco, odwracając głowę, by ukryć rumieniec wstydu.
- Gustujesz w drobnych chłopcach….? – usta poruszyły się wypowiadając szeptem ostatnie zdanie. Co prawda to było akurat mało prawdopodobne, ale bardziej niż pomaganie za nic.
- Zostaw mnie. – dodał pospiesznie, wręcz rozkazującym tonem, cofając się jeszcze szybciej, aż jedna z wystających gałęzi zahaczyła o jego nogawkę, ciągnąc go bardziej w swe badylaste objęcia, aż ostatecznie rudowłosy wpadł w krzak, z którym zaczął się szamotać.
- Chole—nie podchodź do mnie! – jęknął czując dziwną gulę w gardle. Dał się podejść jak małe dziecko, przez co był wystawiony przed nieznajomym jak na dłoni. A to mu się nie spodobało, wywołując napad paniki, przez co jego ruchy stały się gwałtowniejsze. Zbyt gwałtowne. I zamiast na spokojnie wyplątać się z kolczastego krzewu, owijał się w niego jeszcze bardziej.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.16 21:35  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
W przeciwieństwie do innych, Him mówił prawdę. Nie miał zamiaru nic zrobić komuś, kto się bardziej bał od niego. Shion wywoływał w nim pewnego rodzaju odruchy, które były typowe dla przedstawicieli jego gatunku. Mimo że nie był stróżem, zdawać by się mogło, że narodziła się między nim a Shionem jednostronna więź, która przypominała właśnie tę, jaka łączyła stróżów i podopiecznych. Nawet Micael nie był pewien dlaczego było tak, a nie inaczej.
Lubisz jak cię odrzucają.
Wcale tego nie lubił. To było coś innego, nie wiedział do końca jednak co. Tłumaczył sobie to tym, że wraz z uzyskaniem skrzydeł musiał innym pomagać, nieważne jakby to nie było sprzeczne z jego racjonalnością.
„Nie ufam ci.”
Spodziewał się tego. Mało kto by ufał komuś, kto bezinsteresownie pomagał na takich terenach. Wszystko miało swoją cenę. Inaczej podchodziło pod swego rodzaju masochizm, przyzwolenie na pasożytnictwo. Najwidoczniej białowłosy był skłonny na to przystać. Misja była ważniejsza.
Nie zgrywaj głupszego niż jesteś — mruknął, chociaż to nie było jakkolwiek agresywne, cały czas pozostawał spokojny — Widzisz, taka już jest moja natura. Ktoś potrzebuje pomocy, to pomagam.
Czasami nawet jak ten ktoś tego nie potrzebuje.
To prawda, czasami mieszał się w życie innych, mimo że wiedział, że dadzą sobie radę. Uznawał jednak inne istoty za głupsze niż w rzeczywistości. A Shion? Wyglądał jakby nie dawał sobie rady.
Tylko ty sobie nie dajesz rady.
Nie mam zamiaru nic ci zabierać, nie gustuję w mięsie istot, które są ludźmi lub mają coś wspólnego z nimi. I nie, nie mam zamiaru wykorzystać cię jakkolwiek. Skąd ci to przyszło do głowy? — W tej chwili jego głos był bardziej chrapliwy ze względu na to, że jego gardło się obsuszyło. Desperacki klimat dawał o sobie znać. Przełknął ślinę, aby chociaż trochę je nawilżyć.
Obserwował go. Nie podchodził bardziej, dając mu do zrozumienia tym samym, że szanuje chociaż w minimalnym stopniu jego „bezpieczną strefę” oraz zdanie. W końcu nie chciał go krzywdzić. Ten tak czy tak wycofywał się, w końcu wpadając w kolczaste krzaki. Żałował, że nie zdążył zareagować, lecz nie wiedział czy wtedy to on by nie dostał między żebra.
Nie podejdę. Ale postaraj się nie szarpać i powoli się wyplątuj. Jak będziesz potrzebował mojej pomocy, to powiedz. Zapomnij wtedy na chwilę o dumie i strachu.
Czy ty właśnie dałeś mu wybór?
Obserwował go, a wraz nim robiła to sarna, która jeszcze chwilę wcześniej zwiała przed chłopakiem. Him dostrzegł ją, lecz nie skupiał na niej swojej uwagi. Ten chłopak bardziej go potrzebował. Skrzyżował ręce na piersi i czekał, chociaż wewnątrz rwał się do tego, aby mu pomóc. Tak bardzo nie potrafił na to patrzeć.
Sarna za to się zbliżała. Bez cienia strachu. Było coś przerażająco ludzkiego w jej ślepiach. Wpatrywała się wprost w zaplątanego Shiona, stojąc już niemalże obok anioła.
Co do cholery?
Spojrzał w bok, lecz i tej istoty nie chciał spławić. Dopóki nie było ich więcej, to mógł tak stać w spokoju. Cały czas jednak czuł się oszołomiony ze względu na to, że wokół były zwierzęta oraz ze względu na to, że odczuwał wpływ desperackiego klimatu. Nawilżył spierzchnięta usta i zacisnął szczękę. Nie potrafił wytrzymać. Był jak matka niepełnosprawnego dziecka, które otrzymywało rehabilitacje i płakało, bo ćwiczenia te je bolały. Jednak musiał to wytrzymać. Tutaj jednak dzieckiem była jego anielska natura. I Shion.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.16 23:29  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Czegokolwiek nie powiedziałby nieznajomy, Shion nie potrafił mu ot tak uwierzyć. Chociaż żył stosunkowo niewiele jako wymordowany, ba, w porównaniu do innych jego pokroju, czas życia rudowłosego było zaledwie mrugnięciem, to zdążył już na własnej skórze się przekonać, że nie warto komukolwiek ufać. Bez znaczenia w jak ładne słowa ubierał wypowiadane zdania, jak łagodnie wyglądał i jakiej był rasy. To go nauczyło życie na ulicy, jako niewolnik i ostatecznie jako Kot, a potem Pies. I tego chciał się trzymać. Jednakże znieruchomiał, gdy mężczyzna stanął bliżej i zaczął go instruować co ma robić. Ku zaskoczeniu, chłopak powoli skinął głową na znak zgody, i wolnymi ruchami zaczął odplątywać się z upierdliwych i irytujących pnączy, zupełnie przestając zwracać uwagę na otoczenie. Wyswobodzenie zajęło mu dobrych kilka minut, gdy wreszcie wysunął się spomiędzy krzaków. Na jego bladej skórze zdążyły wykwitnąć czerwone kreski przyozdobione w niektórych miejscach krwistymi kroplami. Przetarł wierzchem dłoni policzek i zaczął wyciągać z ciała pozostałości po krzakach w postaci kolców. Dopiero kiedy zrobił parę kroków, zwrócił uwagę na…. Sarnę.
- Twój znajomy? – zapytał wskazując brodą w jej stronę, zaciskając mocniej drobne wargi. Było w niej coś dziwnego. Coś, co niebezpiecznie szarpało za jego instynkty, po cichutku nakazując ucieczkę.
- Pójdę ju— – jego słowa utonęły w gardłowym warczeniu, które pojawiło się tuż za chłopakiem. Jak oparzony podskoczył i dopadł nieznajomego mężczyznę, desperacko łapiąc go za dłoń i zacisnął na niej swoje drżące palce, kiedy odwracał się, by ujrzeć źródło niebezpiecznego dźwięku.
Choć zwierzę, które było właścicielem warczenia, wydawało się być niesamowicie wychudzone, czego dowodem były wystające żebra zdajające się w każdym momencie przebić jego wypłowiałą skórę, to mierzyło z dobre 70cm w kłębie i bynajmniej nie wyglądało na osłabione. Ostre zębiska skąpane w gęstej ślinie błysnęły obnażone, kiedy postąpił kolejny krok do przodu, przeskakując wściekłym spojrzeniem to z Shiona, to na anioła, zupełnie ignorując sarnę.
- Jak się domyślam, to też nie jest twój znajomy, prawda? – wyszeptał chłopiec, najwidoczniej nawet na moment nie zamierzając wypuścić dłoń mężczyzny ze swoich objęć.
A gdzie twoje ostrożne nastawienie względem nieznajomych, Shion?
W takich momentach jak te, trzeba było wybierać mniejsze zło. A obecność nieznajomego, który deklarował się pomóc – nieważne czy kłamał czy też mówił prawdę – w danej sytuacji wydawała się wręcz zbawiennym wyborem. O wiele lepszym niż bliskie spotkanie z kłami zwierzęcia, które bez najmniejszych oporów mogłoby rozerwać miękkie mięso z ciała piegowatego Kundla.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.16 21:39  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Nie dziwiło to Mica. Gdyby potrafił, to też by nikomu nie pomagał i dbał o własną dupę. Znaczy… właściwie i tak dbał głównie o swoje cztery litery, ale czasami zachciewało mu się być altruistycznym. Tak jak w tej chwili. Kto normalny by się zapuszczał gdzieś na obrzeża Desperacji, gdzie roiło się od dziwnych ugrupowań, i gdzie szło wyschnąć w pełnym słońcu, tak jak wyschnęło drzewo, z którego spadł Shion. A Him wyruszył w taką podróż tylko po to, aby się upewnić, że z chłopakiem wszystko jest w porządku. I aby znaleźć swoją lubą, ale to, jak zwykle, zakończyło się fiaskiem. Może powinien sobie ją odpuścić.
Obserwował jak młodzieniec wykonuje jego polecenia i uśmiechnął się. Dobrze… nawet bardzo. Shion musiał się nauczyć opanowania w trudnych sytuacjach.
W takich sytuacjach nie możesz słuchać się swoich lęków. Ktoś to może wykorzystać przeciwko tobie — mówił niemalże mentorskim tonem, spoglądając po chwili na sarnę — Nie. Nie rozumiem o co jej chodzi. Nie chce też się skomunikować.
Możliwe, że wyczuwała zagrożenie, które na nich czyhało, a może miała inne plany wobec nich. Brutalne. Tylko jakie zwierzę by czekało z zabiciem tych dwoje?
A co jeśli to nie jest zwierzę?
Patrzył na zwierzę, które wydobyło warkot ze swych gardzieli, w momencie gdy stało jeszcze za Shionem. Źrenice Hima rozszerzyły się, a kątem oka spostrzegł jak sarna się denerwuje. Jakby była gotowa do walki. Ścisnął dłoń „chłopca”, jakby w ten sposób chciał mu pomóc. Nie chciał go pozostawiać samego.
Nie — szepnął, wpatrując się w zwierzynę i ostrożnie cofając, trzymając cały czas Shiona za dłoń — Czego chcesz?
Próbował cokolwiek usłyszeć od zwierzęcia, jednakże nie mógł. Słyszał tylko warkot i widział tylko ślinę, która ciągnęła się w pysku potwora. Sarna za to stanęła tuż przed nimi, jakby próbując odgrodzić ich.
Masz jakiś sposób na szybką ucieczkę? Nim bym się cieszył swoimi skrzydłami, to by trochę potrwało. Tak byś Ty przynajmniej uciekł — Rozglądał się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby odwrócić uwagę zwierzęcia.
Wydałeś się idioto.
Wiedział, że mówienie o sobie jako o aniele w obecnych czasach nie było dobrym pomysłem. A wszystko to przez przeklęty sąd.
Czuł się osłabiony ze względu na przebywanie wśród zwierząt. Wiedział, że niedługo zacznoe boleć go głowa, a w najgorszym przypadku zemdleje, zdając się na śmierć.
Czym a może kim do cholery jest ta sarna?
Chwycił kamień, w razie gdyby miał jakoś odwrócić uwagę drapieżnika. Mogli umrzeć oboje. Mógł umrzeć on. A mogli wyjść z tego bez szwanku. Najgorsze, że nie miał pomysłu co zrobić z tym fantem.

Mic zaczyna być osłabiony. Czuje pulsowanie w głowie. Jeśli nie wydostanie się wraz z Shionem, może zemdleć, obciążony przez to towarzystwo zwierząt. Jest podatny na wszelki kontakt ze zwierzętami. No, to tyle.[ Takie info jakby coś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.16 22:43  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
”… nie możesz słuchać się swoich lęków”
Syknął pod nosem obrzucając przeciągłym spojrzeniem wyższego osobnika. Nie lubił prawienia morałów i pouczania. Doskonale znał swoje słabości i to, co musiał poprawić. I w tym momencie najmniej potrzebował do szczęścia kazań od nieznajomego, którego nawet imienia nie poznał. Albo poznał, a już zdążył zapomnieć.
- Nie matkuj mi. – syknął pod nosem, biorąc głębszy wdech próbując uregulować emocje I obniżyć je do niezbędnego minimum, mając na uwadze słowa Ethana odnośnie jego porywczości I krwi. Zwłaszcza teraz, kiedy na jasnym ciele znajdowało się kilka zadrapań. Nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości, nie w przypadku, kiedy nie był w stanie w pełni zapanować nad swoją mocą. Wtedy mogły ucierpieć nie tylko agresywnie nastawione stworzenia, ale i sam nieznajomy.
Przejmujesz się nim, Shion?
Może.
- Wiem o tym doskonale, dlatego… nie matkuj mi. – wyszeptał ledwo słyszalnym głosem, ale był niemal pewny, że został dosłyszany. A przynajmniej miał takową nadzieję. Jego uwagę skutecznie przyciągnęły zwierzęta, które skutecznie wprawiły jego naturalne instynkty w zaniepokojenie. Najchętniej przemieniłby się w nietoperza i odleciał w cholerną dal, ale to oznaczałoby pozostawienie…
Wzrok utkwił w profilu wyższego mężczyzny. Brązowe spojrzenie rudowłosego taksowało go uważnie, jakby mógł rozedrzeć jego skórę i rozłupać czaszkę, a następnie zajrzeć do tego pokręconego, zdaniem chłopaka, umysłu.
- Rozumiesz je? – zapytał zaskoczony. Właściwie… czemu tu się dziwić? Widział przeróżne moce i umiejętności. A rozmowa czy też rozumienie zwierząt z pewnością nie zajmowała pierwszego miejsca na jego liście dziwactw. Drobna stopa niezauważalnie przesunęła się w tył, gdy przeniósł spojrzenie w dzikie ślepia, które były utkwione w sarnę.
Nie To nie były zwierzęta. Wymordowani byli o wiele gorsi od zwierząt. Zwłaszcza ci zdesperowani, głodni, pozbawieni jakichkolwiek perspektyw na drugi dzień. Żołądek chłopaka wykręcił się a następnie przykleił do jego kręgosłupa. Dziwne, narastające uczucie niepokoju, które towarzyszyło mu już od jakiegoś czasu, zaczęło powoli go przytłaczać swoim ciężarem. Czerwona lampa ostrzegawcza krzyczała w jego czaszce coraz mocniej, w głowie huczało, krew paliła jego żyły…
I wtedy strzeliło.
Instynkt przetrwania wziął górę.
Nogi chłopca wyrwały do tyłu, jednocześnie szarpiąc za dłoń nieznajomego, którego przez cały czas trzymał, dając się pochłonąć szaleńczemu biegu. Biegu, od którego zależało jego marne życie. Nie wiedział gdzie biegnie, ani też jak długo. Musiał uciec. Najdalej, jak tylko mógł. I tej jednej myśli trzymał się rozpaczliwie niczym tonący na morzu próbuje utrzymać się na powierzchni za pomocą połamanej deski.
Jeszcze trochę. Jeszcze nie teraz. Jeszcze dalej.
W końcu, po prawie piętnastu minutach biegu, puścił dłoń drugiego osobnika, osuwając się na ziemię. Podtrzymując się dłońmi o zimną ziemię, czując piasek pod palcami, łapał łapczywie hausty powietrza. Czuł, jak drobne krople potu powoli spływając po jego karku, skroni i szyi. Serce waliło jak oszalałe, a głowa bolała od nadmiaru emocji. Dopiero po chwili, gdy oddech mozolnie zaczynał się uspokajać, odwrócił głowę przez ramię. Ale nic ich nie goniło. Przynajmniej na to wyglądało.
- Ż…żyje…sz? – wysapał przenosząc spojrzenie na nieznajomego, jednocześnie odwracając się na plecy, kładąc na ziemi.
- Chyba zaraz umrę. – wysapał zaskakująco lekkim tonem. Nie wyczuwał żadnego niebezpieczeństwa. Póki co jest dobrze. Chyba.
- W ogóle kim ty właściwie jesteś?

                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.16 17:32  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
W porządku, jednakże musisz na siebie uważać
Wiesz lepiej niż on, co?
Był tym typem, który musiał od czasu do czasu powiedzieć co sądzi o innych. Dlatego też trudno się z nim żyło. W ostateczności potrafił jednak zrozumieć, że nie każdy ma ochotę słuchać jego morałów. Przynajmniej próbował to zrozumieć. Może kiedyś nawet się nauczy, aby innych nie pouczać. Może.
Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Możliwe, że przesadzał. Taki był jednak los anioła, przejmował się innymi, chociaż nawet tego nie chciał. Nie zawsze mógł walczyć z naturą.
A jeśli to nie jest twoja natura?
Spojrzał na Shiona, gdy ten zadał pytanie.
Tak — Monosylaby były jego specjalnością, ale nie miał też co się wysilać.
Wydawał się być powoli znudzony i nad wyraz spokojny jak na kogoś, kto mógł być zaatakowany przez jakieś stworzenie. Wierzył w to, że nic im się nie stanie. Chociaż nie był oddany Edenowi, to nadal czuł, że miał po swojej stronie Boga. Nawet jeśli ten odszedł, to nadal zdawał się wypełniać jego osobę jakimś rodzajem siły. To chyba nazywano wiarą.
Poczuł szarpnięcie za rękę, a potem dostrzegł jak Shion zaczyna uciekać. Biegł za nim, wiedząc że ten mógł wyczuć zbliżające się zagrożenie. Him sam wierzył w to, że jego instynkty również zadziałają w momencie, gdy będzie niebezpiecznie. Musiały zadziałać, nie było mowy o tym, aby było inaczej. Zdał się jednak na chłopaka, wiedząc, że nie może go tak po prostu zostawić. W końcu mogło mu się coś stać, a zadaniem Micaela było chronienie słabszych od niego istot. A ten tutaj wyglądał na słabszego od niego.
Gdy tamten postanowił w końcu skończyć biec, Bezimienny przyjrzał mu się. Sam dyszał ciężko, ale czuł się nadzwyczaj dobrze. Przyzwyczaił się do ciężkich warunków oraz do tego, że musiał uciekać o własnych nogach. Bycie Odrodzonym było swoje wady, między innymi to, że w jego przypadku „Bóg” nie był taki łaskawy i „materializacja” skrzydeł wiązała się z bolesnym procesem. Dlatego też wolał uciekać o własnych nogach. Czasami nie miał jednak wyjścia.
Tak, spokojnie — Przyjrzał mu się uważnie, aby ocenić jego stan. Nie miał nic do picia, nie widział też, aby gdzieś w ich okolicy był zbiornik wodny. Jedyne czym mógł się napoić Wymordowany, to krew jakiegoś świeżo upolowanego zwierzęcia. Tyle że nawet tego nie mieli — Będziesz żył. Jak odpoczniesz, to musimy upolować coś, co nas nie zabije przy bliższym spotkaniu.
Nie czuł niebezpieczeństwa, nie wyczuwał też obecności zwierząt, co dla niego mogło być dobre. Jakby ja czuł, to prawdopodobnie chwilę po tym padłby jak długi. Wtedy Shion pozostałby sam i… miał szansę na ucieczkę przed nieznajomym.
Aniołem, zamieszkującym Desperację. Mów mi Mic — Przyjrzał się strojowi chłopaka i jego uwagę przykuła żółta chusta — Pies?
Teraz pomyślał o tym, że przecież ujawnianie się nie było najlepszym pomysłem. W końcu co mógł sobie pomyśleć ten chłopak o nim. Słyszał, że anioły urządziły sobie ostatnio sąd.
Tylko Bóg ma prawo osądzać mieszkańców Desperacji. Każdy musi przeżyć.
Jednak co on mógł wiedzieć, niegdyś był tylko prostym człowiekiem. Ale to było niegdyś.
Nie możemy tracić czasu. Gdy przyjdzie noc, to możemy spotkać tutaj gorsze istoty — wycharczał, kucając przy nim.
Czuł jak jego gardło było zaschłe, co go męczyło. Możliwe, że niedługo zacznie tracić głos. Musiał mniej mówić, to było pewne. W nozdrzach wyczuwał tylko suche desperackie powietrze. Żadnego zapachu krwi, żadnego zapachu ognia. Zero ludzi. Tylko on i ten „szczeniak”. Przełknął gęstą ślinę i spróbował znowu nawilżyć wargi.
To jak, ruszamy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.16 14:03  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
| Nie zwracajcie na nas uwagi. Kończymy wątek. Jesteśmy w innym czasie i miejsc |:

- Niczego nie żądam i nie oczekuję. Spełniam jedynie woja posługę - wyjaśnił. Poterzeba opłat za pomoc była poza jego zasięgiem pojmowania. - Chęć pomocy potrzebującym...bez względu na okoliczności powinna być czymś naturalnym. Robienie z empatii towaru...tylko ludzie mogli coś takiego wymyślić - dodał spokojnie, nie mając pretensji o bezczelność tych niedoskonałych istot. Mieli swoje skazy, lecz jeśli tego właśnie chciał Pan to Mikael po prostu to akceptował.
Przycupną przy rannej, a w swojej zamkniętej dłoni utworzył delikatną warstwę lodu, która momentalnie topniała w kontakcie z ciepłem otoczenia. Przemył pod takim strumieniem brudne i okrwawione połcia skóry.
- Oba pociski utknęły w ciele. - stwierdził sucho po tym jak mógł powiedzieć coś więcej na ten temat - Mogę zasklepić twoje rany, lecz prędzej czy później będziesz musiała znaleźć kogoś kto wyciągnie pociski. Mogę też to zrobić ja, lecz nie należę do osób delikatnych. - Podniósł na nią swoje spojrzenie czekając na odpowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.16 14:13  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Miał bardzo ciekawą przemowę, ale nie na tyle, aby zaciekawiła ona Hemofilię. Nic dziwnego, że dziewczyna tylko na jego słowa wywróciła oczami. To nie tak, że miała to w dupie. Przemowa tego typu w obecnych okolicznościach była bezcelowa, bowiem krwawiła i niewiele brakowało do tego, aby poszła na tamten świat. Niemniej złotymi oczami uważnie obserwowała jego ruchy. Uważnie, bo w końcu halo, to desperacja. Wszystkiego można się spodziewać.
- Wiem. Gdyby nie to, poradziłabym sobie sama - stwierdziła jakby nigdy nic. Nie pierwszy i nie ostatni raz została postrzelona. A na słowa o delikatności uniosła kącik ust - Spoko, nie odczuwam bólu, więc mi to nie robi. I tak robisz zbyt wiele, niemniej nie oczekuj ode mnie długu wdzięczności. Nie należę do tych osób - grzecznie uprzedziła. Kto wie? Może kiedyś przyjdzie moment, kiedy Hemo będzie musiała go zabić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.16 14:37  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Ignorancka postawa nie ubodła anioła. Przywykł, że przeważnie swoje myśli puszczał bardziej w powietrze niż do kogoś konkretnego. Ciężko było w Desperacji o dobrego słuchacza, a co dopiero rozmówcę.
Słysząc zezwolenie na to by się tym mimo wszytko zajął - wyjął z pochwy przy pasie ( ͡° ͜ʖ ͡°) sztylet. Krótki o wygiętej klindze i zdobionej rękojeści, a co najważniejsze - ostry. Wymacał pod skórą kobiety stwardnień sugerujących obecność kul. Następnie pewnym, bezceremonialnym ruchem zatopił jej w niej nóż. Krew trysnęła mocniej z nowo powstałych ran. Były dość głębokie, a sam Mikael być może dokonał nie mniejszych szkód co te pociski. Nie miało to jednak większego znaczenia - ponownie użył swojej mocy władzy nad lodem by powierzchownie przymrozić krew zasklepiając ranę w okolicach łopatki i ramienia, a następnie przyłożył otwartą dłoń pomiędzy nimi i zaczął czynić cuda. Po ciele kobiety zaczęło się rozlewać jakby przyjemnie mrowiące ciepło.
- To może chwilę potrwać.

|użycie mocy lodu 2/3
|użycie leczenia 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.16 14:48  •  Obrzeża Desperacji - Page 15 Empty Re: Obrzeża Desperacji
Może Hemofilia byłaby idealnym rozmówcą do tego typu dyskusji, gdyby nie fakt, że naprawdę nie miała ochoty teraz o tym dyskutować. Miała ważniejsze rzeczy na głowie i jeśli anioł nie zechce udzielić jej pomocy, będzie musiała szukać gdzie indziej, co nie bardzo jej się uśmiechało. I tak czuła się zażenowana, że musiała prosić o pomoc kogoś obcego, ponieważ sama nie dałaby sobie rady.
Rozcięcie rany i jeszcze więcej czarnej krwi, która rozlała się po jej ręce, trysnęła na jej polik, jak i również na anioła, nijak reagując na dalsze zabiegi. Starła kciukiem u drugiej ręki spływającą kroplę krwi, którą z przyjemnością oblizała, perfidnie się przy tym uśmiechając. Czuła się trochę słabiej - w taki sposób odczuwała ból i utratę krwi, ale nic poza tym. Po prostu miała uczucie, jakby wzięła silne narkotyki i była pod ich wpływem, nic więcej. Przymula, trochę nieobecna, sprawiające wrażenie, jakby była w tej chwili tylko w swoim świecie. Niewiele później mogła poczuć ciepło, które wydawało jej się znajome. Przytaknęła tylko na jego słowa, cały czas obserwując jego poczynania, od czasu do czasu zlizując cieknącą kroplę czarnej krwi. Było jej wygodnie, iż mężczyzna nie zadawała żadnych niewygodnych pytań. Ona również nie czuła potrzeby, aby nawiązać większą konwersacje. Robił swoje i to się w tej chwili liczyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 15 z 23 Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 19 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach