Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 15.05.14 22:09  •  Faust's Kingdom Empty Faust's Kingdom
Dom. Własne zacisze. Cztery kąty.

Faust.

Stary, na pozór opuszczony dom na skraju Desperacji, osadzony daleko, a zarazem blisko pozostałych domostw. Już z odległości kilku kilometrów przy bystrym wzroku widnieje wyraźnie mały zameczek z wieżą, której widok z okna rozciąga się na okoliczne tereny. Wykonany z cegły, delikatnie zarośnięty bluszczem. Wydawałoby się, że rezydencja zupełnie odbiega od wzorca siedziby jednego z głównych jednostek specjalnych organizacji Drug-on. A jednak. Z zewnątrz wielki, a w wewnątrz...
"Nieduży". Wiele osób z zaskoczeniem ogarnia wzrokiem środek domu, odnajdując jedną niewielką łazienkę, kuchnię, bibliotekę z gabinetem, salon i sypialnię, która znajduje się - nie inaczej - na samej górze, czyli w wieżyczce.
Ściany beżowe, meble mahoniowe, staroświeckie. Parę roślin. Zapach staroci, pedantyzm - tą niewielką ilością słów można by doskonale zdefiniować pierwsze wrażenie każdej osoby, która jakimś cudem się tutaj dostała. Nie zapominajmy, że to terytorium jest przez albinosa ściśle strzeżone, co skutkuje tym, że niewiele osób ma do niego wstęp.
Ogólnie rzecz biorąc, rzadko czego brakuje. Faust w ciągu kilkudziesięciu lat zdążył zebrać rzeczy, które uznał za przydatne, a które teraz wydawały się niezbędne.
- Minusy... - Faust przytyka koniec palca do dolnej wargi, dumając nad odpowiedzią. - Wszystko skrzypi i łatwo się psuje. No i nie sięga tutaj sieć bezprzewodowa. O to chodziło?
Istotnie.
Reszta? Reszta... wyjdzie w praniu.



Ostatnio zmieniony przez Faust dnia 16.05.14 20:34, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.14 20:28  •  Faust's Kingdom Empty Re: Faust's Kingdom
Faust wrócił do swojego domu, po drodze analizując owe spotkanie oraz zadanie, które niebawem zamierzał wykonać. Nareszcie miał ciekawe zajęcie! Reszta nieszczególnie zdawała się go interesować. Odgarnął jasne włosy, przekraczając próg domu i zamykając go za sobą na cztery spusty. Rzadko kto się tutaj zjawiał, lecz w razie kaprysu losu wolał pozostać w izolacji. Zamknięcie drzwi było niczym przypieczętowanie sprzyjającej jego badaniom oraz przemyśleniom samotności. Nie zwlekając, albinos udał się do swojego gabinetu. Był tak skupiony, że nie trudził się nawet zdjęciem swoich nieco zabrudzonych kurzem i błotem Desperacji butów, zamiast tego wyciągając z plecaka potrzebną probówkę i przyglądając się jej z iskierkami zainteresowania w oczach. Znał się na truciznach w stopniu nie tyle wybitnym, co średnim, lecz wciąż pogłębiał swoją wiedzę i to z niesłabnącym zapałem. Nie było to dla niego szczególnie trudne, zważając na fotograficzną pamięć, lecz trudnością było zachowanie niezmąconego skupienia przez cały okres prób i błędów. Zresztą nawet nauka w tenże sposób niosła za sobą stosowne ograniczenia - nie mógł wykraczać poza jedną dziedzinę, w przeciwnym wypadku zapominał nowo zdobytą wiedzę odnośnie poprzedniej. Tak było i już.
- Gdzie to jest... - mruknął, trzymając szklane naczynie i wolną ręką przeszukując liczne szafki wewnątrz mahoniowego - jak wszystkie pozostałe meble - biurka. - O. I tu Cię mam.
Powiedział w końcu z wyczuwalną w głosie satysfakcją, wyciągając odpowiednie przyrządy laboratoryjne. Na temat chemii miał akurat na tyle dobrą znajomość, że nie potrzebował żadnych książek. Ustawił probówkę na stojaku, po czym powędrował powłóczystym krokiem w kierunku biblioteki, ściągając z półek parę ksiąg odnośnie trucicielstwa. Potem wrócił.
Co następnie? Rozpoczął swoją pracę. Odnalazł w źródłach odpowiednie fragmenty, zaznaczając je wyrwanymi z kratkowanego zeszytu papierem, następnie przystąpił do działania. W innej szufladzie miał mikstury, trucizny oraz pozostałe substancje, które na tę chwilę udało mu się stworzyć. Na dobry początek. Wpierw jednak należało zbadać właściwości pozyskanej krwi.
Tym sposobem Faust całkowicie zatracił się w nauce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.05.14 20:51  •  Faust's Kingdom Empty Re: Faust's Kingdom
Po pewnym czasie ukończył swoje badania, uzyskując jako-takie rezultaty. Nie była to jeszcze substancja spełniająca wszelkie kryteria co do doskonałości, lecz prototyp, do którego brakowało jeszcze wiele istotnych substancji, by mógłby zaistnieć jako prawdziwa trucizna.
W końcu Faust stwierdził, że wypadałoby zajrzeć na spotkanie, o którym go wcześniej powiadomiono. Westchnął więc cicho, porzucając swoje aktualne zajęcie, po czym przeciągnął się i po prostu wyszedł przez drzwi. Zamknął je później, oczywiście, lecz nie wyglądał na specjalnie poruszonego. Spotkanie wśród Drug-on'ów nie zdarzało się jakoś wybitnie często, ale nie było też dawno zapomnianą tradycją. Zresztą od członka organizacji wymagano posłuszeństwa czołówce, więc co mógł powiedzieć jeden Żmij? Nawet on, lider anarchistów wiedział, że było to konieczne. Odgarnął jasne włosy z czoła, po czym ruszył spokojnym i miarowym krokiem w odpowiednim kierunku. Tym razem gwizdanie nie umiliło mu drogi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.14 20:17  •  Faust's Kingdom Empty Re: Faust's Kingdom
Po spotkaniu z Dalemirem, którego nazwiska w dalszym ciągu nie potrafił zapamiętać, wrócił do swojego domu. Cudem uniknął deszczu, który tuż po zamknięciu drzwi rozerwał ciemnogranatowe chmury i zaczął najpierw powoli, a potem błyskawicznie spadać na ziemię. Musiał się przygotować do misji. Teraz.
Wchodząc do domu, automatycznie skierował się do swojego biura, a następnie sypialni. W szybkim tempie spakował wszystkie potrzebne rzeczy, począwszy na buteleczce z przygotowaną sekretną substancją, a na czystej bieliźnie kończąc. Nie zapomniał oczywiście o uzbrojeniu oraz rzeczach bojowych, które również znalazły swoje miejsce w jednej z przegródek plecaka. Każda z tych czynności składała się na początek realizacji planu, który ułożył sobie w głowie na potrzeby celu. Jedna myśl: "udać się do Miasta-3" przebijała wszystkie inne, wskazując priorytety oraz zadania do odwleczenia. Powinien już ruszać. Odetchnął głęboko, przybierając czarny strój składający się z bluzy, obcisłych spodni oraz wysokich butów, kontrastujący z jego jasną karnacją i śnieżnobiałymi włosami. Przelotnie spojrzał za okno, nie skrywając grymasu rezygnacji, który pojawił się na jego twarzy. A więc musiał zmierzyć się z deszczem. Trudno. Jak już wspominał, nie przykładał do niego większej wagi. To pogoda musiała się dostosować do niego, a nie on do niej - była to prawda niezmienna jak ta, po której stronie zachodzi Słońce.
Wyszedł z budynku, zamykając uprzednio drzwi na klucz, po czym narzucił torbę na plecy. Postawił pierwszy krok, a potem następne, posuwając się szybko, acz miarowo w kierunku granicy. Miał nadzieję, że nie natknie się na burzę, która, chcąc nie chcąc, mogła mu bardziej skomplikować plany, niźli spadające równomiernie z nieba krople deszczu.
Buteleczka z bladoczerwoną substancją, po raz kolejny ostatniego razu, dźwięczała pocieszająco w rytm kroków albinosa, zwiastując dobrą noc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach