Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 01.05.14 18:11  •  Samuel Routh Empty Samuel Routh
Godność: Samuel Routh
Pseudonim: Srebrna Tarcza
Płeć: chłopak
Wiek: 15 lat
Orientacja: bi
Zawód: brak
Miejsce zamieszkania: różnie, na pewno nie miasto-3

Organizacja: Łowcy - Zaopatrzeniowiec
Rasa: Wymordowany
Ranga: Oswojony

Moce (/artefakty/technologia):
-Feromon Oswajania
Ogon, rogi, kreski(uwypuklenia na ciele chłopaka przypominające tatuaże) oraz skrzydła wydzielają substancję, która pozytywnie wpływa na zwierzęta i inne istoty. Zapach jest bardzo wyraźny nawet dla ludzi. Dla każdego zwierzęcia czy istoty zapach jest inny, ale ma taki sam cel. Zwabić, przekonać do siebie zwierzę, oswoić je. Spowodować że bestia, która cię nie zna wyczuje w tobie partnera, przyjaciela, dołączy cię do stada a nawet zaufa tak że to Sam stanie się Alfą stada. Na płeć przeciwną zapach ten działa w ten sposób, że widzą w młodzieńcu kogoś, komu mogą zaufać, a nawet pokochać.

-Ciało Sama jest odporne na ogień, ale i jest bardzo łatwopalne. Jest jak niekończąca się ropa, jak nie wypalająca się energia. Ukrywa to wiedząc że gdy się dowiedzą, rozpocznie się polowanie i Łowca stanie się zwierzyną...


Umiejętności:
-Lot(może latać ale na krótkie dystanse. Max godzina lotu)

Wiedza(bestiariusz - znajomość stworzeń) [Po tropach, zapachu i pozostawionych śladach jest w stanie rozszyfrować jakie zwierzę lub istota się tam wcześniej znajdowała bądź dokonała danych zniszczeń. Wie również jak dana istota wygląda i w jakim stopniu może zagrażać jego życiu.]

Akrobatyka - pozwala na wykonywanie skoków, przewrotów itp, w niektórych wypadkach może zastąpić umiejętność wspinaczki.

Słabości:
-Boi się wody
-Boi się ciemności
-Boi się ludzi
-Woda działa na chłopaka strasznie. Nie tylko się jej boi, ale jeśli jej dotknie poczuje ogromny ból w tym miejscu. Woda w czystej postaci mu grozi, ale napoje czy trunki nie są dla niego szkodliwe. Zresztą przez podwyższoną temperaturę jest wytrzymalszy i szanse na upicie ma niewielkie.
-widzi gorzej niż wtedy kiedy był człowiekiem, ale o wiele lepiej radzi sobie w nocy.
[
w przeliczeniu człowiek|dzień:1 noc:0.5 Sam|dzień:0.5 noc:1
]

Wygląd zewnętrzny:
Samie kiedy się zbudził zrozumiał że wygląda inaczej. Podchodząc do wody zobaczył swoje odbicie. Miał jasne blond włosy, wydawało mu się że jest wyższy, ocenił że może mieć nawet 173cm wzrostu i ważyć 56kg. Nie pomylił się dużo, ale ile naprawdę to tajemnica! Skórę miał bardziej opaloną niż przedtem, ciemniejszą. Co do reszty... a co tam, sami zobaczycie!

- Samie posiada długi ogon mierzący sobie 3.5 metra długości. Nie jest gruby, jego średnica na początku ma może jakieś z 5 cm średnicy po czym zmniejsza się im bardziej zbliża się ku końcowi. Ogon z początku po przekroju jest okrągły, ale im dalej tym przybiera trójkątną formę. Koniec przypomina strzałkę. Boki ogona są bardzo ostre. Ogon 20cm od początku jest ozdobiony kolcami przypominającymi małe sztyleciki. Sam ogon jest czarny i bardzo twardy. Ma też swoją wagę a w dotyku przypomina metal.
- Samie ma dwa czarne rogi skierowane do tyłu w okolicach gdzie wyrastają włosy. Ma ich więcej ale te są największe i najbardziej widoczne. Inne mniejsze biegną dalej w stronę kręgosłupa aż staną się jednością z ogonem.
- Samuel posiada skrzydła, które wyrosły mu przez mutację. Skrzydła są czarne jak smoła. Główne kanaliki są zakończone kolcami, a między nimi znajduje się niezbyt gruba błona, koloru ciemnoczerwonego.(jak u smoka).
- Ray posiada również łuski w okolicy mostka. Są czarne i w dotyku przypominają metal. Są grube i ciągną się od mostka aż do pępka.
-Na całym ciele chłopaka znajdują się wypukłe linie przypominające trochę tatuaże, ale one również są wynikiem mutacji. W dotyku przypominają węgiel i mają taką samą barwę. Nie ma ich tylko na twarzy nogach i dłoniach.
-Chłopak jest odporny na wysoką temperaturę.
-Ciało chłopaka ma ponad 48 stopnie i rośnie w zależności od samopoczucia.
-Krew jak i każda tkanka chłopaka jest bardzo łatwopalna. Wystarczy iskra aby całe ciało zajęło się ogniem.


Charakter:
1 główna cecha -Wyrozumiałość
2 główna cecha -Cierpliwość
3 główna cecha -Miłość do zwierząt

Sam jest spokojny i wyrozumiały, najczęściej wie jak się zachować tak, aby nie zranić drugiej osoby. Od kiedy się przemienił wszystko w nim się nasiliło i stał się bardziej energiczny, kochający adrenalinę i wyzwania. Cierpliwość to również jedna z jego głównych cech, w tym chyba nikt go nie przebije. Może stać w bezruchu naprawdę sporo czasu, a i tak nie poczuje różnicy. Z początku będzie się nudził, ale po jakimś czasie czas przestanie się dla niego liczyć a godziny dłużyć. Kocha również zwierzęta, odkąd pamięta, a najbardziej wilki. Od kiedy jednak stał się przemienił ma mieszane uczucia. Złość szybko w nim narasta, radość czy podniecenie również. Jest więźniem uczuć i własnych idei. Ma zasady, dla których żyje. Jest wierny swoim przyjaciołom i nigdy nie zrobi nikomu krzywdy, nieważne czy jest to człowiek, anioł czy zwierzę. Jest w stanie się poświęcić dla wyższego dobra.


Historia:
Rozdział 0.5
Świat, który znałem różnił się od tego jak inni go widzieli. Dla mnie kolory coś znaczyły, dla innych drzewo było po prostu drzewem, nie czymś pięknym, czymś co żyje, co ratuje nas wszystkich przed śmiercią. Kolejny dzień spędziłem w niebie, mając nadzieję że to mnie uratuje. Ale nie, nic się nie zmieniało. Tylko ja stawałem się gorszy, zacząłem odczuwać gniew, zacząłem odczuwać ból. A cierpiałem tak jak jeszcze nigdy wcześniej, bo dotarło do mnie że jestem... nikim. Ponownie zerknąłem w dół, próbując zrozumieć tą nędzną masę ludzi tłoczącą się w dole. Jeszcze nie teraz, pomyślałem, jeszcze mam ją...

Rozdział 1
Kiedy inni cieszyli się z życia, ja, chyba jedyna już istota mająca uczucia, zastanawiałem się co z innymi. Wstydziłem się tego że żyję, a inni nie. Bo co to za radość z życia skoro reszta zginęła z twojego powodu? Być może zajmowałem właśnie miejsce kogoś o wiele bardziej cennego. Ja nic im nie dam, nie sprawię ot tak że zapomnę i stanę się kimś innym, bo tak się nie da. Z jednej strony jestem nikim, a z drugiej kimś... może raczej czymś dziwnym. Nie urodziłem się człowiekiem, nie czuję się jak człowiek. Jestem stworzony przez Boga i momentami mam wrażenie że jestem nieudanym eksperymentem, którego czeka likwidacja.

***
Kim jestem... wiecznie zadawałem sobie to pytanie, ponieważ wyróżniałem się od innych. W tłumie nie dostrzegłbyś we mnie nic dziwnego, lecz gdybyś mnie lepiej poznał, wyśmiałbyś nie rozumiejąc, a ja? Nie potrafię się gniewać skoro sam się z tobą zgadzam. Najgorsze co może spotkać człowieka to niepogodzenie się nie tyle z losem, co z samym sobą. Za każdym razem wyszukiwałem w sobie coś co doprowadzało mnie do szału, do wewnętrznego wybuchu który trwał przynajmniej dopóki nie pocieszył mnie brat. Spoglądałem w lustro i czułem obrzydzenie, pomyślałem o czymś i poczułem obrzydzenie... Jak bym nie chciał być człowiekiem, ale skoro nie nim to kim chcę być? Wilkiem, biegać po lesie na czterech łapach, czuć ich ciężar, czuć zapach i wolność w ciele... a tymczasem męczy mnie każda następna godzina życia. Siedzę teraz w swoim pokoju słuchając muzyki, czekając... wpatruję się w ścianę oczekując że zaraz coś się wydarzy, coś co odmieni moje życie, a następnie słyszę jak rodzice wołają mnie abym poszedł z nimi do kościoła się pomodlić... Jeśli już jesteśmy przy tym muszę przyznać że nie ufam kościołowi. Wierzę w siłę wyższą, nie interesuje mnie czy wygląda jak mężczyzna czy kobieta, czy to bóg czy jakieś dziwne chore bóstwo, jego pewnie też nie. Więc wierzę, ale kiedy widzę jak ludzie się modlą dostrzegam na ich twarzach również niejasność, sztuczność, jakby przychodzili do kościoła tylko po to żeby dowiedzieć się kto umarł... są równie żałośni jak ja, czyż nie? Wymykam się jak tylko mogę, ale tym razem chyba już nie dam rady, zmuszą mnie, pogrożą, w końcu w tak młodym wieku nie przekonam ich, a jeszcze mogą pomyśleć że "nie wierzę" w Boga i dopiero mi się oberwie, bo przecież wiara to takie na czasie i w ogóle extra... zazdroszczę czasem Varcowi że ma na tyle serca żeby wybaczać ludziom, zazdroszczę...
***
W kościele coś się wydarzyło, ale zanim wam to opowiem muszę wam najpierw powiedzieć coś o czym nie wie nikt, nawet mój brat. Chodzi o to że... zaczęło się kiedy miałem z 14 lat. Moi koledzy mówili o seksie i w ogóle o podobnych pierdołach, i zauważyłem że nie czuję tego co oni. Kiedy widzę dziewczynę nie czuję uniesienia, a ona nie wydaje mi się jakoś specjalnie wyjątkowa. Z początku bałem się że mogę być gejem, ale faceci też mnie nie pociągali, więc odetchnąłem z ulgą, ale... co dalej? Czepiali się mnie że nie mam dziewczyny, kilka miesięcy później że jestem gejem, i tak straciłem przyjaciół... jeśli w ogóle można było ich tak nazywać. Nie przejmowałem się tym że "nie czuję", bardziej tym że stałem się samotny i odrzucony od rówieśników.
Wracając więc do chwili obecnej, w kościele stało się coś niecodziennego, lekko zabawnego, a na koniec niezwykłego. Siedziałem sobie spokojnie na ławce wyczekująco wpatrując się w zegarek, aż nagle usłyszałem i zauważyłem, nie tylko ja, jak małe dziecko wymyka się rodzicom i biegnie na sam środek. Ksiądz się nie przejął uparcie trwając przy swojej modlitwie, jednak gdy chłopiec nagle przewrócił się i zaczął płakać nastała dziwna głucha cisza, przynajmniej ja to tak odbierałem. Nikt mu nie pomógł bo się bał, przecież nie wolno przerwać modlitwy prawda? Co za wstyd bla bla bla... Trwało to jakąś chwilę po czym wstałem i podniosłem dziecko biorąc go na ręce i wracając na swoje miejsce. Fakt, nie znam się na dzieciak, więc z początku lekko się denerwowałem, ale jak tamten zasnął odetchnąłem z ulgą i czekałem aż kazania się skończą. Przestałem zwracać uwagę na to co się dzieje wokół, po prostu czekałem. Kiedy było już po wszystkim wymknąłem si rodzicom którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Zacząłem szukać właścicieli bachora. Dzięki BOGU długo to nie trwało.
-Alex! - Wykrzyknęli jednocześnie jego rodzice, a widząc że zasnął w moich ramionach przeszli do szeptu.
-Tak się martwiłam! Uciekł mi, a potem usłyszałam jak zapłakał... to było straszne! Dziękuję ci! - Powiedziała z przejęciem. Podałem jej dzieciaka chcąc wykrztusić coś od siebie że to nic takiego i w ogóle, ale dostrzegłem kogoś jeszcze. Obok stała dziewczyna, która lekko stała na uboczu zarumieniona.
Z początku się nie odzywała, minęło kilka dni zanim zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Okazało się że chodziliśmy do tej samej klasy, tylko wcześniej po prostu jej nie zauważałem. Lubiłem ją, ona mnie, ufaliśmy sobie. Wyjawiała mi najgłębsze sekrety, odwdzięczałem się tym samym. Kiedy powiedziałem jej o swoim... problemie, nie śmiała się, nie spytała czy jestem gejem, po prostu przyjęła to ze spokojem, a może nawet się trochę zmartwiła? Nie, to na pewno mi się tylko zdawało...
Muszę jednak przyznać że raz, kiedy bawiliśmy się razem jeżdżąc na lodowisku, coś poczułem. Niesamowitą radość i poczucie że gdyby nie ona to nie dałbym rady, nie wytrzymałbym.
-Wilku?
-Tak?
-A co byś zrobił gdybyś... no wiesz, zakochałbyś się?
-Ja... to trochę skomplikowane... - Odpowiedziałem lekko zmieszany, szybko jednak zapanowałem nad nogami i wróciłem na odpowiedni tor.
-Mamy dużo czasu, no proszę cię! Przecież wiesz jak lubię z tobą rozmawiać na takie poważne tematy. Inni... sam zresztą wiesz, myślą tylko o całowaniu i wykorzystywaniu, a ty taki nie jesteś.
-A skąd wiesz? Gdybym się zakochał bałbym się że skrzywdzę tą osobę. Nie mógłbym dać jej za wiele. Pragnąłbym jej szczęścia więc... nie powiedziałbym jej co czuję, aby miała szansę na prawdziwą miłość... To chciałaś usłyszeć?
-... Nie wiem... chyba tak.-Lekko się uśmiechnęła, ja również, a po chwili obaj zaczęliśmy się śmiać, co zakończyło się nieprzyjemnym upadkiem. Kiedy pomagałem jej wstać, sięgnąłem za jej rękę, i wtedy... sam nie wiem jak to nazwać, czy to jest miłość? Było to dla mnie czymś nowym... Nie powiedziałem jej, udawałem że wszystko jej w porządku, że to nic takiego... Do dzisiaj nie mam pewności czy dobrze zrobiłem...
***
Minął już rok od naszego poznania, ale mimo to z każdym dniem przyjaźń robiła się coraz mocniejsza. Wprawdzie i moi i jej rodzice czepiali się że za często się spotykamy, ale nie słuchaliśmy ich, robiąc coraz to głupsze rzeczy. Pewnego dnia zrobiliśmy jednak coś naprawdę złego, co zniszczyło nasze relacje, naszą przyjaźń...
-Zgadnij co dzisiaj wymyśliłam.
-Aż się boję zapytać. - Śmieję się, ciekawy co tym razem przyszło jej do głowy.
-Pocałuj mnie.
-Co? - Myślałem ze się przesłyszałem, chociaż coś we mnie było innego zdania, i nie mogło się doczekać aż do tego dojdzie.
-Nie wiem jak to jest, a ciebie znam najlepiej... Potraktuj to jak ćwiczenia. - Odpowiedziała lekko zakłopotana że sama zaczęła drążyć ten temat, ale nie obchodziło mnie to, jak mogła tak się mną bawić? Oburzony odsunąłem się od niej i ruszyłem przed siebie omijając pobliskie drzewa. Pobiegła za mną próbując mnie przekonać, ale ledwo ją słuchałem, chciałem czym prędzej wrócić do domu i zamknąć się w pokoju.
-Wilku błagam cię...
-Wiesz że to nie będzie to samo? - Burknąłem.
-A wiesz że nie o to mi chodzi?! - Niemal krzyknęła wycierając przy tym łzy z policzków i wyprzedziła mnie aby zablokować drogę. Zatrzymałem się razem z nią zastanawiając się nad tym co powiedziała. Po chwili wywróciłem oczami i zbliżyłem się do niej. Delikatnie ją objąłem i pocałowałem. Z początku miało trwać to krótko, ale trochę inaczej to wyszło... Czułem się wściekły, ale po chwili nienawiść ustąpiła poczuciu szczęścia i radości. Długo ze sobą walczyłem zanim udało mi się przestać.
-Wiesz że cię kochałam i nadal kocham?
-Nie...
-Wiesz że ja wiem że czujesz coś do mnie?
-Nie...
-Wilku? - Nie słuchałem jej, byłem... przerażony. Fakt może po części marzyłem o tej chwili, a jednak... byłem zły, nie mogłem spowodować żebyśmy byli razem, żeby była ze mną nieszczęśliwa... a jeśli to tylko zauroczenie? Zranię ją... Odwróciłem się przyglądając się rzece która płynęła niedaleko.
-Nie kocham cię...
-Obaj wiemy że kłamiesz!
-Heh... Ja nie mogę być z tobą, nie chcę żeby coś ci się stało...
-To o to chodzi? Dlaczego uważasz się za jakiegoś chama i jednego z tym idiotów ze szkoły?
-Bo być może taki jestem, nie wiem... - Pokręciłem głową, serce biło mi coraz szybciej, mocniej, zaczęło sprawiać ból.
-Muszę iść... - Powiedziałem tylko i ruszyłem drogą w stronę domu. Nie goniła mnie, znała mnie na tyle dobrze żeby wiedzieć... że muszę przeanalizować to co przed chwilą się wydarzyło...
***
Jeszcze nie wiedziałem co zrobię, ale musiałem z nią porozmawiać. Nie wiem co do niej czułem, czy to miłość czy zauroczenie, ale jedno wiedziałem, nie miałem najmniejszej ochoty aby cierpiała z mojego powodu, aby była smutna i płakała. Dlatego przyszedłem do jej domu, ale jej nie zastałem. Znalazłem tylko kartkę, która na zawsze odmieniła moje życie.
"Byłam zagubiona Samie, naprawdę pogubiłam się w tym wszystkim, ale kiedy już miałam zadecydować, pojawiłeś się ty i wszystko się zmieniło. Poukładałeś moje życie i myślałam że naszym przeznaczeniem jest wspierać siebie nawzajem. Ale teraz już wiem że nie czujesz tego samego, że to tylko przyjaźń i nic więcej, a ja nie chcę tylko przyjaźni, nie chcę takiego życia. Przepraszam Samuel, naprawdę przepraszam...


Lily"

Rozdział 2 - wspomnienie
"
- O czym myślisz? - Zapytała mnie, leżąc tuż obok. Kochałem spędzać z nią czas w ten właśnie sposób. Wpatrywać się w gwiazdy i wsłuchiwać w odgłosy, a potem zgadywać jakie zwierzę może je wydawać.
- Wierzysz w to że przed tym życiem któreś z nas mogło być zwierzęciem? - Zapytałem ot tak. Zależało mi na jej odpowiedzi, ale jedyne co usłyszałem to jej słodki śmiech. Niby byłem na nią obrażony, ale po chwili również nie mogłem się powstrzymać.
- Oj daj spokój! - Szturchnąłem ją delikatnie żeby zwróciła na mnie uwagę.
- Ja na pewno byłam królikiem!
- Królikiem? Ale dlaczego? - Zapytałem, a ona pokazała mi jak porusza uszami i znowu zaczęliśmy się śmiać, a przynajmniej ja. Zawsze mnie to rozbrajało.
- Ty byłeś wilkiem...
- Wilkiem? - No dobrze, kochałem wpatrywać się w księżyc, ale to jeszcze nie powód żebym był wilkiem... kiedyś tam...
- Jesteś ciepły... - Powiedziała i wtuliła się we mnie po czym ciągnęła dalej.
-...pachniesz lasem... czuję się przy tobie bezpieczna... i jesteś słodki! - Uśmiechnąłem się lekko w odpowiedzi na jej słowa i przez całą noc zastanawiałem się czy nadal jesteśmy przyjaciółmi...
"

Rozdział 3 - poszukiwania
Musiała tam być, bo gdzie indziej? Zdarzało się nam że lubiliśmy wymykać się z miasta i znaleźliśmy raz takie miejsce, nasze miejsce, naszą oazę spokoju, nasz dom...
Tunelami wydostałem się na zewnątrz, ale tak się martwiłem że wielokrotnie pomyliłem korytarze i zajęło mi to zbyt wiele czasu, czy zdążę? Zaczęło się ściemniać, gdzieś za mną rozbrzmiał alarm, ale zignorowałem to. Teraz liczyła się tylko ona, bo jeśli zginie przeze mnie, nie wybaczę tego sobie.
***
To był straszny widok. Chyba nareszcie dotarło do mnie że należę do niej, że już nie chcę umierać tylko żyć z nią już na zawsze. Szkoda że zrozumiałem to dopiero teraz, kiedy zagrażało jej niebezpieczeństwo i to z mojej winy.
-Lily? - Nie krzyczałem, nie mogłem kiedy wykonywała ten dziwny taniec z tym czymś. Kiedy zrobiła krok w lewo, to samo zrobił potwór. Naśladował ją, bawił się jedzeniem. Nabijał się z niej, a teraz ze mnie, kiedy zdał sobie sprawę z mojej obecności. Lily dopiero teraz zrozumiała że nie jest sama, ale to marne pocieszenie, bo co mogłem zrobić? Co? NO CO!?
***
Wszystko działo się zbyt szybko. Miałem tylko chwilę, ale i bez niej wiedziałbym jak postąpić. Odepchnąłem ją aby po chwili poczuć jak coś przygniata mnie do ziemi rogami, a już po chwili wgryza się smakując każdej cząstki mojej duszy. Straciłem przytomność, ale zanim to się stało zobaczyłem jeszcze jak wataha wilko-podobnych zderza się z o 3 razy większym monstrum.
***
Nie wiem jak długo to trwało. Ale zanim umarłem otworzyłem jeszcze oczy i nareszcie poczułem że mam rodzinę. Byli wszyscy. Spoglądałem na każdego z osobna, nie martwiąc się tym że nic nie czułem. Miałem jeszcze uczucia, miałem jeszcze siebie, czego chcieć więcej? Z tej przedziwnej wizji wybudził mnie płacz dochodzący zza drzew.
-Lily? - Zawołałem cichutko wypluwając przy okazji grudki krwi. Ale usłyszała mnie. Wychyliła się z załzawionymi oczami i przerażeniem na twarzy.
-Nie płacz. Widzę gwiazdy. Miałaś rację. Jestem wilkiem Lily, jestem wilkiem...
***
Próbowałam się do niego zbliżyć, ale nie pozwalały mi. Warczały, groziły, wyraźnie nie chciały abym mu pomogła. Ale on mnie uratował, jak mogłabym tak po prostu odejść? Miałam nadzieję że jeszcze się odezwie, że jeszcze coś powie. Niestety odpowiedziała mi jedynie cisza.
-Żegnaj Sammie...

Rozdział 4
Sam umierał. Był w ciężkim stanie, ale coś go tu jeszcze trzymało. On o tym nie wiedział, ale wiedzieli inni. Coraz więcej zwierząt przybywało, coraz więcej otaczało bezwładne ciało chłopaka, ale Wilki pilnowały aby nikt się do niego zbytnio nie zbliżył. Wilki, o których mowa z wilka niewiele miały. W okolicach uszu osobnik posiadał dwa rogi skierowane do tyłu, a ich ogon mienił się różnymi barwami. Teraz jednak każdy wilk był czarny, zmartwiony. Czuły jednak coś w powietrzu, posiadały intuicję więc czekały nie chcąc rozstawać się z chłopcem.
***
Bardzo długo trwała przemiana. Mijały tygodnie, a on nadal trwał w tym dziwnym stanie. Zapach jednak stawał się coraz bardziej wyraźniejszy, zwierzęta czuły że się zmienia, że do nich dołączy w nowej postaci.

Rozdział 5
Huk, hałas, atak wspomnień tak bolesny że musiałem otworzyć oczy. Poczułem się dziwnie. Czy tak wygląda niebo? Czy dla każdego niebo jest inne? Otaczały mnie zwierzęta. Jeden z najbliższych był wyjątkowo wyczerpany. Trzepnąłem go w ucho, a on otworzył jedno oczko, potem drugie i wstał odsłaniając moje nowe ciało. Spróbowałem się podnieść, ale nie mogłem. Wszystko mnie bolało, a w dodatku coś lepkiego krępowało moje ruchy, jakaś zielona maź. Nieśpiesznie zacząłem ją ściągać z siebie i dotknąłem miejsca, gdzie jak sądziłem zostałem zraniony. Ale nie poczułem bólu. Przestraszyłem się jednak czując że coś jest częścią mnie, przypominało metal, było gładkie, nienaturalne, straszne. Zacząłem szybciej oddychać. Kolejna próba powstania okazała się kolejnym błędem. Poturlałem się o kolejne kilka metrów i zauważyłem ogon! Zatrzymałem się przy źródle i wtedy zobaczyłem siebie. Stałem się potworem...

Dodatkowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.14 20:35  •  Samuel Routh Empty Re: Samuel Routh
      Akceptuję.
    „Kocha również zwierzęta, odkąd pamięta, a najbardziej wilki.” - oh. Growlithe będzie mieć u niego jakieś specjalne względy, jak się zamieni w puszystego merdacza? Ogółem musisz popracować nad interpunkcją, bo strasznie zjadasz przecinki, co i tak nie zmienia faktu, że historia mnie urzekła. Świetnie ją napisałeś. Masz ode mnie spory plus, bo odwaliłeś kawał dobrej roboty.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach