Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 26.10.14 20:06  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
UWAGA! Ogłaszam termin ostateczny, który mija 29.10. Jeżeli to tego czasu nie będzie postów, to zamykam misję.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.14 22:38  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
W gruncie rzeczy całkiem dobrze, że ten chory grubas z wcześniej odwiedzonej sali balowej, postanowił odebrać swoim nowym zabaweczkom zdolność mowy. Porozumienie się między sobą było bardzo trudne. Właściwie można by pokusić się o stwierdzenie, że prawie niemożliwe, zważywszy na to, że co chwila jakaś potworna istota ostrzyła sobie na nich ząbki. W takich warunkach nie mieli czasu, by bawić się w kalambury, uczyć języka migowego czy choćby przelewać swoje myśli na papier, którego – ojej, niespodzianka – nie mieli. Jednak zawsze mogli odczytać swoje uczucia z mimiki czy choćby błysku w oku, który na przykład w tej wyjątkowej chwili u Ailena przejawiał się jako; kurwakurwacotojestkurwakurwakurwa. Na co tu słowa? Mogłyby tylko pogorszyć sytuację, bo jak wiemy, Kurt nie potrafi powstrzymać się od komentarzy, a one mogłyby okazać się tak ciekawe, że pająkowaty stwór, który właśnie konsumuje sobie swoje śniadanko, odwróciłby w jego stronę głowę i czym prędzej podlazł bliżej, chcąc lepiej zapoznać się z kimś tak rozgadanym, jak Chart.
Poczuł, że szamotanina zaczyna przynosić efekty. Białe nicie poluzowały się, a Ai nareszcie mógł się z nich wyswobodzić, co z wielką radością uczynił, spadając na ziemię. Stęknął cicho czując pod sobą twarde podłoże, jednak w chwili obecnej nie liczyło się to dla niego jakoś bardzo, bo niemal od razu powędrował w stronę Wilczura, uważając gdzie stawiał kroki. Nie chciał narobić niepotrzebnego hałasu i przypadkowo zwrócić na sobie uwagę tego obrzydliwego potwora. Złapał mocno Wilczura pod ramiona i rozpoczął rozpaczliwą próbę wyciągnięcia go z tego bagna. Był dosyć słaby, więc szło mu raczej mozolnie, acz przynajmniej widział jakieś efekty… do czasu.
Jego wzrok wolno przebiegł po wymęczonym ciele białowłosego, przez lepką nić, która oplotła jego kostkę, do samego potwora, któremu najwyraźniej nie spodobało się, że Ailen planował przedwcześnie zwinąć się z jego uczty. Kurt przełknął ślinę, gdy zauważył źródło syczącego dźwięku, które powodowała wypalające podłoże substancja. Nie było dobrze, szczególnie, że porywali mu Growa.
Ai wbił mocno stopy w ziemię, próbując zwiększyć trochę opór i jakoś przezwyciężyć siłę potwora, by Wilczur nie stał się jego kolejną przekąską. Poszukał wzrokiem czegokolwiek, czym dałoby się przeciąć piekielną nić, nim jego przybrany brat znajdzie się w polu dewastowanym przez żrącą wydzielinę z paszczy pająka. Jeżeli tylko jakakolwiek kość byłaby w zasięgu jego ręki, możliwe, że spróbowałby ja jakimś cudem sięgnąć, licząc na to, że Grow również zrobi wszystko, by choćby na ten jeden krótki moment, dać Kurtowi czas na likwidację białawej liny.

Edit: YOLO. Puszcza Growa, leci jak szalony do najbliższej broni, a następnie próbuje biednego Wilka dogonić i złapać, żeby uchronić go od niechybnej śmierci w paszczy ośmionogiego potwora.


Ostatnio zmieniony przez Ailen dnia 15.11.14 1:03, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.14 23:01  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Jak na ćmę przystało faktycznie nie był kłodą, toteż najszybciej jak się dało ― i najefektowniej ― wydostał się ze swojego cudownego kokonu. Nie był wykwintnym przystojnisiem, dzwoniącym po kosmetyczkę w sprawie każdego złamanego paznokcia, ale tym razem byłby skory zatelefonować choćby do Pizzerii Dagrasso, gdyby to miało jakoś poprawić jego sytuację. Twarz wykrzywiła się w wyrazie niesmaku, gdy jego wzrok padł na udekorowaną zakrzepniętą krwią nogę. Póki nie zaczynał tańczyć kankana, nie odzywała się piorunującym bólem, ale tak czy inaczej będzie Ailena spowalniać, a na to Growlithe nie miał zamiaru dopuścić.
Pewnie za pomocą tajnych znaków przekazałby chłopakowi, żeby szedł dalej i nie oglądał się za siebie, ale w tym momencie Wybrakowane Szczęście znów zapukało do jego drzwi i nie czekając na odzew wlazło z brudnymi buciorami do środka.
Tu już nawet nie chodziło o przerażenie, ból czy niemoc. Gdy lepka maź oplotła się wokół jego nogi, Wilczur był przede wszystkim zmęczony.
Przewrócił oczami i westchnął niemo, unosząc na moment ramiona i pozwalając im luźno opaść. Mina z serii: „to się przestaje robić zabawne” utrzymała się dobre parę sekund, nim pająk po raz pierwszy nie szarpnął za nić łaskawie przypominając o swojej obecności. Growlithe natychmiast wykonał charakterystyczny gest i choć nie dało się nic usłyszeć, większość skojarzyłaby to z warknięciem. Zjeżył się, a zaraz potem noga wystrzeliła wyżej, a on mimo początkowych planów, uznał, że podłoga wcale nie jest taka zła i nie musi się z nią jeszcze rozstawać. Nie miał zresztą zbyt wielkiego wyboru, gdy pająk mocno pociągnął za białą linkę i sprowadził go do płaskiego parteru. Może nie był eksportowany do bestii w zastraszającym tempie, ale i tak było to coś ponad jego aktualne możliwości. Gdyby ramię nie napieprzało tępym bólem... albo gdyby noga była wyrzutnią rakiet... z pewnością życie byłoby dla niego bardziej barwne. Mina prędko zmieniła się na wyraz czystego zirytowania. Cichy syk jaki dotarł do jego uszu nie wróżył niczego dobrego. Growlithe zaciskając zęby zaparł się nogą, chcąc jak najbardziej opóźnić podróż do ośmionoga. Jednocześnie chwycił palcami za dłoń Ailena i zmusił go, by go puścił. Rzucił mu tylko rozkazujące spojrzenie, przeklinając w duchu, że nie ma możliwości wypowiedzenia myśli na głos.
Tak Ailen do niczego nie dojdzie. Powinien mieć większą możliwość operowania rękoma, a do tego musi puścić białowłosego, który zresztą prędzej połamałby mu kości dłoni, niż pozwolił, by pająk dopadł obydwu. Skoro już Growlithe szurał dupskiem po cmentarzysku, to chwycenie kości udowej, żebra albo czaszki nie powinno być szczególnym problemem. Jeśli nie uda mu się zerwać nici, to może chociaż ulokuje coś w gębie narwanego stawonoga.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.14 22:27  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~

Pajęcze klekotanie zdawało się, że z każdą kolejną chwilą robi się coraz głośniejsze sprawiając wrażenie, że pajęczak robi się bardziej niecierpliwy z niemożnością pożarcia swojej upatrzonej ofiary. Mały shotaAilen starał się jak mógł, by nie dopuścić do utraty swego kompana tej smutnej niedoli. Aczkolwiek jego małe mięśnie były niczym w porównaniu ze zwierzęcym magnetyzmem zmutowanego stworzenia. Nie ma co ukrywać, jak tak dalej pójdzie, to pająk będzie miał na obiad wilcze mięso z kocią przystawką. Musieli coś szybko wykombinować a i wachlarz możliwości był raczej ubogi. Dosyć bardzo. Niewiadomo, czy Ailen wyczytał zamiary Growa, czy sam wpadł na to, jednakże koniec końców, ciemnowłosy wreszcie puścił starszego znajomego i pomknął na łeb, na szyję w stronę cmentarzyska w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby posłużyć mu za broń. Cokolwiek, dzięki czemu byłby w stanie nie tyle co zabić pająka, ale unieruchomić go na te parę drogocennych sekund, dzięki czemu ocaliłby piegowatą skórę Wilka.
Chart dopadł do swobodnie leżącego topora, które ostrze przeżyło kilkadziesiąt, jak nie kilkaset lat, o czym świadczyło zardzewiałe i być może stępione ostrze, naznaczone czasem, ale nie miał czasu dłużej się nad tym zastanawiać. Trzymając pewnie broń w swych maleńkich łapkach, odwrócił się na pięcie, by doskoczyć do Growa, ale… Wilka już nie było. No, przynajmniej nie w miejscu, w którym parę sekund temu zostawił białowłosego. Kątem oka dostrzegł, jak Wilczur zwisa do góry nogami tuż przy głowie pająka, który zaklekotał radośnie parę razy po rząd.
Opór Growa bardzo szybko został zneutralizowany, gdy Ailen go puścił i nawet rozpaczliwie złapany kamień nic mu się nie zdał. Odpił się głucho od cielska potwora nie robiąc mu przy tym żadnej krzywdy. Nie byłoby nawet zdziwieniem, gdyby pają nie poczuł delikatnego muśnięcia kamieniem. Stwór przysunął swoją przystojną główkę bliżej Wilka, po czym… zaczął się łasić. Dosłownie. Ocierał się swoim otworem o ciało Growlithe, pozostawiając na jego ciele czerwone ślady od szorstkiego i twardego włosia, wydając przy tym dziwne odgłosy. Pomrukiwania przyjemności? Nie, to niemożliwe, ale… pająk, a raczej PAJĘCZYCA wyglądała, jakby wpadła w amok godowy. Nie wiadomo co spowodowało taki plot twist, ale najwidoczniej Wilczur z potencjalnego obiadu został mianowany na przyszłego ojca małych pajączków. Niewiadomo jaka perspektywa wydawała się gorsza.
Cichy trzask rozległ się po jaskini, gdy z włochatego odwłoku stwora wystrzeliły ku górze poszarpane, acz wciąż kolorowe i mieniące się dziwną poświatą skrzydła. Stworzenie machnęło z dwa razy wzniecając ku górze wszelaki pył i kości znajdujące się na ziemi, by wreszcie wznieść się w powietrze, ciągnąc za sobą wciąż dyndającego do góry nogami Growlithe’a. Ailen musiał zmrużyć oczy, by podążyć za nimi spojrzeniem, aż wreszcie stracił pająka wraz z Growem z pola widzenia, gdy potwór przysiadł na skalistej półce.
Panował tutaj półmrok i właściwie ciężko było cokolwiek dostrzec. Pajęczyca podreptała głębiej i ułożyła o dziwo delikatnie swojego wybranka serca na czymś miękkim. I nierównym. Odwróciła się i odleciała, pozostawiając Growa samego. No, prawie samego, bo jak się okazało leżał na… setce miękkich jajek o wielkości ok. metra, a przez ich przezroczyste skorupki wyraźnie było widać zarys ciemnych sylwetek pajęczych dzieci.
Tymczasem Ailen pozostawiony sam sobie miał dwie opcje. Albo uciekać albo wdrapać się na górę bo naprawdę stromych skałach, do tego wilgotnych, gdzie prawdopodobieństwo upadku i skręcenia karku wynosiła więcej jak 80%. Tyle dobrego, że pani pająk nie było w zasięgu wzroku.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.11.14 23:16  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Rozkazujące spojrzenie Wilka obudziło ten cichy, dawno zapomniany głos we łbie czarnowłosego, który zwykł dzielić się z nim dobrą radą. Zdrowy rozsądek podpowiedział mu, że ściskanie białowłosego za rękę nie było najlepszym pomysłem. Wszak nie spletli się palcami, idąc po leśnej dróżce, obserwując gwieździste niebo, wyłaniające się spomiędzy luk w koronach drzew… Ailen ze wszystkich sił próbował jak najmocniej zaprzeć się nogami, byleby spowolnić wędrówkę swojego przyszywanego brata wprost w paszczę wygłodniałego potwora, kiedy to błyskotliwie uświadomił sobie, że jest to pozbawione sensu. Brawa dla tego pana… gdzie jego nagroda? Ach, tam? Dobrze, już po nią idzie…
Wystrzelił jak z procy, gnając w bliżej nieokreślonym kierunku, rozpaczliwie poszukując jakiejkolwiek rzeczy, która na chwilę obecną mogłaby mu jakoś pomóc. Klatka piersiowa podnosiła mu się i opadała w niepokojąco szybkim tempie, zdając się ścigać wraz z rozbieganym spojrzeniem. Jego wzrok dokładnie skanował otoczenie, doszukując się czegokolwiek pożytecznego. Gdy tylko ogarnęła go nowa forma strachu, przejawiająca się obawą walki z ośmionogim monstrum za pomocą wilgotnej, obślizgłej gleby i patyka, jego oczy wychwyciły subtelny błysk. Podszedł zapierdzielił jak najszybciej się dało i sięgnął ręką. Jego palce zakleszczyły się na wadliwej jakości… toporze. Zardzewiały, wyszczerbiony, kompletnie nienowoczesny, ale był. Natychmiast pochwycił broń i odwróciwszy się w stronę potwora… serce niemal od razu podskoczyło mu do gardła.
Growlithe?!
Gdyby zdolność mowy nie została mu brutalnie odebrana, po jaskini odbiłby się echem mimowolny, przerażony jęk. Na ułamek tej potwornej sekundy, kiedy to nie podniósł swojego spojrzenia nieco wyżej, Ailen pomyślał, że się spóźnił. Wtem brązowe oczy ogarnęły kolejny zaskakujący widok, a mina Kota.. no.. chłopak po prostu zbaraniał.
Stał z tym ogromnym toporem, jak jakiś głupek, tępo wgapiając się w obraz przed sobą. Dosyć specyficzny widok. Gdy tylko ponownie doszedł do siebie i już zaczął przygotowywać się do odbicia białowłosego, pajęczyca postanowiła pochwalić się następną umiejętnością. To cholerstwo potrafi latać?! Opuścił topór i zasłonił się rękoma przed ewentualnymi odłamkami szczątek, które wzbiły się w powietrze za sprawą machnięcia ogromnych skrzydeł. Zmrużył oczy w minimalnym stopniu, chcąc dojrzeć gdzie monstrum zabiera jego towarzysza.
Dwie opcje?
Nie, miał tylko jedną.
Poleciałby jak głupek na tą półkę skalną nawet, gdyby prawdopodobieństwo śmierci wynosiło 99.9%. Nie wiedział co się teraz działo z Wilczurem, a zawołać za nim przecież nie może. Wiedząc, że wyprawa będzie trudna odłożył topór i zaczął wspinać się po skałach, ostrożnie umieszczając każdą kolejną nogę na wystających częściach ściany. Może nareszcie kocia zwinność mu się przyda..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.14 19:46  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Niby zawsze miał Ailena za chuchro, ale gdy ten tylko go puścił, ciężar zmalał tak drastycznie, że Growlithe w odruchu bezwarunkowym podniósł dłoń i przystawił jej wierzch do twarzy, jakby chciał się osłonić przed nagłym podmuchem wiatru. W istocie głównym powodem było zamortyzowanie uderzenia ramieniem, bo odbił się od pająka z niemym mruknięciem, a potem tylko pojechał darmową windą zdecydowanie za wysoko.
Skrzywił się mimowolnie, widząc pysk pająka. Nawet wycelował wolną nogą gdzieś w jego cielsko, chcąc się odgrodzić na wszystkie możliwe sposoby. Pod stopą czuł szorstkie owłosienie, które chwilę później... Nie wierzę... poczuł też na twarzy. Nie poruszył się, choć świerzbiło go, żeby odepchnąć pysk stawonoga i uwolnić się od okropnego dotyku, zostawiającego czerwone ślady.
...
Chwila...
...
...
To cholerstwo potrafi latać?! – pomyślał w tym samym czasie, co Ailen, nim został uprowadzony. Chyba największym minusem całej tej wyprawy było to, że wisiał do góry nogami. Był cierpliwy i wytrzymały, ale im dłużej, tym bardziej bolała go głowa, a jego świat wydawał się coraz bardziej poprzewracany. Szczególnie odpychający scenariusz rozegrano chwilę później, gdy pajęczyca ułożyła go na miękkim materacu. Niemalże natychmiast wsparł się rękoma i podkulił nogę w kolanie, będąc gotowym, by.. w sumie nie wiedział nawet, na co powinien się przygotować. Nigdy wcześniej nie posiadał podobnych rewelacji. Ograniczał się raczej do randek ze względnie humanoidalnymi istotami, dlatego podobny związek nie mógł się udać. Wbił świdrujące, zirytowane spojrzenie prosto w potwora i na nim je pozostawił, póki ośmionóg nie oddalił się na odpowiednią odległość. Wtedy dopiero się poruszył, zerkając mimowolnie na ranne ramię. Prowizoryczny opatrunek zdążył już przesiąknąć krwią.
Dobra. Później się pomażemy.
POMÓC CI, JACE?

Zmarszczył brwi, orientując się na czym siedział. Warknął wściekle, wsuwając nogę między dwa jaja i wyprostował kolano, ściągając jedno z jaj z półki skalnej.
Wynocha.
Mary zachichotały rozbawione, ocierając się co rusz o roztrzęsione ciało wymordowanego. Jedna z nich szczególnie zainteresowała się rannym ramieniem, wsuwając w nie smolisty nos. Machnął dłonią, odganiając zębatą jaszczurkę. Nie miał czasu, żeby poświęcić więcej czasu nachalnym gościom, których kształty stawały się tym ostrzejsze, im więcej krwi upływało z rozerwanej skóry. Growlithe w pierwszej kolejności miał zejść, by dalej rozejrzeć się w poszukiwaniu wyjścia. Być może istniała inna droga ewakuacyjna, która nie ograniczała się do samobójstwa. Alpinista był z niego żaden, a z tą nogą i ramieniem mógł co najwyżej od razu rzucić się w dół. Raz tylko zerknął w głębię, a widząc Ailena zamachnął się zdrową ręką, by zwrócić na niego swoją uwagę. Miał nadzieję, że chłopak go zobaczy i przyjmie do zrozumienia fakt, że wdrapywanie się po tych śliskich, beznadziejnych skałach jest grosza warte.
Niech zwiewa. Growlithe i tak musi znaleźć inne wyjście.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.12.14 21:14  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Wybaczcie, że tyle musieliście czekać. Obiecuję poprawę.

Zdawało się, że zostali tylko we dwoje. On i Ailen. No i pajęcze dzieci, bo mamuśka jak widać gdzieś odfrunęła. Być może pognała po zaproszenia na swoje wesele z Wilczurem a może na łowy, by móc nakarmić swego wybranka serca. Faktem jest jednak to, że mieli chwilę spokoju, by zastanowić się co dalej. Szkoda, że niektórzy nie skorzystali z tego przywileju i pognali na łeb, na szyję, na mokre, kamienne skały, z których bardzo łatwo jest spaść i roztrzaskać głowę. Jednakże Ailen nie myślał teraz o tym. Liczyło się tylko to, by uratować swojego przywódcę. Ze zręcznością domowego mruczka przeskakiwał z jednej kamiennej półki na drugą, mocno chwytając się poszczególnych skalnych odłamków. I trzeba przyznać, że wreszcie w czymś był zaskakująco dobry, bo w zastraszającym tempie pokonywał kolejne metry, pnąc się ku górze.
I albo nie widział, albo nie chciał widzieć niemych sygnałów nadawanych przez Growa, który notabene poczuł gwałtowne drapanie w gardle, by chwilę później zanieść się głośnym kaszlem. Duszącym i wywołującym wymioty. Jakby coś siedziało w środku i nie chciało wyjść, ale postanowiło pobawić się, i drapać Wilczura. Trwało to zaledwie parę sekund, ale wystarczyło, by jasnowłosy poczuł nieprzyjemne dreszcze przebiegające przez jego ciało, oddech stał się cięższy i świszczący a przed oczami zamigotały nieprzyjemne mroczki. Kaszel ustał, ale ciało zdawało się jakby cięższe i jeszcze bardziej wymęczone aniżeli parę chwil temu. Cichy pomruk wydobył się z jego gardła, a kolejne dźwięki siłą próbowały wydostać się na zewnątrz.
Ailen był już na tyle blisko, że spokojnie mógł usłyszeć kaszel przyjaciela, co zapewne zasiało w nim ziarno niepewności, czy z Growem aby na pewno wszystko jest w porządku. Zapewne przyspieszyłby, gdyby nie to, że kątem oka dostrzegł pewien ruch na skałach. Jednakże wytężywszy wzrok poszukując źródła ruchu – niczego nie dostrzegł. Ale już teraz w jego głowie powinna zabłysnąć ostrzegawcza lampka wywołująca niepokój. Coś było nie tak, coś… coś tutaj było. I właśnie znalazło się na prawej dłoni chłopaka. Było małe i brązowe, przypominającego jakiegoś obślizgłego robaka z małymi nóżkami. Nim Ailen zdążył zareagować, zrzucić go z siebie czy przywalić ręką o skałę, by go zmiażdżyć, robaczek podreptał kilka razy w miejscu, aż wreszcie bardzo szybciutko wgryzł się w skórę Ailena i zniknął pod jej powierzchnią.
Rozdzierający ból uderzył w chłopaka, jakby ktoś przyłożył rozżarzony pręt do jego skóry. Piorunujący ból w bardzo szybkim tempie rozprzestrzenił się na całą rękę, z każdą kolejną sekundą obejmując coraz to większego obszary jego ciała. Ailen mógł poczuć jak robi mu się duszno i niedobrze, jak fale gorąca uderzają go od środka a w głowie zaczyna się kręcić. Całe szczęście znajdował się na tyle blisko, że wystarczyły dwa „kroki” i już znalazł się obok Growa. Zanosząc się krzykami bólu, czuł, jak coś rozrywa go od środka, jednocześnie pali i pochłania. A w miejscu ugryzienia pojawiła się jedynie czarna skorupka…
W oddali dało się słyszeć chrobotanie, a to oznaczało, że lada moment pajęczyca powróci. A dróg ucieczki nie było zbyt sporo. Albo wspiąć się po pajęczynie do góry, pchać się w niewiadome i szukać tam wyjścia, albo zejść na dół. Chociaż aktualny ich stan niekoniecznie na to pozwalał. Pozostawała trzecia opcja. Spróbować przenieść się w głąb ciemności półki skalnej, na której się znajdowali. Ale tam mogło czekać na nich kolejne niebezpieczeństwo. Albo więcej pajęczych jajeczek.


Od tego postu wraca Wam głos, aczkolwiek czujecie drapanie w gardle i silne pragnienie. No i ciężko Wam mówić, ale możecie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.14 0:00  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Zaczął mieć dziwne wrażenie, że wszystkie jego działania, zaliczając w to nie tylko te, które podjął w przeciągu dwudziestu czterech godzin, ale nawet ostatnich miesięcy, zgodnie dążyły do jego samounicestwienia. Wpadnij z wizytą do znajomej? Wpierdol! Pójdź sobie na spacer po Desperacji? Wpierdol! Przejdź się po M-3? Double wpierdol! Chyba każdy uznałby, że potrzeba zróżnicowania, dlatego też Ailen dla odmiany postanowił sam porwać się na skręcenie sobie karku, aniżeli samemu podkładać łeb pod łapy jakiegoś oprycha. Ojej.. to mi wygląda na bardzo stromą i śliską skałę.. prawdopodobieństwo, że zginę zanim wespnę się choćby na trzy metry jest niewyobrażalnie wysokie… do biegu, gotowi... START!
O dziwo, szło mu dobrze. Nie, żeby tak spieszno było mu do śmierci, jednakże nie spodziewał się, że przeżyje szaleńczą wędrówkę pod górkę, w tak nieprzyjaznym dla siebie otoczeniu. Growlithe, który znajdował się u góry był dla niego całkiem dobrym paliwem, które napędzało go przy każdym kolejnym ustawieniu nogi na stabilniejszej półce skalnej. Co prawda widział go i pomijając wszelkie rany, których nabawił się ostatnio w jego obecności, wyglądał w miarę dobrze, a przynajmniej żywo, jednak i tak pragnął znaleźć się jak najbliżej jego boku, w razie gdyby latająca, spragniona miłości pajęczyca postanowiła wrócić i jeszcze raz obgadać z Wilczurem termin następnej randki.
Przystanął na chwilę, ciężko dysząc. Ledwie co się obudził, a już stracił cholernie dużo energii. Dzień go nie oszczędzał, a na dodatek nic nie zapowiadało poprawy. Gorzej… ktoś mu uświadomił, że być źle, to może dopiero zacząć.
Kaszlnięcie.
Natychmiast zrobił się czujniejszy, już przygotowując nogę do następnego samobójczego skoku, gdy coś odwróciło jego uwagę. Łeb kota natychmiast zwrócił się na bok. Był stuprocentowo pewny, że jego oczy wychwyciły jakikolwiek ruch. Przed sobą niczego nie zobaczył, acz chwilę później odczuł delikatne łaskotanie na ręce, spoczywającej luźno przy skałach. Robaczek.
Poczuł przeszywający od środka ból, który skutecznie oderwał go od rzeczywistości, wymazując wszelkie sprawy, które działy się dookoła niego, pozostawiając zamiast tego swoje upiorne pieczenie. Kurt natychmiast mocno zacisnął zęby, próbując przyłożyć nie spenetrowaną rękę do świeżej skorupki, która pojawiła się w miejscu ugryzienia, jednak nim zdążył choćby poruszyć palcem, ból wzrósł ponad dziesięciokrotnie, natychmiast otwierając Ailenowi buzię w przeraźliwym krzyku cierpienia. Czy on palił się żywcem?
Odzyskany głos poniósł się po jaskini, choć Kurt rozpaczliwie próbował zamknąć sobie buzię zdrową, drążącą ręką. Nie może zwracać na siebie uwagi, cholera wie co tutaj jeszcze jest. Mimo to, cierpienie znacznie go przygniatało. Spróbował postąpić krok w stronę Wilczura, jednak nogi odmówiły mu posłuszeństwa, same zatapiając się w kolejnej fali pieczenia. Upadł na kolana, mocno pochylając głowę, byleby znalazła się jak najbliżej brzucha. Zwinięty w taki kłębek, próbował jakoś uspokoić swoje zmysły, acz te zdecydowanie nie miały zamiaru się go posłuchać.
Podniósł nieznacznie łeb, gdy do jego uszu dotarło chrobotanie, zapowiadające powrót gwiazdy dzisiejszego wieczoru. Ailen natychmiast mocno wpakował sobie dłoń do buzi, chcąc stłumić wszystkie cierpiętnicze jęki. Cały drżał. Mimowolnie zacisnął na niej kły, szukając w czymkolwiek odreagowania.. mowa mu wróciła, jednakże w tej sytuacji nie potrzebował żadnych słów, aby przekazać Wilczurowi samym załzawionym z bólu spojrzeniem; pomóż mi, błagam…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.14 20:43  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~
Jak do słupa.
Hej, Ailen. Słuchaj, nie wchodź tutaj, dobra? Ślisko, stromo, nieciekawie. Odradzam, z czystej sympatii do ciebie. Macham jak wariat od trzech minut. Jeszcze parę ruchów, a łapsko mi wypisz wymaluj odleci. A, i tak wejdziesz? Dobra, przecież próbowałem. Ale jak musisz, to ładuj tu swoje szanowne litery. Miejsce się znajdzie.
Growlithe tak po prawdzie nie miał nawet czasu, by zwrócić większą uwagę na siebie. Dorwał go ostry kaszel. Pięść podskoczyła pod usta Wymordowanego, który zgięty lekko w pół zaczął wydawać z siebie serię ostrzałów. Zdarte gardło, obolałe ramiona, coraz większe wrażenie, że jeszcze chwila, a wypluje puste w środku płuca. Choć to tylko parę mocniejszych odruchów, których chcąc nie chcąc nie umiał opanować, to jednak gdy tylko kaszel przestał ściskać mu krtań, ciało zamiast odczuć ulgę, zrobiło się zdecydowanie cięższe. Wręcz ołowiane, a to tylko zapaliło lampkę nad głową Wilczura. Oszczędzanie się nie było jednak jego domeną. Przyzwyczajony do wielkich wysiłków, szybkich, automatycznych odruchów i nieprzychylnych warunków, nie mógł pozwolić sobie, na niezbędną chwilę wytchnienia. Siły zbierał, gdy czekał, aż Ailen wespnie się na półkę skalną, choć - musiał to przyznać - jego widok wcale nie był zadowalający.
Growlithe w pierwszym odruchu napiął mięśnie, przyglądając się tylko, jak w oczach Sullivana stają łzy. Dopiero po chwili, zaciskając usta w linię, doskoczył do niego i dotknął drobnego ciała ciemnowłosego, sprawdzając jego stan. Zewnętrznie nie posiadał jednak nic, co byłoby niepokojące.
Szybko - zażądał, biorąc go pod ramię.
Nie mogli tu zostać. Byli zbyt mocno odsłonięci, a pajęczyca lada chwila mogła do nich wrócić, zmieniając swoje zamiary z przyjaznych, na szczerze wrogie. Jeśli stan Ailena byłby wystarczający, aby wspiąć się po pajęczynie, Growlithe wybrałby tę drogę, wiedząc, że istnieją produkowane przez pajęczaki nicie, które nie są lepkie - i to po nich właśnie poruszają się te ośmionożne stworzenia. Jeśli jednak Kurt wciąż będzie zwijać się z bólu, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, zdecyduje się na opcję ostatnią, byle poruszać się na płaskiej powierzchni.

| Nie no. Sorry, za beznadziejny i krótki post. Jeśli Ailen przestanie się turlać z bólu, cierpienia i wielkiej agonii, to biorę wariant ze wspinaniem się po pajęczynie, przy jednoczesnym sprawdzaniu, czy linki są lepkie od substancji pająka czy bezpieczne. |
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.14 21:42  •  Fuckers gonna fuck~ - Page 3 Empty Re: Fuckers gonna fuck~

Ból nie przechodził, aczkolwiek Ailen zdążył już nieco otępieć na niego, przez co nie reagował już spazmatycznymi krzykami i jękami. Musieli poruszać się do przodu, jeżeli nie chcieli napotkać na swej drodze pajęczycy, której swoją drogą już sporo czasu nie było. Growlithe czuł, coś mu podpowiadało, że wie, gdzie ma się udać. Jakby niewidzialna ręka wodziła go za nos, prowadząc przed siebie. Cichy szept otulał wymordowaego podpowiadając mu, gdzie ma stąpać, na którą nic labiryntu pajęczyny stawiać nogę, by swobodnie po niej się poruszać.
Ailenowi nie pozostało nic innego, jak posłusznie udać się za swoim przywódcą.
Chociaż nie było łatwe. O ile silniejszy Wilk w miarę swobodnie poruszał się po półprzezroczystej powierzchni, tak kotowaty miał problemy. A palący ból ręki nic a nic mu nie ułatwiał. Co rusz odczuwał, jakby żywy ogień palił się pod jego skórą, przemieniając życiodajną krew w płynącą lawę. Nieprzyjemny pot skroplił czoło oraz skronie ciemnowłosego, a ciężki oddech z każdym kolejnym krokiem stawał się bardziej uciążliwy.
Im wyżej, tym jaśniej się robiło, aczkolwiek pajęczyna wydawała się o wiele bardziej cienka, niż na dole. Parę razy zdarzyło się, że Growlithe w ostatniej chwili złapał się innej nici, by nie runąć w dól, gdy pod jego ciężarem pajęczyna najzwyczajniej w świecie zerwała się. Ale czuł to, czuł w krwi i moczu, że jeszcze trochę a będą wolni. Wtem poczuł ukłucie gdzieś na środku lewego pośladka. Instynktownie wolną ręką przesunął po tym miejscu, wyczuwając małe uwypuklenie. Ale nie było czasu na zastanowienie się cóż to takiego, gdy w jego nozdrza buchnął powiew świeżego powietrza...
Jeszcze parę metrów... jeszcze kilka przeskoków...
Ostre, słoneczne światło zgwałciło jego sensory wzroku, gdy wreszcie udało mu się wyjść na powierzchnię, ciągnąc za sobą kotowatego. Krótka dezorientacja w terenie, szybko przemieniła się w zrozumienie swojego położenia. Gdzieś w lesie, gęstym, zielonym lesie, którym mogło poszczycić się jedyne miejsce na ziemi. Eden.
Nie wiadomo w jaki sposób się tutaj znaleźli, najwyraźniej z miejsca, gdzie na nich polowano wpadli w korytarze i podziemne labirynty i tylko dzięki łutowi szczęścia trafili do Edenu. A może nie dzięki szczęściu, a czemuś innemu...?


Koniec misji.

Dobra, kończymy tę beznadziejną misję, tak bardzo wymęczoną. Wiem, że koniec beznadziejny, ale i tak ciągnęliśmy ją sporo czasu. I wy i ja, jesteśmy już zmęczeni nią, więc nie ma co przeciągać. Gratulacje, Grow uzyskałeś artefakt tropiciela w postaci kolczyka. Znajduje się on w lewym pośladku, bo nie chciałeś fortepianu i wybrałeś dupę. Plus jest taki, że możesz sobie go (kolczyka) wsadzić tam, gdzie chcesz, więc nie musisz latać z kolczykiem w tyłku.
Kot nie otrzymuje, bo się nie spisała. Dobra, taki żarcik. Ailen ma artefakt ognia w postaci wszczepu (pluskwa) w przedramieniu.
Ograniczenia sami sobie dacie, standardowe, znacie je.
I co Kot, głupio Ci teraz, co nie? Skończyłam przed końcem roku!

I przepraszam za chujową misję. Jeszcze raz v.v No. To tyle. Amen.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach