Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 18.09.19 17:18  •  Wcale nieprzypadkowa kolacja - Page 2 Empty Re: Wcale nieprzypadkowa kolacja
Osoba, która nie znała całej prawdy mogła uznać to za marnotrawstwo jedzenia. Jego żywność nigdy nie uchodziła marnotrawieniu. Nawet jeśli Venceslaus nie dojadał swoich posiłków, a w głównej części składały się one z surowego mięsa, jedzenie szło dla jego kochanej bestii, której tym razem nie było w pokoju marnego gospodarza. Jednak mógł zgodzić się z prawdą, że mógł sobie pozwolić na coś takiego. Dla innych osób było to nie do pomyślenia, jednak on nie przywiązywał do tego większej wagi. Był wstanie zjeść kawał surowego, ciepłego mięsa, więc on pożywienie zawsze gdzieś znajdzie.
Nie słuchał jej. Wszelakie sprzeciwy także nie docierały do jego zmysłów. Był na nie głuchy, tak samo jak na siłę, którą dysponowała kobieta. Początkowa szarpanina tylko zachęciła go do tego, aby dalej w to brnąć. Nie lubił, kiedy jego ofiary z łatwością mu się oddawały. Kilka kopnięć i parę uderzeń pięści nie zrobiło na nim większego wrażenia — nie czuł bólu, więc nawet podczas stosunku złośliwe ugryzienia nijak wpływały na reakcję mężczyzny. Mimo to on również nie był dłużny. Często kąsał, zlizując z ciała kobiety stróżkę krwi, która niezmiernie mu smakowała. Przetrzymywał ją i dusił. Zmuszał do rzeczy, których nie chciała robić. A to wszystko tylko po to, aby móc częściowo zaspokoić głód, który od jakiegoś czasu towarzyszył mężczyźnie.
W taki też sposób nastał ranek.
Venceslaus w ogóle nie spał. Nie tak dawno zakończył tortury, które stosował na kobiecie w postaci uciechy cielesnej. Jej ciało było posiniaczone — dało się zauważyć, że mężczyzna nie dbał oto, czy dziewczyna spełni zachcianek, których domagał się właściciel hotelu. Czasem stosował przemoc, a czasem tylko znęcał się nad nią psychicznie. Tylko po to, aby z całej upojnej nocy mieć satysfakcję. Ale i tak czuł lekki niedosyt — ciągle było mu mało i zdecydowanie chciał więcej.
Mimowolnie spojrzał na ciało kobiety, wyobrażając sobie jak traci każdą część swojego ciała. Która później ląduje w żołądku Venceslausa. Może własnie dlatego nie chciał do końca zjeść swojego posiłku? Licząc na to, że to ona będzie jego posiłkiem. Jednak bawił się na tyle dobrze, że tym razem nie miał zamiaru nikogo zabijać. Przynajmniej teraz nie miał na to ochoty.
Nie przypominam sobie — odparł chłodno, również podnosząc się z łóżka. Sięgnął do swoich garniturowych spodni, aby wyciągnąć stamtąd paczkę papierosów. Nałóg, który stał się jego ikoną. Odpalił jednego, a chłodne spojrzenie ponownie wbił w sylwetkę dziewczyny — Chociaż jak tak bardzo chcesz, to w każdej chwili Ty możesz stać się moim śniadaniem. Jestem otwarty na różne propozycje — dodał po chwili z nutką bezczelności, którą zachował w głosie. Jednak jego wyraz twarzy był beznamiętny. Kobieta nie będzie dyktować mu żadnych zasad. Nie uznawał, że zasłużyła na śniadanie. Może będzie wstanie zasugerować coś więcej niż tylko swoje ciało, aby je dostać?
                                         
Venceslaus
Dezerter
Venceslaus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Venceslaus Patterson.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 7:09  •  Wcale nieprzypadkowa kolacja - Page 2 Empty Re: Wcale nieprzypadkowa kolacja
Była na siebie zła, iż dała się tak złapać w pułapkę. Wydawało jej się, że szczęście jej dopisało i da radę wyłudzić darmowe jedzenie. I nawet jeśli doszłoby do sytuacji, gdzie miałaby się bronić - była pewna, że da radę. Zanim tu przyszła była pewna optymizmu i pewna swoich umiejętności.  Tymczasem srogo się przeliczyła i musiała zapłacić więcej niż to było warte. Oddać mężczyźnie swoje ciało na jedną noc? Nie ma problemu. Ale to wyprawiał ten psychopata przekroczyło wszelkie jej oczekiwania. Do tej pory myślała, że ona sama jest potworem, z całą przemianą w najbardziej potępione przez Stworzyciela zwierzę, ale teraz już wiedziała, iż po świecie chodzą większe monstra. Wyglądały, jak ludzie, ale niewątpliwie były jednymi z największych bydlaków.
Spojrzała przez okno, nie dowierzając, że już jest ranek. Minęły godziny, przez które robił z nią, co chciał, a ona nie była w stanie go powstrzymać. Im dłużej o tym myślała, tym większa narastała w niej złość. W trakcie aktu zdominował ją ogromny strach, który stanął w jej gardle, niczym gula nie do połknięcia, nawet przez jej wężową gardziel. Ale teraz, gdy tak stała już z dala od jego okrutnych rąk, mogła sobie pozwolić na gniew. Oblewał ją gorącem, o wiele skuteczniej niż wcześniej przygniatające ciało mężczyzny. Czy jednak miała dość odwagi, by pozwolić się porwać temu nowemu uczuciu? Bardzo chciała wierzyć, że i owszem, ale z jakiegoś powodu, wciąż tylko stała w miejscu, zaciskając bezsilnie dłonie. Widziała na jego ciele ślady po swoich ugryzieniach i z niejaką satysfakcją uznała, że szczególnie mu nie żałowała. Drażniło ją tylko, że jego twarz ani razu się nie skrzywiła w grymasie bólu. Chciała wiedzieć, jak inaczej mogła go skrzywdzić, by wreszcie zareagował. Z pewnością musiał mieć jakieś słabości, ale gdy go obserwowała, widziała jedynie bijący od niego chłód, jakby był skałą bez ludzkich odruchów. Czuła, jak trzęsą się jej nogi, ale nie była pewna, czy było to spowodowane jej emocjonalnym stanem, czy fizycznym wysiłkiem, do którego ją zmuszono. Być może i to, i to.
Nie podobało jej się, jak na nią patrzył, jakby wciąż było mu mało. Mężczyźni, z którymi miała wcześniej do czynienia, zawsze byli łatwi do zaspokojenia. Wystarczyło im trochę przyjemności i natychmiast zamieniali się we sflaczałe owieczki. Zmęczeni i prędcy do zaśnięcia, napełnieni czymś wewnętrznie, niczym nażarte węże, zbyt ciężkie, by mogły się wić dalej. Venceslaus zaś wlepiał w nią swoje oczy i ewidentnie coś jeszcze chodziło mu po głowie. Nie wyglądał też, jakby miał zamiar niedługo zasnąć, mimo że przecież żadne z nich nie zmrużyło w nocy oka.
Gdy jej odpowiedział, poczuła jeszcze większy gniew. Przyjęła go bez wahania, wiedząc, że jeszcze trochę, a wreszcie się odważy zrobić coś, cokolwiek. Byleby wreszcie zareagować, byleby nie zachowywać się jak bezosobowa lalka. Miała w sobie już dość nienawiści do samej siebie, nie potrzebowała więcej powodów od tego drania.
Żywiła ogromną nadzieję, że nawiązywał do seksu, jednak nie chciała dłużej się zastanawiać w jaki sposób mogłaby stać się jego śniadaniem. Powtórka nocy byłaby wystarczającą torturą, w tej chwili nie potrafiła sobie wyobrazić nic gorszego. Robiło jej się niedobrze od patrzenia na niego, na ten beznamiętny wyraz twarzy, podczas, gdy ona ledwo powstrzymywała burzę szumiącą w jej wnętrzu. Spuściła głowę, nie chcąc wdychiwać papierosowego dymu. Kiedyś był taki czas, gdzie była uzależniona od tytoniu. Jedyny powód, dla którego przestała palić, to zwyczajna bieda. Nie chciała jednak, by zobaczył, jak miły okazał się być smród dymu. Tym sposobem, ujrzała siniaki na swoim brzuchu i rękach. Było ich więcej niż gadzich łusek, co kiedy indziej może i by ją ucieszyło, ale teraz wzburzyło, dokładając do wzbierającej się w niej żółci. Podniosła głowę i zaczęła mówić przez zaciśnięte zęby:
- Spójrz tylko na mnie. Jesteś mi winny śniadanie i może nawet więcej, ty psychopatyczna świnio. W jednej chwili jesteś pieprzonym dżentelmenem, a potem to... - tutaj podniosła swoje ręce, chcąc wskazać na swoje ciało. - Wiesz co? Sama sobie wezmę, co chcę! - Aż wreszcie kolejne zdanie wykrzyczała mu w twarz. Nie czekając na jego reakcję, wręcz podbiegła do stołu, przy którym jeszcze kilka godzin temu jedli przyjemną kolację. Zważywszy na jej żądanie posiłku, zdawało się, że sięgnie po niedojedzone mięso, ale tak naprawdę straciła apetyt. Chwyciła po nóż, ten sam, którym Venceslaus odkrawał dla niej kawał wołowiny. Obróciła się w jego stronę z bronią w ręku.
- Też sobie weź śniadanie, mój drogi.
Uśmiechnęła się krzywo, czując się o tyle lepiej z nożem w dłoni i dumna z siebie, że głos jej nie zadrżał, a nawet udało jej się cynicznie wypomnieć mu jego fałszywe uprzejmości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach