Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 17.01.14 11:39  •  Rezydencja Blaise'a Empty Rezydencja Blaise'a
Rezydencja Blaise'a MTS_smokeysmudge-824122-hinatahouseexterior
opis wkrótce~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.14 11:50  •  Rezydencja Blaise'a Empty Re: Rezydencja Blaise'a
Szedł przed siebie pewnym krokiem. Pogoda urocza, śnieżek prószył, za nim dreptał Nat. Czego chcieć więcej od życia? Rezydencja nie była zbytnio oddalona od parku, dlatego też trafili tam stosunkowo szybko. To wyjaśniało też dlaczego Blaise wybrał park na cel swojego spaceru. Co jak co, ale chodzić za dużo to on nie lubił.
Szybko przekroczył próg własnego domu. Otwierał go potężny hol, którego sporą część zajmowały schody. Był urządzony w stylu japońskim.
-Pytanie tylko gdzie mam te apteczki.-zastanowił się przez chwilę. Tak naprawdę nie był pewien czy ostatniej nie zużył wieki temu. Przecież nie był Stróżem, toteż nie były mu potrzebne takie ludzkie drobiazgi. Trzeba poszukać. Westchnął do siebie i ruszył w kierunku łazienki, gdzie składował leki. Miał tylko nadzieję, że uda mu się odszukać to czego Nat potrzebował w przeciwnym razie mógłby się przecież narazić na jego gniew.


Ostatnio zmieniony przez Blaise dnia 17.01.14 20:25, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.14 17:39  •  Rezydencja Blaise'a Empty Re: Rezydencja Blaise'a
Droga do rezydencji Blaise’a była zaskakująco krótka. Ale, rzeczywiście, czego innego Nath miał się spodziewać? Że Dowódca Zastępów będzie lazł gdzieś kilometrami tylko po to, żeby posiedzieć sobie na ławeczce? Nie, to zdecydowanie miało by zbyt mało sensu – nawet jak na niego.
Okazałość tego przybytku niby nie powinna robić na Nathanielu specjalnego wrażenia. Ostatnie lata, spędzone głównie poza murami Miasta-3 czy Edenem, ugruntowały w nim jednak przekonanie, że dom tej wielkości jest najzwyczajniej w świecie zbytkiem luksusu. To zabawne, że teraz za szczyt wygody uznałby dostępną, zdatną do użycia łazienkę, znajdującą się w odległości bliższej niż kilka kilometrów od jego aktualnego miejsca zamieszkania. Mimo wszystko musiał przyznać, że wnętrze wyglądało całkiem urokliwie. Rozglądając się dookoła, bezpardonowo zagłębiał się coraz bardziej w rezydencji, podążając za swoim starym znajomym. Ostatecznie zatrzymał się w drzwiach łazienki i oparł o futrynę, przyglądając się poszukiwaniom prowadzonym przez dowódcę zastępu.
- Gdzie jest kuchnia? – zapytał nagle, przerywając ciszę. Miał przecież zamiar przywłaszczyć sobie jeszcze trochę czystej, edeńskiej wody. A że mogło to zabrzmieć dość bezczelnie… nieistotne. Ważne, że potrzebował tych rzeczy i musiał się streszczać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.14 12:27  •  Rezydencja Blaise'a Empty Re: Rezydencja Blaise'a
Przeszukiwał większość dostępnych w łazience półek, ale na żadnej z nich nie mógł znaleźć tego, po co przyszli. Cóż, chyba trzeba będzie się przyznać, że jednak nie ma tego co Nat potrzebuje. Nie! Nie może! Duma mu na to nie pozwoli.
-Na hol i w lewo.-oznajmił nawet nie obracając się w stronę znajomego.
Szukał niczym pies myśliwski zwierzyny w krzakach. Poprzerzucał wszystko co tylko było. Zatrzymał się jednak na chwilę z bezruchu. Przecież nigdy nie trzymał apteczki w łazience. Uderzył się dłonią w czoło, aż puknęła nicość pod czerepem. Ruszył w kierunku pomieszczenia gospodarczego. Po ostatnich porządkach postanowił właśnie tu przenieść niepotrzebne mu rzeczy. Nie mylił się. Kiedy otworzył drzwi od razu w oczy rzuciła mu się apteczka leżąca na jednej z półek. Dumny z siebie ruszył z uniesioną głową i apteczką pod pachą w stronę kuchni, w której miał zamiar znaleźć Nathaniela.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.14 23:03  •  Rezydencja Blaise'a Empty Re: Rezydencja Blaise'a
// Ogólnie sorry, że tak długo to trwało, ale najpierw byłam na obozie, a potem kompletnie nie miałam pomysłu na posta, co zapewne widać ._.

Hol i w lewo, powiadasz? Nathaniel nie zwlekając, przetransportował swój tyłek we wskazanym kierunku. No i proszę, jest i kuchnia. Kto by pomyślał? Rozejrzał się po pomieszczeniu w celu zlokalizowania jakiegoś kanistra ze źródlaną wodą czy chociażby paru butelek. Nic. No tak, mają tutaj na tyle czystą wodę, że mogą nalewać ją sobie do szklaneczek bezpośrednio z kranu. Uświadomiwszy to sobie, z trudem powstrzymał się od palnięcia się w swój durny łeb. Aż tak bardzo zdążył zapomnieć, jak to jest żyć w normalnych, edeńskich warunkach? Proszę skrzydlatego pana, nieuchronnie się pan stacza…
W każdym razie Levittoux bezczelnie zabrał się za szukanie jakichś pustych butelek w kuchennych szafkach. Jakieś garnki, jedzenie, kosz na śmieci… a koło kosza kilka szklanych butelek! Wolał nie wnikać, co było ich pierwotną zawartością. Po szybkiej kalkulacji swoich możliwości, wziął 3 butelki i, spoglądając w międzyczasie na wyświetlacz telefonu, skierował się z nimi do zlewu. Jeżeli się pośpieszy, zdąży jeszcze zrobić Jace’owi jakąś marną kolację, żeby znowu nie lazł nażreć się jakiejś padliny. Wystarczy, że po drodze natrafi na jakiś anielski ogródek warzywny i zabierze stamtąd nieco zieleniny. Właściciele tych wszystkich grządek i tak nigdy nie robili o to nikomu problemów – w końcu sami mieli jedzenia pod dostatkiem. Kto by pomyślał, że z Natha taka gosposia? Cóż, taka praca. Wypłukane butelki napełnił pospiesznie wodą i już wychodził z kuchni w poszukiwaniu Blaise’a, który powinien do tej pory znaleźć chociaż jakiś marny kawałek bandaża… wtedy to właśnie zaliczył z nim spotkanie trzeciego stopnia. Przytrzymał go wolną ręką, żeby ten nie zaliczył gleby w wyniku zderzenia z prawie osiemdziesięciokilowym cielskiem.
- Jednak masz? Dzięki – wyburczał, odbierając apteczkę od Dowódcy Zastępów. Nie miał czasu na uprzejmości.
Zerkając po raz kolejny na ekran komórki, wyminął Blaise’a, mamrocząc niewyraźnie pod nosem coś o potrzebie pośpiechu. Skierował się do wyjścia, odwracając się na chwilę przez ramię, by nie wyjść na jeszcze większego gbura, niż był w rzeczywistości.
- Dzięki za pomoc, będzie ci to zapamiętane… Bóg jakoś ci to wynagrodzi – no musiał, po prostu musiał na odchodnym rzucić jeszcze coś zgryźliwego. – Jak będę czegoś potrzebować, wiem gdzie cię szukać.
Posłał niebieskowłosemu ostatnie, zuchwałe spojrzenie i już go nie było.
| zt |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach