Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 04.06.17 20:52  •  Is this what we deserve?  Empty Is this what we deserve?



Dane Personalne:
| Aina -Anais- Chiaki | ♀ | 35 lat |
| Desperacja | anioł | nawrócona |
| KNW | kapłanka | szpieg |



Żywioł Ognia:
Pani i Władczyni
Działanie: Panuje nad ogniem jak nad własnymi rękami i jest też ognioodporna - ogień nie pozostawia na niej żadnych oparzeń... z pewnym wyjątkiem, o którym wspomniane będzie niżej. Zawsze ma wysoką temperaturę i cała zdaje się być ciepła. Materializuje go najczęściej na dłoniach, choć według potrzeby podpali się też cała, zaś ogień jest jak najbardziej prawdziwy. Może też go pochłaniać, wyłącznie w chwilach całkowitego wyciszenia.
Ograniczenia:
x Nadużywanie ognia z czasem zwiększa jej temperaturę. Po [tylu postach] najzwyczajniej zemdleje z przegrzania, więc ważne jest, by zrobić przerwę i się zgasić, omijać zapłon całego ciała, nawodnić się.
x Podpala się pod wpływem silnych emocji i nie zawsze to kontroluje.
x Normalną temperaturą jej ciała jest jakieś 39 stopni, więc zejście do pospolitego 36'6 = wyziębienie organizmu.

Święty Ogień
Działanie: Najprościej mówiąc - moc leczenia własnym ogniem. Nie pozostawia po sobie poparzeń, w najlepszym wypadku blizna pozostanie jasna i ledwo widoczna. Podpala jasnym ogniem koniuszki palców, czasem całe dłonie i zaczyna działać. Może spowodować gorączkę (co pobudzi organizm do poradzenia sobie z chorobą samodzielnie), zasklepia mniejsze i większe rany, leczy krwiaki i siniaki, łączy złamane kości, czyści też zakażenia i trucizny. Ciało obce najpierw trzeba wyciągnąć, skręcenia i złamania nastawić, a w razie rozległych obrażeń trwa to też znacznie dłużej, wymaga więcej energii i pozostawia... ślady na ciele Anais.
Ograniczenia:
x Na ciele poszkodowanego nie pozostawia żadnych oparzeń, ale wrażenie pozostaje. Osoba czuje się, jakby rana dosłownie była palona żywym ogniem - tylko w trakcie operacji. Później kończyna/cokolwiek przyjemnie drętwieje i nie boli wcale.
x W przypadku trucizn i zakażeń - ból rozchodzi się po całym ciele podążając jej śladem do żył i dalej, jeśli zajdzie taka potrzeba, co oczywiście boli jak jasna cholera. Przy złamaniach pieką mięśnie i cała kończyna.
x Anais będzie tutaj jedyną poszkodowaną. Święty Ogień jest jedynym ogniem, który może ją sparzyć i robi to zawsze, chociaż nie z taką mocą jaką powinno działać. Każda sesja leczenia kończy się oparzeniami pierwszego, a każda dłuższa drugiego stopnia, a to wszystko na dłoniach dziewczyny - w zależności od powagi sytuacji.

Bomba Dymna
Działanie: Pociera płonące dłonie lub jedną dłoń o cokolwiek, co nie zajmie się ogniem i zaczyna się zabawa. Najpierw czuć mocny zapach siarki, a chwilę później ciemny ogień roztacza w okół siebie dosłowne kłęby czarnego dymu, który przydusza zgromadzonych powodując łzawienie oczu, kaszel, a z czasem halucynacje. Nie działa na Anais.
Ograniczenia:
x Łzawienie oczu swoją drogą, ale wystarczy zakryć usta jakimkolwiek materiałem i przefiltrować nim powietrze, a osoba zacznie powoli odzyskiwać zmysły.
x Najskuteczniej przerwie działanie pierwsze kilka wdechów świeżego powietrza.

Umiejętności:
Czyste aktorstwo
Charyzmatyczna
Wysoki próg bólu

Słabości:
Piękne rzeczy i ludzie
Katapleksja
Niedowrażliwość zmysłów
Przynależność rasowa
Impulsywność czynów

Wygląd:
Posiadaczka jasnych falowanych włosów, których kosmyki sięgają łopatek, ale często plecie je w warkocz przez co wyglądają na krótsze. Rzadko pozostawia je rozpuszczone, naturalnie są uniesione u nasady, niezmiennie miękkie i przyjemnie ciepłe w dotyku. Bujne rzęsy i naturalnie korygowane brwi są w kolorze włosów, co jest niezaprzeczalnym znakiem, że dziewczyna jest naturalną blondynką. Gęsta, prosta grzywka nadaje jej twarzy bardziej owalnego kształtu, który korygują ostrzej zakończony podbródek i wysokie kości policzkowe. Prosty nos i wąskie, wydatne usta dodają jej pewnego poważnego wyrazu, który często mylony jest z niechęcią lub chłodem. Tęczówki oczu zdają się być niemal czarne i wyłącznie pod światło można zauważyć, że w rzeczywistości mają brązowy kolor.
Chorobliwie blada, niezmiennie gorąca skóra, sylwetka dość szczupła, ale w żadnym razie nie podchodzi pod anoreksję. Długa szyja, lekko wystające obojczyki, niewielkiej wielkości piersi. Zawsze wyprostowane plecy, które między łopatkami po obu stronach kręgosłupa szpecą dwie blizny po skrzydłach. Zgięcia rąk sine, mnóstwo starych blizn po wielu latach wkłuć. Ma bardzo wąską talię, biodra też wąskie, ale już bardziej kobieco zaokrąglone pośladki.
Ubrania luźne, zwiewne. Nie stara się ukrywać blizn, nie wstydzi się ich, a nawet wydaje się być dumna z tych na plecach, chociaż na terenie miasta je ukrywa. Często chodzi bez butów. Tatuaż kościoła zdobi jej kark dokładnie nad i pomiędzy śladami po skrzydłach. Ma trzy kolczyki w prawym płatku ucha, pojedynczy w lewym.  

Charakter:
Jak sama twierdzi - prawdziwą sobą jest tylko podczas modlitwy, bo Ao wie o niej wszystko i nie musi się niczego przed nim ukrywać. Bardzo trudno zdobyć jej zaufanie, chociaż do każdego wiernego obnosi się z pełnym szacunkiem i uśmiechem na twarzy. Ma w zwyczaju nikogo przedwcześnie nie spisywać na straty, bo dobrze zna ciężar negatywnego pierwszego wrażenia, które jest mylne. Przykładowo można mieć tutaj na myśli podejście wiernych do niej jako do anioła, a nie pełnoprawnej kapłanki. Na nienawiść reaguje stoickim spokojem i nie pozwala na wytrącenie się z równowagi, bo jest świadoma znaczenia tego co robi dla kościoła.
Gdy nawiązuje bliższe relacje, zwykle oparte są one na obopólnych korzyściach, chociaż nie zawsze musi tak być. Nie jest aż tak interesowna. Nie zwierza się byle komu, owiewa ją pewna aura tajemniczości, a wśród wiernych krążą różne pogłoski i legendy na jej temat, rzadko kiedy zgodne z rzeczywistością. Tak naprawdę jest całkiem ciepłą osobą. Lubi prowadzić interesujące dyskusje, uwielbia książki, muzykę i dziką naturę. Czerpie przyjemność z ludzkiego towarzystwa, dopóki czuje się przy kimś bezpieczna. Zagrożona bez słowa odstępuje od kontaktów. Jest hipokrytką, bo nienawidzi osób nieszczerych, chociaż sama przyzwyczajona jest do nadużywania kłamstw, jeśli sprawią, że będzie jej wygodniej. Nie jest do końca zaznajomiona z prawami panującymi na Desperacji, ale stara się w miarę upływu lat się z nimi oswajać.    


Historia:
Oceniajcie mnie. Mówcie o mnie to, co wam przyniesie na myśl zatruty zazdrością umysł. Ao przygarnął mnie do siebie i pozwolił mi stać u swego boku, chociaż mój grzech pierworodny, którego ciężar nosiłam na barkach przez całe życie, klasyfikował mnie jako największego wroga kościoła i grzesznika. Jestem mu wierną, co już wielokrotnie udało mi się udowodnić. Pozbawiłam się skrzydeł, przyjęłam święcenia kapłańskie poświęcając marnego człowieka, który uległ temu, co jest we mnie najbrzydsze - co więcej mogę zrobić?

Możliwe, że negatywne emocje zmanipulowały moim wyborem. Czy nie jest to ludzkie? Jeśli Bóg nas zostawił na pastwę karmy, czemu miałby oczekiwać ode mnie, że nie sięgnę po zakazany owoc? Jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo, tak?

Słabi i tchórzliwi.

Urodziłam się trzydzieści pięć lat temu, będąc skutkiem przelotnego związku mojej siedemnastoletniej matki i anioła, któremu wydawało się, że niewielka szansa na poczęcie dziecka jest zapewnieniem tego, że im się  to nie zdarzy. Mieli jakieś 50% - albo zajdzie w ciążę, albo nie zajdzie.
Przykre.

Moja matka zgłosiła się ze swoim wątpliwym wynikiem zwiastowanie do szpitala, który poinformował władzę, zaś ta postawiła na nogi wszystkich naukowców zaalarmowanych szansą obserwacji narodzin bękarta, możliwością obserwacji jego rozwoju. Anioły nie wiedziały o moim istnieniu, trzej królowie byli nieobecni. Za stajenkę posłużyła sterylna sala operacyjna. Nie wiem, co się dokładnie stało z moją matką, czy chciała mieć ze mną cokolwiek do czynienia, czy w ogóle przeżyła poród? Ojciec też wcale widocznie nie kwapił się mną zainteresować, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.

Wyszło na to, że porzucona i adoptowana przez rząd jeszcze zanim zdążyłam się narodzić... stałam się jednym z najlepiej strzeżonych obiektów doświadczalnych w M-3. Laboratorium stało się moim domem, a jego pracownicy moim jedynym towarzystwem. Innej opcji nie było. Tyle dobrze, że zależało im na moim rozwoju, który też wiecznie porównywano z wytycznymi dla normalnych dzieci. Najpierw trzymano mnie w inkubatorze, później dostałam własny pokój, by potem...

… wylądować na długie pięć lat w ognioodpornej izolatce. Wywoływałam samozapłon. Dosłownie podpalałam się jak małe ognisko, a wtedy na krótką chwilę wszystko w okół mnie zaczynało płonąć, czasem razem z moimi ubraniami, chociaż zwykle pozostawały nietknięte tak jak ja. Nigdy nie zrobiłam sobie krzywdy. Wedle życzenia mogłam też zgasić owy pożar, a po ogniu nie pozostawała nawet iskierka. Tylko swąd spalenizny i siarki.

Zabawa w doktora trwała dalej, nic nie mogło zniechęcić naukowców. Miałam lekcje z nauczycielami, które przeprowadzane były przez ognioodporną szybę. Głos docierał przez mikrofon, a notatki widziałam na ekranie. Byłam bardzo pojętną uczennicą, więc jeśli nie paliłam wszystkiego czego popadnie, puszczano mi dydaktyczne filmy i muzykę klasyczną, co rzekomo miało też mnie uspokajać.

Zauważyli, że chęć samozapłonu objawiała się u mnie przez wyłącznie przez nagle przyśpieszone tętno. Temperatura mojego ciała niezmiennie utrzymywała się w granicach stanu podgorączkowego, czasem sięgała czterdziestu stopni, ale nie wpływało to na stan mojego zdrowia. Z czasem wymyślili na mnie leki uspokajające, a te sprawiały, że nie byłam w stanie skutecznie się podpalić. Od tamtej pory każdy spacer odbywał się pod wpływem silnego medykamentu i obowiązkowo w towarzystwie.

Musiałam przeżyć w tym wariatkowie, a na każdego da się znaleźć sposób. Na początku sprawdzali, czy połykam tabletki, później im przeszła obowiązkowość, więc wystarczyło szybko ją wypluć, spalić i udawać efekty. Tym sposobem miałam lepszy dostęp do kontaktu z naukowcami, bo uważali mnie za niegroźną. Nie minął rok i wiedziałam o laboratorium wszystko. Wystarczyło zgrywać niewiniątko - aniołki są przecież takie niewinne, a ja w dodatku jestem śliczna, słodka i szczebiotam jak ptaszek, więc co mogłabym im zrobić? - szczególnym zainteresowaniem obdarzając panów naukowców, najlepiej tych z córeczkami, którzy w moich oczach widzieli swoje własne aniołki.

Grałam przez cały czas swoją rolę, a w rzeczywistości z każdym dniem rosła we mnie coraz większa nienawiść do tego miejsca. Nic nie zmieniało faktu, że odebrano mi moje normalne życie. Szkołę, normalną rodzinę i życie. Naukowcy wychodzili z pracy i żyli szczęśliwe, a mnie zamykano jak obiekt doświadczalny, którym zresztą byłam.

Każdy mój krok miał prowadzić mnie do wolności, a każda decyzja musiała mi to ułatwić.  

Jakoś koło 23 roku życia przestałam się rozwijać, nie rosłam i nic się we mnie nie zmieniało. Stałam się niepotrzebna, wiedziałam o tym, czytałam to ze spojrzeń tych, którzy rzeczywiście mnie polubili. Wtem dowiedziałam się, że o moim życiu już posądzono i chociaż nie miałam pojęcia jak tego dokonano, zostałam przydzielona do specjalnych oddziałów. Owszem, dbano też o moją sprawność fizyczną, ale nie spodziewałam się, że zostanę gdziekolwiek wcielona. Podejrzewałam, że to mógł być owoc moich wieloletnich starań i zapewnień o wierności wobec miasta, zresztą sprawdzali mnie pod wykrywaczem kłamstw - chyba jestem naprawdę dobrą aktorką!

Jak się okazało, miałam szpiegować w Kościele Nowej Wiary w towarzystwie wiernego-szpiega naukowca, który głównie obstawiał za moim udziałem w tej misji. Teraz już wiem, że przede wszystkim zależało mu na tym, by zapewnić Kościołowi ofiarę na Noc Odkupienia, ale nie mam pojęcia, jak dokładnie udało mu się to przeforsować?

Ao wiedział, że to nie jest moje przeznaczenie, chociaż bardzo nam to pomogło w połączeniu się. Jego decyzje są niepodważalne. Szpieg zmarł na miesiąc przed rozpoczęciem mojej misji. Możliwe, że wcale nie był szczery w swojej wierze, dlatego Ao go ukarał. Śmierć mężczyzny nie zmieniła niczego w ustaleniach, teraz rzeczywiście brakowało im kogoś w kościele i wysłano mnie tam w samotnie.

Miałam grać wierną, ale nie musiałam niczego udawać. Na obrządkach zapoznałam się z doktryną kościoła, która świetnie współgrała z tym, w co chciałam wierzyć - że anioły są symbolem zła, a ja nie mam z nimi nic wspólnego poza pochodzeniem. W odróżnieniu od szpiega, szybko przyznałam się do prawdy. Zaryzykowałam życiem, ale Ao poprowadził członków kościoła i sprawił, że zdecydowali się uwierzyć w moje intencje.

Pozbyłam się tych okropnych skrzydeł. Musiano mnie zamknąć w pustej komnacie, bo przez trzy dni nie byłam w stanie przestać płonąć. Podczas święceń kapłańskich poświęciłam jednego z naukowców, którego zdawało mi się wtedy, że darzyłam pewnym uczuciem, bo był dla mnie bardzo dobry, gdy przebywałam w celi. Teraz wiem, że ta ofiara nie była wystarczająca, bo moja miłość do Ao wymaga czegoś znacznie lepszego, ale nie miałam niestety nikogo bliskiego. Żyłam w kłamstwie.

Aktualnie jestem kimś pomiędzy, chociaż KNW dobrze wie, że sytuacja się obróciła - teraz jestem szpiegiem kościoła w szeregach władzy. Każda informacja, którą przekazuję miastu, jest dokładnie określana i powtarzana przeze mnie jak z ust proroka.

I nic tego nie zmieni.


Dodatkowe informacje:
x Na co dzień korzysta wyłącznie z japońskiego, ale modli się głównie po łacinie, nawet podczas wspólnych modlitw. Nauczyła się tego wymarłego języka w Kościele, dzięki uprzejmości zaznajomionych z nim wiernych i kapłanów.

x Ma słabą głowę do alkoholu, ale jest raczej typem pijanego śpiocha - znika gdzieś w trakcie i potem znajdują ją schowaną w jakiejś szafie. Stara się nie pić, bo zdarza jej się samoistnie podpalać losowe części ciała, najczęściej włosy, stopy i palce. Lepiej mieć na nią oko.

x Uwielbia pić roślinne napary. Na Desperacji często trudno je nazwać herbatą. Ma swoje przepisy i sposoby na zorganizowanie tych bardziej smacznych i zjadliwych, przez co często skłania się ku obrabianiu ogródka i kuchni kościelnej.  

x Nie umie jednoznacznie określić swojej orientacji, uważa, że podziały są niepotrzebne, ale nie byłaby w stanie pójść do łóżka z pierwszą lepszą napotkaną osobą. Najprawdopodobniej jest osobą demiseksualną - musi czuć z tym kimś pewną więź, by pomyśleć o inicjacji seksualnej.

x Przyzwyczajona do wstawania o wczesnych godzinach, najczęściej jest pierwszą osobą, która otwiera oczy i zaczyna dzienną rutynę w kościele. Znana jest z prowadzenia porannych modlitw dla tych, którzy chcą się przyłączyć. Śpi mało, bo zwykle po jakieś 4-5 godzin i nie umie dłużej, nadrabiając krótkimi drzemkami w ciągu dnia.

x Katapleksja trochę przeszkadza w życiu codziennym, bo wystarczy ją wystraszyć i już wszystko leci jej z rąk, ale świat zapewnił dziewczynie drobną rekompensatę - jest oburęczna. Warto wspomnieć też, że prześlicznie kaligrafuje!  

x Jako Anais głównie jest znana w kościele, zaś wśród miastowych używa prawdziwej godności, stąd najczęściej mówią do niej po nazwisku. Aina używane jest wśród tych, którzy brali udział w badaniach i mieli z nią kontakt w laboratorium.


Ostatnio zmieniony przez Anais dnia 15.06.17 11:48, w całości zmieniany 3 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.06.17 22:16  •  Is this what we deserve?  Empty Re: Is this what we deserve?
Niech stanie się karta!

*doradztwo w sprawie mocy potrzebne od zaraz, bo nie umie w moce*
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.17 10:10  •  Is this what we deserve?  Empty Re: Is this what we deserve?
Skoro ogień nic jej nie robi i to podpalanie się jest tylko takim podpaleniem, to do żywiołu ognia przydałoby się jeszcze dodać jakieś skutki nadużywania mocy. To samo przy świętym ogniu – przynajmniej w przypadku rozleglejszych ran powinno się to kończyć czymś więcej niż tylko bólem rąk.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.17 12:03  •  Is this what we deserve?  Empty Re: Is this what we deserve?
Poszło, dodałam ograniczenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.06.17 12:53  •  Is this what we deserve?  Empty Re: Is this what we deserve?
W porządku. W takim razie samego żywiołu ognia może używać przez 3 posty z przerwą na 4. To samo z bombą dymną. Jeśli zaś chodzi o leczenie, to po jednym takim także musi odczekać 4 posty.
✕ AKCEPT.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach