Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Od kilku miesięcy w grupie Łowców zaczęły pojawiać się problemy. To, że zawsze kilka osób znikało i zostało uznanych martwymi to nic dziwnego. Zwłaszcza, że wyprawy w miasto czy w Desperację to nie przelewki, a Ściana ma jeszcze wcale sporo miejsca na upamiętnienie nowych osób. Problem zaczął pojawiać się, z miejsca którego zupełnie się nie spodziewali - z kanałów, które wielu nazywało domem.
Łowcy rzadko kiedy umierali ze starości, ale żaden z tych buntowniczych duchów nie chciał paść trupem pożarty przez chorobę. A właśnie to zaczęło być coraz powszechniejsze. Patrole puszczane w ich głębię zaczęły znikać na dłużej niż powinny, znajdowano je potem słaniające się na nogach. Grupa napuchnięci, bladzi i z wysoką gorączką. Długo cierpieli i umierali z usmażonymi przez gorączkę mózgami, lub trawionymi zarazą wnętrznościami.
Nie była to jedna choroba, to była cała ich masa, która mutowała i roznosiła szybko. Kiedy liczba zarażonych dobiła kilkunastu sprawą należało się zająć.
Wtedy też jeden ze starszych przedstawicieli ich rasy wezwał trójkę młokosów. Hayato Kamui, był ucieleśnieniem wyobrażeń o senpaiu. Był od zawsze i nawet najstarsi Łowcy wiedzieli, że on jest i że pojawiał się jeszcze za czasów ich młodości. Był znany i owiany legendą, jakby z samego faktu że jest. Zawsze działał w cieniu i zdawało się, że zajmuje się po trochu wszystkim, a pojawia z rzadka, gdy jest potrzebny jako wsparcie. Ubrany w ZBROJĘ czarnowłosy mężczyzna o bladej jak tynk skórze. Z twarzą, która widziała wszystko i patrzącymi na wszystkich protekcjonalnie oczami. Jedyne co odznaczało od tłumu takich samych jak on był pierścień z czerwonego kamienia z liczby 4, który zdawał się błyszczeć delikatnie nawet w zupełnej ciemności.
Do każdego z was przybył posłaniec, wyjątkowo podekscytowany przekazując wieści, że Kamui czeka na was. Miejsce zbiórki to boczna odnoga ścieku - robiącej teraz za ambulatorium i kostnicę. Właśnie grzebał przy stole spisując notatki przy wymazach oczekując aż zbierzecie się w kupę, a obok niego zwijał się z bólu porośnięty cystami i ropiejący z każdego otworu ciała chłopak, którego Angel mogła poznać bez problemu. Daisuke, jej rywal sparingowy. Zawsze był uśmiechnięty i cięty. Zawsze doprowadzali swoje starcia do remisu, teraz jednak leżał i czekał na śmierć szprycowany narkotykami i antybiotykami.
Mężczyzna zadawał się zajęty, jednak gdy tylko zobaczył ich kontem oka wskazał im na leżące na stole rękawice i maski. Jego mina wcale nie zdawała się wesoła, mimo tego z jego sylwetki bił spokój i opanowanie.
- Witam, - rzucił ciepłym tonem nadal nie unosząc na nich wzroku. - Przepraszam za okoliczności, w których się spotykamy. Ale ktoś się musi nimi zająć.
Przerywając na chwilę podszedł do najbliższych zwłok i wsadził uzbrojoną rękę do środka wyciągając coś co może kiedyś było wątrobą, teraz jednak było śmierdzącym ochłapem zrogowaciałego i gnijącego mięsa.
- On umarł godzinę temu. - Rzucił jakby opowiadał o nudnym dniu w pracy. - Kiss-kun, Pat-kun, Angel-chan. Wezwałem was abyście wsparli mnie w tym co się tu dzieje. Z tego co wiemy od tych, którzy potrafili jeszcze mówić i grupy rekonesansowej to mamy do czynienia z jakimiś dziwnymi Wymordowanymi i pleśnią, która zaczęła rozpościerać się w głębi ścieków. Zwierzęta pomarły. Wystarczy postać trochę bez ochrony i w ich wyziewach i łapie się taki syf jak ci tutaj. - Poderwał w końcu wzrok taksując ich uważnie.
- Ja jestem potrzebny tu, ale wirusy na złość mutują szybciej w naszych ciałach i to poza skalą. Trzeba sprawdzić co to powoduje. Wytłuc wszystkie parszywce i przynieście mi próbki z tego co za tym stoi. Wtedy zrobię coś innego prócz spowalniania ich śmierci.
Palcem wskazał im na kartkę, która leżała na stole.
- Jak nie czujecie się na siłach zrezygnujcie. Jeśli potrzebujecie pytań to pytajcie, bo mogłem zapomnieć o czymś w tym pierdolniku. Byle szybko - popędził ich ostrzejszym tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Oni mogą zbyt długo czekać. Nie wiadomo czy to się nie rozprzestrzenia i nie uderzy w cywili w mieście. Mamy walczyć o wolność, a nie dać zabić wszystkich. Na kartce jest przepustka do zbrojowni, weźcie ciuchy ochronne, maski i dużo filtrów. Proponowałbym jakąś broń  palną, bo walenie w to mieczem albo pięścią to ostateczność.
Aby zaprezentować złapał chorego Daisuke i ścisnął mocniej za jego skórę na ramieniu. Ta zaraz odeszła jak kożuch z budyniu i rozlała się spod niej oleista czerwono-zielona ciecz.

[To tak z konkretów se napiszcie czego tam se chcecie wziąć. Macie do wyboru arsenał jaki chcecie, stroje ochronne i powiedzmy, że filtrów macie na około 4 godziny buszowania w maskach. Co do mechaniki to jak uznam, że będzie potrzebna to Wam ją przestawię.
Napiszcie mi jak będziecie chcieli zacząć i skończycie planowanie wyprawy i takie tam, macie mapkę z oznaczonymi punktami prawdopodobnej genezy zarazy i możecie robić co chcecie i wymyślać coś sami. Jak będzie fajne to puszczę nawet coś czego nie rozdałem teraz. Póki nie uznacie że idziecie to możecie se nawet pisać posty po kolei, jak już ustalicie to niech ktoś da mi znać.
Jakby co pisać na GG albo coś, bo późno jest i mogłem coś pokręcić. Pamiętajcie, że wszystko zajmuje czas, a ten jest w tym wypadku waszą walutą.]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kissao, gdy tylko mężczyzna przestał już gadać, nie marnując chwili tylko złapał za bark swojego brata i Angel.
-Idziemy. Do zbrojowni.
Zarządził. Nie czekał na żaden sprzeciw ani nic. Ruszył pierwszy w jej kierunku. Czas to ostatnie co teraz mają. Gdy tylko tam się znalazł od razu złapał za strój ochronny.
-Nie mam zamiaru porosnąć tym gównem...
Złapał za maskę, którą przypiął do paska i złapał około 5 filtrów do niej, które upiął do pasa taktycznego.
-Pat. Bierzesz dodatkowe zapasy filtrów dla każdego. Powiedzmy że musisz wsiąść po dodatkowe 10 filtrów dla każdego.
Zarządził Kissao, rzucając mu plecak taktyczny, który wygrzebał z jakiejś szafki w zbrojowni.
-Bierzecie oboje przynajmniej po pistolecie. Wolał bym żebyście wzięli minimum jakieś SMG.
Złapał za plecak i zaczął wrzucać do niej amunicje.
-Ja zajmę się targaniem amunicji. Skoro i tak jestem strzelcem to mogę się obciążyć dodatkowo. Angel. Zaopatrzenie medyczne i woda. Dodatkowo każdy ma mieć swój strój plus zapasowy.
Chłopak trochę zbyt zarządził co mogło reszcie nie przypaść do gustu, jednak miało to swój cel. Nie chciał aby, którekolwiek z nich porosło takim syfem i zginęło. Gdy już załadował plecak zaczął spoglądać na mapę, którą dostali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pojawiła się oczywiście parę minut przed czasem, czekając w progu widziała tych wszystkich cierpiących łowców. Ruszyła do stolika gdzie czekał na nich Kamui. Jej wiedza medyczna była czysto podręcznikowa, nie wspominając o opatrywaniu ciała po sparingach i łatania ran postrzałowych paru osób. Na tym się to kończyło niestety, nie mogła się przydać bardziej w leczeniu czegokolwiek. Kiedy zbliżyła się na tyle aby rozpoznać leżącego na stole Daisuke aż ją wmurowało. Rozdziawiła usta z niedowierzaniem, zrobiła krok w przód - Dai.. - szepnęła krzywiąc się z litości na widok cierpiącego młodzieńca. "Nie waż się zdechnąć.. jeszcze Ci dupska nie skopałam porządnie w walce.." dodała w myślach już. Nie zbliżała się jednak bardziej, nie pomoże mu jak sama się zarazi tym paskudztwem. Spojrzała na Hayato i skrzyżowała ręce pod piersiami co jakiś czas rzucając spojrzeniem po pomieszczeniu. W końcu pojawiła się jakaś znajoma twarz "Kissao.. no kto by się spodziewał.." przeszło jej przez myśl gdy na niego zerknęła. Uśmiechnęła się miło i skinęła główką na przywitanie. To samo uczyniła w kierunku drugiego łowcy, który się pojawił, choć tego typa już nie kojarzyła. Słowa przełożonego trafiały dość szybko do niej. "Nie dać się zarazić, pozbyć się zagrożenia, przynieść próbki i ogarnąć ten burdel.. no przecież nic prostszego.." przeszło jej przez myśl. No do momentu kiedy nie usłyszała wskazań co do broni palnej. Zmrużyła nieco ślepka na samą myśl o spluwie i wzdrygnęła się widząc jak Hayato prezentuje in stan biednego Daia. - Poza bronią potrzebujemy czegoś na przetransportowanie próbek.. - powiedziała w oczekiwaniu na to iż dostanie coś od mężczyzny przydatnego. Nie protestowała kiedy Kiss zataszczył całą trójkę w stronę magazynu. Po chwili szła już ramię w ramię z towarzyszami. Kiedy dotarli na miejsce, sama chwyciła za maskę i przyczepiła do pasa. Złapała za strój ochronny, 5 filtrów i podstawową wyprawkę medyczną. Bandaże, wodę utlenioną, gaziki, nawet skalpel się znalazł i jakieś szczypce. Suchy prowiant, świeża woda w butelkach. Co do broni, no właśnie. Spojrzała na pistolety i odwróciła głowę w bok, złapała za nóż myśliwski i umocowała przy lewej łydce. Poprawiła katanę uczepioną do pasa. Nigdy nie posługiwała się bronią palną w dotychczasowym życiu i nie miała zamiaru zmieniać nawyków. Wszystkie szpargały wrzuciła do plecaka. Dodatkowo złapała za takie podstawowe rzeczy, zapalniczka na benzynę, scyzoryk, duck tape i 6 flar bo nigdy nie wiadomo czy coś z tego się nie przyda. A lepiej mieć i nie używać niż potrzebować i nie mieć. - Z góry uprzedzam że nie umiem strzelać.. mogę wziąć amunicję dla któregoś z was bo mi jest ona nie potrzebna, tylko się zmarnuje w moich rękach.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Napakowany plecak postawiła obok, strój ochronny na nim i podeszła do ich przywódcy zerkając przy okazji na mapę. - To gdzie zaczynamy Liderze? - powiedziała z rozbawieniem w głosie. Nie była złośliwa, nawet jej to pasowało że któryś z nich przejął pałeczkę.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Patariko milczał długi czas, dopiero kiedy weszli do zbrojowni odezwał się do Kissao.
- Ja i strzelanie... heh... będzie kurde śmiesznie... może będzie ich chmara to w coś trafię.
Burknął chcąc przypomnieć o swoich wiecznie drżących rękach. Spokojnie zapakował plecak filtrów, założył strój ochronny i kolejny wrzucił do plecaka. Do pasa przytwierdził dwa UZI, przerzucił pas z sześcioma magazynkami na skos ciała. Był gotowy na wszystko.
- Tak... potrzebujemy próbówek i to sporo... w razie gdyby coś poszło nie tak.
Rozejrzał się chwilę. Zgarnął mapę "zarazy" i przyglądał jej się.
- Powinniśmy najpierw wyruszyć na Wschód, co prawda nie pasuje to do chronologii to jest tam tylko jeden punkt. Zastanawia mnie jak to ścierwo tam dotarło...
Zastanawiał się chwilę, przespacerował się kawałek i wziął jeszcze klasycznego shotguna.
- Potem ruszymy po śladach tego gówna. Może znajdziemy coś więcej...
Nagle szybkim krokiem ruszył do drzwi.
- Ruszajmy, nie mamy wiele czasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kissao spojrzał na Pata i Angel. Nim wyruszyli w drogę zwrócił się do nich jeszcze.
-Dostaniemy się tam tym kanałem.- wskazał na ścieżkę prowadzącą pomiędzy głównymi pomieszczaniami, pewnie jakieś pomieszczenie techniczne/serwisowe.- Jest najwęższe co daje nam przewagę ale i nas udupia. Idziemy razem i się nie rozdzielamy. Idę w środku. Nie walczę wręcz tak dobrze jak wy ale za to strzelam. Środek będzie dla mnie najlepszy, Pat zamykasz, Angel z przodu, jesteś niższa ode mnie więc nie skacz. Będę mógł w razie co strzelać nad twoją głową. Dobra. Spakowani?
Oderwał wzrok od mapy i spojrzał po towarzyszach.
-Wracamy zdrowi i w miarę możliwości cali. Jasne? Nie zgrywamy bohaterów. Mamy uratować swoich ludzi.
Na chwilę wszedł jeszcze do zbrojowni. Złapał kilka sztuk granatów fosforowych i glocka 17 z kilkoma magazynkami, które wcisnął w ręce Angel.
-Muszka, szczerbinka.- Wskazał przyrządy celownicze na broni,.Wyprostował jej ręce, swoją stopą delikatnie rozstawił jej stopy i. - Zgrywasz w jedną linie i strzelasz. Pewne pociągnięcie spustu i mocny uścisk na dłoni. Nie zerwiesz strzału to trafisz. Nie chce słyszeć "NIE". To na WSZELKI wypadek. Gotowi to idziemy. Wejście do tunelu jest 2 kilometry stąd więc ruchy.
Zarządził. Zarzucił plecak na ramię, złapał swój karabin i zaczął iść w kierunku wyjścia z tego miejsca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

'Okradając' magazyn za przyzwoleniem ich przełożonego uważnie słuchała tego co się działo w koło. Nie tylko ona się migała od broni palnej. Ale słowa Pata sprawiły że szybko doszła do wniosku że lepiej zniknąć z linii strzału gdy łowca ma w dłoniach pistolet. - Najdalej oddalony punkt na mapie może być miejscem gdzie wszystko się zaczęło.. - powiedziała zerkając na Pata. Po czym chwyciła za strój ochronny i zaczęła się w niego ubierać. Oczywiście narzuciła go na swoje normalne ciuchy. Zapasowy wepchnęła do plecaka tak jak kazał Kissao. W zasadzie była gotowa żeby ruszać przed siebie, już sięgała po plecak kiedy ich tymczasowy lider wrócił z dodatkowym sprzętem idąc prosto w stronę łowczyni. - Ha?! - mruknęła jedynie gdy nagle w jej rękach znalazł się Glock. Nie była na to przygotowana, rozdziawiła usta by coś powiedzieć. Mężczyzna jednak już palcem wskazał najważniejsze elementy broni trzymanej przez dziewczynę. - Czekaj.. co? - padło z ust zdezorientowanej łowczyni ale Kissao już stał za nią unosząc jej rękę jak by mierzył w cel przed nią. - Ej.. - mruknęła gdy rozsunął jej nogi ustawiając w dogodnej pozycji do strzału. Palec znalazł się przy spuście, aż cała drgnęła na myśl że musiałaby za niego pociągnąć. Odwróciła głowę w jego stronę, wlepiła stanowcze spojrzenie w twarz instruktora i dosłownie chciała mu powiedzieć 'nie'. Uprzedził ją wyjaśniając szybko swoją decyzję. Fakt że był stanowczy sprawił że postanowiła odłożyć sprzeciw na potem. Wsunęła to co jej dał do bocznej kieszeni plecaka. Spojrzała na w jej dłoni ostatni raz, ręka odruchowo drgnęła a Glock wylądował w plecaku. "Nie będzie takiej potrzeby.. nie będę strzelać.." przeszło jej przez myśl gdy narzuciła plecak na siebie i ruszyła w stronę wyjścia za nimi. Tak jak sobie życzył lider zrównała się najpierw z nim idąc ramię w ramię. - Wcale nie jestem aż taka niska.. - szepnęła i wyprzedziła go będąc na czele formacji. Czujna przy każdym kroku wypatrywała ewentualnego zagrożenia. Lewa ręka spoczęła na rękojeści katany, prawa na spokojnie zwisała z boku. Jak będą wystarczająco blisko zagrożonego miejsca to założy maskę ochronną.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

NACZELNIK MISJI
W związku z informacją, która pojawiła się w ogłoszeniach (zacytowana na dole w spoilerze) zamykam misję i archiwizuję. Jeżeli nastąpi chęć ponownego aktywowania jej: napiszcie do mnie na PW.

Spoiler:
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach