Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 26.12.16 23:47  •  Doom Guy Empty Doom Guy
Godność: Seitou Tora
Pseudonim: Doom Guy
Płeć: Facet
Wiek: 25 lat
Zawód: Psychopatyczny socjopata z długą historią przemocy, sekciarz, najemnik, Ex-więzień
Miejsce zamieszkania: Śpi w bazie Hycli, albo tam gdzie akurat znajdzie kawałek pola, na którym można spać jak go zrzucą.

Organizacja: SPEC (tak trochę).
Stanowisko: Obecnie to taki jakby najemnik z przymusu.
Rasa: Człowiek
Ranga: Żołnierz do zadań, do których żal powoływać normalne ekipy, nawet Hycle (albo lepiej by nie były oficjalne).

Moce (/artefakty/technologia):
HELL'S SCREAM (ARTEFAKT)
Piękna strzelba dwururka zwana przez Seia Hell's Scream. Jej genesis jest owiane zupełną tajemnicą, jednak pewne jest jedno. Nie została wykonana w sposób konwencjonalny ani nie zachowuje się jak normalna strzelba.

WYGLĄD:
Strzelba wykonana z czarnej stali pokryta wieloma runicznymi znakami wręcz capi krwią. Na całej baskilii, kluczu i spustach wykonano śliczne ornamenty ze scen biblijnych... przeinaczonych jednak tak, by wyglądały na supremację demonów i innych pomiotów piekielnych. Po jednej stronie małe diabełki wbijają Jezusa na krzyż, a po drugiej widać scenę uwiedzenia Ewy przez Węża. Tuż przy lufie znajduje się ostry bagnet z zadziorami stworzony do rozrywania ciała.
Przy pociągnięciu cyngla wydaje czerwony blask z lufy i dźwięk pieca hutniczego, w którym przypadkowo znalazła się jakaś osoba, dym śmierdzi bardzo podobnie.

FUNKCJONALNOŚCI:
Bagnet ostry jak żyleta potrafi przejść przez nawet grubą skórę jak przez masło, pomaga też w utrzymaniu dystansu i efektowne wykończenie wroga.
Sama strzelba wypala z siebie wszystkim co znajdzie się w magazynku. Piach, kamienie, pociski, śrut, zęby. Jej prochem jest jednak krew.
Krew zwierząt i zwykłych ludzi sprawia, że wypala podobnie do normalnej broni, jednak Łowcy, wymordowani, wytrenowani żołnierze/najemnicy czy Anioły dają jej przyjemnego kopa. Im więcej i lepszej jakości krwi broń się napije tym potężniejszy jest jej kop.
Broń działa jak strzelba z ustawiającymi się automatycznie czokami (to są takie wkrętki do lufy, które regulują rozprysk śrutu i jak daleko ma skuteczne skupienie. Niesie też znacznie dalej bo do 40 metrów można wykonać w miarę celny strzał. Każdy pocisk pokrywa się jednak czerwonym kryształem/kryształkami z krwi, przez co pociski są znacznie twardsze. Zdają się mieć więcej mocy przebijającej i wyniszczającej.
W razie gdyby trzeba było walczyć na bliski zasięg broń jest na tyle solidna, że można ponawalać nią jak maczugą lub bronić się bez strachu, że ta się rozpadnie.
Krew również działa jak proch dla tej bestii. Wymaga dwóch łyżek krwi na strzał. 2 litry wystarczają na cały dzień zabawy.

SŁABOŚCI:
Broń wymaga krwi do strzału i spala ją biernie, więc zdarza się, że w roztargnieniu ktoś zapomni ją "podlać" i usłyszy tylko smutne cyknięcie niepowodzenia.
Sposób przeładowania jest taki jak w zwykłych dwururkach, wiec 2 strzały i trzeba wsadzać nowe pociski.
Broń z resztą zdaje się posiadać własną świadomość. Byle kto nie jest w stanie z niej wypalić. Tylko ludzie, którzy stracili wiarę lub wprost odwrócili się od boga mogą ją dzierżyć. Tylko ci, którzy zabili wielu winnich i niewinnych mogą próbować z niej wypalić. Hell Scream potrzebuje przynajmniej jednego zabójstwa (nieważne czego) w tygodniu aby ciągle uznawać kogoś za swojego pana. A póki co Doom Guy dobrze spełniał się w tej roli.


ARTEFAKTYCZNA ZBROJA HELL DIVER (TECHNOLOGIA)
Znaleziona w tym samym miejscu, w którym Sei odnalazł strzelbę. Technologiczna perełka, której skuteczne rozwiązania i sposób użytkowania mogłyby spędzić sen z powiek nawet najznamienitszym mechanikom (zwłaszcza, że jest łatwa do modyfikacji, ale niemal niemożliwa do zreplikowania w 100%).
Mimo wielu lat w starym grobowcu zachowała się bez szwanku czy rdzy.

WYGLĄD:
Biała zbroja z czarnym krzyżem na piersi. Nie wygląda może zbyt okazale na zewnątrz, jednak w środku jest wręcz naładowana mechanizmami, które pomagają użytkownikowi z zwiększeniu jego siły i szybkości  pewnych funkcji, by skaczący w serce akcji żołnierz nie musiał przejmować się głupotami.
Zakrywa ona całe ciało najlepiej chroniąc głowę, tors, ramiona, górne partie pleców i uda (no i jeden z najgrubszych pancerzy jakie ma, znajdują się na kroczu :x). Jej słabym punktem są jednak wszelkie przeguby, które chroni tak dobrze, jak gruba skórzana kurtka.

FUNKCJONALNOŚCI:
- Ochrona co ważniejszych organów i miejsc, które łatwo trafić unieszkodliwiając człowieka.
- Wizjer ma zdolność autoczyszczenia się z krwi i brudu.
- Przy ustach i nosie znajduje się system recyglingujący wodę z ciała i wziewne odzyskiwanie hormonów (takie jak dopamina i adrenalina), dzięki którym użytkownik dostaje potrzebnego kopa, który pozwala walczyć skutecznie dłużej niż w zwyczajnym rynsztunku.  
- Posiada też niewielką ilość pamięci, w którą wgrywają się makra najczęściej wykonywanych czynności. W czasie, gdy Sei rozgląda się lub uskakuje przed ciosami jego palce szybciej i sprawniej niż kiedykolwiek przeładować broń albo automatycznie zasłonić wrażliwsze części ciała spluwą/rękoma. Tak więc najprościej mówiąc poprawia refleks.
- Wiele kabur, skrytek i pokrowców pozwala zapakować do niej mały arsenał wszelakich pierdółek.
- Zbroja wspomaga też naturalną siłę. Jej mechanizmy pozwalają zwiększyć udźwig o 50% co sprawia, że użytkownik może ponieść więcej niż wygląda (przekłada się to też ogólną siłę użytkownika).
- Posiada system "katapultowy". Jeśli użytkownik uzna, że łatwiej będzie mu bez niej niż z nią wystarczy aktywacja specjalnej kombinacji poleceń. Wtedy po prostu otwiera się i można wyjść z niej jak z szafy.

SŁABOŚCI:
- W środku jest gorąco jak piekle (pun intended) i system wydobywania wody z potu był po prostu niezbędnym ficzerem, a po dłuższym łażeniu w niej odparzenia są wręcz gwarantowane.
- Zbroja waży dobre 50 kg (czyli ponad dwa razy więcej od pełnej płyty) i gdy duży ładunek elektryczny sprawi, że walną systemy wspomagania to można z niej jedynie wyjść albo czuć ciężar na swoich barkach. Z resztą jeśli którykolwiek z systemów padnie walka w niej przemiana się częściowo w walkę z nią.
- Zbroja musi być kalibrowana i naprawiana co jakiś czas. Póki siedziała w próżni nic jej nie wadziło, jednak teraz mechanicy muszą do niej zaglądać aby nie była tylko ciężkim balastem.
- Nie jest to szczelna puszka: płomienie, uderzenie wody, mróz. Wszystko może powoli przypiekać, topić lub doprowadzić do rozmrożeń.
- Zasilana jest małym reaktorem, o nie do końca znanym składzie, który ukryty jest pod najgrubszym kawałkiem pancerza na plecach. Jeden fartowny strzał z armaty albo broni plazmowej może zrobić boom, które połamie mu żebra i kręgosłup, robiąc za sobą elegancką kule ognia.


Umiejętności:
Zwiększona siła i wytrzymałość - Facet żyje z wojaczki i mordowania niemal od najmłodszych lat. Nigdy nie miał zbyt dobrej edukacji, więc przez większość czasu trenował sam lub z nauczycielami. Dzięki temu jest znacznie silniejszy i wytrzymalszy niż można się po nim spodziewać.

Walka Strzelecka - To jego mały dar, jak dostanie do łapy jakąś broń po chwili zabawy wie jak się nią posługiwać. Chociaż jego ulubionymi i tak są strzelby, to nadal nie będzie pudłował w stodołę jak da mu się dowolną pukawkę.

Walka Wręcz - Jego sposób walki nie jest wyuczony u mistrzów, nie jest techniczny czy popisowy. Ale jeśli chciałbyś zobaczyć najbrutalniejsze widowisko i jak to się może dziać, że krótkim nożem można sprawić, że pokój zabarwia się na czerwono to trafiłeś w dobre miejsce. Dziki i szalony styl jest tak naprawdę intuicją chłopaka połączoną z jego morderczymi zapędami i refleksem po prostu robi z niego zawodnika, który potrafi stawać w szranki z różnymi popierdolami.

Odporność na ból i strach - Sei po prostu nie boi się, a przynajmniej nie w ten sposób jak normalni ludzie. Sadomasochistyczne zapędy każą mu brnąć dalej, nawet jeśli wiadomo że nie jest to zbyt sprytne. Tora po prostu śmieje się w twarz niebezpieczeństwu zbywając groźby czy wyrywanie mu paznokci śmiechem i czeka na możliwość rewanżu.

Urok Osobisty - Tora wie, że wygląda dobrze i na pierwszy rzut oka nie zdradza byciem zwyrodniałym świrem. Podczas rozmów czuć w nim ciepłą miłą i pocieszną osobę, z jakimś pazurem i charyzmą. Mało kto jest w stanie odmówić jego szerokiemu uśmiechowi i rozbrajającej szczerości. Pomaga mu to wyłgać się z pewnych sytuacji, przekonywać do siebie ludzi "bo mu dobrze z oczu patrzy i jest taki fajny".

Słabości:
- Uzależniony od adrenaliny - To nie tak, że po prostu ją lubi. Seitou jej potrzebuje. Jego całe życie to pasmo atrakcji i jatki, która od małego dostarczała mu jej do żył. Teraz po prostu musi przyjmować jej mniejsze lub większe dawki inaczej zaczyna szaleć i szukać sposobu na jej zdobycie.
- Jonasz - Facet po prostu sprowadza na siebie i innych (częściej innych) nieszczęście. Wystarczy, że gdzieś się pojawi, a zaraz okaże się że do wioski przyjeżdżają bandyci. Kiedy próbował się ustatkować Wymordowani przyszli i zniszczyli mu dom zabijając przy tym ukochanego pieska, Pana Pikla. Raz umówił się na zwykłą walkę na śmierć i życie, niestety zamiast normalnego starcia musiał współpracować z rywalem by najpierw zabić jakieś wielkie tałatajstwo, które uznało że to dobra pora na żer w tej okolicy.
Nawet nie szukając problemów one same go znajdują zmuszając do ciągłej akcji.
- Jest porywczy i narwany. Nie chodzi o to, że wyjątkowo głupi, bo swój rozum ma. Ale przez jego problem z dostarczaniem sobie emocji nie potrafi spokojnie podejść do sprawy. Drzwi zamknięte na 4 spusty? Wysadźmy ścianę! Negocjacje nie idą tak gładko jak chciał? Jak pogrozi im bronią to na pewno wszystko pójdzie szybciej.
- Nie jest idiotą, ale na pewno nie można go nazwać oczytanym. Szczytem jest, że zna japoński w piśmie i mowie i kalecząc potrafi powiedzieć coś po ingriszu. Nikt nigdy go niczego nie nauczył : (

Wygląd zewnętrzny:
Seitou wygląda na w miarę zadbanego młodego chłopaka (o tyle zadbanego na ile pozwalały mu warunki, w których przebywał i więzienie, w którym siedział. Czerwone długie włosy przeważnie złapane przez opaskę by grzywka go nie drażniła.  Zielone oczy emanują wręcz radością, jest w nich ten charakterystyczny błysk ludzi ambitnych, ten młodzieńczy zapał do wielkich czynów i poznawania świata.
W uszach nosi kolczyki, pamiątki po matuli. Drobne usta często wykrzywiają się w miłym dla oka i szczerym uśmiechu, a sama mimika twarzy jest wyjątkowo bogata w przeróżne miny i rzadko skrywa cokolwiek.
Chłopak jest dość wysoki, bo mierzy sobie aż 190 cm wzrostu. Waży przy tym około 90 kilo. Mimo, to wydaje się wyjątkowo szczupły, a niemal cała waga poszła w mięśnie, z których może być dumny jak mało kto. Wyrzeźbiony przez lata treningów i biedną dietę sprawił, że wygląda naprawdę nieźle. Duża część torsu pokryta jest jednak przez rany postrzałowe, lub te po cięciach. Ramiona i przedramiona ma za to pełne tatuaży symbolizujących pieczęci Króla Solomona, symbole krzyży i chaosu, które pozostawił na jego ciele przelotny romans z sektą.

Charakter:
Pod tym miłym i wesołym ze świata człowiekiem kryje się jednak prawdziwie zwyrodniałe zło. Młody chłopak nie miał zbyt wielkiego powodu aby stać się takim. Jedni mówią, że mutacja. Drudzy, że to antychryst w końcu postanowił dokonać dzieła. W silnym i przystojnym ciele z bystrym umysłem kryje się prawdziwy psychopata. Chłopak znalazł swoje szczęśliwe miejsce w dostarczaniu sobie dużych ilości wrażeń i adrenaliny. Zawsze czuł pustkę, której nie mógł ugasić niczym prócz ryzykowaniem życia swojego i innych. Posiada pewną formę kręgosłupa moralnego, jednak są to jego prywatne przykazania i największym problemem jest to, że trzyma się ich twardo.
Nie owija w bawełnę, zawsze bezczelnie uśmiechnięty i skory do łamania schematów. Nigdy nikt nie nauczył go jak powinien zachowywać się porządny człowiek, a jego doświadczenia na Desperacji tylko pogłębiły w nim to drzemiące zło i brak hamulców.
Nie rzuca się on na każdego z bronią w ręku, swój rozum ma i nie raz zawiązywał dziwne sojusze tylko po to by dalej móc spełniać swoje cele i załapać się na kolejną dawkę rozrywki.
Jak to się mówi w tańcu chłopak się nie pierdoli, oznacza to tyle że jest gotów na wiele i jest narwany. Może przejdzie mu to z wiekiem, póki co jednak widział i przeżył tyle, że mało co jest w stanie wywołać w nim podziw. Strach to dla niego nie jest uczucie negatywne. Wręcz przeciwnie bawi go on, każe mu brnąć dalej i przezwyciężyć swoje słabości.
Gdyby tylko nie traktował ludzkiego życia gorzej niż swojego to może byłby z niego porządny człowiek, jednak obecnie można nazwać go tylko małym zepsutym socjopsychopatą, który nie radzi sobie z akceptowaniem standardów innych ludzi. A to wszystko ukryte pod płaszczem uśmiechu, bezczelnych tekstów i zawadiackiej natury sprawia, że aż ciężko nie nie dać się porwać diabłu w jego śmiertelne tango.


Historia:
Jego historia zaczyna się bardzo przeciętnie. Ojciec były najemnik, potem etatowy alkoholik i ćpun. Matka do tego grona ciekawych zawodów dołączyła również bycie kurtyzaną. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem, a ojciec akceptował że prawdopodobnie większość jego dzieciaków wcale nie jest jego. W tej dysfunkcyjnej rodzinie, zamieszkującej w głębi Państwa Środka narodził się Seitou. Chłopiec był rudy, co aż nadto drażniło ojca, który może akceptował nieswoje dzieci jednak miał duży uraz do takiej ich inności.
Z resztą nie tylko on szydził z niego i go tłukł. Matka nie miała czasu na opiekę nad nim, więc chłopak zdany był na pastwę ojca, bandy starszych braci i sióstr i innych dzieciaków, które rzucały w niego kamieniami i straszyły.
Tylko jedna osoba była mu przychylna. Córka sąsiadów starsza od niego o jakieś 4 lata. Zajmowała się jego ranami, gadała z nim i pomagała uciekać, gdy po raz kolejny ktoś postanowił urządzić na niego nagonkę.
Parka dorastała i w wieku jego 9, a jej 13 lat zaczęli sobie obiecywać miłość, wspólną farmę i szczęśliwe życie.
Pierwszą rzeczą, która popchnęła go na jego drogę życia był zakaz zbliżania się do Riki, który jej ojciec uskutecznił, gdy w końcu nakrył ich na wspólnych schadzkach. Samotnemu chłopakowi nie zostało nic prócz planowania tego co razem sobie obiecali. Chłopiec trenował sam biegając dużo, podnosząc skały, waląc pięściami w co popadnie. Chciał odpłacić się Rice za jej dobroć przez cały ten czas, nie był na tyle silny by postawić się wszystkim, ale to w krótce miało się zmienić.
W dniu piętnastych urodzin coś w nim jednak pękło. Był to chyba jedyny czas, kiedy w ogóle ktokolwiek z rodziny się do niego odzywał (przeważnie życząc mu by umarł szybko, ale zawsze była to rozmowa). Seitou podszedł wtedy do ojca i poprosił go o nauczenie go uprawiania ziemniaków i wyrywania chwastów. Ojciec jednak był tego dnia na paskudnym kaco-tripie i nie dość, że zwyzywał syna to skopał go i poturbował tworząc pod młodym chłopcem kałużę krwi, moczu i łez.
Sei wiedział, że ojciec trzyma starą broń i amunicję w szafce, którą rzadko zamywał, a jeśli już kluczył stawiał tuż pod nią.
Tora zabrał mu wszystko: strzelbę, pistolety i noże. A następnie zaczęła się rzeź. Cała wioska licząca jakieś 60 osób padła w jedną noc, a ziemia spływała krwią.
Czuł niewyobrażalną radość z tego co się stało. To było jego marzenie cały ten czas, zemścić się, a że nie znał innej rozrywki prócz przemocy to dało mu tego kopa.
Docierając do domu Riki zmasakrował jej ojca, który leżał na ziemi trzymając się za rozerwane pociskami ze strzelby nogi. Rika trzymała go błagając aby przestał i by uciekli razem. Lecz dla nie było odwrotu. Za krzywdy, które mu wyrządzono czekała kara. Jeśli tego nie rozumiała to była tak samo zła jak oni wszyscy. Gdy śrut rozerwał jej czaszkę był to ostatni raz, gdy kiedykolwiek zapłakał. Ot, samotna łza powędrowała po jego brodzie mieszając się i znikając w kroplach krwi które pokrywały jego twarz. Jej ojciec to była już tylko formalność.
Na koniec tylko obiecał jej zwłokom, że stanie się farmerem, choćby miał wymordować wszystkich.
***
Pozostałe 4 lata kiedy zostawił za sobą Miasto Duchów (tak nazwano je po jego odejściu) łapał się różnych mniejszych i większych grup najemniczych świrów. To oni nadali mu przydomek Doom Guy, gdyż był najbardziej nienormalny z całej bandy nienormalnych ludzi.
Jedni z nich nazywali się Bronies. Chłopaki przekonały go po pijaku, że warto zrobić sobie tatuaż na tyłku, który odda ducha każdego z nich. No i tak też się stało. (tu jest [url= https://imgur.com/1lVgwHY] TATUAŻ[/url] )
Młodzik napadał na konwoje, mordował wioski i kamratów, którzy nie potrafili zrozumieć jego pasji do farmerstwa.
***
Koniec końców bez pracy, ze znajomymi rozsianymi po pół Desperacji oraz okolicach poza Japonią i z listem gończym na karku siedział w podłej knajpie pijąc jakiś tani samogon w smaku jakby był robiony ze szczurów i pleśni i pewnie wcale nie było to tak odległe prawdzie.
Nawet nie wiedział jak, ale nagle zaczął gadać z jakimiś ubranymi w piżamy z kapturami ludzikami, którzy mówili mu coś o jakiejś wierze, że są z Kościoła Nowszej Wiary, który jako jedyny ma rację i czy nie chce się nawrócić.
Po ciężkich negocjacjach udało mu się wytargować ziółka, alkohol, piżamę z kapturem i dwa niezatrute posiłki dziennie.
Barman, którego znał już od przeszło trzy lata próbował uprzedzić ekipę, że byłoby dla nich lepiej aby nie próbowali zaczepiać Sei'a i namawiać na jakiekolwiek przygody.
Tora rzucił tylko banknot. Dopił wódkę i obiecał, że wróci tylko idzie się przewietrzyć.
Pół roku kręcił się z bandą 3 facetów i dwóch kobitek, które z tego co zauważył były do użytku publicznego i chyba chciały pokazać, że to że ma się wszystkie choroby jakie się zna wcale nie przeszkadza w wielbieniu boga i życiu w ogóle. Był to najbardziej wyniszczający jego wątrobę i nerki rok (nie mówiąc o skórze, która pokryła się sporą ilością nowych tatuaży). Jednak w końcu krążenie z tymi potrzebującymi ciągłej opieki przychlastami zdało się na coś.
Ich lider wytrzasnął skądś dziwną mapę z podań ludowych o grupie przeklętych żołnierzy, aniołach, wielkiej walce. Sei nie specjalnie ich słuchał, ale zaraz wyczuł interes sprzedawania starego złomu popieprzonym kolekcjonerom syfu z piasku, a że trochę kupców i wtyk udało mu się zebrać to łatwo będzie zarobić.
W końcu wyruszyli i o dziwo po 2-3 dniach wycieczki na pustyni trafili na kamienną dolinkę, a na jednej z półek skalnych naprawdę jest jaskinia, o której prawił jakiś stary szaleniec i który sprzedał Kościołowi mapę. Zmyślnie puścił przodem ekipę, bo co prawda nie bolało go włażenie w tarapaty, ale w miny i pod łapy potworów już tak.
Na samym końcu znajdowały się trzy rzeczy. List w trupiej ręce, przerdzewiała już podłużna skrzynia z metalu i dziwny pakunek, zdecydowanie wykonany lepiej niż poprzednie.
Na ścianie za to wyryte w skale paznokciami i zamalowane krwią były ostrzeżenia w różnych językach by nie dotykać broni i zbroi, że są one częścią szatańskiego rynsztunku. List rozwijał ostrzeżenie tłumacząc co się tu stało.
Jakiś śmieszny zakon pilnował tego miejsca by przypadkiem nikt niepowołany nie dotknął znowu tego narzędzia. Kamienisty kawałek był jakimś małym forcikiem, który pilnował właśnie tego artefaktu. Hell Diver i Devil Scream, gdy kultyści masturbowali się do znaleziska i odprawiali modły szczęścia i radości Sei rozejrzał się po jaskini. Widać było, że mieli szczęście bo na ścianach widać było ślady po kulach, dużo krwi i pył po wybuchu czegoś potężnego. Pewnie system pułapek był sukcesywnie wyłączany przez lata prób dobrania się do skarbów i ich pominęły jeśli nie wszystkie to te najbardziej oczywiste.
Tak czy inaczej skoro przyszedł tu po skarby to je chciał dostać. Mało subtelnie pieprznął siekierą w skrzynkę, z której wydobył się opętańczy ryk, zapach palonej krwi i coś co Sei mógł bez wątpienia uznać za zapach wspomnień i nostalgii.
Kościół patrzył jak oniemiały na tego szaleńca, który z radością chwyta w dłonie broń, przed którą ostrzegało ich wszystko co w tym miejscu znaleźli.
Tora podziwiał broń dotykając jej run i rytów. Wtedy nie wiedzieć czym i kiedy rozciął sobie palec. Zamiast zatamować krwawienie czuł że trzeba pozwolić strzelbie na pokrycie się krwią. Poczuł, że jest godny strzelania z niej, że jedyne co musi zrobić by broń w pełni zaakceptowała jego panowanie to zabić pozostałych członków ekspedycji. Tora nie wahał się na chwilę, jeśli jakiś pokryty starożytnymi znakami gnat mówi mu o zabijaniu i dostaniu wielkiej mocy to jest jak gwiazdka.
Zatłuczeni kolbą. nabici na bagnet, rozszarpani i rozdziobani napompowali broń swoją krwią. Tora wycelował nią w tunel z którego przyszedł i oddał strzał. Karmazynowe kryształy odbiły się od ścian, a ryk który z siebie wydała sprawił, że postanowił kochać ją, dbać o nią i nigdy więcej się z nią nie rozstawać.
Zbroja była kolejną niespodzianką. Po naciśnięciu guzika próżnia w której się znajdowała wypełniła się powietrzem i z głośnym sykiem otworzyła drzwiczki. Była niemal jak na miarę, dostosowując się trochę do jego wymiarów. Teraz nie tylko miał piżamkę, ale i zbroję i shotguna. Trochę żal mu było jednak myśleć o sprzedaniu ich. Zwłaszcza, że wyglądał w nich za fajnie aby się z nimi rozstawać od tak za garść kasy. Przy ich pomocy zarobi jej znacznie więcej!
List zachował na wszelki wypadek, bo było tam coś o jeszcze jednej lokacji trzymającej w sobie broń jeszcze potężniejszą od tej, której stał się właścicielem.
***

Minął kolejny rok, gdy Doom Guy zdobywał swoją infamię jako największy skurwywij. To jednak skończyło się, gdy na jego kochany bar zrobiono nalot komandosów. Pijany i bezzbroi nawet nie był chętny do walki. Za to pan który go zakuwał, wiązał i generalnie obezwładniał nawet nie spieszył się z tłumaczeniem czemu. Wszyscy dobrze wiedzieli czemu.

W więzieniu było nawet przytulnie. Póki nie zamknęli go w izolatce na tydzień po jego przybyciu było nawet śmiesznie. Ktoś udławił się mydłem pod prysznicem, ktoś upadł cztery razy krtanią na wlasną pięść. Nawet w izolatce potrafił opowieściami i obietnicami co zrobi ludziom obok siebie sprawić, że jeden z wariatów walnął kilka razy za dużo czaszką w ścianę i ta pękła.
W końcu przydzielili mu najgorszą karę. Zamknęli go tuż obok placu egzekucyjnego. Mógł tylko słuchać i mieć nadzieję, że kiedyś przestaną się na niego gniewać.
Rok odosobnienia, tortur i innych tego typu przyjemności nie wpłynął na niego niemal wcale. Nadal planował wielkie rzeczy i rozpaczał, że nikt w więzieniu nie był nigdy farmerem aby nauczyć go tej sztuczki.
Dopiero wizyta Ándraste Lancaster sprawiła, że światełko w tunelu się otworzyło. Zaproponowała mu kontrakt cud, którego aż żal było nie przyjąć.
Za koszt bomby w głowie i dostania telefonu, który musi odbierać zawsze zwrócono mu:
wolność, broń, zbroję, list i piżamkę. Miał po prostu być jej prywatnym najemnikiem, który w wolnych chwilach ma prawo robić co chce, a gdy zostaje wezwany musi się stawiać i wykonywać parszywą robotę dla samobójcy.
No co miał nie przystać jak przystał, że się tak zapytam?!
Dodatkowe:
- Ma większą ilość trupów na koncie niż niejeden oddział wojska (około 200 potwierdzonych śmierci. Większość z nich załatwiona przy pomocy rąk, noży, tasaków i innych pointy thingis).
- Zawsze chciał być farmerem i do teraz próbuje zrealizować to małe marzenie. Jest bardzo wrażliwy na ten temat.
- Ma problem z poszanowaniem cudzego życia, nie mówiąc o prawach.
- Uwielbia zwierzątka (nie znaczy, że przeszkadza mu coś w ich zabijaniu, ich życia też nie za bardzo szanuje).
- Zdarzało mu się uciekać do kanibalizmu. Nie lubi tego, ale jak jest głodny i nie ma nic pod ręką to nie zastanawia się długo.
- Ryzykuje własne życie często, choć nieświadomie. Jednak jak coś naprawdę podpada pod samobójstwo to próbuje raczej przeżyć niż nie.
- Opaskę na oku nosi dla żartu i dlatego, że lepiej w niej wygląda. Czasem też przydaje się jak będzie musiał wejść w ciemne miejsce i przyzwyczaić wzrok do mroku.
- Oprócz Tatuażach na rękach -1- -2- -3- ma też jeden na lewym pośladku [url= https://imgur.com/1lVgwHY] -4-[/url]
- Prawiczek, nawet buziaka żadna mu nie dała. (CIEKAWE CZEMU D: )

Proszę też o zmianę nicku na Seitou
ANDRASTE zgodziła się na taki deal. Można jej spytać jeśli trzeba, albo mogę podać screeny


Ostatnio zmieniony przez Seitou dnia 27.12.16 23:39, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.16 21:56  •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
Raz jeszcze. Seitou dorastał... gdzie? W M3? W patologicznej rodzinie (których w M3 nie ma)? I wybił całą wioskę... w superrozwiniętym technologicznie mieście, gdzie wioski nie istnieją? Zachód co prawda przypomina wieś, ale jedną wielką, nie jakieś pomniejsze po 60 postaci. Poza tym, gdyby kogokolwiek zabił na terenach M3 to wątpliwe, że nikt wcześniej by go nie złapał. Nie ma tam też najemników.
Jeśli zaś dorastał na Desperacji to nie ma opcji, by mieszkał w domu i uprawiał ziemię. Jeszcze mając sąsiadów. Desperacja to pustynia, na której może znajdą się ze dwa lasy ledwo dychające i nic poza tym. Bar jest natomiast jeden, w Apogeum.

Dalej: jakim cudem zna lokalizację siedziby DOGS nie będąc jej członkiem? To jedyna grupa, której baza jest na Desperacji utajniona. Można to odkryć fabularnie, ale na starcie, bez żadnego dobrego wyjaśnienia to odpada.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.16 22:42  •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
Dorastał na Desperacji i czy naprawdę nie ma tam żadnych wsi i miejsc w których ludzie zebrali się w jakiekolwiek społeczności aby nie zdychać w samotności tylko wspólnie?
Ja chyba nie rozumiem skali Desperacji. Spodziewałem się wcale sporej pustyni (takiej quasi falloutowo-neuroshimowo-madmaxowej), na której żyją jacyś ludzie w ciągłej biedzie, rozpaczy i smutku mając nadzieję, że jakoś coś magicznie poprawi im los. Bar nawet jak nie duży to chyba nie jest tylko jeden. Przynajmniej w tym co myślałem, że jest zakładałem jakieś miejsca, gdzie ktoś kto zna sztukę destylacji uznał, że będzie zarabiał na swoje przeżycie i święty spokój właśnie taka praktyką jak barmaństwo.
Farmerem to on chce zostać. Nie koniecznie wie czy da się, czy nie. Słyszał opowieści, nagadała mu koleżanka to postanowił zostać farmerem i tyle. Ot marzenie jakich wiele.
Co do DOGS to się machnąłem, chodziło mi o Hycli i nie wiem czemu umknęło mi to jak się poprawiałem i nikt też nie wytknął mi tego wcześniej O_o'
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.16 22:56  •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
90% "społeczeństwa" Desperacji to dzicy wymordowani. Czyli tacy, którzy z ludźmi niewiele już mają wspólnego. Niektórzy zachowali w miarę humanoidalny wygląd, ale ich zachowanie przypomina zwierzęce; to takie typowe zombie łaknące krwi i broniące swojego terytorium. Nie ma tam żadnych wiosek, a jedynym w miarę "cywilizowanym" punktem na mapie jest Apogeum, które mieści w sobie jeden bar, jeden szpital, jeden burdel, kasyno i hotel. Reszta to kompletne ruiny, w których zaszyli się lepiej radzący sobie wymordowani; czyli ci bardziej ludzcy. Poza tym nie ma żadnych bezpiecznych miejsc (nie, żeby samo Apogeum było bezpieczne). Tym się różni Desperacja od Edenu czy M3. Żyjesz tu jak szczur, nie człowiek.

Ale żeby ci za bardzo nie koligowało z całością historii: może uznać, że Seitou dorastał gdzieś na terenach nieznanych, poza Japonią? Mógł zachować godność, bo jego rodzice mogli dorastać na Desperacji/w M3, ale za sprawą jakichś wydarzeń wyemigrowali w cholerę daleko; gdzieś, gdzie ich losy nie będą koligowały z ogólnymi realiami Desperacji o której jest mowa w Kompendium. Po wybiciu familii i Riki mógł wszcząć wędrówkę i dotrzeć z powrotem w okolice Apogeum.

Pasuje?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.16 23:36  •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
Tak, właśnie chciałem sam zaproponować że może przeniosę go do Chin albo gdzieś daleko bylebym nie musiał zmieniać zbyt wiele.
Takie pytanie - jak nazywają się rzeczy poza Japonią będące częścią wastelandów?


EDIT: Poprawiłem miejsce pierwotnego zamieszkania pierwotnego na Chiny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.12.16 1:04  •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
Napisz mi dokładnie na PW.

Co do artefaktu pierwszego: standardowe ograniczenia, 3 posty użytku na 4 przerwy, by nie wyszło, że może z niego strzelać niezliczoną ilością naboi przez cały czas. W trakcie przerwy ma możliwość używania zwykłych, nie wzmocnionych nabojów.

Tymczasem akcept.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Doom Guy Empty Re: Doom Guy
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach