Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 24.11.13 14:29  •  Studzienka Empty Studzienka
~ Okrągłe pomieszczenie, a właściwie to tunel, do którego prowadzi studzienka. No cóż, o ile ktoś doskonale jest zaznajomiony z siecią kanalizacyjną, będzie wiedział, że poziom wszystkich wód i nie tylko jest w tym miejscu niezwykle niski, dzięki czemu nie grozi tu zbytnio podtop. Nawet w ulewne noce i dni, ale to jest zasługa łowców tutaj przebywających. Rozwidlenia nie są oznakowane, przez co bardzo ciężko jest się tutaj odnaleźć i jedynie powiązani z organizacją Łowców wiedzą, jak dotrzeć do siedziby główne, która jest doskonale ukryta w tym miejscu. Należy również wspomnieć o różnorodnych zakątkach, gdzie to ukrywają się ludzie z marginesów społecznych - łowcy oraz wymordowani. Czasem można się natknąć na jakieś mniejsze mieszkanko, ale jest to rzadkie. Jest to wręcz jakiś hol czy też korytarz, przez który można się dostać do bazy głównej. A, i do sufitu przymocowane są żarówki, żeby przypadkiem niektórzy nie zbłądzili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 14:51  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
Mrah, w takiej chwili im przerywać... Całus był naprawdę wyśmienity, a i usta zielonowłosego zdecydowanie słodkie i pożądliwe. Ale nie! Musiał się pojawić ten Nemesis, jaki ganiał najpierw jego, potem... Jego... A na końcu ich dwóch. Widząc jak chłopak używa broni palnej, uznał że musi się nauczyć używania takowych prędzej czy później. Tak, zdecydowanie potrzebuje nauki tego. Przydałoby mu się coś takiego. Widok jednakowoż swojego klona który wymachuje JEGO telefonem i ucieka wprawił go w niezły nastrój. No! Chociaż nie będzie nudno!
- Więc uciekaj, zajączku!
Zawołał w jego stronę, po czym rozpoczęli swoją pogoń. Musiał przyznać że jego uciekinier zdecydowanie znał dobrze miasto, lepiej od Hexa. Kluczyli między budynkami, w uliczkach różnego typu, zaułkach i zaokrągleniach, ale nie odpuszczał mu, w praktyce... Był niewiele jak trochę za nim i systematycznie zmniejszał dystans. Nie mógł jednak zarzucić Vodce, iż jest wolny. Nie był, zdecydowanie był całkiem szybki.
W pewnej chwili, niemal prawie go miejąc... Jego odbicie lustrzane dosłownie rozmyło mu się z widoku, zniknęło. Zdecydowanie za szybko, by skręcił w jakąś inną uliczkę. Przystaną na chwilę, szybko oceniając sytuację i doszukując miejsca, do którego chłopak mógł uciec. Uliczki odpadają, za daleko by tak nagle w nich zniknąć...
I poof, bingo. Dobrze ukryta, acz teraz widoczna, otwarta studzienka kanalizacyjna. Szybko znalazł się przy niej i zerknął w dół. Hm... Nie może tracić ani chwili, więc postanowił skorzystać ze swojego sztyletu. Odpiął go od pasa i zeskoczył, rzucając w bok tak, by zaklinował się w jednej ze szczelin. Bingo, idealnie. Wylądował bezproblemowo, amortyzując upadek pochwyceniem łańcucha i spowolnieniem swojego upadku, by potem mocniej szarpnąć takowym, a sztylet zleciał w dół, do niego. Szybkie spojrzenie... Och! Idealnie! Akurat dojrzał chłopaka, gdy ten chyba chwilowo chciał złapać oddech, przy okazji bawiąc się telefonem Hexa. Jak miło.
- W berka zdecydowanie nie jesteś za dobry.
Stwierdził z uśmiechem, a żeby złodziej mu nie uciekł, pochwycił sztylet, jakim potem rzucił, wykonując kulisty ruch dłonią, co spowodowało że łańcuch oplótł się wokół szyi łowcy sztywno i twardo. Sztylet wisiał w dosyć specyficznej pozie, blokując rozprostowanie łańcucha, przynajmniej dopóki nie wyjmie się go z ogniwa takowego. Chwycił pewniej takowy, po czym podszedł bliżej, kucając naprzeciwko chłopaka z wyraźnym uśmiechem na twarzy.
- Wygrałem. A teraz chcę nagrodę!
Zawołał entuzjastycznie, wyrywając telefon z dłoni łowcy, jaki potem znalazł się w kieszeni czarnego płaszczo-garniaka. Pociągnął łańcuchem, wymuszając na ciele zielonowłosego ruch ciałem w przód.
- Co ty na to byśmy zaczęli od przedstawienia się? Okradłeś mnie, zrzuciłeś z ławki, a potem znów okradłeś, więc masz obowiązek być pierwszym! I jesteś młodszy ode mnie, więc słuchaj starszego.
Przejawy niewyżycia - aktywacja. Gdy skończył mówić, wychylił swoje ciało w przód i liznął wargę łowcy, po czym z uśmiechem kontemplował smak takowych ust.
- Słodkie, pożądliwe. Aż pragnie się więcej i więcej.
Stwierdził po chwili, spoglądając na "smycz" na jakiej miał go. Heh. Kto by pomyślał, znają się może kilka minut, a już jeden z nich na smyczy. Jak to się los plecie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 17:43  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
Ano, takie zachowanie wojskowego było aż nazbyt okrutne! Ale przynajmniej mogą sobie teraz pobiegać, prawda? No właśnie!
No cóż, na całe szczęście to właśnie łowca był tutaj tym obeznanym w całym mieście, więc nie miał problemów przed szybkim uciekaniem przed Dżinem. No, niestety zapomniał, że będąc w studzience dalej powinien skupić się na ucieczce. Niestety, miał tutaj dwa wyjścia - biec do śmierdzącej cieczy lub biec do bazy, a to drugie zbytnio nie wchodziło w grę. Ale chwila, chwila. Kto by zszedł do kanałów po telefon? Już lepiej kupić nowy! No i idąc takim tokiem rozumowania, chłopak oparł się o ścianę i kucnął pod nią. Spokojnie oglądał swoją zdobycz, zaczynając się nią bawić. Od tak, z nudów. Ale niestety, kiedy tylko usłyszał, że ktoś tutaj zeskoczył, było za późno. Właśnie znalazł się na smyczy i zaczął machać rękami na bok.
- E-ej! No weź! Ja się tak nie bawię! Ty nie miałeś tutaj schodzić! - zaczął protestować. Tak, Vodka może schodzić do ścieków, ale jego klon nie ma prawa. No bo jak to tak? Przecież to ten łowca miał uciekać, nooo!
Pokazał mu język, kiedy ten mu tak perfidnie zabrał telefon. No jak tak można było? To była jego własność czy jak? No w sumie była. Ale złodziej tego nie zaakceptuje, więc wychodziło na to, że Hex złamał wszystkie reguły panujące w wyimaginowanym świecie zielonowłosego kolegi. Oj, Vodka, idź ty może z tym do specjalisty, co? Albo lepiej nie, bo jeszcze pójdziesz na rozstrzelanie czy coś innego za brak dokumentów i spiskowanie przeciwko S.SPEC.
- Zważając na to, że mnie dusisz to chyba i tak nie miałbym wyboru... - burknął pod nosem. Oj nie, nie podobała mu się ta sytuacja. Stanowczo mu się nie podobała no bo jak tak można go traktować? - Widać masz manię całowania nieznajomych, molestowania ich i ogółem dobierania się do nich - powiedział, słusznie zauważając, a po tym wzruszył ramionami. - Vodka jestem. - Chyba nikt nie myślał, że poda swoje prawdziwe imię. To byłby już jawny przejaw idiocyzmu z jego strony! Tak się przedstawiać ledwo poznanym osobom? Może i mało prawdopodobne, ale jego kopia mogła być na zleceniu kogoś, komu niezbyt podoba się prosty żywot łowcy i chce go skończyć jak najszybciej. No, w tych czasach trzeba uważać na większość osób.
No i naturalnie przez ten cały czas dawał sobą ciągać za ten sznurek, bo dusić się nie chciał. A tak by było, gdyby jakkolwiek się opierał. Co jak co, ale na drugi świat - o ile taki istnieje - to mu śpieszno jakoś wyjątkowo nie jest.
Zaśmiał się, kiedy ten tak zajął się jego wargą. Nie, żeby mu to jakoś przeszkadzało. No, ale i tak go to bawiło. No bo co? Jeszcze zaraz znów im tutaj jakiś wojskowy wpadnie i wszystko przerwie! A może bardziej będzie się zastanawiał, co w kanałach robią odbicia lustrzane, przy czym jedno związane? Na pewno, że ma schizofrenię. Ewentualnie czas udać się do okulisty.
- Puuuuuść mnie. Może będę grzeczny i nie ucieknę. Ale nad tym będę musiał się zastanowić. I poczęstuję się gumą - powiedział, bez wahania wkładając rękę do kieszeni, w której Dżin miał gumy i wyjął jedną, zaraz wkładając ją sobie do ust. No co? Lubił gumy miętowe i nie była to w ogóle jego wina, że miał akurat teraz na takową ochotę. Koniec i kropka. Chciał to wziął, i nikomu nic do tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 18:41  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
Gdyby był mu potrzebny jogging, to zacząłby dzień od takowego... Chociaż nie sposób powiedzieć, że rozruszył kości, które były zastałe od nieco... Dziwacznej pozy spania. Może i spał raptem z pięć minut z hakiem, ale to nieważne! Dobre uzasadnienie jak każde inne, podobnie jak dobry ten plus jak każdy inny, nie?
Kto by zszedł do kanałów? Czyli że normalna osoba by tego nie zrobiła? Masz przed sobą idealny przykład NIEnormalnej pod tym względem osoby. Jeśli uważasz że on czegoś nie zrobi, jesteś w błędzie. Zrobi to. Ever and forever, zawsze tam, gdzie go nie chcą, robiąc to, czego mu się wzbrania. Na przekór każdemu niemal prawu, z prawem życia i śmierci na przodzie.
Protesty zielonowłosego zostały zbyte nieznacznym wzruszeniem barków.
- Jestem zbyt ciekawski, by nie robić takich rzeczy.
Przyznał po tamtym geście. Co z tego że nie miał prawa, jeśli wydaje mu się coś ciekawe, a zniknięcie łowcy i jedyna prawdopodobna droga, ścieki, to wtedy zamierza sprawdzać to, co go ciekawi. I proszę, a skoro panicz zszedł tutaj, to musiał mieć jakiś powód, by akurat skorzystać z tego miejsca jako ucieczki. A każdy taki się przyda.
Uśmiech nie schodził mu z twarzy, także gdy został mu ukazany język Vodki. Nie powinien tak nim machać, ktoś go odgryzie jeszcze i wtedy będzie źle. Taki właśnie klon by mógł to zrobić... Chociaż, czy gdyby zrobił to swojej lustrzanej kopii, miałby wtedy dwa języki, czy straciłby i własny? Tyle pytań, żadnych odpowiedzi. Aaaaaach! Myślenie! Nie, nope, nie myślenie. Tylko jakieś durne błahostki bez sensu.
- Zawsze jest jakiś wybór.
Stwierdził twardo i nie dając możliwości zaprzeczenia swoim tonem. Zawsze jest wybór, opcja. Nigdy nie ma tak, że jest się w sytuacji bez wyjścia. Nigdy. A co do tego czy mu się nie podobała to go nie obchodzi. Kradł, musi ponieść karę. Kradzież to zły uczynek! Wrzucenie wojskowego do śmietnika też... Ale Hex odbył karę! Został okradziony! Dwukrotnie! To wystarczy za karę. Na uwagę a propo jego zapędów i manii, przechylił lekko głowę na bok, wciąż nie zmazując z niej uśmiechu.
- A dlaczego mam nie robić czegoś, czego chcę? Po co mam wstrzymywać siebie i swoje kaprysy?
Spytał, i zarazem w pewnym sensie przedstawił naturę swojego charakteru i myślenia. Po co wstrzymywać, gdy czegoś się pragnie? Po co uciekać, gdy czegoś chcemy? Nie lepiej sobie to wziąć, bez patrzenia na konsekwencje?
Ujął między kciuk a palec wskazujący rondo kapelusza i skinął głową, przyjmując jego imię do wiadomości. Nie, nie podał swojego. Po co? Nie pytał, więc nie dostanie. Meh, Vodko, jesteś strasznie strachliwy. Jak to możliwe by tak miło wyglądający człowiek, tak podobny do ciebie, chciał cię zabić? Mniejsza o to, że w tej chwili jesteś na smyczy z żelazo-podobnego łańcucha, a tuż przy swoim gardle masz sztylet, zablokowany między ogniwami, a zarazem jednak dosyć groźnie blisko.
Drugi świat istnieje... Wszak z niego przybywa Dżin, prawda? Tam, z góry, przyszedł sobie i teraz robi miszmasz, zamieszanie i chaos. Bo mu się chciało, o. No i oczywiście, całuje i dobiera się do pociągających chłopaków i dziewczyn. Androidów też czasem. Zwierzęta też się zdarzają.
Nie poczuł się w żaden sposób niekomfortowo, gdy chłopak zaśmiał się na gest liźnięcia. Różne są reakcje, a i on sam czasem ma je... Dziwne, więc wciąż pozostawał uśmiechniętym. Przysłuchał się chłopakowi, a po tym jak poczęstował się gumą podniósł się i, wciąż trzymając chłopaka na łańcuchu, oparł się plecami o ścianę kanałów i zerknął najpierw w jedną, a potem w drugą. Wydawał się kontemplować nad odpowiedzią, a następnie sam wyjął gumę i włożył do ust (odpakowaną, oczywiście), z namaszczeniem żując chwilę, i...
- Nie, choć zastanowię się nad tym, jeśli jakoś mnie przekonasz. Czemu uciekłeś tutaj?
Spytał, przenosząc wzrok z powrotem na niego. Niech będzie miły, uczynny i odpowiada, a może Hex go puści. Może. Jest takim fajnym zwierzaczkiem... Mógłby go sobie wziąć do domku i zrobić z niego zwierzątko domowe! Tak, to dobry plan!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 19:16  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
- To jesteś złym czymś i już, o! - stwierdził, burmusząc się. I może lepiej nie sprawdzać czy ten język będzie na swoim miejscu, czy też nie? Oj tak, tak będzie najlepiej, w szczególności dla łowcy, któremu język jeszcze się może przydać w życiu. Nie chce się go pozbywać zbyt szybko, bo przecież kilka ładnych lat jeszcze raczej pożyje, nie uważacie? No więc właśnie!
Na jego słowa wzruszył ramionami. No, skoro ten tak uważał to nie będzie się zbytnio wykłócał. Nie miał po co. On ma swoje zdanie, ten drugi ma swoje i wszyscy byli zadowoleni. No chyba, że znalazł się taki Napoleon, który pragnie dominacji nad calutkim światem i wszystkim, co tylko się na nim znajdowało, ale to już pomińmy. To są takie super-hiper-diper wyjątki, o których na razie nie będziemy dyskutować.
Zastanowił się chwilę, wesoło przy tym kręcąc głową. Cudem było, że jeszcze kapelusz mu nie zleciał z głowy, ale ten chyba był w niektórych wypadkach przyklejony na jakimś super glue czy innym dziadostwie, co się od palców nie chce odklejać. No, tak czy siak, do głowy nie przychodziła mu żadna logiczna odpowiedź, dlatego też wzruszył lekko ramionami. - W sumie to nie wiem. Ja swoje zachcianki zazwyczaj spełniam, więc żadnych argumentów przeciw nie znalazłem. Ale tak jest najlepiej i najłatwiej! Chcesz wjebać żołnierza do śmierdzącej studzienki i to robię! - powiedział z szerokim uśmiechem. No co? Po co miałby jakoś kłamać? Robił co chciał i gdzie chciał, bo nie musiał się słuchać niczego i nikogo. Chociaż nie, zleceniodawców się słuchał, bo dostawał sowitą nagrodę za posłuszeństwo i dostarczanie odpowiednich oraz konkretnych informacji. A co jak co, ale w zdobywaniu informacji był całkiem niezły, czemu nie dało się zaprzeczyć. O ile mu się chciało, bo jednak chęć do rozmowy z innymi, włamań do odpowiednich urzędów i śledzeniu ludzie trzeba mieć. No i w sumie czasem też musiał śledzić androidy, chociaż to stanowczo rzadziej.
Rozwalił się najzwyczajniej w świecie na podłodze. Nie przejmował się tym, że jakoś higienicznie tutaj nie jest. Nawet w tych czasach największą zarazą był wirus X, a skoro już po części był nim zakażony... Nie, wróć. On miał w sobie na niego szczepionkę, więc naprawdę bardzo mało prawdopodobne, aby się nim zaraził. W takim wypadku, jakoś choroby nie były mu straszne. Dodatkowo mieszkał w bardzo podobnych warunkach, a przynajmniej zaraz obok nich. Owszem, jego skromne mieszkanko znajdowało się w innej części miasta, chociaż dokładnie pod ziemią. Pilnował, aby było ono z dala od bazy Łowców, jak i całych tych cholernych zbiegów. Co on jest? Dobra wróżka, która będzie przygarniać każdego pod swój dach i będzie się nim zajmować? Śmierć frajerom i naiwniakom!
Zaśmiał się, słysząc jego pytanie.
- Trudno. Nie śpieszy mi się, a za dobre sprawowanie raczej mnie nie puścisz, przynajmniej na razie, więc sobie tak poleżę i utnę drzemkę, co ty na to? - zapytał z szerokim uśmiechem, zamykając oczy. - A powodu jakoś nie ma, dla którego tutaj uciekałem. Po prostu w kanałach łatwiej jest uciekać, jeśli je dobrze znasz. Nie uważasz, że ślepe uliczki tutaj są wyjątkowo ciemne i... Czy ja wiem? Złowrogie? Nigdy nie wiesz, jaki łowca na ciebie wyskoczy. Może to będzie wymordowany, może łowca... Może jeszcze coś innego? - mówił z uśmiechem, po chwili wyjmując z kieszeni pudełko z soczewkami. Zdjął, wyjął czy cokolwiek innego zrobił, aby pozbyć się ich z oczu i spokojnie włożył się do tej odpowiedniej substancji, która była bezbarwna. Po tym odłożył pudełeczko na miejsce. No co? Nie było powodów, aby teraz męczyć swoje oczy tym syntetycznym czymś, skoro Hex najpewniej i tak się już zorientował, kim był. W takim wypadku, Vodka aktualnie mógł sobie patrzeć na wszystko wkoło czerwonymi ślepkami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 19:52  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
- Złym? Jeśli złe jest bycie sobą, nieograniczonym przez nic to tak, jestem zły.
Stwierdził z całą pewnością, zdejmując dłonią kapelusz, przykładając go do piersi i skinając głową. Zaraz po tym geście włożył kapelusz z powrotem. Jeśli to jest definicja bycia złym, to wtedy tak, on jest zły, tak zły jak cholera. Tak zły, będąc zarazem tak dobrym, hm, ni? Yep.
Z tym życiem to można się spierać, skoro w tak ochoczy sposób sięga do kieszeni innych. W końcu ktoś mu te dłonie odrąbie, a potem zabierze się i za resztę... I będzie płacz. I zgrzytanie zębów.
Władza nad całym światem jest uciążliwą rzeczą, najpierw lepiej zacząć od władzy nad samym sobą. Potem dopiero można próbować władać innymi, gdy w pełni władasz samym sobą. Bo skoro nie możesz uczynić z samego siebie perfekcyjnego sługi swoich planów, to po co zmuszać innych?
Och, aż takiego zabił mu ćwieka tym pytaniem? Nie sądził by było tak trudne stwierdzić zwyczajne, proste "nie mam pojęcia", bo taka jest prawda. Czemu się powstrzymywać? Nieetyczne? Phiew. Nie pasujące do danej sytuacji? Pfff. Złe? Tym bardziej nope. Nie ma żadnego, konstruktywnego powodu. Może jedynie wstyd i tym podobne rzeczy... Ale ci dwaj chyba ograniczeń takich jak kręgosłup moralny czy wstyd nie mają, ni? Otrzymując więc na tyle miłą i pasującą mu odpowiedzieć, zamruczał cicho zadowolony.
- Właśnie takie podejście lubię. Wyczuwam pokrewną duszę w tobie, zielonowłosy towarzyszu.
Stwierdził z równie szerokim uśmiechem. Nie dość że podobni z wyglądu, stylu ubioru, to jeszcze myślą o paru kwestiach podobnie! Yey, tyle podobieństw... Ale podobieństwa się odpychają, to przeciwieństwa się przyciągają i uzupełniają. No nic, smutne, ale co poradzić? Można liczyć jedynie na to, że znajdzie się jakaś miła znajomość między nimi dwoma, nawet pomimo rozpoczęcia tak, jak się zaczęła. Hm...
Nie no, to jeszcze pracują w podobnej branży, czyli informacje. Ile jeszcze podobieństw między nimi będzie? Eeeech.
Nie zwrócił uwagi na fakt, że chłopak zwyczajnie się rozwalił na tej uliczce. No nic to, jego wola. Hex już się wyleżał na tamtej ławce, to i leżeć mu się nie chce, woli postać. Tak bardzo nie przejmuje się konsekwencjami...
Tak bardzo jak Hex. Obaj co raz bardziej tacy sami. Jeszcze moment i połączą się w jednego, super VoHexdka, szpiega idealnego! O! Gut idea, taka fuzja. Zdecydowanie dobry plan... Chociaż pewnie im obu by to nie podpasowało w gusta, no ale trudno.
Dał Vodce mówić, nie przerywał mu w praktyce ani na moment, dając mu się w pełni wywodzić na temat tego, że miasto jest niebezpieczne, i że wymordowani i łowcy i w ogóle tak tu strasznie... Sam Dżin jednak zbył to wzruszeniem barków, po czym przykucną przy nim, wyjmując sztylet z ogniwa i odplątując łańcuch z gardła Vodki.
- Gdybym miał się bać tego miejsca, nie wychodziłbym z wygodnego Edenu... Ale tu jest tak ciekawie. W Edenie można umrzeć z nudów... Tu chociaż jest zabawnie.
Mówił, odplątując łańcuch z jego szyi, po czym sztylet powędrował na swoje miejsce, a Hex, zupełnie luźno, dosyć zgrabnym ruchem zgarnął pistolet Vodki jedną dłonią, drugą jego kapelusz, po czym podniósł się, a jego samego popchnął stopą, by się przeturlał w bok, do płynącego strumienia ścieków.
- I można zgarnąć wiele, fascynujących rzeczy, nie sądzisz?
Odsunął się zaraz po tamtym geście, mówiąc to, przyglądając się zarówno kapeluszowi, jak i zabawce łowcy. Całkiem fajny pistolet w sumie. Wymierzył gdzieś w ciemność, ale nie pociągnął za spust. I tak nie miał chęci ani pomysłu sprawdzać, jak to działa, bo posługiwać się tym zbytnio nie umie. Oparł się z powrotem o ścianę, spokojnie oglądając "zdobycze", choć raczej zdobyć tego ciężko nie miał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 20:14  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
Jakoś specjalnie nie skomentował jego słów. Wolał je najzwyczajniej w świecie przemilczeć. Jedynie się podniósł, kiedy ten już łaskawie go odplątał. Łaskawość! W końcu! I nie ma tak łatwo go wrzucić do strumienia. Pfff, jeszcze czego! Nie ma tak łatwo. Za dobrze zna tę okolicę. No, tak trochę dosłownie za dobrze, więc już po chwili wstał i pokręcił głową. Może i pistolet pozwoli ruszać, ale za kapelusz nie przepuści... A nie, to chyba miało być tak trochę inaczej. W takim wypadku już po chwili wstał, niby to niczym się nie przejmując i otrzepując ubranie, które i tak było w nieładzie. Po co się przejmować wyglądem? Tym bardziej, że aktualnie byli w kanałach! W takim wypadku, podwinięta bluzka czy wygniecione spodnie nie miały kompletnie żadnego znaczenia. No chyba, że szło się do konkretnego miejsca. Ale do tego trzeba pierw się dowiedzieć, co się tutaj tak właściwie znajduje.
Vodka już po chwili podszedł do swojego klona, sprawnym ruchem zabierając mu pistolet i celując w niego z szerokim uśmiechem. - Kapelusz oddaj, a zabawek nie należących do ciebie lepiej nie ruszaj - powiedział, już po chwili ciągnąc za spust i przy głowie Dżina pojawiła się taka piękna dziura. No, może już nie będzie tak hałasować, bo jeszcze ktoś mu przybiegnie na pomoc, co zważając na taką bliskość bazy Łowców jest dosyć możliwe. Ale dobra, najwyżej wytłumaczy się całą sytuację i tyle. Nie miał zamiaru jak na razie robić swojemu klonowi krzywdy, więc szybko odzyskał swój kapelusz, zakładając go na głowę i chowając pistolet.
- W sumie fakt. O ile nie jesteś z S.SPEC, ani z czegoś, co ma zamiar zaszkodzić tutejszym to nie musisz się obawiać. Znaczy wiesz, niektórzy nie są tutaj mile widziani - powiedział, wzruszając ramionami. Nie, nie powie mu o kryjówce, która się tutaj mieści, chociaż ten i tak mógł się już o niej przekonać.
- A jeśli chodzi o rzeczy to ja wolę informacje. Lepiej płatne - powiedział z uśmiechem na twarzy, znów zaczynając kiwać głową i nucąc jakąś dziwną melodyjkę. Dlaczego tak się zachowywał? Bo lubił i nie miał nic przeciwko.
Po chwili jednak zerknął na towarzysza i zacmokał z dezaprobatą. Podszedł do niego, jednym ruchem rozwiązując jego krawat podobnie, jak miał to zrobione sam Vodka.
- No, tak lepiej - stwierdził, kiwając głową i już po chwili gwizdnął mu kapelusz, zakładając go na głowę. Znaczy się, na własny kapelusz. Ale nie jego wina, że tak się fajnie chodziło, prawda? Dodatkowo trzeba wspomnieć o tym, że jakaś rekompensata mu się należała za to, co miał teraz na szyi. Ble, taki brzydki znak po tym metalowym sznurku. Po chwili wskazał na ten znaczek.
- Patrz, co mi zrobiłeś. Udusić mnie chciałeś! I co ja teraz zrobię? Nikt mnie nie zechce z takim czymś na szyi. Przez ciebie nie będę mógł chodzić na podryw! - oskarżył go, zdejmując z głowy jego kapelusz i rzucając nim do góry. Raz nawet przez przypadek wpadł do ścieków, ale raczej Hex by się nie pogniewał za takie potraktowanie jego własności, prawda? Nawet jeśli to oj tam. Nie powinien się w ogóle przejmować takimi materialnymi rzeczami!
- Dlaczego myślisz czy też myślałeś, że przyszedłem akurat tutaj z jakiegoś powodu? Równie dobrze mógłbym uciec na dach, ale najwidoczniej łatwiej było wskoczyć do dziury, niż się wspinać, nie uważasz? - zapytał, zerkając na ścieki. Czasem można było zauważyć tam dosyć ciekawe rzeczy. No wiecie, jakąś biżuterię, monety i inne pierdoły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 20:54  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
A jak, łaskawość! Znaj łaskę Pana, całuj ręce, jakie cię oswbadzają z łańcuchów (które wcześniej ci stworzyły). Tak! Zdecydowanie tak! Trzy razy tak, bądź wdzięczny jak cholera, o. Tym niemniej, do przewidzenia było że się szybko pozbiera i pójdzie ku niemu. Nawet nie trzymał za mocno tego gnata, w praktyce, niezbyt wiedział co z nim zrobić. Gdy został wymierzony w jego stronę, zasłonił się kapeluszem z szerokim uśmiechem.
- Jak strzelisz to popsujesz kapelusz!
Zawołał nader entuzjastycznie, w ogóle w sumie nie okazując przestrachu wobec śmierci. Szczerze powiedziawszy, nie sądził że chłopak go zabije.
A jeśli by to zrobił... Dużej różnicy by mu to nie zrobiło, gdy byłby już martwym, prawda? Bang, jednak strzelił. Hm... Nie czuje bólu, pieczenia ani nic... Nie strzelił do niego, hm. Opuścił kapelusz, by jako tako coś widzieć, po czym obrócił nim między palcami i oddał go Vódce z uśmiechem. Nie to że coś, ale nie był entuzjastą noszenia dwóch kapeluszy na raz, więc ten drugi i tak mu się nader nie przydawał. Przysłuchał się słowom a pro po tego, że nie grozi mu tu nic, póki on nie grozi istnieniu tutejszych osób. Neh, po co by miał?
- Pomyślmy... Nie, raczej nikt nie będzie miał nic przeciwko mojej wizycie tutaj. Jestem obywatelem świata, nie należę do żadnej organizacji, działam co chcę, gdzie chcę i kiedy zapragnę. Taki lepszy ty, Vódko.
Przyznał, pstrykając palcem w rondo jego kapelusza z uśmiechem. Nie ma to jak narcyzm, ale chyba jednak obaj go nieco przejawiają, prawda? Prawda.
- I właśnie się ze mną dzielisz wieloma, cennymi, choć dosyć podstawowymi informacjami. Pracujemy w tym samym zawodzie, braciszku Vódeczko.
Nie mógł zmazać uśmiechu z twarzy, przysłuchując się jego melodyjce. Po prawdzie, nie miał pomysłu co to, ale było całkiem chwytliwe. Szkoda że nie zna samej melodii, ponuciłby razem z nim.
Uniósł brew, widząc, co robi. Co, jeszcze za mało są podobni? Spojrzał na Vodkę, potem na siebie i swój krawat. Meh, jakoś dla niego bez różnicy, ale dobra, niech będzie że łowca jest tu specjalistą w sprawie mody.
- Co raz bardziej tacy sami. Może jeszcze się rozbierzemy i staniemy się jednym i tym samym w jakimś erotycznym uniesieniu, hm?
W sumie, to w pewnym sensie racja. Gdyby ich obu zastała niedwuznaczna sytuacja, to w pewnym sensie staliby się jednym ciałem, do tego stopnia są podobni. Jedynie oczy by ich odróżniły, i delikatne różnice zapewne w budowie ciała. No i pewien szczegół a pro po jednego z elementów ciała, ale to już na później się zostawi. I tak, zignorował zupełnie stratę kapelusza, pozwalając się bawić nim towarzyszowi. Na jego oskarżenia wzruszył barkami, wzdychając bezradnie.
- Cóż ja uczynię? Więcej chłopców i dziewcząt zostanie dla mnie. Zresztą, i tak by się nie złapali na twój urok, zostaw to profesjonaliście.
Narcyzmu ciąg dalszy, ale to już raczej było najzwyklejsze przekomarzanie się. I nie, nie pogniewał się za lądowanie kapelusza w ścieku, po co by miał? Koniec końców jednak, podszedł do niego i odebrał swój kapelusz, trzymając go w dłoni, i przysłuchując się jego pytaniom. Nie musiał długo myśleć nad odpowiedzią.
- Sam stwierdziłeś że dobrze znasz ścieki. Jeśli uciekasz, używasz miejsc, które znasz lepiej od swojej pogoni. Jak sądzę, uważałeś iż nie znam tych miejsc, dlatego posądziłeś je o lepsze niż, dla przykładu, wspięcie się na dach. A skoro znasz to miejsce lepiej, nie jesteś osobą o zbyt normalnej aparycji. Żaden człowiek tu nie zejdzie, chyba że będzie miał ostry powód. Nie sądzę by pogoń złodzieja była w takim wypadku wystarczająca, by ryzykować skok w nieznane. Co zatem znaczy że, jak wspominałem, a i ty wcześniej, znasz to miejsce dobrze. I to był powód. To może teraz odwiedzimy waszą małą bazę? To będzie w...
Zdjął kapelusz z głowy chłopaka i miotnął w jeden z korytarzy, jakimi można tam dotrzeć z uśmiechem, entuzjastycznie wołając.
- Tamtą stronę! Swoją drogą, ku pamięci spotkania ze swoją kopią. Hex, tak mnie nazywaj. Przy twojej wyobraźni wolę nie wiedzieć, co byś mi wymyślił za pseudonim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 21:55  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
- To taki brak zdecydowania i... No cóż, wygodnickie. Nie stawiasz się po żadnej stronie! Trochę samolubne, nie uważasz? - powiedział, pokazując mu do tego język. No co? Nie będzie się wykłócał, ale pokazać, że coś mu się nie podoba to potrafi. A co do tego narcyzmu to chyba niestety jest przykry fakt. Oboje go przejawiają. Naturalnie nasza najwspanialsza Vodka w mniejszych ilościach, ale cóż począć, że niektórzy są po prostu doskonali, a inni muszą się dowartościowywać i to jeszcze własnymi słowami? Naprawdę przykry żywot.
- I wzajemnie - powiedział z uśmiechem. - Jak miło, od dzisiaj mam rodzinkę?
Cóż, trochę ciężko, aby Dżin tę melodyjkę znał. Po prostu była ona wymyślana na bieżąco przez zieloną główkę tego oto niezbyt zdolnego grajka. Ale faktycznie, przyznać trzeba mu jakąś nagrodę za wymyślanie tych chwytliwych i gwizdanych melodyjek. No, ale to może później, bo na razie trzeba zająć się disajnem tego klona.
- Tacy sami, a ściana między nami - zanucił, a na jego kolejne słowa uśmiechnął się i pstryknął go w nos. - Hmm... No nie wiem, nie wiem. Jak się na ciebie gniewam za takie związywanie to na erotyczne uniesienia nie masz nawet co liczyć - powiedział, wzruszając ramionami. Fakt faktem, podobni by byli i to nawet bardzo. W zachowaniu, w wyglądzie i ogółem w trzech czwartych całego swojego jestestwa by się nie różnili, a w jednej czwartej... Hm, chyba różniliby się, ale niezbyt wiele. To będzie koniecznie trzeba sprawdzić! Ale to później. Bo jednak jakieś dzikie seksy w tym miejscu to... To jak seksy na czyimś nagrobku! Pomińmy, że autor to drugie pisał swego czasu na pewnym forum... Ta, to było dosyć dziwne, nieplanowane i ogolnie takie całkowicie absurdalne. Ale co tam! Jak się chce to każde miejsce dobre, nie uważacie?
Zaśmiał się na jego stwierdzenie, robiąc balona z gumy do żucia tuż przed jego twarzą. - Chciałoby się ty narcyzie. Oszpeciłeś mnie to polecą do drugiego zaraz po mnie, ale na razie się naciesz. Znaj mą łaskę.
Na jego kolejne stwierdzenie spokojnie pokiwał głową. Tak, znał ścieki dosyć dobrze. Dosyć... on je znał bardzo dobrze i mało co go mogło zaskoczyć w tym miejscu. Podobnie miasto. Znał jego większość, ale jednak o wiele łatwiej nazwać kieszenią takie nieruchome kanały, niż tętniącę życiem miasto, więc nie było tutaj nawet porównania!
- Znam dobrze kanały, miasto jak i jego dachy. Ale zauważ, że pościg na dachu rzuca się w oczy, o ile ktoś patrzy do góry. Miasto jest zbyt nieprzewidywalne. Wolę nie ryzykować złapaniem, bo za wiele do niszczenia wtedy jest. W takim wypadku kanały nadają się idealnie. Nie dość, że mogę poszaleć to jeszcze za wiele mi nie grozi i raczej mało prawdopodobne, aby spotkały mnie jakieś niezaplanowane zajścia w tym miejscu. Jest ono wręcz nieruchome. Żadni ludzie nie będą chodzili tutaj niczym stada baranów, bo tak im ktoś kazał. - Trzeba mu jednak przyznać trochę racji. Logicznie na to wszystko patrząc - najodpowiedniejszą formą ucieczki był dach lub podziemie. O ile chodziło o takie niezaplanowane. Jeżeli ktoś był genialnym strategiem to o wiele bardziej opłacało się miasto, bowiem było więcej możliwości. Podczas parady schować się w tłumie, uciec samochodem, wpaść do czyjegoś domu i tak dalej, i tak dalej. No, wiele można tak wymieniać, ale po co? O ile ktoś ma trzy gramy wyobraźni połączonej z grami komputerowymi akcji w ilości pięciu to z łatwością zrozumie, o co chodzi oraz jak wiele jest możliwości ucieczki.
Nie tyle, co przejął się kapeluszem. Bardziej tym, gdzie ten wylądował. Niechętnie ruszył po swoją własność, przystając przy niej i zakładając na głowę, wcześniej otrzepując z jakiegoś wyimaginowanego kurzu. Zerknął jeszcze na Dżina, który łaskawie mu się przedstawił. Ej... W sumie to Vodka nawet nie zdał sobie sprawy z nieznajomości imienia swojego klona. Dziwne? Może trochę, ale najwidoczniej nie uznał tej informacji za jakąś wyjątkową. No, inaczej by się o nią upomniał. Chyba. Jego to tam nigdy nie wiadomo. Szczególnie, gdy promile uderzą mu do głowy, chociaż to się zdarza rzadko pomimo alkoholizmu. Mocna głowa - od cała tajemnica.
- Mojej wyobraźni nie ma niczego do zarzucenia! - obruszył się, w sumie bardziej udając. No, już po chwili ruszył wgłąb jednego z korytarzy. - Idziesz czy się boisz? - zapytał zaczepnie, już wiedząc, jaką drogę powinien obrać, aby odprowadzić Hexa od bazy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.13 22:35  •  Studzienka Empty Re: Studzienka
- Nie skłamię, przyznając ci rację. Jestem świadomy tego, jakie to jest... Tym niemniej, pewne powody sprawiły, iż wybrałem taką drogę.
Zaciągnął rondo jego kapelusza na oczy, ponownie się uśmiechając. Hm, zniknął mu uśmiech z twarzy? Może na ułamek sekundy, gdy pytał o to, czy jest to samolubne. Oboje? Och, jeśli Vodka stawia się w roli kobiety z nich dwóch, wtedy okej. Oczywiście to jasne, że Vodka potrzebuje mniejszych ilości narcyzmu od Hexa, głównie z jego łaskawości by sam czerwonooki nie czuł się samotny w byciu narcystą, tak? Tak. Przykre, ale co poradzić?
- Dlaczego by nie? Co prawda patologiczną z deczkę i dziwną, ale zawsze rodzinkę.
Dopowiedział. No, trochę ta rodzinka pokręcona, nie da się tego nie powiedzieć. Brat chcący robić wiele nieetycznych rzeczy ze swoim "bliźniakiem", jakieś dziwne relacje, wiązanie się, strzelanie do siebie, kradzieże, zabieranie kapeluszy i w ogóle. Patologia! Patologia się szerzy! I tak dalej.
Pokręcił lekko nosem po pstryknięciu, nie zmazując uśmiechu z twarzy. Nawet pomimo tego, że nie ma co liczyć na erotyczne uniesienia. Szkoda, ale cóż poradzić?
- Najwyżej odwzajemniłbyś się tym samym, w takich chwilach tego typu dodatki są całkiem przyjemne.
Przyznał z dosyć sporą szczerością, zarazem, chcąc nie chcąc, przyznając się do preferencji masochistycznych. No, to chyba nic złego, że można lubić ból, wiązanie, skuwanie i wieeeele różnych rzeczy, prawda? Co do dzikich seksów... Ekhem, jak złapie chęć, to miejsce nie ma względnie sensu czy jakiegoś znaczenia i można się tym zająć wszędzie. Seks dobry na wszystko! Pomaga na serce, na katar i w ogóle!
Zawtórował na jego śmiech, gdy usłyszał odpowiedź. Zaiste, łaskę.
- I tak by do ciebie nie poszły. Nie bój się jednak, zostawię ci parę towarzyszów i towarzyszek na noc. Nie jestem aż tak zachłanny.
Cóż, pod tym względem jednak łowca jest nieco lepszy. Dżin nie jest aż tak dobrze zaznajomiony z topografią miasta i jej różnymi problemami i zaletami. Tu Dżin faktycznie zawodził, choć jego improwizacja w tym punkcie zawsze się przydawała. No i jego zdolności, które nie raz już wyratowały go z opresji.
- Rzadko kto spogląda w górę ze zwykłych ludzi. Ja nie boję się schwytania... W pewnym sensie, to całkiem ciekawe bywa. Nieruchome, mówisz? Jak widzisz, ja się tu znalazłem. I nie tylko tacy jak ja się tu znajdą. Niekoniecznie ludzie, ale też nie tylko łowcy. Nie ma całkowicie bezpiecznej drogi, lecz kanały z pewnością są najbardziej użyteczne.
Trochę racji musiał mu przyznać, ale w pewnych kwestiach jednak się mylił. Tu i tu bywał problem, jakiego można nie przewidzieć, no i zawsze istnieje czynnik chaosu, który może zniszczyć nawet najlepszy plan. Zbieg okoliczności, jaki sprawi że to, co się udawało zazwyczaj tym razem zupełnie padnie.
Gdy Vodka ruszył po swój kapelusz, dżin włożył własny na głowę, po czym wsunął dłonie do kieszeni i ruszył za nim. Raczej nie spieszył się, jak i tamten osobnik w sumie. Przekrzywił lekko głowę na bok a propo wspomnienia o wyobraźni.
- Jeśli jest choć w jednej czwartej podobna do mojej, to jest.
Na jego pytanie wzruszył barkami, ruszając dalej za nim.
- Nie widzę powodów do strachu. A ty?

[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Studzienka Empty Re: Studzienka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach