Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 13.01.16 20:12  •  Gabinet lekarza Empty Gabinet lekarza
    Szpital szpitalem, ale w takim budynku nie obejdzie się bez niewielkich pokojów,w których siedzą lekarze czekający na swoich pacjentów. Ten jest jednym z nich. Wnętrze utrzymane raczej w tradycyjnych kolorach bieli i szarości. Ściany i sufit przypominają świeży śnieg, który opada dopiero na ziemię pod postacią delikatnej kołderki. Na podłodze znajdują się za to całkiem nowe płytki, które jednak są zarysowane w miejscu, gdzie znajduje się krzesło dla pacjenta. Ciągły ruch i niespokojne przesuwanie stalowych nóżek po powierzchni sprawiły, że podłoga, w przeciwieństwie do ścian, nie jest już pierwszej świeżości. Pod oknem stoi za to niewielkie, dębowe biuro, za którym znajduje się o wiele wygodniejszy fotel lekarza. Po prawej stronie biurka, patrząc od wejścia, znajduje się kozetka i niewielki taboret, który służy za podparcie lekarzowi badającymi pacjentów. W pokoju znajduje się również szafka z przeróżnymi przyrządami oraz lekarstwami i wielki parapet przy oknie. To właśnie na nim najprzyjemniej spędza się czas, o czym świadczą rozłożone tam liczne poduszki. Powracając do biurka, to jest ono wiecznie zawalone papierami i długopisami, bo sam Arata nie lubi ich porządkować dopóki cała starta nie zacznie znajdować się na wysokości jego wzroku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.16 22:07  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Dzisiejszy dzień był naprawdę spokojny. Ludzie z M-3 rzadko kiedy przychodzą do szpitala, bowiem zagwarantowane minimum egzystencji, które promuje rzad pozwala na spokojne życie. Niemniej jednak zdarzają się i tacy nieszczęśliwcy, którzy pomimo bogactwa i dobrobytu nadal coś złapią. Wszak choroby weneryczne, dróg oddechowych czy zwyczajne wirusy będą grasowały zawsze tam, gdzie jest jakikolwiek żywy organizm. Włąsnie dla takich nietypowych gości Arata siedział dzisiaj w swoim gabinecie, na razie rozwiązując jedynie krzyżówki. Uwielbiał to robić. Kiedy nie musiał wypełniać żadnych kart, ani rozmyślać nad rozplanowaniem grafiku operacji zwyczajnie chwytał długopis i zaczynał wpisywać kolejne hasła w odpowiednie pola licząc przy tym, że nigdzie się nie pomyli. Zajęcie to, choć z pozoru proste, naprawdę dobrze kształtowało pamięć, a przy okazji pozwalało zdobywać ogólną wiedzę z najróżniejszych dziedzin. Jego sielanka nie trwała jednak długo, bowiem po drugiej krzyżówce rozległo się pukanie do drzwi.
- [color=#c7450e]Proszę.[/b] - po pokoju rozległ się lekko zaspany głos doktora, a do środka weszła pielęgniarka z kartami pacjentów zapisanymi na dzisiaj. Kobieta położyła je zaraz przed rękoma ordynatora, a następnie wyszła. Może i nie byłaby taka nachalna z tymi papierami, o ile na biurku byłoby jakiekolwiek miejsce na coś innego. Teczki, karty, recepty, dokumenty. To wszystko, co znajdowało się teraz na wierzchu musiało zostać przez Aratę przeczytane, a następnie podpisane lub odrzucone. Mężczyzna uwielbiał leczyć ludzi, ale szlag jasny i pioruny prosto z niebios trafiały go wtedy, kiedy musiał zajmować się papierkową robotą. Wydatki, przychody, rozchody, dochody, a do tego jeszcze kwestie kadry pracowniczej i pacjentów potrafiły zajmować naprawdę dużo czasu, więc nic dziwnego, że kozetka znajdująca się w tym pomieszczeniu nierzadko była również łóżkiem zmęczonego Yakuyi.
- Emerytka, mężatka, nastolatka, nastolatka, dzieciak, facet po czterdziestce, kobieta. - wymieniał, spoglądając na karty kolejnych pacjentów. Lubił wiedzieć z kim niedługo się spotka, a dzięki przeglądaniu dokumentacji mógł też mieć wgląd w historię choroby osoby, co nierzadko było pomocne przy diagnozach. Zaskakująco często ludzie niedomagali w ten sam sposób, co w przeszłości, a dzięki własnym spostrzeżeniom i wywiadowi przeprowadzonymi w trakcie badania Arata mógł zweryfikować czy antybiotyki zapisane ostatnim razem będą skuteczne i w tym przypadku. W każdym razie to wszystko było na tyle wyczerpujące, że Arata aż wstał i ruszył w kierunku szafki. Mało kto wie, że miał w niej szklanki i... sok pomarańczowy! Herbaty i kawy nie lubił, ale sok z owoców był zawsze mile widziany, a na dodatek naprawdę dobry.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.16 22:40  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Pojawienie się pierwszych objawów kompletnie zbiło ją z tropu. Nigdy nie spodziewała się, że zupełnie niespodziewanie któregoś ranka obudzi się ze spuchniętym językiem, którego tajemnicza choroba właściwie uniemożliwi jej zrozumiałe mówienie. Dostrzegła to jeszcze zanim wybrała się do pracy, a że zazwyczaj przychodziła jako pierwsza, poinformowała przełożonych o konieczności chwilowego urlopu jeszcze zanim oni sami pojawili się w pracy. Postanowiła nie mówić więcej, niż będzie to konieczne i przed wyjściem z domu zgarnęła plik odrywanych kwadratowych karteczek oraz porządny długopis. Ostatnie na co miała ochotę to przysparzać sobie więcej bólu i wstydu. Wcześniej na próbę powiedziała kilka słów do lustra i od razu pożałowała tej decyzji. Bolało jak diabli i nijak nie szło zrozumieć, co miała do przekazania. O wiele łatwiej będzie tedy zapisanie tego, co potrzebuje powiedzieć.
Wyzbierała się szybko, pomimo przeciwności - mycie zębów w takich warunkach było torturą. Ciekawiło ją, jaki niewdzięczny czynnik mógł wywołać tak nieprzyjemną chorobę, ale tego miała nadzieję dowiedzieć się od lekarza. Oczywiście nie miała co wychodzić z domu o tej samej godzinie, co zwykle - gabinety na pewno były jeszcze nieczynne o tej porze, o której Monday codziennie zmierzała do pracy, w końcu był to barbarzyńsko wczesny poranek. Czas oczekiwania spędziła więc na czytaniu; w ten sposób dokończyła całą książkę dokładnie do chwili, kiedy wybranie się do szpitala już miało sens. Dotarcie na miejsce też zabrało trochę czasu i okazało się, że wcale nie była pierwszą poszkodowaną osobą potrzebującą porady lekarskiej. Przekazując informacje na karteczce, dokonała rejestracji i spokojnie usiadła w poczekalni. Była bodajże trzecia i liczyła na to, że uda jej się szybko uporać z wizytą, a przede wszystkim ze zdiagnozowaniem i leczeniem choroby. Żeby tylko się nie okazało, że będzie musiała wziąć dłuższe zwolnienie! Takie sytuacje za bardzo ją rozleniwiały w podjętym postanowieniu i jeszcze trudniej było jej wrócić między ludzi po dłuższym czasie spędzonym całkowicie samotnie. Nawet kiedy zdarzały się jej poważniejsze choroby, zazwyczaj radziła sobie całkiem sama. Wiedziała zresztą, że w razie konieczności może zwrócić się do rodziców; tego jednak nie chciała - wolała być samodzielna od początku do końca.
W końcu nadeszła jej kolej, a wtedy była już przygotowana. Weszła do gabinetu i ukłoniła się uprzejmie na powitanie. Bez słowa podeszła do zawalonego papierami biurka i wręczyła nieznanemu sobie lekarzowi starannie wypisaną pomarańczową karteczkę. Ta zawierała dokładny opis dolegliwości, które męczyły ją od samego rana. Tak było łatwiej, wypisać wszystko jeszcze w poczekalni, niż teraz zwlekać i tracić czas. Taką to właśnie była zorganizowana dziewoją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.16 19:07  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Wrzody, bóle głowy, chore gardło. Nic nie wskazywało na to, że dzisiejszego dnia Arata będzie mógł dokonać jakiegoś przełomu i odkryć nową, nieznaną światu chorobę, aby później pracować nad lekarstwem na nią. Ta... O takim obrocie wydarzeń doktorek mógł sobie tylko pomarzyć, bo jedynie tyle mu zostało. Fantazjowanie przerwała mu jednak kolejna osoba, która weszła do pomieszczenia. Jego uwagę od razu przykuł fakt, że ta w ogóle się do niego nie odezwała, a tylko kiwnęła głową. Pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy to to, że nastolatka może być zwyczajnie niemową.
- Pani... Risu Mizuyama jak mniemam? - zagadnął, chociaż całe zdanie było skierowane bardziej w eter, niż do samej pacjentki. Niestety, ale doktor nie miał tak wspaniałej pamięci, żeby zapamiętać dane osobowe swoich pacjentów tylko po rzuceniu okiem na kartę choroby, więc przerwa w jego wypowiedzi musiała wystarczyć na odnalezienie ich na kawałku papieru. Skoro o tym mowa, to do ręki Araty trafiła też pomarańczowa karteczka, na której wszystko zostało zwięźle wyjaśnione. Z ust mężczyzny wydało się tylko ciche "achh", po czym wstał i ruszył w kierunku niewielkiego zlewu znajdującego się kawałek dalej przy ścianie.
- Możliwe, że to jakaś infekcja gardła, która rzutuje na język i stąd ta opuchlizna. Taka wersja byłaby dla Pani lepsza. - zaczął powoli tłumaczyć o co chodzi, odkładając swoje materiałowe rękawiczki, żeby następnie umyć pod wodą ręce, a na koniec przemyć je jeszcze w płynie antyseptycznym. Yakuya nigdy nie rozumiał lekarzy, którzy nie przykładali do tej czynności należytej uwagi. Odpowiednia higiena nie tylko poprawia komfort pacjenta, ale także sprawia, że ryzyko pogorszenia choroby bądź zarażenia się spada diametralnie. Jeszcze tego by brakowało, żeby sam lekarz przenosił zarazki z jednej osoby na drugą.
- Muszę zadać Pani kilka pytań, ale żeby nie były one bolesne, proszę tylko kiwać głową. - dorzucił jeszcze, zakładając na ręce gumowe, jednorazowe rękawiczki i sięgając po drewniany patyczek oraz latarkę - Proszę otworzyć buzię, powiedzieć "aaa", "eeee", dobrze - standardowa formułka, której używał chyba dziesiątki razy dziennie, a nawet i bez niej pacjenci i tak wiedzieli co mają robić. W każdym razie, po wstępnej analizie dobre myśli Araty odpływały coraz dalej. Tak bardzo napuchnięty język i przekrwiona jama ustna nie wskazywałyby na żadną infekcję gardła. Zresztą na jego tylnych ściankach nie widział też żadnych wżerów, ani tym bardziej czopów, więc nie było mowy o zwykłej anginie czy zapaleniu.
- Czy przed przyjściem tutaj miała Pani gorączkę? W ostatnim czasie dopadło Panią jakieś przeziębienie, pogorszenie samopoczucia czy problemy z żołądkiem? - pytania, za pytaniami wylatywały z ust lekarza, a on tymczasem sprawdzał stan węzłów chłonnych. Często z pozoru niegroźne infekcje w niespodziewany sposób wpływają na organizm i mogą być przyczyną nienaturalnych opuchnięć czy bólu, ale na razie nic nie wskazywało na to, żeby w tym przypadku tak było.
- Będę musiał jeszcze posłuchać jak pracują Pani płuca. Proszę przejść na kozetkę. Proszę się rozebrać. - zwrócił się do dziewczyny, a sam ściągnął z dłoni rękawiczki i po raz kolejny poszedł przemyć ręce, aby koniec końców włożyć na nie swoje materiałowe skarby. Na razie nie informował Monday o swoich podejrzeniach, bo nie lubił kiedy pacjenci wyciągają pochopne wnioski na podstawie jego przypuszczeń. Nauczył się, że lepiej przedstawić im jedną, pewną wersję, nad którą będą dywagować, niż podrzucić im kilka pomysłów, aby później próbowali leczyć się na własną rękę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.16 13:33  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Oczywiście spodziewała się, że wyprawa do lekarza nie będzie dla niej niczym łatwym ani tym bardziej przyjemnym. Już sama konieczność opuszczenia domu była odstręczająca, ale skoro już heroicznie robiła to dzień w dzień, to teraz również wypadałoby trzymać fason. Sprawa jednak nie była tak prosta, jak mogłoby się wydawać. W pracy mogła przystanąć przy drzwiach gabinetu, wysłuchać polecenia i ruszyć w trasę, załatwiając wszystko co potrzeba zupełnie samodzielnie. Dawka kontaktu z ludźmi nie była wtedy tak dotkliwa jak teraz, kiedy przebywała w pomieszczeniu wyłącznie w towarzystwie nieznajomego mężczyzny, który niestety musiał porządnie ją obejrzeć, żeby postawić diagnozę. Risu nie była głupia; wiedziała przecież, jak wygląda konsultacja medyczna i co ją w trakcie niej czeka, a także jak bardzo jest to konieczne, by mogła wyzdrowieć. Z drugiej zaś strony nawet wiedząc to wszystko musiała ostro ze sobą walczyć, żeby nie wybiec z krzykiem. Tak by zapewne zareagowała, gdyby nie była zmuszona zadbać o stan swojego organizmu. Dobrze, że nie chorowała zbyt często, bo pewnie koniec końców wolałaby zostać w domu i się nie leczyć, niż musieć szwendać się po szpitalach i przeżywać katorgę na nowo. Niestety, co rzecz jasna bardzo przykre, naprawdę była w stanie popełnić tego typu głupotę.
Kolejne jej działania obejmowały głównie kiwanie i kręcenie głową oraz bierne słuchanie wywodów lekarza. Potwierdziła niemo swoje imię i nazwisko, wpatrując się niezmiennie gdzieś w powierzchnię biurka. Nie za bardzo podobała jej się konieczność otwierania ust i prezentowania nieestetycznie opuchniętego języka, ale jakoś się do tego zmusiła. W końcu bądź co bądź - musiała. Polecenia wykonała bez większego wahania, zgodnie z prośbą mężczyzny.
Na wszystkie pytania o dolegliwości musiała rzecz jasna zaprzeczyć. Jedyne, co było nie tak, to ten nieszczęsny język, który uniemożliwiał normalne funkcjonowanie chyba w najgorszy możliwy sposób - przez odcięcie możliwości komunikacji.
Myślała, że po obadaniu okolic głowy będzie już z górki, ale z tymi oczekiwaniami niestety ostro się przeliczyła. No tak, nie przewidziała, że lekarz postanowi jeszcze ją osłuchać. Zastygła w bezruchu na ten komunikat, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w przestrzeń przed sobą.
Trzeba było zostać w domu, Mizuyama.
Wdech. Wydech. Wdech.
Trzeba się zebrać w sobie zanim zauważy, że ześwirowała.
Powoli podniosła się z krzesła i przemieściła w kierunku rzeczonej kozetki, siadając na niej ostrożnie. Zaczęło się - znów zmieniała kolor, przybierając na policzkach jasnoróżową barwę. To oznaczało, że od tej pory będzie już zapewne tylko gorzej. Ręce zaczęły jej się trząść, ale jakoś zdołała pozbyć się górnych warstw garderoby, a więc sweterka i bluzki. Przebywanie niemalże topless w pobliżu starszego, nieznajomego osobnika płci przeciwnej przyprawiało ją o zawroty głowy ze strachu. Miała nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, bo byłaby w stanie nawet w tej chwili zemdleć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.01.16 16:22  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Arata tymczasem nie był niczego świadomy i po prostu przygotowywał się do kolejnego etapu badania. Swoją drogą stetoskop zawsze go ciekawił. Dwie słuchawki, rurka i odpowiednia końców pozwalały na to, żeby za pomocą własnych uszu dojść do tego, co siedzi w środku płuc pacjenta i stwierdzić, że akurat tam znajdować się nie powinno. Tak niewielka rzecz potrafiła wielokrotnie uratować życie i zdrowie pacjenta. Tylko pozostała kwestia tego, gdzie pozostawił ten niewielki skarb. A mógł być wszędzie! W szufladach, w szafce, pod sterta papierów... Tak. Tam mógł być na pewno, ale Yakuya bał się ich w jakikolwiek sposób ruszać, żeby koniec końców nie wylądowały na podłodze. Jak później przyjdzie jego asystentka, to poprosi ją, żeby to posegregowała. Teraz za to zaradny doktor sięgnął do najniższej szuflady, wyjmując z niej najprawdziwszy stetoskop, który był jeszcze w firmowym opakowaniu. Tak jest. Monday będzie miała zaszczyt być przebadana najświeższym sprzętem. Tylko... Co to?
- Huh? - mruknął pod nosem, kiedy zobaczył, że dziewczyna faktycznie się rozebrała, ale za to jest jakaś nieswoja. Czyżby nowe symptomy ukazały się jak na zawołanie, rzucając jednocześnie wyzwanie lekarzowi? To takie "chodź na gołe klaty" w wykonaniu wirusa, który nie obawiał się antybiotyków i zastrzyków, które Arata chował w rękawie? - Masz gorączkę? - zapytał, ale nie czekał nawet na odpowiedź, a jedynie ściągnął delikatnie swoją rękawiczkę i przystawił zewnętrzną część dłoni do jej czoła. Nie no... Wszystko było w jak najlepszym porządku, a mimo wszystko Monday wyglądała tak, jakby zaraz miała tu zejść na zawał. Teraz nie tylko nastolatka była cała czerwona, bowiem mózg doktorka zaczął się powoli przegrzewać, analizując wszystko co się do tej pory wydarzyło i starając się dojść do jakiegoś sensownego rozwiązania. A tu nagle bum! Tylko nie takie bum, jakie towarzyszy wybuchowi bomby, a raczej takie mniej okazałe, kiedy odpowiedni trybik zaskoczy w maszynie i wszystko działa poprawnie. W jednym momencie Arata obrócił się na pięcie i podszedł ponownie do swojego biurka, chwytając w rękę telefon.
- Shannon? Zastąp mnie na chwilę w gabinecie, bo muszę gdzieś wyjść. Tak, tak. Osłuchaj tylko pacjentkę i każ jej się ubrać. Dokładnie! Ja niedługo wrócę. - zwrócił się do osoby po drugiej stronie, po czym odłożył stetoskop na biurko i wyszedł z gabinetu. To były tylko jego przypuszczenia, ale dziewczyna mogła się go zwyczajnie wstydzić. Spotkał się z takim czymś tylko kilka razy i zazwyczaj były to osoby po traumatycznych przeżyciach, więc nie zamierzał dociskać Risu bez potrzeby. Dwie minuty po nim do pokoju weszła lekarka w blond włosach i sprawnie przeprowadziła badanie pacjentki, oznajmiając przy tym, że nic takiego jej z płucami nie dolega. Arata tymczasem stał przy oknie na korytarzu i palił papierosa, starając się dostrzec coś więcej, niż te betonowe straszydła, które ludzie zwą budynkami.
Do gabinetu wszedł kilkadziesiąt sekund po tym, jak wyszła z niego blondynka. Ten krótki czas miał posłużyć Monday na założenie garderoby i ogarnięcie się. Gdyby od samego początku napisała na karteczce, że nie czuje się dobrze w towarzystwie mężczyzn, to Arata zacząłby od wezwania koleżanki, a nie dodatkowo stresowałby nastolatkę.
- Wybacz, ale spojrzałem na zegarek i przypomniało mi się, że zarząd coś ode mnie chciał. - rzucił do Mon, żeby nie myślała sobie czasem iż cała ta podmianka była przez nią, choć w rzeczywistości była. Yakuya nie miał jednak nic przeciwko, bo w końcu to on jest tutaj dla pacjentów, a nie na odwrót, więc jeśli tylko mógł, to robił wszystko, co w jego mocy, aby poczuli się komfortowo. A skoro o komforcie mowa, to krzesło, na którym teraz zasiadł było naprawdę wygodne. Widać, że ordynator otrzymuje specjalne meble, ha!
- Więc sprawa wygląda tak. Płuca zdrowe, migdałki niepowiększone, krtań w porządku, a węzły chłonne w normie. Wygląda na to, że to nie jest typowe przeziębienie czy malutka bakteria. Choruje Pani na zespół wirusowej choroby języka. Choroba nie jest groźna, ale za to nieprzyjemna, a nieleczona może narobić wiele problemów. - zaczął wyjaśniać, a jednocześnie chwycił receptę, na której począł wypisywać wszystkie niezbędne dane do wydania leku. Zatrzymał się nawet na chwilę, żeby podziwiać swoje pismo. Tak, tak. Pisał akurat bardzo ładnie, czym zawsze wprawiał w zakłopotanie resztę lekarzy - Można ją jednak wyleczyć za pomocą benserazidum. Nie chce Pani wiedzieć z czego to jest robione. W każdym razie proszę zażyć ten lek w ciągu dwóch tygodni, bo z dnia na dzień język będzie coraz bardziej pobolewał, aż po miesiącu nie dostanie Pani tabletek, które go uśmierzą. W każdym razie i tak zapiszę Pani mocniejsze środki przeciwbólowe, które można kupić od razu. Proszę je zażywać tylko wtedy, jeśli naprawdę nic innego nie pomoże. Do tej pory można się starać przeciwdziałać opuchliźnie i bólowi za pomocą lodowych okładów i płukaniem ust szałwii. - kontynuował, wyjaśniając wszystko krok po kroku. Nie nawiązywał w żaden sposób do sytuacji, która miała miejsce niedawno, bo i po co? Niestety nie był psychologiem, a to raczej zajęcie dla niego. Oczywiście Arata mógł przepisać Monday jakieś specjalne tabletki, ale one raczej zrobiłby z niej warzywko, niż sprawiły, że nie będzie wstydziła się płci przeciwnej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.16 21:31  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Kiedy ty się w końcu nauczysz, durna buło?
Gdyby mówienie o swoich problemach było dla niej dobrym wyjściem z sytuacji, już dawno przeszłaby się do jakiegoś psychologa, spróbowała terapii, czy chociażby poradziła się kogoś z bliskich. Problem z Monday był jednak taki, że w życiu by się nie przyznała do swojej słabości, nawet jeżeli była widoczna w sposób aż tak oczywisty. Choć każdy dookoła był w stanie zauważyć, ze z dziewczyną był jakiś problem, ona sama nie mówiła o tym nigdy i zachowywała się tak, jakby to, co robi, było całkowicie normalne. Za to sama siebie okłamywać nie mogła i powzięła odpowiednie - według siebie - kroki na drodze do lepszego życia. Po to była praca. Po to tego dnia wyszła z domu. Ale rozgadać się o tym w chwili, kiedy o mało nie umiera ze strachu? Nie ma nawet takiej opcji.
Pokręciła gwałtownie głową na pytanie o gorączkę. Poza silnym psychicznym dyskomfortem i gąbką zamiast języka czuła się całkowicie w porządku, o czym oczywiście nieszczęsny lekarz nie miał obowiązku mieć pojęcia. Dobrze jednak, iż sam domyślił się co jest na rzeczy. Wyciąganie tej odpowiedzi z nastolatki nie byłoby niczym przyjemnym ani bezpiecznym. Wystarczy spojrzeć na to, jak skończył jej ostatni dzielny wybawiciel, który w gruncie rzeczy chciał tylko pomóc. W wyniku nieprzyjemnego zbiegu okoliczności i ogromnego pecha nieszczęśnik zyskał łatkę nowego molestującego młode dziewczęta, z czego z pewnością nie był szczególnie zadowolony. Monday na swoją obronę miała tyle, że nigdy o nic go nie oskarżyła; to, że ktoś opacznie zrozumiał jej grę aktorską, nijak nie było jej winą. Fakt faktem, nigdy nie sprostowała plotek, ale w końcu wycofać raz rozprzestrzenione kłamstwo było rzeczą niemożliwą. Gorliwe tłumaczenie się mogło tylko wzmocnić podejrzenia i pogorszyć sprawę.
Pojawienie się lekarki przyjęła z niekrytą ulgą. Uśmiechnęła się nieśmiało do kobiety, mimo wszystko zawstydzona faktem, że musiano ją oderwać od zajęć tylko z powodu niedostosowanej społecznie dziewczynki. Ale co miała poradzić? Przy badaniu przez osobnika płci przeciwnej naprawdę gotowa była stracić przytomność ze strachu i wtedy dopiero mieliby kłopot.
Ubrała się całkiem sprawnie, więc jeszcze przed powrotem lekarza do gabinetu miała na sobie wszystkie potrzebne części garderoby. Rumieniec zdążył już stracić na intensywności, pozostawiając jedynie lekkie zaróżowienie jako widmo swej bytności na dziewczęcej twarzyczce. Zeskoczyła z kozetki i powróciła na drugą stronę biurka, przysiadając na krzesełku przeznaczonym dla pacjenta. Z uwagą wysłuchała całej diagnozy, kiwając głową dla potwierdzenia, że wszystko rozumie. Wypisaną receptę schowała do kieszonki, a mężczyźnie posłała nieśmiały, przepraszający uśmiech. Raczej powinien darować jej brak werbalnego podziękowania i pożegnania, więc jedynie ukłoniła się uprzejmie przed wyjściem i opuściła gabinet.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.16 0:04  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Kiedy wrócili z misji był już późny wieczór. Ledwie transporter się zatrzymał, a jego już ciągnęli do szpitala, jakby to, że był nieco bardziej blady i pokiereszowany niż zwykle oznaczało, że jet już jedną nogą na tamtej stronie. Czy oni nie rozumieli, że był po prostu trochę...zmęczony? Wyspałby się, zjadł jak człowiek i byłoby lepiej ale nie - wpakowali go do karetki i powieźli. Jeszcze gdy wychodził z niej wszystkim nagle zaczęło odpierdalać i próbowali go siłą wcisnąć na wózek, a to wszystko dlatego, że trochę go skręciło w kostce. Zrobił się przez ten cały cyrk poddenerwowany i lekka szarpanina dała do zrozumienia wszystkim, że prędzej on im ten wózek wsadzi w dupę niż oni usadzą na nim jego własną. Trzeba było przyznać, że jak na skrajnie wykończonego to go energia rozrywała...
Dla świętego spokoju pozwolił się przekonać kierowcy, że ten pomoże mu się dociągnąć do szpitala. Jakkbysamniepotrafilaleobrachujniechimbedzie. Tak.
W recepcji oblepiło ich stado pielęgniarek, które również zaczęły drażnić Polaka tym, że robiły z niego, jakiegoś kalekę, gdy to on był trochę podrapany i pogryziony. Zmęczenie i ogólnie słaba na chwilę obecną kondycja tylko pogłębiały jego zły humor. Ignorował je więc i w miarę delikatnie odganiał je, gdyż sprawnie zachodziły mu drogę. Czuł się jak na jakimś bazarze. Kierowca, na którego ramieniu był zawieszony doznawał zaś swego rodzaju zażenowania całą sytuacją. Gdy znaleźli się pod drzwiami gabinetu lekarza pełniącego nocny dyżur Adrian dał jasno do zrozumienia, że nie zamierzał pozwolić się wprowadzić do środka w inny sposób niż o własnych siłach. Miał tą swoją pieprzoną dumę!
- Nie jestem jakimś jebanym inwalidą, weź się odpierdol...- Wykłócał się z kierowcą pod drzwiami. Zaczęli się nieznacznie Szarpać. Znów. Furiat - syknęła jedna ze zrozpaczonych pielęgniarek. To dla pana dobra! - zaanonsowała druga.
- Dla twojej informacji, jebane drzwi potrafię sam otworzyć dla własnego dobra. - Poniosło go, kierowca spokojny człowiek, lecz wkurwił się na Polaka i z premedytacją sam nacisną klamkę drzwi o które Kaukaz się zawzięcie popierał. Nie trzeba było wiele czekać by te się otworzyły, a zaraz za nimi poleciał Adrian, który z łoskotem znalazł się na podłodze gabinetu. Kierowca posłał porozumiewawcze spojrzenie Aracie, zasalutował i zaraz potem zamknął drzwi.
- Chuj. - Warknął, adresując epitet w stronę kierowcy karetki, a zaraz potem przekręcił się tak, że leżał teraz plecami na chłodnej podłodze gabinetu. Wyjątkowo przyjemnie wygodnej. Szkoda tylko, że Adrian musiał ostrzec spoglądającego na niego Aratę.
O kurwa...gorzej to być nie mogło.
Pomyślał, a zaraz potem w nieco nerwowym geście przeniósł swoje spojrzenie na sufit, udając, że lekarza w gabinecie wcale, a wcale nie ma. rana na jego prawym ramieniu zaczęła na nowo krwawić przesiąkając przez materiał munduru. Potrzebna była mu ta szarpanina? Naturalnie, że tak.

|Poważnie skręcona lewa kostka do tego topnia, że nie jest w stanie na niej stąpać + mocne, głębokie, poszarpane ugryzienie na jednej ręce - prawej; mocno krwawi, być może naruszona kość przedramienia; ręka owinięta bandażem na którym widać przesiąkniętą krew + Głębokie rany po pazurach bestii od prawego ramienia po łokieć, płytsze analogicznie na lewej ręce - obie niechlujnie zszyte. Widać, że prawa była nawet zszywana dwukrotnie. Stare nici wciąż znajdowały się w skórze. + MINORIS ADVERSARIUS rozwój (2/5); katar, kaszel, ogólne objawy nasilającej się grypy + mundur na wypady w teren. Brudny i brudny : |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 20:01  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
Niektórzy pacjenci byli naprawdę dziwni, ale trafiały się też takie przypadki jak Monday, kiedy Arata nie wiedział za bardzo co ma sądzić. Niby to zwyczajne, młode i całkiem urodziwe dziewczę, a jednak jej problemy na pewno nie są typowe dla tego wieku. Dobrze byłoby, gdyby zajął się nią jakiś specjalista, ale tego niestety Yakuya nie zna. Tutaj jednak nie ma się co martwić, bo czarnowłosy rozejrzy się po szpitalu i wybierze kogoś, kto będzie odpowiedni do takiego zadania, a kiedy zobaczy Risu raz jeszcze, to na pewno go poleci. W końcu lekarzem jest się nie tylko w gabinecie, a o swoich pacjentów trzeba dbać też poza nim, tak? No... Przynajmniej tak to rozumiał nasz mały pracoholik, który wyraźnie nie potrafił oddzielić szpitala od swojego życia prywatnego. Te sfery od zawsze musiały się ze sobą przeplatać, a balans między nimi był nieustannie załamany na korzyść pracy. Tak to już bywa. Reszta dnia przebiegła jednak już całkiem spokojnie. Żadnych ekscesów i dziwnych przypadków, więc kiedy nastał wieczór, Arata mógł się nawet zdrzemnąć. To dość normalna praktyka podczas całodobowych dyżurów. Człowiek musi łapać każdą minutę snu, jaką uda mu się wyrwać z napiętego grafiku i tak właśnie też było w przypadku Yakuyi, który kompletnie się nie krępował i rozłożył się na swojej własnej kozetce.
Ze snu wybudziła go jednak rozhisteryzowana pielęgniarka, która nie wyglądała najlepiej. Przerażenie na jej twarzy spowodowało, że nie było innego wyjścia, jak podniesienie się do pionu i ogarnięcie swojej twarzy zanim przyprowadzą pacjenta. Z krótkiego wyjaśnienia Arata zdążył wyłapać jedynie tyle, że prowadzą jakiegoś wojskowego, który właśnie powrócił z misji. Świetnie! Kolejny samobójca, który pewnie chciał wykonać tylko rozkaz, a nie myślał nawet o sobie czy swoich bliskich. Gdzie wojsko znajduje tak głupich ludzi? Arata szukał takich do szpitala od zawsze, ale do tej pory trafiał jedynie na tych, którzy mają rodzinę, małżonka, dzieci i to właśnie ich stawiają na piedestale. Ciężko o dobrych pracowników! Wracając jednak do tematu, kłótnia na korytarzu dała mu już mniej więcej pogląd na to z kim i dlaczego przyjdzie mu się spotkać. Może tego Polaka słyszał tylko kilka razy, ale każdą jego wizytę doskonale pamiętał. Trudno zresztą zapomnieć o personie, która zawsze robi dookoła siebie pełno zamieszania. Dzisiaj też nie było inaczej.
- Ja pierdolę... - tylko tyle wyrwało się z jego ust, kiedy zobaczył jak Kaukaz dosłownie wpada do jego gabinetu niczym szmaciana lalka. Przez chwilę Arata modlił się nawet, żeby to był sen, a Polak nadal znajdował się na misji, ale gdy po kilku sekundach ten człowiek spojrzał na niego wszystko było jasne. Dużo roboty. Czeka go naprawdę dużo roboty. Yakuya westchnął pod nosem i ruszył w stronę swojego nowego pacjenta, który zaliczył istne wejście smoka, a następnie stanął obok niego i szturchnął go lekko w lewą rękę ze dwa razy czubkiem buta, żeby sprawdzić czy jeszcze reaguje. Jeśli nie wykrwawił się do tej pory, to nie wykrwawi się podczas najbliższych dwóch minut, więc Arata nie miał się po co szalenie spieszyć. Zresztą... To przecież Polak. On zawsze znajdował się w podobnym stanie, więc lekarz najpierw wyciągnął z kieszeni papierosa i zwyczajnie go odpalił, a dopiero później nachylił się nad pacjentem, żeby sprawdzić na szyi czy ma jeszcze w ogóle puls.
- O, żyjesz. Jednak to prawda, że goryle są całkiem wytrzymałe. Na drugi raz nie musisz jednak kłaniać się do podłogi podczas przywitania. - skomentował delikatnie i zaciągnął się swoją ulubioną tytoniową trucizną - A teraz, makówko, masz siedzieć cicho i się słuchać jeśli nie chcesz karnej lewatywy za złe zachowanie. - dorzucił jeszcze całkiem poważnie, bo doskonale wiedział, że z tym typem będą problemy. Zawsze były i zawsze będą. Zanim jednak do nich przejdziemy, to lekarz musiał zawołać kilka osób do pomocy. Przede wszystkim posłał pielęgniarki po znieczulenie i kroplówkę, a jednego z pielęgniarzy zawołał do siebie z przenośnym łóżkiem. Jak położy tego żołnierzyka na swojej kozetce, to nie będzie mógł na niej spać dopóki jej nie zdezynfekuje. Szkoda ryzykować.
- Nie rzucaj się teraz, bo znowu padniesz na ziemię jak naleśnik. - ostrzegł, chwytając go razem z pielęgniarzem i przenosząc go na łóżko. Jeśli Arata ma go połatać, to przynajmniej w jakiejś wygodniejszej pozycji, bo zapewne Kaukaz nie będzie ostatnim pacjentem tej nocy i lekarz musi jeszcze o siebie dbać. No... Jeśli wszystko będzie jasne, a sam Polak nie zacznie się rzucać na łóżku, to dopiero wtedy Yakuya przystąpi do spoglądania na rany. Najpierw trzeba było zająć się krwawiącym ramieniem. To był priorytet.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.16 13:52  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
- Ja pierdolę...
Eliminator i lekarz najwyraźniej podzielali zdanie odnośnie swojej wzajemnej obecności w owym, wyjątkowo urokliwym gabinecie. Jeden nie przepadał za pacjentami pokroju Kaukaza, a drugi...właściwie nie darzył choćby iskrą sympatii jakiegokolwiek medyka. Być może to właśnie dlatego, że gdy już znajdował się w szpitalu to wszyscy musieli o nim wiedzieć. Niestety nikt nie chciał go słuchać, że on może SAM, że przecież jest przytomny więc nic mu nie jest...Czemu nikt go nigdy nie słuchał? Uniknięto by wiele stresów, lecz nie - bo mu się straciło sporo krwi. Jak gdyby ludzie od tego umierali, gez.
Patrzył na Aratę niczym na kartofla czy też jakiego jebanego, klasowego śmieszka niebędącego wcale takim śmiesznym. Przez wyraz twarzy Polaka przemknął cień świadczący o tym, że miał wielką ochotę złamać i przewlec przez cały układ trawienny lekarza rzeczoną nogę, która go szturchała. Z oczywistych względów jednak stwierdził, że dziś okaże nieco swej łaski. Nie żeby jego ciało odmawiało posłuszeństwa czy też dlatego, że groźba lewatywy zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie. Oczywiście, że nie. Mhm.
- Gówno mnie to interesuje - Warknął i szarpnął się gdy Arata go chwycił i usiłował podnieć. Bardziej miało to charakter buntu niż rzeczywistego zamiaru wyrwania się z przymusowej pomocy lekarza. Polak mimo wszytko zdawał sobie sprawę, że samemu ciężko mu byłoby się podnieć. Nie oznaczało to jednak, że był w tanie z jakąkolwiek godnością znieść pielęgniarza wyciągającego ku niemu łapy w tym samym celu co ordynator. Dwójka pomagających mu osób...To było już ponad jego siły. Dlatego też o ile Aratę przebolał o tyle na pielęgniarza spojrzał wilkiem.
- Wypierdalaj, dam sobie radę, kurwa, jeszcze może tuzin tu was potrzebny... - Marudził, warczał i chwycił wolną ręką brzeg łóżka na którym się poparł i podciągnął na dowód tego, że rzeczywiście da obie radę SAM. Co z tego, że praktycznie pomagał mu też Arata. Wolał tego jednak nie dopuszczać do myśli.
Gdy w swym uporze jego tyłek ostatecznie zasiadł na łóżku uniósł ręce do góry niby to w poddańczym, niby to bojowym geście.
- Potrafię się nie ruszać, nie traktujcie mnie jak zjeba. - Fuknął niepocieszony, mając nadzieję, że nie będzie musiał tej frazy powtarzać by pielęgniarz. I jeśli ta uwaga została wzięta pod uwagę rozluźnił się nieznacznie i siedział pochylony do przodu, a właściwie przygarbiony, podpierając się dłońmi o krawędź łóżka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.16 10:40  •  Gabinet lekarza Empty Re: Gabinet lekarza
I właśnie dlatego Arata nie lubił Polaków! Znał co prawda jednego, ale jeśli cały naród jest taki, jak Adrian, to z pewnością mają ciężko. Twarz lekarza nie wyrażała teraz zbyt skomplikowanych emocji. Przede wszystkim było to zirytowanie i niedowierzanie w to, że ktoś potrafi być naprawdę tak głupim, żeby nie doceniać pomocy, którą wyświadczają mu inni. Nie dość, że Kaukaz poharatał swoje ciało niczym dzika kuna w agreście podczas deszczu, to dodatkowo ma czelność jeszcze krzyczeć na JEGO personel. Pal sześć gdyby to byli ludzie podlegli Kaukazowi, ale tutaj szefem był nikt inny jak Yakuya, a kogo jak kogo, ale akurat swój personel uważał za tę wartościową część społeczeństwa. Mimo tego Arata doskonale znosił na razie humory żołnierza i jeszcze nie podejmował drastycznych środków. Dobrze zrobił, że najpierw sobie zapalił, bo inaczej mogłoby być krucho. Mimo wszystko Japończyk nie mógł jednak pozostawić całej sprawy bez żadnej odpowiedzi.
- Ruszać może i tak, ale zachować już nie za bardzo. Nie wiem jakie warunki panują u Polaków, ale w Japonii szacunek to podstawa. - zganił go spokojnie, po czym kiwnął na swojego pielęgniarza. Ten, pomimo gróźb Kaukaza, wcale nie zamierzał ani opuścić pomieszczenia, ani też zrezygnować ze swojej pracy. Zamiast tego podał Aracie rękawiczki, gazę i płyn do przemywania ran. Najpierw jednak lekarz zdjął z ramienia bandaż i zobaczył, co się pod nim skryło. Chwila niedowierzania, wielkie oczy, spojrzenie to na Kaukaza, to na ranę. No nie mogło być w tym miejscu innej reakcji.
- Te, Polak. Kto Ci to tak spierdolił? - odezwał się ordynator, bez ogródek wskazując, że taki sposób zszywania ran na nic się nie przyda. Równie dobrze Kaukaz mógł to zakleić plastrem, a wynik byłby ten sam. Arata chwycił więc skalpel i zaczął rozcinać szwy. W pewnym momencie ręka przez "przypadek" omsknęła mu się, a jego ostrze zaryło delikatnie o ranę - Wybacz, wybacz! Chyba zawołam jeszcze ze dwie pielęgniarki, bo nie damy sobie sami rady! - oczywiście było to nawiązanie do poprzedniego tekstu Kaukaza i jednocześnie małe ostrzeżenie. Jeśli Arata zechce, to może popełniać więcej pomyłek, na które Polak nie będzie miał zbytnio wpływu. Ledwo co się rusza, pielęgniarza obraża, więc kto za niego poświadczy? To aż dziwne, że Adrian nie wiedział podstawowych rzeczy pomimo tego, że był w wojsku. Tak, jak w wojskowej kantynie nie obraża się kucharza, bo nie wiadomo co zrobi, tak samo w szpitalu nie szczeka się do lekarzy i reszty personelu, ponieważ swoją pracę mogą robić boleśnie lub mniej boleśnie. Do pacjenta należy za to wybór metody. Dość jednak straszenia, bowiem Arata wziął się do roboty i zaczął przemywać ranę znajdującą się na prawej ręce Polaka, będąc przy tym trochę mniej delikatny niż zazwyczaj. Wszystko dlatego, że miał dla pielęgniarza zadanie, które pewnie Kaukazowi się nie spodoba.
- Hiro, zajmij się lewą ręką. A Ty stul pysk Polak. Nie mam zamiaru siedzieć z Tobą tutaj całej nocy, więc daj robić nam to, co powinniśmy. - proste polecenie, reprymenda zawczasu, żeby nie było żadnych niedomówień. Zaraz po nim Arata zaaplikował miejscowe znieczulenie wojskowemu i począł z chirurgiczną precyzją zszywać mu ranę. Jak Kaukaz będzie się znowu rzucał, to nic nie stoi na przeszkodzie temu, by zaaplikować mu znieczulenie ogólne, ogarnąć do stanu używalności i wyrzucić w jakimś zaułku M3. Biorąc pod uwagę stan munduru Polaka, jego pasek pewnie zbyt dobrze nie trzyma, a nigdy nie wiadomo komu spodobają się opuszczone spodnie wojskowego. Ja tam bym się na jego miejscu lepiej pilnował! W każdym razie cała procedura powoli dobiegała końca. Najpierw trzeba było się zająć ranami najpilniejszymi, później pozostało prześwietlenie, a na sam koniec trzeba będzie jeszcze wykonać badanie ogólne. To, że Kaukaz wygląda jak zasmarkany pięciolatek, który jeszcze nie potrafi korzystać z chusteczek wskazywało raczej na jakąś chorobę. No chyba, że wygląda tak na co dzień, to Yakuya nie będzie się tego nawet czepiał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach