Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 22.06.16 23:33  •  Richard Morrison Empty Richard Morrison
Godność: Richard Morrison
Pseudonim: Skurwiel, Gruby Chuj, Dick
Płeć: Samiec
Wiek: 45
Zawód: Wojskowy.
Miejsce zamieszkania: Miasto-3: podlejsza dzielnica i tanie mieszkanie

Organizacja: S.Spec
Stanowisko: Oficer. Szef i największy koszmar swojego oddziału, którego zadaniem jest zwiad, polowanie na niebezpieczne bestie i gangersów. Zajmuje się szkoleniem, planowaniem przebiegu akcji oraz prowadzeniem ludzi na Desperacja.
Rasa: Człowiek
Ranga: S.Spec - militarny

Moce (/artefakty/technologia):
Działko automatyczne "Bolter":
Ciężki sprzęt bynajmniej do gaszenia zamieszek. Karabin wypluwa z siebie pociski o potężnej mocy i zadające poważne obrażenia. Broń ma oczywiście możliwość strzałów pojedynczych jak i seriami. Jej specjalna konstrukcja sprawia, że część odrzutu redukowana jest przez samą broń, której poszczególne elementy oddzielone są od siebie mechanizmami sprężynowymi przyjmującymi część "kopnięcia". Ma również kolimator z niewielkim przybliżeniem i szyny na dodatki, które mogłyby być potrzebne (granatnik czy latarka).
Cała konstrukcja wcale nie jest lekka, jednak lata korzystania z niej na treningach i w polu są w stanie nauczyć się korzystać z tej kobyły.
Broń może być ładowana dwoma typami amunicji:
Pocisk Bolter wyposażony jest bowiem w mikro ładunek wybuchowy, który eksploduje chwilę po spenetrowaniu celu, mają one wbudowany żyroskop, który pozwala utrzymać stabilny lot pocisku, niestety pociski nie są w stanie spenetrować pancerza, jednak bez większego problemu przebija się przez skórę i tkanki miękkie.  Z racji, że magazynek musi być specjalnie przystosowany do tego typu pocisków mieści się w nim jedynie 16 naboi.
Drugi typ pocisków zwany jest Nailer. Są to pociski z bardzo dużym ładunkiem prochowym, pełno płaszczowy pocisk z powlekanego stopu, który potrafi przejść nawet przez zbrojony beton. Jeśli trzeba wziąć coś żywcem najlepiej stosować te naboje, kula przelatuje robiąc po obu stronach taką samą dziurę i nie rozrywając ciała w środku. Ilość naboi która mieści się w jednym magazynku to 23.
Przeładownie: 1 post

Maska "Oracle":
Oracle to specjalna maska przystosowana do noszenia w warunkach polowych. Wymienny filtr powietrza powstrzymujący pył oraz część gęstszych gazów (niestety tylko część i niektórych) oraz komunikator głosowy jak i wzmacniacz dźwięku. Prawdziwą perełką jest jednak wizjer maski. Wykonana jest ze specjalnego szkła które reguluje ilość wpadającego doń światła wypełnionego elektroniką. Posiadają one skaner, który oznacza cele wrogie oraz sojuszników podając takie informacje jak odległość, siła wiatru oraz ilość amunicji która pozostała w magazynku. Wizjer ma też wbudowany noktowizor i podczerwień oraz kilka innych widoków.
Szkło jest twarde i od byle ciosu nie pęknie, ale strzał sprawi że rozsypie się i trzeba będzie zamawiać sprzęt od nowa.

Umiejętności:
- Przeszedł szkolenie żołnierza doszlifowane do perfekcji niemal trzydziestoma latami praktyki. Jego konikiem jest broń ciężka: wszelkiego rodzaju karabiny i działka na średnie i bliskie dystanse.
- Specjalista od wyciągania informacji na sposoby wszelakie (tortury i inne)
- Duża wiedza o florze i faunie Desperacji (sposób obchodzenia się, sposób zabijania i chwytania okazów).
- Naturalny przywódca. Wzbudza swoją osobą szacunek i postrach w idealnej mieszance, która sprawia że braki w komunikacji z ludźmi potrafi nadrobić autorytetem, jeden gest albo mruknięcie potrafi sprowadzić do parteru albo dodać skrzydeł.
- Mimo swojego wieku ponadprzeciętnie silny i bardzo wytrzymały. Potrafi skakać, wspinać się i biegać z całym rynsztunkiem, a po tym wszystkim jego tętno zdaje się niemal normalne. Plotki głoszą, że rozjuszony głupim rozkazem zarządził polowanie na niedźwiedzia po czym tylko kosztem mechanicznej ręki pokonał go bez użycia broni.

Słabości:
- Maska jest jego strefą komfortu. Nie ściąga jej przy innych bez potrzeby, a większość ludzi, z którymi współpracuje nie widziała jego twarzy. Bardzo się wścieka, gdy ktoś próbuje wymusić na nim pokazanie twarzy.
- Używki nie są mu obce - zwłaszcza tanie whisky i spirytus - tak jak i zamiłowanie do wszczynania po nich burd.
- W relacjach interpersonalnych jest koszmarnym dupkiem, wręcz balansuje na granicy prostactwa. Agresywny, porywczy i nie znający kompromisów. Dla swojego oddziału jest jak surowy ojciec.
- I tak jak każdy ojciec dba o to aby nikomu nic się nie stało. Jest wobec nich "nadopiekuńczy". Jego ludzie doznają piekła na ziemi z troski. Dla swoich "chłopców" jest w stanie wskoczyć w ogień, by wyciągnąć ich całych i zdrowych, a potem zabić ich samemu za narażanie pozostałych.
- Szowinista, uważa że kobiety nie są w stanie poradzić sobie w wojsku, a tym bardziej w jego oddziale. Zawsze, gdy przydzielają mu takową do oddziału próbuje ją przepędzić każdym możliwym sposobem, który nie wpędzi go w kłopoty, jednak niestety urzędasy za nic mają sobie że żadna nie zniosła go dłużej niż pół roku.
- Tak jak to bywa z mechanicznymi częściami są one podatne na elektryczność i trzeba raz na jakiś czas zajmować się ich konserwacją.


Wygląd zewnętrzny:
Nie można ukryć, że Richard wygląda na dojrzałego faceta. Ba, jego piękne lata, gdy był śliczny i młody minęły bezpowrotnie. Duża ilość stresu, walk i męczących podroży przez Desperację. Z drugiej strony zahartowane latami ćwiczeń i wysiłku pozwoliły mu uniknąć głębszych zmarszczek i powoli wiotczejącej skóry. Można się spierać czy wygląda jak bardzo stary młodzieniec czy zakonserwowany staruszek. Krótkie włosy dawno już straciły swój złoty kolor, a nawet resztki siwizny wypłowiały pod wpływem jasnego słońca. Tego czego nie można mu odmówić to sylwetki. Ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu grubych kości i mięśni, wygląda jak istna szafa. To jednak nie przyszło samo z siebie; do teraz rzeźbi tą sylwetkę katorżniczymi treningami, traktując się nawet gorzej niż swoich podkomendnych.
Wiele kampanii poza bezpiecznymi murami miasta sprawiły, że dorobił się całej masy blizn po zadrapaniach, ugryzieniach czy postrzałach. Na plecach widnieją miejsca, w których mięso dosłownie zeszło z jego kości, a potem zostało z różnym efektem znowu przyklejone na miejsce. Podczas swoich wypraw utracił lewe rękę, z której pozostał jedynie kawałek łopatki oraz nogę, którą stracił gdzieś w połowie uda. Na szczęście dzięki postępowi technologicznemu zastąpiono mu je mechanicznymi protezami, które nie posiadają żadnych udziwnień czy dodatkowych gadżetów, a po prostu mają mu je zastąpić i nie zawodzić. Richard rzadko rozbiera się przed kimkolwiek. Nie bawi go ani chwalenie się swoimi "trofeami" i bynajmniej się ich wstydzi. Po prostu wkalkulował je w ryzyko zawodowe i specyfikę tego co robi.
Tym jednak co najbardziej interesuje wszystkich, a tak skrzętnie ukrywa przed wszystkimi to twarz. Ta wręcz emanuje tym poważnym i dostojnym typem męskości. Twarde rysy twarzy pokrytej zawsze dwudniowym, szorstkim jak druciana szczotka zarostem, nos który kiedyś pewnie był prosty, ale pod naporem ciosów uległ i to nie raz wykrzywiając się i deformując. Spojrzenie czarnych oczu jest przeszywające, ostre i bezwzględne. Wyraża ono wszystkie uczucia, których nie potrafi wyartykułować. Czoło pokryte zmarszczkami od wiecznego marszczenia brwi w gniewie i powadze, nie jednego rekruta widok tych oczu wprowadził w koszmary nie mówiąc o tych mniej wytrwałych, którzy potrafili zlać się w gacie widząc tego barczystego giganta, który patrzy na nich tak jakby właśnie zastanawiał się jak boleśnie ich zamordować.
Niegdyś wcale przystojną twarz szpecą jednak dwie wielkie blizny, jedna przechodzi przez cała twarz cudem omijając oko, które straciłby gdyby nie odrobina szczęścia, druga przecina jego wargę i policzek. Obie mimo, że zdają się stare nadal są głębokie i mocno zarysowane. Jego gardło również znaczy drugi uśmiech od ucha do ucha.
Dick nigdy się nie uśmiecha, właściwie ciężko byłoby to stwierdzić gdyż niemal nigdy nie zdejmuje maski jak i większości swojego rynsztunku. Całe jego ciało jest obudowane przez jego prywatny mundur idealnie dostosowany do wycieczek w niezbadane rejony Desperacji. Zdaje się wręcz, że to jedyne co ma w szafie.
Cóż jeszcze można o nim dodać? Liczne kontuzje, brak kilku żeber, szczęka która lubi mu się dyslokować tak bardzo, że właściwie już nie czuje, gdy sam ją sobie nastawia.
Richard to potyrany przez życie, które sam sobie wybrał mężczyzna, który posiada tylko jeden ton głosu - zachrypnięty i suchy, bezwzględny i jakby zawsze szukał zwady dodatkowo brzmi obco wydobywając się spod maski. Ciężko powiedzieć czy potrafi mówić inaczej oraz czy w ogóle jest człowiekiem. Te tajemnice są powodem wielu zakładów i spekulacji, których on nie ma zamiaru rozwiewać, a co!

Charakter:
Jeśli jego pseudonimy nie wyjaśniły tego dość dokładnie to zaznaczmy, że Richard jest koszmarnym dupkiem. Zupełnie jakby jego matka wiedziała kim będzie, gdy nadawała mu to imię. Bezczelny, agresywny i władczy osobnik, który co jakiś czas przypomina wszystkim podwładnym kto jest tutaj szefem. Nie warto wchodzić mu w drogę, jeszcze gorszym pomysłem jest obrażać go lub próbować się z nim spierać. Jeśli zechce jednym słowem albo ruchem ręki potrafi sprowadzić do parteru i pokazać jak bardzo nic nie znaczysz, a co gorsza uwielbia to. Złośliwy typ zdaje się mieć ripostę na każde jedno słowo, które ktoś wypowie, a że temperamentny to z ochotą je rzuca.
Nie robi tego jednak by po prostu chełpić się swoimi epoletami i uprzykrzać innym życie. Dla niego nic nie znaczy mniej niż tytuł czy ordery. Nie jeden z generałów czy oficerów siedzą sobie wygodnie i pasą brzuchy przyjmując odznaki "najlepszego lenia" albo "200% papierologii", prawdziwym szacunkiem obdarza tych, którzy tak jak on są w stanie oddać życie za zespół, nie wahają się podczas akcji i przeżyli to samo piekło na które on wystawia się regularnie od kilkunastu lat.
To co daje mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju to dyscyplina. Kilka razy wszyscy jego ludzie byli narażeni na śmieć, ponieważ ktoś postanowił zgrywać bohatera i "wiedział lepiej". Dick jest dla swoich "chłopców" niczym surowy ojciec. Wymaga od nich bardzo wiele, kara każdy błąd bez skrupułu a największym zaszczytem jaki mogą poczuć jego żołnierze to poklepanie po plecach lub uścisk dłoni.
Morrison zdaje się w ogóle unikać kontaktu fizycznego z innymi. Zawsze chodzi w swoim mundurze, obudowany od stóp po siwą czuprynę i oprócz ciosu pięścią albo szturchnięcia rzadko pozwala innym się dotykać. To wszystko sprawia, że zdaje się zawsze odległy, mimo że stoi obok czuć przepaść dzielącą go od innych. Zdystansowany i zimny, jak prawdziwy samiec alfa zawsze na przedzie pokazując innym swoją odwagę, siłę charakteru i bezwzględność.
Złośliwi mówią, że by zostać w jego oddziale z własnej woli trzeba mieć nierówno pod sufitem... i nie mija się to z prawdą. Jeśli ktoś jest w stanie znieść katorżnicze ćwiczenia, zupełne poniżenie, a do tego potem gotów jest wyruszyć w nieznane by ścigać gangersów lub dzikie stworzenia trzeba być niezdrowym.
Richard nie jest jednak hipokrytą. Zmuszając innych do przebiegnięcia swojego toru przeszkód albo dziwnych poniżających ćwiczeń sam najpierw poddaje się nim, ba bierze na barki nie dwadzieścia a trzydzieści kilo biegnąc szybciej i męcząc się mniej niż oni. Praca jest dla niego najważniejsza, sumienność, szczerość i dobre samopoczucie jego podwładnych ceni bardziej niż złoto. Słysząc, że między nimi powodowane są jakieś tarcia interweniuje i pomaga rozwiązywać problemy. Czasem zdarza się mu nawet wesprzeć kogoś w sprawach prywatnych, jednak nigdy nie wprost i oczywiście.  Służbista, który za wszelką cenę chcę wrócić z taką samą ilością ludzi z jaką wyszedł na misję, poświęcił się swojemu zajęciu chowania tej nieokrzesanej bandy tak by chodzili jak w zegarku.
Jednak to co interesuje wszystkich, to co sprawia że stał się legendą to jego zachowanie w prywatnym życiu. Nikt nie wie jakie ono jest. Może pić i palić z oddziałem albo innymi wojskowymi, jednak nawet jego prywatne ciuchy wyglądają jak mundur. Sposób w który się upija wydaje się nawet zgodny z jakimiś jego wewnętrznymi zasadami, nawet alkoholowe szaleństwa zdają się bardzo poważne w jego wykonaniu. Nikt nie wie ile w tym jego roli, a ile prawdziwego Richarda. Nawet ludzie, którzy uczyli się wraz z nim w akademii ledwo go pamiętają. Mało społeczny z niego osobnik, jednak pod tą grubą skorupą może i czasu się coś co bardzo skrzętnie skrywa.

Historia:
Kolejna wyprawa w Desperację. Tym razem obeszło się jedynie na wielu krwiakach i wybitym barku. Godzinę po wizycie w ambulatorium był już przebrany i co prawda w z ręką w temblaku. Akcja jak zwykle była daleka od tego by nazwać ją planowaną, jednak tak zawsze zdarza się gdy w pole wysyła się kota. Napalone młodziki aż nazbyt chętne są by się wykazać i zabłysnąć. Z resztą, gdyby nie Richard ten mały gnojek nie mógłby się teraz chwalić dziewczynom w klubach chlubnymi ranami na twarzy. Bo bez głowy ciężko chwalić się czymkolwiek co na niej jest. Z resztą, chłopak wyszedłby bez szwanku, ale gdy tylko piekło się skończyło Dick sam zadbał o to by młody miał się czym chwalić. Cóż, przynajmniej drugi raz nie popełni tej samej głupoty.
Wracając do swojego pokoju zablokował drzwi i uwalił się na fotelu odrzucając maskę gdzieś na bok. Po takich akcjach, gdy mógł się czuć bezpieczny, a adrenalina i testosteron wyparowały z jego krwiobiegu czuł się po prostu stary. To nie tak, że myślał wtedy o emeryturze - Biada tym, którzy mu ją kiedykolwiek proponowali - Richie był po prostu świadomy tego, że nie jest już młodzieniaszkiem, a z każdym rokiem coraz dotkliwiej czuł zadawane mu rany. Nie zamieniłby jednak tego uczucia na nic innego. Jeśli kiedykolwiek dostałby wypowiedzenie pewnie zachlałby się gdzieś na zabój. Nie znał innego życia niż to i nie miał najmniejszego zamiaru dowiadywać się czy praca za biurkiem potrafi być równie przyjemna co tam, w Desperacji.
Dopiero po chwili zorientował się, że ciche pukanie i bzyczenie interkomu rozbrzmiewa w niemal pustym gabinecie już od dobrych kilkunastu sekund. Zakładając maskę nacisnął piętą w przycisk otwierający je. Stał w nich jeden z nowych rekrutów. Zahukany młodzik widział co Morrison zrobił z członkiem oddziału i ciężko było ukryć mu nerwowe spojrzenie latające po ciemnych ścianach.  
- Czego? Nie zamykam drzwi by ktoś mi w nie napierdalał, a dał spokój. - Warknął chrapliwie, a światło zza pleców dzieciaka złowrogo odbiło się od pomarańczowego wizjera.
"Młody", bo jedynie dwudziestosześcioletni mężczyzna ścisnął w rękach zapieczętowaną kopertę. Richard od razu rozpoznał ten paskudnie tani materiał. Nie ma to jak wypisywać oficjalne wezwania i rozkazy na tych samych beznadziejnych świtkach papieru co od trzydziestu lat.  
- Sir - zająknął się chłopak. - Rozkazy z góry...
- Widzę przecież, za kogo mnie kurwa masz? Jestem stary, ale widzę jak trzęsiesz gaciami. - Warknął zupełnie płosząc go zupełnie. Widząc, że więcej się od niego nie dowie wskazał mu ręką miejsce na biurku i w milczeniu czekał na oddanie papierów i odejście.
Po chwili już wertował przygłupią formatkę, która nie zmieniła się od początków jego kariery militarnej.
"Wspaniałe władze, bla bla... rozkaz najwyższej wagi, bla bla..."; wreszcie po półtorej stronicy przegryzania się przez tekst beton natrafił na informacje: W trybie natychmiastowym udać się do centrali, nowy przydział i awans.
Niemal czterdziestoletni żołnierz poczuł nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Czy to właśnie to czego próbował uniknąć? Czy próbują przerzucić go do papierkowej roboty? Widział już dwudziestoletnich oficerów i nie ukrywał, że pałał do tych wypełniaczy papierków taką samą estymą jak do reszty biurokratów, która stawiała na młode mięso, a nie doświadczenie. Ubrał się odświętnie, to znaczy wybrał czysty mundur z szafy i wyczyścił swoja maskę na połysk. Nie posiadał odświętnego munduru, ani nawet garnituru.

Szybko dojechał do centrali. Przez cały czas obmyślał wiązankę jaką obdarować urzędasa, który uznał że czynna służba Richarda została zakończona. Zaciśnięte pięści, a materiał jego rękawiczek trzeszczał złowrogo, a widząc go recepcjonista po prostu szybko powiedział mu numer pokoju próbując uniknąć zbędnej dyskusji. Wszyscy go tam znali i nikt nie przepadał, nie mówiąc o tym, gdy wyglądał jakby miał zły humor.
Niemal ciosem otworzył drzwi, które trzasnęły o ścianę, z której posypało się trochę ukruszonej farby. Pokoik konferencyjny z zielonymi ścianami i długim złamanym stole w poprzek wejścia. Za nim siedzieli dwaj urzędnicy i jeden z generałów, który o zgrozo mimo, że młodszy o jakieś pięć lat wyglądał jakby był jego ojcem: opasły brzuch, zmarszczki i fałdy sflaczałego ciała spływały z czaszki jakby zaraz miały upaść z głośnym mlaśnięciem. Fioletowawe usta i podkrążone oczy zdradzały chorobliwe zamiłowanie alkoholem, a krzywe i pożółkłe zęby mówiły, że lubi cygara odwrotnie proporcjonalnie do higieny osobistej.
Czego by nie miał zamiaru o nim powiedzieć, a do tego miał zamiar dojść zaraz po usłyszeniu "wesołej" nowiny póki co musiał odgrywać wyuczoną rolę. Stanął na baczność i zasalutował zamaszyście napinając mięśnie. Wtedy też ręka, która może i nastawiona, ale poobijana przypomniała mu o sobie promieniującym bólem. Dick zacisnął zęby czekając i zbierając resztki cierpliwości. Opasły grubas nie miał zamiaru nawet kiwnąć palcem szczerząc się i pozwalając by po wąsie kapał mu łój i pot.
- Oficer polowy, Richard Morrison. - Syknął w końcu i westchnął jakby samo oddychanie wprowadzało go w zadyszkę. - Twoje dokonania dotarły do samej góry.
Żołnierz stanął normalnie, a mimo że twarz miał zakrytą czuć było buchającą od niego nienawiść do tłuściocha.
- Dopiero wróciłem i nie ukrywam, że nie była to łatwa wyprawa... - zaczął najmniej nieprzyjemnym tonem na jaki było go teraz stać. Ciężko jednak być miłym dla kogoś, kogo chce przywiązać się do słupa i ponacinać by działał jak wabik na zombiaki. - W jakiej pilnej sprawie mnie wezwano, Goro sir?
Mina tłuścioszka zrzedła trochę. Czyżby spodziewał się, że będzie miał pretekst do postawienia go przed sąd za napaść? A może nie spodobało mu się to, że tak szybko przechodzą do sprawy, która była dla niego wcale nieprzyjemna.
- Chodzi o awans, Richardzie. -Wtrącił się urzędnik wytrącając obu panów z ich małego pojedynku na spojrzenia i docinki.
- Raz, nie jesteśmy na ty. - Warknął białowłosy krzyżując ręce na piersi - Dwa, już ja znam wasze awanse.  Jeśli chcecie wsadzić mnie do rezerwy, albo abym skończył jako wypełniacz papierków to taniej wam będzie wpakować mi kulę w łeb.
- Nie, nie zrozumieliśmy się. To rozkazy z góry. - Odpowiedział uśmiechnięty urzędas z iście lisim uśmiechem. Wyglądało na to, że był na tyle wysoko postawiony, że nie przejmował się jego zachowaniem i konwenansami. - Dostajesz własną jednostkę. O dość... - pauza wydawała się nieco nazbyt dramatyczna niż powinna - specjalnym przeznaczeniu. Łapanie żywych celów - zwierząt jak i rebeliantów, którzy próbują zniszczyć wspaniały system, który wspólnie budujemy.
Demagogiczne pieprzenie. Tak niepotrzebne, ale wszechobecne w tej napędzanej małymi organicznymi trybikami maszynie. Richard nawet się już o to nie wściekał. Był wierny siłom zbrojnym i władzy. Nigdy nie uchybił się od rozkazów, nigdy nie naraził swoich chlebodawców na problemy.
- Potrzebujemy kogoś takiego jak ty. - Kontynuował lis zbierając papiery i podając je przez stól mężczyźnie w masce. - Masz za sobą lata praktyki i znasz nasze struktury od podstaw. Będziesz podlegał teraz jedynie nam. Masz robić wszystko to do czego większe oddziały armii są zbędne, nie mówiąc o skrzydlatych.  
Mówił nieprzerwanie, ba zdawało się, że nie musiał w ogóle łapać powietrza. Było w nim coś  jednocześnie coś co sprawiało, że Richard czuł niepokój, ale ufał facetowi. Widać było, że zna się on na swoim fachu i nie bez powodu został tu zaciągnięty.
- Będziesz łapał dla nas żywe okazy, jeśli dostaniesz przydział masz wykonywać zlecenia, z resztą to akurat sam dobrze wiesz. - Obrzydliwie piękny uśmiech na jego twarzy sprawił, że weteran poczuł wszystkie blizny na swoim ciele. - Oprócz tego masz wolną rękę. Dostaniesz oddział, sprzęt i środki by robić to wszystko.
Richard słuchał monologu patrząc się na chudego złotoustego urzędasa. Awans, praca w polu, większe możliwości i służba to wszystko o czym marzył i co chciał usłyszeć. No i ten malutki bonus utarcia nosa temu tłuściochowi bez konieczności wbijania mu pięścią nosa w twarz.
- Mam podpisać czy wystarczy, że po prostu powiem tak? - Warknął patrząc jak Goro zalewa się krwią, wyglądając teraz zmiażdżony pomidor. Po raz pierwszy od dawna na jego ustach pojawił się grymas. Szybki i krótki grymas satysfakcji, który zaraz nikł. Cóż, nieprzyzwyczajone do tego typu "wysiłku" mięśnie szybko go rozbolały.
***
Kilka miesięcy później stał przed nowymi rekrutami. Patrzył się na chłopców, którzy może myśleli, że po przejściu akademii będą mieli już najgorsze za sobą. Wielu z nich było w sile wieku i z dumą nosili odznaki Jednostki 731.
Richard już wiedział co zrobić aby zrzedł im uśmiech, a ostatnią akcję wspominali jako najpiękniejsze wakacje na świecie.
- Baczność kurwa! - Krzyknął rozdzierając ciszę. Jak w zegarku wszyscy ustawili się naprzeciw niego. - To nie jest jebana speluna tylko mój oddział. Kiedy ja mówię do was, wy odpowiadacie, tak Skurwielu.
Mężczyźni spojrzeli po sobie nie wiedząc czy to żart czy też ten wariat w masce mówi to poważnie. On jednak wiedział, że chłopcy jeszcze nauczą się mówić to słowo z taką estymą i strachem, że nigdy więcej nie będą mieli ochoty na idiotyczne miny. Pierwsza kara dwustu okrążeń i 150 pompek każdy w piachu zdawały się mu dobrym początkiem tresury, jego nowych Hycli...

Dodatkowe:
- Szkolenie wojskowe i zamiłowanie do burd sprawiło, że potrafi walnąć, kopnąć, a nawet dźgnąć. Nie jest ekspertem, ale się obroni, jeśli wyjęcie pistoletu zajmie za długo.
- Nie jest może najmądrzejszym z oficerów, jednak posiada naturalny spryt i rozumienie pola walki.  
- Nie znosi papierologii i dopadają go nerwica i torsje, gdy ma spisać raport czy udać się na oficjalne spotkania.
- Ścieżki Asshola i Dicka zeszły się kiedyś, sprawiając że te dwa uparte dupki przywykły do siebie i wykształciły relację na kształt przyjaźni.
- Osób które widziały jego twarz jest niewiele, tych które nadal żyją jest jeszcze mniej.
- Facet jest jedną wielką tajemnicą. Nie spowiada się nikomu, nie wiadomo gdzie mieszka i czy w ogóle mieszka, mało osób wie jak się naprawdę nazywa, ile ma lat i czy ma rodzinę. Wyrosły wokół niego plotki, większość owiewający go jeszcze większą mgłą tajemnicy i sprawiające, że jest jeszcze straszniejszy niż zwyczajnie.
- Sztywny, jakby zawsze miał kij w dupie. Zdaje się nie znać tylko na swoim poczuciu humoru, z którego i tak się nie śmieje.
- Przeszedł ciężką drogę od szeregowego do swojego obecnego stanowiska. W akademii trenował rekrutów, polował na renegatów, a nawet miał swój krótki romans z wywiadem i oddziałem zwiadowczym.
- Lewa ręka i lewa noga to mechaniczne substytuty, które znacznie zwiększają masę jego ciała.
- Dowódca Jednostki 731 zwanej przez wszystkich - już niemal oficjalnie - Hyclami.
- Nie wiadomo kiedy miał czas, ale potrafi zagrać parę żołnierskich nutek harmonijce ustnej.
- W jego żyłach płynie pełna prochu i bekonu krew, from Murica.
- Dlatego też potrafi po angielsku jak i japońsku szprechać muy bueno


Ostatnio zmieniony przez Richard dnia 27.06.16 18:24, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.16 0:54  •  Richard Morrison Empty Re: Richard Morrison
1. Co do pierwszej technologii. Zmniejszyłabym ilość naboi z 20, bo to jednak sporo. Nie podałeś też ile naboi mieści się w drugim trybie, że tak to nazwę.
2. Umiejętność walki wręcz i posługiwania się bronią palną to dwie, osobne umiejętności. Tak więc wychodzi na to, że masz ich sześć, a możesz mieć tylko 5.
3. Brakuje słabości, która osłabiłaby twoją postać na polu walki.
4. Co do rangi - niestety, na tę chwilę mamy full generałów.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.16 11:23  •  Richard Morrison Empty Re: Richard Morrison
1. Z 20 do ilu? 15-17? Wtedy przydałby się większy kaliber i moc, bo wystarczy kilka serii, ewentualnie możliwość noszenia przy sobie kilku magazynków (takich, których nie przeładowuje się 5+ sekund). Drugi magazynek może mieć spokojnie  25 pocisków, bo to jest nic bardziej niezwykłego niż pocisk,i które mamy teraz, ale w imię balansu nawet 23 będzie ok.
Różnica tej i zwykłej pukawki jest taka, że zwykła pukawka jest lżejsza i nie jest superbohaterska.

2. Czyli żołnierz wie tylko jak bronić się na dystans, a nie podstawy krav magi czy innej samoobrony w razie kontaktowej walki? Po prostu uznałem, że dobrze dopisać na wszelki wielki (a z tego co rozumiem Spec są uczeni bycia soldatami od małego). Jak chcesz wrzucę to w dodatkowe. Coś w stylu: Wie jak się tłuc tak aby dostać jak najmniej i unieszkodliwić jak najszybciej dzięki szkoleniu, ale to się rozumie samo przez się...
Z resztą napisane jest, że nie są mu obce, ale jest ekspertem w walce ciężka bronią. To trochę tak jakby się czepiać u włamywacza, że napomknął, że potrafi otwierać zamknięte drzwi i się skradać, ale te zamki to otwiera jak nikt inny. Pewnych rzeczy od pewnych "stanowisk" się wymaga.

3. To, że ataki elektryczne wyłączają mu lewe kończyny to brak słabości? Czy może to, że broni swoich ludzi (i naraża się dla nich) to nie słabość? Ratujesz innych => narażasz siebie => możesz oberwać bardziej niż jakbyś uznał, że lepiej zrobić z nich wabik i strzelać, gdy są rzezani. Bycie bohaterskim i to zawsze jest problem i zawsze może powodować, jeśli nie śmierć to poważne uszkodzenia.

4. Gadałem z Ayako i Growlem i cały motyw, który im się z resztą spodobał opiera się na tym żeby nie był on po prostu oficerem. No chyba, że bawimy się w bycie "oficerami polowymi ponad oficery zwykłe, ale jeszcze nie generały" to ok. On ma być szefem własnej jednostki więc ciężko by było jakby nie miał jakiegoś konkretnego stanowiska.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 21:20  •  Richard Morrison Empty Re: Richard Morrison
1. No nie wiem, skoro po dotarciu do celu dodatkowo wybucha. Stąd też wymóg, by zmniejszyć.

2. Powtórzę, na forum umiejętności walki wręcz, posługiwania się bronią palną i białą to trzy osobne umiejętności. Musisz wybrać. Jasne, twoja postać może przywalić, ale nie będzie super ekspertem w posługiwaniu się bronią palną, jednocześnie "Coś w stylu: Wie jak się tłuc tak aby dostać jak najmniej i unieszkodliwić jak najszybciej dzięki szkoleniu". Bo w tym momencie twoja postać staje na równi z przykładowym Zenkiem, który ma w umiejętnościach i broń palną i walkę wręcz. A czemu ty możesz mieć sześć umiejętności a on nie? Mówisz, że niektóre rzeczy są wręcz wymagane od stanowiska. To samo można powiedzieć o postaciach, które żyją przez tysiąc lat. I teraz sobie wyobraź te napakowane postacie, bo "niektóre rzeczy są wręcz wymagane od... doświadczenia'.

3. Sprawdzałam twoją kartę dość późno i mogłam coś pominąć. Wzmiankę o elektryczności masz w....?

4. Nie wiem o czym rozmawiałeś z Ayako i Growem, niestety, nie obdarzono mnie zdolnością czytania w myślach i to przez internety! A szkoda, życie byłoby o wiele łatwiejsze. Za to wiem, że stanowisko 'generał' niestety jest zajęte. Pozostaje opcja, czy reszta adminów zgodzi się, żeby pomimo zajętych stanowisk dać ci generała, czy też nie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 23:18  •  Richard Morrison Empty Re: Richard Morrison
1. Czyli, jeśli Ci to pasuje to amunicja:
Bolter 16
Nailer 23
2. Dobra, gadamy o tym samym, ale jakoś nie możemy dojść w tym wszystkim do tego samego wniosku o_o Wrzucę to w dodatkowe, że umie bo to jest właśnie napisane. Umie, ale dobry jest z broni palnej, a w szczególności ciężkiej. Taka wersja pasuje?
3. Wzmianka o elektryczności jest w tematach z cyborgami i biom echami, gdzie napisane jest że mechaniczne części ciała są wrażliwe na elektryczność? Chyba, że to trzeba zaznaczać sto razy. Mogę dopisać, ale skoro w temacie z cyborgami jest, że elektryczność działa na protezy i mechaniczne części ciała. To zaznaczanie tego znowu tutaj zdawało mi się bez sensu.
4. Nie wiem jak Wy się ze sobą kontaktujecie w takich sprawach. PW do Growa posłane, ewentualnie prosiłbym o to, abyś skontaktowała się z innymi adminami w tej sprawie, chyba że to ja mam do nich pisać to ok. Nie wiem jak to tu przebiega, więc jakbyś mi podpowiedziała byłbym wdzięczny :3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.16 22:14  •  Richard Morrison Empty Re: Richard Morrison
Akcept ~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach