Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 11.06.16 3:29  •  Ayano Shiga Empty Ayano Shiga
Godność: Ayano Shiga
Pseudonim: Brak
Płeć: Kobieta
Wiek: 29 lat
Zawód: Matka
Miejsce zamieszkania: Apogeum Desperacji.

Organizacja: Brak
Stanowisko: Brak
Rasa: Człowiek
Ranga: Desperat

Moce (/artefakty/technologia): Brak
Umiejętności:
- Podstawy chirurgii, pierwsza pomoc (z racji studiów)
- Podstawy walki bronią białą (głównie pałką)
- Gotowanie
- Empatia
- Ogrodnictwo


Zakrwawiony, pomięty list.

Piszę te słowa, żebyś miał na uwadze jak ważna jest dla mnie Ayano, żebyś wiedział, że zasługuje na coś więcej niż to, co otrzymała. Nie opuściłem jej dlatego, że tego pragnąłem. Byłbym głupcem, bez powodu zostawiając ją na pastwę bestialskiej Desperacji, nawet jeśli była niezwykle silna, by poradzić sobie sama.
To prawda...
Wygląd
... zmieniła się, ale życie desperata nikogo nie rozpieszcza. Macierzyństwo też nie jest sielanką, a mimo to Ayano jest piękna. Zawsze była. Co z tego, że włosy straciły blask, wokół oczu pojawiły się drobne zmarszczki, a dłonie stały się szorstkie od pracy? Nadal jest moją Ayano.
Przez te kilka lat widziałem różnice jakie zachodziły w jej ciele. Był czas gdy przez dręczący nas głód mogłem policzyć żebra pod jej skórą, ale i chwila gdy wyczuwałem pod nią ruchy nienarodzonego dziecka. Fakt, gdy ją poznałem bardziej dbała o swój wygląd, ale to przez wzgląd na możliwości jakie dawało życie w Mieście, bo to tam właśnie ją poznałem.
Obraz z naszego pierwszego spotkania nadal wydaje mi się niezwykle żywy. Doskonale pamiętam chwilę gdy ją zobaczyłem. Siedziała wtedy przy barze, obracając w palcach wysoki kieliszek. Przygaszone światło wyraźnym konturem obrysowywało roześmianą twarz i miękkimi refleksami odbijało się od pasm długich, kasztanowych włosów. Żywo gestykulowała rozmawiając z towarzyszącą jej blondynką. Była taka naturalna... Nie miało znaczenia, że wokół jest pełno ludzi, ja widziałem tylko ją. Z daleka wydawała mi się taka wysoka i dostojna, ale gdy podszedłem bliżej okazała się niezwykle drobna, choć za nic w świecie nie mogłem powiedzieć, że wyglądała na słabą i nieśmiałą. Niewielkie gabaryty nadrabiała zachowaniem i siłą spojrzenia. Zupełnie jakby wywołanie rumieńca na jasnych policzkach było rzeczą niemożliwą.
Pamiętam, że od samego początku podobały mi się jej oczy. Duże, błyszczące, w kolorze miodu upstrzonego ciemnobrązowymi plamkami. Wyglądały jak dwa bursztyny.
Przez pierwsze miesiące naszego spotykania się nigdy nie widziałem jej bez makijażu, i lubiła subtelnie podkreślać swoje atuty dopasowanymi strojami. Wprawdzie nie należała do kobiet wyjątkowo obdarzonych przez naturę, ale to jedynie dodawało jej uroku. Lubiłem patrzeć jak się burmuszy kiedy wypominałem wielkość jej piersi.

Po tym jak ze mną zamieszkała próbowała żyć tak jak kiedyś, zapewne przez przyzwyczajenie, ale to nie miało sensu. Na Desperacji ciężko nawet o bieżącą wodę, więc w końcu zrezygnowała, czego wcale nie miałem jej za złe. Nadal dziwię się, że związała się z kimś tak paskudnym jak ja, więc jak mógłbym być hipokrytą i wypominać jej takie błahostki?
Oczywiście nie zaprzestała zupełnie dbania o siebie, nadal to robiła w miarę skromnych możliwości, i właściwie po urodzeniu Keia dużo się nie zmieniło. Jedynie częściej zaczęła spinać włosy, bo smyk bardzo upodobał sobie zabawę nimi. Prócz tego nadal była tą samą, piękną kobietą. Sądzę nawet, że naturalność bardzo do niej pasowała. Było coś uroczego w Ayano jako młodej matce. W tych rozczochranych włosach i zmęczeniu splecionym z radością.
Natomiast Kei, mój syn, powinien mieć teraz pięć lat. To dobry chłopak, żałuję, że musi wychowywać się w takim miejscu, bez ojcowskiego wsparcia. Teraz jest jeszcze bardzo mały, a przez to, że dbaliśmy aby życie za szybko go nie doświadczyło, nadal jest beztroski i radosny, taki jakie powinno być każde dziecko. To bardzo ważne. Pragnąłbym aby taki pozostał.
Ayano zawsze mówiła, że jest do mnie podobny, ale to nie prawda. Jedyne co ma ze mnie, to zielone oczy, i całe szczęście, że tylko to. Urodę powinien odziedziczyć po matce. Po niej ma przede wszystkim barwę włosów i uroczy, zadarty nosek. Chyba nie będzie też wysokim mężczyzną, nad czym trochę ubolewam, najważniejsze jednak, aby był zdrowy. Urodził się zupełnie normalny pomimo mojej choroby, więc być może ma szanse na w miarę godne życie. Jestem pewien, że Ayano o to zadba z pomocą czy bez niej. Bo...
Charakter
...jest niesamowitą kobietą. Pozwoliła mi czuć się zdobywcą, choć to ona zdobyła mnie. I to właśnie ona zrobiła ze mnie mężczyznę. Nie pierwsza wygrana bójka, nie pierwsza kobieta, nie pierwsze zlecenie czy zabójstwo, a właśnie ona. Ona z tym swoim uporem i wiarą w niemożliwe.
Podczas naszej pierwszej rozmowy nie mogłem się jej nadziwić. Oczarowała mnie. Nie była kobietą jakie dotąd znałem, pełną agresji i wyuzdania. Miała w sobie niemal tyle samo pewności co delikatności, była równocześnie silna, ale i łagodna. Przeciwieństwa splatały się w niej w idealną harmonię. Nigdy nie musiała dopominać się o zainteresowanie, po prostu je otrzymywała. Niczego nie wymagała. Nie musiała ubierać się krzykliwie, by skupić na sobie wzrok.  Niewiele razy słyszałem też, by podnosiła głos. Jeśli już to robiła, zwykle w chwilach radości lub ekscytacji, bardzo rzadko w gniewie. Po prostu miała w sobie coś, co sprawiało, że jej zdanie było dla mnie ważne. Coś, przez co ludzie liczyli się z nią. Cóż, być może byłem wtedy zwyczajnie zauroczony, ale do tej pory dostrzegam ten specyficzny rodzaj wypowiadania się, dawania rozmówcy do zrozumienia, że jest ważny i zwyczajnie traktowany z szacunkiem. Nigdy bowiem nie widziałem, by odnosiła się do kogoś z pogardą. Jeśli już, to zastępowała ją litością, jakby współczuła każdemu, nawet największej szumowinie. Uwielbiałem w niej to, że nie sądziła ludzi po pozorach. Gdyby tak było, na pewno nigdy nie zdecydowałaby się ze mną uciec. Rozumiesz, nie byłem najlepszym materiałem na partnera, a już tym bardziej na ojca. Ona jednak dostrzegała we mnie więcej niż widziałem ja sam.
Prócz tego potrafiła śmiać się szczerze, przekomarzać ze mną, wodzić mnie za nos, by za chwilę wyznać mi uczucie jedynie spojrzeniem błyszczących oczu i gorącą w nich wiarą. Nie lubiła mówić wprost, krepowały ją wyznania, ale z pasją potrafiła mi wszystko pokazać. Czyny, nie słowa, jak mawiała ze śmiechem. Często słowa były więc zbędne, choć przegadaliśmy wiele nocy dzieląc się sekretami, i wiele dni po prostu dyskutując o świecie. Ayano miała idealistyczne jego wizje. Świat w jej oczekiwaniach miał stać się domem dla każdego, także dla wymordowanych. Mocno wierzyła, że kiedyś wszystko się zmieni i wszyscy, nawet zarażeni będą żyć szczęśliwie i dostatnio. Wiedziała oczywiście, że to niemożliwe, ale lubiła marzyć. Mówiła, że chce, by cały świat wyglądał jak Eden.
 
Po kilku latach na Desperacji trochę się zmieniła, choć nie mogę powiedzieć żeby były to złe zmiany. Widziałem, że ciężar życia w warunkach do jakich nie przywykła przygniata ją z dnia na dzień, i bałem się, że w końcu się pod nim ugnie. Traciła wiarę, którą tak w niej kochałem. Wtedy miałem największe poczucie winy i naprawdę żałowałem, że pozwoliłem jej za sobą iść, ale Ayano była silniejsza niż się spodziewałem. Nie doceniałem jej uporu i nadziei. Nie złamała się, a nawet więcej, przystosowała się, by nieść ze mną brzmię wymordowanego dodając mi otuchy nawet w najtrudniejszych chwilach. Nigdy niczego ode mnie nie wymagała. Teraz wiem, że dostawałem od niej więcej niż powinienem brać. Do tej pory jestem pełen podziwu dla jej poświęcenia i zastanawiam się czy ja byłbym tak silny, by zrobić to samo dla niej.

Gdy na świat przyszedł Kei, Ayano stała się poważniejsza, może doroślejsza? Zawsze miała w sobie pewną miękką stanowczość, która cechuje matki, ale wtedy ta cecha się wyostrzyła. Nie zdawałem sobie sprawy, że w ogóle może być jeszcze bardziej odpowiedzialna. Wtedy, kiedy ja panikowałem, ona uspokajała moje obawy i była dzielna za nas oboje. Wspominałem o tym, że była niezwykle cierpliwa? Jej obraz jak z tkliwym uśmiechem kołysze Keia, jak z wyrozumiałością po raz setny wyciera mu ubrudzoną jedzeniem rączkę nadal sprawia, że mięknie mi serce.

Nigdy się ze mną nie kłóciła. Potrafiła sprawić, że wszystkie, nawet najgorsze koszmary po prostu znikały. Była spokojną przystanią na morzu cierpienia i zakłamania. Ale choć nigdy się nie skarżyła, to wiedziałem, że tak naprawdę nie była szczęśliwa w świecie do jakiego ją zabrałem. Że nawet moje starania, moja miłość i nasz syn nie mogły zrekompensować jej poczucia zaprzepaszczonych szans i tęsknoty za rodziną. Nigdy nie powiedziała mi tego wprost, ale znałem ją wystarczająco długo, by dostrzec drobne świadectwa tej słabości. Nie raz widziałem jak z melancholijnym uśmiechem gładziła zdjęcie swojej matki, jak z błyszczącymi oczami słuchała opowieści z Miasta. Czasem też, gdy księżyc wysoko wisiał na niebie, słyszałem jej szloch. Nigdy jednak nie miałem jej za złe ukrywania słabości. Tego nauczyła się na Desperacji. Tak powinno być, tak było najlepiej dla nas wszystkich.
Słabości
Moja Ayano nie miała wielu lęków. Była wręcz nieustraszona, ale gdy urodził się Kei, to on stał się jej największą słabością. Jestem pewien, że dla niego oddałaby wszystko, każde bogactwo świata łącznie z własnym życiem. Poza tym... była jedna rzecz, której bardzo się bała - huk wystrzałów. Odkąd przed naszym domem doszło do strzelaniny, wiedziałem już żeby nigdy nie używać w jej obecności broni. Hałas ją obezwładnił, była sparaliżowana strachem niczym małe, przerażone zwierzątko. Wyjaśniła mi potem skąd się to wzięło. Była świadkiem śmierci swojej siostry, która zginęła od pocisku gdy przypadkowo znalazły się w środku strzelaniny. Do tamtej chwili nie miałem pojęcia, że miała rodzeństwo.  
Historia
Właściwie niewiele mówiła o swojej rodzinie po tym jak już znaleźliśmy się na Desperacji. Przed tym opowiadała mi z pasją, że jej rodzice są lekarzami, i że jest to tradycja, którą musiała wypełnić. Nie chciała być chirurgiem. Zawsze wypowiadała się o tym obowiązku jak o największej przykrości jaką jej sprawiono. Ją ciągnęło do czegoś zgoła odmiennego, do podróży. Była bardzo ciekawa czy rzeczywiście cały świat wyglądał teraz jak tereny Desperacji. To prawdopodobnie było jednym z głównych powodów, dla których ze mną uciekła.
Miała też kilka swoich małych marzeń związanych z podróżami, jak choćby to o zobaczeniu Edenu czy morza. Nigdy jej tam nie zabrałem nawet pomimo dobrych okazji. Nie wiem czy kiedykolwiek będę mógł jej to zrekompensować. Prawdopodobnie nie.
Dodatkowe
Teraz wiesz już wszystko. Dlatego właśnie chciałbym żebyś się nią zaopiekował. Wiem, że nigdy nie wybaczyłaby mi tego, co zrobiłem, więc moja skrucha nie ma żadnego sensu. Po prostu dbaj o nią. Jeśli nie dla mnie, to dlatego, że jest człowiekiem, który jako jeden z niewielu zasługuje na odrobinę szczęścia w tym parszywym świecie.
Nie musisz mówić jej, że ją kocham. Ona o tym wie.

Bądź zdrów
Twój przyjaciel, Sawao.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 23:59  •  Ayano Shiga Empty Re: Ayano Shiga
Geez. Jaka świetna karta postaci. Już uwielbiam twoją postać. Akcept i miłej gry.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach