Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down


Imię

Zapomniane, tak jak i jego przeszłość, przynajmniej chciałby, aby tak było. Przez długi czas przedstawiał się różnymi imionami, jednakże teraz najczęściej nazywa siebie Micaelem. Czyżby najbliższy Bogu?

Nazwisko

To również przestało istnieć, gdy ponownie się narodził. Rzadko dodaje ten człon, ponieważ po jego głowie najczęściej chodzi jego prawdziwe nazwisko, którego nie chce pamiętać. Po prostu go brak na chwilę obecną.

Pseudonim

Przez dłuższy czas nazywany był różnie, często niezbyt delikatnie. Na dłuższy czas przylgnęła do niego łatka Bezimiennego ze względu na to, że rzadko kiedy się przedstawia.

Płeć

Mimo jego aparycji trudno jest go pomylić z osobnikiem płci przeciwnej. Mężczyzna od siedmiu boleści, a jeśli nie jesteś pewien to możesz sam to sprawdzić. Tylko czy na serio masz ochotę ryzykować, zaglądając mu pod bieliznę?

Orientacja

Nigdy nie był skory do odkrywania jej. Pogłoski donoszą, że w życiu miał jednego partnera, lecz są to tylko pogłoski. Jest to sprawa równie skomplikowana jak i on sam, prawdopobnie jest on demiseksualny. Ale prędzej sprzeda ci kopa w tyłek, niż coś wsadzi. Wybredny jakiś czy coś.

Wiek

Wygląda młodo, ale to tylko pozory. Mimo tego, że jego aparacyja jest godna dziewiętnastolatka, to jednak po tym padole kroczy od okołu tysiąca lat.

Zawód

Chociaż nikt nigdy by się po nim tego nie spodziewał, to jednak Mic postanowił na siebie zarabić. Pała się pracą barmana w desperackim pubie Szkarłatna Lilia. Nie on wybierał nazwę i serio go ona nie obchodzi, dopóki zarabia. A, nie jest tym typem, który wysłucha historii twojego życia, więc tam są drzwi.

Miejsce zamieszkania

Jako, że obecnie pracuje w desperackim pubie, to wątpliwym jest, że jeszcze zamieszkuje Eden. Postanowił opuścić to miejsce kilka-kilkanaście lat temu, z sobie tylko znanych powodów. Obecnie zamieszkuje tereny Desperacji, a dokładniej gdzieś Apogeum Desperacji w podniszczonej, to mało powiedziane, chatce.

Organizacja

Nigdy nie przepadał za wszelkimi organizacjami, zawsze robił za wolnego strzelca, chociaż teraz wie, że niezawsze to jest dobre. Nadal jest jednak neutralny i robi za wolnego strzelca.

Rasa

Wydawać by się mogło, że trudno go pomylić z przedstawicielem innej rasy. Mimo kilku skaz na jego ciele, widoczna jest niemalże czysta i harmonijna doskonałość godna Anioła. Po ujawnieniu jego skrzydeł nie pozostawała żadna wątpliwość.

Ranga

Nie pełni jakiejś specjalnej funkcji w niebie, woleli go nawet nie przydzielać jako anioła stróża, jakby wiedząc, że to nie będzie dobry pomysł. Jesf zwykłym szarym aniołem, indywidualistą.

Moce

Manipulacja wodą – jak przystało na anioła, także i Micael może kontrolować jakiś żywioł. W jego przypadku padło na wodę. Potrafi on tworzyć coś w stylu wodnych klatek bądź też przenosić z niewielkich odległości wodę do siebie. Oczywiście nie przyciągnie całego jeziora, a z atmosfery nie skropli całej pary wodnej, ba, z tej drugiej nawet nie tyka.
Ograniczenia: Jak na ironię, im dłużej postać kontroluje wodę, tym bardziej czuje się odwodniona, po 3 postach postać musi przerwać yżywanie mocy, inaczej pada z wycieńczenia. Potem odpoczywa przez 4 posty. Nie może również wodą pozyskaną za pomocą mocy napoić siebie, woda wyparowuje przy zetknięciu z ustami. Moc ma służyć do obrony (klatka) lub do pomocy innym (znalezienie źródła i napojenie innych). Przy próbie przeniesienia na raz więcej niż 5 litrów postać automatycznie mdleje i pozostaje w takim stanie przez 5 postów. Wodę może pozyskiwać ze zbiornika oddalonego maksymalnie o 4 metry, który nie znajduje się pod ziemią.
Skrzydła – tak jak przystało na inne anioły, tak i on posiada śnieżnobiałe skrzydła, które na jego szczęście go unoszą. Mają rozpiętość ponad dwóch metrów, około dwóch i pół.
Ograniczenia: Samo materializowanie skrzydeł powoduje otwieranie się blizn. Dłuższy lot męczy postać, czuje ona ból pleców. Długa materializacja skrzydeł sprawia też, że Micael odczuwa swędzenie w miejscu, w którym zmaterializowały się. Jednakże to nieznaczna niedogodność. Na raz pokonać może jedynie odległość z krańców Desperacji do M-3
Skrzydlata tarcza – chociaż wydawać by się mogło, że oprócz funkcji lotu, skrzydła nie mają specjalnych funkcji. Błąd. Potrafią stać się na tyle wytrzymałe, że ochronią Micaela przed obrażeniami. Podczas ochrony stają się one ciemniejsze, a Mic otacza się nimi niczym klatką.
Ograniczenia: Z każdym postem wytrzymałość maleje, o czym świadczy zmiana barwy skrzydeł. Od grafitowych po jasnoszare (przy czym do naturalnej barwy wracają dopiero po odpoczynku). Tarcza trwa od około 3 postów przy bardzo dużych obrażeniach (broń o większym kalibrze i tym podobne) do 5 przy pistoletach i innych słabych broniach bądź gdy nie jest atakowany. Potem potrzebuje on od 4 do 6 postów odpoczynku. Przy pierwszym poście tarcza sto procent obrażeń, przy kolejnych coraz mniej, przy ostatnim około trzydziestu.
Zwierzęcy głos – rozumienie zwierząt potrafi być bardzo przydatne, ponieważ te niejednokrotnie posiadają przydatne informacje. Na czym polega moc Micaela? Po prostu rozumie co mówią do niego zwierzęta.
Ograniczenia: Przy większej ilości zwierząt zaczyna odczuwać ból głowy, po dłuższym słuchaniu więcej niż 3 zwierząt naraz Mic zaczyna szaleć. Nawet po ograniczeniu się do jednego zwierzęcia słyszy jakby mówiło do niego całe stado. Dopiero po 5 postach przechodzi ten efekt, jednakże cały czas czuje zię wyczerpany. Ze względu na to, że nie zawsze kontroluje to czy chce słyszeć dane zwierzęta, po prostu mdleje od nadmiaru bodźców. Postać obowiązkowo w miejscach, gdzie jest dużo dzikich zwierząt traci kontrolę nad zdolnością i zaczyna być osłabiona. Po 5 postach, jeśli się nie oddali, mdleje.
Zalecane rozegranie nauki panowania na mocą bądź odkrycie blokady umysłu.

Umiejętności

Śpiew – już od najmłodszych lat, gdy był bardziej podrzędną istotą – tak jak człowiekiem – pobierał lekcje śpiewu. Obdarzony talentem został poniekąd przymuszony przez rodzinę do rozwijania go, na szczęście jednak było mu to na rękę. Trenował do końca swojego ludzkiego życia i jeszcze po. Obecnie swój talent wykorzystuje tylko w swej samotni, czyli w domu by nie zwariować.
Akrobatyka – niegdyś zapisany na zajęcia, jest obecnie wdzięczny ojcu. To była jedyna przydatna rzecz, która uczynił dla niego. Akrobatyka połączona z rasową zwinnością niejednokrotnie ratowała mu jego zgrabne cztery litery i ratuje nadal.
Dobra pamięć – wada i zaleta jednocześnie. Pomagała mu w czasach szkolnych, pomaga i teraz, gdy ktoś jednak nie jest mile widziany w pubie. Pamięta wszystkie dane osób, które albo pokochał, albo znienawidził, ile mu wiszą, a nawet rozmiary niektórych części ciała. I ile mają znamion na dupie. Przerażające.
Zwinność {rasowe}
Szybkość {rasowe}
Regeneracja {rasowe}

Słabości

Ona – tajemnicza ona, nikomu dotąd nieznana. Każda informacja dotycząca jej osoby sprawia, że na chwilę odłącza się od życia. Mimo że nie jest jej aniołem stróżem, ma do niej słabość.
Ojciec – tak jak o swojej matce potrafi mówić, tak o tym osobniku niekoniecznie. Jedyne za co jest mu wdzięczny, to siła, którą obecnie się odznacza.
Miłość – a co to takiego? Może kochać, może być kochanym, jednakże okazywanie tego jest mu obce. Co najwyżej pocałuje kogoś w czoło, chociaż i to graniczy z cudem.
Rasa – nie czuje się z nią związany, a swoje znikome poczucie misji tłumaczy swoją przeszłością i tym jak był traktowany. Wolałby się nigdy nie odrodzić, niżeli być dziwnym pierzastym stworzeniem. Chociaż, gdy był dzieciakiem pragnął odlecieć.
Dotyk – zdaje się być niedotykalski. Każda próba przekroczenia wolności osobistej kończyła się agresją.
Zwierzęta – to dla nich jest najczulszy i przy nich słabnie. Potrafi im poświęcić wszystko, odda nawet ostatni kawałek mięsa, byleby jakieś zwierzę przeżyło. Niestety wiąże się z tym jeszcze jedna słabość – jego moc, która pozwala na komunikację z braćmi mniejszymi. Nie panuje nad nią.

Wygląd

Pierwsze co było u niego dostrzegalne, to jego oczy w kształcie lekko wydłużonych migdałów okalane jasnymi rzęsami, a ich tęczówki były dwubarwne, prawa intensywnie zielona a lewa orzechowa z ciemnozieloną obwódką na wierzchu.  Powyżej nich proste, jasne brwi średniej grubości. Ślepia były niezwykłe, chociaż jakby puste. Wydawać by się mogło, że dusza Micaela była poza ciałem. Jednakże on cały czas twardo stał na ziemi, nie opuszczając swego ciała. Jego twarz była chłopięca a zarazem męska, jakby niegdyś rysy nie zdążyły sobie wyrobić ostrości i pozostały pośrednie. Przez to też wyglądał młodo, lecz mimo to wszyscy brali go dosyć na poważnie.
Włosy białe przy końcach przechodzące w grafit. Były nietypowe w dotyku, lekko szorstkie, lecz z pewnością nie należały do tych wysuszonych na wiór. Ładnie komponowały się z jego twarzą, podkreślały tę anielskość, w szczególności że się falowały, a czasami miały skłonność do kręcenia się. Nos był kolejnym jego znakiem charakterystycznym, skrzywiony, dosyć szeroki i garbaty, lecz nie zaburzający harmonii jego twarzy. Pamiętam jak jeszcze niegdyś wkurzał się o przytyki w stosunku do niego. Poniżej usta, wiecznie szorstkie i wyschnięte, ale co się dziwić, nie chciał dbać o swoje nawodnienie. Nie należały do najpełniejszych, raczej wąskie, w kolorze bladego różu, wiecznie zwilżane językiem. Czasami drapał moją twarz delikatnym, dwudniowym zarostem, który w przeciwieństwie do reszty jego owłosienia był troszkę ciemniejszy. Jego nos obsypywały brązowawe oraz rudawe piegi, które dodawały mu uroku. A tego nie chciał, jakby wiedział, że przez to przyciągnie więcej osób do siebie. Jeszcze te jego odstające, ale nie jakoś specjalnie, uszy.
Szyję miał długą, chociaż nie jakąś nieproporcjonalną. Ramiona zawsze wydawały mi się jego głównym atutem, szerokie i mocno zbudowane. Zawsze czułam się bezpiecznie w nich, w szczególności, że mi zaufał. Mogłam na spokojnie odpinać jego koszulę i odsłaniać resztę umięśnionego ciała. Dopiero wtedy dostrzegalne było, że nawet anioł może być pokryty jakimiś skazami. Cała jego klatka piersiowa była ozdobiona bliznami, które były bardzo stare. Próbował je przede mną kryć, lecz mu na to nie pozwalałam. Wodziłam palcami po jego ciele, gładkiej, jasnej i nadwyraz zimnej skórze i czułam co jakiś czas pod opuszkami blizny. Potem znowu dłońmi wstępowałam na jego ramiona, przy czym musiałam wspinać się na palcach. Mierzył sobie na oko metr osiemdziesiąt dwa i przez to był już dla mnie za wysoki. Dodatkowo ważył siedemdziesiąt sześć kilo, co kontrastowało z moją drobną sylwetką. Jego dłonie ukazywały, że jest mężczyzną o wiele starszym niż na to wyglądał. Były szorstkie, duże. Zawsze pewnie nimi ściskał to co chciał. Były jeszcze chłodniejsze niż reszta ciała.
Biodra miał proporcjonalne w stosunku do reszty ciała, nie wyglądał jakby miał kobiecą sylwetkę. Tyłek był jego drugim atutem, to pewne. Umięśniony i zgrabny. Uda tal samo, jakby codzienie nad nimi pracował. Jego plecy również nie były pozbawione dużej ilości blizn, również na łopatkach, gdzie materializowały się skrzydła. Rany się otwierały, lecz mu to nie przeszkadzało. Mógł się pochwalić białymi skrzydłami, które były jeszcze większe od niego, aby go spokojnie wznosić. Dodatkowo na plecach miał tatuaż przedstawiający chińskiego smoka, który wspinał mu się po plecach na ramię.
Miał dosyć typowy styl ubioru, przy czym po prostu starał się korzystać z tego co było dostępne. Uwielbiał koszule wszelkiej maści, jeansy oraz jakieś trampki lub męskie botki. Nie obwieszał się ozdobami, jedyne co miał przy sobie to podarunek ode mnie, rzemyczki z przywieszką w kształcie pióra na nadgarstku. Charakterystyczne było dla niego to, że był wiecznie wyprostowany z uniesioną głową i pachniał ciastkami korzennymi. Brakowało mi ich, tak jak teraz brakuje mi jego zapachu.

Charakter

Micael zawsze musiał być najlepszy, skupiał się na tym co robi. Jego ambicja była wyjątkowa, nie znałem nikogo kto by tak się poświęcał, w szczególności pracy za barem. Robił za kilkoro, ochroniarza, barmana, czasem zastępcę właściciela. Potrzebował roboty. Nie nazwałbym go z pewnością idiotą, sam jego sposób wypowiadania się świadczył o oczytaniu oraz o tym, że był po prostu bystry. Pragnął poznawać świat na odległość, aby potem pokazać, że jest coś warty. Interesował się dziwnymi rzeczami, nawet ludźmi, lecz tych zawsze obserwował z daleka, samemu to argumentując tym, że przy nim nikt nie będzie prawdziwy. Być może to była prawda, część przy nim się zachowywała inaczej, mimo że nie był typem macho. Raczej zimnej ryby. Oddalał się od innych, odpychał ich i raczej rzadko kiedy okazywał jakieś szczególne uczucia żywione wobec drugiej osoby. Nie posiadał przyjaciół, po prostu był samotnikiem. Dodatkowo nienawidził, gdy ktoś go dotykał. Jednemu z barmanów prawie wykręcił rękę, bo ten klepnął go dla żartów po tyłku. Nie wiem po co, może chciał obadać teren. Ten jedeb raz widziałem jak Mic stracił cierpliwość i zareagował tak impulsywnie, dał się ponieść emocjom. Na ogół był raczej spokojny i opanowany. A z pewnością należał do tych cierpliwych. Może nie lubił słuchać innych, ale niektórym dawał się rozgadać przy sobie i mimo widocznego na jego twarzy znużenia, to potrafił wytrwać do końca wypowiedzi. Zwykle ją kwitał czymś w stylu: „Słuchaj, no, nie jestem najlepszym doradcą, ale zrób to, to i to, powinno to zadziałać. A teraz wrócę do roboty”. Wydawał się może i oschły, lecz w jakimś stopniu pomagał innym, przy okazji dystansując się do nich. Wydaje mi się, że ktoś go niegdyś zdradził czy coś, może dlatego też w stosunku do innych zachowuje się tak a nie inaczej. Jego rezerwa w tym świecie – pełnym bagna oraz typów, które potrafiłyby cię rozszarpać za mięso – należy zachować szczególną ostrożność. Nigdy nie wiadomo co ktoś z tobą zrobi. I on o tym doskonale wiedział.
Jego indywidualizm był też jednak wadliwy, w końcu odpychając od siebie innych nie miał nikogo, kto by mógł go uratować. Ale chyba o to mu chodziło, to on miał być tym w miarę szlachetnym jak na anioła przystało, lecz jemu nikt nie mógł nieść pomocy. Nie pozwalał też na to, by ktoś się w nim zakochał, w końcu nie cchciał ranić innych. To było dla niego nie do wyobrażenia. Początkowo razem z chłopakami obstawialiśmy, że on jest po prostu gejem, jednakże po tamtym zdarzeniu doszliśmy do wniosku, że to może nie o to chodzić. W tym miejscu nie ma miejsca nie miłość, jak to kiedyś rzucił do jednego klienta.
Raczej uchodził za krytycznego, jednakże to nie do końca o to chodziło. Chciał po prostu by było lepiej niż jest, dlatego nie szczędził sobie słów krytyki, czasami dosyć dobitnych, podkreślając tym, że może być lepsze wyjście. Dodatkowo był bardzo stanowczy, chciał by inni się jego słuchali, przy czym odpłacał się tym samym. Wymagał od nas myślenia, burzy mózgów, ponieważ pragnął się rozwijać. Nie chciał, aby Desperacja była miejscem, które będzie tylko dziczą, więc zaczął od naszego baru. Wiedział jednak, że tych zmian nie przeprowadzi sam. Chociaż wolałby to zrobić po swojemu i to nie dlatego, że uważał nas za idiotów, było wręcz przeciwnie, raczej sądził, że powinniśmy działać szybciej. Bo dlaczego od tylu lat żyliśmy w takich a nie innych warunkach? Bo jie potrafiliśmy się zebrać w sobie. Myślę, że byłby całkiem niezłym przyjacielem, gdyby można było się do niego zbliżyć. Może.

Historia

czemu nie chcesz działać, przecież musisz, nananananananana, jesteś wredny kodzie, masz działać. O, zadziałałeś, gracias i adios

Dodatkowe

czemu nie chcesz działać, przecież musisz, nananananananana, jesteś wredny kodzie, masz działać. O, zadziałałeś, gracias i adios


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach