Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 05.11.15 18:18  •  Bezręczna sytuacja Empty Bezręczna sytuacja
    Czas wydarzeń: Dziesięć miesięcy po śmierci Yunosuke, późna jesień.
    Wątek wspólny z: Niji.
    Temat: O wspaniałej anielicy i tym, jak pomogła kalekiemu chłopcu.


Znów nastały chłody. Yunosuke brnął przed siebie w obdartych glanach, starych spodniach, poszarpanym szaliku i swetrze pełnym dziur, którego lewy rękaw zwisał sobie luźno i podskakiwał na wietrze. I któż by pomyślał, że tak długo można pozostać niewidzialnym dla wszystkich, których uważało się za bliskich. Przez cały ten czas mógł polegać jedynie na sobie, choć ogromnie pomógł mu pewien różowowłosy anioł. To właśnie dzięki niemu dziesięć miesięcy temu wygrzebał się spod ciężkich kamieni, którymi przykrył go Growlithe, myśląc, że jego podopieczny w końcu wyzionął ducha. Życie jednak nie robi aż tak miłych niespodzianek i los sprawił, że uszaty nie przeżył, ale się odrodził. Do tego jako coś zupełnie innego. Wymordowany. A zawsze myślał, że jest odporny na wirusa.
Musiał się znów usamodzielnić. W tym celu coraz częściej wychodził i szukał czegokolwiek, co by mu w tym pomogło. Poszukiwał ubrań, przedmiotów, jedzenia, czasem polował na zwierzęta. Przeczesywał opuszczone tereny, stare domostwa, bywał nawet pod murami M3, mając nadzieję na znalezienie jakichś odpadków. Tym razem błąkał się w okolicach centrum Desperacji, ale jedyne co znalazł, to osoba. Albo była bardzo niska, albo bardzo młoda. Postanowił podejść bliżej, może ona będzie coś dla niego miała. Choćby grosz, wszystko pomoże.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.11.15 19:46  •  Bezręczna sytuacja Empty Re: Bezręczna sytuacja
Znowu plątała się po Desperacji, szukając guza. Inaczej tego nie można było nazwać. No bo co pięcioletnie dziecko mogło robić na ulicach tego zapomnianego przez bogów wypizdowa? No co? Odpowiedź nasuwa się sama.
Nie od razu zauważyła błąkającego się poboczem chłopaka. Tyle tu było obdartusów, że naprawdę ciężko było pomagać im wszystkim. Ale coś w nim było takiego, że musiała się zatrzymać. Inna sprawa, że chłopaczek praktycznie zastąpił jej drogę. Odruchowo nastroszyła skrzydła, gotowa do ataku. Coś jednak sprawiło, że odpuściła, spoglądając nieco życzliwiej na kotowatego. Był... Cóż. Był inny niż ci wszyscy żebracy, których spotykała. Wydawało jej się, że był podobny do niej. Dotknięty klątwą, opuszczony, bezradny, zdany tylko na siebie. Skąd ona to znała...
- Zgubiłeś się? - Spytała odruchowo, choć przecież doskonale znała odpowiedź. Czy gdyby miał się gdzie podziać, błąkałby się po Desperacji z taką... No kurczę, z właśnie desperacją w oczach?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.15 2:56  •  Bezręczna sytuacja Empty Re: Bezręczna sytuacja
Oczywiście, że się nie zgubił. Znał te tereny aż nazbyt dobrze, niemal dzień w dzień przeczesując je w poszukiwaniu to nowych miejsc lub znalezisk. Zawsze była nadzieja, że gdzieś jeszcze nie zajrzał, czegoś nie zauważył lub pojawiło się coś nowego. Każda drobnostka była dla niego ważna, jeśli chciał przeżyć i w końcu odseparować się od Nathaira, pomimo całej jego dobroci i pomocy. Nie chciał wychodzić na tego beznadziejnego, którego ciągle trzeba popychać w odpowiednim kierunku. Jego uwagę przykuły skrzydła małej anielicy, ale nie miał zamiaru się na nich skupiać. Już wszystkiego spodziewał się po istotach z tych okolic i chyba niewiele było w stanie go zadziwić. Sięgnął do przetartego brzegu szalika i naciągnął go na nos, spoglądając na nią z góry.
- Nie. Szukam pożywienia i przydatnych przedmiotów. Miałabyś może coś, cokolwiek, co mogłoby mi pomóc? - spytał, przechylając lekko głowę na bok. Nie liczył na zbyt wiele. Szczerze mówiąc nie liczył na nic. Życie nauczyło go, że za darmo jest w stanie dostać jedynie kosę w żebra. Albo śmierć, co już udało mu się osiągnąć. Przykre, ale prawdziwe. Tak go pokopano, a jednak dalej próbował. Czyżby jego naiwność nie miała granic? A może to już kwestia charakteru i nieugiętej wiary, że może spotkać go coś dobrego w tym beznadziejnym (nie)życiu? Może. Nie warto się jednak zagłębiać w ten temat. Sam pewnie nie znałby odpowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 18:50  •  Bezręczna sytuacja Empty Re: Bezręczna sytuacja
Okej… Koleś wydawał się być… Dziwny?
Na pewno był bardzo bezpośredni. Od razu powiedział, o co mu chodzi, czego tu szuka i jakie ma zamiary. No cóż, z pewnością to mu się chwaliło. No i w dodatku był całkiem uroczy. Może opłaca się mu pomóc, kto wie…?
- Uhm.. Z pewnością nie przy sobie… Chociaż czekaj… – Zamyśliła się, wyciągając dłonie przed siebie. Po chwili pojawiły się w nich owocowe żelki, które podsunęła chłopakowi. – Na razie mam tylko to, ale jeśli chcesz, to możesz pójść ze mną. W domu poszukam czegoś pożywniejszego. – Zaproponowała, dopiero teraz zauważając, że chłopak nie ma ręki. Od razu zrobiło jej się jakoś… inaczej.
Nie mogła go tak zostawić.
Noż cholera, dzieciak nie miał ręki, niemożliwe, żeby sobie poradził w tym brutalnym świecie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.15 19:19  •  Bezręczna sytuacja Empty Re: Bezręczna sytuacja
No cóż, bezpośredniości nie dało mu się odmówić. Jednak taki już był. Walił prosto z mostu, szczerze, nigdy nie bawił się w jakieś durne gierki, a kłamał tylko, jeśli chciał kogoś zmanipulować albo wymagała tego sytuacja. Przez okazywanie takiej szczerości często też nazywano go dupkiem, ale co z tego? Nie obchodziło go to, a z tym również się w ogóle nie krył. Bezczelny? Jasne. I... łojezu, żelki z dupy wzięte! Znaczy znikąd. Tak. Spojrzał podejrzliwie na słodycze, ale w sumie na tym świecie było tyle dziwów, że chyba nie powinien tego kwestionować. Ostrożnie wziął od niej żelki i obrócił jeden z nich parę razy w palcach, po czym wziął go do ust. Jadalne, a do tego smaczne. Takie owocowe! Czarny ogon wystrzelił ku górze, przy okazji zdradzając błysk w oczach chłopaka. Może i nie był zbyt wylewny w słowach i przez większość czasu zachowywał się jak skała, a do tego wyglądał jak absolwent liceum, ale mimo wszystko nadal miał tylko dziewięć lat i jakieś tam cechy dziecka czasem występowały. Otrzymawszy tak cudowny dar, jakim były żelki nie mógł za nią nie pójść. Na jej propozycję skinął tylko głową parokrotnie, pakując do ust kolejną kolorową bryłkę słodyczy. Obskoczył ją z drugiej strony, gotów do drogi, nieważne jak długa miałaby być.
- Jeśli nie przeszkadza ci towarzystwo bezdomnego kota, to chcę. - odezwał się ostatecznie, spoglądając na swoją pustą dłoń. Szybko poszło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 23:49  •  Bezręczna sytuacja Empty Re: Bezręczna sytuacja
Zamykam z powodu usunięcia konta jednego z graczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach