Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 11.10.15 10:18  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Skrzywił się słysząc, że przyjaciel po fachu nagle zaczął wykazywać nadmierne zainteresowanie jego przeszłością. Teoretycznie Polaka to tylko irytowało, trochę nawet bawiło, lecz Monday wprawiało co najmniej w wielobarwne zmieszanie. To znaczy, jak na razie sytuacja była pod kontrolą, lecz Adrian doskonale sobie zdawał sprawę, że kontrastująca z błękitem czerwień na polikach Mizuyamy może jedynie przybrać na sile. I choć mogłoby to być zabawne to Eliminator niestety nie miał zapędów sadystycznych i wolał jej tego oszczędzić.
- Nie nękaj jej, bo zajmie si ogniem i będzie, że chcieliśmy przeprowadzić atak terrorystyczny. - Zauważył na spokojnie, po czym dodał mimochodem - Ogólnie ludzie lubią robić sensacje z niczego. Wiedział to też na szczęście również Vellard który po kilkunastu minutach wmawiania mi, że jednak coś zaszło ostatecznie skwitował, że tylko mnie testował. Wyobrażasz sobie? Ogóle odnoszę bardzo dziwne wrażenie, że oboje posiadacie równie zjebane poczucie humoru. Mógłbym założyć się o coś, że byście się dogadali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 2:11  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Przeszedł się na balkony ze swoją siostrą. Odrobinę świeżego powietrza mu pomogło. Uspokoił swoje zszargane nerwy, tym samym potrafił porozmawiać z kimś z kościoła, bo parę chwil temu nawet nie było opcji, aby coś takiego miało miejsce. Było to wręcz nierealne.
Kieliszek szampana z chłodnym powietrzem komponował się idealnie. Oddychał spokojnie, mrużąc oczy słuchając wypowiedzi siostry, kiedy ta nagle stwierdziła, że na chwilę gdzieś pójdzie. Vellard wyjątkowo nie dociekał, gdzie miała zamiar pójść, jedynie przytaknął głową na jej słowa. Minuty miały, a jej ciągle nie było. Może ta chwila to nie pójście do toalety, aby przypudrować nosek? W każdym razie Generał powoli się nudził. Tak, nudził się. Nie miał na kim wyżywać swoje niezadowolenie, nawet szampan mu się skończył. Westchnął, stwierdzając, że całe wieki nie może tutaj spędzić i wypada trochę porozmawiać z gośćmi. Jednak czy oni będą chętni na rozmowę z nim?
Wrócił do środka rozmyślając o błękitnym niebie, o Logan, pracy i wielu, wielu innych rzeczach, kiedy nagle jego wzrok przykuł rzucający się w oczy ubiór. Wait, co to za garnitur? Co to za uszy? Co to za badziewny strój? Dlaczego w nim jest akurat Spadziński? Brew zaczęła mu drgać, a jego twarz zrobiła się wręcz czerwona ze złości. No to teraz kurwa przesadziłeś. Oznajmił w myślach, biorąc baardzo głęboki oddech, aby przypadkiem nie wybuchnąć tutaj złością. Uspokoił się najpierw, dopiero potem spokojnym krokiem podszedł do stolika Kaukaza, bezszelestnie stając za nim.
- Jakbyś widział swoją minę na tamten moment - skomentował łagodnie słowa Kaukaza, które całkiem niechcący usłyszał, przychodząc tutaj. Tyle sadystycznych myśli mu nasunęło się w tej krótkiej chwili, kiedy tutaj stał. Wypatroszyć mu flaki? Udusić gołymi rękami? No ciężki wybór, ciężki...
- Widzę, że się dobrze bawisz, Spadziński. Powiedz mi tylko... Jak dawno nie dostałeś solidnego wpierdolu, aby przypomnieć Tobie, co tutaj tak naprawdę robisz? - odezwał się beznamiętnym głosem, ignorując zupełnie towarzystwo Panienki Monday oraz zapewne jego kumpla Warnera. W tej chwili złość zasłaniała oczy, a jedynie na co miał teraz ochotę, to wywalenie na zbity pysk Adriana z tej sali za ten cudowny wybryk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.15 14:43  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Jest taka pewna niepisana zasada - jeśli zaczynasz kogoś obgadywać to istnieje w tym momencie 310% szansy, że ta osoba właśnie w tym momencie, w niewyjaśnionych okolicznościach, pojawi się za twoimi plecami. Kaukaz co prawda zapomniał o istnieniu tego fenomenu, lecz głos Vellarda szybko mu przypomniał. Polakowi aż zjeżył się włos na karku, gdy zdał sobie z bliskości generała stojącego za nim. Nim się do niego odwrócił, z nadzieją przebiegł wzrokiem po oknach znajdujących się na końcu sali. Doskonale zdawał sobie sprawę, że było w tym momencie za późno na taktyczny odwrót. Z umęczeniem zerknął to na Warnera, to na Monday. Nie mogąc jednak dłużej przeciągać nieuniknionego, przybrał typową w takich sytuacjach twarz rasowego pokerzysty.
- Och, Generale...nie spodziewałem się tutaj Pana spotkać. - Rzucił wymijająco i zgodnie z prawdą. Miał przecież zamiar sprawnie go unikać. Kolejne słowa wziął na klatę nawet bez mrugnięcia, choć w rzeczywistości zaprzągł trybiki do intensywnej pracy. Przed odpowiedzią chrząknął jeszcze, chcąc zdobyć trochę czasu na wymyślenie sensownej odpowiedzi.
- Ależ Panie Generale...- Zaczął, udając pewne niezrozumienie. Do tego wyprostował się na baczność. - ...zapewniam Pana, że doskonale zdaję sobie sprawę z powodu mojej obecności na tym bankiecie. - Powiedział, choć niezaprzeczalnie ubiór i trzymany w dłoni talerzyk ze stertą nałożonych przekąska niekoniecznie o tym świadczył. Albo jakby miał co najmniej niezłą bekę z całego wydarzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.15 22:38  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Niebezpiecznie jest obgadywać osobę, gdzie masz stuprocentową pewność, iż ona jest w tym samym miejscu co ty. Nie chodzi oto, że tak nie wypada. Zdążył się przyzwyczaić do plotek za jego plecami. Mimo tego, Kaukaz nie zachował się rozsądnie, aby obgadywać swojego przełożonego w dodatku w takim stroju. Zachował się zupełnie jakby nie miał rozumu. Ma? Nie ma? Któż to wie. Póki co nie wykazał się nim zbyt inteligentnie.
Widocznie los chciał, aby Vellard znalazł się w tym miejscu. Na razie jest wkurwiony, ale kiedy przyjdzie podzielić się tą informacją ze swoją siostrą, gdzie nie wie, że uczestniczyła w doborze stroju, lub z innymi osobami, Spadzińskiemu będzie przykro, że zgodził się na coś tak żenującego. W końcu całe wojsko musi dowiedzieć się o takim fenomenie. Oj będą się śmiać, oj będą. Jednak zanim to nastąpi, czas na chwilę powagi.
- Doprawdy nie spodziewałeś się tego, że mogę zjawić się w takim miejscu? - zastanawiał się, czy to jest tylko głupia wymówka czy naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, że on zjawi się na takim przyjęciu. Miał nadzieję, że próbował jakoś wybrnąć z tej niekomfortowej dla niego sytuacji, przy okazji nie upokarzając się przy swoich kolegach albo na całym przyjęciu. Chociaż na to zdecydowanie jest już za późno.
- No nie wydaje mi się. Poziom inteligencji jaki w tym momencie pokazujesz świadczy o tym, że nie do końca zdajesz sobie z powagi sytuacji - mówiąc to, ostrzegawczo spojrzał na niego z dołu do góry, zatrzymując spojrzenie na obuwiu, talerzu pełen jedzenia, na garniturze oraz kocich uszach. Nie wiedział, czy ma się śmiać bądź płakać. Drgnął mu prawy kącik ust, trudno stwierdzając, czy chciał się na chwilę uśmiechnąć.
- Chociaż kto wie? Może lubisz po prostu dostawać wpierdol Spadziński - spuentował, sięgając dłonią do jego kocich uszu, aby za jedno z nich pociągnąć. Tak, aby sytuacji nadać pewien charakter. W tym samym momencie uśmiechnął się do niego dość oschle, po chwili zabierając dłoń, na której była skórzana rękawiczka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.10.15 10:46  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
- Nie nie spodziewałem się tu Pańskiej bytności, lecz nie spodziewałem się dostąpić zaszczytu spotkania się na tym przyjęciu z Panem, Panie generale. Zapewne część oficjalna dla kogoś z takim tytułem jest bardziej...absorbująca. - A przynajmniej taką nadzieję miał eliminator, która jak widać okazała się być dość krucha. Nie pozostało nic innego, jak w tej sytuacji robić dobrą minę do złej gry. Adrian na szczęście miał w tym trochę lat praktyki, dlatego też w miarę swobodnie wychodziło mu robienie z siebie idioty. Chociaż, kto wie, czy wcale nim nie był...Wszystkie znaki na niebie oraz każda możliwa sytuacja kończąca się przypałem były dość wymownymi znakami od stwórcy, że być może coś jest poważnie na rzeczy. No albo Polak po prostu posiadał specyficzne szczęście. Kto wie...
Właściwie Adrian miał zamiar jakoś skomentować wypowiedź Vellarda, lecz głęboka konsternacja, która zawładnęła ciałem eliminatora, gdy to generał sięgnął ku jego kocim uszom, sprawnie mu to uniemożliwiła. Serce mu się bowiem zatrzymało. Brwi złączyły w jedną kreskę. Poczuł ciągnięcie. Zobaczył na twarzy Vellarda coś mogło robić za uśmiech i kto wie czy to właśnie ten ostatni gest nie sprowokował wojskowego do tego by...zamruczeć. Tak. Adrian zamruczał, kiedy to Vellard ciągnął go za kocie ucho. Nie wiedzieć czemu Polakowi wydało się to wyjątkowo zabawne posunięcie, a przynajmniej do momentu w którym to zrobiło się...poważniej. Wówczas skonfundowany chrząknął, a wzrokiem uciekł gdzieś w bok.
- To znaczy...Chcę by te dzik...by ci goście zza murów czyli się swobodnie, więc symuluję im tu ich naturalne warunki. Zapewne ich zmutowani towarzysze czują się dyskryminowani brakiem zaproszenia. - Wymówka mało wiarygodna z powodu pałętającej się między słowami ironii, lecz kto wie? Może jednak wyjdzie na to, że wcale sobie w tym momencie nie strzelił w oba kolana?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.10.15 21:22  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Naprawdę trudno było uwierzyć w wypowiadane słowa przez Spadzińskiego. Nie chciał w nie wierzyć, więc przyjął, że jak zwykle udaje idiotę, aby tylko nie dostać po uszach. No bo ile razy można ściągać na siebie kłopoty w postaci Vellarda? Chociaż raz może ich uniknąć, o ile w ogóle uda mu się to. Wszystko zależy od humoru Generała i jak bardzo będzie miał dosyć tego miejsca. Oby jak najszybciej ten bal zakończył się, bo wolał znaleźć się w swoim mieszkaniu, gdzie zająłby się bardziej pożyteczniejszymi rzeczami niż udawanie, że jest wszystko w porządku.
– Oj Spadziński, mógłbyś wykazać się większą kreatywnością i wykazać się czymś bardziej inteligentniejszym, wiesz? Czasem Twoja głupota przerasta moje wyobrażenia – westchnął wyraźnie zrezygnowany. Czasami miał wrażenie, że jego zagrywki zaczynają go powoli męczyć. Starość nie radość, powiadają. A może tylko on jest takim gburem, który nie potrafi zrozumieć takiego poczucia humoru? Ciekawe, że Vellard czasem jest skłonny do tego, aby zabawiać innych. Zastanawiał się, jakby Kaukaz zareagował na widok tego, w jaki elegancki sposób zajmuje się gośćmi. Ile w to wkłada empatii, wysiłku. Miał kiedykolwiek okazję do tego, aby go takiego widzieć?
Zamruczał. On to zrobił. W niedowierzaniu, Vellard uniósł brwi ku górze, nie wiedząc, czy miał prychnąć głupim śmiechem, czy zachować złowrogą minę jak na niego przystało. Wybrał opcję drugą. Może do tego jakaś złośliwa uwaga? Nie, tym razem to przemilczy. Mina Salvadora oddawała wszystko w tym momencie i ona musiała wystarczyć Adrianowi. Z pewnością spodziewał się swojej osoby za parę dni na dywaniku. Przecież nie przepuści okazji, aby z nim porozmawiać. Wypomnieć mu to i owo oraz dać mu solidny opieprz za ubiór na balu. I to ma być eliminator?
Patrz na mnie, nie uciekaj wzrokiem, pomyślał, kiedy zauważył jak mężczyzna nie miał wystarczająco odwagi na to, aby spojrzeć Vellardowi w oczy. Wiedział, że sobie nagrabił. Ale jak bardzo?
– Swobodniej... Trafnie to ująłeś, ale następnym razem, o ile w ogóle on nadejdzie, schowaj swoją głupotę do kieszeni i prezentuj się dobrze. Nie chcę, aby dzikusy źle poczuli się w naszych progach, więc czy Ci się to podoba, będziesz musiał zachować się jak na człowieka przystało. Zrozumiano? – stwierdził łagodnie, a po oczach dało się wyczytać, że jego czeka bardziej sroga kara niż od tej aktualnej. Na razie zachowywał pozory. Nie chciał wyjść w obecności gości na tego złego i niedobrego.
Cch, wait. Czy on powiedział dzikusy?
Chrząknięcie przeminęło się przez jego gardło, prostując bardziej swoją aparycję, jakby chciałby jeszcze urosnąć o te parę centymetrów. Jakby jego wzrost kompletnie go nie zadowalał. Zerknął kątem oka na przekąski Kaukaza, jakby w tym momencie zrobił się głodny.
– Ciesz się, że na mnie trafiłeś, a nie na Głównodowodzącego. Chociaż jak zechce ruszyć swoje cztery litery na ów bal, a masz zamiar chować się przed nim jak przede mną... zmień taktykę. Bo nie oberwie Ci się wtedy od niego. Będziesz miał jeszcze bardziej przejebane niż teraz masz – wyjaśnił mu mniej więcej na czym w tym momencie stoi, a ze słów Generała można wywnioskować, że stąpał po bardzo kruchym lodzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.15 20:54  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
Trzeba przyznać, że ktoś tu ma niezłe umiejętności skradania się. Dopóki sylwetka Vellarda nie ukazała się bezpośrednio za drugim z wojskowych, Monday nawet go nie zauważyła. Zapewne była to wina tego, że jako niższa od większości obecnych osób miała lekki problem z ujrzeniem czegokolwiek czy kogokolwiek, kiedy rozglądała się wokół siebie. Stąd też nawet ją zaskoczyło niespodziewane pojawienie się kolejnej osoby, a co dopiero powiedzieć o tym, który właśnie zaliczył niezła wpadkę. Wyczuwając niekonieczne przyjemną konwersację, automatycznie wycofała się na bezpieczną pozycję i przyjęła postawę pod tytułem mnie tu nie ma. Zacisnęła dłonie na naczyniu ze swoją herbatą poświęcając teraz napojowi większość swojej uwagi. Mimo tego, słuch miała wytężony i chłonęła całą wymianę zdań pomiędzy mężczyznami i starała się nie parsknąć śmiechem. Właściwie dopiero teraz się dowiedziała, że Kaukaz rzeczywiście był straszony jakimiś konsekwencjami w związku z nietypowym zajściem, jakie miało między nimi miejsce. Do tej pory sądziła, że funkcjonuje ono tylko jako głupawa plotka i nikt się nim na serio nie zajmuje. Byłoby co najmniej głupio, gdyby komuś przyszło do głowy zgłosić to na poważnie i rozpatrywać sprawę o molestowanie. Całe szczęście, były to tylko i wyłącznie durne pogłoski bez żadnego pokrycia w zdarzeniach rzeczywistych.
Właściwie to początkowo nie zamierzała się wtrącać. Wodziła wzrokiem od jednego z panów do drugiego, swoją szklankę trzymała dzielnie w łapkach i raz po raz uszczuplała zapas herbaty. Cóż jednak, jeżeli z chwili na chwilę w duszy rósł jej lekki niepokój. Żal jej się zrobiło eliminatora, który z powodu swoich wygłupów teraz zbierał opieprz. Z jednej strony rozumiała pretensje do jego ubioru, który oczywiście był jak najbardziej niestosowny; co się jednak tyczy spojrzenia z innej perspektywy: bawiła ją całą sytuacja i źle by było, żeby miała się skończyć w sposób przykry. Stąd też, trochę nie do końca wiernie swemu charakterowi, ale zgodnie z postanowieniem stopniowego nabierania odwagi społecznej, oderwała się w końcu od wyłącznie biernego przysłuchiwania się rozmowie.
- P-przepraszam, że się wtrącę... - zająknęła się z początku. Niby na co dzień spotykała się z wieloma osobami, z którymi musiała jakoś się dogadać pomimo różnicy płci, wieku, stanowiska i tym podobnych, ale zazwyczaj miała konkretny cel do zrealizowania, nieraz jeszcze do tego wyuczoną na pamięć formułkę do odklepania i jazda! Tym razem było trochę inaczej - brała udział w dyskusji, a co gorsza, właściwie odezwała się niepytana, co nie było dobrze odbierane w niektórych przypadkach. Cóż, raz kozie wiewiórce śmierć.
Nie bądź tchórzem, Mizuyama.
- Wydaje mi się, tak przynajmniej przypuszczam, że wybryk pana Spadzińskiego jest raczej nieszkodliwy. Może nasi goście obiorą go jednak jako atrakcję i dowcip, skoro, hm... nie bywają tu w Mieście. Zawsze to jakaś atrakcja dla tych, którzy nie przepadają za poważnymi spotkaniami. - W czasie, gdy mówiła, zdążyła porządnie wymiętosić brzeg sukienki, który cały czas nerwowo międliła w jednej dłoni. Nie miała szczególnie donośnego głosu, ale starała się, by jej słowa były przynajmniej dosłyszalne w ogólnie panującym gwarze rozmów, śmiechów i muzyki.
A co, jeżeli to było już zbyt bezczelne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.10.15 0:08  •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
- Następnym razem postaram się pana nie zawieść, panie generale. - Udał, że z przejęciem zapamiętuje, żeby na przyszłość wykazać się większą kreatywnością, jak i polotem. Nie był przekonany co do tego, czy chce by ta przyszłość kiedykolwiek nastąpiła i wątpił w to, że jego szef równiez tego pragnął, lecz pozory pokory należało zachować. Naturalnie opłaciło się to zagranie i Kaukaz mógł po chwili posłyszeć zrezygnowanie swego przełożonego. Muzyka dla uszu. Wszak taka reakcja była lepsza od kolejnego wybuchu gniewu i zwiastowała nadejście pewnego rodzaju stabilności. A przynajmniej dopóki wojskowemu nie przyszło do głowy wydanie z siebie pomruku. Z założenia zabawny gest spotkał się z warkotem dezaprobaty i jeszcze to spojrzenie...Patrząc na nich w tym momencie, aż cisnęło się na usta stwierdzenie, że żyją niczym pies z kotem.
- Tak jest. - Rzekł, prostując się i zadzierając głowę coby spojrzeć na swego dowódce, wyczytując z jego wzroku, że sytuacja ta nie skończy się wyłącznie na tym miłym upomnieniu. Eliminator już więc zaczął się psychicznie nastawiać na nadchodzącą konfrontację, ciesząc się z chwilowej beztroski. A potem usłyszał Mizuyamę...
Trochę zbaraniał, przez co o mały włos zawartość jego talerza nie powędrowała na ziemię. Na szczęście ockną się w porę, będąc ciągle zaskoczonym wstawiennictwem małomównej, udającej cień służki. Potem zerkał z rasowym pokerfejsem to na nią, to na reakcję swego dowódcy, potem znów na Mizuyamę i to, jak w trybie prania ręcznego mieliła swą sukienkę na sucho, a potem znów na Vellarda.
-...A poza tym liczę na to, że głównodowodzący jest dostatecznie aborbowany przez swoje obowiązki i jako człowiek odpowiedzialny nie zechce przed nimi uciekać w głąb sali, gdzie znajdują się szarzy eliminatorzy i służki. - Zauważył nico uszczypliwie, nadziewając jednocześnie ostatni kawałek szynki na swym talerzyku na widelec. Wepchnął go sobie do ust, mając jednocześnie nadzieję, że bardziej go absorbował niźli osoba Ritsu. - Polecam te przekąski z tym czarnym czymś, panie generale. i radzę z nich korzystać, póki nie przywiało tutaj tych laboratoryjnych szczurów. Metodycznie czyszczą wszystkie stoły od wschodu ku zachodowi. - Zaproponował jak gdyby nigdy nic. Kto wie, może wielki zły lew nie miał już dziś siły i cierpliwości do pożerania żywcem i dało się z nim jakoś po ludzku po obcować?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Stoliki - Page 2 Empty Re: Stoliki
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach