Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 30.07.15 13:25  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Przyglądał się uważnie kobiecie. Rozbiegane oczy, rozszerzone źrenice. Tyle wiedział po jednym spojrzeniu. Za mało informacji. Takie objawy wywoływała większość substancji psychoaktywnych. Co ona mogła brać? Koledzy? Czyli występuje też podwójne widzenie. Omamy wzrokowe również są dość powszechne i nieznacznie zawężają krąg podejrzeń.
- Na zwiady – odparł spokojnie. Nie było sensu tłumaczyć kobiecie kim jest, gdzie się znajduje i po co. Łatwiej było brnąć w jej halucynacje.
Upośledzenie zapamiętywania. Czyli mogły być to narkotyki halucynogenne. Co tu jeszcze? Ah, huśtawka nastrojów, wrogie i niecelowe zachowania… Ecstasy? Nie, wtedy objawiałaby empatię i euforię. To musiało być coś innego. Może fencyklidyna? Też nie. PCP zwęża źrenice, a u niej ledwo widać tęczówki.
- Istotnie – mruknął. Miał to czego potrzebował, a nawet więcej. Jeszcze rano nie podejrzewałby, że w jego ręce wpadnie śledziona ryjowca. Jeśli dalej będzie miał taką eskortę, to może się nieźle wzbogacić.
Ale wracając właśnie, do jego obstawy. Potęgowanie odczuć jakie „doskwierało” kobiecie było najprawdopodobniej powodowane nadprodukcją serotoniny. Mogły to być psychotropy, ale brakuje reszty objawów, by mógł zdiagnozować przedawkowanie.
- Jestem Eliot – przedstawił się. Sam również nie miał zamiaru podawać jej ręki. Było to niepotrzebne w tej sytuacji.
Oho, ciężki oddech. Biorąc pod uwagę osprzęt jaki musiała nieść, mogło to być zwykłe zmęczenie. Biorąc pod uwagę resztę objawów, mogło to być LSD. To by się zgadzało. W prawdzie to nawet mogło być powodem jej osłabienia.
Tylko w jakim świetle stawiało to dalszą podróż? Z jednej strony te halucynogeny wyostrzają słuch… i tu kończyły się pozytywne efekty działania. Negatywnych było znacznie więcej. Gdyby jeszcze wiedział ile zażyła, może mógłby to przewidzieć. A tak, to może się jedynie spodziewać problemów z zachowaniem równowagi, złej oceny odległości, oszołomienia, depersonalizacji i paniki. Biorąc pod uwagę rozmiary gnata, którego kobieta nosi na plecach, działania uboczne mogą prowadzić do dramatycznych rezultatów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.15 16:44  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
A więc poszli na zwiady. Wzruszyła ramionami. Może znajdą te zwierzaki przed nimi, jej to zdecydowanie było na rękę. Ona po prostu sobie postrzela. Lubiła strzelać. I choć idący za nią facet nie  wydawał się pewny jej umiejętności, pewnie jeszcze niedługo się przekona na co ją stać. Może nie była zbyt mądra. Niektórzy mówili, że jest głupia, że dragi wyżarły jej mózg niemal do końca i tylko cudem ruszała się i mówiła. Nie była to prawda. Wszystkie te substancje, którymi faszerowała swój organizm dawały jej niesamowitą moc. Widziała więcej niż oni, potrafiła przedrzeć się przez skórę człowieka i dotrzeć do jego myśli. Znała się na ludziach, dlatego wiedziała, że ten Eliot nie był nią zachwycony. I że jak spierdoli to stracą klienta. Musiała być miła. Kurewsko miła.
- Milczek z ciebie. W Desperacji nie musisz milczeć i tak nikt nikogo nie słucha, he.
Obejrzała się za siebie, żeby ukazać uśmiech wąskich warg. Para ślepi, teraz czarnych od kwasu, przesunęła się z twarzy mężczyzny na niebo ponad nim.
Przeładowanie.
Strzał.
Kawałek za Eliotem coś uderzyło o ziemię. Spory ptak leżał na ziemi z przestrzeloną głową. Móżdżek rozlał się po błocie, jednak ani odrobina mięsa nie została uszkodzona. W sumie to co tam leżało przypominało wyrośniętą mewę, pewnie zmutowaną jak wszystko inne.
To była jej druga moc, którą dawały jej dragi. Cholerny cel, tak na przekór wszelkim obserwacjom konowała.
Podeszła do ptaka, złapała za nogi i przerzuciła go sobie przez ramię.
- Będzie na kolację, czy coś. - Bo kto by odmówił świeżego mięsa. - Swoją drogą, co mamy jeszcze tutaj złapać dokładnie?

I wtedy coś go zeżarło, a Lipsum, jako że nie wiedziała na co polować, wróciła do domu.

/zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 10:27  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Po spokojnym odpoczynku trzeba było zawędrować w miejsce, w którym spotka swoją ofiarę. Albo może to Ellie będzie ofiarą, ale nie bądźmy tak pesymistyczni. Doszła do miejsca, które było mocno irytujące gdyż było tu mokro i wilgotno, chodzenie tutaj było prawdziwą katorgą. Jednakże od czego miało się latającego przyjaciela? Nad jej głową unosił się majestatyczny feniks, który na tle nieba robił konkurencję samemu słońcu. Ruda zagwizdała, ptak zakołował i zniżył lot by wylądować tuż obok niej. - Dzięki stary, życie mi ratujesz - Pogładziła płonącą skórę po czym wskoczyła na grzbiet zwierzaka. Ten rozłożył skrzydła i z łopotem wskoczył w niebo. Szybko zwiększyli wysokość przy okazji zasięg widzenia był znacznie szerszy, stąd mogła obserwować całą okolicę. Rozpoczynamy poszukiwania!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.15 14:20  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
MG

Zabieranie płonącego ptaka w miejsce, gdzie dosłownie każdy centymetr sześcienny powietrza ocieka wilgocią? Halo, halo, czy to organizacja broniąca praw zwierząt? ...cóż, takie luksusy istniały tylko w obrębie miasta, więc zarówno feniks, jak i jego właścicielka mogli czuć się względnie bezpiecznie. Nikt na nią nie doniesie, a i sam feniks nie wydawał się przesadni niezadowolony z sytuacji. Był może odrobinę przygaszony, ale z całą pewnością nie działa mu się krzywda.

Wokół nie było cicho - trudno było się tego spodziewać na tętniących życiem moczarach. Coś dużego i ciemnego poruszało się w wodzie; dookoła głowy Ellie bzyczały komary, zwiastując w najlepszym wypadku wieczór ze swędzącymi ugryzieniami, w najgorszym malarię; ptaki ostrymi i chropowatymi głosami nawoływały się nawzajem; żaby i ropuchy rechotały. Tylko aktualnie poszukiwany przez Łowczynię robak, ryjowiec, nie dawał śladów życia. Sytuacja nie zmieniła się, gdy dziewczyna i jej zwierzątko wzbili się w powietrze - z tym, że teraz widzieli jedynie gęsto zarośnięte, ciemne korony drzew i parę ciemnych ptaków siedzących na gałęziach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.15 21:27  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Kto by tam przejmował się jakąś tam organizacją chroniąca praw? Desperacja chyba nie przeznaczała swoich funduszów na takie niepotrzebne instytucje, szczególnie że nie było takowych nawet dla samych ludzi. Feniks jednak był wytrzymałą bestią, nie marudził na atmosferę a był mocno pomocny w aktualnym położeniu, szczególnie że kto by chciał chodzić po takim błocie? No właśnie.
Nasza parka wzbiła się w powietrze, mieli doskonały wzgląd na sytuację. Ciepły ogień ogrzewał ją i uniemożliwiał wilgoci zadomowienie się na jej skórze. W oddali dostrzegła czarny kształt w wodzie jednakże to nie było to, czego szukała. Komary łasiły się do niej prosząc o życiodajną krew, nie wspominając oczywiście o ewentualnych niedogodnościach w postaci bąbli. Na szczęście jej ptaszy przyjaciel roztaczał wręcz owadobójczą aurę, w końcu jaki komar wleciałby prosto w ogień? Chyba żaden. Przynajmniej od tego była wolna, jak dobrze mieć uniwersalnego zwierzaczka. Cała przyroda tańczyła i grała w ponury rytm Depresji, wszystkie zwierzaki odzywały się bezczelnie i nawoływały swoich kompanów. Jej cel jednak siedział cicho, był chyba onieśmielony obecnością majestatycznego ptaka oraz znacznie mniej majestatycznej kompanki. W każdym bądź radu ani widu ani słychu jej celu. Skrzywiła się, zaczesała włosy czując lekką irytację. Miała dużo czasu jednakże spędzanie czasu na jakiś bagnach nie należało do jej ulubionych atrakcji czy hobby. Niestety, potrzebowała pewnego surowca dla swojej drużyny, musiała wywiązać się ze swoich obowiązków. Ah ta praca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.15 21:57  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Przemierzanie przestworzy na grzbiecie ciepłego i wiernego feniksa musiało być niesamowite przyjemne, niestety poza wcześniej opisanymi, gęsto zbitymi koronami drzew i paroma leniwie szybującymi ptaszyskami Ellie nie zobaczyła nic więcej. Ptaszyska, chociaż z pewnością drapieżne, chwilowo trzymały się z dala od dwójki bohaterów. Może widok feniksa, nieoficjalnego króla ptaków, zniechęcał je do bliższego poznania? Prawdopodobny wniosek, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że głód i terytorializm może szybko pozbawić je resztek skrupułów czy strachu.

Robak zwany ryjowcem w dalszym ciągu nie dawał znaków życia. Ciekawe dlaczego? Przecież, sądząc po nazwie, niebo nad mokradłami na pewno było jego naturalnym środowiskiem!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.15 23:31  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Dalej nic. Ellie przemierzała przestworza na grzbiecie swojego ognistego przyjaciela, wzrokiem penetrowała każdy najbliższy zakamarek w poszukiwaniu celu. Nie należała do cierpliwych osób, chciała czym prędzej znaleźć swoją ofiarę, ta jednak się skutecznie ukrywała. Żmudny lot trwał już jakiś czas, owady na szczęście nie były większym problemem jednakże drapieżne ptaki mogłyby już przynieść pewne nieprzyjemności, głód w tych okolicach nawiedzał brzuchy pobliskich stworów i prowokował do irracjonalnych zachowań. Ruda trzymała się na baczności, miała wszystko na uwadze i nie traciła czujności mimo iż wszystko było mocno nudne. Co przyniesie najbliższy czas, to się jeszcze okaże.

(sryyyyy za taką zwłokę xD Przeprowadzka zrobiła swoje, miałam sporo na głowie)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.15 22:21  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
//spoko, nie przejmuj się tym c:

Łowca - w rozumieniu tropiciel, a nie rebeliant - powinien posiadać kilka podstawowych cech. Jeden, być cierpliwym, co niekoniecznie należało do charakteru Ellie. Dwa, być zdeterminowanym - o, akurat determinacji nie można było dziewczynie odmówić, ktoś uparty do tego stopnia, że decyduje się spędzić dzień na mokrych, skażonych, dzikich i niebezpiecznych bagnach Desperacji posiada tę cechę aż w nadmiarze. Trzy, musi znać swoją zwierzynę. Wiedzieć gdzie żyje, co jada, kiedy śpi, kiedy wynurza się na powierzchnię.

Feniks stawał się lekko niespokojny. Wilgotne otoczenie nie było dla niego przyjemne, a ośmielone ich dłuższą obecnością ptaszydła zaczęły powoli testować siłę i cierpliwość płonącego króla ptasiego rodu. Nieokreślona krzyżówka krokodyla z żurawiem na próbę zbliżyła się do pary bohaterów, obserwowana uważnie przez resztę stada podobnych mu kreatur. Mutant zaczął zataczać coraz mniejsze kręgi wokół Ellie i jej zwierzątka, szczerząc ostre, żółtawe kły, które z powodu żartu ewolucji wystawały mu z dzioba. Pojedyncza kropla brudnej śliny skapnęła w dół, ginąc w koronach drzew.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.11.15 21:52  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Zdecydowanie Ellie nie była osobą stworzoną do zadań tropiących, mimo że jej umiejętności są do tego stworzone. Siedziała na grzbiecie swojego towarzysza bezkarnie go wykorzystując, marudząc pod nosem na stwora, który był zbyt wstydliwy by wyjść ze swojej kryjówki. Uwzięła się jednak na małego gnoja, nie pozwoli nikomu pogrywać ze sobą, dorwie skubańca choćby miała tu przesiedzieć kilka dni. Feniks jednak nie podzielał jej zdanie więc najpewniej będzie konflikt interesów, ale to dopiero później.
Na dodatek podniebne stwory zaczęły dawać się we znaki. Jedna dziwna mieszanka wystawiła się zanadto od stada chcąc przetestować siłę ognistego ptaka jak i kiepską cierpliwość rudej niewiasty. Dziewczyna postanowiła działać. W jej głowie pojawił się niecny plan jednakże czy się powiedzie? Przekonamy się o tym. Zdjęła swoją torbę na ramię, pospiesznie ściągnęła swoje ubrania które wrzuciła do wspomnianej torby. Ją natomiast przewiesiła na szyi ognistego przyjaciela, sama zaś postanowiła zamienić się w swoją uroczą postać czarnej pantery. Jej ciało błyskawicznie pokryła czarna sierść, tępe zęby zostały zaostrzone, paznokcie zamieniły się w śmiercionośną broń. Kot zakręcił ogonem, stulił uszy i spojrzał ukradkiem na podniebnego stwora, który wykazał się głupotą zbliżając się do nich na taką małą odległość.
Ellie dała znak, feniks załopotał skrzydłami, wystrzelił w górę w powietrzu pędząc na kreaturę, która łapczywie się na nich czaiła. Plan był prosty i niebanalny. Feniks miał po prostu zaatakować dziwnego ptaka swoim dziobem, spalić mu łeb. Ciało musiało zostać nienaruszone, a także złapane w locie. Będzie potrzebne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.11.15 17:30  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Postać czarnej pantery, chociaż niezaprzeczalnie urocza, miała jedną zasadniczą wadę. Całkowite nieprzystosowanie do lotu. Być może podczas swobodnego szybowania Ellie mogłaby zwinąć się w ciasny kłębek i liczyć na to, że utrzyma się na grzbiecie feniksa mimo braku chwytnych kończyn, ale teraz? W trakcie żywiołowego ataku, czy też straszenia ptaszysk? Gdy tylko ogniste stworzenie z werwą odbiło do przodu, dziewczyna poczuła, że zaczyna się zsuwać z jego grzbietu w stronę ogona.

Sam feniks, zgodnie z poleceniem właścicielki, pruł powietrze z zamiarem pochwycenia zmutowanego zwierzęcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.11.15 20:40  •  Moczary okołomorskie (S) - Page 2 Empty Re: Moczary okołomorskie (S)
Plan był prawie dobry, lecz w każdym takowym znajdzie się jakaś luka, która musiała ujawnić się w najważniejszym momencie. Soczyste "kurwa" przewinęło się w myślach rudej, która była teraz pod postacią pantery. Feniks posłusznie wypruł przed siebie chcąc dopaść parszywe ptactwo zaś czarny kont elegancko zaczął się zsuwać po grzbiecie swojego towarzysza. Oczywiście nie mogła się logicznie złapać by się utrzymać, musiała coś wymyślić, nie mogła również użyć pazurów. Pierwsze co zrobiła jest objęcie się ciała feniksa. Jeżeli jeszcze sięgnie, oplata przednie łapy wokół jego barków by go nie udusić. Jeśli dalej...cóż, wtedy oplata się kończynami w miejscu przed miednicą ptaka, gdzie można się zaprzeć - w końcu pantera doskonale radzi sobie w czasie wspinaczki, ma giętkie ciało, może coś z tego wyniknie? Najwyżej...zleci zaś feniks będzie musiał interweniować i jakoś ją złapać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach