Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down

Pisanie 24.05.15 0:51  •  Mecz rugby I Empty Mecz rugby I
Nieduży, lecz również nie mały kryty stadion mogący pomieścić kilku tysięczną widownię był zapełniony niemal w 80%. Do tego pogoda sprzyjała toteż dach stadionu został odsłonięty, sprawiając, że rześkie, wiosenne powietrze opatulało kibiców. Wszyscy byli w bojowych nastrojach. Miał się bowiem odbyć jeden z ważniejszych meczów rugby rozpoczynających sezon. W powietrzu dało się odczuć nutę napięcia, aromat kurczaka w panierce, coli i testosteronu wylewającego się z boiska na trybuny. Woah.

Mecz rugby I Giphy

~*~

Kaukaz od momentu przyjazdu do M-3 musiał się pilnować i sprawiać wrażenie grzecznego chłopca. Trzeba mu było przyznać, że szło mu nie najgorzej, zważywszy, że przez ostatnie dwa tygodnie nie wplątał się w żadną większą aferę ze sobą w roli głównej. Wow. Problem polegał jednak na tym, że o ile udawało mu się tłumić negatywne emocje o tyle musiał znaleźć dla nich jakieś alternatywne ujście. Jak się okazało sobotnie mecze rugby organizowane na pobliskim stadionie stały się fantastycznym medium dla frustracji Kaukaza. Co jest bowiem bardziej relaksująco niż przyglądanie się okładających się facetów, walczących o piłkę przy jednoczesnym wsuwaniu kurczaka w panierce i zaciągania się ulubionym piwem? Nie ważne, nawet nie próbuj odpowiadać, bo twój argument będzie musiał ogarnąć jak zjechać po schodach na wózku inwalidzkim.
Tak więc wracając...Kaukaz siedział sobie na swoim miejscu i popijał przez słomkę przemycone w litrowym kubku po coli piwo. Trzymając na kolanach jeszcze większe wiadro panierowanego kurczaka, sycił oko rozpoczynającym się widowiskiem.
Miał na sobie niezawodne glany, ciemnozielone bojówki i dresową bluzę, a na głowie wełnianą czapkę-menelkę. Mimo wszystko wiosna wiosną, lecz jak się siedziało to nieco zaciągało chłodem po uszach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 1:31  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Wrzaski, krzyki, podniecone podrywanie się z siedzeń. Wszyscy w napięciu obserwowali boisko za wyjątkiem dwóch osób, które wyraźnie upatrzyły sobie jedno i to samo miejsce.
- Byłem tu pierwszy, mała!
- Chyba śnisz bydlaku! - pizgnięcie metalową pięścią w twarz, podstawienie mu nogi i zasadzenie pięknego ciosu w krzyż z łokcia skutecznie powaliło agresora na ziemię. Pech chciał, że legł idealnie pod nogami Kaukaza. Zaraz potem wysokie dziewczę o ogniście czerwonych włosach przemaszerowało po cielsku dumnym krokiem i rzuciło się na miejsce obok niego z wielkim kubkiem gazowanego napoju, opierając niedbale o oparcie.
- DO BOJU KYUDEN VOLTEX! - wydarła się nagle unosząc do góry kubek, a ludzie dookoła poparli ją zgodnym rykiem. Pomijając fakt, że w jej kaleczących ową nazwę japońskich ustach brzmiało to bardziej jak "Kjuden woruteksu". Cóż.
Może i nie wyglądała, ale jednak to właśnie japońskiego używała od urodzenia. I ten nieszczęsny akcent dość mocno wszedł jej w nawyk.
Dopiero po tym krótkim popisie odwróciła się w prawo zwracając uwagę na swojego sąsiada.
Bardzo dobrze wyposażonego sąsiada.
Utkwiła przez chwilę wzrok w jego kuble z kurczakiem i rozejrzała się dookoła szukając sprzedawcy, który jak na złość łaził gdzieś na drugim końcu trybun.
- Yo! - odezwała się znienacka do chłopaka, salutując mu swoim kubkiem z piciem.
- Stały bywalec? - zapytała unosząc kącik ust w psotnym uśmieszku, tak idealnie wpasowującym się do jej ogólnego wyglądu. Czarna skórzana kurtka sięgająca żeber, obcisła bluzka i spodnie w tym samym kolorze. Jedyną odróżniającą się częścią ubioru był czerwono-żółty szalik kibica. Dokładnie w takich samych kolorach co koszulki drużyny, której nazwę wywrzaskiwała jeszcze chwilę temu.
Niespodziewanie mężczyzna, który chciał jej wcześniej zająć miejsce jęknął gdzieś na ziemi i próbował się podnieść wyklinając pod nosem.
- Jebana suka, zaraz ci pokażę gdzie twoje miej-
Cokolwiek chciał jej pokazać, oberwał pięknego kopa z lewej nogi i stoczył się na rząd poniżej.
- Śmieć z Kintetsu Liners. DOSTANIECIE PO DUPIE, STARY. - pokazała mu na odchodne środkowy palec i ponownie zwróciła się w stronę Kaukaza, tym razem z szerszym uśmiechem ukazującym rząd równych, białych ząbków.
- Rhyleih, w skrócie Rhy. Miło poznać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 13:41  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Cholera. Ada musiała czekać na spóźnioną znajomą, by ostatecznie się okazało, że nie przyjdzie. No szlag by to. Jak można nie chcieć pójść na takie widowisko? banda fantastycznie umięśnionych facetów biega po boisku rzucając piłką i od czasu do czasu naparzając się między sobą...mrr.
Ale ciul z nią. Ada nie miała zamiaru rezygnować z takiej rozrywki jak mecz Rugby, ze względu na fochy znajomej.
Ze szlachetnym wyszczerzem na ustach mijała bramkarzy, którzy oczywiście nie omieszkali otaksować ją wzrokiem. Właściwie nie mogła się dziwić - Czarne, obcisłe spodnie, bladobłękitna, półprzeźroczysta koszulka i nieodłączna skórzana kurtka. Włosy miała rozpuszczone - właściwie w standardzie. czy chciała na siebie zwracać uwagę? No ba, że chciała! Coś w tym złego? Nie, a wszyscy byli szczęśliwi.
W końcu, korzystając kilka razy z łokci, udało się jej wejść na trybuny. Twardo upierała się, że nic jej dziś nie popsuje humoru. Szczególnie, że miała cudowny widok, jak ogniście czerwonowłosa dziewczyna sprowadziła do podłogi jakiegoś dupka. Nie no..IDOLKA! Jej uśmiech poszerzał się, kiedy spojrzała na miejsce się siedzenia - zdecydowanie było gdzieś niedaleko wojowniczki.
jednak jej uśmiech zbladł, kiedy dziewczyna usiadła, odsłaniając jegomościa obok niej. NIEMOŻLIWE!
Nie, no, czy dziki los się na niej uwziął czy jak? Z prostych wyliczeń wynikało, że mężczyzna obok to nie kto inny jak jej  fascynujący współlokator - Adrian. Nie dość, że muszą uważać, żeby się nie pozabijać na stancji, a teraz tutaj? Pff...a pal licho! Co będzie! Przynajmniej będzie miała okazję do doszlifowania ostrości języka...i cóż - ciekawiła ją postać żywiołowej dziewczyny obok Kaukaza.
Dziarsko podeszłą do dwójki i z szerokim, nieco wymuszonym uśmiechem klapnęła obok wojskowego. Dokonało się.
- Wiedziałam, że ten dzień zapowiadał się zbyt pięknie - teatralnie uniosła oczy ku górze, po czym odchyliła się bardziej, by spojrzeć na dziewczynę obok, prawie ignorując (prawdopodobnie mordercze spojrzenie) eliminatora - ja bardzo chętnie skorzystałabym z korepetycji u Ciebie z przedmiotu "jak powalić dupka" - po czym nie omieszkała obdarzyć ją wesołym, nieco łobuzerskim uśmiechem. Nie znała dziewczyny, ale nie stanowiło to dla niej żadnego problemu. Ada lubiła towarzystwo, szczególnie to przebojowe - bo albo kończyło się bójką (choć raczej nie miała ochoty skończyć jak wcześniejszy gościu pod jej stopami), albo genialną znajomością. Obie wersje - w jakimkolwiek wydaniu, stanowiły interesującą opcję. Jak nie dla niej - to dla widzów. Nie daj boże - dla Kaukaza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.15 14:36  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Adrian zdążył się już wygodnie rozsiąść, kiedy to reszta kibiców nieporadnie gramoliła się na swoje miejsca. Przyglądał się zobojętniałym wzrokiem, jak się potykają, przepychają, szturchają i wykłócają o miejsca, o to kto kogu powinien ustąpić... Czuł się właściwie, jakby oglądał jakąś średniej klasy komedię. Podsumowując - mecz nawet się nie zaczął, a Kaukaz już czerpał przyjemność z zafundowanej sobie rozrywki.
Ogromna.
To była pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy w momencie w którym to przeniósł wzrok na akcję dzielącą się tuż pod jego własnym nosem. Przytknął sobie nawet słomkę do ust, kiedy to w ruch poszły pięści, a potem uniósł jedną brew ku górze i pokiwał lekko głową w geście uznania. Prawo dżungli. Nie ważne kto miał rację, wygrywa ten kto ma silniejszy argument. Nie koniecznie werbalny.
- Nowy. To mój dziewiczy mecz. Kurczaka? - Bezceremonialnie zaproponował, by po chwili samemu wgryzać się w kawałek panierowanej piersi, przyglądając się, jak niedoszły sąsiad przenosi się na niższy sekator. Tak, to miejsce było wręcz idealne dla Kaukaza.
- Adrian, wystarczy Adi. - Odwzajemnił jej uśmiech, który na jego własnej twarzy wglądał zadziornie. - Więc kibicujemy Kjuden Woruteksu, a Linersów posyłamy do domu? Nie ogarniam zasad, lecz ogólnie chodzi by ci bardziej żółci wdeptali w ziemię tych mniej w jak najbrutalniejszy sposób, co nie? - To była jego cała wiedza na dzień dzisiejszy odnośnie rugby. Jak dla Kaukaza taki układ był bardzo spoko. Właściwie nie krępował się zdradzić si z tym przed Rhy. Wyglądała na taką co wolałaby przekabacić Świeżaka na swoją stronę niż spuścić mu wpierdol za słabo odrobioną pracę domową. Chyba.
Gdy tak skupił się na Rhy nawet nie zauważył kto zajął miejsce po jego prawicy, lecz gdy osoba TA zaczęła mówić...Szok. Polak niemal zastygł by po chwili zmrużyć oczy w geście głębokiej konsternacji. Uśmiech naturalnie spęzł z jego obdarzonej w słowiańskie rysy twarzy, pozostawiając za sobą jedynie grymas niezadowolenia. Nie, to nie mogła być prawda. Odwrócił się powoli w swoje prawo. A jednak...
- Z ust mi to wyjęłaś... - Wyrzęził przez zęby, a gdyby tylko wzrok mógł zabijać...O Panie, zapewne w tym momencie sztywna Ada turlałaby się na niższy sektor i wcale nie trzeba byłoby jej w tym dopomagać stopą. Gdy padły kolejne słowa Ady, Polak przekierował wzrok w stronę zmechanizowanej kobiety. Te spojrzenie, ten zachęcająco, dyskretnie wychylony w kierunku Rhylien kubełek kurczaka...Tej podprogowej wiadomości nie dało się zignorować!
Rhy, polubiłem Cie, nie spieprz tego. Tu masz cudne mięcho zwycięzców, więc proszę, nie odpowiadaj jej, a jeśli musisz - to nie przytakuj. Wybierz mądrze~
Tak, tak było.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.15 17:11  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Niemożliwe.
Ten dzień był wyjątkowo piękny. Nie dość, że przyszła na mecz i mogła w końcu robić co chciała, to zdążyła już spuścić łomot jakiemuś nadętemu idiocie, a teraz... teraz oferowano jej kurczaka. Spojrzała na chłopaka z miną "Stary, jesteś najlepszy" i skorzystała z jego propozycji.
- Dokładnie. Szybko chwytasz. - trąciła go łokciem z wyraźnym zadowoleniem, zjadając swój kawałek kurczaka i popiła go napojem, kiwając nieznacznie głową.
- Jedni wgniatają drugich w ziemię, plus przebiegają, tarzają się, ryją twarzą po ziemi... tak czy inaczej robią wszystko, by znaleźć się z piłką za tamtą linią. - wskazała mu odpowiednie miejsce ręką.
Nie zauważyła nadchodzącej dziewczyny, dopóki ta nie zajęła miejsca obok jej nowego kumpla i nie postanowiła się odezwać.
Momentalnie atmosfera nieco się zmieniła, słysząc ich wymianę zdań zerknęła więc na Adriana i nachyliła się nad nim bokiem.
- Była dziewczyna czy prześladowczyni? - zapytała konspiracyjnym szeptem, zaraz się prostując by powitać ją machnięciem kubka. Kimkolwiek była, ktoś kto doceniał jej zdolności bojowe, nie mógł być taki znowu zły. No i wiedziała jak się ubierać, to napewno.
- Niedługo zaczyna się nabór do wojska, uczą tam paru fajnych sztuczek. Można zarówno spuścić solidny wpierdziel, jak i go dostać. Polecam. - pokiwała głową, popijając picie. Sama oczywiście też mogłaby dać jej parę lekcji, ale jak wiadomo nic za darmo. Tym bardziej sprawa się komplikowała, że Rhyleih nie potrzebowała pieniędzy. Najprzydatniejsze byłyby dla niej wszelkiego rodzaju informacje, ale przecież nie będzie o tym rozpowiadać na prawo i lewo. A już napewno nie podzieli się tym z nowopoznaną osobą.
- Rhyleih albo Rhy. - przedstawiła się po raz drugi, skinąwszy jej głową i zwróciła ponownie swoją uwagę na chłopaka. Czegoś mu brakowało. Zdjęła swój szalik i zarzuciła go luźno wokół jego szyi.
- Tak lepiej. Pożyczę ci go, ale po meczu do zwrotu, nie myśl sobie. Na następny musimy ci załatwić własny. Od dzisiaj jesteś oficjalnym fanem Kyuvoli. - w tym momencie urwała gwałtownie i zerwała się z miejsca z dzikim okrzykiem, gdy jej drużyna najwidoczniej zdobyła punkt.
- KYU-KYU-KYUDEN, KYUDEN VOLTEX, DO ATAKU KYUDEN VOLTEX, ZMIAŻDŻCIE WROGA W PYŁ! - zaskandowała wraz z innymi kibicami, tupiąc przy tym nogą o ziemię. Zaraz opadła jednak z powrotem na siedzenie i jakby nigdy nic ponownie zwróciła się w stronę Adriana, zerkając kątem oka na mecz.
- W trakcie sezonu średnio grają co dwa tygodnie, staram się nie opuszczać ani jednego meczu. Świetna zabawa, zwłaszcza po nużącym tygodniu. No i można się drzeć do woli. - choć moje gardło znowu jutro zaprotestuje i będę musiała się bawić w niemowę. Takie zalety częściowego zmechanizowania.
Niby zwracała się do chłopaka, ale mówiła na tyle donośnie, by przedrzeć się przez innych kibiców, niewątpliwie dziewczyna też słyszała więc jej słowa.
A Rhyleih korzystając z okazji zarąbała mu jeszcze jednego kurczaka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.15 20:47  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Mecz rugby dla wielu był bardzo emocjonującym wydarzeniem. Tyle, że Ada nie była aż tak zapalonym sportowcem, ale zwyczajnie lubiła..popatrzeć? I nie chodziło jej tylko o niezaprzeczalne przystojne aspekty poszczególnych drużyn. dziewczyna obserwowała zachowania, walkę i obijanie twarzy (i nie tylko) na boisku, kłótnie na trybunach, do których się jak najbardziej nie wtrącała (no chyba, że rzeczywiście miała ku powód, a wtedy lepiej, żeby niczyje łapki nie poszły w ruch, bo bez towarzystwa i wsparcia, byłoby z nią kiepsko). Gdy już zajęła miejsce, ogarnęła, że świat obok niej jest wciąż tak samo uszczęśliwiony jej obecnością, jak ona jego.
- Nie, dziękuję za kurczaka, bo wydaje mi się, że nic nie wyciągałam Ci z ust - odpowiedziała ciszej, nawet nie patrząc na swego niezadowolonego oponenta.
Ostatecznie czarnowłosa skupiła się na dziewczynie obok. Dostrzegła coś na kształt konspiracyjnej ciszy, ale zignorowała. Może Adrian doczekał się dziewczyny?
- Niezmiernie kusząca propozycja, ale nie wiem czy wszyscy znieśliby moją fascynującą obecność dodatkowo tam - jej szeroki uśmiech musiał być dla Adriana irytujący, szczególnie, że ton jakim się posługiwała był jawną kpiną - ale warte zastanowienia - dodała, jakby rzeczywiście miała zamiar przemyśleć sprawę - jestem Ada - posłała dziewczynie kolejny z jej uśmiechów.
Musiał przyznać, że akurat nauka walki wręcz bardzo by się jej przydała. Nie żeby musiała aż tak często z takich umiejętności korzystać, ale już wiedziała, że warto znać kilka sztuczek. Wróciła do pierwotnej pozycji pozwalając na wymianę zdań między siedzącą obok niej dwójki. Tak zdecydowanie wyglądali na takich, co to potrafili się dogadać. Może nawet się znali? Skoro Rhy wspominała o wojsku, to musiała sam tam przebywać?
jej uśmiech znowu się pojawił, kiedy na szyi Kaukaza znalazł się szalik. Miała wielką ochotę machnąć jakiś złośliwy komentarz, coś o ubieraniu (w końcu jej oferty pożyczenia sukienek była odrzucona), ale odwróciła się tylko to mężczyzny z bezczelnym, acz radosnym błyskiem w oczach i pełną galą odsłoniętych zębów.
Ostatecznie wzruszyła ramionami, skupiając się już na tym co działo się na boisku, a było na co popatrzeć, akurat gdy grupka przeturlała się ryjąc po ziemi, a druga z piłką, staranowała ich, tym samym zdobywając punkt. Ognistowłosa dziewczyna zerwała się, głośno dopingując chłopaków. Ada nie powstrzymała się i gwizdnęła, choć i tak jej głos zniknął w szumie jaki się uniósł na trybunach.
Wyciągnęła z kieszeni lizaka (typu chupa-chups), zerknęła na siedzenia niżej i beztrosko założyła obie nogi na oparciu przed sobą i westchnęła z lubością. Kto powiedział, że tylko w ciszy się odpoczywa? No kto?
- Niektórzy też, ale to zazwyczaj po meczu, z lubością oddają się odzwierciedlaniu tych co brutalniejszych praktyk na boisku - cóż, zdarzyło się nawet, że i Ada oberwała jakimś "zagubionym" łokciem - też niezłe widowisko, byle nie z bliska..przynajmniej nie dla każdego - odwróciła głowę w stronę towarzystwa. Tak, ani Rhy, ani Adrian nie musieli się bać, że przypadkiem oberwą, bo z równym "przypadkiem" ktoś by podwójnie pewnie oddał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.15 22:01  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Z zaciekawieniem wsłuchiwał się w słowa Rhy i podążał wzrokiem za jej palcem spoglądając to na zawodników, to na białą linię na przeciwległych końcach boiska. Pokiwał głową w geście zrozumienia. Gra miała niezwykle proste reguły i liczyła się w niej brutalna siła. Właściwie Adrian poczuł, że być może, gdyby nie ojciec to biegałby za piłką po murawie?  Kto wie. Nim jednak zdołał jakkolwiek rozwinąć ewentualne myśli na horyzoncie pojawiła się Adaviena. Gdzieś w tle błysnęła mentalna błyskawica. Kaukaz momentalnie wprawił się w tryb gotowości  bo oznaczało to tylko jedno - zaraz pójdą w ruch słowne szpady. Pierwsze sztychy zostały wyprowadzone, lecz żadna ze stron nie zamierzała pokazać słabości.
- Momentami mam wrażenie, że słabiej ogarniasz japoński niż ja. - Uśmiechnął się tryumfalnie pod nosem, wyraźnie nie wzruszony słowami Ady. "Kurczak" i propozycja "wyjmowania czegoś z ust" - nigdy nie powinny mimo wszystko znajdować się w jednym zdaniu. Właściwie za taki pomysł powinni zamykać w kryminale, pomijając zresztą ogólny sens wypowiedzi. Całe zajście bardziej wywoływało w nim rozbawienie, a przynajmniej dopóki nie doszedł go konspiracyjny szept Rhy.
Dziewczyna? Była? Ona? Serio? Kaukaz na chwilę zbaraniał? Co to był w ogóle za gówniany pomysł?! Pomijając fakt, że żeby najpierw była "byłą" to trzeba byłoby wziąć pod uwagę, że kiedyś mogła być "obecną". Adrian nie mógł uwierzyć, że wyglądał na desperata z drugiej strony...spokojni. W sumie nie ma co winić Rhy za osąd w końcu na chwilę obecną była nieznajomą z tłumu, tak, dokładnie. Była niczego nieświadomą istotą, toteż posłał jej ukratkowe spojrznie i nawet nie starał się mówić szeptem.
- Mowy nie ma. Choć po dzisiejszym myślę, że bliżej jej do prześladowcy...- Bezceremonialnie wlepił swe ślepia w brunetkę siedzącą po swej prawicy. Tak, dokładnie, niech wie, że o niej mowa. - ...lecz to też nie to. Powiedzmy, że współlokatorka z przymusu. - następnie przeniósł wzrok na boisko i mimochodem przysłuchiwał si wymianie zdań między kobietami. Czyżby Rhy miała się okazać koleżanką po fachu? To by w sumie tłumaczył, jak zwinnie wykaraskała się z oczekiwań Kaukaza. Zuch dziewczynka.
- Woooohoo~! - Podniósł ku górze rękę z napojem i zawołał w geście kibica po tym jak dostał szalik. Huh. Zaczynał się wczuwać w stadionową atmosferę. Błysk adowych zębów go nico zaniepokoił, lecz najwyraźniej poczwara nie zamierzała ich rozwierać coby poszczuć ogniem piekielnym. Choć...nie powiem, Adi czuł, że mimo wszystko coś wisi w powietrzu. Taka jakaś niema groźba. Na chwil obecną ją zignorował.
Mecz się rozpoczął. Kaukaz nie odrywał wzroku od murawy, lecz jego uszy chłonęły dźwięki wypowiadane przez towarzyszące mu osoby. co jakiś czas też potupał nogami w rytm skandowanych haseł, jak i przyłączał się do gwizdania i wołania.
- Mhm, chyba będę częściej wpadał, bo atmosfera naprawdę przyjemna. - odpowiedział Rhy, po czym przeniósł wzrok na Adę. - Masz na myśli kiboli? Takich ludzi to trzeba tępić. W M-6 jest z nimi spory problem. Zamiast umówić się na jakąś ludzką ustawkę poza murawą to oni muszą koniecznie napierdalać się na stadionie. - Przyssał się do swojego kamuflowanego piwa, po czym dołączył się do skandowania jakiegoś hasła. Huh, chyba nawet poprzestawiał jakieś wyrazy no ale nic, liczy się gest!
Mecz trwał, akcja na boisku szła w najlepsze, aż do momentu w którym na widownię nie wleciała wykopana piłka, która niczym jastrząb zapikowała wprost w głowę Adriana, który momentalnie przyłożył rękę w miejsce przyłożenia. Poczuł lekkie mroczki przed oczami i tępy pulsujący ból, na dowód tego, że nic mu nie jest wysyczał siarczyste, wyraźne...
- Kurwa...- Piłka odbiła się od jego głowy i poleciała pod nogi Rhy. Zaraz po piłkę wyciągał łapy jakiś narwany dresik sepleniący pod nosem niczym mantrę "moje, moje, moje...".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.15 13:23  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Krótka wymiana zdań i wyciąganiu czegoś z ust, umknęła jej uwadze, a przynajmniej nie skomentowała jej w żaden sposob. Nie była to część rozmowy, w której chciała uczestniczyć, kłótnie partnerskie pozostawiała partnerom, zdecydowanie.
"Nie wiem czy wszyscy znieśliby moją fascynującą obecność dodatkowo tam."
Och?
Obróciła się w stronę Kaukaza, mierząc go wzrokiem z wyraźnym zaciekawieniem.
- Wojskowy? Zaraz, zaraz. - Adrian, Adrian. Tak myślała, że już wcześniej słyszała gdzieś to imię. Skupiła się przez chwilę, przeszukując zebrane przez siebie informacje, aż w końu na jej twarzy pojawił się błysk rozpoznania.
- Adrian z M-6? Ten, który obił mordę swojemu Głównodowodzącemu? - parsknęła śmiechem zwracając się w jego stronę i klepnęła go w ramię z wyraźnym rozbawieniem.
- Masz niezłą reputację. W końcu w koszarach przestało być nudno. Tak słyszałam. - wzruszyła ramionami.
Współlokatorka z przymusu?
- Hmm? - przyjrzała się Adzie, postukując w wyraźnym zamyśleniu palcem w usta.
- Niesforna córka znajomych twojej matki, której rodzice zginęli w wypadku? - zarzuciła od razu chyba najbardziej podejrzanym, jak i oklepanym planem, jaki jej wpadł do głowy. Zaraz zmierzyła ją jednak wzrokiem.
- Nie, nie wyglądasz na niepełnoletnią. Mam nadzieję, że nie jesteś nawróconym Łowcą pod nadzorem, mała. Wtedy mogłabym nabrać ochoty, by cię ustrzelić. Chociaż oni mają te swoje paskudne ślepia, twoje są całkiem ładne. - puściła jej oczko żartobliwie, porzucając temat. Nie zamierzała drążyć powodów, dla których sprawy wyglądały tak, a nie inaczej.
Spodobał jej się natomiast entuzjazm oznakowanego szalikiem Adriana. Spojrzała na niego z wyraźną dumą, niczym matka która wypuszcza swoje dorosłe, przygotowane dziecko w świat i otarła łezkę wzruszenia, której nigdy nie uroniła kiwając głową.
-To jest duch!
I znowu obróciła się w stronę Ady, gdy wspomniała o 'niezłym widowisku, byle nie z bliska'. Poruszyła znacząco brwiami.
- Co ty, dopiero z bliska jesteś w stanie docenić jak świetna to zabawa. Chociaż faktycznie pewnie nie dla każdego. Ale wierzę, że wzajemnie będziecie mieli na siebie zbawienny wpływ i dołączysz do radosnego gronia mordobijaczy. - parsknęła śmiechem po raz kolejny, kręcąc głową z wyraźnym niedowierzaniem. Doprawdy, kto by pomyślał, że ze wszystkich miejsc akurat tutaj trafi na kogoś, kogo chciała zobaczyć już od dawna. W końcu niewielu odważyłoby się na podobny czyn, a to tylko potwierdzało że Kaukaz oprócz bycia dobrym kompanem do meczy, nie był też byle zrekrutowaną wojskową ciotą. Może nawet dziewczyna zacznie się nieco częściej pojawiać w koszarach, żeby go zagadnąć?
"Kurwa..."
- Korowa? - powtórzyła po nim, nachylając się nieznacznie, by mu się przyjrzeć.
- Mocno oberwałeś? - wstała nagle odstawiając napój na siedzenie i spojrzała na narwanego dresika z niejakim niezadowoleniem. Jeszcze to seplenienie. Patrząc jak pochyla się, by złapać piłkę, momentalnie przykopała mu w klatkę piersiową, zmuszając do wycofania się i złapania oddechu.
- Precz frajerze, mój teren, moja nagroda. - warknęła w jego stronę, rzucając piłkę Adzie.
- Trzymaj. Na pamiątkę. - nie siadała z powrotem, zamiast tego wbijając wzrok w kibica. Coś czuła, że odebranie mu przedmiotu niespecjalnie go zadowoliło, a początkowe zamroczenie stopniowo zaczęło przechodzić, gdy podniósł na nią wkurwiony wzrok.
Come at me, bro.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.15 17:14  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
Zaczynało się jej to w dziwny sposób, coraz bardziej podobać. Nie , żeby czerpała jakąś złośliwą satysfakcję....czekajcie, a nie, właściwie, to czerpała. Dużo. Ile się dało. Ada nie mogła zaprzeczyć, że podobało jej się drażnienie Adriana, więc mimo początkowego roztargnienia, teraz znowu mogła się odprężyć, szczególnie, że nowa towarzyszka, była zdecydowanie interesującą istotą (przynajmniej w jej osobistej skali oceniania).
Z Kaukazem wymienili się zwyczajowymi złośliwościami, które nie wykraczały jeszcze ponad normę (a już mieli takie spięcia - masa radości!)
- A Ty ironię -  mruknęła z rozbawioną pogardą, by zakończyć tę akurat kwestię, by zmrużyć niebezpiecznie oczy przy następnej wypowiedzi wojskowego. A to szuja paskudna...przez chwile miała zamiar fuknąć czymś wrednym, ale przyszło jej coś innego do głowy. No tak, trzeba wleźć na nadmuchane dumą ego Kaukaza. Mężczyźni zawsze na to reagowali, nawet jak nie chcieli...a, że Adrian był rodowitym Polakiem i owa kwestia była u nich jeszcze bardziej rozchwiana (choć o tym Ada już...jeszcze nie wiedziała).
- Potwierdzam, nie ma mowy - usta wygięły się w szerokim, łobuzerskim uśmiechu - on zwyczajnie bałby się do mnie zarywać, wie, że takiej złośnicy nie będzie potrafił poskromić - zakończyła dumnie, unosząc nawet wyżej podbródek wskazując na swą fantastyczność - ale reszta się zgadza - dodała, jeszcze kończąc wykrzywiać usta.
Niedługo potem musiała nadstawić lepiej ucho. Oho...mości Adrianowaty sławę za sobą ciągnie  i to nie byle jaką. No i jak tu nie być jego fanką? żałowała, że nie widziała tego...ale skoro (jak mniemała) miał tendencję do takich rozrywek, to mogła się spodziewać, że będzie miała okazję popatrzeć go w akcji.
Kiedy jednak uwaga Rhy zwróciła się do Ady, nachyliła się bardziej, bynajmniej (niestety) nie przysłaniając widoku Kaukazowi. Na pierwszy pomysł jej brwi drgnęły, a na wargach pojawiło się znajome rozbawienie. Przy drugiej próbie wymyślania jej tożsamości, już szeroko odsłoniła zęby. Przez może jedną chwilę brew jej drgnęła, która świadczyła o pewnych wspominaniach wywołanych słowami ognistowłosej, ale zignorowała impuls. No...i kolejna osóbka, na której ma zamiar ostrzyć język, a to znaczyło - że trafiła na godnego przeciwnika.
- Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek, na cokolwiek próbował mnie nawracać...ale stawiam, że miałabyś całkiem ciekawe sposoby perswadowania swoich racji- przekrzywiła głowę nieco bardziej, w oczach pojawiły się wyzywające, radosne błyski - a co samego strzelania - musiałabyś najpierw mnie trafić...bo nie wiem którym okiem celujesz - miała oczywiście na myśli dwoistość kolorów źrenic u Rhy. Ada jak zwykle, nie miała zamiaru grzecznie słuchać komentarzy, jej słowa leciały szybciej, niż (czasem) wystrzały z karabinu. Miała jednak nadzieję, że ognistowłosa wykaże poczucie humoru i okaże się godnym przeciwnikiem w słownych walkach (bo o tym, że potrafiła bić całkiem fizycznie, już widziała).
A właśnie, jeśli mowa już o używaniu siły...
- Możliwe, że kibole, choć słyszałam inne określenia... - odchyliła się na swoje miejsce, pakując sobie znowu lizaka do ust, by po chwili dopowiedzieć, spoglądając to na Adriana, to na Rhy - z takim zapleczem ogniowym, dwóch czołgów, to ja mogę wszędzie wprowadzać zbawienny wpływ - i znowu sztandarowy zaciesz rozjaśnił twarz Ady. A potem świst i to dźwięczne słowo, które już zdążyła kilka razy usłyszeć u Polaka. Będzie musiała się o nie zapytać, bo brzmiało bardzo...tak wyraziście. Cokolwiek oznaczało - podobało się czarnowłosej. Zerknęła na poszkodowanego prawie mu współczując - iiiii...zdobyty punkt! - zakpiła, patrząc na lekko zamroczonego Adriana, by zaraz potem znowu dostrzec świst, tym razem kopniaka, jakiego zaserwowała Rhy sepleniącemu burakowi . Poskutkowało, bo odsunął się na chwilę. Jednak akuratnie chyba chciał to wykorzystać drugi łysy, brzydki kark, który widząc, że to teraz Ada trzyma piłkę, z dość brutalnym uśmiechem zamachnął się, by dosięgnąć twarzy dziewczyny. Wystarczyło jej na tyle refleksu, żeby wycelować mu w brzuch, swoją wyciągniętą nogą na siedzeniu niżej, więc pięść chama, szurnęła po jej policzku i wargach, pozostawiając rozcięcie. Piłki jednak nie puściła, czuła pulsujące pieczenie na ustach i smak krwi. No cholera! Śmieć zawszony! Mimo, że jeszcze przez chwilę widziała ciemność przed oczami, czuła narastający gniew.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.06.15 3:22  •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
- Nie zakrztuś się czasem tą swoją bajecznością - Rzucił od niechcenia, by zaraz władować jej bezceremonialnie w usta panierowane udko kurczaka. Uczynił to z niemałą satysfakcją, jednocześnie oddając się sabotażowi propagandzie, którą szerzyła z lubością. Mała menda. Może mielenie zębami sprawi, że zapomni o języku, a on będzie mógł się w pełni oddać relaksowi, nie słysząc jej komentarzy? A może ten język niechcący odgryzie? W sumie...gdzie w takich momentach podziewały się spadające gwiazdy?
- Hm? Ach...cóż, różni ludzie wpadają mi pod pięści. - Nie koniecznie chciał, by powód jego wyprawy do Kraju Kwitnącej Wiśni był znany Adavinie, pomijając zresztą fakt, że nieco się zaniepokoił. Nie były to bowiem informacje powszechnie znane.  
- Wojskowa? - Uniósł jedną z brwi ku górze w pytającym geście. Chciał rozwiać ewentualne wątpliwości. Mimo wszystko był względnie nowy w jednostce więc nie znał wszystkich, a miał rozkaz pilnowania Adavieny. Zmechanizowana dziewczyna mogła niespodziewanie okazać się powodem do takiego rozkazu.
Gdy sprawa się wyjaśniła to się rozluźnił i powoli oddawał się klimatowi panującemu na stadionie. Nawet egzystencja jego współlokatorki zdawała się być jakoś śmiesznie umniejszona w tym całym wydarzeniu. Uśmiechnął się pod nosem, chcąc dorzucić swoje trzy grosze do wypowiedzi dziewcząt mu towarzyszących na temat radości z bezpośrednich starć, gdy niespodzianie sam stał się takowego ofiarą.
- Całe pierdolone stado...- Wyrzęził przez zęby przykładając sobie dłoń do miejsca przyłożenia i zdając sobie sprawę, że jego piękny kubełek kurczaków znalazł się na ziemi. Krew w żyłach mu się zmroziła.  Zmrużył oczy. - Nie mocniej niż ten któremu oddam tę piłkę. Który to Liners? - Skanował wzrokiem murawę będąc niewzruszonym na dziejące się wokół niego zamieszanie. Wyłapał tylko moment w którym to Ada miała dostać piłkę. Cudnie. Zabierze ją jej i też zdobędzie przyłożenie w iście polskim stylu~ A przynajmniej to zakładał początkowy plan, bo od momentu w którym Adę ktoś zaczepił...
Adrian zareagował impulsywnie. Nie wydał nawet z siebie dźwięku tylko wyrwał się z siedzenia niczym pocisk, by dosłownie rzucić się na "odważnego". W tym impecie, Adrian znalazł się rząd niżej od miejsca w którym stał jegomość, czyli w tym momencie dzieliły go dwa od Ady i Rhy. Było bardziej niż pewne, że podczas tego manewru zarobił kilka obtłuczeń, lecz nie obeszło go to nijak i nie powstrzymało od wymierzenia sprawiedliwości. Zdezorientowana i nie świadoma niczego zagrania grupka ludzi przez których Kaukaz się przetoczył, próbowała jakoś powstrzymać Polaka, lecz jeden z rycerzy postanowił się jedynie przyglądać, kiedy to drugiego Adrian ściągnął na hita za szlachetne chęci. Zasada była prosta - nigdy nie wpieprzaj się pomiędzy eliminatora, a jego cel.

Akcja  
Spokojnie, mam kartę biblioteczną, więc wiem co to MGmowanie, dzifki >
Swoją drogą...pamiętacie o tym nieszczęsnym kurczaku, co się posypał Kaukazowi z pudełka? Otóż szkopuł tkwił w tym, że kurczak też znalazł się w niżej usytuowanych rzędach. Nie muszę chyba dodawać, że wystarczyła chwila nieuwagi by stanąć gdzie nie trzeba, pośliznąć się i komuś niechcący zajebać w szczękę głową. Taki numer też odwalił jakiś gość innemu, powodując nieco niżej nowe ognisko wpierdolu. Zresztą, ofiarą panierki stała się również po części Rhy. Gość który patrzył bowiem na nią z wkurwem wymalowanym na twarzy chciał przejść o sektor wyżej, stawiając duży krok nad siedzeniami i zmniejszając tym samym dystans. Coś jednak poszło nie tak. Los jednak chciał, że stąpnął na mięciutki kawałek kurczącej piersi, która dziewiczo mlasnęła mu pod stopą, wprawiając tym samym jego ciało w niekontrolowany, majestatyczny fikołek w skutek którego jego obleczone w buty nogi zmierzały ku twarzy wojskowej, a on sam miał zaryć głową o ziemie, na której stała. Nawet jeśli wojskowa sprytnie się wykaraskała, zapwne nie mogła przewidzieć, że jego wyjątkowo oddany kolega natychmiast odda się chęci zemście, traktując Rhy olbrzymią, pluszową, kibicowskią łapą*.
A Ada...cóż, kojarzycie tego gościa co zamachnął się na nią? Otóż nie zrobił tego z byle powodu, lecz dla swojej tlenionej dziuni, która w tym momencie w przerażeniu przyglądała się, jak jej byczek dostaje wpierdol. Jednak początkowa trwoga z czasem przerodziła się w frustrację i gniew. Chęć poszukiwania winnego, którym stała się dla blondynki właśnie Adaviena.
-Ty szmaty. - Skrzeczała wysokim głosikiem po czym cisnęła w Adę początkowo kubełkiem coli-light, a potem nadgryzioną pizzerką. Przed tym pierwszym dziewczyna mogła się jeszcze wybronić, lecz pizza...Cóż, spory kaliber broni sprawił, że świat kurierki na chwilę pogrążył się w ciemnościach, a skórę jej twarzy otuliło miękkie, ciągle ciepłe ciasto, które po chili zaczęło spełzać po niej leniwie, zostawiając za sobą szlak ketchupu i pojedynczych pieczarek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Mecz rugby I Empty Re: Mecz rugby I
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down


 
Nie możesz odpowiadać w tematach