Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 30.03.15 21:45  •  Delilah Empty Delilah
GODNOŚĆ
Delilah. Pewnie fałszywe.

PŁEĆ
Kobieta.

WIEK
Na oko może ze czterdzieści, w rzeczywistości koło stu.

ORIENTACJA
Żadna.

ZAWÓD
Postrach niewiernych i tępiciel herezji, w wolnych chwilach złodziejka dzieci.

MIEJSCE ZAMIESZKANIA
Desperacja.

ORGANIZACJA
Kościół Nowej Wiary.

STANOWISKO
Inkwizytor.

RASA
Wymordowana.

RANGA
Zdziczała.


MOCE

Korzenie. (związana z ciałem) Pnącza oplatające jej ręce mogą się odwinąć, skręcić w dwa sploty i uformować drugą parę rąk. Ich możliwości niczym nie różnią się od oryginalnych: jej drugie ręce są tak samo chwytne i tak samo silne jak pierwsze.

Trucizna. (związana z ciałem) W jej roślinnych tkankach płynie sok, przezroczysty, bezbarwny i pozbawiony smaku niczym woda, gęsty jak syrop i cholernie trujący. Ze zranionych korzeni sączy się toksyczna ciecz, wchłaniająca się przez skórę do organizmu ofiary, w małych dawkach powodująca tymczasowo miejscowy paraliż, w dużych prowadząca nawet do śmierci (wskutek porażenia mięśni). Kilka kropel może na parę minut pozbawić ofiarę czucia w dłoni, łyżka stołowa na kwadrans uniemożliwi poruszanie kończyną, kubek zupełnie sparaliżuje na godzinę, pół litra – prawdopodobnie uśmierci. Delilah jest w większości odporna na działanie własnej trucizny (paraliż jest tylko częściowy, zwykle to tylko utrata czucia, a śmierć od własnych toksyn jej nie grozi), natomiast utratę soku odczuwa tak, jak swojej ludzkiej krwi. Ma go w sobie około dwóch litrów; gwałtowne pozbycie się połowy z tego na pewno ją zabije, więc nie może nim chlapać na prawo i lewo.

Biokineza. (bonus rasowy) Jej skóra potrafi na zawołanie stwardnieć, upodabniając się do drewna. Ciężko ją przeciąć, nie sposób przegryźć zębami przyzwyczajonymi do darcia mięsa, no i nie krwawi; dopiero przedostanie się przez tę zdrewniałą warstwę do tkanek znajdujących się pod spodem wyrządzi Delilah natychmiastową krzywdę. Wszystkie pozostałe rany, które nie przebiły drewna, po powrocie do normalnego stanu zmieniają się w zadrapania, krwawiące i bolące, ale zazwyczaj niewymagające szczególnego traktowania. Największym zmianom ulega skóra tułowia – zdrewniała warstwa jest najgrubsza na klatce piersiowej, nad najwrażliwszymi organami; na kończynach jest nieco cieńsza; na dłoniach, stopach i twarzy ma nie więcej niż centymetr grubości.


UMIEJĘTNOŚCI

Rzeź. Tylko tak można opisać to, jak Delilah posługuje się ostrzami. „Szermierka” czy nawet „walka bronią białą” są za mało precyzyjne, bo sugerują jakieś wyrafinowanie, jakąś wyćwiczoną finezję, tymczasem ona nie przejmuje się takimi drobiazgami, po prostu rzuca się na przeciwnika jak zwierzę i nie odpuszcza, póki ten nie przestanie się ruszać. Najsprawniej posługuje się Żmijką, swoim ukochanym mieczem, ale nie jest wybredna, potrafi zabić czymkolwiek, co ma ostrą krawędź.

Walka wręcz. Biada temu, kto uzna ją za nieszkodliwą tylko dlatego, że wytrącił jej broń z ręki – Delilah potrafi zrobić równie dobry użytek z własnego ciała i bez skrępowania gryzie, drapie, dusi, szarpie, cokolwiek, byle na jak najdłużej wyłączyć przeciwnika z gry.

Zna się na roślinach. Wie, co można bezpiecznie zjeść, czego lepiej unikać, czym obłożyć ranę, co zalać wrzątkiem i pić na spędzenie ciąży, co podać gościom na obiad, żeby nie dożyli kolacji, i tak dalej, i tak dalej. Z oczywistych przyczyn jest rozeznana głównie w tych rzadkich chwastach, które od czasu do czasu można znaleźć na terenach Desperacji, rośliny miasta i Edenu widuje rzadko i podchodzi do nich raczej nieufnie.

Zwiększona tężyzna; wyostrzone zmysły; zwiększona czujność. (bonusy rasowe)


SŁABOŚCI

❦ Gdzieś po drodze złamała prawą kostkę i nawet nie zauważyła; zorientowała się dopiero dużo później, kiedy złamanie krzywo się zrosło i nagle okazało się, że jej prawa kostka jest dużo słabsza od lewej. Skutki są takie, że Delilah lekko utyka na prawą nogę, nie może biegać (co najwyżej energicznie kuśtykać), a kopniak w kostkę to znakomity sposób, żeby posłać ją na glebę.  

❦ Boi się nie tyle samej ciemności, ile cieni rzucanych w obecności światła, szczególnie tych o niecodziennych kształtach, za dużych, za małych, albo zachowujących się nie tak, jak powinny. W związku z tym umbrakineza i pokrewne zdolności wywołują u niej paniczny lęk i chęć ucieczki.

❦ W sytuacjach stresowych, pod wpływem strachu, napięcia albo bólu zapomina, jak się mówi, i potrafi się porozumiewać tylko zwierzęcymi odgłosami, zrozumiałymi głównie dla innych Wymordowanych.

❦ Poi wodą zarówno ludzką, jak i roślinną część swojego ciała, więc potrzebuje jej w nieprzyzwoitych ilościach. Absolutne minimum, jakiego jej organizm wymaga do przeżycia, to trzy litry dziennie; idealna ilość to około pięciu.


WYGLĄD ZEWNĘTRZNY

Umarła jako zwyczajna trzydziestolatka, średniego wzrostu (metr sześćdziesiąt osiem), o prawidłowej wadze (siedemdziesiąt kilo). Konkretnie zbudowana, żadna filigranowa chudzina – z mocnymi nogami wędrowca, średnio umięśniona, ale wytrzymała jak zwierzę juczne. Wąska w ramionach i biodrach, biust i tyłek niewarte wzmianki. Nie była ładna, ale wyjątkowo brzydka też nie. Z twarzy podobna zupełnie do nikogo, o dosyć przeciętnej fizjonomii: twarz owalna, o pospolitych rysach; nos prosty, odrobinę zadarty; usta o opadających kącikach; wystający podbródek. Na czole pionowa bruzda od marszczenia brwi. Oczy ciemne, wilgotne, zaczerwienione, wiecznie błyszczące jak w gorączce; rzęsy krótkie, rzadkie. Włosy grube, gęste, kiedyś czarne jak smoła, dawno już posiwiałe. Jasna skóra o lekko żółtawym kolorycie, cera raczej ziemista, niezdrowa. Znaków szczególnych brak.

Pochowali ją pod jakimś cuchnącym pod niebiosa krzewem i być może dlatego jej ciałem nie zainteresowało się żadne zwierzę. Jedyne, co miała w pobliżu żywego, to chwasty, paskudne krzaczyska, do których nawet najbardziej zdesperowani roślinożercy woleli się nie zbliżać, i to do nich upodobniła się podczas swojego zmartwychwstania. Korzenie wżarły się w jej skórę, oplotły kończyny. Maleńkie tępe kolce wyrosły tu i ówdzie na rękach i nogach. Delikatne pnącza zakorzeniły się w jej włosach. Wirus obszedł się z nią dość łagodnie, przynajmniej jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny – ewidentnie nie była już człowiekiem, ale nie wyglądała też jak potwór.

Ubrania, w których umarła, nosiła, aż się nie rozleciały; potem zaczęła kombinować. Zdzierała buty z trupów (ale tylko z takich, które nie wyglądały, jakby miały zmartwychwstać, bo co to za przyjemność, wstać z grobu ze zmarzniętymi stopami). Pożyczała koszule na wieczne nieoddanie. Za ukradzione pieniądze kupowała wojskowe spodnie i kurtki z demobilu. Zdarzyło jej się wygrać w karty worek bielizny (świeżo pranej!). Kupowała to, czego nie mogła sama sobie uszyć, kradła to, czego nie mogła kupić. Nie dbała o to, jak wygląda; ubrania miały być po pierwsze praktyczne, a po drugie wygodne, to, jakie robiły wrażenie, było bardzo nisko na jej liście priorytetów.

Życie mocno odcisnęło się jej na skórze; czas przeorał jej twarz zmarszczkami, tatuaż ze znakiem Ao na lewym nadgarstku przypieczętował jej decyzję o przynależności do Kościoła, tuzin bliskich spotkań ze śmiercią zostawił po sobie pamiątki w postaci rozlicznych blizn rozsianych po całym ciele. Najprzychylniejsze, co można o niej powiedzieć, to że wygląda jak ktoś, kto zebrał dużo życiowego doświadczenia. (Głównie w postaci wpierdolu.)


CHARAKTER

Zwierzę. Po prostu. Kiedy jej ciało się odrodziło, umarła większość człowieczeństwa. Nietknięte zostały tylko najniższe instynkty: najeść się, wyspać, znaleźć bezpieczne, ciepłe miejsce, obronić się, słowem – przetrwać. W większości wypadków własne życie to dla niej najwyższa wartość i nie cofnie się przed niczym, żeby je zachować. Kradnie, krzywdzi i zabija, słabszych wykorzystuje, silniejszych omija, wszystko w imię własnego przeżycia. Nie da się tego nazwać egoizmem, bo egoizm to ludzka postawa, a jej człowieczeństwo już od dawna nie dochodzi do głosu.

Człowiek budzi się w niej tylko czasami, prawie zawsze w związku z jej kościołem. „Pobożna” to za słabe słowo – zupełnie bez przesady można stwierdzić, że swoje resztki zdrowia psychicznego zawdzięcza Ao. Jest swojemu bogu fanatycznie oddana, każde słowo kapłanów pochodzące od niego traktuje jak najświętszą świętość i przestrzega go co do litery; w religijnym ferworze gotowa byłaby oddać mu wszystko, nie wyłączając własnego życia. Swoją funkcję Inkwizytora traktuje jak coś więcej niż służbę, jak bycie narzędziem, posłusznie wypełniającym przydzielone mu zadania; tak jak sama trzyma w lewej ręce Żmijkę, swoje ukochane, niezawodne ostrze, tak Ao trzyma ją, Delilah, brzytwę, którą wycina ze świata heretyków – a przynajmniej tak o sobie myśli w rzadkich chwilach samozadowolenia graniczącego z pychą.

Religia zajmuje większość jej serca i umysłu, nie pozostawiając wiele miejsca na cokolwiek innego. Inni ludzie są jej w większości obojętni, postrzega ich w kategoriach drapieżników, ofiar, heretyków, współwyznawców i innych, a radzi sobie z nimi zależnie od tego, do której grupy trafią: drapieżników unika, ofiary pożera, heretyków zabija, współwyznawców szanuje, a innymi woli się nie zajmować, bo cholera wie, co z takimi począć. Zwykłe ludzkie interakcje są jej w zasadzie obce, nudzą ją i męczą rozmowy o rzeczach, które nie dotyczą jej bezpośrednio, mierzi ją fizyczna bliskość. Jest zupełnie nieprzystosowana do funkcjonowania w społeczeństwie i kiedy ma potrzebę albo – nie daj boże – ochotę na kontakt z kimś innym, postronni obserwatorzy mają przed sobą pożałowania godną scenę. Nie umie wchodzić z innymi w bliskie kontakty, a jedyne relacje, które dobrze rozumie, to czysto biologiczne zależności między drapieżnikiem i ofiarą lub pasożytem i żywicielem, ewentualnie panem i sługą. Przejawy jakichkolwiek wyższych uczuć spotykają się z jej strony najczęściej z niezrozumieniem, rzadziej z jakąś niezdarną próbą odpowiedzi.


HISTORIA

Ponownie spuścimy na nią zasłonę milczenia, dodając jedynie, że kilka miesięcy temu zniknęła tajemniczo, podziewała się nie wiadomo gdzie, a obecnie niczym córka marnotrawna wraca na łono cywilizacji.


DODATKOWE

❦ Jej ulubiona metoda radzenia sobie z opornymi heretykami to porywanie ich dzieci. W zamian żąda ofiary dla Ao, a jeśli niewierny, zamiast posłusznie ją złożyć, spróbuje odzyskać potomstwo, serca jego i jego dzieci lądują obok siebie na ołtarzu.

❦ Plotki głoszą, że ma już na punkcie dzieciaków konkretną obsesję i ukradła z domów co najmniej kilkoro młodych ludzi płci wszelakich. W jakich celach, nikt nie wie.

❦ Jedyny przedmiot, do którego wydaje się być przywiązana, to jej ukochana broń – krótki miecz czule zwany Żmijką. Znawcy tematu dopatrzyliby się w niej podobieństwa do starych noży afgańskich – głownia jest prosta, jednosieczna, pozbawiona ozdób, bezpośrednia i skuteczna jak nóż rzeźnicki. Klinga Żmijki ma około trzydziestu centymetrów długości, broń jest zatem niewielka, poręczna, a w dodatku przyzwoicie wyważona i w ogóle zaskakująca wykonaniem. Żadnego Wymordowanego nie byłoby stać na to, żeby sprawić sobie takie ostrze, ale Delilah nie musiała za nie płacić; Żmijka jest zdobyczna, zdjęta z martwego ciała będącego niegdyś członkiem S.SPECu. Skąd wojskowy miał taką broń, zupełnie przecież nieregulaminową, nie wnikała – przywłaszczyła ją sobie bez zbędnych refleksji.

❦ Jest leworęczna.


treść może brzmieć znajomo, bo większość przekleiłam po prostu ze swojej starej karty (żeby nie było, że plagiat)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 22:46  •  Delilah Empty Re: Delilah
Działanie trucizny na przeciwniku to dwa posty, bo zasadniczo ciężko określić to w minutach. Akcept.
                                         
Zero
Anioł Stróż
Zero
Anioł Stróż
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach