Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 28.03.15 22:14  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
- Może kiedyś chodziły, jak miały możliwość. - Bąknął mimochodem, wspominając czasy kiedy był mniej rudy i bardziej ludzki. Nie wiedział czemu, lecz ostatnio zbyt często myślał o swoim dawnym "ja". Pewnie była to wina Isao, przy którym wcisnął przysłowiowy kij swoimi pytaniami w całkiem porządnie prosperujące mrowisko. Też mi anioł! A propo właśnie aniołów...
- Uwierzyłbym ci, gdyby nie ta wzmianka o Bogu. Wątpię by się korzył przed rudzielcem. Niektórych praw rządzących świtem zmienić się nie da. - Była to prawda ogólnie pojęta, że rudzi mieli w każdym aspekcie pod górkę. Nie dało się tego zmienić. Jednocześnie Spad próbował przeciągać rozmowę, próbując tym samym zyskać na czasie. Opowiadał więc powoli swoją historię w połowie przez wzgląd na to, że miał jeszcze problemy z mówieniem, a w połowie z powodu planu, który rodził się w jego głowie. Potrzebował czasu na spokojnie żołądka i polepszenie samopoczucia, a potem mógłby na nowo próbować szczęścia. Tak, brzmiało to tragicznie, lecz wciąż obawiał się za bardzo, że trafi w ręce ludzi z wojska. Do tego wszystkiego nie był pewny co też postanowi Brenika. Zaniepokoił się nieco, gdy ta wyszła z łazienki. Bo co jeśli szła po telefon? Chciał udać się za nią, by mieć ją na oku lecz paraliżując stworzenie bacznie łypało na niego okiem, a nawy zasyczało, gdy ten próbował wstać. W odpowiedzi Spad wydał z siebie gardłowy warkot. Mitten wówczas cofnął się nieznacznie, a jego sierść na karku się nastroszyła - jednak nic poza tym. Dalej stał w miejscu. Spad posadził więc z niezadowoleniem swój tyłek i czkał. Jakie też było jego zdziwienie gdy dziewczyna podawała mu szklankę wody. Patrzył, słuchał i nadziwić się nie mógł.
-Więc naprawdę mnie nie wydasz, pomimo tego co zrobiłem? - Ujął nie pewnie szklankę wody, a jego oczy były wlepione w Brenikę niczym w zwycięski kupon totka. Normalnie pomachałby ogonem, gdyby nie fakt, że go zniknął. Podążył następnie za nią do salonu. Był trochę zbity z tropu tym co usłyszał. Nie żeby miał coś przeciwko, bo bardzo mu się podobało to usłyszał. Siadł potulnie na kanapie trzymając szklankę oburącz, a oczy jego były jak dwa złot talerze.
- Na pewno? Czy tak tylko mówisz by zyskać, na czasie, a wychodząc jacyś ludzie w mundurach spakują mnie do worka? - Wolał się upewnić, że w jej głowie nie było pomysłów podobnych do tych o których sam myślał, tylko z mniej przyjemnym dla niego zakończeniem. Gdy miał pewność, nieco się rozluźnił i jakoś od razu poczuł się lepiej. Chyba te wszystkie perypetie żołądkowe były również spowodowane stresem. A właśnie, poros stresu i problemu.
-A co tą puszką co wyszła? Nie wiem, jak właściwie funkcjonują do końca androidy, lecz słyszałem, że niektóre mają wmontowane niebezpieczne bronie i są połączone siecią z władzą. Nie chciałbym ci narobić problemu. - Powiedział upijając nieco wody. Jego rodzina, choć dobrze sytuowana nigdy nie zdecydowała się na posiadanie androida, właśnie przez tego typu podobne pogłoski. Teoretyczni wszystkie niebezpieczne androidy zostały unieszkodliwione i obecne nie miały z nimi żadnych powiązań, lecz to wcale nie przekonywało wilka. 300 kilo chodzącego żelastwa stanowiło realne zagrożenie nawet bez broni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 18:33  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
- Wuj z przeszłością, trzeba patrzeć na teraźniejszość. Gadanie "a za moich czasów" czy "Bo kiedyś to osoby x robiły rzeczy y, których nikt by się nie spodziewał jest zarezerwowane dla dziadków, tak? Tak. - Berenika tylko wywróciła oczami. Nie lubiła słuchać czegoś takiego, bardzo. I mimo iż rzadko ktoś coś takiego mówił, to i tak za każdym razem tylko kręciła nosem i starała się zmienić temat. No chyba, że dana osoba była powiązana z jej rodziną lub była aniołem - wtedy ok, może słuchać godzinami. Ale jakoś nie sądziła, aby rudzielec ukrywał w sobie naprawdę ciekawe historie. Więc wolała machnąć ręką.
- Powiedział rudzielec. - Luiza podrapała się po głowie - Zresztą, gdyby ogarnąć wszystko, co kiedyś mówiono o Bogu to myślę, że miałby w nosie fakt, że jestem ruda, yup. Ale że jego niby nie ma, to nie ma co się zastanawiać, bo są ciekawsze tematy do omówienia. Przykładowo... Co zrobić z takim rudym wilkiem.
Niewątpliwie kusiło ją mocno, aby wydać go wojsku i mieć spokój. Z drugiej strony, była leniem i wiedziała, że jak skontaktuje się z wojskiem, to ten może mieć sporo czasu na najzwyklejszą ucieczkę. W centrali nie ma ludzi, którzy gadają po polsku - więc nie mogła skorzystać z innego języka, aby Spades nie mógł zrozumieć, co mówi. Winny zawsze próbuje się ukrywać, tak? Praktycznie. Więc na pewno będzie teraz czujny. Będzie szukać okazji do ucieczki, bo raczej ponownie nie spróbuje. Choć ciul go wie. Dlatego dobrze by było, jeżeli Kamińska zdoła wywołać u niego presję, która wymusi od niego w miarę "grzeczne" zachowanie.
- Zależy od tego, jak się będziesz zachowywać. - Luiza skierowała się za nim do salonu, jednak nie usiadła. Stanęła tylko za nim i przyłożyła paralizator w miarę blisko karku Wymordowanego - Jeżeli będziesz grzeczny - nie martw się, pójdziesz tam, gdzie zechcesz. Z czymś do jedzenia. A jak zaczniesz wariować, to zadbam, żebyś trafił do wojskowych jeszcze tego samego dnia.
Była jak najbardziej poważna. Z trudem dusiła jakiekolwiek poddenerwowanie, starając się zatrzymać potok nieprzyjemnych myśli, pełnych paniki i strachu. Miała brzmieć na pewną siebie, tak?
- Zastanawiam się, skąd u Ciebie taka kiepska kondycja, rudy wilku. Całkiem dobrze się czułeś w swojej zwierzęcej formie, latałeś jak szalony. Wymordowani preferują swoje "drugie" ja, jeżeli mogę to tak określić? Jak wam blisko do istot żywych, ludzkich?
Choć często krążyła przy naukowcach i wojskowych - do dzisiaj nie była pewna, jak tak naprawdę ma się sprawa z tymi dzikusami. Wyglądają jak ludzie, zachowują się jak ludzie, tylko że mamy do czynienia z kimś, kto przejawia zachowanie lub akcje typowo zwierzęce. Albo takie zamiany. Więc jak to naprawdę działało? Miała okazję się dowiedzieć.
- Są różne androidy. Nie każdy jest bojowy. Ale przywalić potrafi, więc w obecnym stanie polecałabym jednak zachowywać się w miarę normalnie, bo jak przywali, to zwrócenie resztek Twoich ostatnich obiadów będzie najmniejszym zmartwieniem. - Luiza na chwilę przymknęła oczy i westchnęła, zmieniając też nieco swoją tonację na nieco weselszą. - Tak czy siak, nie wiem, ile potrzebujesz, aby wypocząć, ale wolałabym, abyś opuścił ten dom przed przybyciem papy. Anita pewnie zaraz wróci, więc przygotuje Ci bardziej, khe, ludzkie racje żywnościowe. Podrzucę Ci też może jakieś bandaże, a potem wyjdziesz i skierujesz się tam, skąd przybyłeś. Myślę, że to najlepsze wyjście z tej całej sytuacji, yup.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 16:26  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
Spad również nie lubił zawracać sobie głowy tym co było dawniej. Wspominanie i gdybanie rzeczywistości nie zmieniało. Bardzo dobrze to wiedział. Właściwie nie miał pojęcia czemu tak jakoś zaczął odpływać we własną przeszłość, gdy kilka lat temu ostatecznie zamknął ten rozdział. Doszukiwał się w tym winy Isao, jak i fakcie, że pierwszy raz od pięciu lat był w mieście. Mimo iż Spad nie chciał to był bombardowany nostalgicznymi wspomnieniami. Przecież nie tak dawno sam chadzał po lasach M-3 jako człowiek. Swego rodzaju reprymenda Breniki sprawnie pomogła mu odsunąć wszystkie te myśli na dalszy plan. Jakby nie było miał obecnie więcej zmartwień. Przykładowo gdy tak sobie siedział miał przyłożony paralizator do karku. Przełknął głośno ślinę gdy ta informacja do niego doszła. po czym uśmiechnął się lekko nerwowo, robiąc dobrą min do złej gry.
- Będę potulnym zwierzakiem. Obiecuję. - Wyczuł w głosie rudowłosej niepokój co go jeszcze bardziej rozczuliło i pogrążyło w poczuciu winy. Nie chciał jej wystraszyć. Jednoczenie zdawał sobie spraw, że to ona teraz właściwie miała władzę nad jego dalszym losem, a rudy nie był głupi. Nie miał zamiaru jej bardziej podpadać toteż siedział grzecznie będąc przy tym nieco spiętym z powodu wiszącej nad nim groźby.
- No...Ehm...To chyba zależy. - Zaczął niepewnie zastanawiając się, jak to jest z innymi wymordowanymi. - Z tego co widziałem to wirus losowo mutuje każdego i to tak bardzo losowo. Widok kogoś z ośmioma łapami, lub żyrafią szyją nie jest czymś specjalnie dziwnym. Zdolności, każdego są na pewno z goła inne, a co mnie się tyczy...To nie preferuję ani zwierzęcej czy też ludzkiej formy. Cztery łapy i zęby przydają się gdy trzeba pokonać dłuższy dystans, zdobyć jedzenie, lecz posiadanie dłoni pomagają w wielu bardziej manualnych czynnościach - nie wspominając nawet o możliwości komunikowania się. Jednak fakt, im dłużej przebywam w wilczej formie, tym bardziej powrót do ludzkiej łączy się z coraz to liczniejszą gamą nieprzyjemności. Pierwszy raz wzięło mnie aż na mdłości...ale też pierwszy raz tak długo zdarzyło mi się biegać w wilczej formie. Spodziewałem się co prawda po prostu większego bólu lecz przez myśl mi ni przeszło, że tak to się skończy. - Mówił, bo czemu miałby nie mówić i nie być szczerym? Nie potrafił wypowiedzieć się na temat innych wymordowanych bo de fakto za wielu nie spotkał. Mimo wszystko pustynia nie była miejscem gdzie biegają ich całe tłumy. Sam Wilk równiez mało wiedział na temat swojej rasy to mógł zdradzić tylko to co zaobserwował u siebie.
- W miarę normalnie, mówisz...- Bąknął pod nosem, po czym powoli przyłożył szponiaste dłonie do swojej głowy i przesunął nimi po niej. Do tego skupił się nieznacznie sprawiając, że wystające do tej pory uszy, po przeprasowaniu łapami zniknęły. Dosłownie. Z głowy Spada wystawały obecnie jedynie gęste, rude kłaki. Skupił się bardziej sprawiając, że szponiaste dłonie przybrały bardziej ludzkiego wyglądu. Dawno takich praktyk nie czynił, no ale udało się. - Tak chyba powinno wystarczyć, jakby ktoś nagle wparował do domu. Z zębami tak łatwo nie będzie, lecz postaram się nie uśmiechać. - Jakby w ogóle miał ku temu obecnie powody. Huh. Spad nieco podniósł jedną brew do góry słysząc zmianę w barwie głosu właścicielki domostwa na bardziej przyjacielski. To był chyba dobry znak.
- Cóż, też planowałem jak najszybciej opuścić to miejsce. Mimo wszystko nie jestem sam. Za murami czekają na mnie szczeniaki, dosłownie. Dlatego nie musisz szykować mi specjalnie ludzkich racji. Nie ma potrzeby się tym kłopotać. Sam zawsze mogę przyjąć to na swój zwierzęcy żołądek. Gorsze rzeczy już jadałem. I...czy mogę zapytać, jak właściwie sprawy mają się w mieście? Nigdy tym się nie interesowałem, lecz zastanawia mnie czy dużo wymordowanych podobnie jak ja zakrada się do miasta. Czy ludzie wiedzą...wiesz, o nas. - Nie oczekiwał właściwie odpowiedzi na to pytanie, lecz co mu szkodziło?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.15 20:29  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
- No, mam taką nadzieję, towarzyszu. - rudowłosa odetchnęła z ulgą - Swoją drogą, jak was nazywają? Co jak co, ale imię byłoby o wiele wygodniejsze.
W końcu określanie go jako "rudego wilka", "rudzielca" czy "towarzysza" było nieco wkurzające, bo szybko straciła wenę do tworzenia nowych nazw. I dziwnie się czuła, szczególnie, kiedy myślała o nim jak o rudzielcu. Tak jakby sama taka nie była, huh.
Berenika posłała Spadowi niezwykle ciekawe spojrzenie, kiedy ten zaczął mówić o wirusie i tym, jak zazwyczaj działał na ludzi. Informacje, które do dzisiaj sama przyswoiła poprzez krążenie w S.SPEC nie różniły się zbytnio, ale na pewno ukrywały w sobie nieco więcej szczegółów i ciekawych kąsków, które mogły się komuś przydać. Choćby jej samej. Jeżeli chcesz umieć rozpoznać swojego wroga, musisz go najpierw poznać, tak? Więc ona właśnie to robiła. Próbowała ich poznać. Szło to powoli, ale lepsze takie coś jak nic.
To nadal było o wiele więcej niż to, co dostali mieszkańcy M-3, kiedy dziadek Cronus zdecydował się odkryć prawdę.
- Hmm. - mruknęła pod nosem, kiwając głową do samej siebie. - Hmm, hmm. Nie masz bladego pojęcia, jak dokładnie wirus X dociera do swoich ofiar? Poprzez krew, drogą kropelkową, cokolwiek? Tak o, nagle boom, masz przewalone? Nieco przerażające. A samo chorowanie? Pamiętasz cokolwiek? - przy tym pytaniu Spades mógł wykryć nieco większe ożywienie z jej strony oraz ciekawość, która chciała zostać jak najszybciej zaspokojona, bo w końcu lepiej samemu się domyślić, w co się wpadło, aniżeli mieliby to wykryć naukowcy - No, skończyło się nieco biednie. Mięso się zmarnowało. Szkoda. Ale przeżyjemy. Przynajmniej ja.
Jakby jej brakowało pożywienia. Choć pewnie usłyszy, że to jej wina, że nie powinna tak mówić, bo ma tego pod dostatek, bla bla. Tak, wiemy. Ma tego w cholerę, ale mieszka w mieście, dziwi to kogoś?
- Ta, w miarę normalnie. - Luiza spojrzała w stronę drzwi i schowała swój paralizator. Do domu weszła właśnie Anita i ostro zdziwiła się obecnością rudego nieznajomego. Przez chwilę nie ruszała się, ale po chwili posłała mu tylko uśmiech i podeszła do Bereniki. Ta na szybko wytłumaczyła jej, że wilk dostał jeść i radośnie uciekł, przy czym omal nie staranował tego biednego człowieka. Ta tylko kiwnęła głową i skierowała się w stronę kuchni, zostawiając zakupy, aby zanieść paczkę Luizy na górę. Rudowłosa natomiast odetchnęła z ulgą.
- Blisko było. A, co? Małe? - zamrugała dwa razy - Jak słodko. To weź dla nich resztę tego, co zostało. No i może podrzucę dla Ciebie jakieś normalniejsze "warzywa", coś się znajdzie. I butelkę wody. Więc i tak wyjdziesz na plus. Miasto?
Luiza podrapała się po głowie.
- Kto wie. Na pewno znajdą się jednostki, które wiedzą. - nie skłamała, tylko nagięła prawdę. Nie musi znać całej prawdy. Co by było, gdyby mu powiedziała o zamieszkach, a on okazałby się szpiegiem? Ciul wie, co mogłoby strzelić do głowy bardziej dzikim i wrogim mieszkańcom Desperacji. Mogliby spróbować wykorzystać sytuację. - Choć ostatnio słyszałam, że S.SPEC zrobiło się nerwowe. Często sprawdzają ludzi. Bardzo. I kręcą się w takich kątach, gdzie niemile widziane jednostki mogą się chować. Więc nie polecam się zbliżać do centrum, jeżeli życie Ci miłe. To taka "przyjacielska" rada w zamian za to, że zrezygnowałeś ze swoich akcji. A teraz - chcesz jakąś torbę na jedzenie?
Bo przecież nie jest taka zła. Powiedziała przecież, że da mu coś na wyjście, żeby chociażby przez chwilę było mu lepiej, no.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.15 0:13  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
- Możesz mi mówić Spad. - Przez chwilę się zawahał, lecz ostatecznie zdecydował się na swój pseudonim. Imię wciąż mogło być zbyt rozpoznawalne, a rudowłosy nie chciał narażać niepotrzebnie rodziny. Nie wiedział w końcu, jak dokładnie działa wojsko, lecz wystarczyło mu, że słyszał iż wykazują się szczególną bezwzględnością wobec wymordowanych. Już sama tego świadomość rodziła wyobrażenia dotyczące tego co mogło spotkać jego rodzinę, która żyła sobie spokojnie w M-3. I tak wystarczająco ich narażał, pokazując się w swojej ludzkiej formie. Wyglądało jednak na to, że Brenika nie rozpoznała w nim znanego kilka lat temu aktora, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Być może to przez to, że nieco się od tego czasu zmienił. Miał inne, zdecydowanie krótsze włosy,o innym kolorze, a przy tym zdecydowanie rzadsze. Jego sylwetka również się zmieniła. Znaczny spadek wagi wpłynął nieco na rysy jego twarzy, a wystawiona na działanie słońca skóra pociemniała. Tak, zdecydowanie się zmienił. Innym powodem mógł być fakt, że Brenika nie była rodowitą Japonką. Rzucało się to w oczy. Kto wie, może nie tak dawno dopiero przybyła do M-3? A może po prostu nie interesowała się kinem i telewizją? Spad nie dociekał. Cieszyło go to, że w oczach dziewczyny był po prostu wymordowanym.
- Czy pamiętam...- Nieco spoważniał. Wyraźnie nad czymś myślał, obracając w dłoni szklankę, którą nie tak dawno opróżnił. Przyglądał się jej nieustannie próbując zebrać myśli. - Nie jestem specem od medycyny. Szczerze mówiąc nawet biologia w szkole tragicznie mi szła więc nie mam zielonego pojęcia na temat tej całej terminologii, lecz na pewno nie działa to na zasadzie "boom" - masz wirusa. Gdyby tak było to teraz siedzielibyśmy gdzieś w Desperacji, a ty miałabyś wmontowaną jakąś trzecią rękę na czole. - Ponownie zrobił przerwę, w czasie której odstawił szklankę na stół dając jej tym samym spokój. Przez chwilę się wahał czy zdradzić to, jak on sam się zaraził, jednak koniec końców nie znalazł ku temu żadnych powodów. Wręcz przeciwnie, chciał ją przestrzec. Mimo wszystko nie żywił nienawiści do ludzi w mieście. Nie chciał zaburzać nijak tej harmonii w której żyli. - Ja bankowo zaraziłem się przez namiętność. Pocałunki, pieszczoty, seks... - Zaczął tajemniczo. Podniósł przy tym jedną brew do góry i przybrał zawadiacki uśmieszek. Z taką maską było mu łatwiej. - ...jednak również wątpię by wszyscy wymordowani byli owocem grzesznych uciech. Z HIV ponoć niegdyś też był problem, lecz koniec końców to nie ten wirus doprowadził do zagłady. Weź też pod uwagę, że skoro ja dostałem się do miasta to na pewno jest więcej, sprytniejszych ode mnie wymordowanych. Zapewne krążą po ulicach, a jednak nie macie tu epidemii czy też ognisk zachorować, więc nie może się to roznosić niczym grypa...Ciężka sprawa. Na twoim miejscu pobrałbym próbkę mojej śliny ze szklanki, a ją samą odkaził czymś żrącym lub spalił. Tylko poszedłbym z tym do jakiegoś zaznajomionego ziomka z laboratorium. Tłumaczenie, że wymordowany wpadł na kawę, a ty go puściłaś mogłoby ci przysporzyć problemów. - Hayato choć wydawać by się mogło, że grzeszy głupotą, to okazywało się, że potrafił myśleć i używać mózgu. Wilk nie widział nic złego w tym, że dzielił się tymi informacjami. Naprawdę, im więcej ludzie wiedzieli o wirusie tym bardziej mogli się przed nim chronić, a kto wie, może wynaleźli by na niego lek? To byłaby już w ogóle baja.
Spad miał dobre wyczucie. Przybrał bowiem bardziej ludzki wygląd akurat gdy do mieszkania wszedł android. Jego bytność zestresowała nieco Wilczura, który jednak nie dał tego po sobie poznać. Odetchnął gdy na nowo znikła mu z oczu. To był znak, że chyba powoli powinien się zbierać.
- Rozumiem... - W jego głosie dźwięczało rozczarowanie. Nie tyle z tego, że oczekiwał czegoś konkretniejszego...Jakby nie było wszak miał w tym mieście swoją rodzinę, która miała się całkiem dobrze. Nękał go wewnętrzny konflikt, czy ich zobaczyć, czy nie, lecz lepiej chyba było ich nie uświadamiać o istnieniu takich potworów. Jeszcze wyróżnialiby się wiedzą na tle innych ludzi i zainteresowałoby się nimi wojsko, zwłaszcza, że według dziewczyny zrobili się bardziej skrupulatni.
- Ach, tak. Torba, siatka, cokolwiek. I tak powinienem ci być wdzięczny za twoją dobroć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.15 16:49  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
- Spad. Spad... Spad. Tak. - powtórzyła, kiwając przy tym głową - Łatwo zapamiętać. A więc miło poznać. Ja jestem Luiza.
Zamiast machać głową czy podawać rękę, Berenika zasalutowała. Kij wie dlaczego, może tak było jej wygodniej. No i jej imię było jednak krótsze od przezwiska, więc na pewno była wyższa szansa, że je zapamięta. Nawet, jeżeli tego nie chciała. Jest w M-3, takie imiona trafiają się rzadko i łatwo będzie dobrać jeden puzelek do reszty. Ale dobra, uwierzmy, że przyszłość nie jest aż tak wredna dla niej, yup.
- A myślisz, że ja jestem specem w tej dziedzinie? - Luiza podrapała się po głowie - Przecież nikt Cię nie prosi o nie wiadomo jakie określenia. Powiedz to jak normalny, w miarę wykształcony człowiek do drugiego, stojącego na tym samym. No, coś tego.
Jakby tak każdy uczeń musiał zapamiętać wszystko, co wbijali mu do głowy przez tyle lat, toby już dawno każdemu mózg eksplodował. Ona też nie była jakimś wszechwiedzącym, mimo iż nauka szła jej bez problemu. To taka typowa nauka na trzy litery z - zakuj, zdaj, zapomnij. No chyba, że coś było mega-ciekawe i wpadło samo do głowy, to wtedy już co innego.
Brew rudowłosej ponownie powędrowała do góry, kiedy usłyszała, skąd Spad zaraził się wirusem. Na język cisnęło jej się "He, no to Bozia pokarała", ale powstrzymała się od komentarzy. Słyszała, że tym wirusem można się zarazić w ciul szybko, ale teraz doszło też, że mogą być nosiciele tej cholery.
- Zabrzmiałeś jak jakiś aktor w filmie. Dodajmy jeszcze nierozgarniętą panienkę do scenariusza, a wszyscy by wiedzieli, jak to się skończy. Ale - ups - nie ma jej... - Luiza rozłożyła tylko ręce i pokręciła głową, że niby powinno być jej szkoda, ale jednak nie jest. - Na pewno nie. Wtedy wymordowanych byłoby o wiele mniej. Bo to trzeba pewnie dobrze trafić. Nie no, w tym mieście pewnie jest w ciul wymordowanych. Widocznie jest u was jakiś podział, na bardziej wyróżniających się i mniej. Ale i tak nie polecam tu siedzieć, tak. A tą szklanką się dobrze zajmę, nie martw się. Martw się o siebie, bo jeszcze musisz wyjść.
I w tym momencie Mitten ponownie zaczaił się przy Spadzie, podczas gdy Berenika poszła po jakąś torbę, aby wpakować mu kilka rzeczy na dalszą drogę. Poza wcześniejszymi kawałkami mięsa, znalazło się trochę warzyw i litrowa butelka wody. W dodatku Berenika dorzuciła mu nieco znoszoną, ale na pewno wciąż ciepłą kurtkę i swój kocyk, który mimo kilku małych dziur na pewno mógł dać jeszcze nieco ciepła. To oczywiście trzymała w dłoniach, więc powróciła do Spada nieco obładowana.
- Jezu, ile rzeczy nagle nadało się do oddania. Mój ojciec nieświadomie poszedł Ci na rękę, bo ciągle gada, że to takie fajne, a to jest ze mną od kilku lat, tego nie oddam, blablabla. A więc masz sporo rzeczy. Zima się co prawda kończy, ale na pewno Ci się przyda bardziej niż mnie czy jemu. Widzisz, następnym razem nie baw się w kradzież, bo to Ci i tak za wiele nie da. - na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Torbę położyła obok niego, na sofie, kurtkę zarzuciła mu na ramiona, a kocyk dała prosto w łapy. - No, to wszystko. Papa będzie za kilkanaście minut w domu, więc bezpieczniej by było, abyś opuścił ten dom i udał się na swoje tereny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.04.15 13:39  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
Spad nie był jakimś psychopatą by latać po mieście i próbować wykorzystać informacje na temat nowo poznanej. Tak, miał zdecydowanie ciekawsze rzeczy do robinia, przykładowo usilnie starał się przeżyć. Nie interesowało go więc za bardzo tym czym zajmuje si kobita. Mogła równie dobrze być jakimś lekarzem, psychologiem, hydraulikiem...Hayato po prostu poinformował o brakach w swojej kompetencji z zakresu pewnych informacji coby jego rozmówczyni nie poczuła się zawiedziona informacjami, jakimi zamierzał się z nią podzielić.
Nie miał na celu wywołania jakiegoś współczucia dla swojego losu, bo sam nie żałował tego jak skończył. Roześmiał się więc słysząc porównanie rudowłosej co do swojej osoby. Tak, do aktora mu nie wiele brakowało. Huh. Dobry humor jednak nie dopisywał mu zbyt długo. Brenika wszak przypomniała mu o tym, że jeszcze wiele problemów jeszcze przed nim. Nie mógł marnować więc więcej czasu niż to było konieczne, zwłaszcza, że nie miał go za wiele.
Wstał więc, chwycił torbę, którą przygotowała mu kobita. Do tego ta kurtka i kocyk, jeeeny...
- Czuję się jak student podczas jakiejś babcinej wyprawki do akademika. - Uniósł w rozbawieniu brwi ku górze. - Naprawdę dziękuję ci za wszystko. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ci się za to wszystko odwdzięczyć. - Ukłonił się z wdzięcznością w typowo japońskim zwyczaju i zniknął za drzwiami. Tak, dzisiejszy dzień zdecydowanie był pełen wrażeń i skończył się dla rudowłosego niespodziewanie dobrze.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.15 18:15  •  Dom Bereniki. - Page 2 Empty Re: Dom Bereniki.
No. W końcu więc wygoniła tego Wymordowanego, więc mogła odpocząć. Aneta zgarnęła jego szklankę i zostawiła, żeby w razie czego papa mógł się nią zająć, a Luiza poszła grać. A jeszcze kiedyś tam pewnie wyszła ze swojego pokoju i wyszła z domu, bo tak. Wiadomo. Koniec, dziękujemy. Nie ma co się rozpisywać.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach