Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 02.05.15 17:56  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Zbył jej tłumaczenia machnięciem ręki. Wcale nie wziął jej słów jako objawu bezczelności. Była urocza, a jednocześnie dojrzała i pewna siebie. Lubił takie dziewczyny, które nie bały się pokazywać lekkiego pazura. Te współczesne rozmemłane panienki zapatrzone w lusterka czy wyświetlacze telefonów zupełnie do niego nie trafiały. Ada była inna, była autentyczna, nie kryła twarzy pod toną pudru czy innych kosmetyków... A jeśli nawet, to wcale nie było tego widać.
I pewnie dlatego tak dobrze im się rozmawiało, pomimo lekkiego skrępowania. Ale z każdym słowem było coraz lepiej, zarówno on jak i ona byli bardziej odprężeni i coraz lepiej czuli się we własnym towarzystwie. A przynajmniej tak się Olivierowi wydawało. Nie miał pojęcia, co dziewczyna o nim myślała. Może miała go za starego nudziarza? Może myślała, że skoro ma długie włosy, to ma też za sobą jakąś ciekawą historię? Może myślała, że jest jakimś wędrującym muzykiem, który tylko dorabia w kwiaciarni, by mieć pieniądze na podróż? Kto wie...
- Nie no, dbam o niego, ale o tej porze roku to jest tam tylko kilka badyli z niewielkimi pączkami. Przyroda dopiero się budzi po zimowym śnie, tak więc na razie prezentuje się trochę marnie. - Odparł nieco zakłopotany. To nie tak, że nie chciał zaprosić jej do siebie, tylko teraz naprawdę nie było co oglądać...
Nie słyszał słów, jakie go odprowadziły i chyba lepiej dla niego. Już i tak czuł się dziwnie, widząc, jakim zainteresowaniem obdarzała go dziewczyna. Nie był przyzwyczajony do takiego uwielbienia, a przynajmniej na co dzień go nie zauważał. Po prostu był sobą, ot co.
Jemu również rzuciła się różnica wzrostu. Póki dzieliła ich lada, nie dało się tego jakoś odczuć. Teraz, gdy stał obok niej, wydawała się naprawdę malutka, co jednak tylko dodawało jej uroku i charakteru. Spoglądał na nią z zainteresowaniem, oczekując odpowiedzi na swoje pytanie. Zauważył jednak jej wahanie i już miał się wycofać, gdy w końcu się odezwała. Zaśmiał się, słysząc jej żart. O tak, tego nie mógł jej odmówić. Upił łyk herbaty, kryjąc rozbawienie. Co za dużo, to niezdrowo, prawda?
- Jako kurier pewnie wielu ich spotykasz, prawda? To musi być ciekawe zajęcie... Pracujesz tylko w Mieście, czy też poza nim? - Zapytał, szczerze zainteresowany jej pracą. Wydawała się ciekawsza od obcowania z roślinami, no i istniała szansa, że widziała inne Miasta i może mogłaby mu opowiedzieć co nieco.
- Ach, w sumie nic ciekawego... Poza kwiaciarnią i ogrodem trenuję włócznię, ale bardziej dla utrzymania zdrowia niż dla umiejętności walki. No i tak sobie żyję powoli. - Wzruszył ramionami, nie domyślając się, że Adę interesowało coś nieco innego...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.15 19:29  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
I rzeczywiście, początkowa napięcie, czy może zakłopotanie powoli ulatywało. Na jego miejsce pojawiała się przyjemna nuta oczekiwania? Ada nadal nie umiała uspokoić kołatania serca, ale jej zachowanie stawało się mnie absurdalne - przynajmniej dla niej samej.
Standardowo w obecności obcych odgrywała rolę twardzielki. Trwała w swoistej roli...czujnego stróża. Można było powiedzieć, że mimo swej bezpośredniości, czy bezproblemowej formie poznawania nowych osób - uznawała, że nie należny ufać nikomu za bardzo. Prawda - miała wielu znajomych, ale ciężko byłoby jej wskazać kogoś na prawdę bliskiego. Może...swojego kota? Ale i to było złośliwe stworzenie (czyżby dopasowywał się do właścicielki?).
Olivier miał coś takiego, co powoli, acz systematycznie ową ufność w niej załączał. Dziwna intuicja podpowiadała, że przy nim nie musi się obawiać krzywdy.
Co myślała o nim? Już chyba i tak ZA DUŻO myślała. Długie włosy u mężczyzn były dla niej czymś niezwykle pociągającym. Mógł być i muzykiem...choć, chyba zasmuciłby ją fakt, gdyby rzeczywiście tylko zbierał na wyjazd. Nie myślała jednak o tym. Ufała swojej fascynacji i na szczęście opanowywała już swoje emocje.
Kiwnęła głową, że rozumie o czym mówi. Chciała zobaczyć ogród, choć może też z faktu, że chciała zobaczyć fragment...jego życia? Bo tak jak kwiaciarnia, w pewien sposób mówiła coś o nim, zapewne i sam ogród, mógłby wskazać, jakim człowiekiem jest Oli. Nie drążyła jednak tematu. Jeśli rzeczywiście kiedyś zechce, jeśli w ogóle będzie chciał kontynuować znajomość, może wtedy udostępni jej swoją pracę?
Kolejny jej uśmiech pojawił się na twarzy, kiedy dostrzegła rozbawienie. Dobrze..czyli nie był żadnym mrukiem, a jej żarty nie drażniły go. To sprawiło, że chętniej mówiła dalej.
- Powiedziałabym, że czasem aż za dużo takich nieznajomych spotykam, bo i rożne osobowości się trafiają. Nie każdy będzie nadawał się do rozmowy, albo...biorą mnie za kogoś innego...niż jestem - niestety zdarzały się postaci, która wierzyły mocno stereotypom. patrząc na Adę, wielu panów błędnie oceniało, że jest śliczną, acz "lekkomyślną" panną, którą zbajerują - i nie...na razie działam w obrębie miasta, choć i to daje wiele możliwości, bo chyba teraz jest niewiele miejsc, których tu nie znam prawie na pamięć - właściwie w większości znała doskonale. Pamięć miała fotograficzną i wystarczyło, że raz się gdzieś znalazła, a obraz miejsca/osoby/zdarzenia malował się w jej umyśle na stałe. Oczywiście..nie wspomniała, że prócz zwykłych kurierskich przesyłek, dostarczała także innego typu zamówienia - choćby i na informacje.
Odwróciła głowę w jego stronę, gdy wspomniał o treningach. O tak..trafił w pewien jej ulubiony punkt. Choć sama wolała walkę bronią białą, to jednak - w Mieście nie było aż tak wielu obywateli, którzy w ogóle próbowali interesować się walką. Olivier mógł widzieć w jej oczach radosne błyski żywego zainteresowania.
- Naprawdę? Trenujesz? Wow...aż się ciśnie na usta kolejna prośba, byś pokazał co w tej dziedzinie potrafisz...ale chyba za dużo bym chciała od Ciebie - zaśmiała się, mrugając i dając do zrozumienia, że żartuje. Znowu jednak było w tym dużo prawdy - a mieszkasz, gdzieś tutaj w centrum? Wiem, że niektórzy swoje mieszkania plasują gdzieś w okolicy swojej pracy...choć u mnie byłoby ciężko, bo czasem nie wiem, gdzie kolejnego dnia wyląduję ze zleceniem - umoczyła usta w gorącym naparze, by upić spory łyk. Wciąż obiema dłońmi zaciskała kubek, a przyjemne ciepło rozchodziło się przez palce, niczym życiodajna mikstura.


Ostatnio zmieniony przez Adaviena dnia 03.05.15 17:06, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.15 13:30  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Och, czyli praca kuriera nie była tak bezpieczna, jakby mogło się wydawać. Z drugiej strony, Olivier w kwiaciarni także spotykał różne indywidua, więc co dopiero mówić o pracy, która wymaga nieustannego kontaktu i podróżowania z miejsca na miejsce. Z pewnością byłą to stresująca praca, tego nie dało się ukryć. Ale, wiadomo, jak wszystko miało to swoje wady i zalety. A skoro wciąż to robiła, to znaczy, że naprawdę to kochała. Albo nie miała innego wyjścia.
Mimo to można też pokusić się o stwierdzenie, że tego typu praca kształtuje charakter. Ciągły kontakt z ludźmi, potrzeba radzenia sobie w naprawdę trudnych sytuacjach, to z pewnością wpływało na jej siłę i otwartość.
- Och... No cóż, niektórzy mężczyźni to skończone buraki, niestety... – Powiedział z niejaką skruchą, jakby wstydził się za tych wszystkich samców myślących nie tą głową co trzeba.
Od razu też zauważył jej zainteresowanie, gdy tylko wspomniał o włóczni. Uśmiechnął się zaraz, ukrywając zakłopotanie w kubku z herbatą. Upił kolejny łyk napoju, po czym znów spojrzał na Adę.
- Żaden kłopot! Mieszkam na zachodzie akurat, ale to nie jest aż tak daleko...
Jej brak stałego miejsca zamieszkania był zrozumiały. Praca, jaką wykonywała, wymagała ciągłej mobilności. Z drugiej strony to było przykre, że nawet po skończonym zleceniu człowiek nie ma swojego kąta, który mógłby nazwać domem. Aż cisnęło się na usta, by zaproponować jej wspólne mieszkanie, ale to chyba jeszcze nie był ten etap znajomości. Tak naprawdę poznali się kilkanaście minut temu i propozycje wspólnego mieszkania były totalnie nie na miejscu.
Ale kto wie, może w przyszłości...
Chyba czas najwyższy zacząć myśleć o ustatkowaniu się, o rodzinie i takie tam....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.15 17:28  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
ktoś mógłby powiedzieć, że praca jaką wykonywał Olivier nie niosła ze sobą zbyt wiele niebezpieczeństw. W mniemaniu Ady - było to szalenie błędne. Wynikało to z faktu, że spotkała się już wielokrotnie, że na pozór prosta praca, ciągnęła za sobą mnóstwo nieznanego i tajemnicy.
Chłopak zapewne sam musiał się spotykać w kwiaciarni z osobami, które nie musiały być sympatyczne, a mimo to - prawdopodobnie wykazywał się profesjonalizmem, by nie okazywać im swej złości. Tak przynajmniej oceniała go Ada, ale oczywiście mogła się mylić, były to przecież wrażenia...a może idealizacja? Na szczęście (dla siebie, albo dla Oliviera), potrafiła już bardziej rozsądnie myśleć niż na początku. Mimo to, nie miała ochoty wychodzić, miała też nadzieję, że jej towarzysz zbyt szybko jej nie wygoni...albo nie wejdzie klient, który przerwie ich rozmowę.
- Ty akurat nie masz się co martwić w tej kwestii...podejrzewam, że wszystkie kobiety w twoim towarzystwie traktowane są w tak przyjemny sposób...- tym razem mówiła nie patrząc na chłopaka. Umoczyła jeden mały palec w herbacie, by poparzywszy się lekko, szybko go wyjąć. Odwróciła głowę do miedzianowłosego akurat w tym samym momencie, gdy sam to zrobił.
- Cóż, chyba się w takim razie lekko wkopałeś i będziesz musiał KIEDYŚ pokazać mi i ogród i sam sposób walki. Ja sama trochę trenuję, ale to zupełnie inna bajka- czemu tak na nią działał? Skąd dziwne myśli i plątanina słów? Choć i tak zapewne uznawał ją za pewną siebie dziewczynę, to zazwyczaj zachowywała się ..gorzej? Była bardziej pyskata? A może jej się tylko zdawało? A może...rzeczywiście chciała zrobić na nim dobre wrażenie? Co..jeśli jej wybuchowa natura nie przypadnie mu do gustu?
Te myśli jednak , tak jak poprzednie niechciane - odsunęła. Skupiła się na intensywności źrenic towarzysza, na uśmiechu i na fakcie, że nigdy nie próbowała za dużo, i za długo myśleć o przyszłości. Liczył się dzień dzisiejszy, a z tym co przyniesie los, będzie zmagać się w odpowiednim czasie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 9:02  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Już nieraz spotykał kobiety, które ciężko było określić mianem przyjemnymi. Naprawdę. Ileż to się czasem nasłuchał opowieści o sąsiadkach, niewiernych mężczyznach, czy dzieciakach rozbijających szyby. Wszystkie starsze babinki (oczywiście te, które nie zostały odesłane do domów starców) uważały go za świetnego powiernika, spowiednika niemalże. Najgorsze było to, że wśród młodszych też utrzymywał się ten trend. Ale jakoś musiał to znosić...
Może jego cierpliwość sprawiała, że nie potrafił powiedzieć „dość” i po prostu się zbuntować, może to coś w jego charakterze sprawiało, że pozwalał się tak traktować. Ale przecież takie sytuacje były jednorazowe, nawet pomimo posiadania stałych klientów. Ot, takie urozmaicenie.
- Och, staram się... Choć pewnie sama wiesz, jak ciężko się czasem powstrzymać od niechcianego komentarza... – Powiedział, starając się ukryć nieco swoje zmieszanie. Dlaczego tak reagował? Nie miał pojęcia... Ada widocznie miała na niego taki wpływ, że jej słowa zdawały się bardziej do niego docierać. Gdyby to była zwykła klientka, z pewnością zbyłby to jakimś żartem. A Ada? Była kimś zupełnie innym. Nie byłą zwykłą klientką.
- Z przyjemnością! A Ty co trenujesz? Może też mi pokażesz, co potrafisz...? - Przechylił lekko głowę, wyrażając swoje zainteresowanie, jednocześnie gorączkowo zastanawiając się, czy aby nie jest zbyt nachalny, czy coś.
Owszem, powiedziała, że mieszka sama, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Może miała kogoś, jakiegoś bliskiego przyjaciela, a z nim rozmawiała tylko dlatego, że miał długie włosy i wydawał się sympatyczny? Ale chyba wtedy nie zagadywałaby go, nie w taki sposób... Sam już nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić. A może po prostu bał się pomyłki? Że to wszystko okaże się tylko pięknym snem, że zaraz palnie coś, co na pewno ją do siebie zrazi? Że zburzy jej wizję idealnego mężczyzny? Oby nie...
Uch, chyba zdecydowanie za dużo myśli...!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 22:13  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Jedną z wad niektórych kobiet...jest plotkowanie. Nieustanne. I..może nie byłoby to tak straszne, gdyby nie fakt, że swoim często niepotrzebnym gadaniem, takowe panie zamęczają nieprzystosowanych do takiej ilości słów osób. To był kolejny powód, dla którego Ada nie lubiła mówić o sobie. Nawet teraz wahała się, czy przypadkiem nie za dużo mówi. Szczególnie komuś, kogo nie chciała obciążać niepotrzebnymi informacjami. Choć Olivier sam o nią zapytał, mogła to być nadal, tylko uprzejmość. Gentlemani nawet wobec nieproszonych gości, potrafili zachowywać się szarmancko i godnie, a miedzianowłosy - sprawiał wrażenie, właśnie takiego mężczyzny.
W momencie, gdy wspomniał o niepowstrzymywaniu się przed komentarzem, aż parsknęła cichym śmiechem. Dobrze, że nie wylała herbaty.
- Oj...powiedziałabym, że akurat z tym to nie mam problemu...chyba u mnie nawet powinno działać odwrotnie - powinnam się wstrzymywać z komentarzami...a nie każdy to lubi - po czym zatkała jedną ręką usta - Widzisz? Mnie trzeba czasem przed tym powstrzymywać....więc...jeśli Ty chcesz coś przy mnie mówić - to mów, nie krępuj się. Przynajmniej nie będę czuła się w tym samotna - zerknęła na swego rozmówcę, akurat, by dostrzec jego zmieszanie. Czyżby coś palnęła głupiego?
Wygięła usta, gdy powrócił temat treningów. Wróciła dłonią do nadal ciepłego kubka. Nie chciała, by możliwość ogrzania dłoni umknęła jej za szybko. A może...po prostu chciała czymś zająć dłonie? I nie próbować myśleć, jak przyjmny dotyk miał Olivier?
- To, może się umówmy tak, że...zorganizujemy jakiś termin...i poćwiczymy razem? Ty zademonstrujesz swoje umiejętności...a ja popatrzę - zmrużyła oczy, znowu odsłaniając łobuzerskie iskry w oczach. Co ją wciąż kusiło, by tak robić? Nie otrzymała od chłopaka żadnego wyraźnego sygnału, że...mu się podoba? Cokolwiek. Wszystko, na czym bazowała, to tylko i wyłącznie jej wrażenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 12:22  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Olivier nigdy nie należał do osób zbyt wylewnych. Wolał słuchać niż mówić. Ale teraz zaczynał mieć wątpliwości, czy aby na pewno dobrze postępuje. Może za bardzo na nią naciskał? Może ona nie chciała mówić o sobie, a Oli podstępnie wyciągał z niej informacje? Nie miał pojęcia. Mimo to kontynuował rozmowę. Pomimo obaw, czuł się naprawdę dobrze w towarzystwie Ady i nie chciał tego psuć niepotrzebnymi rozmyślaniami.
- Oj przestań. Nie przeszkadzają mi Twoje komentarze. – Spojrzał na nią, jakby dla potwierdzenia swoich słów. - Poza tym uważam, że umiejętność powiedzenia, że ma się dość słuchania ciągle o tym samym też jest potrzebna. Chyba zarówno jedno jak i drugie jest dosyć przydatne... Ale już dosyć o tym, porozmawiajmy o czymś przyjemnym.
Widząc jej zmieszanie, odwrócił wzrok. Czyżby powiedział coś nie tak? Miał nadzieję, że nie... Zaraz jednak powrócił temat treningów, więc mógł skupić myśli na czymś innym niż rozważanie każdego wypowiedzianego słowa.
- Popatrzysz, powiadasz...? – Uśmiechnął się łobuzersko, słysząc jej propozycję. - A co, jeśli ja też chcę popatrzeć, co potrafisz? No i wciąż nie powiedziałaś, co trenujesz. - Szturchnął ją przyjacielsko w bok, jakby zachęcając ją do ujawnienia tej małej tajemnicy. Niech nie myśli, że uda jej się to przed nim ukryć, co to to nie!
- Oczywiście, jeśli chcesz ze mną powalczyć sparingowo... Moje umiejętności nie są jakieś oszałamiające, szczególnie, że rzadko mam okazję trenować z drugą osobą. Klub, do którego należałem, został rozwiązany krótko po tym, jak skończyłem 17 lat i od tamtej pory jakoś nikt nie kwapił się zająć jego reaktywacją... Tak więc sam szlifuję formę. Może kiedyś znów ktoś się zainteresuje prowadzeniem czegoś takiego... – Upił łyk herbaty w zamyśleniu. Sam też kiedyś myślał o czymś takim, ale nie czuł się na siłach, by trenować młode pokolenie. Po pierwsze, nie miał czasu, jego prawdziwą miłością był ogród, a włócznia była tylko hobby, sposobem na utrzymanie zdrowia. Po drugie, cukrzyca wykluczała go z regularnych, wyczerpujących treningów, a coś takiego z pewnością miałoby miejsce, gdyby zdecydował się otworzyć własną szkołę. No i po trzecie, nie sądził, by jego umiejętności były na tak zaawansowanym poziomie, by mógł wprowadzać innych w tajniki tej dyscypliny. Co innego ogród. Tak więc nie pozostało mu nic innego, jak czekać na kogoś lepszego od siebie. Może kiedyś się doczeka....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.15 0:14  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Chwilami nie mogła się skupić na tym co mówiła. A to ton jego głosu, a to spojrzenie...i mówiąc jakieś zdanie, chwilę potem przez umysł przemykała myśl, która próbowała ogarnąć, czy w ogóle mówiła z sensem. Ada należała zdecydowanie do gadatliwych osób, choć nie były to kwestie zbytnio jej dotyczące. Podobno słuchaczem byłaby dobrym...gdyby nie jej niecierpliwość - szczególnie do głupot niektórych osób. W pewien sposób lubowała się w potyczkach słownych, ale musiała mieć do tego odpowiedniego kompana.  Teraz jednak nie chciała ostrzyć języka na bitwach słownych. Chciała...no właśnie. Czego chciała? Nie potrafiła jasno określić czemu tak się zachowywała, czemu zważała na słowa i swój temperament. Zrozumiałym było jedno, że jej się podobał, ale czy nie spotykała takich? Cóż było takiego wyjątkowego w Olivierze, że tak uporczywie do niego lgnęła?
- Uważaj z takimi słowami, bo jeszcze się przyzwyczaję - robiło jej się zdecydowanie cieplej. Nie tylko przez ogrzewane przez kubek dłonie...
Miał rację. Była to przydatna umiejętność, częstokroć nawet wyciągała ją z drobnych kłopotów, ale to już inne historie.
I boże, bogowie, czy jakiekolwiek inne najwyższe istoty...tym jego uśmiechem, rozświetlającym się pierwszy raz na twarzy, z tym łobuzerskim błyskiem mógł sprawić, że każdej nogi miękły. Po prostu nie mogła sobie odpuścić. Odwróciła się do chłopaka i z równą zaczepką uśmiechnęła.
- A chcesz? - zabrzmiało to niemal jak wyzwanie, zadziornie. Kiedy jej dotknął w przyjacielskim szturchnięciu, nieco wyżej uniosła brwi, ale bez wyrzutu, z uśmiechem. Ba, przez to znowu była bliżej niego - broń biała, choć brzmi to, jakbym posiadała nie wiadomo jakie umiejętności. Lubię to. No i...niestety już się kiedyś przydało, ale pozwolisz, że nie będziemy o tym rozmawiać - dodała już wzruszając lekko ramionami. Niepotrzebnie o tym wspomniała. Ot pierdoła, w której wcale nie było żadnej chwały, a której nie wspominała zbyt przyjemnie.
- Jeśli chodzi o trening...w takim razie chyba będziemy się zgrywać, tak jak ty, nieczęsto mam okazję z kimś poćwiczyć, czasem bierze mnie pod skrzydła znajomy..- minę teraz prawdopodobnie miała nieodgadnioną, zawiesiła głos na chwilę, by przypomnieć sobie swego nieokiełznanego "Mistrza". Jak już się spotkali, by potrenować, dostawała taki wycisk, że ledwie dotaczała się do swego mieszkania. Nie były to jednak zbyt częste sparingi.
- to ile czasu już trenujesz?..to znaczy...ile masz teraz lat? - właściwie trafne pytanie. Olivier nie wyglądał na dużo od niej starszego, ale skoro w wieku lat 17 urwały się mu treningi w grupie, to ile musiał mieć, kiedy zaczął? - Powiedziałabym, żebyś sam spróbował poprowadzić takie zajęcia, ale Twoja mina chyba chce mi powiedzieć, że się z moimi słowami nie zgadzasz? Oczywiście, to tylko stwierdzenie, bez nacisku. - nie chciała drążyć tematu, jeśli chłopak tego nie chciał, choć mimo wszystko była ciekawa. Powoli też dopijała swoją herbatę i gorączkowo zastanawiała się, jak przedłużyć czas, który dane im było spędzić w rozmowie. Wciąż stał blisko, a jego obecność "na wyciągnięcie ręki", znowu kumulowała niepokorne myśli i pragnienia.


Ostatnio zmieniony przez Adaviena dnia 06.05.15 19:17, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.15 19:03  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Cieszył się, że podjęła wyzwanie, że nie uciekła, a zagrała z nim w tę grę, że nie uznała go za jakiegoś nachalnego wariata. Chciał z nią walczyć? Żaden problem, zdawało się mówić jej spojrzenie. No i nie miała mu za złe tego lekkiego szturchnięcia. Ba, w jej spojrzeniu wręcz widział coś na kształt... radości? Czyżby i ona była stęskniona jego bliskości w równym stopniu, co on jej?
Jednak uśmiech od razu znikł mu z twarzy, gdy wspomniała o konieczności użycia swoich umiejętności. Poczuł się trochę głupio, że wszedł w jej sferę intymną, że swoim naciskaniem poruszył jakąś wrażliwą strunę, ale z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć? Sam nie miał okazji, by wykorzystać swoje umiejętności inaczej niż w sparingu, a Miasto było tak pilnie strzeżone, że wątpił, by ktokolwiek miał taką możliwość. A tu proszę...
- Och, jasne. Wybacz. – Powiedział ze skruchą, jednocześnie zapewniając ją, że na pewno nie będzie naciskał, by opowiedziała mu o tym zdarzeniu. Skoro nie chciała, jej wola. Nie miał prawa do niczego jej zmuszać. A kto wie, może kiedyś sama mu powie...
- W zupełności mi to nie przeszkadza. - Zapewnił ją całkowicie poważnie, po czym upił kolejny łyk herbaty.
I omal się nią nie zakrztusił. Pytanie o wiek nieco go zaskoczyło, choć przecież powinien się go spodziewać, skoro sam o nim wspomniał. To było do przewidzenia, że będzie dociekać, jak stary jest jej przyszły partner sparingowy. Tak więc szybko się opanował, przełykając napój, by następnie udzielić jej odpowiedzi, jak gdyby nic się nie stało.
- Dwadzieścia trzy. Znaczy, teraz tyle mam. Trenuję nieco mniej, żeby nie było. We włócznię wkręciłem się jak miałem jakieś... Czternaście lat? Jakoś tak. Czternaście, piętnaście, nie pamiętam dokładnie. Wcześniej próbowałem też innych sztuk walki, ale to nie było to. I nie sądzę, bym nadawał się na trenera... Wiesz, mimo wszystko stosunkowo szybko zakończyłem edukację pod okiem mistrza, no i też mam teraz własną kwiaciarnię i ogród... Nie udałoby mi się połączyć szkółki i pracy. A przynajmniej nie wydaje mi się, żebym sobie z tym poradził. Praca w ogrodzie jest bardzo absorbująca, szczególnie w środku sezonu...
Nie wspominał o problemach zdrowotnych, bo i po co? Przecież jeden z nich było widać na pierwszy rzut oka, niejako. Po co miał jej jeszcze mówić, że jest cukrzykiem? Może kiedyś jej o tym powie, rzecz jasna, ale to chyba jeszcze nie był odpowiedni moment. Zresztą, póki wszystko miał pod kontrolą, nie było konieczności, by wtajemniczać w to osoby trzecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.05.15 16:07  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Nigdy nie uznałaby, że Olivier był nachalny. Tym bardziej, że prowadzi z nią jakąś nieczystą grę. Właściwie, prędzej to ją trzeba byłoby nazwać chwilami wariatką. W końcu...to ona tu wparowała i wykazała się niemałą bezczelnością. Olivier okazał się gentlemanem, który nie bał się wyzwania, jakim była Ada, bo była. Tego nie dało się ukryć i nie każdy miał na tyle cierpliwości, czy poczucia humoru, by wytrzymać z nią dłużej niż kilka minut.
Ada z jeszcze jednego względu nie chciała wspominać o wydarzeniu, gdzie musiała użyć swoich umiejętności. Nie zawsze bowiem zajmowała się tak do końca legalnymi przesyłkami, a w takiej sytuacji, klientela cechowała się szeroką gamą zachowań. Ada musiała sobie z tym radzić, a dzięki bojowej naturze mogła wypracować sobie pewną renomę, jeśli w ogóle mowa o jakiejkolwiek formie doświadczenia. Nie była jeszcze wyjątkowa w swoich zajęciach, ale potrafiła na tyle dużo, że doceniano jej umiejętności. Czy robiła dobrze? Nie wiedziała, ale pewną słuszność trzeba było tu wskazać. Nie szkodziła w tym ani miastu, ani rządowi. Pomagała tylko ludziom...
Teraz więc kiwnęła głową, starając się by wyglądało to jak najbardziej naturalnie. Możliwe, że nieco się obawiała, jak zareagowałby na takie wieści.
- Dzięki - mruknęła trochę ciszej i wbiła nico bardziej wzrok w swój kubek, przez co nie zauważyła zdziwienia, jakie wywołało jej pytanie. Słuchała słów Oliviera w delikatnym zamyśleniu.
- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale to niezły zapas doświadczeń musiałeś zdobyć przez tyle czasu...ja chyba w podobnym wieku zaczęłam trenować - urwała na chwilę, wpatrując się gdzieś w przestrzeń przed sobą. Nie lubiła za często wracać do przeszłości. Nie chciała po prostu, żeby jakiekolwiek wydarzenia z dawnych lat, miały na nią większy wpływ - choć oczywiście pamiętała wiele. Wolała nie użalać się nad sobą. W jej mniemaniu, działanie było lepszą metodą na jakikolwiek smutek. - Coś jest w Twoich słowach, że muszę się zgodzić. Jeśli akurat ogród, to Twoja pasja, nie ma potrzeby byś tak bardzo skupiał się na innym zajęciu. Dobrze, że wiesz w ogóle co chcesz robić w życiu, wiele osób ma z tym straszny problem, albo inni decydują za niego. Ty...wydajesz się żyć tym o czym mówisz. Fascynujące, jak takie pasje zmieniają człowieka - choć nie mówiła tego dosłownie, to zwróciła uwagę choćby i na ton głosu Oliviera, gdy mówił o kwiaciarni. Był inny, niższy, może z lekką nutą rozmarzenia? Nie umiała dokładnie wskazać, ale było w nim dużo uroku, który zdecydowanie działał na Adavienę.
Oboje chyba byli w specyficzny dla siebie sposób ostrożni w tym co mówili. Poznali się dopiero dzisiejszego dnia i choć zdawałoby się obserwatorowi, oboje do siebie lgnęli, to żadne z nich nie chciało czegoś zepsuć. Ada tym bardziej, znając swoje podejście do świata i mężczyzn, choć zgrywała buntowniczkę, potrzebowała wsparcia. Potrzebowała kogoś, kto znajdzie w niej urzekającą istotę, jaką głęboko gdzieś na dnie serca skrywała. Czy Olivier kogoś takiego w niej widział? Nie wiedziała, w końcu za wcześnie na takie oceny, prawda?


Ostatnio zmieniony przez Adaviena dnia 20.05.15 19:02, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.15 17:03  •  Kwiaciarnia "Na uboczu" - Page 2 Empty Re: Kwiaciarnia "Na uboczu"
Olivier był osobą wyposażoną w takt w takim stopniu, że nie zamierzał wypytywać dziewczyny o coś, o czym wyraźnie mówić nie chciała. Nie sprawiało mu radości dręczenie młodych dziewcząt. No i umiał uszanować prywatność drugiej osoby. Wielu powiedziałoby, że jest idealnym typem słuchacza, choć on sam pewnie by temu zaprzeczył. Ot, po prostu, tak go wychowano.
Od razu dało się też wyczuć pewną dozę ostrożności, z jaką dzieliła się z nim swoimi przeżyciami. To jasno wskazywało na to, że nie za bardzo lubiła wracać do przeszłości i przez moment targnęły nim wyrzuty sumienia, że śmiał zapytać o jej treningi.
Ale przecież skąd mógł wiedzieć? Równie dobrze w ogóle nie musiałby o nic pytać. Tyle że wtedy pewnie też niczego by się o niej nie dowiedział...
Musiał przyznać, że mile połechtała jego łase na pieszczoty, męskie ego, gdy podsumowała jego doświadczenie. Tak, musiał się z nią zgodzić, że przez te wszystkie lata zebrał masę doświadczenia, ale nie czuł się w nim na tyle pewnie, by uczyć jeszcze innych. Nie miał wystarczającej pewności siebie, by brać odpowiedzialność za młode pokolenie. Szczególnie, że miał też masę innych obowiązków na głowie, a wątpił, by z samego trenowania dało się wyżyć. Nie wydawało się to zbyt możliwe.
- Ja... Cóż.. Uhm.. Od małego lubiłem zabawy w ogrodzie i jakoś mi tak zostało.. - Wzruszył ramionami, jakby bagatelizując to, co powiedziała, choć tak naprawdę zrobiło mu się naprawdę miło, że tak go doceniała. Bo go doceniała, nie mógł temu zaprzeczyć.
Już miał o coś zapytać, zacząć być może nowy temat, gdy do kwiaciarni weszła młoda kobieta. Rozejrzała się po sklepie, jakby szukała czegoś konkretnego. Była typem bizneswoman, kobiety sukcesu, która wiedziała, czego chce, pnąc się po szczeblach korporacyjnej hierarchii. Zaraz też podeszła do Oliviera, który przywitał się z nią z uśmiechem, odkładając kubek na ladę.
- Potrzebuję dwa bukiety na godzinę 15. – Zaczęła, a w jej głosie słychać było całą tę pewność siebie i determinację, jaką prezentowała całą swoją postawą. Chłopak też z całym swoim profesjonalizmem zaczął ustalać szczegóły dotyczące bukietów, pokazywał klientce poszczególne kwiaty, doradzał kolory, rośliny, dekoracje. Całość nie trwała dłużej niż dziesięć minut i klientka, chowając do torebki kwitek potwierdzenia, wyszła ze sklepiku, by zaraz w drzwiach pojawiła się kolejna. Tym razem jednak była to starsza kobieta, która najpierw rozglądała się po kwiaciarni, swoje zainteresowanie kierując w stronę kwiatów doniczkowych.
- Uch... To chyba koniec naszej pogawędki... - Westchnął zrezygnowany, uśmiechając się przepraszająco do Ady. Zaraz jednak wpadł na genialny wręcz pomysł.
- Wiesz co, kończę pracę o osiemnastej, także jeśli miałabyś czas i ochotę wieczorem, to może wyszlibyśmy na jakiś obiad czy coś? Tu niedaleko jest taka fajna knajpka... – Sięgnął po kawałek kartki, na której zanotował adres lokalu i swój numer telefonu. - Oczywiście, jeśli chcesz... – Dodał, już nieco mniej pewnie, wyciągając kartkę w jej stronę, a w jego głosie brzmiała skrywana nadzieja. No niech się zgodzi...!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach