Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 18 z 18 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18

Go down

Pisanie 13.12.19 0:02  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
Hades jest potulny jak baranek — sprzeciwił się, jakby zarzucany psu czyn nie miał miejsca, mimo iż wszystko odgrywało się na jego oczach, kilka minut wcześniej, jednakże Jekyll nie odczuwał potrzeby, by tłumaczyć agresywnych zrywów czworonoga. Zachował się jak na obrońcę z krwi i kości przystało. Co, miał patrzeć, jak Sansar przystawia się do jego właściciela i nie kwiknąć nawet pazurem?
  Na ustach Bernardyna cisnęła się kolejna sekwencja słów w postaci Dałeś mu powód do agresywnego zachowania, ot cała filozofia. Następnym razem użyj pozostałości po swoich szarych komórkach, ale stosunkowo szybko ugryzł się w język. Chciał jak najszybciej ukrócić tę bezowocną dyskusję i skupić się na rzeczach ważniejszych, czyli nadal obficie krwawiącej ranie po ugryzieniu.
  — Usiądź. Jeżeli nie dasz mu powodu jak poprzednio, to nie ugryzie cię - zapewnił, bo przeciwieństwie do ciebie to zwierze wychowane, dodał, dokończywszy wypowiedź w obrębie własnych myśli. — Rozejm?
  Spojrzał niepewnie w twarz Sansara, ale nie ujrzawszy na niej niepokojących oznak, podszedł do kozetki z całym sprzętem medycznym zamkniętym w apteczce pierwszej pomocy.
  Zabieg był w miarę szybki, niezbyt skomplikowany. Bernardyn przeprowadzał ich setki, może tysiące, ale nigdy żadnego przypadku nie lekceważył, gdyż był świadom, że po DOGS  pałętały się głownie przypadki beznadziejne, ewentualnie specjalnej troski, a wśród nich wysuwał się na prowadzenie Chris. Oczyścił ranę dobermana, założył szwy, zabandażował, minimalizując ruchu i także dawkę bólu. Nie chciał powtórki z rozrywki. Wolał trzymać się z dala od szału poziomu E. Paradoksalnie spodziewał się prędzej takiego wybuchu po Żyrafie, ale na pewno nie mężczyźnie, który pojawił się w medycznym zaraz po nim.
  — Wiesz, co to rekonwalescencja, prawda? Chociaż... nieważne. Rana musi się sklepić, więc nie szalej przez minimum dwa tygodnie. Daj ręce odpocząć, inaczej tutaj wrócisz, ale wtedy zaboli bardziej. Rozumiesz co do ciebie mówię?
  Nie rozumiał, albo miał totalnie w poważaniu. W każdym razie Sansar bez słowa wstał i ruszył ku wyjściu. Jekyll zmarszczył brwi, ale nie odezwał się do niego choćby słowem. Już dawno pogodził się, że u jego pacjentów występował brak zrozumienia do jego ciężkiej pracy. Po prostu czekał plecy mężczyzny zniknął w mroku korytarza, po czym pozbierał swoje rzeczy i poszedł w ślad za nim. Miał dość przygód jak na jeden dzień. Potrzebował odpoczynku.

  _ zt + Sansar
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.20 12:43  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
  Czas był dla Kirina pojęciem abstrakcyjnym. Nie potrafił stwierdzić czy więcej czasu przebywał na wojażach poza kryjówką, czy w pokoju medycznym. Jedno i drugie zajmowało sporą część jego życia i pojawiało się w nim naprzemiennie, jak główny filar egzystencji wściekłego wymordowanego.
  I dzisiaj znowu tu był.
  Wślizgnął się do środka, jak zwykle gdy pomieszczenie okazało się puste. Może to i lepiej, gniew medyków przerażał nawet zaprawionego w boju dobermana, chociaż wrażenie to pochodziło z opowieści innych poszkodowanych, którzy narazili się na takie przykrości. Atmosfera grozy kazała mu zachować opanowanie i kiedy usiadł na środku podłogi kiwał się jedynie na boki oglądając wyposażenie. Tym razem niczego nie dotykał.
  Rana po psich zębach wyglądała paskudnie. Od czasu wydostania się na Desperację w towarzystwie Rottweilera zdołał jedynie pobieżnie wylizać obrzęknięte, pokryte strupem stężałej krwi miejsce. Był na tyle mądry, by nie przystawiać do ramienia żadnej szmaty, ale przez to czuł skutki osłabienia. Łeb pękał mu na dwie części, a przynajmniej takie było wrażenie. Słaniał się na nogach niezdolny, by narozrabiać zanim jakiś gorliwy bernardyn zjawi się, by mu pomóc. Przymykał oczy wyobrażając sobie smak rogali, którymi napełnił żołądek, zanim zwrócił część zdobyczy na pustynne piaski - efekt uboczny używania mocy, gdy i tak czuł się już źle. Na szczęście w plecaku nadal miał spory zapas, który schował przez Matyldą i resztą wścibskich, psich nosów.
  Zwierzęcy ogon pomagał mu zachować siedzącą pozycję, ale po dłuższej chwili zdecydował się przysunął pod jedno z łóżek, by oprzeć głowę na wyleżanym materacu. Był blady i senny, jak raz czuł potrzebę przespania reszty dnia, chociaż zazwyczaj gnębił go nadmiar energii przez prawie nie odpoczywał.
  Szczerze mówiąc, poziom E już teraz myślał gdzie udać się w następnej kolejności, kiedy tylko jego ramię stanie się znowu użyteczne. Siedzenie na tyłku nie wchodziło w grę.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.20 22:36  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
Kręcił się po medycznym schowku z ziołami z kawałkiem kartki i czymś do pisania. Inwentaryzacja. Moment, w którym okazuje się, że liczenie to jednak nie taka łatwa rzecz, bo wychodzi mniej, niż powinno. Roślin do podstawowych lekarstw trochę mieli, do tego stan samych medykamentów ratował sytuację. W najbliższym czasie trzeba będzie opuścić psią norę i uzupełnić braki, w końcu było to jedno z jego zadań. Zrobił krótką notatkę o tym, czego najbardziej im brakuje, a także czego w ogóle nie mają, po czym opuścił pomieszczenie.
Miał zamiar skierować się do swojego pokoju, ale obiło mu się o uszy, że ktoś wparował do medycznego. Nie pytał kto to i czy ktoś się nim już zajmuje, nie było potrzeby. Sam sprawdzi. Podszedł do drzwi, lekko je uchylił i wyjrzał przez nie. Był pierwszy. Czy trzeba będzie zawołać po kogoś lepiej doświadczonego od Taya? Się zobaczy. Na razie pacjent był w dobrych rękach.
Wszedł do środka i od razu zaczął się niepokoić. Krew, pełno krwi. W co tym razem wpakował się ich stały klient? — Siadaj. — przecież on już siedzi — Na materacu. — poprawił się. Zbliżył się do Kirina szybkim krokiem i w razie czego pomógł mu ze wstawaniem, a następnie zaczął go badać. Podwinął mu lekko koszulkę, ale nie znalazł tam niczego alarmującego, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Uff. Teraz kończyny. Poza jedną „drobną” raną wszystko było w porządku. — Nie strasz mnie tak, myślałem, że zaraz mi tu zezgonujesz czy coś. — Odetchnął z ulgą.
Wypadałoby się zająć tą raną na ramieniu, c’nie? Wyciągnął butelkę z wodą i wylał jej zawartość na swoje ręce, by zachować chociaż podstawy czystości. Przygotował potrzebne mu przedmioty i zaczął dobierać się do rany. Przepłukał ją najpierw zwykłą wodą, by wyczyścić miejsce z niepotrzebnej krwi i brudu wokoło. — Który z nas cię ugryzł? — rzucił żartobliwie, chociaż oczekiwał normalnej odpowiedzi, by odpowiednio opatrzyć ranę. Musiał wykluczyć przedostanie się trucizny do ciała, a co ważniejsze chciał posłuchać o wyczynach najsilniejszego dobermana DOGS. Sądząc po tym, że Kirin wykąpał się w krwi, musiało być ciekawie. Czyżby horda desperackich potworów wybrała sobie złą osobę na obiad? Nie, z tym wyszedłby bez zadrapania. W takim razie dwie hordy? Pięć? STO?!
                                         
Ty.
Bernardyn     Poziom E
Ty.
Bernardyn     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takuya, dla znajomych Ty lub Tay


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.20 12:11  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
  Ogon Kirina uderzył o ramy łóżka. Dobra, trochę obawiał się medyków, ale akurat nie tego. Przyjmowanie poleceń od chłoptasia, który wizualnie trochę go przypominał nie przychodziło wymordowanemu z łatwością, dlatego tym razem postanowił się jednak zbuntować. Pozostał na podłodze krzyżując niezgrabnie ramiona (skoro jedno z nich było paskudnie uszkodzone). Ty nie przywitał się nawet, więc i doberman nie wykazał się w tym względzie inicjatywą.
  — A jużci, sam żeś blady jak trup, a to nie ty zabiłeś głównodowodzącego generała — podkreślił ciemnowłosy prostując się wyraźnie, by odznaka, którą przymocował do swojej koszulki była bardziej widoczna. Jeszcze się wszystkim nie pochwalił i czuł wielką potrzebę, aby przynajmniej chłoptaś docenił go za oddanie sprawie. Burknął coś, kiedy Ty zapytał o pochodzenie rany implikując zasługi psiej bandzie. — Kundel generalicy z miasta.
  Zaśmiał się do swoich myśli. Niezłych ludzi brali sobie na generałów, skoro kobiecina wyminęła go pomimo, że stał w strudze światła tuż obok niej. Nawet jej pies nie był w stanie zwęszyć mordercy stojącego obok. Najwyraźniej cięli koszty na szkolenia, przeznaczając je na świecące odznaki.
  Spojrzał jeszcze raz na pierś, w miejscu gdzie przypięty został symbol Specu. Musiał pokazać go Wilczurowi na dowód, o ile wcześniej Rottweiler nie pochwali go przed liderem. Vincent będzie puszył się już chyba do końca życia.
  — Taki spory bydlak całkiem, rzucił się mi na rękę i zawiesił, ale potem zasmakował mojej żelaznej krwi i padł trupem — opisywał prężąc się pomimo bólu w ręce i cichego syku, gdy woda oczyściła zastrupioną ranę. W zasadzie kundel padł, bo został trafiony pociskiem Fuckera, ale o tym bernardyn nie musiał wiedzieć. — Ktoś tam mówił, że pewnie rękę będą musieli mi odcinać, ale co to dla mnie? Żaden ból. Wytrzymałem! Więc teraz liczę na to, że mi ją poskładasz. Kto wie, może też kiedyś uda ci się coś zawojować.
  Kiwał głową przekonująco, nadstawiając ramię na materac, żeby chłopak miał lepszy dostęp do poszarpanego ciała.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.05.20 23:21  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
Nie wstał? Aż tak źle z nim było? Uhh. No dobra, niech siedzi na zimnej ziemi, byleby kontaktował i był w stanie gadać. — C-co?! — Aż rozdziawił jadaczkę z wrażenia i jej nie zamykał. Generał? I to jeszcze do tego jakiś główny? Czy to najwyższa ranga? Nie znał się na mieście i ich nazewnictwie, ale pokonanie kogoś takiego musiało być ogromnym wyczynem. — Ale że tak o, po prostu? Rach ciach? — Wierzył mu, oczywiście że wierzył. Ale chciał szczegółów! Im więcej tym lepiej, tak by mógł sobie to wyobrazić. Mimo że Kirin wypinał się na prawo i lewo, Ty nie ogarnął po co. M3 znał jedynie z opowieści. Nigdy tam nie był, a co dopiero miałby ogarnąć, że to święcące coś to akurat odznaka. — Co w ogóle robił taki generał na Desperacji? — naszło go. Czyżby coś miało się niedługo wydarzyć? Eeee, tak długo, jak Kirin będzie w stanie walczyć, to nie ma czego się obawiać. Zabił im dowodzącego, resztę też wybije~
Kundel? Hmm… Zwykły pies w takim razie? A raczej niezwykły, bo dla Taya normalnością były krwiożercze desperackie bestie. Czy to oznacza, że nie trzeba się martwić o trucizny i inne takie? W najgorszym wypadku jad i tak wyrządzi niewiele szkód, więc w razie czego doberman po prostu wróci i się go podratuje czy coś.
— Wow. – skomentował śmierć psiaka, wciąż otwierając usta. Zaraz mu jakiś owad wleci i jeszcze muchołówka się odpali. -Ty to nawet palcem nie musisz kiwać, żeby coś padło. — Czekaj, czy to znaczyło, że Kirińska krew jest trująca i Tay mógł się nią właśnie zatruć? Eeeee… Nie. Chyba nie. Chyba na pewno nie. Raczej by zawczasu wiedział od innych bernardynów. — Spokooooojnie. A nawet jeśli, to i tak bez ręki szalałbyś lepiej niż ci wszyscy generałowie! — i to był fakt. Wierzył w to tak mocno, że mógłby się z kimś założyć o cały swój dobytek. — Ta, może kiedyś. Fajnie by było. — rzucił z nadzieją w głosie. Niby Ty potrafił machać bronią, ale nie było to przemyślane i zorganizowane. Cudem udało mu się zranić Growa, w normalnej walce nie miałby szans. Może za jakieś 10 lat?
Wracając do tych mniej ważnych rzeczy, czyli zajmowania się pacjentem. Zdrapał resztki strupów, by móc, na wszelki wypadek, przyjrzeć się ranie. Trochę to poboli, ale co to dla wszechmocnego Kirina. Hmmm, wszystko w porządku. Nie było widać żadnego zakażenia, kawałka zęba też nie znalazł. Złapał go lekko za rękę i przechylił, tak by nie była już nad materacem, po czym ponownie przemył ranę, tym razem wodą utlenioną.

//Przetrzymam cię jeszcze jednego posta, bo nie wiem jak długo to robić
                                         
Ty.
Bernardyn     Poziom E
Ty.
Bernardyn     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takuya, dla znajomych Ty lub Tay


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.05.20 12:02  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
  Siedział wyprostowany prężąc się dumnie do bladego światła. Na twarz poznaczoną masą blizn padł błogi spokój.
  — Na Desperacji? Niee... oni nie wychodzą ze swoje murowanej klatki. To ja byłem w mieście. — wyjaśnił młodemu bernardynowi. W zasadzie, podobało mu się, że młodziak zajmował właśnie taką pozycję. Pasowała do jego łatwowiernej natury, która wymordowanemu kojarzyła się z niesieniem bezinteresownej pomocy.
  Były co prawda wyjątki... coś chłodnego omotało jego ciało, gdy przypomniał sobie twarz Jekylla. Ciarki?
  Wzdrygnął się wracając na ziemię, gdy zimne kropelki zaczęły jedna za drugą spływać wzdłuż pieniącej się rany.
  — Eh, wygląda jakby moja ręka miała wściekliznę — oznajmił inteligentnie przyglądając się poszarpanej krawędzi, która powoli oczyszczała się z nadmiaru brudnej krwi pozostawiając szramy w żywym odcieniu czerwieni. Kończyna wyglądała tylko nieco mnie paskudnie, ale chyba będzie musiał pogodzić się z rozległą blizną, gdy świeże zranienie w końcu się zasklepi. — Weź mi to jakoś zawiąż. Nie chcę się plątać z mięsem na wierzchu po tej brudnej norze.
  Krytycznym okiem oceniał robotę chłopaka, prawie jakby znał się na fachu medyków, albo nagle zaczął zwracać uwagę na swoja higienę. W zasadzie umyta ręka była teraz najczystszą częścią Kirina. Zaburczało mu w brzuchu.
  — Przyniosłem jedzenie z miasta. Jakieś suche rogale i drożdżówki. Jeśli chcesz, to weź sobie jedno później. W nagrodę. — Wyciągnął zdrową rękę w kierunku Takuyi niezgrabnie klepiąc go po czuprynie. — Kiedyś pójdziesz z nami na jakieś zadanie to zobaczysz jak to wygląda od środka, młody.
  Trudno było mówić o nici sympatii, w przypadku Kirina nawiązywanie relacji bywało dość specyficzne. Podobało mu się jednak nastawienie jasnowłosego do wyczynów dobermana, którymi ten tak ochoczo się wychwalał. Ty zasłużył na smakołyk od starszego kolegi.
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.07.20 16:43  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
Zajmował się spokojnie raną, gdy nagle zaczął się krztusić. Choroba? Nie. Zadławił się śliną, słysząc, co Kirin wyrabiał. — Byłeś w mieście?! — wrzasnął mu koło ucha. Wow. Po prostu wow. To całe M3 było przecież dobrze strzeżone, co nie? A on, jak gdyby nigdy nic, wszedł sobie frontowym wejściem i nic mu nie zrobili poza tą drobną raną! — I jak było? Mają tam coś ciekawego? — Ciekawe jak skończyła reszta, w końcu Kirin był nieproszonym gościem. Pewnie w strzępkach, nie wspominając o budynkach i przedmiotach. Tyle bałaganu, tyle sprzątania… Aż zaczął im trochę współczuć. Ale tylko trochę, odrobinkę. W końcu sami się o to prosili, weszli w drogę Kirinowi.
Sięgnął po kolejną buteleczkę z wodą i zaczął wypłukiwać pianę, która zdążyła się wytworzyć. Pozostaje jedynie zadbać o to, by nie doszło do zakażenia w przyszłości i gotowe, bułka z masłem.
— Eee… Jasne. — rzucił jedynie, nawiązując do wściekliznowego porównania. Kiedy nie wiesz co powiedzieć, najlepiej jest uśmiechnąć się i przytaknąć. Stary nawyk z przeszłości, jeden z wielu, który pomógł mu przetrwać samotnie tak długi okres na Desperacji. — No już już, daj mi chwilę. — Czas kończyć zajmowanie się raną. Szybko, ale nic dziwnego. To było tylko jedno skaleczenie. Gdyby Kirin nie był taki silny, to przyszedłby z większą ilością uszkodzeń na ciele...
Wyciągnął z jednej ze swoich kieszeni kolejny przedmiot, długi kawałek materiału, nadający się na bandaż. Leciutko złapał dobermana za rękę, by się ewentualnie nie wiercił i zaczął obwiązywać mu ramię. Zatrzymał się w połowie, kiedy to Kirin wspomniał o łupach wojennych. — Serio? Super, dzięki! — dokończył zawiązywanie i rzucił się do plecaka. — Też chcesz jedną? — zapytał i w razie czego wyciągnął łakocie i dla niego.
— Normalnie powinieneś nic nią nie robić przez jakiś tydzień… Ale oboje wiemy, że to się nie stanie, więc jak już będziesz musiał w coś przywalić, to zrób to drugą ręką, okej? — DOGS słynęło z dużego temperamentu i Tysiek był tego świadom. Słuchać się w pełni nie posłuchają, wystarczy by chociaż odrobinę uważali na siebie.


Przepraszam za jakość, długość i czas pisania, ale no... : |
                                         
Ty.
Bernardyn     Poziom E
Ty.
Bernardyn     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Takuya, dla znajomych Ty lub Tay


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.20 21:45  •  Pokój medyczny - Page 18 Empty Re: Pokój medyczny
  Uśmiechnął się triumfalnie. Wypad do miasta okazał się połowicznym sukcesem, ale radość obecna w głosie bernardyna zrekompensowała mu wszystkie nieprzyjemności. Zbierał blizny jak pamiątki, ale mało kiedy miał okazję, żeby pochwalić się w jaki sposób je zdobył.
  — Bez przesady, miasto nie jest aż tak ciekawe — odparł poważnym tonem, zerkając na chłopaka z wyższością. — Gdyby rzeczywiście było tak istotne, psy już dawno przejęłyby w nim panowanie. Pozwalamy żyć tamtejszym ludziom, żeby odwalali dla nas najgorszą robotę, a potem po prostu... wchodzimy i zabieramy co nasze.
  Uniósł dumnie głowę, ukrywając za brzydkim uśmiechem rzeczywisty przebieg ostatniej wizyty po drugiej stronie murów. Jeśli Ty załapie się do któregoś z zadań bandy, sam zorientuje się kiedy wypada nie paplać całej prawdy. DOGS zawsze na szczycie.
  Jego wzrok przybrał krytycznego wyrazu, kiedy padł na nowy opatrunek. Nie oceniał pracy medyka, ale możliwości swojego ramienia, które przyozdobiła materiałowa kokardka. Młodzieniec miał racje, ból wcale nie powstrzyma wymordowanego przez destrukcyjną działalnością, której ten dopuszczał się na każdym kroku. Jego energia musiała znaleźć ujście, żeby nie zaczął robić krzywdy sobie i wszystkim w najbliższym otoczeniu.
  Temat jedzenia był tymczasowym zapychaczem myśli Vincenta, które płynnie przeskoczyły z testowania zasięgu kończyny do rozważań o zdobycznym pieczywie.
  — Nie. Chciałem je dać innym psom — odpowiedział krótko, nie chcąc zagłębiać się w motywy tej nagłej szczodrości.
  Nigdy nie będzie tu tyle jedzenia, aby nakarmić całą bandę, ale kilka dodatkowych kęsów mogą wiele zmienić. Kto miał to wiedzieć lepiej od niego? Ostatnio przypomniało mu się także, jak wraz z Alicją wykradali jedzenie z klatek cyrkowych zwierząt, kiedy treserzy akurat nie patrzyli. Smak i konsystencja gruzu podłej karmy, która zapełniała mu żołądek i zatykała usta.
  Uciekaj Vincent, uciekaj...
  Głos Alicji był słaby i bez wyrazu, jak odległe echo, które odbijało się jeszcze głęboko w przestrzeni jego myśli. Może tylko go sobie wyobraził? Czy to dlatego, że zabił tamto miejskie dziecko, które przypominało mu jego siostrę? Nie, nie. Tamta miała oczy zupełnie innego koloru, to nie mogła być ona. Po prostu powoli wracała mu pamięć, znowu.
  — Dzięki młody. Trzymaj się. — Trzepnął go przyjaźnie po głowie i otrzepując się z brudu na ziemi ruszył rzucić się w wir dalszych przemyśleń i obowiązków.

z/t
                                         
Kirin
Doberman     Poziom E
Kirin
Doberman     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vincent de Lacroix aka. Kirin / Seba z DOGS


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 18 z 18 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach