Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 23 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 14 ... 23  Next

Go down

Pisanie 30.04.15 9:58  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Kolejny piękny dzionek w Desperacji, który tym razem w ogóle nie był deszczowy jak to chmurki tej krainy miały w zwyczaju. To też dziwne… Na co dzień lało tutaj dzień w dzień, a teraz proszę, nadal szaro i buro, ale nie zacina deszczem po ryju. Milusio.
Rhoneranger sunęła znoszonymi buciorami, przypominającymi wzmocnione glany, po ziemi rozglądając się dookoła. Na ramiona zarzucony miała szaro-czarny płaszcz przeciwdeszczowy (w razie nagłych i prawdopodobnych opadów deszczu), na biodrach pewnie utrzymywały się czarne bojówki i pasy z pistoletem laserowym, dwoma nożami i dodatkową saszetką na amunicję i jedzenie (które z kolej rozlokowane było również po kieszeniach spodni). Do tego jeszcze prosta, ciemnozielona bluza na torsie.
Co do wędrowania po Nowej Desperacji, które wyglądało jak bezcelowe szwendanie się, to spacerkiem wcale nie było. Cedna godzinę temu spotkała się z trochę znanym jej dealerem różnorodnych rzeczy, od smarów po narzędzia. Nie był jakoś bardzo znanym „handlarzem”, a jego wyroby wcale dobrej jakości nie były, aczkolwiek czasami, gdy trzeba było zakupić tani smar do naoliwienia pewnych mechanizmów to warto było się przejść do tego ośmiornicogłewo jegomościa. Wiwern widziała go może z dwa trzy razy, ale jako, że fucha Drug-On’a jest mniej więcej znana to też i ten dealer zaoferował kobiecie wykonanie pewnej drobnej akcji przepędzenia jakiegoś wymordowanego.
Zbliżała się właśnie do ruin fontanny, przy której siedział jeden z wielu osobników w krainie. Przyglądnęła mu się jednakże dokładniej, porównując jego wygląd z rysopisem celu jaki miała w głowie. Tak, to zdecydowanie on. Hydra uśmiechnęła się drapieżnie, a po chwili wyciągnęła z kieszeni bułkę zapiekaną z kawałkami mięsa i sera w środku. Czy to autentycznie mięsem było, tego nikt nie wiedział, ale prowiant na Desperacji tego typu był wyśmienity. Swobodnie podeszła do fontanny udając zmęczenie. Walnęła się z westchnieniem na pobliski odłamany kamień i ugryzła spory kawałek bułki jak barbarzyńca. Przeżuwając powoli od niechcenia obleciała spojrzeniem swój cel.
- Niezłą mamy dzisiaj pogodę, co nie? Ostatni raz, kiedy przestał padać deszcz było chyba z miesiąc temu. – Rzuciła wpierw analizując jakiego charakterku jest ten wymordowany. Rozmowny, czy nie....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 17:15  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Sześćdziesiąt siedem, sześćdziesiąt osiem, sześćdziesiąt dziewięć...

Liczył sobie spokojnie, a przynajmniej dopóki nie poczuł, że ktoś obok niego usiadł. Lekko zaskoczony postawił na baczność uszy i skierował wzrok ku wzdychającej nieznajomej. Pokrótce uśmiechnął się przyjacielsko. Kobieta wyraźnie go zaczepiała, chciała nawiązać rozmowę, a Spad lubił rozmawiać. Nie widział w tym nic dziwnego, a wręcz bardzo się ucieszył. Życie w M-3 przyzwyczaiło go do obcowania z ludźmi i teraz gdy przyszło mu żyć inaczej cierpiał, gdy nie miał do kogo otworzyć pyska. Desperaci byli bowiem nieufni, nietowarzyscy, zmierźli, małomówni - tak bardzo ich mentalność różniła się od beztroskiego człowieka z M-3. Spad nie miał o to pretensji i rozumiał ich motywy, lecz nie zmieniało to faktu, że brakowało mu towarzysza rozmów, a teraz proszę - jak na zawołanie ktoś się przed nim pojawił.
- A no ładna choć nie miałbym nic przeciwko gdyby padało. Kilka lat spędziłem żyjąc na pustyni i choć wiąże się z tym wiele zabawnych historii, to chyba nie muszę wspominać, jak ciężko bywało tam o pitną wodę. Nie wspominając nawet o kremie z filtrem UV. Słoneczne dni już nigdy nie będą dla mnie takie same... Meh. - Wzdychnął teatralnie rozkładając jednocześnie swoje ręce w niemocy.
- Spad jestem. -
Jego ogon prawdopodobnie lekko się zakołysał. Rudowłosy nie spodziewał, się usłyszeć odpowiedzi, tym bardziej, że poczuł jak po brodzie ciągnie mu się ślina...Ekhm, przypał? Tak, zdecydowanie. Spades miał nadzieję, że nie opluł niechcący dziewczyny. - Uhm, ojej, wybacz, za bardzo jeszcze dziś nic nie jadłem, a węch mam dość silny i tak, jakoś.- Lekko speszony przeciągnął rękawem po podbródku. lekki rumieniec wyskoczył na jego bladą twarz, a uszy poddańczo przyklapły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 22:54  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Hydra rozświetliła swe ślepia w ciemnej jaskini dostrzegając swą owieczkę w wejściu jaskini. Oczywiście tylko metaforycznie, bo Najemniczka nie miała dodatkowych głów, ani też nie znajdowali się onie w jakiejkolwiek jamie. Ot nieodłączny widok desperackich krain.
Rhoneranger przyjmując jedną z wielu masek swego arsenału uśmiechnęła się rozbawiona do Spadesa i prychnęła pod nosem, gdy połykała wcześniej ugryźnięty kawałek bułki. Na tę okazję postanowiła wpierw nieco poznać swoją ofiarę, pokusić ją, a następnie sprowadzić w miejsce, w które dokona swego dzieła. Wiwerni są szybcy, wściekli i bezwzględnie, ale... każdy z nich ma swój własny sposób na wykonanie zadania w sposób dyskretny. No raczej nie zacznie naparzać mutanta na oczach innych osobników. Zaszkodziłoby to jej reputacji i zapewne by jeszcze zostałaby jej zredukowana ranga. Tsk, tsk, tsk...
- Ewidentnie życie na pustyni jest ciężkie. Ostatni miesiąc dłużył mi się na niej nieubłaganie... - Westchnęła, jakby właśnie dopiero teraz wróciła z piaszczystej pustki. Po chwili pochyliła się do przodu opierając łokcie o kolana i gryząc kolejny kęs ekstrawaganckiej przekąski. O takich delikatesach w Desperacji mogli jedynie pomarzyć wszyscy, którzy nie należeli do organizacji, albo nie imali się jakimś handlem. - ... a zwą mnie Cedna. - Odparła obracając do niego głowę i uśmiechając się jeszcze szerzej, gdy dostrzegła cieknącą ślinę z ust.
Głodujemy co..., pomyślała i popatrzyła na swoją bułkę.
- Nie szkodzi. Wiem, ze zapach tej kanapki jest zniewalający. Tania nie była, a zdobyć też nią łatwo nie było. - Sztachnęła się jej zapachem i oblizała wargi, na których pozostały jeszcze resztki. Następnie sięgnęła niby od niechcenia do kieszeni spodni i wyciągnęła batonik proteinowy, który wyciągnęła w stronę wymordowanego. - Masz, bierz. Bułki ci nie dam, ale to mogę. Lepsze niż nic. - Pomachała mu batonikiem przed twarzą.
- Co tutaj robisz, Spad? Żyjesz gdzieś niedaleko?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.15 11:28  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Kobieta najwyraźniej doskonale zdawała sobie sprawę z pustynnego żywotu. Spad aż poczuł pewnego rodzaju nić porozumienia. Choć w Desperacji czuł ją z każdą nowo napotkaną istotą.
- Miesiąc? Rety...Ja od kiedy odkryłem inne tereny to trzymam się od pustynni jak najdalej i wątpię bym dobrowolnie bytował tam dłużej niż dwa-trzy dni. - Mimo wszystko rudowłosy nie należał do grona zadeklarowanych masochistów. Wiedział jak srogie są czerwone piaski pustyni i gdyby teraz przyszło mu żyć na tychże, po zasmakowaniu tej karykatury cywilizacji zwanej Apogeum to prawdopodobnie by sfiksował. Serio.
- Cedna...wybuduję ci kapliczkę, serio. - Przyjął batonik, jakby ten był świętym grałem. Oczy zaś jego, niczym dwie tarcze odbijały świetlne refleksy tańczące na srebrnym papierku, który ustąpił pod naporem wilczych szponów. Zawartość opakowania znalazła się niedługo potem w paszczy Spada. Wilcze uzębienie, jakie posiadał utrudniały mu pożywianie się jedzeniem w takiej formie, toteż asekurował się łapką, coby niechcący mu nic nie wypadło. Proteinowy batonik choć za życia w M-3 kojarzył mu się z paszą dla mięśniozjebów to teraz był uosobieniem szczęścia, choć rzeczywiście smakował jak pasza. Ale taka ekskluzywna, desperacka pasza. Pychotka. Naprawdę się nim delektował. Zresztą nie wyglądał na kogoś kto by takim kąskiem wybrzydził. Był chudy, wręcz wychudzony - szczupła twarz, pajęcze łapki, wklęsła klata. Wszystko to wskazywało, że średnio radzi sobie w świecie.
- Czy niedaleko...Będzie w sumie kilka godzin żwawego marszu. Tak sądzę... - przekrzywił nieznacznie głowę w bok w geście głębokiej konsternacji. Nie wiedział czy odpowiednio przełożył czas trasy z wilczych możliwości na ludzkie. - Wiesz, nie mam stałego "domu". Prowadzę zdecydowanie koczowniczy tryb życia. Teraz akurat od prawie tygodnia bytuję w lesie znajdującym się na granicy z Czerwoną Pustynią, lecz nie wiadomo co przyniesie jutro. Może się przeniosę, może nie. Wszystko zależy od takiej trójki pijawek z którymi żyję. - Zmrużył oczy. Wspomniał Mittena. - Właściwie czwórki. Mam pod swoją pieczą wilcze szczenięta. Ich matka została rozszarpana przez jakąś bestię, a los chciał, że ja musiałem trafić na te piekielne nasienia. Większość zapewne by zignorowała ich bytność, jednak ja nie potrafiłem. Jestem trochę za miękki, a moja zmutowana wilcza natura mi nijak nie pomagała. I to własnie z ich powodu tutaj jestem. - Podniósł lniany, bury worek i zakołysał nim lekko w powietrzu. - Kolacja. Teraz te potwory mają z cztery miesiące. Żrą więcej niż same ważą. - Wyżalił się zdradzając kolejny powód dla którego był taki wychudzony. Bo choć od kiedy odwiedzał M-3 rzeczywiście więcej jedzenia wpadało mu w łapki, lecz zapotrzebowanie jego pociech równiez rosło z czasem.
- Całe moje życie kręci się ostatnio na szukaniu dla nich jedzenia. Czuję się jakbym marudził niczym jaka świeżo upieczona matka, lecz...no po części tak właśnie jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.15 13:27  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Zęby ponownie się zatopiły w mięciutkiej warstwie bułki, a następnie odgryzły spory kawałek prowiantu. Smak tego cuda był cudowny dla podniebienia i żołądka, a jeszcze delikatne ciepełko jakie biło od świeżo wyrobionego pieczywa przywracało wspomnienia miłych obiadków rodzinnych w sielankowym zaciszu murów M-3, gdzie rząd oszukuje mieszkańców i trzyma władzę żelazną ręką.
Powoli przeżuwając Rhoneranger słuchała z udawanym zaciekawieniem Spada jak to opowiada o swoim ciężkim życiu. Nic specjalnie okrutnego mu się nie przydarzyło. Typowy desperacki pakiet dla ułomnych ofiar losu. Albo nowy świat szybko skopie mu dupę i przerodzi w prawdziwe desperackie ścierwo, albo zostanie prędzej czy później zabity.
Dzisiaj jednakże nie padnie on z ręki Wiwerna, bo nie o to prosił zleceniodawca, a najemniczka nie próbowała nigdy być nadgorliwa.
Kończąc ostatni kawałek bułki, podniosła się z kamienia.
- Mhm, rozumiem. No to powiem ci, że nie masz ciekawie. Gdybyś nie przygarniał tych sierot żyłoby ci się łatwiej, no ale cóż... - Wzruszyła ramionami i otrzepała ręce z okruszków bułki, a następnie popatrzyła w zamyśleniu na Spada, po czym na jej twarz wystąpił ciepły i przyjazny uśmieszek.
- Wiesz... w sumie mieszkam niedaleko i mam trochę nadwyżki zapasów. Mam dzisiaj dobry dzień, więc z chęcią się nimi z tobą podzielę. Zechciałbyś ze mną pójść?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 11:43  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
- Tak, masz rację, żyłoby mi się zdecydowanie lepiej i łatwiej, lecz czuję jednocześnie, że w tamtym momencie potrzebowałem ich bardziej niż one mnie. - Może nie do końca była to prawda, jednak od kiedy stracił bezpowrotnie swoje sielankowe życie w M-3 to z dnia na dzień trwał dla samego trwania i bez celu. Szczeniaki zajmowały mu czas i pomagały się uporać z własnym sobą dlatego nie traktował je jako kłopot, lecz urozmaicenie życia.
- Naprawdę? Mógłbym? Nawet nie wiem co ci powiedzieć w tym momencie...Naprawdę byłbym wdzięczny. - Niemal zakrztusił się końcówka batonika. Był wdzięczny losowi, że trafił tu akurat na tą kobietę. - Na pewno nie chciałabyś czegoś w zamian? Osobiście mało mogę zaoferować, lecz jakbyś potrzebowała jakichś informacji, gońca, bubla z M-3 to możesz na mnie liczyć. Nie mam żadnej komórki, lecz regularni odwiedzam to miejsce. - Był pełen entuzjazmu. Przez chwilę chciał sugerować, że właściwie czka na swojego "kota", lecz zwierz tak czy siak go znajdzie, a tu w grę wchodziło jedzenie! Spadowi jednocześnie było głupio nie móc zaoferować czegoś w zamian. Był ufnym i wdzięcznym stworzeniem. Bóg jeden wie jakim cudem mając te cechy utrzymywał się ciągle wśród żywych, lecz najwyraźniej miał szczęście. Dużo szczęścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 16:33  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Czarnowłosa wsadziła ręce do kieszeni i przejechała językiem po zębach profilaktycznie sprawdzając, czy nie pozostały żadne resztki po pyszności jaką nie miało się okazji zjadać codziennie. Ruszyła następnie przodem prowadząc wymordowanego towarzysza w bardziej odosobnione miejsce, gdzie mieszkańców znacznie ubywało, a domowiska wyglądały na mniej zamieszkane.
- Oczywiście, że tak. Nie proponowałabym niczego, czego nie mogłabym dać. – Przyznała prychając pod koniec rozbawiona. Błogi uśmiech był jednakże czystą iluzją Rhoneranger, w której to głowie powoli konstruował się plan w jakim miejscu i w jaki sposób przekaże Spadesowi milusią wiadomość od zleceniodawcy. Bicie niewinnych, słabszych istot w Desperacji było chlebem powszednim. Szczególnie w organizacji, gdzie na własny tytuł i rangę należało sobie zapracować.
Cedna jednakże nigdy nic nie miała do swoich celów, ale czasami im współczuła, że trafiali na nią. No cóż, tak to już jest, że ma się pecha w życiu. Gdyby tylko mieli więcej forsy to może i dałoby się coś tutaj wynegocjować, ale w większości przypadków takiej możliwości nie mieli. Pchlarz dzisiaj przynajmniej dostanie porządną nauczkę od życia, aby nie być tak ufnym wobec desperackich gnid.
- W zamian niczego nie potrzebuję, spokojnie. – Już wystarczające wynagrodzenie dostanę za skopanie ci twarzy. – Powiedz lepiej jak długo przebywasz w Desperacji? Nie wyglądasz na kogoś kto przeżył w tym miejscu sporo czasu. – Rzuciła w kocu zrównując z nim krok i obserwując jego postawę. Chłopaczyna raczej nic nie podejrzewał, ani nie wyczuwał zagrożenia. Dobrze. Jego profil znajdował się w idealnej pozycji, aby zostać popieszczonym przez pięść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.05.15 18:24  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
A więc nie tylko w M-3 można było spotkać życzliwe istoty. Była to bardzo miła myśl. Mimo wszystko chłopak którego spotkał na pustyni, Isao, Ab, Miro, Ikari, ta kobiecina od jabłek i teraz jeszcze Cedna - wszyscy oni pomogli mu. Spad nie miał więc większych czy też mniejszych hamulców coby korzystać z czyjejś pomocy.
- To będzie już pięć lub sześć lat. Niby to mało nie jest, lecz sporo też. Ogólnie mimo takiego stażu dopiero od kilku miesięcy poznaję całą Desperację, a do tego momentu cały mój świat ograniczał się do piasków Czerwonej Pustyni. Głupia sprawa, jak teraz pomyślę o tym, że przez pięć lat błądziłem po tej pustyni, a teraz skracam sobie nieraz przez nią drogę. - W tym momencie nasuwało się pytanie, czy gość był debilem, że nie potrafił wydostać się z pustyni przez całe 5 lat żywota, czy był geniuszem survivalu. Zawsze istniała też szansa, że był nieświadomym niebezpieczeństwa farciarzem. jest w końcu taka zasada, że jak nie powiesz komuś, że coś jest nie możliwe to on to zrobi.
- A ty? Wyglądasz na weterana życia. Masz może jakieś wskazówki dla takiego żółtodzioba, jak ja? - Szedł krok w krok po lewej stronie Cedny. Krajobraz powoli się zmieniał na bardziej pustelniczy. Spad mimo wszystko nie znał za dobrze jeszcze tych terenów. Słyszał, że gdzieś w okolicach Apogeum wymordowani mają swoje legowiska, czy też podziemne pieczary toteż był święcie przekonany, że do jednej z nich się zbliżał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 1:16  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Cedna z uśmieszkiem na ustach pokiwała głową udając, że słucha wypowiedzi Spada z dużym zainteresowaniem. Mutancik nie wiedział chyba, że za moment jego błogi stan psychiczny zostanie wypełniony bólem w najczystszej, brutalnej postaci.
Przyznała w myśli, że aż takim świeżakiem w Desperacji za jakiego go uważała to nie był. Tylko jak taki naiwniak i łatwowierny stwór przetrwał te 6 lat życia poza miastem... cóż, nie w jej interesie było dochodzenie. Ona tu tylko przyszła wykonać brudną robotę.

A, właśnie... co do pracy...
- Hm? Wskazówki? Niech pomyślę... - Zwolniła kroku przyciskając palce prawej dłoni do ust na moment i unosząc oczy do góry. Po chwili zastanowienia uśmiechnęła się szeroko i przyjaźnie, tym samym łapiąc Spada za ramię lewą ręką. - Już wiem, Spad!
Atak nastąpił znienacka. Prawa dłoń przy ustach momentalnie zacisnęła się w pięść, która już po chwili wbijała się w twarz Spada, który akurat takiego ataku przewidzieć nie mógł. Nie mógł też również za daleko odlecieć, ponieważ Rhoneranger trzymała pchlarza za materiał na ramieniu i wykorzystując uchwyt przyciągnęła go do siebie brutalnie wbijając kolano w jego podbrzusze. Na koniec krótkiego, partyzanckiego ataku, zwieńczyła całą serią uderzeniem z łokcia w twarz, aby sprowadzić ofiarę na ziemię i zobaczyć co dalej mu zrobić.
- W Desperacji nie ufaj każdemu kto się do ciebie uśmiechnie. - Rzuciła tym razem naprawdę rozbawiona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 13:28  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Nastawił baczniej ucha, a gdy zobaczył uśmiech kobieciny i poczuł jej dłoń na ramieniu lekko się zakłopotał. Niby kiedyś był psem na baby, lecz od sześciu lat nie miał żadnego bliższego kontaktu z płcią piękną. Nie wspominając nawet o typowo japońskim umiłowaniu przestrzeni osobistej. Obecny stan rzeczy nie przeszkadzał Spadowi i choć czul się nieco dziwnie...przybliżył się do kobieciny nachylając się do niej nieco. I już miał odwzajemniać jej uśmiech gdy...coś mu wpadło do oka. Zamroczony, zaskoczony  i zaślepiony Spad odruchowo chciał przyłożyć swoje ręce do twarzy, jednocześnie czując, że traci równowagę. Nie wylądował jednak na ziemi, a przynajmniej nie od razu. Szarpnięcie które poczuł pomogło mu ustać i nabić się na kolano. Nie był postawny. Był chuchrem ni trudno było nim szamotnąć, a tym bardziej konkretnie wcisnąć żołądek w głąb bebechów. Zapowietrzył się nie mogąc złapać tchu. I jeszcze ten łokieć... Był kompletnie zdezorientowany i nie przygotowany na jakąkolwiek obronę.  Koniec końców osunął się na kolana. Jedną ręką trzymał się za podbrzusze, drugą podpierał się o grunt odkaszlując. Gdy udało mu się złapać kilka głębszych wdechów łypnął pytająco jednym okiem na stojącą nad nim kobietę. Cała sytuacja była dla niego kompletnie pozbawiona sensu. Nie wyglądał w końcu na takiego co miałby coś cennego, nikomu krzywdy nie zdarzyło mu się zrobić...
- No, na pewno zapamiętam, lecz chyba na dziś mi tych złotych rad wystarczy, wiesz, muszę wracać do domu. Zostawiłem włączone żelazko i w ogóle... - Obrócił wszystko w jakiś mało zabawny żart, uśmiechając się przy tym krzywo. Następnie próbował się podnieść i zwyczajnie w życiu się usunąć. Cedna najwyraźniej była dość drażliwą kobietą lub też nie do końca zrównoważoną. Innego sensownego wyjaśnienia dla tego wszystkiego znaleźć nie umiał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.15 21:52  •  Ruiny fontanny - Page 6 Empty Re: Ruiny fontanny
Rhoneranger odsunęła się o kroczek, aby pozwolić swej ofierze opaść na chłodną ziemię Desperacji i złapać oddech. Każdy zasługiwał na chwilkę litości i wyrozumienia, czyż nie? Dla Cedny była to być może i jedynie chwilka stania i patrzenia jak osobnikiem wstrząsają torsję, ponieważ wnętrzności próbują ogarnąć czy nadal są wciśnięte kolanem, czy może nie.
Chmury na nieboskłonie zaczynały się kłębić, coraz ciaśniej zbijać i szarzeć, co oznaczało, że być może za niedługo rozpęta się w okolicy ulewa, a może nawet i burza z piorunami? Nikt, tam nie wiedział, co się kryło za desperacką pogodą.
- Hm? Masz forsę na żelazko, a nie masz na jedzenie? - Wyszczerzyła zęby w sadystycznym uśmiechu i zanim Spad się w pełni podniósł kopnęła go od dołu w szczękę. Glanowy but ze wzmocnioną płytką na pięcie i czubku z pewnością dał się mu we znaki i (biorąc pod uwagę, że był takim chudzielcem) odrzuciło go do tyłu na ścianę chatki, przy której się zatrzymali. Wiwern odrzucił grzywkę do tyłu, czując, że niesforne kosmki smolistej czupryny wpadły na jej twarz.
- Posłuchaj, Spad. - Podeszła i kopnęła go dwa razy w bok torsu z siłą Łowcy. - Ogólnie to ja nic do ciebie nie mam. To nie jest żadna osobista sprawa. Ja po prostu... - Schyliła się, aby złapać go za materiał na klatce piersiowej i unieść do góry. - ... wykonuję swoją robotę. - Kostki lewej pięści niemiłosiernie zatopiły się w policzku chłopaka. Rhoneranger puściła go z powrotem na ziemię. - Czysty biznes, rozumiesz, co nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 23 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 14 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach